Zbigniew J Koziol wrote:


> Mama mi powiedziala, ze
> jest list do mnie z milicji i ze byli tam, w domu. Mialem obowiazek zglosic
> sie na komende milicji wojewodzkiej i zdac sprzet krotkofalarski oraz
> licencje do uzywania aparatury do lacznosci krotkofalarskich. Zabawnosc
> sprawy polegala na tym, ze owszem, licencje mialem, ale sprzetu nigdy
> wlasciwie nie mialem (sam budowalem swoje urzadzenia, ale one nie nadawaly
> sie do uzytku ;) - trudno zbudowac cokolwiek powaznego bez dostepu do
> aparatury, chocby oscyloskopu).

Ponownie watek zwiazany z krotkofalarstwem, wiec reaguje (sp3eld).
Rzeczywiscie, "kolesie" z SB nie mieli pojecia o naszym sprzecie,
wielu z nas bowiem nadajniki budowalo samodzielnie i nikt nie prowadzil
ewidencji. Dopiero po 1983 roku, kiedy zaczeto oddawac licencje,
wprowadzono obowiazek skladania do wladz kart kartotekowych na kazdy
egzemplarz nadajnika. Bylo z tym kupa smiechu, bo dobry krotkofalowiec
zrobi nadsajnik ze zwyklego odbiornika radiowego czy telewizora ;-)))


> Po tym zajsciu zapal do zajmowania sie krotkofalarstwem minal mi na dlugo.

Mnie przeszlo pozniej, gdy w 1984 roku ponownie zabrano mi licencje
"za dzialanosc na szkode socjalistcznego krotkofalarstwa"! (sic!)

> Choc jakos pozostaly na zawsze pamiec i emocje zwiazane z uprawianiem tego
> ladnego sportu. Pozostal tez niesmak odczucia, iz PZK byl w istocie na
> uslugach systemu. Kolacze mi sie w pamieci wiecej faktow o tym swiadczacych.
> Z perspektywy mysle, ze wtedy wlasciwie prawie wszystko zalezalo od
> przydupasow z partii. Teraz, obawiam sie, sytuacja nie zmienila sie mocno -
> tym, ktorym ona dokuczala sa daleko od Polski. Bardzo to smutne.

Wiele w tym prawdy, niestety!

Pozdrawiam, 73!

Krzysztof

Odpowiedź listem elektroniczym