Andrzeja Szymoszka ponioslo przeciwko szarlatanstwu (czym jest dla Niego
wszystko, co nie jest udowodnione jakims tam rownaniem).

Chcialbym mu tylko przypomniec smutne losy Galileusza, ktorego (dzis bez
watpienia naukowe) dywagacje nie pasowaly do pojecia co uchodzi w
tymczasowej nauce. Z niewyjasnionych zaleznosci nie nalezy sie naigrawac,
bo moze sie stac, ze trzeba bedzie swoj wlasny trampek wciac ze smakiem za
krare. Podzielam nieufnosc wobec projektantow mody ad hoc obwieszczajacych
trajektorie sztucznych satelitow, ale (choc moje zapatrywania sa bardziej
materialistyczne niz inne) opieram sie wsadzaniu do jednego worka np.
homeoterapeutow z szarlataneria.

Niejednemu ziolka, joga, masaze, modlitwy, wahadelka na prawde pomogly na
choroby nie uleczalne przez medycyne. (Choc i medycyna ma swoje za uszami
tepiac "znachorstwo" - nie dlatego, ze lekarze tak bardzo wszystkich znowu
kochaja - jest to po prostu chwyt marketingowy obliczony na wytepienie
konkurencji). My tez jestesmy ofiarami PRL-owskiej propagandy (juz ze
szkoly podstawowej) - pamietacie czytanke o jakiejs tam znachorce? Nic jak
to nieufnosc wyssana z mlekiem...

I to nie tyle, ze cytowani "lekarze" nie czuja presji aby zapoznac (kogo
tylko to interesuje) ze swoimi metodami,  to raczej szacowna medycyna nie
raczy sie znizyc do takich metod.

Nie znam lekarza, co by zapisal dzienna doze medytacji (co nic nie
kosztuje) komus na wysokie cisnienie.

Nie mieszcza mi sie tylko w glowie kolejki ludzi schorowanych i
postarzalych do tych wszystkich cudotworcow - li tylko po nadzieje.
Nadzieja taka bliska dobremu samopoczuciu - ktorego juz Makuszynski uczyl.

I jak tu zrobic wyklad z Koziolka Matolka na Akademi Medycznej
Mociumpanie, he?

Marek



>       Ludzie korzystaja na co dzien z osiagniec nauki, a jednoczesnie
>   pragna podswiadomie, by to nie bylo tak, jak te profesory mowia.
>   By cos, nie wiadomo skad, jak, dlaczego, istnialo i robilo
>   ich w konia, np. jakies tajemnicze energie czy promieniowania.
>   By przez telewizor czy zdjecie mozna bylo kogos wyleczyc-
>   jednoczesnie, co ciekawe, nie ma oddolnego ruchu spolecznego, by
>   ci "lekarze" zapoznawali ze swymi genialnymi metodami studentow
>   akademii medycznych. Potrzeba sensacji, potrzeba tajemnicy,
>   potrzeba czegos niewyjasnionego. Ludzie to lubia, ludzie
>   to kupia.
>
>        Ale co ja sie dziwie. Wchodzimy wszak w Ere Wodnika ;)
>
>   Andrzej Szymoszek

Odpowiedź listem elektroniczym