http://www.naszdziennik.pl/index.php?typ=sw&dat=20040601&id=sw01.txt
> Koncerny produkujące środki ochrony roślin za wszelką cenę dążą do maksymalizacji > dochodów > W pogoni za zyskiem > > Coraz częściej firmy produkujące preparaty do ochrony roślin testują ich > potencjalną szkodliwość dla organizmów żywych bezpośrednio na ludziach. > Odkrycia tego makabrycznego procederu dokonali ostatnio autorzy > niemieckiego programu telewizyjnego "Frontal 21", którzy do prekursorów > używania ludzi w charakterze królików doświadczalnych zaliczyli koncern > "Bayer". > Pestycydy, czyli inaczej chemiczne preparaty stosowane do ochrony roślin > przed szkodnikami i chwastami, stają się w ostatnich latach bardzo częstą > przyczyną poważnych chorób człowieka. Rocznie na europejskie pola > rozsypuje się ponad 45 tys. ton trujących pestycydów. Aby uzyskać zgodę na > wprowadzenie do sprzedaży poszczególnych pestycydów, firmy chemiczne są > zmuszone przeprowadzać wiele badań naukowych mających wykluczyć te > preparaty, których stosowanie mogłoby być groźne dla zdrowia ludzi, lub te, > które mogłyby być zbyt uciążliwe dla środowiska. Konkretnie badania te mają > m.in. określić, jakie dawki poszczególnych pestycydów teoretycznie mogą > zaszkodzić zdrowiu żywych organizmów. W tym celu od wielu lat > przeprowadza się testy na żywych organizmach - szczurach, myszach czy > królikach. Jednak, jak się ostatnio okazało, na tym doświadczenia > laboratoryjne się nie kończą. > Jak poinformowano niedawno w programie niemieckiej telewizji "Frontal 21", > istnieją laboratoria, które przeprowadzają badania bezpośrednio na ludziach. > Jako przykład podano prywatną klinikę w Edynburgu (Szkocja). Takie > badania szkockiej klinice zlecił jeden z największych na świecie producentów > pestycydów niemiecki koncern chemiczny "Bayer". Krytykowany za > wykorzystywanie ludzi w charakterze królików doświadczalnych koncern > "Bayer" w swojej obronie stwierdził lapidarnie, że tego typu badania prowadzi > się "niezmiernie rzadko". > Według zeznań jednego z uczestników tych badań, ludzie biorący w nich > udział nie zdają sobie sprawy z prawdziwego niebezpieczeństwa, na jakie się > narażają. Bruce Turnbull zgłosił się, gdy przeczytał ogłoszenie prasowe, że > prywatna klinika poszukuje chętnych do przetestowania niektórych specyfików > medycznych. Osoba mająca poddać się testom nie otrzymuje dokładnych > informacji, o jakie badania tak naprawdę chodzi. Tym bardziej nie informuje > się danej osoby, iż w tym przypadku będzie poddawana działaniu trujących > pestycydów. > Turnbull, opisując swój przypadek, powiedział, że za około 700 euro za kilka > dni prób, musiał połykać tabletki (teoretycznie medykamenty), które w > rzeczywistości zawierały pestycydy. Okazało się, że klinika badała wpływ > poszczególnych dawek trucizny na ludzki organizm. Relacjonując testy, > Turnbull stwierdził, że połykanie tajemniczych tabletek było bardzo > rygorystycznie pilnowane, aby czasami "pacjent", czyli w praktyce ludzki > królik doświadczalny, nie wypluł jej. - Podczas podawania mi do połknięcia > tabletki kilka pielęgniarek stało przy mnie, a lekarz przy moich nogach. > Wszyscy dokładnie sprawdzali, czy na pewno połknąłem dany preparat - > opowiadał Turnbull. > Niemiecka telewizja ZDF poinformowała, że badania dotyczące wpływu > pestycydów na ludzki organizm z bezpośrednim wykorzystywaniem ludzi, > przeprowadza się poza granicami Niemiec, ponieważ u naszych zachodnich > sąsiadów jest to jak na razie zabronione. > Makabryczność tych badań jest tym większa, że zdaniem wielu lekarzy, są > one całkowicie niecelowe. Według dr. Wolfganga Lingka z Instytutu Żywienia, > z wyników takich badań można wyprowadzić całkowicie błędne wnioski. > Świadczyć mogą one nie tyle o granicach ludzkiej odporności na toksyczne > substancje zawarte w pestycydach, lecz o podnoszeniu się granicy ludzkiej > odporności na dany pestycyd. W konsekwencji może to doprowadzić do > znacznego podniesienia progów na obecność w danych produktach dla wielu > substancji chemicznych stosowanych dzisiaj w produkcji żywności. > Według najnowszych danych instytutów sanitarno-epidemiologicznych, ilość > groźnych dla naszego zdrowia pestycydów w poszczególnych produktach > spożywczych jest o wiele wyższa, niż zakładają normy. W ostatnich latach > stwierdzono, że pomimo zapewnień producentów o chemicznej czystości > produktów żywnościowych wiele z nich znacznie przekracza dozwolone normy > na zawartość pestycydów. Wyniki ogólnoniemieckich badań monitoringowych > tutejszych artykułów spożywczych pod kątem ich zanieczyszczenia > pestycydami są zatrważające. > W ziemniakach na 794 zbadanych próbek w 264 stwierdzono aktywne > pestycydy, w tym takie, których w ogóle w uprawie tego warzywa nie wolno > stosować w Unii Europejskiej. Wykryto w nich takie związki, jak Profam lub > Chloroprofam, które mają działanie rakotwórcze i wywołują uszkodzenia > układu nerwowego. > Po zbadaniu 600 próbek sałaty w 257 przypadkach stwierdzono obecność > pestycydów, w tym pięciu zabronionych przez prawo unijne. Wykryty w sałacie > pestycyd Winklozolina powoduje choroby nowotworowe, uszkadza wątrobę i > układ nerwowy, a także powoduje zaćmę i zaburzenia porodu. W kapuście na > 472 próby aż w 249 wykryto niedozwolone dawki pestycydów. W nieco > mniejszym stopniu zatrute pestycydami są truskawki i jabłka. > Przykłady ponadnormatywnych dawek pestycydów w produktach spożywczych > można by mnożyć. Jednak najbardziej zatrważające jest to, że we wszystkich > rodzajach warzyw i owoców laboranci wykrywali również te pestycydy, których > stosowanie od wielu lat jest w Europie całkowicie zakazane. > Warto w tym miejscu przypomnieć, że w roku 1986 z powodu spożycia > melonów zatrutych pestycydami w USA zmarło 6 osób, a 1350 uległo > ciężkiemu zatruciu. Według niemieckiej publicznej kasy chorych AOK, rocznie > w Niemczech dochodzi do ponad 20 tys. zatruć z powodu skażenia żywności > pestycydami. > > Waldemar Maszewski, Hamburg