Re: Adwokat wspomina...

1999-11-07 Wątek Richard Majchrzak

Monika Olejnik zapytala ostatnio Krzaklewskiego, czy zdaje sobie sprawe z
negatywnych konswkwencji planowanych zmian w utawodawstwie o sluzbie
dyplomatycznej. Chodzilo o oczyszczenie z elementow PRL-owskich sluzb
dyplomatycznych i spadek (jej zdaniem) znaczenia sluzb dyplomatycznych w
krajach w ktorych pracuja.

Mysle, ze miala ona na mysli Rosje i Kube bo w innych krajach a jest ich
kilkaset, takie zmiany moga tylko poprawic lub nawet wrecz przywrocic
znaczenie polskim sluzba dyplomatycznym.

Nastapil juz obecnie rozlam miedzy MSZ a popieranymi przez Aleksandra
Kwasniewskiego dyplomatami. W ostatnich dniach minister Geremek odwolal
swoja, planowana wizyte w Australii. Przyjeto to jako votum nieufnosci dla
obecnego Ambasadora RP, Tadeusza Szumowskiego, ziecia starego kumpla
Aleksandra Kwasniewskiego ze Sztandaru Mlodych i Konsula Generalnego RP,
Wieslawa Osuchowskiego, wielce oddanego A. Kwasniewskiemu, absolwenta
Moskiewskiej Akademii Dyplomatycznej.

Pan Konsul Generalny wydaje sie, ze umknal w ostatniej chwili procedurze
odwolania go ze stanowiska. Rozumien, ze odwolanie juz bylo podpisane ale
Aleksander Kwasniewski odmowil swego podpisu na tym dokumencie, ponoc na
"usilne prosby" Ambasadora RP w Australii, Tadeusza Szumowskiego.

Wydarzenia te wydaje sie potwierdzac informacje, ze obaj Panowie (Szumowski
i Osuchowski) byli "delegowani" do Australii aby przygotowac wizyte
"jedynego kandydatowi na Prezydenta RP i zabawcy narodu polskiego"  na
Olimpiadzie w Sydney.

Wiadomo od dawna, ze nawet data przyszlorocznych wyborow prezydenckich
bedzie wyznaczona w dniach tuz po Olimpiadzie, aby Aleksander Kwasniewski,
pokazywany w Telewizji Kwiatkowskiego w otoczeniu uwielbiajacych go
polskich sportowcow i w blasku ich osiagniec, kojarzyl sie ludziom z tymi
sukcesami. Wyborcy musza przeciez wybrac "tworce sukcesow naszych
sportowcow na Olimpiadzie".

Rysiek

Malgorzata Zajac napisala 6 listopada 1999 roku:
[...]
Aktualnie jest senatorem AWS z bylego wojewodztwa
warszawskiego.
Kilka dni temu udzielil wywiadu Monice Olejnik i
Agnieszce Kublik.
Wywiad publikuje dzisiejsza GW. Oto jego fragment:
[...]



Re: Adwokat wspomina...

1999-01-04 Wątek Malina Ptys

--
 From: Grzegorz Swiderski [EMAIL PROTECTED]
 To: [EMAIL PROTECTED]
 Subject: Re: Adwokat wspomina...
 Date: Saturday, November 06, 1999 10:28 AM

 Pozdrawia Grzegorz Swiderski!
 W piatek, 05 listopada 1999 o godzinie 8:16 po poludniu
 Pani Katarzyna Zajac napisala:

  (...)
  W trakcie owego wywodu Dershowitz wyglosil bunczuczne - i
  przyz- naje - dosc szokujace oswiadczenie, brzmiace mniej
  wiecej tak :
 
Gdybym to ja bronil Adolfa Hitlera, z pewnoscia
uzyskalbym dla niego uniewinnienie.
 
  Ja to widze czarno. Wiem, ze obronca ma inne zadania niz
  sedzia. Ale ten cynizm gwiazdy amerykanskiej palestry byl
  porazajacy.


Ze cynizm, to na pewno. Ale poraza tylko raz... Ogladalam sprawe OJ Simpson
i w tym samym czasie Homolki ktora wraz z mezem zamordowala w najbardziej
bestialski i zwyrodnialy sposob kolejno trzy mlode kobiety. Zachodzi
powazne podejrzenie ze zamordowala rowniez swoja siostre. OJ zostal
'uniewinniony' mimo ze nikt kto patrzyl z zewnatrz nie mial watpliwosci ze
jest winny, Homolkowa dostala 10 lat, jej maz dozywocie. OJ uniewinnily
pieniadze i perfekcja znajomosci prawa. Homolkowa zawarla uklad na mocy
ktorego  nie podlegala praktycznie sadownictwu. Meza nawet nikt nie chcial
bronic. Ani pieniedzy ani nic na przetarg.




Wyglada na to, ze nie tylko amerykanscy studenci
  upewniaja sie w przekonaniu, ze w sadzie w najmniejszym
  stopniu nie liczy sie sprawiedliwosc, czy tez dotarcie do
  prawdy. Najwazniejsza jest umiejetnosc manipulowania
  przebiegiem procesu.




Nie tylko oni. Wystarczy miec odwage dokladnego sledzenia procesu by dojsc
do wlasnie takiego a nie innego wniosku.



 Alez wlasnie cala procedura sadowa sluzy sprawiedliwosci i
 docieraniu do prawdy.

Zdanie wedlug mnie winno brzmiec " Alez wlasnie cala procedura sadowa
POWINNA sluzyC sprawiedliwosci i .doTARCIU(cieraniu) do prawdy. PRZY
ROWNOCZESNEJ PROBIE NIE ZATRACENIA PODSTAWOWEGO OBOWIAZKU JAKIM JEST
ODROZNIENIE DOBRA OD ZLA, UKARANIE ZLEGO I NAGRODZENIE DOBREGO"

Napisalam 'powinno' ale NIE JEST. Doczesnie bardziej nas dotyczy to co Jest
a nie to co powinno byc.





I im bardziej tendencyjni, cyniczni i
 jednostronni sa obroncy i oskarzyciele, tym wieksza pewnosc, ze
 dotrzemy do prawdy.

Tendencyjnosc to widzenie swiata wylacznie swoimi oczyma, cynicznosc to
brak uczuc wyzszych, wiary. Nie moze czlowiek zarzadzany cynizmem i
tendencja dotrzec do prawdy. Prawda jest dla nich nieosiagalna. Prawda lezy
ponad cynizme i zaslepieniem. Zeby po nia siegnac trzeba miec w sobie
czystosc moralna i odwage.


  A juz wrazliwosc poszkodowanych, czy tez ich interesy, nie
  licza sie zupelnie.


Powinny ale sie nie licza.




 A to nie jest juz wina procedury sadowej. To jest wina zlego
 prawa

Prawo amerykanskie jest prawem precedensu. Za slowem pisanym wiec stoi
wielka czworka oskarzony, oskarzyciel, adwokat, sedzia. W cieniu siedza
cicho lawnicy. Jezeli prawo jest 'zle' oznacza to ze decyzje ktore podjeto
byly bledne.




- kary za przestepstwa powinny glownie polegac na tym, ze
 przestepca powinien zostac zmuszony do zadoscuczynienie z
 nawiazka szkod jakie wyrzadzil.  Sprawiedliwosc to przede wszystkim
oddanie czlowiekowi tego co mu sie nalezy. Zadoscuczynienie ofierze nalezy
jej sie duzo
 bardziej niz kara przestepcy.

Sa szkody ktorych zadosc uczynic nie mozna. Jak Homolkowa moze zadosc
uczynic dziewczynie, ktora porwala, zamknela w piwnicy, znecala sie nad nia
w bestialski sposob, zamaltretowala na smierc i jeszcze do tego sfilmowala.
Prawo kanadyjskie uznalo ze jak wydala swojego meza to juz wystarczy. Nawet
gdyby dostala krzeslo czy myslisz ze to cokolwiek zalatwi?
Sa szkody ktorych zadosc uczynic nie mozna. Sa ludzie ktorzy na zawsze
powinni byc usunieci od zycia... ale nie sa. Pomaga im w tym 'prawo'.





 Z powazaniem,
 Grzegorz Swiderski, http://www.datapolis.pl/grzes/
 Warszawa, sobota, 6 listopada 1999

Z niemniejszym

Malina



Adwokat wspomina...

1999-01-03 Wątek Malgorzata Zajac

Kim jest Krzysztof Piesiewicz ?

Ma 54 lata. Ukonczyl prawo na Uniwersytecie Warszawskim i od 1975
roku prowadzi praktyke adwokacka. Specjalizowal sie w procesach
karnych. W 1980 roku zalozyl wspolnie z innymi znanymi adwokatami
Stowarzyszenie Pomocy Wiezniom Politycznym i ich Rodzinom.
Jest czlonkiem samorzadu zawodowego, wieloletnim czlonkiem Rady
Adwokackiej. W okresie stanu wojennego bronil w procesach politycz-
nych. Byl tez (obok mecenasow: Wendego, Olszewskiego i Grabinskie-
go) oskarzycielem posilkowym w procesie o uprowadzenie i zabojstwo
ks. Jerzego Popieluszki.

Dzialal tez na zupelnie innym polu. Byl przyjacielem i wspolscenarzysta
17 filmow Krzysztofa Kieslowskiego. Byl nominowany do Oscara za
scenariusz do "Czerwonego". Jest laureatem kilku festiwali filmowych,
m.in. w Cannes i San Sebastian. Jest czlonkiem Amerykanskiej
Akademii Filmowej.

Aktualnie jest senatorem AWS z bylego wojewodztwa warszawskiego.
Kilka dni temu udzielil wywiadu Monice Olejnik i Agnieszce Kublik.
Wywiad publikuje dzisiejsza GW. Oto jego fragment:

- Piesiewicz:

[...] Adwokat bardzo rzadko ma luksus pewnosci, ze broni osoby calko-
wicie niewinnej. To dramatyczne - szczegolnie kiedy sprawe sie prze-
grywa. Niekiedy bronimy ludzi z dzikoscia serc. Czesciej wszystko sie
przenika, jest zlozone, niejasne. Zawod obroncy nie polega na tym,
zeby wiedziec. Wystarczy uzasadnic teze o niepewnosci. Sad - kiedy
mowi: wiem - uznaje wine. Inaczej musi uniewinnic.

- Dziennikarki:

Czy znajduje Pan usprawiedliwienie nawet dla tych, ktorzy zabili okrut-
nie Panska matke ?

- Piesiewicz:

Nie chce o tym mowic, to bolesne, osobiste.

- Dziennikarki:

Nie powie Pan ? Minelo duzo czasu...

- Piesiewicz:

Jeszcze nie teraz... To zawsze bedzie mnie...

No dobrze. To bylo w 1989 roku. Mialem do matki pojechac wie-
czorem okolo dziesiatej, podac jej lekarstwa. Ale zasiedzialem sie
u kogos i bylo juz pozno. Wracajac, przejezdzalem kolo jej domu,
pomyslalem ze przyjade jutro. Nastepnego dnia rano zadzwonil
telefon. Matka lezala na podlodze zwiazana systemem sznurkow
- identycznym jaki widzialem na procesie ksiedza Popieluszki.
Pod drzwiami lezala maczeta. Byla przeznaczona dla kogos, kto
by wszedl, kiedy mordercy byli w mieszkaniu.

Sprawcy pozostali niewykryci.

Przez dwa dni spalem, nie moglem tego ogarnac, wiedzialem, ze
moge tylko napisac list do Pana Boga. Czasami mysle, ze moze
w skrytosci tych, ktorzy dokonali tej zbrodni, znajdzie sie miejsce
na jakis odruch sumienia. Zamordowali osobe dobra, piekna,
szlachetna. Ze co...  ze to niemozliwe ? Tak, tak... nie, nie...
Co mi zostalo, nienawisc? Nie, tak nie mozna zyc.

- Dziennikarki :

Jaka kare powinni poniesc za te zbrodnie ?

- Piesiewicz :

Nie wiem. Nie wiem, kto to byl. Jestem przeciwko karze smierci.

- Dziennikarki :

A gdyby zostali uniewinnieni z powodu watpliwosci, ktore sad musial
rozstrzygnac na ich korzysc ?

- Piesiewicz :

To nie jest dobre pytanie, biorac pod uwage moj osobisty kontekst.
Ale odpowiedz jest oczywista: przyznalbym racje sadowi. Gdyby
ich w takiej sytuacji nie uniewinnil, zrownalby sie z tymi przestepcami.
A nawet zrobilby cos gorszego: skazalby osoby niewinne w majesta-
cie prawa.

- Dziennikarki :

Podalby Pan reke obroncy mordercow Panskiej matki ?

- Piesiewicz:

Znowu ciagniecie panie i nitka jest napieta. Dziennikarz tez zakresla
sobie granice penetracji tematu, prawda? Ale oczywiscie: tak -
jesli ten obronca wszystko, co czynil, czynil zgodnie z zasadami
zawodu.

Mysle, ze ludzie, ktorzy teraz protestuja w sadach przeciw wyrokom
uniewinniajacym, rozumieja to, o czym rozmawiamy. Chca sadow,
ktore potrafia powiedziec "nie wiem", bo kazdy moze znalezc sie
w takiej sytuacji. Ci ludzie nie protestuja naprawde przeciwko unie-
winnieniu, tylko przeciw temu, ze morderca ciagle nie zostal schwy-
tany, ze nie mozna mu wymierzyc sprawiedliwej kary. Na pewno
nie chca - jestem o tym przekonany - by niewinny czlowiek siedzial
w wiezieniu.


wybrala i zacytowala

Malgorzata



Adwokat wspomina... -Reply

1999-01-03 Wątek Anna Romanowska

 Malgorzata Zajac [EMAIL PROTECTED] 11/05 9:26 am 
Kim jest Krzysztof Piesiewicz ?

Ma 54 lata. Ukonczyl prawo na Uniwersytecie Warszawskim i od 1975
roku prowadzi praktyke adwokacka. Specjalizowal sie w procesach
karnych. W 1980 roku zalozyl wspolnie z innymi znanymi adwokatami
Stowarzyszenie Pomocy Wiezniom Politycznym i ich Rodzinom.
Jest czlonkiem samorzadu zawodowego, wieloletnim czlonkiem Rady
Adwokackiej. W okresie stanu wojennego bronil w procesach politycz-
nych. Byl tez (obok mecenasow: Wendego, Olszewskiego i Grabinskie-
go) oskarzycielem posilkowym w procesie o uprowadzenie i zabojstwo
ks. Jerzego Popieluszki.

Dzialal tez na zupelnie innym polu. Byl przyjacielem i wspolscenarzysta
17 filmow Krzysztofa Kieslowskiego. Byl nominowany do Oscara za
scenariusz do "Czerwonego". Jest laureatem kilku festiwali filmowych,
m.in. w Cannes i San Sebastian. Jest czlonkiem Amerykanskiej
Akademii Filmowej.


...
wybrala i zacytowala

Malgorzata




Dziekuje serdecznie pani Malgosi za przyblizenie sylwetki  Krzysztofa Piesiewicza. 
Dobra okazja bo akurat wczoraj na kanale Showcase wyswietlali ostatni film z trylogii 
kolorow Kieslowskiego " Czerwony " i zaraz potem bylo " Podwojne Zycie Weroniki" . 
Nagralam wszystkie te filmy, 

Ania



Re: Adwokat wspomina...

1999-01-03 Wątek Katarzyna Zajac

Cytowany przez Malgoske Krzysztof Piesiewicz, ktorego zreszta
wysoko cenie, mowi tak :

  [...] Adwokat bardzo rzadko ma luksus pewnosci, ze broni
  osoby calkowicie niewinnej. To dramatyczne - szczegolnie
  kiedy sprawe sie przegrywa. Niekiedy bronimy ludzi z dzikoscia
  serc. Czesciej wszystko sie przenika, jest zlozone, niejasne.
  Zawod obroncy nie polega na tym, zeby wiedziec. Wystarczy
  uzasadnic teze o niepewnosci. Sad - kiedy mowi: wiem -
  uznaje wine. Inaczej musi uniewinnic.

Przypomina mi sie, kiedy w zimie bedac na nartach w Cortinie,
czekalam wieczorem na prognoze pogody w tv. Telewizja pokazala
migawke z uniwersytetu Yale. W roli glownej wystepowal znany
adwokat Alan Dershowitz (ten sam, ktory bronil O.J.Simpsona).
Otoz Dershowitz tlumaczyl zebranym studentom na czym polega
sprawnosc zawodowa nowoczesnego prawnika. Jednym slowem: jak
rozgrywac proces, aby tak zmanipulowac lawa przysieglych, zeby
udalo sie uzyskac pozadany efekt koncowy.

W trakcie owego wywodu Dershowitz wyglosil bunczuczne - i przyz-
naje - dosc szokujace oswiadczenie, brzmiace mniej wiecej tak :

Gdybym to ja bronil Adolfa Hitlera, z pewnoscia
uzyskalbym dla niego uniewinnienie.

Ja to widze czarno. Wiem, ze obronca ma inne zadania niz sedzia.
Ale ten cynizm gwiazdy amerykanskiej palestry byl porazajacy.
Wyglada na to, ze nie tylko amerykanscy studenci upewniaja sie
w przekonaniu, ze w sadzie w najmniejszym stopniu nie liczy sie
sprawiedliwosc, czy tez dotarcie do prawdy. Najwazniejsza jest
umiejetnosc manipulowania przebiegiem procesu. A juz wrazliwosc
poszkodowanych, czy tez ich interesy, nie licza sie zupelnie.


Katarzyna



Amerykanski wymiar spraiedliwosci, bylo: Re: Adwokat wspomina...

1999-01-03 Wątek Piotr Palacz

- Original Message -
From: Katarzyna Zajac [EMAIL PROTECTED]
To: [EMAIL PROTECTED]
Sent: Friday, November 05, 1999 13:16
Subject: Re: Adwokat wspomina...


[...]
 Przypomina mi sie, kiedy w zimie bedac na nartach w Cortinie,
 czekalam wieczorem na prognoze pogody w tv. Telewizja pokazala
 migawke z uniwersytetu Yale. W roli glownej wystepowal znany
 adwokat Alan Dershowitz (ten sam, ktory bronil O.J.Simpsona).
 Otoz Dershowitz tlumaczyl zebranym studentom na czym polega
 sprawnosc zawodowa nowoczesnego prawnika. Jednym slowem: jak
 rozgrywac proces, aby tak zmanipulowac lawa przysieglych, zeby
 udalo sie uzyskac pozadany efekt koncowy.

 W trakcie owego wywodu Dershowitz wyglosil bunczuczne - i przyz-
 naje - dosc szokujace oswiadczenie, brzmiace mniej wiecej tak :

 Gdybym to ja bronil Adolfa Hitlera, z pewnoscia
 uzyskalbym dla niego uniewinnienie.

 Ja to widze czarno. Wiem, ze obronca ma inne zadania niz sedzia.
 Ale ten cynizm gwiazdy amerykanskiej palestry byl porazajacy.

To nie jest cynizm gwiazdy, to typowe credo przedstawiciela jednego z dwoch
zywotnych zawodow, ktore zdegenerowaly sie do szczetu, albo,
jesli ktos chce rzecz ujac pozytywniej, ulegly urynkowieniu:
owe zawody to prawnicy i lekarze.
Nie jest to takze oswiadczenie bunczuczne, ale podzielenie sie traktowana
na serio recepta na sukces przez kogos, kto ma w lokalnej percepcji ma
prawo do udzielania takich wskazowek, i nalezaloby raczej byc komus takiemu
wdziecznym niz go ganic.

 Wyglada na to, ze nie tylko amerykanscy studenci upewniaja sie
 w przekonaniu, ze w sadzie w najmniejszym stopniu nie liczy sie
 sprawiedliwosc, czy tez dotarcie do prawdy. Najwazniejsza jest
 umiejetnosc manipulowania przebiegiem procesu. A juz wrazliwosc
 poszkodowanych, czy tez ich interesy, nie licza sie zupelnie.

"Prawda", "sprawiedliwosc", "dobro pacjenta", itp. ulotne pojecia maja te
wade,
ze nie da sie w stosunku do nich zastosowac bezposredniego miernika
monetarnego. W kulturze pierwotnego kultu pieniadza sprawiedliwosc
autoteliczna jest luksusowym frazesem, ewentualnie lepem na naiwnych
imigrantow ze starego swiata.
Dobro pacjenta jest o tyle tylko istotne, o ile nie prowadzi do
kosztownych procesow o malpractice.

Przynajmniej w tym punkcie zdegenerowane medycyna i prawo jakos sie wiaza.


Piotr