Re: Kwasniewski kontra Zycie

2000-05-30 Wątek Katarzyna Zajac

W "Zyciu" ukazala sie reakcja redaktora naczelnego na inkryminowane
slowa prezydenckiego prawnika i ministra Ryszarda Kalisza. Oto jej
obszerne fragmenty.

Katarzyna

   

Po wyroku sadu pierwszej instancji w procesie, jaki "Zyciu"
wytoczyl Aleksander Kwasniewski, przez wszystkie media prze-
toczyla sie fala analiz, komentarzy i opinii. Glos zabierali
politycy, prawnicy, dziennikarze, pisarze, autorytety roznych
dziedzin zycia publicznego. [...]

Posrod tych rozmaitych wystapien wlasciwie tylko jedno drasty-
cznie odbiegalo od pozostalych - zarowno poziomem, jak tonacja,
stylem, nawet brzmieniem i barwa glosu. Te calkowicie odrebna
wypowiedz wyglosil Ryszard Kalisz, minister pelniacy obowiazki
szefa Kancelarii Prezydenta RP. Przypomnijmy, ze pan Kalisz
jest z wyksztalcenia prawnikiem, zas w procesie wystepowal
takze w roli swiadka, powolanego przez swego pryncypala.

Nie chodzi mi bynajmniej o zlosliwosci, ktorych minister Kalisz
nie szczedzil zarowno mnie osobiscie, jak i "Zyciu". Pomine
jego zarzuty "swiadomych klamstw", ktorych jakoby mielismy sie
dopuscic. Puszcze mimo uszu pogrozki, jakie zawarl w innej
jeszcze swojej wypowiedzi dla "Trybuny". Machne tez reka na
opinie, iz w istocie nie bylismy "dziennikarzami, lecz poli-
tykami", krytycznie i negatywnie usposobionymi wobec prezydenta.
Mozna by z tego lacno wyprowadzic calkiem logiczny wniosek,
ze na miano "prawdziwych dziennikarzy" zasluguja wylacznie
zurnalisci zyczliwie basujacy prezydentowi, a jeszcze lepiej
dyspozycyjni pochlebcy.

To wszystko furda. Bowiem minister Kalisz powiedzial cos jeszcze.
Stwierdzil mianowicie z sarkazmem, ze "Zycie" powinno bylo
sobie zapewnic swiadkow nie tylko bardziej "wiarygodnych",
ale tez "o wyzszym statusie spolecznym".

W pierwszej chwili przyjalem te slowa z niedowierzaniem. Moze
sie przeslyszalem? Moze minister mial co innego na mysli, a ja
opacznie pojalem sens jego wypowiedzi? Jednak liczne telefony,
listy i reakcje sluchaczy oraz Czytelnikow upewnily mnie, ze
to sie zdarzylo naprawde. Ze nic mi sie nie przywidzialo ani
nie uleglem sluchowym omamom. Zastanowmy sie zatem, coz w isto-
cie zawiera przeslanie Ryszarda Kalisza.

Jest to jezyk pogardy i nienawisci. Nieskrywanej glebokiej
pogardy do prostych, zwyklych ludzi. Tych ludzi prezydencki
prominent mierzy swoja miara. Nie ma dlan znaczenia, czy sa
uczciwi, czy zalgani; prostolinijni czy pokretni. Decydujace
znaczenie ma ich spoleczny status: jaka pozycje zajmuja w hie-
rarchii urzedowej, intelektualnej, materialnej, czy naleza
do finansowej, naukowej badz politycznej elity, czy pelnia
wysoka, nobilitujaca funkcje.

Minister Kalisz najwyrazniej ma przed oczyma swiadkow "Zycia":
ratownikow, ochroniarzy, recepcjonistki, innych pracownikow
osrodka w Cetniewie. Nie tai pogardy wobec nich. Dla niego to
zapewne plebs i spoleczne niziny. Coz moga reprezentowac tacy
ludzie z gminu na tle wynioslych i godnych postaci: prosze,
tu minister sportu lub przewodniczacy komitetu olimpijskiego,
gdzie indziej posel, ambasador i potezny przedsiebiorca, nie
mowiac juz o samym szefie prezydenckiej kancelarii.

Niemal wszyscy oni od lat naleza do prawdziwej elity, przez
dziesieciolecia rzadzacej "tym krajem". Niemal wszyscy byli
czlonkami tak dlugo panujacej PZPR, pelnili odpowiedzialne
funkcje w rozmaitych komitetach i egzekutywach. Wszyscy pozostali
to - w najlepszym razie - tak zwana "ludnosc".

Pomijam fakt, ze posrod swiadkow powolanych przez "Zycie"
sa ludzie tej miary, co Zygmunt Lenkiewicz, posel i profesor
Jerzy Wuttke, adiunkt Politechniki dr Teresa Zieniawa, dyrek-
tor muzeum Elzbieta Lewandowska, redaktor "Polityki" Piotr
Pytlakowski. Oczywiscie, maja oni jeden podstawowy mankament.
Przypadkowo zaden z nich nie nalezal do partii, nikt z nich
nie budowal "przodujacego ustroju".

Nie jest to jednak istotne. Zarowno w sumieniu, jak i przed sadem
wszyscy sa rowni. Zeznania ratownika, recepcjonistki i ochro-
niarza sa tyle samo warte, co oswiadczenia ministra, adiunkta,
czy profesora - pod warunkiem, ze sa prawdziwe. Mam identyczny
szacunek dla odwagi i prawdomownosci ratownika Marka Haberki
i profesora Jerzego Wuttke. To jest autentyczne kryterium.
Status spoleczny, pelniona godnosc czy tytul naukowy nie maja
tu nic do rzeczy. Rownie dobrze mozna wyobrazic sobie sprze-
dajnego posla badz wiarolomnego docenta. [...]

Naprawde Ryszard Kalisz obrazil wszystkich bez wyjatku swiadkow
"Zycia". Zarzucil im klamstwo, odsadzil od czci i wiary. Wszelako
jego dywagacje na temat niskiego statusu spolecznego odslonily
uczucia pogardy, jakie wobec zwyklych ludzi zywila "czerwona
arystokracja" wladzy i pieniadza. [...]

Swiadek Ryszard Kalisz bodaj jeden jedyny raz w tym procesie
powiedzial prawde. Wreszcie niczego nie udawal. Pofolgowal sobie,
bez cienia obludy, z brutalna szczeroscia. Dedykuje mu rownie
szczerze fragment wiersza Czeslawa Milosza. Ten sam, wykuty
w zelazie na pomniku Stoczniowcow w Gdansku: "Ktory skrzywdziles
czlowieka prostego".

(C) 

Re: Kwasniewski kontra Zycie

2000-05-29 Wątek Mieczyslaw Zajac

On Sun, 28 May 2000, JA wrote:

 Zupelnie niewiarygodne! Naprawde tak powiedzial? To straszny typas
 ten Kalisz. Zupelnie nie budzi zaufania (w mojej ocenie "nie wyslalbym
 go do budki po papierosy")

 Jacek A.

 Niewiarygodne, ale prawdziwe. Kalisz w przystepie szczerosci
wyrzucil z siebie cos, co najwidoczniej lezalo mu na watrobie. Tym
jednym zdaniem wypowiedzianym publicznie ujawnil naga prawde o
rzeczywistym stosunku politycznego establishmentu, wywodzacego sie
z PZPR i jej mlodziezowych przybudowek, do zwyklego obywatela i do
wymiaru sprawiedliwosci. Ale jego wypowiedz wywolala ostra reakcje
tylko w niektorych gazetach i w radiu.


Mietek Zajac



Re: Kwasniewski kontra Zycie

2000-05-28 Wątek Katarzyna Zajac

Andrzej Szymoszek oznajmil :

 Slynny proces Kwasniewski kontra "Zycie" zakonczyl sie
 zwyciestwem prezydenta.[...]
 Przypomne, ze chodzilo o nadmorskie kontakty Kwasniewskiego
 z Alganowem, rosyjskim szpiegiem, znanym ze "sprawy Oleksego".
 Dziennikarze Zycia dowodzili przy pomocy swiadkow, ze
 panowie K. i A. byli w tym samym czasie w tym samym pensjonacie
 "Rybitwa" w Cetniewie, ich pierwszy artykul nosil tytul
 "Wakacje z agentem". Prezydent tymczasem przedstawil dowody,
 ze wyjechal stamtad przed przyjazdem Rosjanina. Wiarygodnosc
 zeznan swiadkow i dowodow Kwasniewskiego ocenil sad i wydal
 w poniedzialek wyrok.

Badzmy bardziej dokladni.

Dokladnie to wygladalo tak, ze sedziowie uznali, ze autorzy artykulu
zbierajac materialy "dochowali starannosci, ale nie dopelnili obo-
wiazku rzetelnosci". Czytalam wszystkie dostepne mi artykuly, ale
nikt z ekspertow prawnych nie umial wyjasnic, co tez by to mialo
praktycznie znaczyc.

I moglabym nad powyzszym przejsc do porzadku dziennego, gdyby
nie ponizszy komentarz Andrzeja, ktory swoim zwyczajem splycil,
rozmydlil i jednostronnie zinterpretowal problem :

   Pod koniec procesu "Zyciu" nie chodzilo juz o uzasadnienie,
 ze rzeczywiscie Kwasniewski cos z Alganowem knul, a ze otrzymawszy
 okreslone informacje, mieli prawo napisac to, co napisali. Czyli
 nawet jesli nie byla to prawda, to przynajmniej cos wiarygodnego.
 Tak jakbym ja zadzwonil teraz do redakcji, ze w Parku Szczytnickim
 siedza w tej chwili na lawce Kwasniewski i Alganow i o czyms cicho
 rozmawiaja po rosyjsku, a potem jeszcze piec namowionych przeze mnie
 osob, no i na drugi dzien ukazuje sie artykul: "Spotkanie we
 wroclawskim parku".

No dobrze, Andrzej Szymoszek ma oczywiscie prawo do opierania sie
tylko na jednej ulubionej gazecie, albo polskiej telewizji. Ale oprocz
Andrzeja sa na szczescie inni, ktorzy sa sklonni zadac sobie troche
wiecej trudu, aby lepiej rozumiec rzeczywistosc.

Przytocze troche opinii w tej sprawie, najlepiej - aby uniknac
posadzenia o stronniczosc - opinii osob dla ktorych "Zycie" nie
jest prawdopodobnie pierwszym czytanym dziennikiem.

~~~

Andrzej Krajewski - wiceprezes Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich:

  Sad dokonal dosc niezwyklej interpretacji artykulu 12 prawa
  prasowego, stwierdzajac, ze dziennikarze nie dochowali rze-
  telnosci, rozumianej jako odpowiedzialnosc za slowo. Odpo-
  wiedzialnosc za slowo w ogole nie wystepuje w artykule 12
  prawa prasowego. Jednoczesnie sad zaznaczyl, ze dziennikarze
  zachowali szczegolna starannosc, sprawdzili zgodnosc z prawda
  posiadanych informacji, i co wazne, podawali zrodlo cytatow.
  W dodatku dziennikarze probowali sie skontaktowac z opisy-
  wana osoba, czyli Aleksandrem Kwasniewskim. To bardzo wazny
  element sumiennosci zawodowej.

  Byc moze pisemne uzasadnienie wyroku pozwoli nam lepiej
  zrozumiec motywy, jakimi kierowal sie sad. Na podstawie tego,
  co wiem dzisiaj, wydaje mi sie, ze sad stanal na stanowisku,
  ze nawet jesli sie ma zeznania dziesieciu osob, to trzeba
  jeszcze zeznan jedenastego swiadka, lub kolejnych, jesli
  chodzi o aktualna glowe panstwa. Stwierdzil w ten sposob,
  ze glowie panstwa przysluguje szczegolna ochrona. Na swiecie
  jednak tendencja jest odwrotna.

  W sprawie "Zycia" sad stanal na stanowisku, ze pierwszorze-
  dne znaczenie maja dokumenty, a zeznania bardzo wielu osob
  zupelnie zignorowal. Jednak nie udalo sie wykazac, ze swiad-
  kowie klamia. Zdecydowanie zapedzil sie prezydencki prawnik
  Ryszard Kalisz, mowiac, ze dziennikarze dzialali w zlej
  wierze. Przewod sadowy absolutnie tego nie wykazal. Prze-
  ciwnie, potwierdzil intensywne dzialania dziennikarzy, by
  zweryfikowac fakty. Zyczylbym sobie, zeby kazdy artykul
  w polskiej prasie byl tak starannie udokumentowany.


prof.Antoni Kaminski - prezes polskiego oddzialu Transparency
   International :

  To orzeczenie nie swiadczy dobrze o stanie sadownictwa.
  Mam wrazenie, ze przed sadem amerykanskim sfabrykowana
  procedura dowodowa nie obronilaby sie. Tymczasem my wla-
  sciwie nic nie wiemy o sprawie. A skoro nie ma w sprawie
  jasnosci, to i wyrok moze budzic watpliwosci. Rzetelnosc
  dziennikarska zostala dochowana, ale i tak trzeba prze-
  prosic prezydenta, choc nie wiadomo za co. Niby za to,
  ze sie go oskarzylo, ze znal Alganowa. Ale znow, nie
  wiadomo, czy gral z nim w tenisa, czy nie. Poza tym,
  ze sa swiadkowie, ktorzy zeznaja falszywie, tylko nie
  wiadomo, po ktorej stronie. Poniewaz swiadkowie prezy-
  denta sa ze soba powiazani, osobiscie lub sluzbowo,
  wiec maja wiekszy interes w tym, by zeznawac na jego
  korzysc niz swiadkowie "Zycia", ktorzy sa przypadkowymi
  osobami.


Jerzy Wierchowicz - adwokat, szef Klubu Parlamentarnego UW

  Spodziewalem sie innego rozstrzygniecia. Sledzac przebieg
  procesu widzialem nadzwyczajna starannosc a

Re: Kwasniewski kontra Zycie

2000-05-28 Wątek Malgorzata Zajac

Andrzej Krajewski :

  W sprawie "Zycia" sad [...]   zeznania bardzo wielu osob
  zupelnie zignorowal. Jednak nie udalo sie wykazac, ze swiad-
  kowie klamia. Zdecydowanie zapedzil sie prezydencki prawnik
  Ryszard Kalisz, mowiac, ze dziennikarze dzialali w zlej
  wierze. Przewod sadowy absolutnie tego nie wykazal. Prze-
  ciwnie, potwierdzil intensywne dzialania dziennikarzy, by
  zweryfikowac fakty. Zyczylbym sobie, zeby kazdy artykul
  w polskiej prasie byl tak starannie udokumentowany.


Sluchajcie, trzeba jednak cos tu jeszcze dodac.

Rola prezydenckiego prawnika byla na procesie troche szersza.
Dzis w radiu slyszalam posla Jankowskiego, ktory zacytowal ra-
diowa wypowiedz mecenasa Kalisza, ktory byl na procesie prze-
sluchiwany w charakterze swiadka. Ta wypowiedz to istne kuriozum.
Prosze uprzejmie zwrocic uwage.

Pan mecenas Kalisz krytykujac zeznania swiadkow "Zycia", byl
uprzejmy z jadowitym sarkazmem obdarowac redakcje gazety
dobra rada twuerdzac, ze:

  "powinna sobie zapewnic swiadkow nie tyle bardziej
wiarygodnych, co o wyzszym statusie spolecznym".

Dla pana mecenasa Ryszarda Kalisza nie ma znzczenia, czy
swiadkowie sa uczciwi, czy nie, czy mowia prawde, czy klamia.
Decydujace znaczenie ma dla niego spoleczny status swiadkow,
czyli ich pozycja (czytaj plecy, znajomosci itp.)

Prezydencki minister-mecenas robi oczywiscie aluzje do ratow-
nikow, recepcjonistki, ochroniarzy i innych pracownikow Osrodka
w Cetniewie. Dla prezydenckiego ministra-mecenasa to zapew-
ne niewarty uwagi plebs, ktorego opinie, uwagi, spostrzezenia
nie maja znaczenia dla sprawy. Jak mozna brac powaznie zez-
nania motlochu w zestawieniu np. z zeznaniami przewodniczacego
komitetu olimpijskiego Paszczyka, czy biznesmena Niemczyckiego,
nie wspominajac juz o samym mecenasie Kaliszu. Toz to niekwe-
stionowana elita tego kraju.

Szczere wyznanie prezydenckiego ministra zdziera zaslone pozorow
i pokazuje rzeczywisty stosunek SLD-elity, jak by nie bylo podajacej
sie za przedstawicieli lewicy, do zwyklego czlowieka.


Malgorzata



Re: Kwasniewski kontra Zycie

2000-05-28 Wątek JA

Malgorzata Zajac wrote:

 Andrzej Krajewski :

   W sprawie "Zycia" sad [...]   zeznania bardzo wielu osob
   zupelnie zignorowal. Jednak nie udalo sie wykazac, ze swiad-
   kowie klamia. Zdecydowanie zapedzil sie prezydencki prawnik
   Ryszard Kalisz, mowiac, ze dziennikarze dzialali w zlej
   wierze. Przewod sadowy absolutnie tego nie wykazal. Prze-
   ciwnie, potwierdzil intensywne dzialania dziennikarzy, by
   zweryfikowac fakty. Zyczylbym sobie, zeby kazdy artykul
   w polskiej prasie byl tak starannie udokumentowany.

 Sluchajcie, trzeba jednak cos tu jeszcze dodac.

 Rola prezydenckiego prawnika byla na procesie troche szersza.
 Dzis w radiu slyszalam posla Jankowskiego, ktory zacytowal ra-
 diowa wypowiedz mecenasa Kalisza, ktory byl na procesie prze-
 sluchiwany w charakterze swiadka. Ta wypowiedz to istne kuriozum.
 Prosze uprzejmie zwrocic uwage.

 Pan mecenas Kalisz krytykujac zeznania swiadkow "Zycia", byl
 uprzejmy z jadowitym sarkazmem obdarowac redakcje gazety
 dobra rada twuerdzac, ze:

   "powinna sobie zapewnic swiadkow nie tyle bardziej
 wiarygodnych, co o wyzszym statusie spolecznym".

 Dla pana mecenasa Ryszarda Kalisza nie ma znzczenia, czy
 swiadkowie sa uczciwi, czy nie, czy mowia prawde, czy klamia.
 Decydujace znaczenie ma dla niego spoleczny status swiadkow,
 czyli ich pozycja (czytaj plecy, znajomosci itp.)

 Prezydencki minister-mecenas robi oczywiscie aluzje do ratow-
 nikow, recepcjonistki, ochroniarzy i innych pracownikow Osrodka
 w Cetniewie. Dla prezydenckiego ministra-mecenasa to zapew-
 ne niewarty uwagi plebs, ktorego opinie, uwagi, spostrzezenia
 nie maja znaczenia dla sprawy. Jak mozna brac powaznie zez-
 nania motlochu w zestawieniu np. z zeznaniami przewodniczacego
 komitetu olimpijskiego Paszczyka, czy biznesmena Niemczyckiego,
 nie wspominajac juz o samym mecenasie Kaliszu. Toz to niekwe-
 stionowana elita tego kraju.

 Szczere wyznanie prezydenckiego ministra zdziera zaslone pozorow
 i pokazuje rzeczywisty stosunek SLD-elity, jak by nie bylo podajacej
 sie za przedstawicieli lewicy, do zwyklego czlowieka.

 Malgorzata

Zupelnie niewiarygodne! Naprawde tak powiedzial? To straszny typas
ten Kalisz. Zupelnie nie budzi zaufania (w mojej ocenie "nie wyslalbym
go do budki po papierosy")


Jacek A.



Re: Kwasniewski kontra Zycie

2000-05-28 Wątek Aleksander Heba

Dla mnie rownie wielkim kuriozum byl wywiad z poslem Dziewulskim
przeprowadzony jakis czas temu w radiowej "trojce".
Wywiad przeprowadzano przy okazji zmiany przepisow drogowych.
Dziewulski spytany o to czy respektuje przepisy ruchu dorgowego mowi:

Dziewulski:Nie pale, nie pije, to przynajmniej pozwalam sobie szybko
jezdzic.
Pani redaktor: A jak zostaje pan zatrzymany za zlamanie przepisow?
Dziewulski: Prosze Pani Kruk krukow oka nie wykole...

No i poszlo w Polske w najlepszych godzinach nadawania, ze pan posel
Dziewulski lamie prawo i jako byly policjant a obecny posel nie boi sie
zadnych kosekwencji. Niestety moj zapis nie oddaje arogancji przebijajacej w
glosie pana posla...
Aleksander Heba

 -Original Message-
 From: Discussion of Polish Culture list
 [mailto:[EMAIL PROTECTED]]On Behalf Of Malgorzata Zajac
 Sent: Sunday, May 28, 2000 9:54 PM
 To: [EMAIL PROTECTED]
 Subject: Re: Kwasniewski kontra "Zycie"

 Rola prezydenckiego prawnika byla na procesie troche szersza.
 Dzis w radiu slyszalam posla Jankowskiego, ktory zacytowal ra-
 diowa wypowiedz mecenasa Kalisza, ktory byl na procesie prze-
 sluchiwany w charakterze swiadka. Ta wypowiedz to istne kuriozum.
   "powinna sobie zapewnic swiadkow nie tyle bardziej
 wiarygodnych, co o wyzszym statusie spolecznym".
 Dla pana mecenasa Ryszarda Kalisza nie ma znzczenia, czy
 swiadkowie sa uczciwi, czy nie, czy mowia prawde, czy klamia.
 Decydujace znaczenie ma dla niego spoleczny status swiadkow,
 czyli ich pozycja (czytaj plecy, znajomosci itp.)
 Malgorzata