Re: Kwasniewski kontra Zycie
W "Zyciu" ukazala sie reakcja redaktora naczelnego na inkryminowane slowa prezydenckiego prawnika i ministra Ryszarda Kalisza. Oto jej obszerne fragmenty. Katarzyna Po wyroku sadu pierwszej instancji w procesie, jaki "Zyciu" wytoczyl Aleksander Kwasniewski, przez wszystkie media prze- toczyla sie fala analiz, komentarzy i opinii. Glos zabierali politycy, prawnicy, dziennikarze, pisarze, autorytety roznych dziedzin zycia publicznego. [...] Posrod tych rozmaitych wystapien wlasciwie tylko jedno drasty- cznie odbiegalo od pozostalych - zarowno poziomem, jak tonacja, stylem, nawet brzmieniem i barwa glosu. Te calkowicie odrebna wypowiedz wyglosil Ryszard Kalisz, minister pelniacy obowiazki szefa Kancelarii Prezydenta RP. Przypomnijmy, ze pan Kalisz jest z wyksztalcenia prawnikiem, zas w procesie wystepowal takze w roli swiadka, powolanego przez swego pryncypala. Nie chodzi mi bynajmniej o zlosliwosci, ktorych minister Kalisz nie szczedzil zarowno mnie osobiscie, jak i "Zyciu". Pomine jego zarzuty "swiadomych klamstw", ktorych jakoby mielismy sie dopuscic. Puszcze mimo uszu pogrozki, jakie zawarl w innej jeszcze swojej wypowiedzi dla "Trybuny". Machne tez reka na opinie, iz w istocie nie bylismy "dziennikarzami, lecz poli- tykami", krytycznie i negatywnie usposobionymi wobec prezydenta. Mozna by z tego lacno wyprowadzic calkiem logiczny wniosek, ze na miano "prawdziwych dziennikarzy" zasluguja wylacznie zurnalisci zyczliwie basujacy prezydentowi, a jeszcze lepiej dyspozycyjni pochlebcy. To wszystko furda. Bowiem minister Kalisz powiedzial cos jeszcze. Stwierdzil mianowicie z sarkazmem, ze "Zycie" powinno bylo sobie zapewnic swiadkow nie tylko bardziej "wiarygodnych", ale tez "o wyzszym statusie spolecznym". W pierwszej chwili przyjalem te slowa z niedowierzaniem. Moze sie przeslyszalem? Moze minister mial co innego na mysli, a ja opacznie pojalem sens jego wypowiedzi? Jednak liczne telefony, listy i reakcje sluchaczy oraz Czytelnikow upewnily mnie, ze to sie zdarzylo naprawde. Ze nic mi sie nie przywidzialo ani nie uleglem sluchowym omamom. Zastanowmy sie zatem, coz w isto- cie zawiera przeslanie Ryszarda Kalisza. Jest to jezyk pogardy i nienawisci. Nieskrywanej glebokiej pogardy do prostych, zwyklych ludzi. Tych ludzi prezydencki prominent mierzy swoja miara. Nie ma dlan znaczenia, czy sa uczciwi, czy zalgani; prostolinijni czy pokretni. Decydujace znaczenie ma ich spoleczny status: jaka pozycje zajmuja w hie- rarchii urzedowej, intelektualnej, materialnej, czy naleza do finansowej, naukowej badz politycznej elity, czy pelnia wysoka, nobilitujaca funkcje. Minister Kalisz najwyrazniej ma przed oczyma swiadkow "Zycia": ratownikow, ochroniarzy, recepcjonistki, innych pracownikow osrodka w Cetniewie. Nie tai pogardy wobec nich. Dla niego to zapewne plebs i spoleczne niziny. Coz moga reprezentowac tacy ludzie z gminu na tle wynioslych i godnych postaci: prosze, tu minister sportu lub przewodniczacy komitetu olimpijskiego, gdzie indziej posel, ambasador i potezny przedsiebiorca, nie mowiac juz o samym szefie prezydenckiej kancelarii. Niemal wszyscy oni od lat naleza do prawdziwej elity, przez dziesieciolecia rzadzacej "tym krajem". Niemal wszyscy byli czlonkami tak dlugo panujacej PZPR, pelnili odpowiedzialne funkcje w rozmaitych komitetach i egzekutywach. Wszyscy pozostali to - w najlepszym razie - tak zwana "ludnosc". Pomijam fakt, ze posrod swiadkow powolanych przez "Zycie" sa ludzie tej miary, co Zygmunt Lenkiewicz, posel i profesor Jerzy Wuttke, adiunkt Politechniki dr Teresa Zieniawa, dyrek- tor muzeum Elzbieta Lewandowska, redaktor "Polityki" Piotr Pytlakowski. Oczywiscie, maja oni jeden podstawowy mankament. Przypadkowo zaden z nich nie nalezal do partii, nikt z nich nie budowal "przodujacego ustroju". Nie jest to jednak istotne. Zarowno w sumieniu, jak i przed sadem wszyscy sa rowni. Zeznania ratownika, recepcjonistki i ochro- niarza sa tyle samo warte, co oswiadczenia ministra, adiunkta, czy profesora - pod warunkiem, ze sa prawdziwe. Mam identyczny szacunek dla odwagi i prawdomownosci ratownika Marka Haberki i profesora Jerzego Wuttke. To jest autentyczne kryterium. Status spoleczny, pelniona godnosc czy tytul naukowy nie maja tu nic do rzeczy. Rownie dobrze mozna wyobrazic sobie sprze- dajnego posla badz wiarolomnego docenta. [...] Naprawde Ryszard Kalisz obrazil wszystkich bez wyjatku swiadkow "Zycia". Zarzucil im klamstwo, odsadzil od czci i wiary. Wszelako jego dywagacje na temat niskiego statusu spolecznego odslonily uczucia pogardy, jakie wobec zwyklych ludzi zywila "czerwona arystokracja" wladzy i pieniadza. [...] Swiadek Ryszard Kalisz bodaj jeden jedyny raz w tym procesie powiedzial prawde. Wreszcie niczego nie udawal. Pofolgowal sobie, bez cienia obludy, z brutalna szczeroscia. Dedykuje mu rownie szczerze fragment wiersza Czeslawa Milosza. Ten sam, wykuty w zelazie na pomniku Stoczniowcow w Gdansku: "Ktory skrzywdziles czlowieka prostego". (C)
Re: Kwasniewski kontra Zycie
On Sun, 28 May 2000, JA wrote: Zupelnie niewiarygodne! Naprawde tak powiedzial? To straszny typas ten Kalisz. Zupelnie nie budzi zaufania (w mojej ocenie "nie wyslalbym go do budki po papierosy") Jacek A. Niewiarygodne, ale prawdziwe. Kalisz w przystepie szczerosci wyrzucil z siebie cos, co najwidoczniej lezalo mu na watrobie. Tym jednym zdaniem wypowiedzianym publicznie ujawnil naga prawde o rzeczywistym stosunku politycznego establishmentu, wywodzacego sie z PZPR i jej mlodziezowych przybudowek, do zwyklego obywatela i do wymiaru sprawiedliwosci. Ale jego wypowiedz wywolala ostra reakcje tylko w niektorych gazetach i w radiu. Mietek Zajac
Re: Kwasniewski kontra Zycie
Andrzej Szymoszek oznajmil : Slynny proces Kwasniewski kontra "Zycie" zakonczyl sie zwyciestwem prezydenta.[...] Przypomne, ze chodzilo o nadmorskie kontakty Kwasniewskiego z Alganowem, rosyjskim szpiegiem, znanym ze "sprawy Oleksego". Dziennikarze Zycia dowodzili przy pomocy swiadkow, ze panowie K. i A. byli w tym samym czasie w tym samym pensjonacie "Rybitwa" w Cetniewie, ich pierwszy artykul nosil tytul "Wakacje z agentem". Prezydent tymczasem przedstawil dowody, ze wyjechal stamtad przed przyjazdem Rosjanina. Wiarygodnosc zeznan swiadkow i dowodow Kwasniewskiego ocenil sad i wydal w poniedzialek wyrok. Badzmy bardziej dokladni. Dokladnie to wygladalo tak, ze sedziowie uznali, ze autorzy artykulu zbierajac materialy "dochowali starannosci, ale nie dopelnili obo- wiazku rzetelnosci". Czytalam wszystkie dostepne mi artykuly, ale nikt z ekspertow prawnych nie umial wyjasnic, co tez by to mialo praktycznie znaczyc. I moglabym nad powyzszym przejsc do porzadku dziennego, gdyby nie ponizszy komentarz Andrzeja, ktory swoim zwyczajem splycil, rozmydlil i jednostronnie zinterpretowal problem : Pod koniec procesu "Zyciu" nie chodzilo juz o uzasadnienie, ze rzeczywiscie Kwasniewski cos z Alganowem knul, a ze otrzymawszy okreslone informacje, mieli prawo napisac to, co napisali. Czyli nawet jesli nie byla to prawda, to przynajmniej cos wiarygodnego. Tak jakbym ja zadzwonil teraz do redakcji, ze w Parku Szczytnickim siedza w tej chwili na lawce Kwasniewski i Alganow i o czyms cicho rozmawiaja po rosyjsku, a potem jeszcze piec namowionych przeze mnie osob, no i na drugi dzien ukazuje sie artykul: "Spotkanie we wroclawskim parku". No dobrze, Andrzej Szymoszek ma oczywiscie prawo do opierania sie tylko na jednej ulubionej gazecie, albo polskiej telewizji. Ale oprocz Andrzeja sa na szczescie inni, ktorzy sa sklonni zadac sobie troche wiecej trudu, aby lepiej rozumiec rzeczywistosc. Przytocze troche opinii w tej sprawie, najlepiej - aby uniknac posadzenia o stronniczosc - opinii osob dla ktorych "Zycie" nie jest prawdopodobnie pierwszym czytanym dziennikiem. ~~~ Andrzej Krajewski - wiceprezes Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich: Sad dokonal dosc niezwyklej interpretacji artykulu 12 prawa prasowego, stwierdzajac, ze dziennikarze nie dochowali rze- telnosci, rozumianej jako odpowiedzialnosc za slowo. Odpo- wiedzialnosc za slowo w ogole nie wystepuje w artykule 12 prawa prasowego. Jednoczesnie sad zaznaczyl, ze dziennikarze zachowali szczegolna starannosc, sprawdzili zgodnosc z prawda posiadanych informacji, i co wazne, podawali zrodlo cytatow. W dodatku dziennikarze probowali sie skontaktowac z opisy- wana osoba, czyli Aleksandrem Kwasniewskim. To bardzo wazny element sumiennosci zawodowej. Byc moze pisemne uzasadnienie wyroku pozwoli nam lepiej zrozumiec motywy, jakimi kierowal sie sad. Na podstawie tego, co wiem dzisiaj, wydaje mi sie, ze sad stanal na stanowisku, ze nawet jesli sie ma zeznania dziesieciu osob, to trzeba jeszcze zeznan jedenastego swiadka, lub kolejnych, jesli chodzi o aktualna glowe panstwa. Stwierdzil w ten sposob, ze glowie panstwa przysluguje szczegolna ochrona. Na swiecie jednak tendencja jest odwrotna. W sprawie "Zycia" sad stanal na stanowisku, ze pierwszorze- dne znaczenie maja dokumenty, a zeznania bardzo wielu osob zupelnie zignorowal. Jednak nie udalo sie wykazac, ze swiad- kowie klamia. Zdecydowanie zapedzil sie prezydencki prawnik Ryszard Kalisz, mowiac, ze dziennikarze dzialali w zlej wierze. Przewod sadowy absolutnie tego nie wykazal. Prze- ciwnie, potwierdzil intensywne dzialania dziennikarzy, by zweryfikowac fakty. Zyczylbym sobie, zeby kazdy artykul w polskiej prasie byl tak starannie udokumentowany. prof.Antoni Kaminski - prezes polskiego oddzialu Transparency International : To orzeczenie nie swiadczy dobrze o stanie sadownictwa. Mam wrazenie, ze przed sadem amerykanskim sfabrykowana procedura dowodowa nie obronilaby sie. Tymczasem my wla- sciwie nic nie wiemy o sprawie. A skoro nie ma w sprawie jasnosci, to i wyrok moze budzic watpliwosci. Rzetelnosc dziennikarska zostala dochowana, ale i tak trzeba prze- prosic prezydenta, choc nie wiadomo za co. Niby za to, ze sie go oskarzylo, ze znal Alganowa. Ale znow, nie wiadomo, czy gral z nim w tenisa, czy nie. Poza tym, ze sa swiadkowie, ktorzy zeznaja falszywie, tylko nie wiadomo, po ktorej stronie. Poniewaz swiadkowie prezy- denta sa ze soba powiazani, osobiscie lub sluzbowo, wiec maja wiekszy interes w tym, by zeznawac na jego korzysc niz swiadkowie "Zycia", ktorzy sa przypadkowymi osobami. Jerzy Wierchowicz - adwokat, szef Klubu Parlamentarnego UW Spodziewalem sie innego rozstrzygniecia. Sledzac przebieg procesu widzialem nadzwyczajna starannosc a
Re: Kwasniewski kontra Zycie
Andrzej Krajewski : W sprawie "Zycia" sad [...] zeznania bardzo wielu osob zupelnie zignorowal. Jednak nie udalo sie wykazac, ze swiad- kowie klamia. Zdecydowanie zapedzil sie prezydencki prawnik Ryszard Kalisz, mowiac, ze dziennikarze dzialali w zlej wierze. Przewod sadowy absolutnie tego nie wykazal. Prze- ciwnie, potwierdzil intensywne dzialania dziennikarzy, by zweryfikowac fakty. Zyczylbym sobie, zeby kazdy artykul w polskiej prasie byl tak starannie udokumentowany. Sluchajcie, trzeba jednak cos tu jeszcze dodac. Rola prezydenckiego prawnika byla na procesie troche szersza. Dzis w radiu slyszalam posla Jankowskiego, ktory zacytowal ra- diowa wypowiedz mecenasa Kalisza, ktory byl na procesie prze- sluchiwany w charakterze swiadka. Ta wypowiedz to istne kuriozum. Prosze uprzejmie zwrocic uwage. Pan mecenas Kalisz krytykujac zeznania swiadkow "Zycia", byl uprzejmy z jadowitym sarkazmem obdarowac redakcje gazety dobra rada twuerdzac, ze: "powinna sobie zapewnic swiadkow nie tyle bardziej wiarygodnych, co o wyzszym statusie spolecznym". Dla pana mecenasa Ryszarda Kalisza nie ma znzczenia, czy swiadkowie sa uczciwi, czy nie, czy mowia prawde, czy klamia. Decydujace znaczenie ma dla niego spoleczny status swiadkow, czyli ich pozycja (czytaj plecy, znajomosci itp.) Prezydencki minister-mecenas robi oczywiscie aluzje do ratow- nikow, recepcjonistki, ochroniarzy i innych pracownikow Osrodka w Cetniewie. Dla prezydenckiego ministra-mecenasa to zapew- ne niewarty uwagi plebs, ktorego opinie, uwagi, spostrzezenia nie maja znaczenia dla sprawy. Jak mozna brac powaznie zez- nania motlochu w zestawieniu np. z zeznaniami przewodniczacego komitetu olimpijskiego Paszczyka, czy biznesmena Niemczyckiego, nie wspominajac juz o samym mecenasie Kaliszu. Toz to niekwe- stionowana elita tego kraju. Szczere wyznanie prezydenckiego ministra zdziera zaslone pozorow i pokazuje rzeczywisty stosunek SLD-elity, jak by nie bylo podajacej sie za przedstawicieli lewicy, do zwyklego czlowieka. Malgorzata
Re: Kwasniewski kontra Zycie
Malgorzata Zajac wrote: Andrzej Krajewski : W sprawie "Zycia" sad [...] zeznania bardzo wielu osob zupelnie zignorowal. Jednak nie udalo sie wykazac, ze swiad- kowie klamia. Zdecydowanie zapedzil sie prezydencki prawnik Ryszard Kalisz, mowiac, ze dziennikarze dzialali w zlej wierze. Przewod sadowy absolutnie tego nie wykazal. Prze- ciwnie, potwierdzil intensywne dzialania dziennikarzy, by zweryfikowac fakty. Zyczylbym sobie, zeby kazdy artykul w polskiej prasie byl tak starannie udokumentowany. Sluchajcie, trzeba jednak cos tu jeszcze dodac. Rola prezydenckiego prawnika byla na procesie troche szersza. Dzis w radiu slyszalam posla Jankowskiego, ktory zacytowal ra- diowa wypowiedz mecenasa Kalisza, ktory byl na procesie prze- sluchiwany w charakterze swiadka. Ta wypowiedz to istne kuriozum. Prosze uprzejmie zwrocic uwage. Pan mecenas Kalisz krytykujac zeznania swiadkow "Zycia", byl uprzejmy z jadowitym sarkazmem obdarowac redakcje gazety dobra rada twuerdzac, ze: "powinna sobie zapewnic swiadkow nie tyle bardziej wiarygodnych, co o wyzszym statusie spolecznym". Dla pana mecenasa Ryszarda Kalisza nie ma znzczenia, czy swiadkowie sa uczciwi, czy nie, czy mowia prawde, czy klamia. Decydujace znaczenie ma dla niego spoleczny status swiadkow, czyli ich pozycja (czytaj plecy, znajomosci itp.) Prezydencki minister-mecenas robi oczywiscie aluzje do ratow- nikow, recepcjonistki, ochroniarzy i innych pracownikow Osrodka w Cetniewie. Dla prezydenckiego ministra-mecenasa to zapew- ne niewarty uwagi plebs, ktorego opinie, uwagi, spostrzezenia nie maja znaczenia dla sprawy. Jak mozna brac powaznie zez- nania motlochu w zestawieniu np. z zeznaniami przewodniczacego komitetu olimpijskiego Paszczyka, czy biznesmena Niemczyckiego, nie wspominajac juz o samym mecenasie Kaliszu. Toz to niekwe- stionowana elita tego kraju. Szczere wyznanie prezydenckiego ministra zdziera zaslone pozorow i pokazuje rzeczywisty stosunek SLD-elity, jak by nie bylo podajacej sie za przedstawicieli lewicy, do zwyklego czlowieka. Malgorzata Zupelnie niewiarygodne! Naprawde tak powiedzial? To straszny typas ten Kalisz. Zupelnie nie budzi zaufania (w mojej ocenie "nie wyslalbym go do budki po papierosy") Jacek A.
Re: Kwasniewski kontra Zycie
Dla mnie rownie wielkim kuriozum byl wywiad z poslem Dziewulskim przeprowadzony jakis czas temu w radiowej "trojce". Wywiad przeprowadzano przy okazji zmiany przepisow drogowych. Dziewulski spytany o to czy respektuje przepisy ruchu dorgowego mowi: Dziewulski:Nie pale, nie pije, to przynajmniej pozwalam sobie szybko jezdzic. Pani redaktor: A jak zostaje pan zatrzymany za zlamanie przepisow? Dziewulski: Prosze Pani Kruk krukow oka nie wykole... No i poszlo w Polske w najlepszych godzinach nadawania, ze pan posel Dziewulski lamie prawo i jako byly policjant a obecny posel nie boi sie zadnych kosekwencji. Niestety moj zapis nie oddaje arogancji przebijajacej w glosie pana posla... Aleksander Heba -Original Message- From: Discussion of Polish Culture list [mailto:[EMAIL PROTECTED]]On Behalf Of Malgorzata Zajac Sent: Sunday, May 28, 2000 9:54 PM To: [EMAIL PROTECTED] Subject: Re: Kwasniewski kontra "Zycie" Rola prezydenckiego prawnika byla na procesie troche szersza. Dzis w radiu slyszalam posla Jankowskiego, ktory zacytowal ra- diowa wypowiedz mecenasa Kalisza, ktory byl na procesie prze- sluchiwany w charakterze swiadka. Ta wypowiedz to istne kuriozum. "powinna sobie zapewnic swiadkow nie tyle bardziej wiarygodnych, co o wyzszym statusie spolecznym". Dla pana mecenasa Ryszarda Kalisza nie ma znzczenia, czy swiadkowie sa uczciwi, czy nie, czy mowia prawde, czy klamia. Decydujace znaczenie ma dla niego spoleczny status swiadkow, czyli ich pozycja (czytaj plecy, znajomosci itp.) Malgorzata