Re: ODP: Duch starych ksiag

1999-10-27 Wątek Katarzyna Zajac

Pan Andrzej Kobos napisal :

 Przykro mi, ze napisalem taki posting jak ten, ale w moim przekonaniu
 powinienem to zrobic i wlasnie zrobilem.

Uzyskalam wlasnie droga telefoniczna od czolowej polandelowej
plagiatorki zapewnie, ze po powrocie do Krakowa (prawdopodobnie
jutro w godzinach porannych) bezzwlocznie wypisze sie z listy.

Co niniejszym Panu komunikuje.


Katarzyna



Re: ODP: Duch starych ksiag

1999-10-27 Wątek Andrzej Mezynski

On Tue, 26 Oct 1999, Wojtek Jeglinski wrote:

 Pani Kasiu,
 odpowiadam bezzwlocznie, by wreszcie zakonczyc owa  niemila sprawe.
 Nie chce mi sie wierzyc, ze pani i pani Mama uwazaja, ze swiadome, publiczne
 przytoczenie tresci artykulu zamieszczonego w prasie, bez wyraznego
 wskazania kto jest jego autorem, to dzialanie zgodne z przyzwoitoscia, juz
 nie mowiac o prawie. Ze da sie je wytlumaczyc inaczej niz wyrazeniem
 ubolewania.

Panie Wojtku,
  Robi pan widly z igly i (na dodatek) przymierza pan piernik do
wiatraka.  Polandel jest lista dyskusyjna gdzie nie tylko dyskutujemy
o tym co (ze sie tak wyraze) wyleglo nam sie w glowach ale rowniez o
tym co sie dzieje na (tym naszym bozym) swiecie a zwlaszcza w Polsce.
Lista dyskusyjna to nie wydawnictwo naukowe, wypowiedz na liscie
dyskusyjnej to nie praca magisterska. Nikt nam za dzielenie sie
informacjami nie placi (za wyjatkiem niektorych szpiegow i prowokatorow,
ktorych grupke tu [jestem pewien] mamy).  Tak jak w kazdej normalnej
dyskusji mozemy powiedziec, ze wyczytalismy o tym w konkretnej ksiazce
lub gazecie (przewaznie aby "podeprzec sie" autorytetem) lub po prostu
powiedziec "czy wiecie, ze:" i powiedziec co wiedziec :-) - nie wydaje
mi sie aby konstruowanie zdetalizowanej bibliografii bylo konieczne.

 Prosze mi wybaczyc, ale sadze, ze broni pani pozycji nie do obrony. I nie

No wlasnie, tak jakby ktos pracy magisterskiej tu bronil :-)

[...]

 PS. Nad trelemorele przedkladam wlazl kotek na plotek i mruga, ladna to
 bajeczka i dluga.


Nie dokazuj mily nie dokazuj,
przeciez nie jest z ciebie znowu taki cud.
Nie odrazu mily, nie od razu,
nie od razu stopisz serca mego lod.

ASM

Ps. Oczekujac na pozew sadowy od Marka Grachuty, Jana Kanta Pawluskiewicza
i spolki, representowanych przez Mecenasa J. :-)



ODP: Duch starych ksiag

1999-10-26 Wątek Wojtek Jeglinski

Pani Kasiu,
odpowiadam bezzwlocznie, by wreszcie zakonczyc owa  niemila sprawe.
Nie chce mi sie wierzyc, ze pani i pani Mama uwazaja, ze swiadome, publiczne
przytoczenie tresci artykulu zamieszczonego w prasie, bez wyraznego
wskazania kto jest jego autorem, to dzialanie zgodne z przyzwoitoscia, juz
nie mowiac o prawie. Ze da sie je wytlumaczyc inaczej niz wyrazeniem
ubolewania.
Prosze mi wybaczyc, ale sadze, ze broni pani pozycji nie do obrony. I nie
zmieni tego dlugi list koncentrujacy sie na meritum cytowanego bez wskazania
autora artykulu.  Wydaje mi sie, ze obie panie doskonale musza zdawac sobie
sprawe z faktu, ze zawartosc artykulu Kalickiego, jego tlo, maja dla calej
sprawy znaczenie drugorzedne. Chociaz szanuje pani wiedze na ten temat, choc
owa wiedza mnie cieszy, najdluzszy tekst na temat zawilosci zwrotu dobr
kultury nie zmieni gorzkiego faktu, ze pani Mama popelnila naduzycie. Jednak
i to kazdemu moze sie zdarzyc. Nie kazdy umie sie przyznac.

Nie mam ochoty wystepowac tutaj jako ktos kto psuje zabawe 'nadmiernym'
przywiazaniem do regul poszanowania cudzej pracy, owe reguly wszak istnieja
i nie szanujac ich daleko nie zajedziemy.
Z radoscia przyjmuje informacje o dwoch wersjach na dysku posrod kolacji.

Prosze pozdrowic Mame

Wojtek Jeglinski

PS. Nad trelemorele przedkladam wlazl kotek na plotek i mruga, ladna to
bajeczka i dluga.



Re: ODP: Duch starych ksiag

1999-10-26 Wątek Miet Gutowski

Wojtek Jeglinski wrote:

 Pani Kasiu,
 odpowiadam bezzwlocznie, by wreszcie zakonczyc owa  niemila sprawe.
 Nie chce mi sie wierzyc, ze pani i pani Mama uwazaja, ze swiadome, publiczne
 przytoczenie tresci artykulu zamieszczonego w prasie, bez wyraznego
 wskazania kto jest jego autorem, to dzialanie zgodne z przyzwoitoscia, juz
 nie mowiac o prawie. Ze da sie je wytlumaczyc inaczej niz wyrazeniem
 ubolewania.
 Prosze mi wybaczyc, ale sadze, ze broni pani pozycji nie do obrony. I nie
 zmieni tego dlugi list koncentrujacy sie na meritum cytowanego bez wskazania
 autora artykulu.  Wydaje mi sie, ze obie panie doskonale musza zdawac sobie
 sprawe z faktu, ze zawartosc artykulu Kalickiego, jego tlo, maja dla calej
 sprawy znaczenie drugorzedne. Chociaz szanuje pani wiedze na ten temat, choc
 owa wiedza mnie cieszy, najdluzszy tekst na temat zawilosci zwrotu dobr
 kultury nie zmieni gorzkiego faktu, ze pani Mama popelnila naduzycie. Jednak
 i to kazdemu moze sie zdarzyc. Nie kazdy umie sie przyznac.

 Nie mam ochoty wystepowac tutaj jako ktos kto psuje zabawe 'nadmiernym'
 przywiazaniem do regul poszanowania cudzej pracy, owe reguly wszak istnieja
 i nie szanujac ich daleko nie zajedziemy.
 Z radoscia przyjmuje informacje o dwoch wersjach na dysku posrod kolacji.

 Prosze pozdrowic Mame

 Wojtek Jeglinski

 PS. Nad trelemorele przedkladam wlazl kotek na plotek i mruga, ladna to
 bajeczka i dluga.

No zaraz, zaraz,... panie Jeglinski,
popisuje sie pan publicznie znajomoscia piosenki bez podania zrodel, ani autora
tu nie widze.
Czy to uchodzi tak wykorzystywac czyjas mozolna prace w stworzeniu tego czegos?

A teraz na powaznie.
Ja tez uwazam, ze pan przesadza i to bardzo mocno.
Pisanie na Poland-L to nie pisanie pracy doktorskiej czy nawet jakiegos artykulu
do jakiegos pisma, gdzie trzeba umieszczac odsylacze i podawac zrodla.
Tu sie po prostu luzno dyskutuje o tym czy owym.
Jezeli ktos poprosi to i mozna podac zrodla ale nie uwazam, ze koniecznie
trzeba.

Miet Gutowski



Re: ODP: Duch starych ksiag

1999-10-26 Wątek Anna Niewiadomska

At 12:47 PM 10/26/99 -0400, you wrote:
(...)
A teraz na powaznie.
Ja tez uwazam, ze pan przesadza i to bardzo mocno.
Pisanie na Poland-L to nie pisanie pracy doktorskiej czy nawet jakiegos
artykulu
do jakiegos pisma, gdzie trzeba umieszczac odsylacze i podawac zrodla.
Tu sie po prostu luzno dyskutuje o tym czy owym.
Jezeli ktos poprosi to i mozna podac zrodla ale nie uwazam, ze koniecznie
trzeba.

Miet Gutowski

Chociaz ostatnio jakos  przyzwyczajony jestem do wojowania z mlodymi
Krakowiankami  to tu musze powiedziec  ze posting p. Kasi Z. bardzo mi sie
podobal. Co do meritum sprawy to nie wywazalem zbytnio co bylo a co nie
bylo podane w tamtym artykule. Byc moze akurat brakowalo mu jakiegos
zdania. Jednak reputacja pani I. W., ktora zbudowala sobie tutaj przez
wiele lat, pozwala wierzyc ze byl to conajwyzej wypadek przy pracy.

Co nie znaczy oczywiscie, ze osoby zasluzone sa wolne od krytyki ani ze ta
krytyka byla w tym wypadku kierowana zla wola.

A wiec: zapomnijmy o tym szybko , i czekajmy z utesknieniem na nastepne
postingi p. Izabelli (i co tu duzo mowic, panien Z tez, od razu tu sie
zrobilo ciekkawiej jak wrocily z wakacji).

Wujek Michal



Re: ODP: Duch starych ksiag

1999-10-26 Wątek Maciej Jakubowski

On Tue, 26 Oct 1999, Miet Gutowski wrote:

 Wojtek Jeglinski wrote:

[...]

  PS. Nad trelemorele przedkladam wlazl kotek na plotek i mruga, ladna to
  bajeczka i dluga.

 A teraz na powaznie.
 Ja tez uwazam, ze pan przesadza i to bardzo mocno.
 Pisanie na Poland-L to nie pisanie pracy doktorskiej czy nawet jakiegos artykulu
 do jakiegos pisma, gdzie trzeba umieszczac odsylacze i podawac zrodla.
 Tu sie po prostu luzno dyskutuje o tym czy owym.
 Jezeli ktos poprosi to i mozna podac zrodla ale nie uwazam, ze koniecznie
 trzeba.

Oczywiscie - nie jest wazne - czy sie korzysta z jakiegos zrodla, czy nie.
MOzna tez nie podawac, z czego sie korzystalo - tu to nie jest wazna -
lista dyskusyjna to nie praca naukowa.

Ale widze jeden dosc istotny aspekt tej sprawy.
Na ogol nie jest przyjete, by cytowac czyjas prace prawie w calosci,
zmieniajac w tekscie tylko niektore slowa lub zwroty - stwarzajac
wrazenie, ze jest to wlasny tekst, na dodatek potem broniac wlasnej tezy.
O ile  pamietam, to niedawno toczyla sie przed sadem jaks sprawa dotyczaca
plagiatu pracy magisterskiej...

Oczywiscie mozna przepisywac (nawet zmieniajac) cudze teksty - ale nie
mozna mowic - ze to wlasny tekst.


 Miet Gutowski


--
Maciej Jakubowski
[EMAIL PROTECTED] http://krakwom.bci.krakow.pl/
ICQ UIN Petroniusz: 969959; Chata Petroniusza: 25151739



Re: ODP: Duch starych ksiag

1999-10-26 Wątek Andrew Kobos

Problem poruszony przez Wojtka Jeglinskiego jest czestym przewiniem na
listach dyskusyjnych i w Internecie.

Poniewaz sam przedrukowuje pewne rzeczy w Zwojach, wypracowalem sobie
pewne zasady, ktore przekonsultowalem z kanadyjskim prawnikiem od
wlasnosci intelektualnej.

Otoz podstawowym dobrem, prawnie strzezonym, jest wlasnosc intelektualna.
Absolutnie nie wolno przedrukowywac in extenso cudzego tekstu pod swoim
czy innym nazwiskiem. To jest plagiat! Wolno przedrukowywac (wlaczajac w
to wirtualne przedrukowywanie w Internecie, fragmenty cudzego tekstu w
swoim tekscie, jako powiedzmy cytaty, ale z wyraznym zaznaczeniem
autorstwa. Mozliwie sporna sprawa jest dlugosc przedrukowywanych
fragmentow, bez uprzedniej zgody autora.

Dopuszczalne sa rozmaite formy kompilacji: recenzja, przeglad, zbior
wypowiedzi itd. Zawsze jednak musi byc nazwisko autora/ow. To jest
absolutnie podstawowa rzecz, ktora w zasadzie niweluje problem naruszenia
wlasnosci intelektualnej czy plagiatu.

Lista dyskusyjna, jakkolwiek zwqykle pisana niestarannie i szybko, ot
szybka odpowiedz w dyskusji, nie zwalnia od koniecznosci szanowania
wlasnosci intelektualnej. Dopuszczalne sa krotkie bezosobowe odniesienia
typu gdszies czytalem/czytalam, jezeli sa 1-2 zdaniowe, pisane bez
przypisywania sobie autorstwa.

W publikacjach nalezy w zasadzie uzyskac zgode autora. Staram sie robic to
konsekwentnie i wierzcie mi, za kulisami Zwojow jest cala korespondencja z
prosbami o zgode na przedruki. Te na ogol latwo uzyskac, bo internet
jest atrakcyjnym medium dla reklamy nazwiska autora, jezeli kontekst
w jakim cos ma sie ukazac nie jest uwlaczajacy.

Gorzej jest tam, gdzie autorzy sa nieosiagalni, ale nie tolerowalne byloby
podpisanie np. artykulu Grydzewskiego innym (swoim) nazwiskiem. Zasoby
wielkiej literatury wchodza w sklad wspolnego dobra kulturalnego i rzadza
sie bardziej liberalnymi zasadami przedrukow.

W sumie sprawy przedrukow na internecie nie sa jasno okreslone, ale
podstwowa zasada pozostaje poszanowanie cudzej wlasnosci intelektualnej i
niepopelnianie plagiatow.

Teraz o nieszczesnym, aczkolwiek bardzo interesujacym postingu Izabelli
Wroblewskiej. Przykro mi, szanuje Izabelle, ale zgadzam sie w
zupelnosci z Wojtkiem Jeglinskim. Izabella wykorzystala cudzy material pod
swoim nazwiskiem. Byc moze zdarzalo sie jej to wczesniej (w bardzo
skadinad ciekawych postingach), ale teraz Jeglinski zlapal konkretny
artykul pierwotny.

Jak Jeglinski napisal w pierwszym swoim postingu, nie byloby to cos
strasznego, katastrofalnego, gdyby... Wlasnie gdyby... Izabella,
obracajaca sie przeciez w swiecie czulym na plagiaty naukowe, zareagowala
byla na to pewna zaklopotana apologia, nawet proba obrocenia sprawy w
zart.

I wszystko byloby skonczylo sie tylko nauczka na przyszlosc. A tak,
tlumaczenie, ze przeciez Kalicki tez opieral sie na czyms, nie zalatwia
niczego. Kalicki podal zrodla, zrobil powiedzmy przeglad zagadnienia
(niepelny, zreszta nieuniknienie), wlozyl w to jakas swoja mysl,
konstrukcje, wnioski, etc. Jezeli Kalicki sciagal od kogos bez podania
zrodla, to jest to problem Kalickiego, z ktorego on powinien sie
wytlumaczyc, a nie jest to zadne usprawiedliwienie, przyzwolenie na
korzystanie z cudzej wlasnosci intelektualnej (nawet tego samego
Kalickiego) dla Izabelli Wroblewskiej.

To byl, wedlug mnie, pierwszy powazny blad Izabelli w "damage control".

Wczoraj rano (mojego czasu) nastapilo cos co nazwalbym druga proba "damage
control": katastrofalny posting Katarzyny Zajac, corki Izabelli.

Damage control jest sztuka niezwykle trudna, rzadko udaje sie najlepszym
wyjadaczom. Powierzenie damage control mlodej, przemadrzalej osobie bylo
drugim bledem Izabelli. Obrazanie innych sformulowaniami "trele morele
drogi panie", albo usprawiedliwiwianie ciezkiego zapozyczenia
intelektualnego gotowaniem kolacji i zasobami domowego dysku
komputerowego (juz Telimena miala wszystko w petersburskim biurku), jest
smieszne i moznaby wzruszyc ramionami na znana na listach internetowych
zapalczywa wszystko wiedze i pewnosc siebie mlodej autorki, gdyby sprawa
nie dotyczyla powaznej osoby, w tym przypadku jej matki.

Ja rozumiem, ze Katarzyna Zajac jest osoba pelnoletnia, ze formalnie
jej matka nie ma kontroli nad tym co corka pisze na Poland-L, ale, jezeli
moge, sugerowalbym, zeby Izabella wyjasnila sprawe sama.

To nie chodzi o wypadek przy pracy, to nie chodzi o zawile tlumaczenie, ze
jednak to nie byl plagiat, ze inni tez sciagaja, to chodzi po prostu
o postawienie sprawy techniki (przynajmniej) inkryminowanego postingu
jasno i odwaznie.

Przykro mi, ze napisalem taki posting jak ten, ale w moim przekonaniu
powinienem to zrobic i wlasnie zrobilem.

Andrzej Kobos



ODP: Duch starych ksiag

1999-10-23 Wątek Wojtek Jeglinski

Izabella Wroblewska:

/.../Wlodzimierz Kalicki wykorzystywal w swoim cyklu artykulow,
wedlug mojego rozeznania, okolo dziesieciu, o ile nie wiecej
zrodlowych opracowan roznych autorow. Jesli mamy byc juz
tak dokladni, to przynajmniej piec, lub szesc trzeba byloby tutaj
rowniez przytoczyc /.../


Wszystkie zrodla, z ktorych Kalicki korzystal sa porzadnie wymienione na
koncu kazdego z jego artykulow. To Kalicki dokonal intelektualnej pracy -
czytajac owe zrodla, kojarzac, piszac, myslac w koncu. Efekt jego pracy
pani przyslala na Liste, nie opatrujac stosowna adnotacja kto tej pracy
dokonal. Wystarczylo wyraznie napisac, ze slowa, ktore pani publicznie
wypowiada nie sa pani autorstwa i wskazac ich prawowitego wlasciciela.
Przytaczanie innych zrodel, z ktorych korzystal Kalicki, bo nie Izabella
Wroblewska, mialoby sens, gdyby pani na ich podstawie dokonala samodzielnej
pracy.

Wydaje mi sie, ze rozumiem pani chec dostarczania 'twardych faktow' na liste
dyskusyjna i nie twierdze, ze kompilacje, streszczenia roznorodnych
materialow sa bezuzyteczne. Sa bardzo uzyteczne. Jednak czyniac to w formie,
ktorej pani uzyla w swojej przerobce artykulu  Kalickiego 'Ksiag starych
duchy srebrnoszare', ktory ukazal sie w 'Magazynie Gazety Wyborczej' nr
3(307) z dnia 22-23 stycznia 1999, strony 12-16,  z latwoscia moze sie pani
narazic na zarzut popelnienia plagiatu.

Wojtek Jeglinski

PS. Prosze wybaczyc ponizsza bardziej osobista uwage. Ze swego poprzedniego
pobytu na Poland-l pamietalem pania jako cennego dyskutanta, stad az do tej
pory sadzilem, ze cala sprawa jest wynikiem pani niedopatrzenia, badz
roztargnienia. Zupelnie nie spodziewalem sie, ze bedze pani bronic swego
postepowania, co wskazywaloby na jego intencjonalnosc.



ODP: Duch starych ksiag

1999-10-22 Wątek Wojtek Jeglinski

Pani Izabello,
zasadnicza czesc pani listu pt. 'Duchy starych ksiag' stanowi bardzo
nieznacznie zmodyfiowany w stosunku do oryginalu wybor fragmentow artykulu
Wlodzimierza Kalickiego, zatytulowanego 'Ksiag starych duchy srebrnoszare'.
Artykul ten ukazal sie w 'Magazynie Gazety Wyborczej' nr 3(307) z dnia 22-23
stycznia 1999, strony 12-16. Tekst ow stanowi jeden z odcinkow cyklu
autorstwa Kalickiego pt. Sztuka zagrabiona, publikowanego w Magazynie GW na
poczatku biezacego roku.

Sadze, ze jedyne zdanie, w ktorym odnosi sie pani do autora:

Wlodzimierz Kalicki, ktory badal te sprawy, podaje /.../

nie stanowi dla subskrybentow Poland-L wystarczajacej wskazowki co do
rzeczywistego autorstwa czytanych slow.

Wojtek Jeglinski


Date: Mon, 18 Oct 1999 20:38:21 +0200
From: Izabella Wroblewska [EMAIL PROTECTED]
Subject:  Duchy starych ksiag

/.../
  Juz wrzesien 1939 roku przyniosl polskim bibliotekom olbrzy-
  mie straty. W wyniku nalotow Luftwaffe splonela w calosci
  wspaniala Biblioteka Ordynacji Przezdzieckich, liczaca ponad
  30 tys. woluminow. Splonelo wtedy takze ponad 400 tys. tomow
  Centralnej Biblioteki Wojskowej w Warszawie. Spalilo sie tez
  wiele mniejszych, ale rownie cennych ksiegozbiorow. Niemalo
  zostalo zniszczonych przy okazji rekwizycji budynkow bibliotek
  dokonywanych przez oddzialy Wehrmachtu.

  Po zajeciu kraju w cieniu Wehrmachtu zaczely dzialac ekipy
  sluzby bezpieczenstwa Rzeszy. Juz w pazdzierniku 1939 r.
  oddzial specjalny prof.Petera Paulsena, utworzony przez
  Glowny Urzad Bezpieczenstwa Rzeszy (RSHA), rozpoczal wywozenie
  wartosciowych zbiorow bibliotek o szczegolnym znaczeniu.

  Wlodzimierz Kalicki, ktory badal te sprawy, podaje, ze w paz-
  dzierniku i listopadzie 1939 do Niemiec ta droga trafily:
  zydowska biblioteka Wielkiej Synagogi, ksiegozbiory instytutow
  zagranicznych, i 76 985 woluminow z liczacej 84 tys. tomow
  Biblioteki Sejmu i Senatu.

  Ksiazki ze zbiorow sejmowych przewieziono do siedziby RSHA
  w Berlinie przy Eisenacherstrasse 12. Czesc z nich trafila
  potem do zamku Housce w czeskich Sudetach. Po wojnie odzyskano
  stamtad tylko 5312 woluminow. Reszta ksiegozbioru pozostala
  na Eisenacherstrasse 12, skad w niejasnych okolicznosciach
  zniknela. Polscy bibliotekarze szacuja, ze oddzial prof.
  Paulsena, ktory zajmowal sie oficjalnym rabunkiem dziel sztuki,
  w sumie wywiozl do Rzeszy 200 tys.ksiazek.

  W Lodzi byly volksdeutsch Bautze, ktory przed wojna byl dy-
  rygentem chorow niemieckich, awansowany we wrzesniu na szefa
  Urzedu Propagandy, w pierwszych tygodniach okupacji przepro-
  wadzil wstepna selekcje zbiorow. Wybrano dziela wielkich poetow
  i pisarzy polskich i ksiazki autochtonow, ktorych eksdyrygent
  Bautze uznal za Zydow lub marksistow. Czesc z wyselekcjono-
  wanych dziel Niemcy spalili w rowach przeciwlotniczych, a
  reszte przemielili w papierni w Pabianicach. Po tej akcji
  delegacja niemieckich ksiegarzy zlozyla szefowi Urzedu Propa-
  gandy okolicznosciowy adres dziekczynny za, jak to nazwala,
  uwolnienie ich od "polskiego gnoju".

  Byly chlubne wyjatki, jak Charlota Seipelt, ktora w tym okresie
  przechowala w swojej ksiegarni kilka tysiecy zakazanych ksiazek,
  rozprowadzajac je pozniej potajemnie wsrod zaufanych Polakow.
  Trzydziesci dwa tysiace polskich ksiazek przechowala do konca
  wojny w firmowych magazynach w Lodzi wdowa po niemieckim ksie-
  garzu Greilichu. Wspolwlasciciel znanej lodzkiej ksiegarni
  Urbanowicza, M.Kramer podpisal wprawdzie volksliste, ale ukry-
  wal i chronil polskie ksiazki. Uruchomil nawet konspiracyjna
  wypozyczalnie dla Polakow.

  Niemieccy zarzadcy poznanskiej biblioteki uniwersyteckiej
  w pierwszych tygodniach okupacji zniszczyli wszystkie ksiazki
  dla dzieci i mlodziezy. Ponad 66 tys. ksiazek wyslano do biblio-
  tek niemieckich.

  Z koncem 1939 roku gauleiterzy Pomorza i Kraju Warty opublikowali
  zarzadzenia o rozwiazaniu wszystkich bez wyjatku organizacji
  polskich i konfiskacie ich majatku, w tym zbiorow bibliotecznych.
  Wydali tez zarzadzenia nakazujace zglaszanie wladzom zbiorow
  prywatnych. Rekwirowano nawet niewielkie kolekcje polskich
  profesorow, adwokatow i lekarzy.

  Duze straty ponioslo polskie ksiegarstwo takze w nastepnych
  latach okupacji. Szczegolnie zasluzyl sie na tym polu niemie-
  cki slawista Wilhelm Witte. Natomiast Hans Frank i Gustav Abb
  bronili polskie ksiazki przed ich wywozem do Rzeszy. Czuli sie
  udzielnymi wladcami tych dziel i wywiezienie kazdego zarekwi-
  rowanego dziela traktowali jako uszczuplenie osobistego stanu
  posiadania.

  Sytuacja zmienila sie radykalnie po Powstaniu. SS pod dowodztwem
  obersturmfuhrera Arnhardta, powolujac sie na rozkaz Hitlera,
  wywiozlo z Warszawy najceniejsze dziela. Reszte cennych zbiorow
  na Okolniku spalilo. Ocalaly okruchy. Niemiecki oddzial podpalil
  ponadto 15 kilometrow bezcennych dokumentow Archiwum Glownego Akt
  Dawnych. Stracilismy wowczas lwia czesc naszej 

Re: ODP: Duch starych ksiag

1999-10-22 Wątek Izabella Wroblewska

Pan Wojtek Jeglinski pietnuje :

   Sadze, ze jedyne zdanie, w ktorym odnosi sie pani do autora:
  Wlodzimierz Kalicki, ktory badal te sprawy, podaje /.../
   nie stanowi dla subskrybentow Poland-L wystarczajacej wskaz-
   owki co do rzeczywistego autorstwa czytanych slow.

Wlodzimierz Kalicki wykorzystywal w swoim cyklu artykulow,
wedlug mojego rozeznania, okolo dziesieciu, o ile nie wiecej
zrodlowych opracowan roznych autorow. Jesli mamy byc juz
tak dokladni, to przynajmniej piec, lub szesc trzeba byloby tutaj
rowniez przytoczyc. Mysle tu glownie o opracowaniach Wojciecha
Kowalskiego, dotyczacych przede wszystkim spisow polskich
bibliotek i ksiegozbiorow prywatnych, oraz ich strat w okresie
wojny. Oprocz Kowalskiego trzeba by wymienic prace Michala
Spandowskiego, Wladyslawa Stepniaka, Stefana Kieniewicza,
Jacka Wojciechowskiego, Tadeusza Manteufla, Marka Czechowskiego
i jeszcze kilku innych osob, ktorych w tej chwili nie pamietam.

Przyznaje, ze swoj posting oparlam na tym co mialam w danej chwili
pod reka, czyli na artykule W.Kalickiego - dodam, w formie
zeskanowanego pliku, obejmujacego tylko fragmenty calosci, ktore
dodatkowo byly niekompletne i z technicznymi usterkami. Niestety
nie dysponowalam oryginalem (papierowym) artykulu, zeby przytoczyc
dokladny jego tytul i date wydania. Postaram sie w przyszlym tygo-
dniu dotrzec mojego "banku danych" i podac wszystkie inne zrodla.


Izabella