Polecam "The Battle for Christmas" Stephena Nissenbauma
uliczne uczty i hulanki zaczely coraz bardziej zagrazac
bezpieczenstwu mieszkancow, by ostatecznie zamienic sie w okres
przemocy i
napadow czynionych przez szalejace gangi
Nissenbaum poswieca tez kilka rozdzialow
ibozek wrote:
Polecam "The Battle for Christmas" Stephena Nissenbauma
uliczne uczty i hulanki zaczely coraz bardziej zagrazac
bezpieczenstwu mieszkancow, by ostatecznie zamienic sie w okres przemocy i
napadow czynionych przez szalejace gangi
Nissenbaum poswieca tez kilka rozdzialow
ibozek wrote:
Polecam "The Battle for Christmas" Stephena Nissenbauma
uliczne uczty i hulanki zaczely coraz bardziej zagrazac
bezpieczenstwu mieszkancow, by ostatecznie zamienic sie w okres przemocy i
napadow czynionych przez szalejace gangi
Nissenbaum poswieca tez kilka rozdzialow
Uta Zablocki-Berlin wrote:
ibozek wrote:
Polecam "The Battle for Christmas" Stephena Nissenbauma
uliczne uczty i hulanki zaczely coraz bardziej zagrazac
bezpieczenstwu mieszkancow, by ostatecznie zamienic sie w okres przemocy i
napadow czynionych przez szalejace gangi
Jacek Arkuszewski:
/../
Pan Borowiak wydaje sie miec prawdziwego fijola na
punkcie Zydow.
Jacek A.
..a rozpoznac ich po nazwisku, to juz nie fenomenologia, ale istna
sztuka!!;)
Uta
skupiali bliskich wokol stolu, i byla chwila zadumy i to "prawdziwe
pojednanie"?. Moze nawet spiewali kiedys koledy o Bozym Narodzeniu, a nie
tylko wysluchhiwali w supermarkecie "Dashing through the snow?". A na
kartkach swiatecznych pisali Merry Christmas a nie Season's Greeti
Za kilka dni Boze Narodzenie: choinka, sianko pod obrusem, kutia i kompot
z suszu, Pasterka i koledy, a po powrocie do domu kieliszek czegos
mocniejszego, dozwolony dopiero po polnocy. Celebracja i uroczysty nastroj,
dom, bliscy wokol stolu i PRAWDZIWE POJEDNANIE.
Tymczasem malo
mikolajow na kazdym kroku? Czyzby byly tam kiedys
czasy ze ludzie rzeczywiscie, juz moze niekoniecznie chodzili do kosciola,
ale skupiali bliskich wokol stolu, i byla chwila zadumy i to "prawdziwe
pojednanie"?. Moze nawet spiewali kiedys koledy o Bozym Narodzeniu, a nie
tylko wysluchhiwali w sup
marketingowym
z tymi sforami swietych mikolajow na kazdym kroku? Czyzby byly tam kiedys
czasy ze ludzie rzeczywiscie, juz moze niekoniecznie chodzili do kosciola,
ale skupiali bliskich wokol stolu, i byla chwila zadumy i to "prawdziwe
pojednanie"?. Moze nawet spiewali kiedys koledy o Bozym
PS. Oryginalny artykul p. Izy byl bardzo ciekawy,
Ale, na pewno raczej mozn sadzic, ze data Narodzenia to nie 15
grudzien...
Dzien Bozego Narodzenia nie byl ustalony w Kosciele Katolickim do
czasow Sw Juliusza I, papieza w latach 337 - 352. Przedtem obchodzono
ten dzien roznie : 1-go stycznia,
10 matches
Mail list logo