Szanowni Panstwo,
bardzo sie obawiam, ze cytowanie:


>  |Wojciech Jeglinski:
>  |
>  |> mniej zobowiazujaco. Porzucenie rodzicow, narodu to cos godnego
pogardy=
>  |=2E
>  |Czy emigracja to porzucenie narodu (i godnego pogardy)?
>  |
>  |Ewa
>  |
>
sugeruje ze cos takiego wyglosilem jako zdanie oznajmujace w odniesieniu do
zjawiska o ktore spytala Pani Ewa. I w przyszlosci dzialac bedzie na
zasadzie 'nie pamietam czy to jego okradli, czy to on kogos okradl, w kazdym
razie byl zamieszany w kradziez'.


> Skonczcie u cholery z ta emigracja. Emigracja jak sie ja rozumialo
> w Polsce przez 200 lat skonczyla sie w 1989 r. Teraz my jestesmy czyms,
> co sie okresla niepolskim slowem 'expat' (co nie oznacza ex-patrioty!).
>
> Juz tu pisalem, ze jeden miszka we Wrzesczu a inny w Melbourne, jeszcze
> inny w Baden, a nastepny w Pulawach i to nie ma nic wspolnego z
> "patriotyzmem", "porzucaniem ojczyzny" etc. Sadze, ze tyle samo procentowo
> polskich patriotow mieszka w Chicago co w Warszawie. I tyle samo
> procentowo (i to znacznie wiecej!) takich, co im wszystko wszystkim wisi.
>
Trudno sie nie zgodzic z powyzsza wypowiedzia. Jednak slowo 'emigracja' samo
w sobie nie jest chyba czyms co ma najmniejszy chocby odcien pejoratywny?
Emigracja to tyle co 'wychodztwo', 'opuszczenie kraju ojczystego', czy tak?
Jesli sie myle, bardzo prosze mnie poprawic.

Wojtek Jeglinski




----------------- [ REKLAMA / ADVERTISEMENT ] -----------------
Do konca stycznia Internetowy Pakiet Biznesowy o 244PLN taniej.
Szczegoly http://sklep.optimus.com.pl
---------------------------------------------------------------

Odpowiedź listem elektroniczym