Lukasz Salwinski wrote:

>  ( ... )
>  dlaczego niby jeden nowy rok jest lepszy niz inny ?

     Jedyne co mi przychodzi do glowy to ze moze r. 4697
ma dluzej do problemu Y5K niz r. 1999 ma do Y2K. Jak
rozumiem, to Chinczycy ten swoj teraz nowy nazywaja
cyklicznie rokiem ziemnego kota, i nie mam calkowitej
pewnosci czy chodzi im o krolika czy o zajaca. Jedni
Chinczycy tlumacza ze zajac a inni ze krolik. Tez nie ma
u nich zgody w narodzie ich tlumaczy. Jest pewnosc ze to nie
sledzik. Ale z buraczkami tez mozna zjesc.


>  smiesznie takie narzekania brzmia, szczegolnie w kanadzie, i szczegolnie w
>  wydaniu kogos kto, tak samo jak i ci obchodzacy rok krolika, do tego kraju
>  stosunkowo niedawno przyjechal.

     Kanady nie znam od podszewki, ale w Stanach ta palme niecheci
trzymala do wymiany kazda kolejna wieksza fala imigrantow. Irlandczycy,
Chinczycy, Wlosi, Polacy, etc., do dzisiaj.

     Gdy przyjezdzalo tylko kilku nobliwych to cale Stany kochaly ich
kraj pochodzenia. Kosciuszko, Pulaski, oficerowie powstan
Styczniowego i Listopadowego, Modrzejewska, Paderewski.
Gdy zwalaly sie tlumy, toz dopiero biadolenia. Byla kiedys nawet
dosc mocna partia polityczna pod nazwa "Know Nothings" -
i.e., "Nic Nie Wiedzacy". Nie chodzilo w tej nazwie o to ze sie
szczycili ignorancja. Nazwa pochodzila z zamierzonego programu
lawirowania miedzy stronnictwami Poludnia i Polnocy przed
wybuchem wojny domowej w ubieglym stuleciu. Zamiarem bylo
zyskiwanie stronnikow z obu stron owczesnych innych kontrowersji.
Mowili calkiem programowo - "Nic nie wiem o tych wasniach, ale
przyznacie chyba wszyscy ze trzeba zaprzestac wpuszczania
obcokrajowcow". Byl to okres wielkiego naplywu wiesniakow z
glodem doswiadczonej Irlandii gdy zaraza niszczyla tam plony
kartoflane.

     To sa napewno znane na Poland-L migawki historii tego
kraju przez imigrantow stworzonego. Resentymenty nie nowe.
Nie licuja nie tylko imigrantom ale tez i tym tu urodzonym. Jakis
porzadek i reka pomocna do wejscia w zycie nowego kraju
tez powinna byc.

     Ja ostatnio obserwuje zjawisko emigracyjne w Stanach
ktore mysle ze jest calkiem nowe i poprzednio niespotykane.
Otoz w odroznieniu od poprzednich przypadkow nielicznych
nobliwych jako jeden rodzaj, i licznych tlumow biedakow
jako drugi rodzaj (ktory tez nadal istnieje), pojawily sie
przyklady przyjazdu duzych grup imigrantow z pokaznym
zasobem pieniedzy, wcale nie biedoty, a nawet bogatszych
od sredniej mieszkancow okolic do ktorych dosc selektywnie
i gromadnie zjezdzaja.

     Gromadza sie w skupiskach z roznych powodow
(klimatycznych, kulturowych, zbiorowiskowych), ale skutkami
przewagi finansowych zasobow, znajomosci handlu, i
niezlym wyksztalceniem przewracaja na odwrot historyczny
obraz stosunkow miedzy tubylcami a przyjezdnymi. Mam
specyficznie na mysli nowe osiedla przybyszy z Indii oraz
Chinczykow z roznych azjatyckich krajow, nie tylko z
Hong Kongu. To juz jakby lokata w bezpieczniejszym
miejscu nie tylko wlasnej uroslej gdzie indziej fortuny, ale
i lokata swej fizycznej przyszlosci razem ze swa fortuna.
Trudno sie dziwic bogatym naprzyklad Chinczykom ze
juz wola po Sukarnach i Suhartach dalej w Indonezji nie
mieszkac.

     Nie zauwazylem by te najnowsze fale emigracji
sciagaly na siebie do tej pory jakies niezwykle klatwy
ze strony osiadlych tubylcow. Wiecej niecheci do nich
obserwuje wsrod im wspolczesnych fal biednych
imigrantow - np. Meksykanczykow. Wyjatkiem moga
byc zatargi miedzy Koreanczykami a amerykanskimi
murzynami w Los Angeles. W tym jednak przypadku
nie wiem czy bym zaliczyl tamtejszych Koreanczykow
do jednej z fal wlasnie bogatej imigracji.

     Stany sa co prawda duzo wieksze niz Kanada. Prawa
tez sa dosc istotnie inne. Wydaje mi sie ze scenariusz w
Vancouver moze byc oparty na bardziej krancowych
resentymentach. Te zjawiska powinny byc ciekawe nawet
dla ludzi w Europie gdyz tam grozi niz demograficzny.

     Calkiem pomocniej by bylo czytac o moze nawet
waznych sprawach w Vancouver bez jednak czasem
calkiem niepotrzebnej uszczypliwosci dla roznic miedzy
ludzmi. Nawet nieprzyjemne strony obrazu mozna
przekazac obiektywnie. Nawet karykatura, ale bez
takich skrotow przykladowych czy przyslowiowych
ktore sa conajmniej dwuznaczne.

     Ted Morawski

Odpowiedź listem elektroniczym