Od jakiegos czasu w radiu RMF FM produkuje sie w reklamie starszy pan,
ktory jest podobno legenda polskiego zeglarstwa. Nazywa sie ten pan
Krzysztof Baranowski. Zapytacie pewnie co tez pan kapitan reklamuje ?
Otoz pan kapitan reklamuje ostry alkohol, czyli wodke. Pewnie sie
zdziwicie, jak to jest mozliwe ? Okazuje sie, ze jest, kiedy sie to
robi z glowa.

W dziale sportowym GW natknelam sie na zabawny komentarz dotyczacy tej
sprawy napisany przez bylego mistrza siatkowki Zdzislawa Ambroziaka.
Pan Ambroziak rozkreca sie zwolna :

   Nic tak predko nie robi z czlowieka idioty jak reklama.
   Ta regula dziala niezawodnie w kazdej dziedzinie i na
   kazdym poziomie. Dotyczy zarowno reklamodawcow, reklamo-
   biorcow, jak i reklamowykonawcow. Skala kretynizmow,
   jakie ludzie potrafia wymyslic i wyglosic, byle tylko
   cos sprzedac, przechodzi ludzkie pojecie. Nie ma zadnej
   swietosci, zadnych autorytetow, liczy sie tylko jedno
   - zeby "towar schodzil". Dla wielu ludzi obfitosc i
   rozmaitosc reklam jest glownym elementem odrozniajacym
   wolna, niepodlegla Polske od ponurych czasow komuny.

Potem jednak, po krotkiej dygresji o smetnych latach wlasnego dziecinstwa,
kiedy to kolorowymi neonami reklamowano glownie sojusz robotniczo-chlopski,
pan Ambroziak przechodzi do rzeczy :

   Czasami jednak czlowiek sie zdziwi, choc wie, ze nie
   powinien. Czegos takiego doswiadczam zawsze, kiedy slu-
   cham przez radio, jak kpt.Krzysztof Baranowski reklamuje
   gorzale. Nie idzie mi przy tym o jakiekolwiek granice
   moralnosci, czy przyzwoitosci, bo te pojecia dawno juz
   u nas wyszly z mody, ale o granice smiesznosci.

   Pan Krzysztof nie zacheca bowiem wprost, zeby dac sobie
   w czajnik. Nie przekonuje wcale, ze po dobrej wodzie
   lodka mu szybciej plynie. On szuka chetnych, ktorzy dadza
   sie namowic na podroz zycia. Namawia, zeby dolaczyc do
   zalogi.

   W porzadku. Nie takie rzeczy sie slyszalo. Sportowcy
   nagminnie przeciez reklamuja np. papierosy. Wolny rynek
   wszystko wytrzyma, rejs zaglowcem na bance rowniez.
   Kiedy jednak slysze, jak sedziwy dr Kildare polskiego
   zeglarstwa jedwabistym glosem mowi o "niepowtarzalnym
   przezyciu, smaku wolnosci i czystej przyjemnosci",
   a cala ta natchniona modlitwa wznoszona jest na intencje
   czystej wodki, to zastanawiam sie, czy on zdaje sobie
   sprawe, jak bardzo jest smieszny i malo wiarygodny.

   Rowniez malo wiarygodny bylby Wojtek Mann, gdyby zamiast
   telefonow reklamowal lotnie, albo Tadeusz Mazowiecki
   propagujacy sprzet fitness. Jednakze w kazdym z tych
   przypadkow efekt komercyjny moglby byc dla wszystkich
   fantastyczny, a przeciez w tym biznesie tylko o to chodzi.

No wiec wlasnie. O to chodzi. Pan Ambroziak przyznaje na zakonczenie,
ze jakis czas temu sam otrzymal propozycje podlozenia wlasnego glosu
do telewizyjnego klipu pewnej znanej firmy produkujacej m.in. ubiory
do gry w tenisa. Wyniosle odmowil, twierdzac, ze klip jest zupelnie
nieudany, a tekst wyjatkowo glupi. Chwali sie, ze znajomi od tej pory
patrza na niego z szacunkiem.

Podobno tylko slubna wie, ze prawdziwa przyczyna odmowy bylo smiesznie
niskie honorarium, jakie mu zaproponowano.


Katarzyna

Odpowiedź listem elektroniczym