Dostalam wlasnie od mojego tescia gwiazdkowy prezent. Jest to wydana przed tygodniem kolejna jego ksiazka - efekt wieloletniej pracy - "Zarys dziejow podgorskiego Gimnazjum i Liceum im.Tadeusza Kosciuszki w Krakowie". Ksiazka dokumentuje historie szkoly od jej otwarcia we wrzesniu 1892 roku (wtedy jako Cesarsko-Krolew- skiego Gimnazjum) do dnia dzisiejszego. Byla to ciezka praca, bo i dzieje szkoly byly burzliwe, wiele dokumentow na zawsze przepadlo, wielu absolwentow rozjechalo sie po swiecie, wielu zginelo w czasie dwu wojen swiatowych. Byl czas, gdy budynki szkolne zajmowaly oddzialy obcych armii i ginely nie tylko sprzety, wyposazenie pracowni, ksiazki z biblioteki, ale takze materialy z archiwum. Czesc starych archiwow zachowala sie. Jednakze trzeba bylo to uporzadkowac. Do tego doszly liczne pamiatki rodzinne, dokumenty, fotografie, przechowywane od wielu lat, w wielu domach, takze za granica. No i rozmowy z nauczycielami, absolwentami - takze tymi sprzed 1939 roku, ktorzy w ostatnich latach przyjezdzali do Krakowa. Zdarzalo sie podobno dosc czesto obserwowac na ulicy Zamojskiego jak starszy, siwy czlowiek w okularach, z laska lub bez niej, przechadzal sie w poblizu, przystawal naprzeciw budynku nr 6, patrzyl chwile, usmiechal sie do siebie. Jak blyskawica przemykalo mu przed oczami jakies wspomnienie z mlodosci, jakis dawno juz zapomniany epizod sprzed lat. Odchodzac stamtad bardzo sie dziwil dlaczego mu sie tak strasznie poca okulary ... Zeby jednak nie wygladalo, ze ksiazka jest smiertelnie powazna zacytuje fragment zalaczonych wspomnien Leszka Allerhanda - absolwenta z roku 1951: Nadszedl wreszcie dzien egzaminu dojrzalosci, chyba okolo 20 maja. Bylo nas grubo ponad setke. Dzien byl blekitny, cieply, spokojny. Bylem ubrany w zielona sztruksowa marynarke, popielate spodnie i caly wypchany roznymi sciagami. Szelescilem tak strasznie, ze balem sie poruszac. Glowne sciagi znajdowaly sie w rozporku. Po prostu, siedzac rozpinalo sie spodnie, a tam juz sterczaly rozne wzory, cosinusy i rozwiazania. Poza tym dzialaly rozne podziemne organizacje naszych rodzicow, studentow z wyzszych uczelni, pracownikow szkoly, a wszyscy mieli rozwiazywac nasze matematyczne zadania. W planie byly rozne omdlenia, biegunki, ataki, nagle naprawy instalacji, sniadania, bulki, smiertelne telefony - byle tylko wyniesc z sali temat, a przyniesc rozwiazanie. W zwiazku z moim nazwiskiem, zaczynajacym sie na A siedzialem w pierwszym rzedzie, naprzeciw calej komisji. Bardzo dlugo wpisywalem w brudnopis jakies rozpaczliwe liczby i kreski, byle stworzyc wrazenie koncepcyjnej mysli matematycznej. Zzarlem 5-6 bulek, same sery i kielbasy - zadnej pomocy ... W klozecie pustki, korytarze pilnowane jak w wiezieniach. Moja umowiona pomoc, kolezka J. siedzial w blogostanie rozwiazawszy zadania kilkoma metodami i dlugo nie byl w stanie mnie wspomoc. Mijaly godziny, sala pustoszala, coraz czesciej wychodzili tez czlonkowie komisji. W koncu dostalem sciage.... Prof. Majda, moj kochany matematyk, byl bardziej szcze- sliwy ode mnie gdy oddawalem zapisane papiery. Oj, dlugo, dlugo lezalem potem na trawie nad Wisla .... Za pare dni okazalo sie, ze z pisemnego otrzymalem ocene dobra, ale wkrotce nadeszlo starcie ustne. Sto osiemdziesiat zadan maturalnych, czyli szescdziesiat kartek z trzema zadaniami na kazdej, mialem opracowane "w te i we w te". Umialem je na pamiec i w razie czego moglem cytowac od tylu. Bieda bylaby wtedy tylko, gdyby zadano mi jakiekolwiek pytanie wyjasniajace. Ale moj ukochany Majda chyba o tym wiedzial. Wyciagnalem karteczke, podszedlem do tablicy, wypisalem wszystko, co nalezy (naturalnie, odegralem przy okazji rozne komedie myslowe). Potem zakonczylem modlac sie w duchu, zeby mi juz dali spokoj. Kiedy po dluzszej chwili uslyszalem upragnione slowo "dziekuje", juz mnie tam nie bylo. Ilekroc przyjezdzam do Krakowa, staram sie zahaczyc o stara bude. Ale dzis to juz nie to... Jakas "zawodowka", jakies gastronomie... Zostal tylko zapach starych korytarzy i murow. Niech pachna wiecznie. W nich sa zaklete owczesne zapachy, nasze glosy i marzenia. To tylko tak w przerwie pomiedzy wypiekami. Izabella ------------------ - Mieczyslaw Zajac - Zarys dziejow Podgorskiego Gimnazjum i Liceum im. Tadeusza Kosciuszki w Krakowie. Wyd.: Stowarzyszenie Wychowankow IV Liceum Ogolnoksztalcacego im.Tadeusza Kosciuszki w Krakowie, Krakow, 1998. (Copyright przekazany przez autora na rzecz szkoly) Ksiazka zawiera w zalacznikach spisy dyrektorow, nauczycieli, pracownikow administracji, tercjanow, woznych i absolwentow poczawszy od Jozefa Bissingera, Stanislawa Filipowskiego i Samuela Friedmanna, ktorzy otwierali liste absolwentow w 1899 roku do Karoliny Zadeckiej i Tomasza Zdebskiego, ktorzy zdawac beda mature w przyszlym roku w stulecie pierwszego egzaminu dojrzalosci.