Nie bylo mnie troche w tych rejonach internetu. No ale wrocilem i mam do kolezenstwa pytanie: czy widzialo kolezenstwo gdzies tutaj jakies zielone. Mam do nich slowko albo i dwa. Slowka beda dotyczyly wyrywania konczn z tylniej czesci ciala. Jakby wiec panstwo zobaczyli jakiegos, to prosze o sygnal. Tylko prosze mu nie mowic o celu pogadanki. Mysle, ze osoba kompetentna najbardziej bylby tutaj pan Szymoszek. Wnosze bowiem z bazgrolow spreyem na scianach mojego konta, ze zielone pojechaly rozmawaicc z zona pana Szy. Zdaje sie, ze chca pogadac o jakis fryzjerkach i farmaceutkach, Czy ktos moglby mnie oswiecic o co w tym wszystkim chodzi? Ach, zauwazylem rowniez, ze pan Szymoszek na serio przejal sie zjawiskiem WTI (wlasciwie to powinno byc GENIE, ale na razie te nazwe zawieszam na kolku do czasu procesu o autorstwo z pewna firma telefonii komorkowej, bezczelnie nia sie poslugujaca w swoich reklamach). Najlepszy to dowod tezy, iz kazda bzdura uporczywie powtarzana ma sznase na stanie sie teoria naukowa! Chociaz, czy taka znowu bzdura? Na przyklad popelnil byl pan Szy, posting, w ktorym cytowal barda Kolakowskiego, zastrzegajac sie, ze to nie ten z Oxfordu. Na dodatek poezja barda dotyczyla, o ile dalo sie to wyrozumiec, podobno zagadnienie istnienai Boga. No wiec budze ci ja sie nazjutrz o 4 nad ranem (mam taka szajbe czasami, sam nie wiem skad) i zeby ponownie zasnac chwytam jak zwykle pierwsze laepszy szpargal ze sterty pism-na-ktorych-przeczytanie-nie-bylo-czasu (znakomity srodek na bezsennoec), otwieram , a tam - esej Kolakowskiego wlasnie, tego z Oxfordu; temat: istnienie lub niesistnienie Boga. Jakby komu przyszla ochota sprawdzic, to zwracam rowniez uwage na fragment artykulu, w ktorym filozowf nabija sie z 'banialuk rosyjskiego fizyka'. Jak to Panstwo porownaja, z banialukami pewnego polskiego fizyka udzielajacego sie na tych lamach, to moze jednak uwierza w to cale WTI. Artykul ukazal sie w swiatecznym wydaniu Wyborczej. No to chwytam za dubeltowke i lece stracic zielona makowke (a moze dwie, oni podobno maja po dwie). w. glaz ~~~~