W zwiazku z troche beznadziejna dyskusja na temat reprywatyzacji (bezndziejna nie ze wzgledu na poziom, tylko ze wzgledu na brak nadziei na dojscie do jakiejs produktywnej konkluzji) przypomnial mi sie pewna autentuczna anegdotka. Otoz od jakiegos czasu przez Knade przewalaja sie sprawy sadowe, w ktorych tzw. First Nations (nonPC: Indianie) domagaja sie zwrotu terytoriow, ktre kiedys im bezprawnie zagarnieto, albo przejeto na mocy oszukanczych umow. Miedzy innymi pare lat temu FN zglosili pretensje cos chyba do 90% pieknej prowincji British Coulumbia. Gdyby uznac ich rzadania, to Kandzie zostaloby sie pare ulic w Vancouver i terny narciarskie wokol miasta. W czasie rozprawy prawnik Indian argumentowal, ze 'ziemie te im sie naleza, poniewaz historia przyznala je ich dziadom'. Sedzia wniozsek odrzucil w czlosci, zas w uzasadnieniu wyroku stwierdzil: 'Moze i moj szlachetny kolega ma racje, twierdzac, ze ziemie te zostaly przyznane dziadom jego klientow przez Historie. Pragne jednak zwrocic uwage, ze ta sama Historia odebrale je ich ojcom.' Rozne rozglosnie kanadyjskie w newsach z duzym upodobaniem odtwarzaly pozniej ten fragment mowy sedziowskiej. Any comments? W. Glaz [EMAIL PROTECTED] fax(bus) 48 (61) 825-7758 tel. (home) 48 (61) 877-9177