Ach, jaki pasjonujacy serial podatkowy. Zreszta jeszcze
niezakonczony, ale ostatnie dni wymagaja omowienia. Jak moze
ktos wie, koalicja AWS-UW bardzo chce zmienic ustawy o podatku
dochodowym. To znaczy, oni jakby od niedawna chca tego wspolnie i
solidarnie, wczesniej nie mogli dojsc do porozumienia, wreszcie
wrzucili do jednego worka nieco prorodzinnosci (jakies grosze ulgi
od posiadania drugiego dziecka wzwyz) a la AWS oraz znaczne
obnizenie najwyzszej stawki 40% od najwyzszych dochodow, czego
chce UW i Balcerowicz (on chce to dalej z roku na rok obnizac, az
zostana tylko 2 stawki, 18 i 28 procent). Ustawa podatkowa musi byc
ogloszona w dzienniku ustaw najpozniej 30 listopada, nieco wczesniej
zatem powinien podpisac ja prezydent Kwasniewski, i dalej cofajac
sie w czasie, musi byc przyjeta przez parlament, a wiec Sejm
i Senat. W izbach tych koalicja ma wiekszosc.
Jako ze terminy napiete, opozycja, oprocz asa w rekawie w postaci
"lewicowego" prezydenta (ktory jednak oglosil, ze nie zamierza
korzystac z konstytucyjnego terminu 21 dni na zastanowienie sie,
co daje koalicji zielone swiatlo), probuje "grac na czas".
W piatek koalicja odrzucila wniosek SLD, by nowelizacje ustaw
podatkowych po pierwszym czytaniu wyrzucic do kosza- trafily wiec
do komisji sejmowej finansow publicznych. Tam poslowie SLD, a
wlasciwie jeden posel- Maciej Manicki- zaczeli zglaszac poprawki
do ustaw w liczbie rzedu kilkuset. W tym poprawki typu zmiana
jakiegos slowa na synonim, zmiana spojnika itp. Posel ma oczywiscie
prawo zglosic poprawke do projektu ustawy i ta poprawka powinna
zostac rozpatrzona, byc moze jak najszybciej odrzucona, ale to tez
zabiera czas. Koalicja zaplanowala zakonczenie prac komisji w
poniedzialek, a do poniedzialku rano miala "przerobione" 2 z
trzydziestu paru stron ustawy o podatku dochodowym od osob
fizycznych. Posel Manicki trzymal sie mocno, ale koalicjanci
zastosowali fortel: skoro Manickiemu ustawa tak bardzo sie nie
podoba, to po prostu odrzucmy ja! I przeglosowano odrzucenie
przez komisje, za byli poslowie AWS, UW, SLD, PSL- no wszyscy.
Ale uwaga: czlonkowie komisji maja prawo zglosic pod obrady plenarne
Sejmu tzw. wniosek mniejszosci. Ten punkt parlamentarnego regulaminu
jest jakby uklonem w strone opozycji: jesli komisja przeglosuje
tak jak tego chca rzadzacy, a w komisji tez maja wiekszosc, to
opozycyjni czlonkowie komisji maja prawo zglosic "wniosek
mniejszosci", zaznaczyc niejako zdanie odrebne, najprawdopodobniej
wiekszosc parlamentarna wniosek ten odrzuci a przyjmie koalicyjny,
zawsze jednak jest gest: chcielismy inaczej, mielismy lepszy
pomysl. I teraz, uwaga, wiekszosc zglasza wniosek mniejszosci, by
mogl on zostac przeglosowany i przyjety na dzisiejszym badz
jutrzejszym posiedzeniu plenarnym Sejmu! Ten projekt nie ma
akceptacji komisji, ale nie musi. Czy praca posla Manickiego
poszla na marne?
Proponuje test: ktore z ponizszych podsumowan tego co zaszlo
w komisji finansow publicznych jest Ci najblizsze?
a) mielismy do czynienia z prawdziwie finezyjna gra parlamentarna,
oparta o wykorzystywanie kruczkow prawnych, ale z obu stron
legalna, nawiazujaca do jak najlepszych tradycji demokratycznych
parlamentow,
b) postkomunistycznej opozycji, ktora swoimi poprawkami zamierzala
w sposob niezgodny z dobrym politycznym obyczajem zablokowac
potrzebne ustawy, wazne dla Polski (Jan Nowak Jezioranski
stwierdzil nawet, ze ich nieprzyjecie moze zagrozic polskiej
niepodleglosci), koalicja utarla nosa genialnym pomyslem
odrzucenia projektu i ma teraz szanse, ze zdazy wprowadzic
ustawy w zycie juz od 2000 roku,
c) koalicja najbezczelniej w swiecie uniemozliwila wprowadzenie
do projektu poprawek, wsrod ktorych byly takze niezwykle
wazme, likwidujace niedopatrzenia w pospiechu sporzadzonego
koalicyjnego kompromisu. Oni powinni te ustawe juz dawno
miec opracowana i przeglosowana, a nie teraz na miesiac
przed nowym rokiem podatkowym trzymac podatnikow w niepewnosci.
Chodzi o osobiste ambicje liderow, ktorzy nie baczac na
spoleczne i budzetowe konsekwencje bledow wynikajacych
z pospiechu, forsuja projekt, by tylko postawic na swoim.
Poza tym stworzony zostal niebezpieczny precedens obejscia
de facto tak waznego w ustawodawczym procesie czynnika jak
komisja sejmowa- teraz kazda komisja bedzie mogla odrzucic
kazda ustawe, by zgloszono ja jako wniosek mniejszosci
z pominieciem koniecznej pracy w komisji.
Komu zatem najblizsza jest wersja a, komu b, a komu c?
Andrzej Szymoszek