Jak juz pisalem, idea jednomandatowych okregow wyborczych wydaje
 sie calkiem obiecujaca. Ale gdy sie pomysli o tym, co staloby sie,
 gdyby tak wprowadzic ja w zycie w dzisiejszej Polsce, to obawiam
 sie, ze otrzymalibysmy cos, o co na pewno nie chodzi projektodawcom.

   Przeciez, prosze zauwazyc, mamy juz wybory "jednomandatowe".
 Sa to wybory prezydenckie, okregiem- caly kraj. We wszystkich
 sondazach, okolo dwoch trzecich glosow ma zapewnione Kwasniewski.
 To teraz bardzo prosze podzielic sobie jedna duza Polske na
 460 mniejszych "Polsk". I w kazdej z nich kandydat SLD. W ilu
 by nie wygral? Moze w kilku, kilkunastu, moze nawet
 w kilkudziesieciu. Gdzies pojawiliby sie PSL-owcy (okregi
 typowo wiejskie, zwlaszcza na Wschodzie), jakas forma
 AWS mialaby szanse u Gorali i w okolicy Kolbuszowej
 (pytanie, jak duzej), Gdansk moglby okazac sie przyczolkiem
 garstki liberalow, byc moze jakies inne duze miasto
 wydaloby kogos z Unii Wolnosci, ale za Wroclaw nie recze.
 A, i zapomnielibysmy o Mniejszosci Niemieckiej w Opolskiem.

   Istnieje przekonanie, ze w wyborach jednomandatowych
 wygrywaliby kandydaci uczciwi, zwiazani ze swym srodowiskiem,
 klamiaca telewizja niewiele moglaby namieszac. Jak by to
 wiec wygladalo? SLD zglosiloby kandydata- znanego polityka
 lub powiedzmy dyrektora miejscowego szpitala, prywatnego
 przedsiebiorce od kafelkow, dziennikarza lokalnej
 gazety lub radia, nauczycielke z liceum. Naprzeciw niej
 staneloby okolo dziesieciorga kandydatow SLD przeciwnych,
 z organizacji takich jak Ruch Odbudowy Polski, Ruch
 Trzeciej Rzeczypospolitej, Stronnictwo Narodowo-
 Demokratyczne, Ruch Solidarni w Wyborach, Konfederacja
 Polski Niepodleglej, Konfederacja Polski Niepodleglej Oboz
 Patriotyczny, Porozumienie Polskie, Akcja Wyborcza
 Solidarnosc, Solidarnosc 80, Oboz Patriotyczny, Koalicja
 dla Polski, Polskie Stronnictwo Narodowe, Stronnictwo
 Narodowe, itp, itd. Oni wszyscy, majac siebie za "jedynie
 slusznych", zabiegaliby o poparcie Kosciola, poniewaz
 po to wprowadzamy okregi jednomandatowe, by wybrac czlowieka
 znanego z parafii, a nie z telewizji. Parafii na terenie
 okregu jest duzo, jeden ksiadz wiec poparlby tego, inny
 ostroznie tamtego, trzeci ograniczylby sie do wskazan,
 by glosowac na katolika. Czwarty, rozsadny, pogonilby cale
 towarzystwo, co spowodowaloby rozne dziwne plotki
 pod adresem jego i jego pochodzenia. Gdyby ktoregos
 konkretniejszego kandydata poparla Unia Wolnosci,
 pojawilyby sie szeptane zarzuty o checi wyprzedazy
 przez niego Polski, i w ogole ze Zyd. Kandydaci
 licytowaliby sie w krytyce Unii Europejskiej, w nadziei
 ze uslyszy o nich i ich zareklamuje Radio Maryja.
 Licytowaliby sie rowniez we wzajemnych, nierzadko
 zreszta calkiem slusznych, oskarzeniach o wspolprace z SB.
 I nadszedlby dzien wyborow, a po nim placz i zgrzytanie
 zebow. Zwycieski kandydat SLD w trakcie kampanii
 zapytany np. o Sierpien 80 i Solidarnosc mowilby mniej wiecej tak:

 "Sierpien 80 byl w porzadku. Najpierw doprowadzil do
 powstania Solidarnosci, do ktorej sie zapisalem, nie
 zapisalem, bo wszyscy sie zapisywali, a ja jestem
 indywidualista (niepotrzebne skreslic). Solidarnosc
 doprowadzila nastepnie do Okraglego Stolu i powstania w Polsce
 demokracji, dzieki ktorej mozecie teraz glosowac na mnie".

   SLD nie bardzo sie pali do okregow jednomandatowych,
 co zrozumiale- oni nie chca az tak bardzo wygrac!
 Calkowita odpowiedzialnosc za bajzel przejmowac?
 Ale nawet jakby ludzie zlorzeczyli im po kolejnej
 kadencji, sytuacja powtorzylaby sie w nastepnych
 wyborach. Kazdy kandydat, i paru nowych, pomyslalby
 sobie, ze jak wszystko spieprz*ne, to w koncu
 na niego zaglosuja, bo tylko on ma zbawczy program
 dla Polski. I znow, chcial nie chcial, samotny
 rycerz jako tako zorganizowanej lewicy stanalby
 naprzeciw legionom oponentow.

   Wlasciwie ja mam pewne nadzieje zwiazane z przystapieniem
 do Unii. Ze ona poprzez rozne, niech bedzie ze narzucone
 z Brukseli, mechanizmy wymusi pewna racjonalnosc, takze
 w polityce. Skoro inaczej sie nie da...

  Andrzej Sz.

Odpowiedź listem elektroniczym