At 19:20 25/11/2000 +0100, you wrote:
>W sobote, 25 listopada 2000 o godzinie 3:45 rano
>Pan Michal Niewiadomski napisal:
>
(...)
>> dostepne praktycznie czestotliwosci radiowe, ktorych liczba
>> jest jak wiadomo ograniczona, uwazane sa za wlasnosc
>> publiczna. Ich uzycie jest, w imieniu spoleczenstwa,
>> regulowane przez odpowiednie urzedy panstwowe, ktore miedzy
>> innymi wydaja zezwolenia (koncesje) na ich uzycie przez rozne
>> przedsiebiorstwa komercyjne.
>>
>> A jak to bedzie w panstwie liberalnym?
>
>Ja jestem konserwatywnym liberalem, dlatego w tej sprawie
>odwoluje sie do tradycji. Jak panstwo tradycyjnie rozwiazywalo
>sprawy dotyczace wlasnosci ograniczonych zasobow? Najstarszym
>znanym ograniczonym zasobem jest ziemia. Wytworzyly sie tu dwa
>podstawowe zwyczaje: prawo zasiedzenia i rejestracja wlasnosci
>ziemskiej przez jakis organ lokalnej administracji (np. w
>postaci ksiag wieczystych). Prawa wlasnosci do ziemi uzyskiwalo
>sie na cztery sposoby: zdobycze wojenne, zatwierdzenie
>zasiedzenia przez panstwo, kupno od poprzedniego wlasciciela,
>lub kupno od panstwa za cene pokrywajaca koszty obslugi systemu
>rejestrowania dzialek. Mysle, ze problem wlasnosc fal radiowych
>mozna rozwiazac podobnie.
(...)
>Pozdrawiam,
>Grzegorz Swiderski, http://www.datapolis.pl/grzes/
>Warszawa, sobota, 25 listopada 2000
>


No rzeczywiscie, juz myslalem ze pana zagielem, ale odpowiedz rzeczywiscie
byla wyczerpujaca, trzymajaca sie kupy, dosc przekonywujaca i ciekawa.
Dziekuje.

Jsliby juz sie spierac o szczegoly, to mialbym dwa zastrzezenia, ale nie
obiecuje ich potem bronic:

1. Rzeczywiscie, rowniez w dziedzinie pasm radiowych na poczatku to szlo na
zywiol i poczatkowe prawa uzyskiwalo sie przez zasiedzenie. No, ale w
dziedzinie telekomunikacji, dzieki postepowi technicznemu bardzo czesto
obecnie otwieraja sie nowe mozliwosci. Sytuacja jest wtedy taka ze juz od
poczatku moze byc bardzo wielu chetnych a dostepnych nowych pasm (czy
czegos tam innego) malo. Pozostawalyby wiec w pana systemie tylko licytacje.

2. Akurat w dziedzinie radiofonii, sprzedaz czestotliwosci temu kto zaplaci
najwiecej byloby bardzo szkodliwe dla kultury. Nie chce sie nad tym
rozwodzic ale chyba wie pan co mam na mysli. Mysle ze wlasnie stad biora
sie te licencje: dajemy wam czestotliwosc mimo ze nie macie pieniedzy, bo
obiecaliscie zaspokajac potrzeby jakiejs waskiej grupy sluchaczy - np
milosnikow muzyki klasycznej czy wyznawcow Hare Krishna. Oni tez sa
przeciez wlascicielami calego widma wiec jakas jego czesc powinna byc dla
nich. Bedziemy was jednak kontrolowac i gdybyscie swojej obietnicy nie
spelnili, i zeby zarobic wiecej pieniedzy zaczeli np. nadawac muzyke rock
to wam licencje zabierzemy. Rozumiem ze tak to wlasnie odbywa sie obecniew
wiekszosci krajow. I nie widze lepszego (czy raczej mniej zlego) rozwiazania.

Pozdrowienia,

Michal Niewiadomski.

Odpowiedź listem elektroniczym