Zalaczam do wiadomosci Panstwa polemike J. Przystawy z artykulem J. A. Majcherka "Ordynacja a demokracja", ktory ukazal sie w "Rz" 28 listopada 2000r. tjk -------------------------------------- Jerzy Przystawa Nie straszcie nas ciagle postkomuna! Przez 10 lat eksperymentowania z ordynacja proporcjonalna (OP) na wlasnej skórze dobitnie poznalismy najrózniejsze wady tego systemu: niestabilnosc i slabosc rzadów; rozbuchane partyjniactwo, które nie liczy sie wcale z dobrem kraju lecz dba tylko o interesy klanów partyjnych; faktyczne pozbawienie obywateli biernego prawa wyborczego i zredukowanie ich praw do prawa glosowania; niemal kompletny zanik odpowiedzialnosci w zyciu publicznym i politycznym - te liste mozna kontynuowac. W efekcie mamy frustracje spoleczna i poglebiajace sie zniechecenie do demokracji, niemoznosc zbudowania spoleczenstwa obywatelskiego. „System wyborczy reprezentacji proporcjonalnej odziera posla z odpowiedzialnosci osobistej. Czyni zen maszynke do glosowania, a nie myslacego i czujacego czlowieka". Tak pisal swiatowej slawy filozof i politolog austriacki Karl Popper (The Economist, marzec 1988). Co raz wiecej Polaków dochodzi do przekonania, ze ordynacja proporcjonalna jest podstawowa wada ustrojowa polskiej demokracji i ze bez radykalnej naprawy systemu wyborczego nie ma mowy o naprawie Rzeczypospolitej. Podczas tzw. prawyborów prezydenckich w Nysie, 24 wrzesnia b.r., 74% wyborców, zapytywanych w tej sprawie przez ankieterów Osrodka Badan Wyborczych, odpowiedzialo, ze sa za wprowadzeniem jednomandatowych okregów wyborczych (JOW). 27 listopada, w programie radiowym "Puls Trójki", wszyscy radiosluchacze, którzy dodzwonili sie do studia, wypowiadali sie jednoznacznie przeciwko obecnemu systemowi wyborczemu. Co raz wiecej osób domaga sie odpowiedzi na pytanie: dlaczego w Polsce nie ma prawa bytu ordynacja wyborcza, jaka od stuleci posluguja sie najwyzej rozwiniete demokracje, takie jak brytyjska czy amerykanska? Próby odpowiedzi na to pytanie, na lamach "Rzeczpospolitej", podjeli sie ostatnio dziennikarz niemiecki Klaus Bachmann ("Budowanie demokracji na skróty", "Rz" z 10-12 listopada) i Janusz A. Majcherek ("Ordynacja a demokracja", "Rz" z 28 listopada). Obaj ci adwokaci OP wywodza, ze JOW doprowadzilyby w Polsce do jeszcze gorszej sytuacji niz jest w tej chwili i rysuja czarny scenariusz takiej transfomacji. W odróznieniu jednak od nas, propagatorów idei JOW, którzy nasza propozycje wspieramy bogatym doswiadczeniem krajów, w których takie ordynacje obowiazuja, nasi adwersarze nie podaja przykladów panstw, w których wprowadzenie jednomandatowych okregów wyborczych doprowadziloby do sugerowanych przez nich nieszczesc. Spróbujmy zatem przyjrzec sie logice tych wywodów. Poniewaz artykul K. Bachmanna doczekal sie juz riposty na lamach "Rz", zajme sie tutaj tylko przepowiedniami J. A. Majcherka. W artykule tego ostatniego doliczylem sie trzech podstawowych zarzutów wobec propozycji JOW: (1) "w wyborach proporcjonalnych przewazajaca wiekszosc glosujacych znajduje potem przedstawicieli popieranego przez siebie ugrupowania w parlamencie, przy wiekszosciowej obsadzie mandatów jest inaczej"; (2) nastapilaby niebezpieczna polaryzacja sceny politycznej na dwa bloki historyczne – postkomunistyczny i postsolidarnosciowy; (3) wybory wygralby bezapalecyjnie SLD i zmonopolizowalby calkowicie wladze polityczna w Polsce. Poza tymi grozbami Autor rozprawia sie jeszcze z teza, ze ordynacja wiekszosciowa stanowi panaceum na wszelkie bolaczki naszego zycia spolecznego. Ten ostatni argument jest typowym strzalem kula w plot, gdyz uczestniczac aktywnie w Ruchu na Rzecz JOW nie slyszalem jeszcze, zeby zwolennicy tego postulatu uwazali JOW za lekarstwo na wszystkie choroby. Z luboscia jednak rozwodza sie nad tym przeciwnicy JOW, a J.A. Majcherek poswieca rozprawie z teza, która sam wysuwa ok. 1/3 swego tekstu. Niepotrzebnie. Tak jak amputacja zgangrenowanej nogi - konieczna dla uratowania zycia delikwenta - nie uleczy astmy czy syfilisu, tak i wprowadzenie JOW bedzie tylko usunieciem podstawowej wady ustroju Rzeczypospolitej, tak jak 200 lat temu nasi przodkowie rozprawili sie z liberum veto. Tylko tyle i az tyle. Argument (1), ze OP daje lepsza reprezentacje wiekszosci wyborców, podczas gdy JOW, zdaniem Majcherka prowadzi do efektu przeciwnego, poruszyl mnie do tego stopnia, ze zadalem sobie trud sprawdzenia tego horoskopu na przykladzie ostatnich wyborów do Sejmu RP. Na 28.409.054 uprawnionych do glosowania WSZYSCY poslowie obecnego Sejmu uzyskali razem az 6.671.208 glosów, tj dokladnie 23,78%. Poslowie ugrupowania, które obecnie samodzielnie rzadzi Polska, tj. AWS, uzyskali lacznie 2.868.777 glosów , czyli ok. 10% wszystkich wyborców! Oczywiscie, jezeli nadal obowiazuje myslenie dialektyczne, w którym mniejszosc to wiekszosc a wiekszosc to mniejszosc, to dialektyczna racja moze byc po stronie J. A. Majcherka. W przeciwnym razie liczby te calkowicie falsyfikuja jego twierdzenie. W solidnie uargumentowanej pracy pt. "Dwa systemy - dwie ordynacje", wydanej niedawno przez Centrum Adama Smitha, prof. Antoni Kaminski napisal w ostatnim akapicie: Minelo ponad dziesiec lat od obalenie w Polsce ustroju komunistycznego. Mimo to, stosunek do komunizmu w dalszym ciagu jest czynnikiem wplywajacym na postawy wyborcze znacznej czesci elektoratu. Zamiast interesowac sie przyszloscia, polscy wyborcy musza w dalszym ciagu brac pod uwage zmory przeszlosci. Ordynacja wiekszosciowa, zmieniajac uklad sceny politycznej, jako jedyna daje szanse zrzucenia tego balastu. Jest to, jak widac, teza dokladnie przeciwna do supozycji Majcherka. Racja, niestety, jest po stronie prof. Kaminskiego. Jesli przesledzic uwaznie wyniki kolejnych wyborów do Sejmu, to zauwazymy od razu, ze wiekszosc ludzi z waskiej elity wladzy, z "wierchuszki" czy to SLD, AWS czy UW, dostaje sie tam WBREW woli wyborców, którzy ich nazwiska pracowicie skreslaja, a wejscie do parlamentu umozliwia im dopiero tzw. lista krajowa. W sposób oczywisty wynika z tego, ze ci koryfeusze sceny politycznej, którzy okupuja ja od ponad 10 lat, nie mieliby najmniejszych szans wyboru w warunkach ordynacji wiekszosciowej. Jest to prawda nieslychanie bolesna, która czesciowo wyjasnia ich bezwzgledne odrzucenie propozycji JOW. Dlatego straszenie nas zwyciestwem SLD w ramach ordynacji wiekszosciowej to typowe strachy na Lachy. Nawet gdyby zalozyc, ze SLD, jako partia polityczna, przezylby w ogóle radykalna zmiane systemu wyborczego, to byloby to, w kazdym razie, juz zupelnie inne SLD, z nowymi liderami, z nowymi ludzmi, takimi, którzy cieszyliby sie osobistym autorytetem i autentycznym poparciem wyborców w swoich okregach wyborczych. Natomiast przyklad eksperymentu wloskiego, gdzie w 1993 roku odrzucono w referendum ordynacje proporcjonalna, pozwala oczekiwac, ze wszystkie obecnie istniejace partie polityczne musialyby sie calkowicie zreformowac, jesli mialyby nadal uczestniczyc w zyciu politycznym. We Wloszech, po referendum w sprawie ordynacji, obie najpotezniejsze partie polityczne, zarówno Wloska Partia Komunistyczna jak i Chrzescijanska Demokracja, musialy zejsc ze sceny, rozwiazac sie i calkowicie przeksztalcic. Nie ma zadnego powodu oczekiwac, ze w Polsce byloby inaczej. Demokracja to taki ustrój, w którym o podstawowych sprawach publicznych rozstrzygac ma wola obywatelskiej wiekszosci. Nie taki czy inny zapis, nawet w konstytucji, ani opinia nawet najmadrzejszych medrców i doradców. Poslowie natomiast obowiazani sa sluzyc narodowi i jego wole respektowac. Jesli poslowie i senatorowie Rzeczypospolitej maja watpliwosci odnosnie tego czego oczekuje w tej sprawie spoleczenstwo polskie i nie przekonuja ich dobiegajace zewszad glosy o wprowadzenie jednomandatowych okregów wyborczych, to najwlasciwsze byloby zapytac o to w referendum. Z pewnoscia sprawa ordynacji wyborczej jest tak fundamentalna i wazna, ze na takie referendum w pelni zasluguje. Wroclaw, 3 grudnia 2000