"R. Antoszewski" <[EMAIL PROTECTED]>:

>A oto moje zdanie.
>[...]

>sie tu i pdf czy innych modyfikacjach. Jesli dokumentu nie moge prosto
>skopiowac i go uzywac, to znaczy wycinac, kopiowac, dzielic sie z
>innymi, umieszczac w oasobistycch kolekcjach, a nie wisiec godzininami
>na linii dla jego czytania, itp, to taka metoda jest do niczego. W
>Czadzie czy w Chinach nie mozna sobie pozwolic na zajmowanie linii
>telefonicznej przez godziny, bo sie zrujnuje (zreszta i w Polsce tego
>nie mozna). Trezba miec mozliwosc skopiowania dokumentu na maly dysk i
>uzywania go w dowolnym czasie bez nadzwyczajnych kosztow, konwertorow,
>procesorow i Bog wie czego jeszcze.
>
>Jak dorad, warunki te spelnia format htm, jpg, gif, ewentualnie txt.

a dodalbym jeszcze PostScrit i Acrobat/pdf (ktory stanie sie najprawdopodobniej
nowa wersja PostScript'u) - oba mozna prosto wydrukowac, wycinac kawalki, itp.

nie jestem, wbrew pozorom, wielkim milosnikiem firmy Adobe (pewnie dlatego, ze
sobie tyle licza za Photoshop'a ;o) ale i PostScript i PDFy dzialaja calkiem
niezle na pograniczu papieru i komputerow.

>A konkretnie. Korzystam z sieci kilkanascie godzin dziennie, bo nic
>mnie to nie kosztuje, ale z pdf korzystam tylko wtedy, kiedy musze.
>Nie wszystko da sie skopiowac, a kosztownych programow nie chce uzywac
>ze wzgledow opisanych powyzej. Kopiuje mnostwo txt i htm, by to
>odpowiednio skladowac. Inne formaty nie spelniaja warunkow stawianym
>popularnemu medium.

hmm.. rozbudowane pliki .html  (.htm to kulawy skrot wymuszony przez MS ;o)
nie bardzo da sie kopiowac - najczesciej linki w nich pochowane niemozebnie
sie zajaczkuja...

>Ale jest pewna zasadnicza sprawa, wynikajaca zreszta ze wspomniago
>gwaltu i bardziej specyficznej, polskiej chyba glupoty, zaradzenie
>ktorej byc moze programokraci mogliby zaoferowac. Dajcie nam,
>zjadaczom chleba, prosta maszynke ulokowana w domowym komputerze,
>ktora bez pytania powie i przeksztalci tych kilkadziesiat polskich
>kompletow czcionek (fontow) na cos bardziej ludzkiego - chocby na
>ASCI, jesli nic lepszego nie da sie wydumac. Tymczasem jest tak, ze
>albo cos mi pasuje przypadkiem, wtedy czytam jak trza, najczesciej
>jednak okazuje sie, ze albo mam przyslowiowe robaczki (roznego
>kalibru), albo puste miejsca, albo progrtam sie zawiesza. Rozumiem, ze
>to wszystko to zmowa zydokomuny i mafii majacej na celu zniszczyc
>polska kulture, ale moze by tak spece sie tym zajeli i wyprodukowali
>odpowiednia odtrutke?

odtrutka nazywa sie Unicode i pozostaje tylko na nia czekac... a ile ?
B. Gates chyba tylko wie. a i tak pozostanie problem starych krzaczkow
w przeroznych gatunkach (od Mazovii po latin2 i co tam jeszcze) ktore
bedzie trzeba i tak konwertowac na Unicode.

>Tekstow Pana Koziola nie moge sprowadzic na moj dysk. W swietle
>powyzszego nie potrafie sie do sprawy ustosunkowac. Akrobata mam, ale
>np na plazy nie moge uprawiac tej akrobatyki. Z niepopkojem obserwuje
>tez cos w rodzaju baroku czy rokoka opanowujaca siec. Z tego
>wyrosniemy, ale w chwili obecnej przeszkadza to bardzo. Forma dominuje
>nad trescia, a bywa, ze tresci nie ma, a forma jest psychodeliczna
>(kiedys dam przyklady tego rodzaju stron sieciowych, zeby nie byc
>goloslwonym).

a z tym to sie zgadzam. www w zalozeniu CERNowskim byla zdominowane przez
tresc a nie forme. ta ostatnia przylazla razem z komercja - Flash, applety
w Javie, itp stawiam na rowni z wszechobecnymi na komercyjnych stronach
bannerami (przed ktorymi dzielnie sie bronie - nie udalo mi sie jeszcze z
jednego skorzystac ;o) - takie sobie ozdobki, ktore informacyjnie niczego
nowego nie wnosza, a maja tylko zwrocic uwage ogladacza...

lukasz

Odpowiedź listem elektroniczym