http://nowyprzemysl.wnp.pl/index.php?id=1832&cid=5¤t=71
> Polsce potrzeba alternatywy > > Rozmowa z Romanem Kluską, byłym > prezesem Optimusa > autor:Renata Dudała > > - 25 listopada 2003 roku NSA orzekł, że Roman Kluska nie popełnił > przestępstwa, a urząd skarbowy niesłusznie domagał się zwrotu > podatku VAT. Ile jest takich spraw, ilu biznesmenów, którym > zarzuca się złamanie prawa? Ile spraw kończy się tak, jak Pańska? > - W momencie mojego aresztowania nie zdawałem sobie sprawy z > wielkości i skali problemu. Jeszcze zanim wygrałem w sądzie, > zaczęli do mnie zgłaszać się ludzie z całej Polski, prosząc o pomoc. > > Niedawno zrobiliśmy z ,,Gazetą Wyborczą,, pewien eksperyment. > Przez dwie przypadkowo wybrane godziny rozmawiałem z > przedsiębiorcami, którym urzędy skarbowe zarzucały różne > przestępstwa. W ciągu zaledwie dwóch godzin zadzwoniło do mnie > sześć osób. Jeżeli popatrzymy na lata, to pokazuje, że mamy do > czynienia ze zjawiskiem masowym. Słuchając opowieści tych ludzi > naprawdę można popaść w depresję, bo wielkości tych krzywd nie > da się niczym wyrazić. Najsmutniejsze jest to, że w każdej z tych > spraw - jeśli przyjąć za wiarygodne stwierdzenia tych ludzi, bo > one są poparte orzeczeniami sądów krajowych i > międzynarodowych - instytucje powołane do przestrzegania > prawa, łamią to prawo. To nie dotyczy tylko urzędników > skarbowych, ale policji, prokuratury, sądów. I to jest najgorsze. > Wyrok w mojej sprawie wydano w oparciu o prawo polskie i prawo > Unii Europejskiej. Są to dwa identyczne wyroki, stwierdzające, że > jedyną stroną łamiącą prawo był urząd skarbowy. Wszystko, co > działo się wcześniej było ciągiem naruszania prawa. W mojej > sprawie też znajdziemy prokuraturę, która działała całkowicie > bezpodstawnie. Przecież na początku sprawa przez dłuższy czas > była utajniona. Moi obrońcy nie mieli dostępu do dokumentów. > Mówili, że jest tak jak za czasów SB. Jak sprawa była tajna, to > znaczy, że nie ma nic na podejrzanego. Mieli rację. Te dokumenty > zostały teraz odtajnione. Nie czytałem ich jeszcze. Moi obrońcy, > którzy je przeczytali, potwierdzili, że nie ma w nich nic, co > obciążałoby moją osobę. Sąd, który miał dostęp do tych > dokumentów, wiedział, że nic przeciwko mnie nie ma, a jednak > podtrzymał decyzję prokuratury o poręczeniu za moją wolność w > wysokości 8 mln zł. Inny skład sędziowski podtrzymał decyzję > prokuratury o zajęciu majątku na kwotę 30 mln zł. > > Komornik bierze wszystko > - Gdyby Roman Kluska nie był Romanem Kluską i nie miał przyjaciół, > to zapewne siedziałby w areszcie. Pan miał pieniądze, inni > najczęściej przegrywają. Ile kosztowała Pana obrona? > - Bardzo dużo. Aby media chciały stanąć w mojej obronie, musiały > mieć mocne ekspertyzy. Mocne ekspertyzy opracowują najlepsi > prawnicy. Najlepsi prawnicy są bardzo drodzy. A przecież przez > półtora roku trzeba mieć z czego żyć, trzeba utrzymać rodzinę. > Kiedy oskarżenie urzędu skarbowego kończy się zajęciem majątku, > człowiek staje się całkowicie bezbronny. > - Może po to zajmuje się ten majątek, aby nie było pieniędzy na > obronę? > - Dokładnie tak. Dlatego urzędnik może iść w ciemno. Potem > przychodzi komornik i zabiera wszystko, co ma jakąkolwiek > wartość. Podatnik nie ma z czego żyć. Trudno się dziwić, że w > takiej sytuacji ktoś może całkowicie się załamać. > - W lipcu 2002 roku został Pan zatrzymany przez policję. Wojsko > chciało zarekwirować należące do firmy samochody. > - Odebrałem to jako demonstrację siły. Wojsko zajmowało moje > samochody bezprawnie. Mało tego, ktoś zapewne naciskał na > prezydenta Nowego Sącza i wojewodę krakowskiego do > podtrzymania tej decyzji. To pokazuje, że musiał być jakiś ośrodek > kierujący całą tą sprawą. Te samochody to była kropka nad i. > Zajęcie samochodów w czasie pokoju, na czas nieokreślony i bez > planu świadczeń ludności? Przecież taka decyzja jest całkowicie > bezprawna! Tak, to była demonstracja siły. > - Kto Pan chciał nastraszyć? Wyłamał się Pan z płacenia haraczu? > - Cały czas zastanawiałem się i szukałem odpowiedzi, co złego > zrobiłem. I dopiero kilka dni temu coś sobie przypomniałem. > Odkryłem, że zrobiłem straszną rzecz. Kiedy sprzedawałem > Optimusa, moi prawnicy dali mi do podpisania umowę, zgodnie z > którą od zysku 64 mln USD nie miałem zapłacić podatku. > Wydawało mi się to niewiarygodne, więc postanowiłem to > sprawdzić. Wysłałem pismo do urzędu skarbowego w Nowym > Sączu z zapytaniem, czy od takiej transakcji mam zapłacić > podatek. Dostałem jednoznaczną odpowiedź urzędu skarbowego - > podatek dochodowy nie występuje! Mimo to, wydawało mi się to > dziwne. Kazałem więc zmienić umowę tak, żeby jednak > występował podatek dochodowy. I zapłaciłem 28 mln USD. Teraz > pomyślałem sobie, że zrobiłem źle. Ta luka w prawie - pozwalająca > na niepłacenie podatku dochodowego od wysokich sum transakcji > - była powszechnie wykorzystywana przez osoby bogate. Być > może ona była po to, żeby tą kwotą się z kimś podzielić. Nie > skorzystałem z tej luki. Mało tego, zapłaciłem na własne życzenie > podatek. I pewnie naruszyłem jakiś standard, że jeśli jest takie > wspaniałe miejsce w prawie, to postąpiłem nie tak, jak > powinienem. Zamiast podziękować tym, którzy taką furtkę zrobili, > dając im np. 50 procent - w moim przypadku byłoby to 14 mln > USD - ja tego nie zrobiłem. Może za to poniosłem karę? > > Umarzam, nie umarzam > - Powiedział Pan, że wszystko, co Pana spotkało nie było > przypadkiem. To była dobrze zaplanowana akcja. Czy próbował > Pan dojść do tego, kto stał za tą sprawą - urzędnicy, policja, > świat przestępczy? > - O tym, że była to doskonale zorganizowana akcja, w której nie > miałem żadnych szans, przekonałem się dopiero później. Proszę > zauważyć, że w przeddzień posiedzenia NSA w Krakowie, Urząd > Skarbowy w Nowym Sączu podejmuje decyzję o umorzeniu kwoty > przestępstwa. W takiej sytuacji, ponieważ nie trzeba już płacić > budżetowi podatku VAT, to nie ma podstaw, żeby posiedzenie > NSA w ogóle się odbywało, czyli nie ma sprawy. Gdyby nie doszło > do posiedzenia NSA, to dla sądu karnego liczy się ostatnia decyzja > administracyjna, czyli taka, że Roman Kluska wyłudził podatek! Do > końca życia byłbym przestępcą! Do tego, żeby można było > umorzyć kwotę z przestępstwa potrzebna była zgoda UOKiK. > Dotarłem do tej decyzji. Ona była wydana dobę wcześniej. Proszę > zobaczyć - w ciągu jednej doby przychodzi z Warszawy decyzja > do Nowego Sącza. Urząd Skarbowy podejmuje decyzję o > umorzeniu, dostarcza ją do Optimusa i do sądu. To się dzieje w > ciągu jednej doby. Jaką pocztą w tak krótkim czasie można > przesłać tyle dokumentów? To pokazuje perfekcję organizacyjną. > Sprawa była świetnie przygotowana, z doskonałą znajomością > prawa. Praktycznie byłem bez szans. Całe szczęście, że naczelnik > Urzędu Skarbowego pisząc decyzję o umorzeniu kwoty z > przestępstwa napisał ,,umarzam - nie umarzam,,. Bo trzeba > wiedzieć, że w międzyczasie Optimus się podzielił na Optimus i > grupę Onet. Konsekwencji tego podziału zapewne dokładnie nie > przeanalizowano. Naczelnik umorzył Optimusowi, ale nie umorzył > grupie Onet. Stąd decyzja ,,umarzam - nie umarzam,,. Firmy > musiały jednak odpowiadać solidarnie. Nastąpiła taka sytuacja > prawna, że NSA w Krakowie odroczył posiedzenie. Wtedy, jako > sumienny obywatel Roman Kluska, wystąpiłem z doniesieniem do > prokuratury, że jest przestępstwem umorzenie pieniędzy z > przestępstwa takiemu przestępcy jak Roman Kluska. To zagranie > okazało się doskonałe, bo prokuratura musiała zabezpieczyć ten > dokument o umorzeniu i nieumorzeniu pieniędzy. Nie dało się już > nic zmienić. I tylko dzięki temu, że uczciwy Kluska wystąpił > przeciw nieuczciwemu Klusce NSA wreszcie rozpatrzył sprawę. > - Co mogło być powodem tych wszystkich ataków? Może chodziło > o znaczne wsparcie finansowe budowy sanktuarium w > Łagiewnikach? > - Na to pytanie nie znam odpowiedzi. Jeśli popatrzymy jednak na > to, że w pierwszym dniu po moim aresztowaniu podaje się kłamliwe > informacje na mój temat i jednocześnie pokazuje się mnie na tle > sanktuarium w Łagiewnikach - to sugeruje pewne skojarzenia. To > ten, który wydał pieniądze nie w tym kierunku, co potrzeba. Zaraz > po wyjściu z aresztu miałem telefon, że jak spełnię warunki, to > sprawa zostanie umorzona. Tu chodziło o wyłudzenie pieniędzy. I > myślę, że było to też ostrzeżenie dla innych, żeby nie robili tak jak > ja. > - Może doniosła na Pana konkurencja? > - Nie. Trzeba zwrócić uwagę, że sposób sprzedaży komputerów > został zaproponowany w umowie opracowanej przez Ministerstwo > Edukacji Narodowej. Nikt z prawników nie miał wątpliwości, że > postępuje zgodnie z prawem. Ustawa była precyzyjna - podstawą > zwolnienia z podatku jest zakup za granicą. Nie było innych > warunków. Z tego co wiem, w ten sposób postępowały wszystkie > inne firmy polskie z wyjątkiem JTT. Dlaczego zatem nie oskarżono > prezesów innych firm? > > Nie chciałem płacić > - Dlaczego zrezygnował Pan z prowadzenia Optimusa? Nie chciał > Pan płacić łapówek? > - Jestem fanem rynku i wolnej konkurencji. To jest piękne, gdy na > rynku zderza się kilka podmiotów i wygrywa najlepszy. > W Polsce w latach 1990-95 ten wolny rynek był bliski ideału. > Dobra firma, która ciężko pracowała, zarabiała dużo pieniędzy, > płaciła też duże podatki i oczywiście wynagradzała pracowników. > Optimus był taką właśnie firmą. Aż przychodzi 1996 rok. Mamy > kontrolę urzędu skarbowego. To żadna nowość, ale otrzymujemy > protokół pokontrolny i okazuje się, że Optimus musi zapłacić > ogromną sumę do urzędu skarbowego jako zaległości podatkowe. > Okazało się, że urząd skarbowy po nieformalnym - bo bez naszego > udziału - przesłuchaniu jakiegoś obywatela podejmuje taką > decyzję. > Jesteśmy firmą publiczną i taka decyzja po prostu likwiduje firmę. > Odwołujemy się od niej i żądamy ponownego przesłuchania. Ono > odbywa się i okazuje się, że ten człowiek zeznaje dokładnie > odwrotnie! Dostajemy protokół z jego podpisem. Mając dowód > koronny, że oskarżenie było pomyłką, podaję wstępnie ładne > wyniki do giełdy. Proszę sobie wyobrazić jak jestem zaskoczony, > gdy przychodzi decyzja o konieczności zapłacenia podatku, pod > którą podpięty jest ten nieformalny protokół! To nie jest pomyłka. > Dla firmy oznacza to gwałtowny spadek akcji. Wtedy zostałem > dosłownie sparaliżowany. Położyłem się do łóżka, bo nie byłem w > stanie nic zrobić. Pomogli przyjaciele. Udaje się anulować tę > błędną decyzję. Dostarczyłem prawdziwą decyzję dosłownie dwie > minuty przed ostatecznym podaniem wyników na giełdę. Gdybym > się spóźnił o te dwie minuty, audytor musiałby podać wcześniejszą > decyzję, bo ona była formalnie prawomocna. > Czy nie uważa Pani, że była to pewna nauczka? Tak straszna, że > nigdy już potem nie byłem takim samym prezesem jak wcześniej. > Wtedy uratowałem firmę. Potem było jeszcze wiele podobnych > spraw, też wygranych. Jak długo miałem jednak czekać, aż > przyjdzie próba, której nie wytrzymam? Wolałem za pół ceny > sprzedać Optimus, zwłaszcza że nastąpił taki rozwój korupcji, że > trudno byłoby prowadzić firmę. > - Czy próbowano od Pana wyłudzić pieniądze? > - Robiono to bardzo delikatnie. Zazwyczaj otrzymywałem > informację, bezpośrednio lub przez pracownika, żeby na przykład > podać procent od wartości kontraktu, jeśli ten kontrakt wygramy. > Tych spraw było wiele. Nie umiałem się w tym znaleźć i nie > chciałem. > > Potrzeba symetrii > - Wygrał Pan. Posady stracili szefowie prokuratury apelacyjnej w > Krakowie. Jest to jakaś satysfakcja? > - Jeżeli zwróciło się do mnie tak wielu ludzi z podobnymi sprawami, > to jaką mogę mieć z tego satysfakcję? Że jedna sprawa została > wygrana? Przecież wielu ludzi niesłusznie oskarżonych nie ma > żadnych realnych szans obrony. Najgorsze jest to, że te > niegodziwości stają się masowe i nie powodują żadnych wyrzutów > sumienia. Ten rak zaczyna być powszechny. > - Nie ma Pan żalu do wiceministra Wiesława Ciesielskiego, > nadzorującego urzędy skarbowe i prokuratora generalnego > Grzegorza Kurczuka, że nie dopełnili obowiązków? > - Problem tkwi gdzie indziej. Zastanawiam się, dlaczego takie > rzeczy mogą się zdarzyć. Bo to chyba nie jest pomyłka. Na pewno > muszą być spełnione dwa warunki. Po pierwsze, musi być bardzo > nieprecyzyjne prawo, żeby w tym prawie każda błędna decyzja > była do obronienia. Po drugie, muszą być ogromne restrykcje za > złamanie tego prawa. Spełnienie tych warunków nie daje żadnych > szans podatnikowi. Bo proszę zauważyć, jak można za to, że ktoś > pomylił się na przykład na kwotę 164 tys. złotych żądać zgodnie z > prawem grzywny około 8 mln zł. Możemy dopuścić, że > nieprecyzyjne prawo powstało z niekompetencji, niewiedzy czy > przez przypadek. Ale kwoty grzywny nie powstały przez > przypadek. Ktoś je przecież zaplanował. > - Mówi Pan, że urzędnicy mają za dużo władzy, a obywateli > obowiązuje masa zakazów. Jak zatem zreformować system > prawny? > - Jest to możliwe, ale wymaga ogromnej determinacji. Wolny > rynek został poważnie ograniczony, bo w to miejsce weszła > decyzja urzędnika. Niestety, o tym, czy firma ma działać, czy nie, > decyduje urzędnik. Musimy wrócić do takiej sytuacji, gdy rynek > będzie pełnił funkcje rynku. Obecne prawo należy zastąpić tak, > aby nie dawało możliwości manipulacji ani urzędnikowi, ani > przedsiębiorcy. Po drugie należy anulować restrykcje. Dopóki one > będą, dotąd nic się nie zrobi z niepodzielną władzą aparatu > urzędniczego. > - Kto powinien odpowiadać za błędy urzędników? Może ich > materialna odpowiedzialność rozwiązałaby ten problem? > - Musi być symetrycznie. Jeśli podatnik popełnia błąd, powinien > ponieść karę. Konsekwencje musi ponieść też urzędnik, jeśli > rażąco i świadomie naruszył prawo. Przecież w moim przypadku > każdy urzędnik wiedział, że zajęcie samochodów na czas > nieokreślony jest bezprawne. Podpisując taką decyzję naruszono > prawo. Tu nie chodziło o pomyłkę, ale o świadome naruszenie > prawa. W takim przypadku urzędnik powinien ponieść karę. Dopóki > jednak za błędy urzędnika płaci budżet państwa, ten urzędnik > czuje się bezkarny. Oczywiście mógłbym domagać się > odszkodowania, ale byłoby to odszkodowanie nie od urzędników, > ale od budżetu, do którego płacę podatki - czyli od siebie samego. > Jaki to miało by sens? > Zwolnieni z rzetelności > - Czy, Pana zdaniem, jest recepta na idealny system podatkowy? > Taki, żeby nie dało się nim manipulować? > - Jakiś czas temu wymyśliłem system podatkowy. Był tak > rewolucyjny, że nie śmiałem go nikomu pokazać. To taki system, > który promuje dobre zachowania dla kraju i nie daje nikomu żadnej > możliwości manipulacji. Kiedy zostałem zaproszony na Akademię > Ekonomiczną na wykład o podatkach Adama Gwiazdowskiego z > Centrum Adama Smitha okazało się, że moje koncepcje są taki > same jak te, które właśnie tam przedstawiano. Jeśli grupa > naukowców i ekonomistów doszła do tego samego co ja, to > uznałem, że coś w tym jest. Próbuję do mojego systemu > przekonać różne partie polityczne. > Zdaję sobie sprawę, że każda zmiana systemu podatkowego też > jest złem, bo narusza stabilność prawa, ale należy wybrać > mniejsze zło. Aby ograniczyć niekorzystny wpływ zmian, nowe > prawo powinno być ogłoszone np. z jednorocznym wyprzedzeniem. > Są też dwie rzeczy, których nie wolno nam zrobić. Uważam, że nie > wolno wprowadzać podatku dochodowego od działalności > rolniczej. Podatek dochodowy jest bardzo złożony. Trudno sobie > wyobrazić, że bez pomocy doradcy podatkowego każdy rolnik > wypełni go bez najmniejszego problemu. Raczej należy się liczyć z > tym, że będą błędy w jego wypełnianiu. Konsekwencją będzie > grzywna. Jeśli podatnik jej nie zapłaci komornik, może zabrać > ziemię. Dlatego sądzę, że jedynym wytłumaczeniem wprowadzenia > podatku dochodowego jest chęć przechwycenia atrakcyjnej ziemi. > Bo nie ma innego uzasadnienia. Przecież działalność rolnicza jest > niedochodowa, więc wpływów z tego podatku będzie niewiele, a > koszt obsługi nowych, ponad 2 milionów podatników będzie > znaczny. Nie ma więc żadnego ekonomicznego uzasadnienia > wprowadzenia nowego podatku. Oczywiście działy specjalne > rolnictwa powinno się traktować jak przedsiębiorstwa, zależnie od > ich wielkości. Można też opodatkować gospodarstwa, większe np. > od 300 hektarów. > Proponuje się też wprowadzenie podatku katastralnego. Jak > można wprowadzać taki podatek, jeśli nie istnieje obiektywna > podstawa opodatkowania, czyli nie ma obiektywnej ceny > nieruchomości? Przecież obecnie każda cena nieruchomości > przypomina zabawę w wycenę. > Kiedy byłem prezesem Optimusa, kupiłem w Warszawie biurowiec > za 960 tys. zł. Po krótkim czasie dostaliśmy propozycję jego > sprzedaży za 3,2 mln USD. Która z tych cen jest rynkowa? Każda > próba wyceny będzie niczym innym jak załatwianiem sprawy > między właścicielem a wyceniającym. Grupie wyceniających > będzie najlepiej i tym samym utworzy się nowa elita. W Polsce > będzie to zapewne podatek dużej korupcji. Dowodem na to, że > podatek katastralny jest zły, jest Portugalia, która teraz wycofuje > się z niego. Nie róbmy tego samego manewru. > Jaki powinien być optymalny system podatkowy? Po pierwsze, > należy zlikwidować PIT, będący skomplikowanym podatkiem. > Proponowałbym zastąpienie tego podatku np. 15-procentowym > podatkiem od wynagrodzeń. Wszystkie umowy o dzieło, umowy > zlecenia należy objąć też tym podatkiem. Po drugie, należy > zlikwidować podatek CIT i zastąpić go np. jednoprocentowym > podatkiem obrotowym. Teraz mamy taką sytuację, że jak urząd > skarbowy gnębi podatnika, to on broni się CIT-em, włączając > swoje koszty prywatne w działalność firmy. Ten niegodziwy > pojedynek trwa, bo jedna i druga strona czuje się moralnie > zwolniona z rzetelności. Wprowadźmy więc podatek obrotowy, > który jest bezdyskusyjny. Ten podatek obrotowy ma sens > wyłącznie zamiast CIT-u, bo inaczej byłby cenotwórczy. > Konieczne jest też zmniejszenie opodatkowania pracy i zastąpienie > obecnej składki ZUS częściowo innym obciążeniem, by stymulować > wzrost zatrudnienia. Można np. opodatkować kapitały własne > firmy. Nie wypowiadam się tu o konkretnych procentach, bo te > zależą od decyzji politycznych. Od tego, ile zobowiązań musi > zostać pokrytych i ile uda się ograniczyć wydatków zwłaszcza w > tzw. gospodarce pozabudżetowej. > - Czy, Pana zdaniem, płacenie podatków w rajach podatkowych > jest zgodne z prawem? Czy rozważał Pan taką możliwość? > - Płacenie w rajach podatkowych jest równoznaczne z > wypłynięciem kapitału z Polski. Jeśli o tym myślałem, to nie > dlatego, żeby nie płacić podatków, ale żeby dać nauczkę tym, > którzy wymyślają te wszystkie chore podatki, grzywny, > restrykcje. Cały ten aparat władzy staje się bezkarny w gnębieniu > obywatela. Postępuję zgodnie z prawem, ale kiedy jestem > niesłusznie oskarżany o jego łamanie, to wtedy pewna granica > zostaje przekroczona. Oczywiście zgłaszają się do mnie doradcy > podatkowi proponując płacenie w rajach podatkowych i > przerzucenie aktywów za granicę. Jeszcze tego nie zrobiłem, bo > mam nadzieję, że sytuacja w Polsce się poprawi. Nie chodzi > przecież o niepłacenie podatków, ale o to, by podatnik za to, że > je płaci nie gnębiony przez urząd skarbowy. > > Nie będę politykiem > - Czy widzi się Pan w roli polityka? > - Nie, gdyż nie uważam swoich kompetencji za wystarczające. > Myślę, że dużo więcej mogę zrobić nie będąc politykiem. > - Jak ocenia Pan zmiany w Platformie Obywatelskiej? Czy pójście > w kierunku partii masowej - typu Samoobrona - jest dobrym > rozwiązaniem? > - Polsce jest potrzebna alternatywa w stosunku do > dotychczasowego sposobu zarządzania krajem. Nie > powierzchowna korekta, ale głębokie zmiany. Moim zdaniem to, co > obecnie proponuje Platforma jest nie wystarczające, aby był to > kraj moich marzeń. Mam nadzieję, że PO zreflektuje się w porę i > przedstawi program, który uzdrowi sytuację. To co dziś proponuje > Platforma, to za mało. > - Co, patrząc z perspektywy czasu, było Pana największym > błędem? Czy dziś postąpiłby Pan tak samo? > - Myślę, że gdybym miał przeżyć swoje życie jeszcze raz, > poszedłbym tą samą drogą. Nawet to aresztowanie, ten ogromny > stres i niegodziwości, które dotknęły moją rodzinę, mają swój > sens. To wszystko pozwoliło mi zastanowić się, co jest ważne, a > co nie. W innym miejscu postawić wagi swojego postępowania i > dojść do takiego wspaniałego uczucia, jakim jest wyzbycie się > nienawiści do tych wszystkich, którzy mnie skrzywdzili. To mi się > udało. Było to pewne doświadczenie, które warto było przeżyć. > Jak teraz dzwonią do mnie przedsiębiorcy i mówią ,,wygrałem > dzięki panu,,; to jest to dla mnie największą satysfakcją. > > Rozmawiała: Renata Dudała > > > Jak to z Kluską było? > Roman Kluska ma 50 lat. Stworzył spółkę Optimus i przez lata nią > zarządzał. W kwietniu 2000 roku sprzedał akcje Optimusa za 261,7 > mln zł konsorcjum BRE Banku i Zbigniewowi Jakubasowi. W grudniu > 2000 Roman Kluska odszedł ze spółki. > W latach 1998-2000 Optimus w ramach kontraktu z Ministerstwem > Edukacji Narodowej eksportował komputery na Słowację, skąd > były importowane przez szkoły w Polsce. Zgodnie z > obowiązującymi wtedy przepisami podatkowymi, import > komputerów był zwolniony z podatku VAT, podczas gdy sprzedaż > komputerów w kraju była opodatkowana 22-procentowym > VAT-em. W 2002 roku urząd skarbowy zarzucił Optimusowi, że > spółka chciała ominąć przepisy podatkowe, eksportując je za > granicę i nie płacąc 22 stawki VAT. Po zakończeniu kontroli > nakazano spółce zapłacić zaległości podatkowe za lata 1998-2000 > na kwotę około 32 mln zł. W styczniu 2002 roku Optimus podzielił > się na dwie spółki -Optimus i Grupę Onet. W kwietniu Grupa Onet, > będąca stroną w sporze zaskarżyła decyzje podatkowe do NSA. > Drugiego lipca u.br. R. Kluska został zatrzymany i aresztowany > pod zarzutem wyłudzenia przez spółkę Optimus około 32 mln zł > podatku VAT. Wolność odzyskał po wpłaceniu rekordowej w Polsce > kaucji 8 mln zł. W listopadzie 2003 roku NSA uchylił wszystkie > zaskarżone decyzje i zarządził od organów podatkowych zwrot > kosztów. W uzasadnieniu sądu potwierdzono, że podejmowanych > wspólnie z MEN-em działań, polegających na eksporcie > komputerów z zastosowaniem zerowej stawki VAT, nie można > kwalifikować jako obejścia prawa podatkowego. (R.D.)