http://kiosk.onet.pl/1169249,1,7,237,druk.html

> Nieprzygotowani na atak
> 
>   Czy Polska jest narażona na atak?
> 
> Nie jesteśmy przygotowani na atak terrorystyczny. Szwankuje koordynacja
> poszczególnych służb, nie przeprowadza się ćwiczeń, ludzie nie wiedzą, jak się
> zachować po wybuchu. Naszą nadzieją pozostaje to, że Polska jest w świecie
> mało znana i terroryści nie odnieśliby sukcesu propagandowego, uderzając
> akurat na nas.
>    REDAKCJA
> 
> Andrzej Talaga: Po zamachu w Madrycie 11 marca w Polsce zaczęto poważnie rozważać
> możliwość ataku terrorystycznego na nasz kraj. Czy, zdaniem Panów, zagrożenie jest na
> tyle poważne, że powinniśmy zacząć się bać, czy może już się boimy?
> 
> Sławomir Petelicki, generał, twórca GROM: Z moich obserwacji wynika, że to nie jest
> jeszcze strach i że do czasu jakiegoś, choćby niewielkiego, zamachu terrorystycznego
> tego strachu nie będzie. Polacy uważają, że akurat nas to nie dotyczy.
> 
> Był przed laty taki rysunkowy dowcip Mrożka Koniec świata. Z jednej strony diabły
> trzymały swoich, których wyciągnęły, z drugiej aniołowie swoich, a na środku stał 
> mały
> człowieczek w czapce krakowskiej. Napis głosił, że to Polak, który, oczywiście, się
> spóźnił i nie wie o co chodzi. Świadomość społeczeństwa jest o wiele większa niż w
> czasach wczesnego Mrożka, natomiast świadomość władz, niestety, nie zmieniła się.
> Władze wciąż uważają, że jakoś to będzie.
> 
> Administracja amerykańska po 1989 roku zaczęła przeprowadzać dla Polaków szkolenia
> sztabów antykryzysowych. Na szkolenia w Stanach Zjednoczonych wysyłano ważne
> osoby, na te w Polsce - drugo- lub trzeciorzędnych urzędników, którzy w ogóle nie 
> byli
> do nich przygotowani, więc nic z nich nie skorzystali. I wreszcie Amerykanie po 
> jakimś
> czasie machnęli ręką. Aż przyszedł rok 1998, kiedy postanowili zrobić na terenie 
> Polski
> ćwiczenia, bo bali się, że przez nasz kraj będą przemycane walizkowe bomby atomowe,
> których w Rosji nie można się doliczyć, jest ich tam chyba około pięćdziesięciu. 
> Zmusili
> więc premiera Buzka do przeprowadzenia w Polsce, wówczas tajnych, największych od
> dziesięciu lat ćwiczeń amerykańskich sił specjalnych za granicą. Sztab generalny nie
> chciał się podjąć organizacji tych ćwiczeń, twierdził, że to jest niemożliwe. W końcu
> podjął się jej GROM i takie ćwiczenia pod kryptonimem Elips Bravo się odbyły.
> 
> Mieliśmy tu 20 amerykańskich samolotów, 17 śmigłowców, ponad 1000 komandosów.
> Ćwiczenia miały pokazać polskiemu rządowi, że gdyby na terenie Polski znalazła się
> walizkowa bomba atomowa, powinniśmy się zwrócić o pomoc do Amerykanów, gdyż sami
> sobie nie damy rady, oraz że powinniśmy mieć przygotowany sztab antykryzysowy, aby
> wszystkie polskie siły zostały zsynchronizowane. Wtedy rząd zorganizował taki sztab i
> nawet premier Buzek zalecił tworzenie specjalnej ustawy w sprawie tego sztabu. I co z
> tego wynikło?
> 
> Tyle że Pałubicki uderzył w GROM [w 1999 roku minister-koordynator służb specjalnych
> Janusz Pałubicki odwołał generała Petelickiego z funkcji dowódcy GROM-u po zarzutach
> nieprawidłowości w zakupach sprzętu dla jednostki; potem wycofał się z tych zarzutów
> - red.]. Następnie szef sztabu generalnego Piątas stwierdził (było to jeszcze przed 
> 11
> września), że Polska nie ma żadnych interesów za granicą, nie mówiąc już o
> zagrożeniach, więc liczebność GROM-u można zmniejszyć z kilkuset do 60 żołnierzy i że
> w ogóle mamy świetne policyjne jednostki antyterrorystyczne. A potem był 11 września
> i, oczywiście, pan Piątas zmienił front. 
> 
> 
> 
> 
> Talaga: Spróbujmy wrócić do stanu świadomości Polaków. Rząd nie jest mentalnie
> przygotowany do ataku, a my?
> 
> Paweł Moszner, szef Centrum Szkolenia Antyterrorystycznego, były oficer GROM: Stan
> tej świadomości jest zbyt niski, a, jak stare przysłowie mówi, ryba psuje się od 
> głowy.
> Troszeczkę tej analogii można tutaj znaleźć. Władza powinna odezwać się do
> społeczeństwa normalnym głosem, nie jest sztuką straszyć. Strach nie wywołuje nic
> pozytywnego, w krótkiej perspektywie będzie on prowadził do paniki i irracjonalnych
> odruchów. Wielokrotnie była możliwość i czas, żeby społeczeństwo w jakiś normalny
> sposób przygotować na zagrożenie.
> 
> Kiedyś nie wyobrażaliśmy sobie, że będzie się w policję rzucało granatami, że na
> osiedlach mieszkaniowych będą wybuchały samochody i że ładunki będą profesjonalnie
> przygotowane. Dopiero ostatnio, kiedy na głowę zwaliły nam się takie wydarzenia, jak
> zamachy za granicą, pierwsza śmierć naszego żołnierza, udział polskich sił zbrojnych 
> w
> strzelaninach, władze podjęły próbę stworzenia procedur antyterrorystycznych.
> Wydrukowano małe, żółte ogłoszenia, które mówią, że jeśli ktoś zauważy bombę, ma
> zadzwonić na policję. Dlaczego społeczeństwu nie powiedziano w prosty sposób, nie
> strasząc, nie wywołując paniki, jak trzeba się zachować na ulicy już po wybuchu?!
> 
> Ale najgorsze jest co innego. W kraju, który jest w takiej sytuacji, jak nasz, nie ma
> instytucji chcących wykorzystać doświadczenie i wiedzę ludzi związanych z
> przeciwdziałaniem terroryzmowi. Nie ma chętnych, by przeprowadzić program
> edukacyjny w społeczeństwie.
> 
> Talaga: Z czego to, Panów zdaniem, wynika? Czy władze państwowe bagatelizują
> zagrożenie, czy jest to podyktowane chęcią niewywoływania paniki?
> 
> Moszner: Paniki? Jeśli nie powie się ludziom, czym kończy się jazda samochodem po
> pijanemu, jeśli nie powie się na szkoleniu komuś, kto się stara o pozwolenie na broń,
> czym kończy się zabawa tą bronią po alkoholu, to te osoby nie będą wiedziały, jak
> uniknąć zagrożenia.
> 
> Talaga: Czyli jednak bagatelizowanie?
> 
> Petelicki: Nie tylko. Myślę, że to jest dyletanctwo połączone z arogancją. Nasi 
> szefowie
> sztabu są przyzwyczajeni do innych warunków pracy. Ci ludzie mieli do czynienia 
> głównie
> z żołnierzami służby zasadniczej. A tam dzieją się różne rzeczy, od fali począwszy, 
> na
> narkotykach, piciu alkoholu i tym podobnych skończywszy. Raptem przyszła wojna z
> terroryzmem. I co się okazało? Nikt nie był na nią przygotowany.
> 
> Prezydent z ministrem obrony i szefem sztabu z pompą żegnali chemików z Brodnicy,
> którzy jechali na wojnę [Polska wysłała na wojnę z Irakiem, między innymi, 
> pododdział 4.
> Pułku Chemicznego z Brodnicy - red.]. Ci chemicy pojechali do Jordanii, bo nikt ich 
> na
> wojnę nie wpuścił. Potem prezydent, jakby w ogóle nie wiedział, o co chodzi, witał 
> ich
> jakby wracali z wojny. I okazało się, że GROM jest jedyną zawodową formacją, która
> nadaje się do walki. Nie dlatego, że jest najlepszy, tylko, że jest jedyny. Sztab
> Generalny o akcji zdobywania platformy i uratowania portu w Umm-Kasr [jednostka
> GROM zdobyła platformę naftową w tym porcie, umożliwiając lądowanie tam sił
> amerykańsko-brytyjskich - red.] dowiedział się ze zdjęć Reutersa, i to nie jest 
> żart. 
> 
> 
> 
> 
> Prezydent, oczywiście, jest dumny, że wysłaliśmy żołnierzy do strefy. Tylko że nie
> negocjowaliśmy przedtem, co Polska będzie z tego miała. No i wyszliśmy tak jak
> wyszliśmy. Dobrze chociaż, że nasi żołnierze nie wychodzą poza bazy, czy wychodzą jak
> najmniej, bo nie ma co ryzykować ich życia, kiedy nic za to nie mamy.
> 
> Talaga: Jak w takim razie planować i przygotowywać operacje antyterrorystyczne?
> 
> Moszner: Pamiętają zapewne państwo z paru filmów wojennych, jak panowie pułkownicy
> kolorowymi kredkami robią na mapach wykresy pokazujące, gdzie czołgi, dajmy na to,
> drugiej armii gwardyjskiej mają uderzyć, prawda? Wiele ćwiczeń, które organizowano w
> Polsce, było takimi ćwiczeniami kredkami na mapie. Jeśli ktoś sobie wyobraża, że
> operacja antyterrorystyczna to jest rysowanie kredkami, a GROM i oddziały policyjne
> tylko pokażą spluwy z laserami, wejdą do środka i wszystkich pozabijają, to powinien
> wrócić z powrotem do oglądania tychże filmów. Taka operacja polega na
> skoordynowanym współdziałaniu ogromnej liczby służb.
> 
> Jeżeli państwo wezmą pod uwagę budynek, choćby taki jak ten, gdzie doszłoby do
> jakiegoś incydentu terrorystycznego i wzięcia większej liczby zakładników, to idę o
> zakład, że około 80 procent ludzi, którzy mieliby w takiej sytuacji współdziałać, nie
> będzie wiedziało, na czym owo współdziałanie ma polegać.
> 
> Zrobiliśmy z kolegą dziennikarzem taką małą próbę. Poinformowany przeze mnie, czym
> ma się zainteresować, udał się w jednym z miast wojewódzkich do sztabu kryzysowego
> przy wojewodzie i zaczął rozmawiać z kilkoma osobami. Na kolejne pytania padała
> odpowiedź: nie, to policja się tym zajmie; nie, to straż pożarna się tym zajmie; nie 
> to
> też policja... I tak po kolei. Koordynacji nie można się nauczyć na jednym 
> szkoleniu. Nie
> można się jej nauczyć podczas rysowania kredkami na mapie, bo teoretyczne zgranie
> kilku służb zawsze wyjdzie dobrze. Ale praktyka jest całkiem inna.
> 
> Petelicki: Jak te wszystkie struktury będą ze sobą współdziałać, można się przekonać,
> tylko jeżeli zrobi się ćwiczenia ogólnopolskie. A takich ćwiczeń, mimo wielu monitów,
> jeszcze nie było. W Wielkiej Brytanii takie ćwiczenia odbywają się rokrocznie, a 
> teraz,
> kiedy istnieje zagrożenie terrorystyczne, to nawet dwa razy do roku. Przy czym
> symuluje się sytuację rzeczywistą, to znaczy, wszystkie służby są zaskakiwane
> znienacka i wtedy się sprawdzają. U nas natomiast są one z góry planowane. Dlaczego
> władza nie chce takich ćwiczeń, jak w Wielkiej Brytanii? Bo wówczas by się okazało, 
> że
> król jest nagi.
> 
> Talaga: Chciałbym rzecz troszeczkę odwrócić, bo z tego, co Panowie mówią, wyłania się
> obraz nieprzygotowania państwa do ataku terrorystycznego. Czy jednak łatwo jest w
> Polsce przeprowadzić atak terrorystyczny? Oczywiście, mówimy o zagrożeniu ze strony
> fundamentalistów muzułmańskich.
> 
> Petelicki: Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego przed świętami Bożego Narodzenia
> ujęła Polaka z dużą ilością materiału wybuchowego nowej generacji, na który dostał
> zamówienie. Nie wiedział, komu ma go sprzedać, miał tylko go przygotować i czekać. Bo
> nie należy się spodziewać, że zamachu dokonają u nas ludzie kolorowi. Istnieje
> międzynarodówka terrorystyczna. Oczywiście, naszym plusem jest to, że jesteśmy
> państwem, którym mało kto się interesuje, bo nie umiemy robić reklamy wokół Polski. 
> Jak
> mamy GROM, to mówimy Amerykanom: nie mówcie tylko, że to GROM. Więc możemy,
> oczywiście, liczyć na to, że Polską się specjalnie nikt nie zainteresuje i może 
> wybierze
> inny kraj. 
> 
> 
> 
> 
> Talaga: Chciałbym wrócić do tego, co Pan mówił wcześniej o międzynarodówce
> terrorystycznej. To zjawisko miało miejsce w latach 70. Wtedy, rzeczywiście,
> Palestyńczycy wynajmowali do akcji Japończyków albo Niemców, ale teraz takie
> zjawisko nie istnieje. To znaczy, fundamentalista irakijski czy saudyjski nie 
> wynajmie do
> akcji w Europie na przykład Baska czy Irlandczyka. Do tej pory to się nie zdarzyło. 
> Czy
> jednak nie jest dla nas nadzieją brak w Polsce mniejszości muzułmańskiej, struktur
> fundamentalistycznych i z nich wyłaniających się struktur terrorystycznych?
> 
> Petelicki: Ja na takie nadzieje bym nie liczył. W Izraelu znanych jest mnóstwo
> przypadków, kiedy młodzi ludzie mają przenieść plecak z jednego miejsca do drugiego z
> jakimś towarem, za co oferuje im się pieniądze, a następnie ktoś z daleka detonuje 
> ten
> plecak i ginie bogu ducha winny młody człowiek plus jeszcze wielu innych ludzi. 
> Jeżeli
> został złapany Polak, który miał przygotowany materiał wybuchowy, to może scenariusz
> zamachu tak właśnie miał wyglądać?
> 
> Moszner: Chciałbym też państwu zwrócić uwagę na to, że w Iraku część zamachów jest
> dokonywana przez najemników za pieniądze...
> 
> Z sali: ...arabskich.
> 
> Petelicki: Nie tylko arabskich. Przyjeżdżają tacy najemnicy, którzy nie lubią 
> Amerykanów
> i chcą sobie pozabijać Amerykanów just for fun. Są tacy ludzie.
> 
> Moszner: W Polsce osobę o innej karnacji, specyficznym wyglądzie łatwo wyłapać w
> tłumie już z daleka. Być może w jakimś sensie nas to chroni, ale pamiętajcie 
> państwo, że
> jeżeli ktoś pracuje nad jakimś przedsięwzięciem, jest zdesperowany i w dodatku jest
> fanatykiem, to on będzie dopracowywał zamach, będzie cierpliwy. Irlandzka Armia
> Republikańska potrafiła organizować zamachy na ważne osoby nawet przez półtora roku.
> Zmieniano plany, robiono plany awaryjne, dyskutowano, doszlifowywano akcje,
> sprawdzano czasówki i tak dalej, i tak dalej. Nie mamy podstaw, żeby straszyć, ale 
> nie
> mamy też żadnych podstaw, żeby powiedzieć, że u nas jest bezpiecznie. Na razie nie
> wiadomo.
> 
> Talaga: Ale skąd się wzięło zagrożenie i co zrobić, żeby go w ogóle nie było? To, że 
> w
> Polsce dyskutujemy na temat spodziewanego ataku terrorystycznego, jest skutkiem
> naszego zaangażowania w Iraku, a to z kolei jest skutkiem naszej polityki 
> zagranicznej,
> sojuszu ze Stanami Zjednoczonymi i pewnej gorliwości - może nawet nadgorliwości, jak
> niektórzy mówią - w tym sojuszu, bo inni sojusznicy nie jechali do Iraku aż tak 
> ochoczo,
> jak Polacy.
> 
> Petelicki: Ja się w ogóle do polityki nie wtrącam, nie chcę oceniać, czy to było 
> dobre
> czy nie. Wiem natomiast, jakie są skutki - niczego nie osiągnęliśmy, dlatego że się 
> nie
> szanujemy. Jeżeli na lotnisku w Stanach Zjednoczonych marszałkowi Senatu profesorowi
> Longinowi Pastusiakowi zdejmują buty [w ramach ochrony antyterrorystycznej na
> lotniskach w USA sprawdzane jest obuwie wybranych pasażerów, czy nie ma w nim
> ładunku wybuchowego - red.], a że wcześniej buty te były u szewca, to wzięli je do
> kontroli specjalnej i zgubili, więc profesor chodził w skarpetkach - nie wierzyłem, 
> ale
> kolega pokazał mi wywiad w Trybunie, gdzie Pastusiak opowiada o tym z uśmiechem - a
> potem ministrowi Cimoszewiczowi też zdjęto w Stanach buty i on w wywiadzie dla Życia
> Warszawy powiedział, że jak będzie prywatnie jechał, to kupi sobie adidasy, bo
> adidasów nie zdejmują!! 
> 
> 
> 
> 
> Jak ja bym miał coś do powiedzenia, to ambasador amerykański miałby rewizję osobistą
> przy pomocy proktologa, jeszcze z grubymi paluchami, i sprawa od razu by się inaczej
> potoczyła. A jeśli sami tak się szanujemy, to tak mamy, co tu więcej mówić.
> 
> Talaga: Panie generale, pytanie wprost: czy powinniśmy być w Iraku.
> 
> Petelicki: Tak. Jeżeli jesteśmy w NATO, jeżeli traktujemy Stany Zjednoczone jako
> naszego partnera strategicznego, dającego nam gwarancje bezpieczeństwa, których
> dotąd nie mieliśmy, to na pewno GROM, w dodatku do tego przygotowany, powinien
> pojechać. Tyle że bez wielkiej pompy, bez chemików, prezydenta, cicho, zrobić swoje. 
> A
> jak już dowodzimy strefą, to siadamy do negocjacji i mówimy: co za to mamy, jakie
> polskie firmy wchodzą. Przecież Polacy budowali tam różne rzeczy, mogliby więc je
> odbudować, prawda? Ale to trzeba wynegocjować. A teraz to już jest w ogóle po
> herbacie.
> 
> Talaga: A nie niepokoi Pana to, że o działaniach GROM-u w Iraku polski Sztab 
> Generalny
> dowiedział się z Reutersa? Albo że polscy żołnierze - Rzeczpospolita publikowała 
> zdjęcia
> - występowali pod amerykańską flagą? To jednak trochę dziwnie wygląda, prawda?
> 
> Petelicki: Co dziwnie, amerykańska flaga? To pod jaką mieli być, iracką?
> 
> Talaga: Pod polską.
> 
> Petelicki: Polską... Polskie flagi były na łodziach, których używał GROM, i uważam, 
> że
> było to bardzo dużym błędem. Dlatego że okupantem są Stany Zjednoczone i jeszcze,
> ewentualnie, Wielka Brytania, a Polacy chcieli pomóc jako sojusznicy. Po co 
> eksponować
> tutaj polską flagę, co, my jesteśmy w stanie zająć Irak?
> 
> Talaga: Trochę prowokacyjnie zapytam: to czyim interesom w takim razie służy
> jednostka GROM?
> 
> Petelicki: Polskim interesom. Jest takim mięśniem polskiej polityki zagranicznej, bo
> gdybyśmy nie mieli GROM-u, to pewnie w ogóle by się nie liczono z tym, co mówi polska
> dyplomacja. Na pewno GROM nie służy interesom amerykańskim, bo został stworzony
> przede wszystkim jako jednostka polska, żeby zapewnić bezpieczeństwo obywatelom
> polskim za granicą.
> 
> Moszner: Jeżeli pyta pan, w jakim interesie działa GROM, to powiem tak: nawet gdyby
> Polska nie miała w Iraku żadnych interesów, to popatrzmy w tej chwili na to z punktu
> widzenia żołnierza oddziału bojowego. Ćwiczymy ileś tam lat, koordynujemy swoje
> umiejętności z Deltą, SAS-em [amerykańskie i brytyjskie jednostki do zadań 
> specjalnych
> - red.], z Bóg wie kim, elitą światową, a potem siedzimy i drapiemy się po głowie, i
> dziesiąty raz zdobywamy to samo miasteczko z opon. Ma to sens? Jaki sens ma armia,
> która nie walczy? Jaki sens ma armia, która nie wykonuje operacji? A więc jeżeli jest
> okazja, a przy tym szansa, by chociaż pokazać na arenie międzynarodowej, że jest taki
> kraj w środku Europy i ma żołnierzy nie kijem robionych, tylko potrafi swoje zrobić, 
> to
> też to jest argument za wysłaniem wojska. Ja nie wiem, czy od razu całą dywizję, ale,
> proszę państwa, jednostka specjalna, która nie walczy, która nie sprawdza siebie w
> warunkach realnych, po paru latach traci miano jednostki specjalnej. Moim zdaniem,
> dobrze, że ją wysłano. 
> 
> 
> 
> 
> Talaga: To, co Panowie mówią, wzbudza mój najgłębszy niepokój. Oto mamy taki obraz:
> mamy znakomitą jednostkę wojskową, która trenowała miesiącami, latami. I czego chce
> ta jednostka? Użycia jej w akcji. Wszystko jedno w jakiej akcji, na jakiej wojnie,
> bylebyśmy sobie powalczyli. Pan dosłownie tak powiedział. Nieważne, jakie cele
> polityczne były w Iraku, nieważne, czy była to wojna słuszna czy nie...
> 
> Moszner: Taka jednostka, pamiętamy, nie może sobie sama decydować, czy będzie
> użyta. To chyba rozumiemy. Więc jeżeli jej użyto, to użyto na podstawie decyzji
> przełożonych, decyzji państwa. A co ma powiedzieć żołnierz? Brytyjczycy powtarzali
> przy herbacie o piątej: right or not it is my country, "racja czy nie, to jest mój 
> kraj",
> robię swoje, za to mi płacą.
> 
> Petelicki: Żołnierz nie jest od oceny rozkazów. My jesteśmy na emeryturze, to możemy
> sobie oceniać różne rzeczy, ja mogę mówić, że mi się nie podoba, że polskiemu
> ministrowi spraw zagranicznych zdejmuje się buty, bo się go posądza o to, że jest
> terrorystą. Natomiast żołnierz nie ma prawa oceniać, czy ma jechać na misję, czy nie.
> Żołnierz ma wykonywać rozkazy. Oczywiście, może odmówić wykonania rozkazu, jeżeli
> mu się każe strzelać, załóżmy, do dzieci. To nie są ludzie, którzy sobie jadą 
> gdzieś, żeby
> powalczyć. Oni uważają, że jeśli kraj ich gdzieś wysyła, to jest taka potrzeba.
> 
> Z sali: Zostało tu powiedziane, że nie jesteśmy jako społeczeństwo przygotowani do
> prawdziwego zagrożenia terrorystycznego; pomijam w tej chwili system państwowy,
> chodzi mi o reakcje społeczne. I powiem uczciwie, że znacznie bardziej niż realnego
> zamachu terrorystycznego obawiałbym się reakcji państwa i społeczeństwa na różnego
> rodzaju "żarty", na przykład rozsypanie pierza czy mąki kartoflanej w supermarkecie w
> szczycie zakupów. I paniki ludzi, bo to może wywołać dokładnie taką samą panikę, jak
> atak terrorystyczny, i doprowadzić do takiego samego poziomu strachu.
> 
> Petelicki: Ja myślę, że u nas ludzie bardzo spokojnie podchodzą do takich rzeczy. Jak
> jest strzelanina, cudzoziemcy rzucają się na ziemię, a Polacy patrzą, jak to 
> wygląda. Ja
> bym się paniki u nas specjalnie nie bał. Natomiast musimy umieć udzielać pierwszej
> pomocy, to jest podstawa.
> 
> Z sali: Czy Panowie uważają, że terroryzm jest zagrożeniem dla Polski?
> 
> Petelicki: Zagrożeniem dla Polski jest przede wszystkim nasz bałagan i to, co w 
> ogóle się
> u nas dzieje. Największym zagrożeniem Polski jest w tej chwili raczej głupota i
> niekompetencja.
> 
> Z sali: Czy łatwo jest zaopatrzyć się w środki potrzebne do zorganizowania ataku
> terrorystycznego?
> 
> Petelicki: Bardzo łatwo, niestety, o czym świadczy przykład młodego człowieka -
> ostatnio pokazywano to w telewizji - który kupował materiał wybuchowy od górników i
> miał już zgromadzone w domu tyle materiału, że cała kamienica i jeszcze okoliczne 
> mogły
> wylecieć w powietrze. 
> 
> 
> 
> 
> Moszner: Ale niech pan weźmie pod uwagę, że w Polsce, tak samo jak w Czechach czy
> na Słowacji, kupi pan na czarnym rynku na przykład karabinek szturmowy. Ale wcale nie
> trzeba kupować żadnej broni, bo jeśli znajdzie się ktoś, kto postanowi zrobić coś
> strasznego i umie się poruszać w Internecie, to sporządzi ładunek wybuchowy choćby z
> mąki albo z innej mieszaniny. Pył mąki wybucha z taką siłą, że nie potrzeba tutaj
> żadnego trotylu, to można zrobić ze wszystkiego.
> 
> Petelicki: Ale już może lepiej nie uczmy. Bo my ładunek wybuchowy umiemy zrobić
> naprawdę ze wszystkiego.
> 
> Z sali: Czy potrafiliby Panowie powiedzieć, jaki będzie następny wielki eksperyment
> terrorystyczny?
> 
> Petelicki: Terroryści, moim zdaniem, będą chcieli uderzyć jeszcze silniej niż dotąd. 
> Ale
> ich wrogiem są przede wszystkim Amerykanie. I dlatego uważam, że my nie jesteśmy dla
> terrorystów takim celem, z którego by międzynarodowy terroryzm się cieszył. Bo po
> prostu Polska, jak wynika z ostatnich badań, jest na świecie w ogóle bardzo mało 
> znana
> i może dzięki temu się nam po raz kolejny jakoś uda. Czego nam wszystkim życzę.
> 
>  Redakcja
>

Odpowiedź listem elektroniczym