Re: Wczorajszy Tokszok
Katarzyna: Widzielismy, widzielismy. Patrzylismy na to samo, ale widzielismy co innego. ;-) Najsztub i Zakowski przestali byc obiektywnymi dziennikarzami, stajac otwarcie, namolnie, a nawet niegrzecznie, co nie przystoi gospodarzom programu, po jednej stronie barykady. Poza tym sam program byl zenujacy, i to bynajmniej nie z powodu redaktora Wolka, czy posla Kaminskiego, ktorzy prowokowani zachowali spokoj, tylko z powodu usilowania udowodnienia ogolnej tezy (z gory zalozonej przez gospodarzy programu) poprzez zaproszenie jednego, nieznanego czlowieka opowiadajacego rzeczy niesamowicie bulwersujace bez zadnej proby weryfikacji tych rewelacji. Droga Kasiu, moze dla Ciebie, urodzonej juz po tych czasach to rewelacje. Dla nas, troche starszych to tylko potwierdzenie tego co wiedzielismy. Rezym Pinocheta to nie byly zarty. Kilka tysiecy ludzi zostalo zamordowanych, kiladziesiat tysiecy zmaltretowanych przez policje, kilkaset tysiecy musialo uciekac z kraju. Nawet jesli to wszystko wyszlo Chile "na zdrowie", to jednak musimy sobie zadac zasadnicze pytanie: czy szlachetny cel ochrony Chile przed marksistowska zaraza usprawiedliwial przedsiewziete srodki. Warto sie nad tym zastanowic zanim zaczniemy rozdawac ryngrafy z Matka Boska ludziom odpowiedzialnym za wyrzucanie zywcem ludzi z samolotow. [...] Katarzyna Pozdrowienia, Piotr Wnukowski
Re: Polskie obozy koncentracyjne... niestety ciag dalszy ..
On Thu, 21 Jan 1999, Uta Zablocki-Berlin wrote: [...] Nie tylko autorowi artykulu w 'Weltwoche' brakuje taktu... - Prosze sie zastanawiac nad tym, ze tolerancje wobec wlasnej osoby lub narodu nie mozna tylko od innych wymagac, lecz powinna rowniez byc podstawa wlasnego zachowywania. Co Pan juz wie o moich przodkach! I tak przy okazji: 'niemieckie slowo 'gesessen' ma tylko jedno znaczenie. Podirytowana Uta! Urodzilem sie i wychowalem w miescie (choc moj dom rodzinny stoi pod lasem), ale pani stosunek do "wiesniakow" bardzo mnie zrazil (pare tygodni temu, jesli ktos nie wie o co chodzilepiej niech tak zostanie), dlatego byc moze podswiadomie obeszlem sie z pania bezpardonowo. Nie chcialam obrazac 'wiesniakow' i sie chyba wtedy przeprosilam! Ja ta 'obraze' uzywalam, bo ktos pisal wtedy bardzo obrazliwy list do kogos innego. Wiec powiem jeszcze raz, "mehr gelindlich". Przedstawila sie pani jako Niemka, nikt pania nie atakowal za pochodzenie ani nie wypominal potwornych zbrodni jakich Niemcy (pani przodkowie przeciez) na polskich ziemiach (i nie tylko) dokonali - dzieci nie moga byc karane za winy swoich rodzicow, odpowiedzialnosc zbiorowa jest obca mentalnosci Polakow, nie wszyscy Niemcy byli faszystami (acz, ogromna wiekszosc). Pomimo to. Bardzo mnie razi, ze probuje pani pouczac Polakow na tematy tak drazliwe i wymagajace doglebnej znajomosci tematu jak stosunki polsko-zydowskie, anty-polska propaganda nienawisci, zaklamywanie historii o zbrodniach hitlerowskich w Polsce itp. Nie tylko malo pani wie na te tematy, ale jednak. jest pani Niemka po prostu nie wypada Nikogo nie chce pouczac, lecz dyskutowac(!) na tematy, ktore mnie interesuja i o ktorych rozmawiam nie tylko na tej liscie z Polakami. Ale jesli pewne tematy maja byc 'tabu' dla mnie, to niech Pan mi powie, na ktore tematy mi wolno dyskutowac. Ot, mialo byc "gelindlich", wyszlo "aufrichtig" A jesli chodzi o "gesessen", to slowo to ma chyba wiecej niz jedno znaczenie - na pewno zaden hitlerowiec tej kobiecie krzesla nie podstawil, zeby sobie przez ten czas pobytu w niemieckim obozie koncentracyjnym na tym krzeselku "siedziala" - prawda (nicht Wahr)? Autorzy artykulu powinni byli uzyc slow w rodzaju: festgefangen, verhaften czy cos w tym rodzaju (nie mam dobrego slownika pod reka). Alles klar? Nichts ist klar! Herzliche Gluckwunsche aus Mexico! Przepraszam, ale tak jak Pan pisal do mnie, nie wierze w to! Andreas SM Uta PS: Pozdrowienia od mojego dziadka - jesli Pan chce, on dla Pana wyjasnia slowo 'gesessen'. Ma sporo doswiadczen w tym zakresie - bo jak Pan dobrze powiedzial, nie wszyscy Niemcy byli faszystami.
Re: Prowokatorowi Majchrzakowi i Plujacemu Borowiakowi
On Fri, 22 Jan 1999, Richard Majchrzak wrote: Majchrzak do Anny Niewiadomskiej o Stefanie Grassie: Nie uwazam, ze AK przegrala z bolszewikami bo za malo tam bylo patriotow i nie takie intencje przyswiecaly Krzysztofowi Borowiakowi (tak to odczytalem). Pan Borowiak z gorycza mowil o jednej osobie a jak Pani i inni wiedza w kazdej organizacji i niestety rowniez w AK, byli rozni ludzie nawet i sprzedajni zdrajcy. Nie twierdze, ze osoba o ktorej mowi p. Borowiak byla zdrajca lecz zadziwiajace niekiedy wypowiedzi moga zirytowac. [...] Pozdrawiam, Rysiek Majchrzak On Fri, 22 Jan 1999, Richard Majchrzak wrote: Szanowni Panstwo, Przepraszam za wprowadzenie w blad. Informacja o aresztowaniu R. Sikorskiego okazala sie prowokacja. Rysiek Majchrzak *** ..."Zapluty, potworny karzel na krzywych nozkach, wypluwajacy swoja brudna dusze, opluwajacy mnie zewszad, nie szczedzacy niczego, co szczedzic trzeba - rodziny, stosunkow, bliskich mi ludzi, sledzacy moje kroki, robiacy malpie grymasy, przeksztalcajacy kazda mysl odwrotnie - ten potworny karzel pelzal za mna jak nieodlaczny druh, ubrany w choragiewki roznych typow i kolorow - to obcego, to swego panstwa, krzyczacy frazesy, wykrzywiajacy potworna gebe, wymyslajacy jakies nieslychane historie, ten karzel byl moim nieodstepnym druhem, nieodstepnym towarzyszem doli i niedoli, szczescia i nieszczescia, zwyciestwa i kleski... Idzie tylko o plucie, idzie tylko o kal wewnetrzny, ktorego pelna musiala byc dusza, jesli na te rzeczy sie zdobyla. Idzie o jakies nieslychanie obrzydle zjawisko duszy ludzkiej, ktora w ten sposob postapic moze. Potworny karzel, wylegly z bagien rodzimych. Bity po pysku przez kazdego z zaborcow, sprzedawany z rak do rak, platny..." Jozef Pilsudski, Warszawa, Hotel "Bristol", 3 lipca 1923. *** Proponuje aby Majchrzak okleil tym cytatem nadete aczkolwiek puste prezerwatywy nazywane takze "French letters" albo "kapotami angielskimi" i rozdawal je w nadchodzacej kampanii wyborczej. Sukces murowany. Wtedy zapewne zaglosuja na antykoncepcyjnego Australopiteka. Natomiast "wodzunio" Borowiak, niech przyklei to sobie nad lozkiem i czyta w przerwach nocnych badan mikroskopowych sliny (swojej). Andrzej Kobos PS. Nie twierdze, ze Majchrzak i Borowiak sa zaplutymi karlami o brudnych duszach, lecz sa tylko zadziwiajacy niekiedy...
Dziekuje
Wlaczylem sie znowu do Poland-L, po prawie rocznej przerwie. Jestem chyba jednym z najstarszych (stazem, a i nie tylko :-( uczestnikow, niestety glownie biernych. Zaczalem w 1990 albo 1991 r. Jestem zachwycony poziomem Poland-L. Czyzby brak "mjw" to sprawil? Chcialbym podziekowac Pani Ucie (Uta-Berlin), Panu Kobosowi, Panstwu Niewiadomskim, Panu Wnukowskiemu, Lukaszowi S. (bez "Pana", bo sie znamy osobiscie), Panu Jackowi A., i wszystkim innym, ktorych akurat zapomnialem, za przyjemnosc czytania o Polsce po polsku. Poza tym, za malo Magdy L. :-) Lukasz P. -- lp mcs usd [EMAIL PROTECTED] http://www.acusd.edu/~bmp/lukasz.html --
Re: moja rozmowa z Grotowskim
On Wed, 20 Jan 1999, Andrzej Szymoszek wrote: On 20 Jan 99 at 12:00, Waldemar Glaz wrote: To on sie w zimie odbywal ten festiwal? A moze Pan jeszcze powie, gdzie? Ja nawet nie wiem, gdzie "bydlil", tzn. przy ktorej ulicy itp, Teatr Laboratorium, nie mowiac o Pantomimie Tomaszewskiego. Ignorant. Sie odbywal w roznych miejscach. Stad zreszta wryla mi sie w pamiec Nozownicza (nomen omen), ktora czesto przemierzalo sie przemieszczajac sie pomiedzy owymi miejscami. Pora rzeczywiscie byla 'kalesonowa' - zdaje sie okolice listopada. Oprocz garderoby do ropzgrzewania sluzyla herbatka spozywana w barze o wdziecznej nazwie Bara (Bar Bara). Czyz jeszcze istnieje? Ale tylko jeden z Wroclawia, prawda? Ja zreszta tylko jakos Nie tylko. Ten zreszta z Wroclawia nie byl. Ale byl we Wroclawiu. Nota bene wszyscy panowie sa mniej wiecej z tego samego pokolenia i przechodzili przez prawie takie same studia. Czyli - prozny turd. Kinga rzadko sie odzywa, moglaby to cos wtracic, jak to z tymi golymi Japonczykami jest. Wczoraj cos zdaje sie bylo o nich w telewizji (WTI), ale nie ogladalem, bo lecial film z Leslie Oj chyba nie o tych. Ja pisalem o bardzo dawnych czasch; ta trupa na pewno juz nie istnieje. Dziwna sprawa, zapamietalem nazwe: Tenjo Sanjiki, albo zblizona. Duza popularnoscia cieszyla sie muzyka z tego ich spektaklu. Wybitny redaktor radiowy mial nawet dla mnie wyszabrowac z radia tasme z nagraniem ale jakos nic z tego nie wyszlo, nie pamietam z jakiego powodu. w.glaz
Re: Wczorajszy Tokszok
Pan Piotr Wnukowski poucza : Droga Kasiu, moze dla Ciebie, urodzonej juz po tych czasach to rewelacje. Dla nas, troche starszych to tylko potwierdzenie tego co wiedzielismy. Rezym Pinocheta to nie byly zarty. Kilka tysiecy ludzi zostalo zamordowanych, kiladziesiat tysiecy zmaltretowanych przez policje, kilkaset tysiecy musialo uciekac z kraju. Nawet jesli to wszystko wyszlo Chile "na zdrowie", to jednak musimy sobie zadac zasadnicze pytanie: czy szlachetny cel ochrony Chile przed marksistowska zaraza usprawie- dliwial przedsiewziete srodki. Warto sie nad tym zastanowic zanim zaczniemy rozdawac ryngrafy z Matka Boska ludziom odpowiedzialnym za wyrzucanie zywcem ludzi z samolotow. Drogi panie Piotrze, przed wygloszeniem tej homilii powinien Pan jeszcze raz przeczytac co napisal pan Jacek i co mu odpowiedzialam. Nie bylo tam o odpowiedzialnosci Pinocheta ani slowa. O ryngrafach tez nie bylo. To Pan po prostu dodal, zeby uzasadnic ze podfruwajka jest naiwna i niewiele z tego rozumie.;-) Bylo natomiast o zlozonosci sytuacji To byla po prostu wojna, najpierw zimna, podjazdowa - a potem prawdziwa domowa. Zupelnie inny, jednostronny obraz pokazali widzom Najsztub i Zakowski i ich chilijski gosc. Czy Pan ogladal program ? Czy ogladala program pani Mirka z Kaliforni, ktora nie rozumie, albo udaje ze nie rozumie co znaczy prosta koniunkcja ? Moja odpowiedz panu Jackowi dotyczyla dziennikarskiej nierzetelnosci, Potrzymuje wszystko, co wczoraj napisalam. Redaktorzy Najsztub i Zakowski w sposob razacy zlamali zasade dziennikarskiej obiektywnosci. To tyle. Amen. A zeby nie bylo, ze moje wczorajsze bazgranie na goraco jest naiwnoscia dzieciecia, albo jakims "ultrakatolickim ekstremizmem", czy inny "izmem" zacytuje Wam dzisiejsze w miare wywazone bazgranie na ten temat redaktora Macieja Stasinskiego w "Gazecie Wyborczej". Jacek Zakowski i Piotr Najsztub poszli jak na wojne. Swych gosci - posla Kaminskiego i redaktora Wolka - ustawili jako przeciwnikow. Postanowili z gory ich osadzic i sflekowac. Uciekli sie do serii chwytow, ktore bezstronnym gospodarzom programu nie przystoja. Podczas przydlugiej wstepnej przemowy Kaminskiego i Wolka przebitki pokazywaly Najsztuba szyderczo krecacego glowa: "No, nie, widzicie go ?!" Obroncom Pinocheta jako antykomunisty i zbawiciela Ameryki Lacinskiej przeciwstawili zywa ofiare dykta- tury. Placz Mario Galdameza na wspomnienie uderzen pradem elektrycznym i cierpien kobiet gwalconych przez psy mial obnazyc moralna nicosc obroncow Pinocheta. Brakowalo tylko, by pochylony nad lka- jacym Chilijczykiem Najsztub wycelowal palcem w Kaminskiego i Wolka, krzyczac: -Oskarzam! To byl moralny szantaz, a nie dyskusja. Ideologiczne racje obroncow dyktatury Pinocheta oraz los ofiary generala nie wspolgraja ze soba. Czy ministra Geremka po wizycie u Clintona nalezy zderzac w studiu z lkajaca matka zabitego w nalotach Irakijczyka ? Demagogia w stanie czystym. Pani Mirka pisze : fajnie byloby zyc w swiecie czarno-bialym, ale rzeczywistosc skrzeczy. Owszem skrzeczy, ale niestety nie tylko tam, gdzie sie Pani zdaje. Katarzyna
Re: Dziekuje
At 02:52 AM 1/22/99 -0800, Lukasz (wOOcush) Pruski wrote: Wlaczylem sie znowu do Poland-L, po prawie rocznej przerwie. Jestem chyba jednym z najstarszych (stazem, a i nie tylko :-( uczestnikow, niestety glownie biernych. Zaczalem w 1990 albo 1991 r. Jestem zachwycony poziomem Poland-L. Czyzby brak "mjw" to sprawil? (...) Fakt, poziom jest wysoki. Bylby On jeszcze wyzszy, gdyby byl tutaj "mjw". serdecznie Irek
Re: Wczorajszy Tokszok
Katarzyna: Drogi panie Piotrze, przed wygloszeniem tej homilii powinien Pan jeszcze raz przeczytac co napisal pan Jacek i co mu odpowiedzialam. Nie bylo tam o odpowiedzialnosci Pinocheta ani slowa. O ryngrafach tez nie bylo. To Pan po prostu dodal, zeby uzasadnic ze podfruwajka jest naiwna i niewiele z tego rozumie.;-) W programie moze nie bylo [przyznaje sie ze nie ogladalem]. Wiem skadinad ze panowie Wolek Co taki ryngraf Pinochetowi przekazali. I przyznam ze mi to bardzo niewsmak. A o naiwnych podfruwajkach to juz sama Panna Kasia dodala... :-) Bylo natomiast o zlozonosci sytuacji To byla po prostu wojna, najpierw zimna, podjazdowa - a potem prawdziwa domowa. Zupelnie inny, jednostronny obraz pokazali widzom Najsztub i Zakowski i ich chilijski gosc. Alez, to jest ich swiete prawo, za to im placa. Prawdziwa cnota krytyk sie nie boi! Byc moze przekonal red. Wolek telewizyjna publicznosc ze Pinochet to sw Jerzy. Ciebie jak widac nie przekonal placz Mario Goldameza, trafily Ci bardziej do przekonania argumenty apologetow generala. Twoje prawo, zwaz jednak ze inni tez maja prawo brac strone ofiary, jako punkt wyjscia do szukania prawdy. [...] Katarzyna Pozdrowienia, Piotr Wnukowski
Re: Wczorajszy Tokszok
Mirka Kozak wrote: Droga Kasiu, na tematy o ktorych sie tak kategorycznie i bez wahania wypowiadasz na podstawie opowiadan obejrzanych, zaslyszanych i przeczytanych, bedziemy mogly ewentualnie podyskutowac za lat kilkanascie, jezeli bedziesz miala szczescie (lub nieszczescie, zalezy) zyc w ciekawych czasach, no i oczywiscie jezeli bedziesz miala dosc checi i pokory zeby sie czegos nauczyc. Przepraszam Pani Mirko, ze sie tak wtrace niepokornie i majac checi troche: chcialbym sie JUZ czegos nauczyc. Pozdrawiam, zB. m.
Burgund a bordeaux
Dziekujac dwom uczestnikom Poland-L (TM i PW) za powitanie, kontynuuje tematy latwe i przyjemne. Ponizej trzecia, miejmy nadzieje ze udana, proba zabrania glosu w przedawnionej dyskusji na temat zalet wina rodzaju burgund i bordeaux. Racje swieta ma wiec p. Jacek Arkuszewski co do koloru burgunda. Burgund ma istotnie kolor dosc jasny jak na wino czerwone. Dla jednych moze to byc odcien zlota, dla innych -- rozu. Jako wino lekkie, o niskiej zawartosci tanin i kwasu winowego, zle sie starzeje i jest najlepszy do picia stosunkowo mlody, 2-3 letni, poza wyjatkowymi rocznikami, ktore moga sie przechowac w odpowiednich warunkach do lat 10. Burgundy powyzej 10 lat sa rzadkoscia, ale wiek nie determinuje niczego, wazny jest rocznik, no i oczywiscie region lub winnica, z ktorej wino pochodzi. Najlepsze burgundy to napoj krolow, domeny takie jak Clos Vougeot, Pommard, Nuits-St. Georges, ... Nie mialem zbyt wiele okazji, choc pielgrzymowalem niegdys do wszystkich tych miejsc, rowniez jako robotnik sezonowy w winnicach. Burgund jest produkowany wylacznie z winorosli odmiany pinot noir uprawianej tylko w dwoch regionach Burgundii, a konkretnie departamentu Cotes d'Or: Cotes de Nuits i Cotes de Beaune. Sa tez wina produkowane w innych regionach Burgundii, np. Macon czy Beaujolais, ale te sa znane pod swoimi nazwami regionalnymi. Rozmaite podrobki produkowane sa tez w wielu innych regionach swiata m.in. w Kalifornii, Chile i w Oregonie, te ostatnie nawet dosc udane. Kiedys w PRLu 'rzucano na rynek' "Pinot Noir" produkcji wegierskiej bedacy rowniez imitacja burgunda. Cena najtanszego oryginalnego burgunda (Appelation Bourgogne Controlee) czyli tzw. bourgogne ordinaire we Francji w tej chwili okolo 30-35 FF za butelke, w USA ok. 11-12 $. Przyzwoitego burgunda ponizej 100 FF za butelke chyba sie nie dostanie, te naprawde przednie chodza po 200-300 FF. Gornego limitu nie ma, a przynajmniej mnie o nim nie wiadomo. Bordeaux z kolei jest inne: jest to wino ciezsze (choc nie za bardzo -- sa ciezsze, np. Cote de Provence), z wyzsza od burgunda zawartoscia tanin i kwasu winowego, ciemniejsze w kolorze. Robione jest z wymieszanych trzech szczepow winogron: cabernet sauvignon, merlot i cabernet franc. Proporcje roznia sie od chateau do chateau. Znakomicie sie przechowuje: pare lat w beczce, a potem 10-20 lat w butelce dla dobrego bordeaux jest norma, 50 lat nikogo nie dziwi, a znane sa tez i wina 100-letnie w stanie nadajacym sie jak najbardziej do picia. Dobrze sie tez przewozi, stad w XIII wieku i pozniej tak rozwinal sie handel bordeaux z Anglia, gdzie wino to znane bylo i dalej jest znane jako claret. Produkowane w kilku regionach departamentu Gironde, na czele z Medoc i St. Emillion, a takze Sauterne i in. W przeciwienstwie do burgundow, jest stosunkowo duzo niedobrych bordeaux, stad tez najtansze prawdziwe bordeaux (Appelation Bordeaux Controlee) mozna kupic i za parenascie FF, a w USA za 7-8 $. Szczegolnie popularne po tej stronie oceanu wydaje sie wino bordeaux o nazwie Mouton Cadet, ktore sugeruje powinowactwo z nader cenionym chateau Mouton Rotschild i istotnie jest produkowane przez te sama firme, ale to zdecydowanie nie ta klasa. Przyzwoite bordeaux chodza podobnie jak burgundy po 100+ FF za butelke, ale sa tez pijalne rodzaje posrednie, pomiedzy tymi wartosciami. Gornego limitu rowniez nie ma. Powyzsze wylacznie o burgundach i bordeaux czerwonych, bo sa rowniez i biale. Popijajac z okazji pewnej istotnej rocznicy rodzinnej Gevrey-Chambertin Premier Cru 1993 (mala zagadka: burgund to czy bordeaux?) pjf (Peter J. Freier)
Re: Wczorajszy Tokszok
zBigniew Koziol wrote: Przepraszam Pani Mirko, ze sie tak wtrace niepokornie i majac checi troche: chcialbym sie JUZ czegos nauczyc. a prosze bardzo; niestety niektorych rzeczy nie da sie przeskoczyc, np. rosniecia. niestety rowniez doswiadczenie to nalezy do klasy typu "trzeba przez to przejsc aby zrozumiec", na razie nie jest znana metoda przeszczepiania mozgow i zamiany dusz. m. ==
Splywaj szczawiu (bylo Re: Wczorajszy Tokszok
Powazna i doswiadczona (kurde, czym???) matrona wrote: Droga Kasiu, na tematy o ktorych sie tak kategorycznie i bez wahania wypowiadasz na podstawie opowiadan obejrzanych, zaslyszanych i przeczytanych, bedziemy mogly ewentualnie podyskutowac za lat kilkanascie, jezeli bedziesz miala szczescie (lub nieszczescie, zalezy) zyc w ciekawych czasach, no i oczywiscie jezeli bedziesz miala dosc checi i pokory zeby sie czegos nauczyc. m. == No wlasnie droga Kasiu... Za mloda jestes, zeby wdawac sie w dyskusje w tym jakze dojrzalym towarzystwie. Radze Ci nie zapominac ze doswiadczenie z wiekiem plynace calkowicie kompensuje fakt nieogladania, nieslyszenia i nieczytania. Nie sadz tez, ze za pare lat doczekasz szczescia podyskutowania ze mna, bo wtedy bede nadal o tych -dziesiat lat bogatsza w wiedze z tytulu wieku plynaca. A wiec, dziecko, wracaj do butelki ze smoczkiem i co najwyzej sluchaj naboznie jak starsi sie wypowiadaja. Moze ci nawet kiedys lizaka za dobre zachowanie kupie w mysl porzekadla ze "pokorne ciele dwie matki ssie". Zwijajac sie ze smiechu... Andrzej PS. Powazniej... Pani Katarzyno, prosze sie tym "white noise" nie przejmowac. Czyta sie Pania z duza przyjemnoscia, naprawde.
Rozdzieranie szat
Dobrze, ze akurat znalazl sie tu ktos ostatnio, kto zechcial pochwalic wysoki poziom tej Listy. Bo chyba bym juz zwatpila. Brne od dluzszego czasu przez przewijajace sie tutaj watki, i co by to nie bylo, prawie zawsze wywiazuje sie jatka. Nigdy porozumienia, spokojnej wymiany, dojscia do wspolnych wnioskow. Czy ktos tu kiedys widzial jakas razem uznana konkluzje?! Jak jeden z prawej, to drugi zaraz z lewej, tylko ktos sie wystawi zaraz inni go trafia, myslisz troche inaczej, jestes moim wrogiem. I zaraz obozy, sztandary, zasieki. Czy naprawde nie ma sposobu, by chociaz co do niektorych spraw i chocby w jakims stopniu sie dogadac? Czy wszystko, zawsze i wylacznie musi nas dzielic? Stosunki polsko-zydowskie, kwestia polsko-niemiecka, miejsce Polski w Europie i w swiecie, zaprzeszlosci komuny, sprawa Pinocheta czy wreszcie odsniezanie samochodu - o czym by nie toczyla sie rozmowa - zab za zab, moje na wierzchu, jestem gotow umrzec za wiare... Troche przesadzam, ale tylko troche. Tak to widze: ostentacja, patos, egzaltacja. Rozdzieranie szat! Chociaz sie juz nabijacie z mojej szajby do aforyzmow;-), na przekor przytocze kolejny. Adekwatny jest dosyc: "Rozdzieranie szat bywa czasem tylko krzykiem mody." - Janusz Ros. Moda jak to moda, przemija. Pozostaje dodac z nadzieja - oby, oby... Magda N
Re: Wczorajszy Tokszok
Przepraszam Pani Mirko, ze sie tak wtrace niepokornie i majac checi troche: chcialbym sie JUZ czegos nauczyc. a prosze bardzo; niestety niektorych rzeczy nie da sie przeskoczyc, np. rosniecia. niestety rowniez doswiadczenie to nalezy do klasy typu "trzeba przez to przejsc aby zrozumiec", na razie nie jest znana metoda przeszczepiania mozgow i zamiany dusz. To wszystko prawda, Pani Mirko. Ale ja wlasciwie nie dbam o to, czego Kasia Zajac chcialaby sie nauczyc. Myslalem raczej o sobie, takim juz samolub i egoista. Istnieja jednak wyjatki od regul ktore Pani przedstawila. Zdarza sie spotkac tu lub owdzie (a najlatwiej w internecie) takie przypadki, az glowa boli: te one przypadki potrafia pisac lub rozmawiac tak jakby mialy co najmniej ze dwa razy wieksze IQ niz wypada. Znam takie. Tez z tej listy ;) Pozdrawiam, zB.
Re: Wczorajszy Tokszok
zBigniew Koziol wrote: te one przypadki potrafia pisac lub rozmawiac tak jakby mialy co najmniej ze dwa razy wieksze IQ niz wypada. Znam takie. Tez z tej listy ;) moze maja ? teraz juz naprawde znikam, zycze Szanownemu Towarzystwu przyjemnej zabawy. Wodny Koziorozec ==
Re: Rozdzieranie szat
At 09:08 PM 1/22/99 +0100, you wrote: Dobrze, ze akurat znalazl sie tu ktos ostatnio, kto zechcial pochwalic wysoki poziom tej Listy. Bo chyba bym juz zwatpila. Brne od dluzszego czasu przez przewijajace sie tutaj watki, i co by to nie bylo, prawie zawsze wywiazuje sie jatka. Nigdy porozumienia, spokojnej wymiany, dojscia do wspolnych wnioskow. Czy ktos tu kiedys widzial jakas razem uznana konkluzje?! Jak jeden z prawej, to drugi zaraz z lewej, tylko ktos sie wystawi zaraz inni go trafia, myslisz troche inaczej, jestes moim wrogiem. I zaraz obozy, sztandary, zasieki. Czy naprawde nie ma sposobu, by chociaz co do niektorych spraw i chocby w jakims stopniu sie dogadac? Czy wszystko, zawsze i wylacznie musi nas dzielic? Stosunki polsko-zydowskie, kwestia polsko-niemiecka, miejsce Polski w Europie i w swiecie, zaprzeszlosci komuny, sprawa Pinocheta czy wreszcie odsniezanie samochodu - o czym by nie toczyla sie rozmowa - zab za zab, moje na wierzchu, jestem gotow umrzec za wiare... Troche przesadzam, ale tylko troche. Tak to widze: ostentacja, patos, egzaltacja. Rozdzieranie szat! Chociaz sie juz nabijacie z mojej szajby do aforyzmow;-), na przekor przytocze kolejny. Adekwatny jest dosyc: "Rozdzieranie szat bywa czasem tylko krzykiem mody." - Janusz Ros. Moda jak to moda, przemija. Pozostaje dodac z nadzieja - oby, oby... Magda N Bardzo slusznie AJM Alexander J.Matejko University of Alberta fax (403)4927196
Subject: Ataki kawalerii - prosze o uwagi
Pan Lech Maziakowski prosil o komentarze. Do Panstwa zwracam sie jednak z nastepujaca prosba: w tekscie tego programu - obok kwestii dotyczacych faktow zwiazanych z rozwiazaniem Enigmy, ktorymi sie zajme - znalazlo sie jednak jedno zdanie wymagajace dodatkowego sprostowania. Przytocze to zdanie w kontekscie: "At daybreak on September 1, 1939, blitzkrieg was no longer just a theory. Tank divisions exploded into Poland. The Luftwaffe pounded airfields and supply lines. Britain and France declared war on Germany. Polish cavalry attacked German tanks. Warsaw fell." To, co mnie uderzylo, to stwierdzenie: "Polish cavalry attacked German tanks." Jak wiemy, bardzo pojedyncze przypadki takich atakow mialy miejsce, jednak w ten sposob nie wolno okreslac obrony Kraju przez polskich zolnierzy. Chodzi tu zapewne o walke pod Krojantami. To to zdarzenie Niemcy puscili w swiat jako szarza polskiej kawalerii na niemieckie czolgi. Zas prawda jest inna. Dnia 1 wrzesnia 1939 r., o swicie, dowodca 18 p. ul., plk. K Masztalerz dostal rozkaz zabezpieczenia przeprawy przez Brde dla wycofujacego sie polskiego wojska. W trakcie wykonywania zadania ulani natkneli sie na batalion niemieckiej piechoty, ktory zaatakowali. Niemcy zaczeli w poplochu wycofywac sie przez pobliski las. W poscigu za piechota ulani wpadli na polane lesna, gdzie zostali ostrzelani przez ukryte w lesie niemieckie samochody pancerne. W walce zginelo 25 zolnierzy, w tym dowodca pulku. W czasie dzialan wojennych mialy miejsce kilka innych podobnych wypadkow. W czasie kampanii wrzesniowej polska kawaleria ani razu nie zaatakowala swiadomie jakichkolwiek niemieckich oddzialow pancernych. Jest to jeszcze jedno klamstwo krazace w smp. Enigma. Swego czasu krazyly, gdzie niegdzie jeszcze zapewne kraza w pl-am. smp, dwie wersje zdobycia tajemnicy Enigmy: 1) Czescy partyzanci (sic!) zdobyli egzemplarz maszyny szyfrujacej i alianci juz do konca wojny znali wszystkie tajemnice niemieckie.(Ciekawe dlaczego tak dlugo trwala wojna, jezeli alianci grali znaczonymi kartami.) 2) Polski inzynier, zydowskiego pochodzenia, (prosze sie mnie nie czepiac powtarzam wiernie przeczytana wersje) pracujac w zakladach produkujacych Enigmy(sic!) wykradl egzemplarz maszyny i dostarczyl go - tu wersje sie roznia - jedna mowi, ze Polakom, zas druga, ze bezposrednio Anglikom. Oczywiscie obie wersje sa kompletna bzdura, ktore na dodatek wymyslone zostaly przez ignorantow. Posiadanie maszyny nie rozwiazywalo szyfrow. Tak samo jak posiadanie szyfrow, bez maszyny, nie przetwarzalo tekstow. Nalezalo miec jedno i drugie, aby szyfrowany tekst mozna bylo odczytac. Dodatkowa trudnosc to okresowa zmiana kluczy do szyfrow. Prace nalezalo zaczynac od poczatku. Polacy mieli Enigmy, wyprodukowane w Polsce, jak i tez opracowali metode znajdowania kluczy do szyfrow. W powaznych kolach wklad Polakow w rozwiazanie szyfrow Enigmy nie jest juz kwestionowany. A byly czasy, ze byl. Kazik Stys PS Prawdziwa historie zlamania szyfrow Enigmy czyta sie jak wspanialy dreszczowiec. Jest nawet i watek milosny. Wiadomo, gdzie diabel nie moze ...
Re: Schizofrenia prawna?
Peter J. Freier wrote: ( ... ) Czy nie wydaje sie panstwu, ze brak tu cokolwiek spojnosci i sciganie zbrodni przeciwko ludzkosci (pod ktora to kategorie podpadaja zarowno uczynki zarzucane Hajdzie, jak i Wolinskiej) jest cokolwiek selektywne? pjf (Peter J. Freier) Panie Piotrze, Nie jestem prawnikiem, a tym bardziej i prawnikiem palestry prawa federalnego Stanow Zjednoczonych, i prawa Rzeczpospolitej Polskiej, i specjalista miedzynarodowych konwencji o przestepstwach na ludzkosci. To wiec co napisze panu w odpowiedzi, prosze przyjac jako moje bardzo mozliwie ze mylne zrozumienie zagadnienia rzekomego braku konsekwencji w poczynaniach takich czy innych agend prokuratorskich. Wpierw sie dalej zastrzegne iz jestem az takim laikiem ze w sercu uwazam zamordowanie nawet jednego niewinnego czlowieka za zbrodnie wyrzadzona ludzkosci, ale wiem ze jest nawet niezbyt wyraznie napisane prawo umow miedzypanstwowych ktore zbrodnie przeciw ludzkosci stawia w pewnych przegrodach skali, zamiaru, i kierownictwa. Te zbrodnie wymagaja specjalnych trybunalow sceny miedzynarodowej wedle tych miedzynarodowych umow. Za bardziej pospolite zbrodnie na wojnach spotykane moga karac zwykle sady wojskowe czy cywilne krajow zainteresowanych wedle innych konwencji miedzynarodowych, jesli w takich konwencjach uczestnicza. Otoz Panie Piotrze, nie wydaje mi sie by podlug prawa tak pojetego zbrodnie zarzucane jak Hajdzie tak i Wolinskiej dorastaly do szczebla miedzynarodowych zbrodni przeciw ludzkosci. To jest bardzo specjalny szczebel tej paskudnej drabiny. Uwazam ze sama podlosc czy okrucienstwo zbrodni nie czynia z niej zdawkowo zbrodni przeciw ludzkosci - jesli mamy chec karac tych naprawde wielkich zbrodniarzy. Postawil pan sprawe amerykanskiej prokuratury z Hajda w Stanach w zestawieniu ze sprawa polskiej prokuratury z Wolinska w Anglii, dodajac brak sprawy polskiej prokuratury z Hajda w Polsce. Juz napisalem ze nie mysle iz chodzi o zbrodniarzy skali ludzkosci. Jesli chodzi o Hajde w Stanach, zacytuje urywek dokumentu naszego Departamentu Sprawiedliwosci (USDOJ) w moim tlumaczeniu, dajac dostep (URL) do calosci tej prasowki przy koncu tego co potlumacze. "Sad orzekl iz Hajdzie nie przyslugiwala wiza przyjazdu do Stanow Zjednoczonych poniewaz, sposrod innych tez powodow, jego sluzba i inne czynnosci stanowily przesladowanie cywili i czlonkowstwo lub udzial w ruchu wrogim Stanom Zjednoczonym podczas wojny. Dokumentacja tez zarzuca ze Hajdzie nie przyslugiwala imigracja do Stanow Zjednoczonych gdyz swiadomie mylaco przedstawil i ukryl swe czynnosci podczas wojny gdy zlozyl podanie o wize wjazdu do Stanow Zjednoczonych." Calosc pod adresem: http://www.usdoj.gov/opa/pr/1998/August/399crm.html Nie bylo specjalnego trybunalu. Deportacja z wokandy stalego sadu takich spraw. Za wykroczenie przeciw prawu w Stanach ktore po prostu ustala kto tu moze imigrowac i czy moze w podaniu klamac. Sprawa prawda ze mocno wsparta tym o czym on klamal, ale o to ze naklamal raczej niz to co na wojnie wyrabial. O to martwcie sie ludzie w Polsce bo u Was te rzeczy wyrabial. Teraz w Polsce, nie wiem jak. Podraznie sie troche. On te rzeczy wyrabial w mundurze obcego panstwa z ktorym sie juz podpisalo traktaty pokoju i walczacych w mundarach nie scigania nadal. Jest wprawdzie pytanie czy to byl jednak polski obywatel ktoremu nie wolno bylo wdziewac obcego munduru jesli panstowosc polska nadal miedzynarodowo istniala. A ze istniala nadal w Londynie to nawet hitlerowcy przyznawali w niektorych swych traktowaniach polskich jencow wojennych. Jesli zas, jak niektore osoby ktore bardzo lubie na liscie, uzna sie ze dzisiejsze panstwo polskie nie ma prawnej ciaglosci z rzadem londynskim, to jakim prawem kaduka moze te dzisiejsze panstwo polskie turbowac tego faceta ze obcy mundur nalozyl i z kolezkami ludzi zabijal w kraju czyims innym? Toz az tyle ich mlodziak nie pozabijal by go wynosic na pozycje zbrodniarza ludzkosci. Po prostu morderca ktoremu dano mordowac. Uwazam ze Wolinska tez nie zbrodniarz ludzkosci lecz podobnego typu lotr. Zbrodnie popelniala tak ze chyba mozna dowiesc iz urzad wypaczala jesli nie podlug mysli nadzorcow to napewno wedlug tego co sami w swych "bumagach" o tych urzedach pisali. Zwykle na stol kladac, mozna wykazac ze ta swa mania bumagi sami sobie stryczek na szyje zakladali jesli ktos przeczyta co tam oni niby powinni byli sprawiedliwie dla ludu wyrabiac. I z Wolinska dzisiejsza polska prokuratura bedzie miec wiecej racji scigania jesli sie do ciaglosci prawnej PRL'u przyzna niz do scigania Hajdy jesli sie do ciaglosci londynskiej nie przyzna. Mozna prawda tak jak ja mysle przyznac sie do ciaglosci prawnej i pierwszej i drugiej, glupstwa niekonsekwentne do kosza wywalic, glosniejszych lotrow z kazdej strony dla przykladu albo ukarac albo potepic, i zajac sie czymkolwiek na glowie. Ale to jest