Re: Kamienne Krakanie
On Wed, 24 Feb 1999, Marek Minta wrote: This is a multi-part message in MIME format. --8175DBC2D40241C75C92FA3C Content-Type: text/plain; charset=us-ascii Content-Transfer-Encoding: 7bit Czyzby Herr Stein przepowiadal roztopienie sie biegunow. A jak tak to dlaczego? (prosze o rownanie..., moze byc nawet i biblijne :) Marek Waldemar Glaz wrote: [...] A potem le deluge. Ale przedtem le Titanique! [...] [EMAIL PROTECTED] Po pierwsze, jezeli juz Pan Minta musi po niemiecku , to prosze sie do mnie zwracac per ein Stein. Po drugie, od potopow jest pan Szymoszek (moglby sie troche uczesac i ogolnie ogarnac, bo wyglada jak jaki Kaluzynski). A do le Titanique nie trzeba rownan, wystarczy sie rozejrzec po kraju naszym ojczystym. Z ta wszak roznica, ze na Tytaniku byli pasazerowie pierwsza klasa, a na polskiej balii ... lepiej nie mowic. W. Glaz [EMAIL PROTECTED] fax(bus) 48 (61) 825-7758
Ach! Co za przesliczne abecadlo
/hmmm. cos to abecadlo za mna chodzi.../ Bb Barbara sie bawila z bernardynem bardzo, Lecz ze taka zabawa zacni ludzie gardza, Teraz kazde z osobna winy swoje maze: Bernardyn beczy bogu, a beben Barbarze. Cc Certowal sie co nocy z Cecylia Celestyn, Z ilu dan ma sie skladac ich milosny festyn; Dzis blad swoj poniewczasie pojmowac zaczyna Cesia, calujac chlodne cialo Celestyna. Dd Dluga dyskusje z durniem dorzeczna Dorota Wiodla, co jest wazniejsze, czy milosc, czy cnota; Tymczasem sie sciemnilo: gdy weszlli rodzice, W dloniach dyrnia dostrzegli Dorote dziewice. Ee Ekscytowala Edzia eteryczna Emma, Iz przewrotnej milosci chce poznac dilemma: Poty sie naprzykrzala, az wreszcie znudzony Edward ewakuowal Emmie edredony. /to jeszcze innego autora. -- Swiadomie nie podaje autorow - niech to beda zagadki do odgadniecia -- Maciej Jakubowski [EMAIL PROTECTED] http://krakwom.bci.krakow.pl/ ICQ UIN Petroniusz: 969959; Chata Petroniusza: 25151739
Re: abecadlo
On Thu, 25 Feb 1999, Clark Edwards wrote: dzien dobry Maciej, Is there a chance that you have an english translation of abecadlo? rose edwards e-mail: [EMAIL PROTECTED] Niestety nie mam tlumaczenia, moze gdzies jest Ale za to moge podeslac inny wierszyk o abecadle: Abecadlo z pieca spadlo, O ziemie sie huklo, Rozsypalo sie po katach, Strasznie sie potluklo: I -- zgubilo kropeczke, H -- zlamalo kladeczke, B -- zbilo sobie brzuszki, A -- zwichnelo nzki, O -- jak balon peklo, az sie P przeleklo. T -- daszek zgubilo, L -- do U wskoczylo, S -- sie wyprostowalo, R -- prawa noge zlamalo, W -- stanelo do gry dnem i udaje, ze jest M. ?autor oczywiscie inny, niz poprzednio/ -- Maciej Jakubowski [EMAIL PROTECTED] http://krakwom.bci.krakow.pl/ ICQ UIN Petroniusz: 969959; Chata Petroniusza: 25151739
swiat sie smieje?
Kochani, za oknem buro, szaro i bryjowato. W okienku tez niewesolo, posluchajcie: Pan Bog wezwal do siebie Jelcyna, Clintona i Billa Gatesa i powiedzial im: Sluchajcie, postanowilem, ze wraz z nadejsciem roku 2000 zniszcze swiat. Poniewaz jestes-cie trojka najwazniejszych ludzi na swiecie, przygotujcie ludzkosc na to wydarzenie. Jelcyn dzwoni na Kreml i mowi: Mam dwie wiadomosci, obie zle. Pierwsza - Bog istnieje. Druga - jak przyjdzie rok 2000, Bog zniszczy swiat. Clinton dzwoni do Bialego Domu i mowi: Mam dwie wiadomosci, jedna dobra, druga zla: Pierwsza - Bog istnieje. Druga - jak przyjdzie rok 2000, Bog zniszczy swiat. Gates dzwoni do swojego biura i mowi: Mam dwie wiadomosci, obie dobre. Pierwsza- uznano mnie za jednego z trzech najwazniejszych ludzi na swiecie. Druga -zostal rozwiazany problem pluskwy millenijnej. Przekazala za krajowcem Magda
Re: Ach! Co za przesliczne abecadlo
/hmmm. cos to abecadlo za mna chodzi.../ Bb Barbara sie bawila z bernardynem bardzo, Lecz ze taka zabawa zacni ludzie gardza, Teraz kazde z osobna winy swoje maze: Bernardyn beczy bogu, a beben Barbarze. .. Swiadomie nie podaje autorow - niech to beda zagadki do odgadniecia No to, to oczywiscie Tadeusz Boy Zelenski w "Slowkach". Jaka nagrode dostane? Marzena
Re: Trap, dyszel i trojkat bermudzki
Z grudniowego postingu pani Izabelli Wu-Zet : Okazuje sie, ze Rzeczpospolita Polska ma jeden z najstarszych taborow lotniczych do przewozu dostojnikow panstwowych (Jak-40 w ilosci 10 szt. i Tu-154M w ilosci 2 szt.). Radzieckie maszyny dozywaja swoich dni. Wprawdzie wszystkie przeglady sa robione sumiennie i na biezaco, a piloci sa pierwszorzedni, to jednak wszyscy pasazerowie podrozujacy rzadowymi samolotami namietnie korzystaja ze sluchawek, zeby zagluszyc ryk silnikow. [ tu cos o planach zakupu kilku nowych samolotow ..] Jeden z towarzyszacych premierowi oficjeli zartuje ponuro, ze decyzje przyspieszyloby gdyby ktorys z samolotow nagle spadl. No, tak. Przed chwila wlasnie slyszalam relacje pani Marszalek Grzeskowiakowej z wczorajszych korowodow z awaryjnym ladowaniem rzadowego Jaka-40 na saudyjskiej pustyni. Jak-40 ma 30 lat. Jest samolotem 3 silnikowym (silniki turboodrzutowe). Wlasciwie zaprojektowany byl, o ile mi wiadomo, na linie lokalne. Delegacja senatu wracala do kraju z Arabii Saudyjskiej i Kataru. Po okolo 10-ciu minutach od startu z lotniska w Katarze nagle zepsula sie pradnica. Po nastepnych kilkudziesieciu sekundach zepsula sie pradnica awaryjna, wysiadlo zasilanie kabiny pasa- zerskiej i innych waznych rzeczy. Kapitan natychmiast zdecydowal sie zawrocic na lotnisko. Powiadomil pasazerow, ze w trybie pilnym rozpoczyna procedure awaryjnego ladowania na pustyni. Na pasa- zerow padl blady strach. Pani Grzeskowiak przypomina sobie, ze nawet nie zdazyla sie przestraszyc. Po prostu zastanawiala sie co bedzie jesli uda sie wyladowac na piasku pustyni. Martwila sie, ze beda pewnie problemy z wystartowaniem z tego piachu. Po dziesieciu minutach samolot szczesliwie wyladowal na lotnisku. Kapitan zameldowal o klopotach. Wszyscy byli szczesliwi, ze jakos sie wszystko dobrze skonczylo. Saudyjczycy przyjeli Polakow bardzo cieplo. Byli niezwykle sympatyczni, uczynni, nie bylo najmniejszych problemow. Hotel i utrzymanie dla wszystkich sfinansowal emir, nikt nie potrzebywal pokazywac zadnych dokumentow, paszportow, itp. Po delegacje polecial z Warszawy Tu154 premiera. Zawiozl na miejsce mechanikow, ktorzy zabrali sie za naprawe Jaka. Okazalo sie, ze nawet wtyczki roznych urzadzen nie pasowaly do koncowek tamtejszego lotniska. Ot prowizorka. Delegacja wrocila calo i zdrowo do Warszawy. Pani Marszalek opowiada- la z humorem o wczorajszych przezyciach, ale zapytana, kiedy sie wybiera w nastepna delegacje odparla, ze na razie zadnych lotow nie planuje. Gazeta Wyborcza podala w dzisiejszym numerze informacje kompletnie rozniaca sie z relacja pani Grzeskowiakowej. Napisala, ze na lotnisku w Katarze Jak-40 nie byl w stanie napelnic bakow i wystartowac. Mimo poszukiwan w Katarze nie znaleziono ani jednego specjalisty od tej maszyny. Ani slowa o awaryjnym ladowaniu. A przeciez awaria miala miejsce okolo godz.16 czasu polskiego, a gazete drukuja po polnocy. Maja reporterow w kluczowych punktach za granica ... i co ? Dziadostwo. Juz dokladniejsze informacje podalo wczoraj radio Zet. Katarzyna
Shollywoodzenie - Re: Szowinistyczny prowincjonalizm Ogniem i mieczem i Pana Tadeusza
Ja mysle, ze Kaluzynski rzucil sie na "OM" aby narobic szumu. Ze nie wyciagnal paraleli z "Przeminelo z Wiatrem" to mnie dziwi (choc mozliwe, ze przegapilem ten watek - bo nie sledze). Bo jest to shollywoodzenie sie kina. To chyba dobrze, bo film zarobi. A tak trzeba. Ludek lubi epopeje a szczegolnie gdy mozna lezke uronic tu i owdzie. Dobrze jest gdy sa momenty. (Mozna z tego zrobic proste rownanie). Sienkiewicz to wlasciwie czyste scenariusze - nie dziwota, ze trzeba filmowac. Co pare lat nowe, aby gwiazdy sie wyrabialy. Placze, ze "OM" swiadczy o deficycie idei jest tylko szarpaniem lancucha. Elokwentym, niemniej jednak. Europejskie (polskie) kino i tak jest zbyt umyslowe. Nie nalezy wymagac aby kazdy film mial przemycac wartosci. Z reszta nie pasuje mi to do rownania, aby czlowiek myslacy mial polegac na filmie jako instrumencie ksztaltujacym postawy. Te sie ksztaltuja ciezka praca nad soba - albo nie ksztaltuja sie wcale. Postepowe filmy pozostaja niezrozumialymi gniotami. Vivat komedie i romansidla! Marek begin: vcard fn: Marek Minta n: Minta;Marek org:FNC, TDD-Pearl River, NY email;internet: [EMAIL PROTECTED] title: Software Development Manager x-mozilla-cpt: ;0 x-mozilla-html: TRUE version:2.1 end:vcard
Re: Kamienne Krakanie
Zwrocilem sie do Glaz-sana po niemiecku bo niby Bambrowie itd. A czemu o rownaniu, bo sie Waldku odgrazales, ze masz i mozesz policzyc na swoim kalkulatorku. No wiec jak jest z tym liczeniem: masz rownanie czy nie. Tak - nie. Hi-lo (nie Hi lili Hi lili Hi lo). 1-0 - jak w komputrze. Prosta sprawa. A skomplikowana o tyle, ze jezeli kraczemy o kataklizmach to po co dzieci plodzic (one sa takie przesliczne, i szkoda by ich bylo). Jezeli jest to jednak sprawa biblijna (a nie tam zadne meteory z Hollywoodu albo bieguny pod szklarniami albo Ufoludki (wedlug Kaluzynskiego to kurduple)) to naukowo: prosze o strone i werset. Czymta, Marek Waldemar Glaz wrote: On Wed, 24 Feb 1999, Marek Minta wrote: This is a multi-part message in MIME format. --8175DBC2D40241C75C92FA3C Content-Type: text/plain; charset=us-ascii Content-Transfer-Encoding: 7bit Czyzby Herr Stein przepowiadal roztopienie sie biegunow. A jak tak to dlaczego? (prosze o rownanie..., moze byc nawet i biblijne :) Marek Waldemar Glaz wrote: [...] A potem le deluge. Ale przedtem le Titanique! [...] [EMAIL PROTECTED] Po pierwsze, jezeli juz Pan Minta musi po niemiecku , to prosze sie do mnie zwracac per ein Stein. Po drugie, od potopow jest pan Szymoszek (moglby sie troche uczesac i ogolnie ogarnac, bo wyglada jak jaki Kaluzynski). A do le Titanique nie trzeba rownan, wystarczy sie rozejrzec po kraju naszym ojczystym. Z ta wszak roznica, ze na Tytaniku byli pasazerowie pierwsza klasa, a na polskiej balii ... lepiej nie mowic. W. Glaz [EMAIL PROTECTED] fax(bus) 48 (61) 825-7758 begin: vcard fn: Marek Minta n: Minta;Marek org:FNC, TDD-Pearl River, NY email;internet: [EMAIL PROTECTED] title: Software Development Manager x-mozilla-cpt: ;0 x-mozilla-html: TRUE version:2.1 end:vcard
Re: Walczace dobro plus kara smierci
Pozdrawia Grzegorz Swiderski! W czwartek, 25 lutego 1999 9:53 PM Pan Wojciech Jeglinski napisal: Grzegorz Swiderski Sent: Wednesday, February 24, 1999 o godzinie 1:20 po poludniu To, ze rzeczywistosc jest zlozona nie jest zadnym argumentem przeciw podejmowaniu trudnych decyzji. Jesli ma Pan trudny dylemat to nawet brak jakiegokolwiek czynnego dzialania nie pomoze Panu w uniknieciu bledu. Nie jest tak, ze biernosc jest zawsze korzystniejsza i bardziej moralna niz czynne dzialania. Czy mam rozumiec, ze po jednej stronie mamy kare smierci, czyli 'podjecie trudnej decyzji' albo 'czynne dzialanie', a po drugiej jej brak, czyli 'brak jakiegokolwiek czynnego dzialania' albo 'biernosc' ?? To tez. Ale na razie chodzilo mi o obrone wlasna. W trakcie ataku bandyty na np. nasza rodzine po jednej stronie mamy czynna obrone, a po drugiej biernosc. Nie jest tak, ze jesli w takiej sytuacji w ogole sie nie ruszymy, to na pewno nie zgrzeszymy. Nie jest tak, ze biernosc jest zawsze korzystniejsza i bardziej moralna niz czynne dzialania. Nie jestem pewien czy da sie stopniowac moralnosc, Grzechy sa ciezsze i lzejsze - wiec (przynajmniej w chrzescijanstwie) moralnosc mozna stopniowac a nadto odnosic ja do pragmatyzmu. Nie rozumiem. Czyli jak cos jest uzyteczne, to moralnosc sie do tego nie stosuje? Rozumiem, ze wg Pana gdy w sposob jak najbardziej umyslny, swiadomy i zimny bez emocji zabije w obronie wlasnej napastnika, ktory mnie atakuje z wyraznym zamiarem pozbawienia mnie zycia, to popelniam grzech, tak? Jesli tak, to rzeczywiscie nie jestem w stanie Pana przekonac, ze KS jest moralna. Czy broniac sie nie mozna celowac w kolano? Mozna. Szczegolnie broniac sie tak profesjonalnie jak Pan proponuje: na zimno i bez emocji. Ale problem nie w tym gdzie celowac, ale czy istnieje taka sytuacja, ze wolno zabic. Np. czy snajper celujacy do terrorysty trzymajacy noz na gardle niewinnego zakladnika moze strzelic bandycie w glowe a nie w kolano? Oczywiscie, ze jestesmy daleko. Zeby cos udowodnic musze wyjsc od jakichs zalozen - byc moze dalekich od udowadnianego twierdzenia. Bez zalozen nie da sie niczego udowodnic - bez wiary w jakies podstawowe wartosci nie da sie w ogole wartosciowac. Pozwole sobie raz jeszcze powtorzyc, ze stosunek do kary smierci jest, moim zdaniem, czyms innym niz stosunek do logicznie przeprowadzonego dowodu naukowego, czy raczej, bez masla maslanego, do dowodu naukowego. No ale to jest problem ogolny. Jak rozstrzygac dylematy moralne gdy zasady moralnosci nie mowia wprost co robic? Kierowac sie rozumem i logika czy emocjami? "Nie zabijaj" dotyczy tylko zabicia osoby niewinnej - nie dotyczy zabicia zwierzecia, atakujacego napastnika, zolnierza wrogiej armii czy powieszenia bandyty. Zabicie zolnierza wrogiej armii to jedno, kara smierci wykonywana na czlowieku, ktory juz nikomu nie zagraza - drugie. Dobrze, to prosze rozwazyc taki argument: Naturalne prawo do obrony wlasnej nie ogranicza sie tylko do przypadku ataku bezposredniego. Bo prosze sobie wyobrazic taka sytuacje: sa trzy panstwa: Poronia, Gelmania i Angria. Poronia z Angria zawieraja obronny sojusz wojskowy. No i w pewnym momencie Gelmania napada na Poronie. Wojna trwa, ale Angria z jakichs waznych powodow (np. bo sie zbroi albo toczy inna wojne) nie moze ruszyc Poronii z pomoca. Gelmania wojne wygrywa, a Poronia ulega calkowitej likwidacji - po czym Gelmania oglasza, ze nie zamierza walczyc z Angria i jej nie zagraza i chce zawrzec pokoj. Czy Angria ma prawo napasc na Gelmanie i wypelniajac sojusz z Poronia wyzwolic ja spod okupacji? Moim zdaniem wg prawa naturalnego i wg wspolczesnego prawa miedzynarodowego i wg moralnosci takie prawo ma. Takie prawo jest nie tylko powszechne dzisiaj ale i stare. Wtedy gdy nie bylo panstw na swiecie takie prawa przyslugiwaly pojedynczym ludziom i ich rodzinom. Bo mozemy za Poronie, Gelmanie i Angrie podstawic pojedynczych ludzi zyjacych w stanie natury. Pod Poronie, Gelmanie i Angrie mozemy podstawic dowolne jednostki organizacyjne w spoleczenstwie, ktorych czlonkowie wyzbyli sie niektorych swoich naturalnych praw na rzecz tych jednostek. Moga to byc ludzie, rodziny, klany, plemiona, ksiestwa, panstwa. Czyli czlowiek ma naturalne prawo zabic napastnika, nawet jesli nie stanowi on bezposredniego zagrozenia. Jesli tak, to panstwo nie moze tego prawa zlikwidowac, co najwyzej moze je przejac - czyli zabierajac je czlowiekowi musi samo je wypelnic. Wszystkie prawa, ktore teraz maja panstwa musieli kiedys (gdy nie bylo panstw) miec pojedynczy ludzie. Z powazaniem, Grzegorz Swiderski, [EMAIL PROTECTED] http://www.ciemnogrod.net/Czworaki/grzes/