Andrew Golebiowski wrote:
I wie Pan, osobiscie wierze, ze ta banda by to wprowadzila, gdyby
nie to, ze dostali kopa w wyborach prowincjonalnych.
Sliwka:
Mimo protestow kamery zostaly zaistalowane na 401 i mandaty zaczely sie
sypac. Mnie sie upieklo ale wielu osobom nie. Harris po dojsciu do wladzy
nie dyskutujac kamery te posciagal.
Andrew Golebiowski wrote:
W spoleczenstwie, ktore zaczelo polegac na informacji przechowywanej na
dysku
magnetycznym raczej niz na wiedzy jednostek kazdy z nas z osobna
praktycznie
przestal sie liczyc.
Sliwka:
Przypomnial mi pan list ktory dostalam od swojej szefowej w sprawie uzywania
telefonow komorkowych dla celow sluzbowych. W naglowku Od: Do: ( From: To:)
tam gdzie bylo do kogo napis brzmial: Do : Osoby przydzielonej do telefonu.
( Person asssigned to the number). Nawet w glupim pismie wazny jest telefon
i on jest na pierwszym miejscu a nie osoba ktora go uzywa. Jak sie dobrze
zastanowic to ma to sens. Przeciez latwiej zmienic osobe niz numer. Zmiana
numeru kosztuje osoby nic a nic.
Andrew Golebiowski wrote:
W obliczu dostepnej informacji jedyny argument jaki moglem podniesc byl
taki, ze
skoro maja przesiadke w Londynie na lot BAxxx, ktory laduje w Bilbao ok.
1.5
godziny po starcie z Londynu to chyba to cholerne Bilbao nie moze byc w
Chinach.
Sliwka:
I tu mnie pan rozbawil. Skad ta pani ma wiedziec gdzie leza Chiny? Uczniowie
w Kanadzie ucza sie czego chca i oczywiscie nie tego co moglo by ich
stresowac. Najwyrazniej pani doszla do wniosku, iz w dobie komputerowej
lewiacji wszedzie mozna byc w ulamku sekundy. Ja osobiscie solidaryzuje sie
z ta pania bo tez ogladam filmy. Sama widzialam na filmie! Slowo honoru!
-Original Message-
From: [EMAIL PROTECTED]
To: [EMAIL PROTECTED] [EMAIL PROTECTED]
Date: Friday, May 07, 1999 6:58 AM
Subject: Re: plotka (komentarza ciag dalszy), ...ale jak dlugo?
WLODEK KAPLAN pisze:
Hi, hi, gryziesz sie we wlasny ogonek. Ogarniczenie predkowsci jest
sprawa bezpieczenstwa na drodze uregulowna prawnie. Karanie 70
dolarami za przekroczenie predkosci o 5 km/h jest tylko konsekwencja
istnienia prawa. Rozciagajac Twoje rozumowanie ad absurdum mozna by
stwierdzic, ze kazda kara za przekroczenie prawa jest bezprawnym
aktem wykorzystania przywilejow wladzy.
Wlodek Kaplan
Panie Wlodku. Czegos Pan nie wychwycil w liscie na ktory Pan odpowiada.
Postaram
sie to wylozyc.
Jezeli policja zatrzymuje Pana na drodze za przekroczenie limitu predkosci
o
iles-tam, karze Pana mandatem w wysokosci jakiejs-tam wszystko jest w
majestacie
prawa. Nawet jesli z tym "prawem" a raczej jego interpretacja i ekzekucja
Pan sie
nie zgadza. Zawsze sa sady by te sprawy roztrzygnac, choc w rzeczywistosci
socjalistycznej (jak ta kanadyjska) osobiscie nie radze sobie zawracac
glowy
chodzeniem do sadow. Ten temat to raczej jednak na inna dyskusje. A wiec do
spowrotem rzeczy...
Jezeli policja parkuje na boku autostrady samochod wyposazony w tzw. photo
radar,
robi od tylu fotke kazdemu kogo tenze radar namierzy i wysyla Panu zdjecie
samochodu z wezwaniem do zaplacenia odpowiedniej sumy to jest to akt, na
ktory ja
mam jedno slowo, zreszta dyskutowane tu w ostatnich kilku dniach. Dlaczego?
Ano
dlatego ze (1) nie ma zadnej mozliwosci sprawdzenia na miejscu, ze
wykroczenie
sie rzeczywiscie zdarzylo - jedynym dowodem jest zapis komputerowy, (2)
karany
jest wlasciciel pojazdu, a nie osoba popelniajaca wykroczenie, (3) poniewaz
niemozliwe jest ustalenie tozsamosci popelniajacego wykroczenie, jedyna
miara
wykroczenia jest wysokosc mandatu, podczas gdy w przypadku zatrzymania
przez
patrol mozna np. rowniez utracic prawo jazdy.
Z powodow powyzej socjalisci (nie liberalowie, jak to pisze Pana
przedmowczyni),
ktorzy (wtedy u wladzy) to cacko wprowadzili w Toronto i okolicach wpadli
na
pomysl, by fotografowac... od przodu. Spowodowalo to mase protestow. Mysla
przewodnia tychze byl argument, ze stanowi to pogwalcenie prywatnosci.
Prosze
sobie wyobrazic reakcje jakiejs zony po otworzeniu listu ze zdjeciem meza w
samochodzie w towarzystwie kolezanki z pracy. Szczegolnie jak kolezanka
mloda i
przystojna... I wie Pan, osobiscie wierze, ze ta banda by to wprowadzila,
gdyby
nie to, ze dostali kopa w wyborach prowincjonalnych.
A co to ma wspolnego z podatkami? Hmmm, jezeli "dochod" z jakiejs
dzialalnosci
rzadu idzie do sakwy z napisem "general revenue" to nie jest to, w mojej
opinii,
nic innego jak podatek. Oczywiscie mozna przeprowadzic jakies cwiczenia
jezykowe
i dowodzic czegos przeciwnego, ale percepcja ludzka pozostanie ta sama.
Odbiegajac zas od tematu opowiem Wam o refleksji jaka mnie ogarnela pare
dni temu
na lotnisku w Ottawie. Otoz moja mam i zona wyjezdzaly do Europy - wpierw
do
Hiszpanii, potem do Polski. W czasie oddawania bagazu wyszlo, ze, wedlug
komputera, Bilbao - miasto docelowe w Hiszpanii musi byc w... no
zgadnijcie... w
Chinach. Mianowicie komputer wyrzucal niestrudzenie, ze jednym z wymagan
dla
podrozujacego z paszpotrem kanadyjskim jest posiadanie