Re: rzeczywiste ofiary[fwd] (fwd)
Wysylam jako forward wlasny list - moja odpowiedz zamiast na liste - poszla przypadkowo do nadawcy - tak bylo ustawione Reply-to... Przepraszam wiec nadawce oryginalnego listu - moja odpowiedz miala pojsc tyla na liste. -- Maciej Jakubowski [EMAIL PROTECTED] http://krakwom.bci.krakow.pl ICQ UIN Petroniusz: 969959; Chata Petroniusza: 25151739 -- Forwarded message -- Date: Mon, 21 Dec 1998 08:42:47 +0100 (MET) From: Maciej Jakubowski [EMAIL PROTECTED] To: [EMAIL PROTECTED] Subject: Re: "rzeczywiste" ofiary[fwd] On Fri, 18 Dec 1998, Marek Duszkiewicz wrote: Wlasnie doniosly donosy;Weto Kwasniewskiego obalone. Liczylem na to po wielkiemu cichu. Nie posiadam sie z radosci i nie zamierzam tego ukrywac. Aby nie bylo watpliwosci - je rowniez jestem zadowolony z odrzucenia weta prezydenta. W niczym to nie zmienia mojego stosunku do samej ustawy,. Ale teraz bedzie czas na przygotowanie i wprowadzenie ewentualnych poprawek do ustawy umozliwiajacych rzeczywisty sprawiedliwy dostep do teczek osobom zaunteresowanym. Wazne jst - ze ustawa jest - bo weto prezydenta tak naprasde nie odrzucalo ustawy - ale odwlekalo jej uchwalenie - na byc moze dlugi czas... Tymczasem Maciej Jakubowski "w temacie troski" napisal: Na dodatek obawiam sie tez, ze urzednicy owego Instytutu, niezaleznie od sposobu ich powolywania, moga miec jakies swoje wlasne lub "wlasne" zapatrywania lub sympatie, wplywajace na sposob pracy... No tak,ale skad wziac eunuchow ideologicznych,pomijajac roboty. Nie bylbym taki tego pewien... Zmiany pogladow moga sie dokonywac szybko. A ja sie bardziej boje msciwych durniow, ktorzy beda pracowali stronniczo, biorac glownie pod uwage wlasne prywatne zapatrywania. (to uwaga teoretyczna, nie kieruje jej do zadnej konkretnej osoby) Tez sie obawialem zapatrywan lub sympatii p.prezydenta i rzeczywiscie moje obawy sie potwierdzily-zawetowal. Nie kazdy podpisuje i przestrzega zobowiazania do przestrzegania tajemnicy panstwowej, mogac ja wykorzystac do celow prywatnych (np szantazu). Ano moga-teraz i oni,jesli sie zaklada z gory ze ci pokrzywdzeni to takie same stwory w sensie moralnym jak ich oprawcy tylko nacechowane w przeciwnym kierunku. Tak czy inaczej byli oprawcy nawet szantazowani sa w o niebo lepszej sytuacji od szantazowanych przez nich skolko i ugodno w czasach Gomulki czy Gierka. NIe przecze. Ale nie widze powodu - by TERAZ w imie ZEMSTY traktowac niektorych ludzi inaczej - gorzej. Podobno prawo zaklada - ze jest sie winnym dopiero PO UDOWODNIENIU winy. Tu zas widze chetke uznawania winnym przed procesem - na dodatek na mocu urzedniczego widzimisie a nie wyroku. I to mi sie nie podoba. Niedawno zostalem w taki sposob oskarzony przez osobe winna przyczyn oskarzenia, przy czym nie bylo zgody na weryfikacje prawdy - tylko zadanie przyjmowania na wiare oskarzen... Tu sprawa byla latwa do rozwiazania, bo osoba jest, delikatnie mowiac, niezrownowazona psychicznie, ale i tak trwalo to ponad miesiac. W przypadku "klintow" Instytutu mogoby to trwac dluzej... Ograniczenie dostepu tylko dla "pokrzywdzonych" jest praktycznie ograniczenie tylko do "wybranych" - i to przez tenze Instytut - bo to jego funkcjonariusze (nawet w najlepszej wierze) beda decydowali o tym, czy ktos jest "pokrzywdzony", lub nie. A ludzie sa omylni... lub "omylni"... Ja mysle ze to juz zostalo "zadecydowane" i "wybrane" w/g wiary funkcjonariuszy "odpowiedniego" resortu w swoim czasie i Instytut nie ma w tej chwili nic do tego. Rozumiem... "odpowiedni" resort ma wybrac weglug swoich sympatii politycznych.. Slusznie... Jedyna wlasciwa droga... Tego wlasnie sie boje.Wystarczy jeden zaslepiony durten na kierowniczym stanowisku by o jakiejkolwiek sprawiedliwosci nie mozna bylo nawet martzyc. NIenawisc to bardzo zly doradca... A teraz ktos taki ma miec z zalozenia odcieta droge do kariery politycznej z powodu jakiegos epizodu z przeszlosci, ktory nie mial zadnego wplywu na rzeczywista jego dzialalnosc. Macku,skonczmy z tym biadoleniem.Chyba nie o epizodach tu mowa. To brzmi niepowaznie w porownaniu z faktami historycznymi,ze nie tacy fachowcy zostali pozbawiani nie kariery ale zycia.Zatrzutow nawet nikt nie formulowal. Napietnowani nie zdawali sobie czesto z nich sprawy. Ciekawe by bylo jednak teraz do poczytania,zwlaszcza przez "pokrzywdzonych".Zrobie to przy najblizszej okazji pobytu w PL jesli tylko cokolwiek sie jeszcze z tego uchowalo. Ja nie biadole. Ale znam rzeczywiscie porzadnych ludzi - ktorzy teraz zaluja, ze kiedykolwiemk rozpoczynali (w dobrej wierze!!!) prace w roznych instytucjach (nie mysle tu o bezpiece). Ale dzialanie bezpieki nie uzasadnia stosowania TERAZ takich samych metod. (dla wyjasnienia - nie podjalem propozycji, zignorowalem rowniez propozycje przejscia do pracy w Milicji, bo i taka propozycje mi
Re: rzeczywiste ofiary[fwd]
W tej sprawie fakty byly takie: p. M.J. z wlasnej woli napisal ze otrzymal kiedys w swoim zyciu propozycje zatrudnienia w MO. p. M.D. napisal ze skorzysta z nowych przepisow aby sprawdzic czy sa tam na niego jakies materialy. A potem ze nigdy nie otrzymal propozycji pracy w milicji. I dobrze. Z pierwszego wcale nie wynika ze p. M.J. byl w swoim srodowisku powszechnie znany jako zwolennik komunizmu i metod policyjnych, a wiec osoba godna pracy w milicji. Skoro mamy kontynuowac argumenty personalne to prosze bardzo. Brnijmy dalej. Pan Maciej dal sie poznac takze na innych listach jako przeciwnik bynajmniej nie stanu wojennego ale wspominannia o nim.Obecne SLD tez nie lubi takich wspominek i jest za tym aby utrzymywac w tajemnicy tajniki kuchni SB.Mozna zrozumiec ten sprzeciw obecnych czlonkow SLD (tudziez bylych PZPR)-to logiczne.Pan Maciej im wtoruje,wiec wnioski nasuwaja sie same. Z drugiego tez nie wynika ze pan M.D., byl na tyle groznym przeciwnikiem systemu komunistycznego w Polsce, ze rezim w strachu przed nim musial sie uciekac do angazowania jakichs tajnych wspolpracownikow, czy chocby zwyklych donosicieli. Musial nie musial ale sie uciekal.Groznym wcale nie trzeba bylo byc. Wystarczy,ze za takiego sie zostalo uznanym.Grozna mogla byc bajka dla dzieci a zwykle przejezyczenie godzeniem w podstawy Zaspiewanie piosenki po rosyjsku publicznie w okolicach rocznicy Wielkiej Pazdziernikowej bez zgody wydzialu kontroli publikacji i wydawnictw byl "szydzeniem"itp. Swieca dymna odpalona dla draki w szkolnej szatni na prowincji zostala natychmiast powiazana z Marcem68.Uczniowie oczywiscie o tym nie mieli bladego pojecia ale nazwisko winowajcy powedrowalo do teczki z odpowiednia adnotacja.Niby bzdura ale jej reperkusje w dalszym zyciorysie delikwenta byly. Zreszta to ze p. M.D. propozycji takiej nie otrzymal, tez nie znaczy wcale ze byl w swoim srodowisku powszechnie znanym przeciwnikiem komunizmu, wiec milicja musiala wiedziec ze do pracy w niej sie nie nadaje. Aha,i chodzil sobie taki przeciwnik na tyle znany ze nawet milicja wiedziala o nim a wiedziala tylko jedno:nie nadaje sie. Takie proste to to nie bylo.Ignorancja czy krotka pamiec? Programowo nie bylo zadnych przeciwnikow.W zaleznosci od indywidualnego przypadku przyklejano im etykietke kryminalistow lub skazywano na niebyt w mediach a byt w teczce.To sa znane fakty. Moze ja jestem przeczulony, ale wyczulem w tym wlasnie poczucie wyzszosci. I sugestie ze postawa p. M.J., ktorego jedyna znana nam "wina" bylo ze w sprawie ustawy o Instytucie Pamieci wyrazil poglad inny niz pana M.D., byla wlasnie taka jak opisana w punkcie pierwszym. Roznica pomiedzy mna a M.J.polega na tym,ze M.J.jest tej ustawie nie tylko przeciwny ale jej sie obawia.Ja sie jej nie boje i jezeli w zwiazku z tym zauwazono poczucie wyzszszosci w mojej wypowiedzi nie wypieram sie go. Marek D.
Re: rzeczywiste ofiary[fwd]
"na innych listach" Przenoszenie dyskusji pomiedzy listami, jakkolwiek wzbogacajace dyskusje wymaga duzej starannosci i nieco pracy w przygotowaniu. W szczegolnosci nalezy najpierw (a nie potem w odpowiedzi na pytania pozostalych uczestnikow) wyjasnic, ze pisze sie cos na podstawie wypowiedzi, ktore nie padly na Poland-L. Jesli celem listu na P-L ma byc tylko polemika z wypowiedziami, ktore na tym forum nie padly, to przypominam, ze P-L takim celom nie sluzy. W i t o l d O w o c P.S. Mysle o tych teczkach. Chcialbym sie dowiedziec, kto na mnie donosil. A dalej, no coz, tym ludziom reki nie podam. Zreszta kto wie, moze przeprosza, moze swoimi pozniejszymi uczynkami odkupili swojej winy, moze sumienie ich gryzie i nie moga spac nocami czekajac na moje przebaczam -- Remember that the first day of 21st century is the 1st of January 2001. You may want to verify the above by contacting Time Service Department of U.S. Naval Observatory, which is the official source of time used in the United States (http://tycho.usno.navy.mil/). I will also point you right to the answer: "Will 2000 be The start of a new millenium?" at http://riemann.usno.navy.mil/AA/faq/docs/faq2.html
Re: rzeczywiste ofiary[fwd]
At 03:52 PM 12/19/98 +0100, you wrote: Pan Michal Niewiadomski pisze o rzekomych insynuacjach pana Marka Duszkiewicza : [pan Maciej] zignorowalem rowniez propozycje przejscia do pracy w Milicji, bo i taka propozycje mi niegdys skladano [pan Marek] Brawo,brawo! Ja tez bym odmowil,ale jakos cholera nie proponowali. Bardzo przepraszam, ale ten lekko pogardliwy ton wyzszosci jest nie do przyjecia, chyba ze wie pan o Macieju Jakubowskim cos wiecej niz zostalo opublikowane na liscie. Jesli nie, to zawarte w panskiej odpowiedzi insynuacje sa nieuzasadnione. Chyba nie nalezaloby przesadzac. Osobiscie w wypowiedzi pana Marka nie dostrzegam insynuacji. Prawda jest po prostu, ze jednym smutni panowie proponowali, a drugim nie. I to wszystko. Doszukiwanie sie przyslowiowego trupa w kazdej szafie, jest nie na miejscu. Pan Maciej opisal z wlasnej inicjatywy swoje perturbacje z tymi panami. Jego rzecz. Postronnemu obserwatorowi trudno sie do tego tego rodzaju wypowiedzi rzeczowo ustosunkowac. Ale mozna i chyba trzeba ustosunkowac sie do jego argumentacji dotyczacej ustawy o Instytucie Pamieci Narodowej. Alez oczywiscie. Po to jest nasza lista dyskusyjna. Aby dyskutowac o roznych _sprawach_. I oczywiscie kazdy ma prawo przedstawiac tu wlasne poglady, ktore nie musza byc takie same jak poglady innych. Problem jest w tym by czyniac to zachowywac szacunek dla oponenta. To ze ktos _w jakiejs konkretnej sprawie_ wyraza poglad odmienny od mojego, nie wystarcza do tego by wyciagac wniosek o jego postawie moralnej w przeszlosci, czy by w ogole uznac go za drania. W tej sprawie fakty byly takie: p. M.J. z wlasnej woli napisal ze otrzymal kiedys w swoim zyciu propozycje zatrudnienia w MO. p. M.D. napisal ze skorzysta z nowych przepisow aby sprawdzic czy sa tam na niego jakies materialy. A potem ze nigdy nie otrzymal propozycji pracy w milicji. I dobrze. Z pierwszego wcale nie wynika ze p. M.J. byl w swoim srodowisku powszechnie znany jako zwolennik komunizmu i metod policyjnych, a wiec osoba godna pracy w milicji. Moze byl a moze nie byl, bo ta propozycja mogla byc zupelnie przypadkowa. Przypuszczam ze gdyby byl, to nie wspomnialby o tej propozycji na Poland-L. Z drugiego tez nie wynika ze pan M.D., byl na tyle groznym przeciwnikiem systemu komunistycznego w Polsce, ze rezim w strachu przed nim musial sie uciekac do angazowania jakichs tajnych wspolpracownikow, czy chocby zwyklych donosicieli. Moze byl a moze nie byl. Wiemy o tym tylko tyle ile sam zechcial nam powiedziec. Nie ma oczywiscie powodu by watpic, ale nawet co do tego ze nie dostal nigdy propozycji pracy w milicji musimy wierzyc mu na slowo. Zreszta to ze p. M.D. propozycji takiej nie otrzymal, tez nie znaczy wcale ze byl w swoim srodowisku powszechnie znanym przeciwnikiem komunizmu, a wiec milicja musiala wiedziec ze do pracy w niej sie nie nadaje. Moze wiedziala (i nawet miala odpowiednie dokumenty w archiwum) a moze nie. Brak tamtej propozycji mogl byc zupelnie przypadkowy. Nic o tym nie wiemy i nie dowiemy sie. No i potem przyszlo to zdanie: [pan Maciej] zignorowalem rowniez propozycje przejscia do pracy w Milicji, bo i taka propozycje mi niegdys skladano [pan Marek] Brawo,brawo! Ja tez bym odmowil,ale jakos cholera nie proponowali. Moze ja jestem przeczulony, ale wyczulem w tym wlasnie poczucie wyzszosci. I sugestie ze postawa p. M.J., ktorego jedyna znana nam "wina" bylo ze w sprawie ustawy o Instytucie Pamieci wyrazil poglad inny niz pana M.D., byla wlasnie taka jak opisana w punkcie pierwszym. Otoz ja zapisalem sie na Poland-L zeby wymieniac poglady na temat roznych spraw, czy chocby bawic sie zartami, cieszyc publikowanymi tu wierszami itp. Ale napewno nie po to by grzebac sie w przeszlosci wspoluczestnikow. I nie podoba mi sie sytuacja ze zabierajac glos w dyskusji mialbym sie obawiac ze ktos wysunie jakies sugestie co do mojego prowadzenia sie w PRL. Wywleczenia zadnych prawdziwych grzechow nie obawiam sie, bo takich nie bylo. Ale w warunkach internetowej listy dyskusyjnej bezsporne udowodnienie ze nie jest sie wielbladem jest niemozliwe, wiec wolalbym by takie oskarzenia, sugestie, czy aluzje nie byly w ogole wysuwane. Powiedziawszy to wszystko przyznaje, ze zaluje nieco ze w ogole tamten tekst napisalem. Dalej uwazam ze byl sluszny, ale po pierwsze zareagowalem byc moze zbyt ostro, po drugie nie pasuje to wszystko do nastroju tygodnia przedswiatecznego, a po trzecie i najwazniejsze, za pare godzin oboje zawieszamy na tydzien nasza obecnosc na Poland-L, wiec nie bede mogl uczestniczyc w ewentualnej dalszej dyskusji jesli sie taka wywiaze. Z tych dwoch ostatnich powodow prosilbym wiec pp. M.D., I.W. oraz wszystkich innych ktorzy zechcieliby odpowiedziec na ten posting, lub zabrac glos ogolnie, zeby ze swoimi ewentualnymi wypowiedziami poczekali do Nowego Roku. Natomiast od udzialu w dyskusji na temat ustawy o Instytucie Pamieci Narodowej, oraz szerszych spraw z nia zwiazanych
Re: rzeczywiste ofiary[fwd]
On Thu, 17 Dec 1998, Izabella Wroblewska wrote: Pan Wilhelm Glowacki cytuje posla SLD Lewandowskiego : Dlaczego ubekom i esbekom nie pozwolic na wglad w dokumenty, przeciez oni tez byli ofiarami i to w wymiarze psychicznym najwiekszymi?!! Wlasnie przed chwila przeczytalam dluzszy wywod pana Macieja Jakubowskiego dotyczacy m.inn. "potrzeby pracy i budowania", a nie zajmowania sie lustracja, a takze potrzeby uznania - a jakze - dorobku PRL. Przyznaje, ze niekiedy z pewnymi trud- nosciami podazam za mysla przewodnia Pana Macieja, i jak sie okazuje, nie ja jedna. Tak, czy siak, pewnie naraze sie Panu Maciejowi, bo mam zamiar krotko nawiazac do powyzszego cytatu. Ciag dalszy listu w niczym nie uzaasadnie tego twierdzenia Na pytanie, czy chcialby obejrzec swoja teczke odpowiedzial z pewnym wahaniem, ze nie. Nie ma zamiaru wracac do przeszlosci, interesuje go glownie przyszlosc. Ale zaraz potem nadmienil, ze w swoim biurku ma jakies materialy teczkowe i zaczal zapewniac sluchaczy, ze prawda jest tam pomieszana z falszem. Dosc smiesz- nie to w jego ustach brzmialo. W koncu wyjasnil, ze te materialy nie dotycza jego samego. Dziennikarze zapytali, dlaczego chce umozliwic ubekom i donosicielom wglad w ich wlasne teczki, tak aby mogli sie naocznie przekonac co w tych teczkach jeszcze zostalo, co mogloby byc dla nich wskazowka przy ewentualnym wypelnianiu ankiety lustracyjnej. Dosc karkolomne uzasadnienie. Z jednej strony wmawia sie nam, ze czynni funkcjonariusze bezpieki byli ofiarami narazonymi na stresy zwiazane z pelnieniem urzedu (w to raczej nie wierze, stresy to oni maja, ale teraz...), z drugiej usiluje zasugerowqac, ze byli ubecy chcieliby sprawdzac, co w ich teczkach "zostalo". To dla mnie jest troche demonizowanie. W czystosc intencji bylych ubekow nie wierze (dla jasnosci - ten obrazliwy epitet oznacza dla mnie nie tylko funkcjonariuszy, to skrot myslowy), ale tez nie wierze, by w teczkach bedacych w gestii Instytutu Pamieci Narodowej bylo wszystko. Zawsze moze sie cos znalezc np "w trzeciej komorce za obora soltysa", uchronione przed zniszczeniem przez kogos, albo po prostu ukryte. Cos mi sie obilo uo uszy, ze tak juz bywalo... Na dodatek obawiam sie tez, ze urzednicy owego Instytutu, niezaleznie od sposobu ich powolywania, moga miec jakies swoje wlasne lub "wlasne" zapatrywania lub sympatie, wplywajace na sposob pracy... Nie sledze calosci (prasowej, TV itp) dyskusji na ten temat, wybieram tez tylko niektore (ze znanych mi) sformulowan. Uwazam, ze kazdy powinien miec dostep do swej teczki, ale niekoniecznie do wszystkich (nazwiska) zawartych w niej informacji. Nie kazdy podpisuje i przestrzega zobowiazania do przestrzegania tajemnicy panstwowej, mogac ja wykorzystac do celow prywatnych (np szantazu). Ograniczenie dostepu tylko dla "pokrzywdzonych" jest praktycznie ograniczenie tylko do "wybranych" - i to przez tenze Instytut - bo to jego funkcjonariusze (nawet w najlepszej wierze) beda decydowali o tym, czy ktos jest "pokrzywdzony", lub nie. A ludzie sa omylni... lub "omylni"... A ja juz mam za soba niemile doswiadczenia, choc nie zwiazane z polityka, to maczali w tym palce czlonkowie PZPR i "Solidarnosci". Teczki z dokumentami mi nigdy nie pokazano (choc prosilem) Nie znam wiec oskarzen pod moim adresem, wiem tylko ze oskarzenia byly przyjete za dowody bez sprawdzania, dopiero pozniej okazalo sie, ze nie udalo sie znalezc niczego, co pozwalaloby w jakikolwiek sposob mnie ukarac (a takie byly zamiary i cel). Jesli taka teczka trafi do Instytutu (choc watpie). to jego pracownicy mogliby uznac, ze nie bylem "pokrzywdzony" - skoro nic mi nie zrobiono. Ja mam poczucie niezadscuczynionej krzywdy i nadal nic nie moge zrobic. To byl tylko komentarz do tego listu i moje uwagi co do ustawy. A na koniec jeszcze powroce do tego co o mnie Pani Izabela napisala. Otoz obserwuje wsrod niektorych sil politycznych dazenie do stwierdzen, za najwazniejsza jest "lustracja" i "dekomunizacja". Tyle ze to puste slowa, nie niosace nic w sobie. Dekomunizacja nie polega na tym (to moje zdanie), by "komuchow" zlikwidowac (fizycznie czy politycznie), lub odsunac od wladzy. To najlatwiejsze - bo skierowane przeciwko niewielkiej w koncu grupie ludzi, do ktorej mozna zaliczyc kazdego przeciwnika politycznego, czy adwersarza osobistego (!) a bronic sie jest trudno. Musza powstac mechanizmy - ktore uniemozliwia pelnienie wladzy przez ludzi tego nie potrafiacych, bez ogladania sie na przeszlosc, co oczywiscie nie wyklucza odpowiedzialnosci za podjete decyzje, czy dzialania. Bo obawiam sie, ze moze byc i tak, ze do wladzy dorwa sie tylko "swoi", niezaleznie od tego, czy rzadzic potrafia. Jedynym kryterium obdarzenia kogos wladza bedzie to, czy jest on "swoj". Niczym to sie nie rozni od dawnej partyjnej "nomenklatury". Tych mechanizmow nie da sie wymusic sila, czy innymi glosowaniami - one musza tkwic w ludziach. A do tego jak widac po
Re: rzeczywiste ofiary[fwd]
Wlasnie doniosly donosy;Weto Kwasniewskiego obalone. Liczylem na to po wielkiemu cichu. Nie posiadam sie z radosci i nie zamierzam tego ukrywac. Tymczasem Maciej Jakubowski "w temacie troski" napisal: Na dodatek obawiam sie tez, ze urzednicy owego Instytutu, niezaleznie od sposobu ich powolywania, moga miec jakies swoje wlasne lub "wlasne" zapatrywania lub sympatie, wplywajace na sposob pracy... No tak,ale skad wziac eunuchow ideologicznych,pomijajac roboty. Tez sie obawialem zapatrywan lub sympatii p.prezydenta i rzeczywiscie moje obawy sie potwierdzily-zawetowal. Nie kazdy podpisuje i przestrzega zobowiazania do przestrzegania tajemnicy panstwowej, mogac ja wykorzystac do celow prywatnych (np szantazu). Ano moga-teraz i oni,jesli sie zaklada z gory ze ci pokrzywdzeni to takie same stwory w sensie moralnym jak ich oprawcy tylko nacechowane w przeciwnym kierunku. Tak czy inaczej byli oprawcy nawet szantazowani sa w o niebo lepszej sytuacji od szantazowanych przez nich skolko i ugodno w czasach Gomulki czy Gierka. Ograniczenie dostepu tylko dla "pokrzywdzonych" jest praktycznie ograniczenie tylko do "wybranych" - i to przez tenze Instytut - bo to jego funkcjonariusze (nawet w najlepszej wierze) beda decydowali o tym, czy ktos jest "pokrzywdzony", lub nie. A ludzie sa omylni... lub "omylni"... Ja mysle ze to juz zostalo "zadecydowane" i "wybrane" w/g wiary funkcjonariuszy "odpowiedniego" resortu w swoim czasie i Instytut nie ma w tej chwili nic do tego. A teraz ktos taki ma miec z zalozenia odcieta droge do kariery politycznej z powodu jakiegos epizodu z przeszlosci, ktory nie mial zadnego wplywu na rzeczywista jego dzialalnosc. Macku,skonczmy z tym biadoleniem.Chyba nie o epizodach tu mowa. To brzmi niepowaznie w porownaniu z faktami historycznymi,ze nie tacy fachowcy zostali pozbawiani nie kariery ale zycia.Zatrzutow nawet nikt nie formulowal. Napietnowani nie zdawali sobie czesto z nich sprawy. Ciekawe by bylo jednak teraz do poczytania,zwlaszcza przez "pokrzywdzonych".Zrobie to przy najblizszej okazji pobytu w PL jesli tylko cokolwiek sie jeszcze z tego uchowalo. (dla wyjasnienia - nie podjalem propozycji, zignorowalem rowniez propozycje przejscia do pracy w Milicji, bo i taka propozycje mi niegdys skladano) Brawo,brawo! Ja tez bym odmowil,ale jakos cholera nie proponowali. Marek Duszkiewicz
Re: rzeczywiste ofiary[fwd]
(dla wyjasnienia - nie podjalem propozycji, zignorowalem rowniez propozycje przejscia do pracy w Milicji, bo i taka propozycje mi niegdys skladano) Brawo,brawo! Ja tez bym odmowil,ale jakos cholera nie proponowali. Marek Duszkiewicz Bardzo przepraszam, ale ten lekko pogardliwy ton wyzszosci jest nie do przyjecia, chyba ze wie pan o Macieju Jakubowskim cos wiecej niz zostalo opublikowane na liscie. Jesli nie, to zawarte w panskiej odpowiedzi insynuacje sa nieuzasadnione. Byly w PRLu okresy ze propozycje zatrudnienia w milicji otrzymywaly cale grupy mezczyzn, np. z okazji ukonczenia studiow. Michal Niewiadomski
Re: rzeczywiste ofiary[fwd]
Pan Wilhelm Glowacki cytuje posla SLD Lewandowskiego : Dlaczego ubekom i esbekom nie pozwolic na wglad w dokumenty, przeciez oni tez byli ofiarami i to w wymiarze psychicznym najwiekszymi?!! Wlasnie przed chwila przeczytalam dluzszy wywod pana Macieja Jakubowskiego dotyczacy m.inn. "potrzeby pracy i budowania", a nie zajmowania sie lustracja, a takze potrzeby uznania - a jakze - dorobku PRL. Przyznaje, ze niekiedy z pewnymi trud- nosciami podazam za mysla przewodnia Pana Macieja, i jak sie okazuje, nie ja jedna. Tak, czy siak, pewnie naraze sie Panu Maciejowi, bo mam zamiar krotko nawiazac do powyzszego cytatu. Dzis rano Kwasniewski dal wywiad na zywo w pierwszym programie radia. Pytania byly na ogol okragle i wlasciwie niczego ciekawego nie powiedzial. Dwie rzeczy sa jednak godne wzmianki. Na pytanie, czy chcialby obejrzec swoja teczke odpowiedzial z pewnym wahaniem, ze nie. Nie ma zamiaru wracac do przeszlosci, interesuje go glownie przyszlosc. Ale zaraz potem nadmienil, ze w swoim biurku ma jakies materialy teczkowe i zaczal zapewniac sluchaczy, ze prawda jest tam pomieszana z falszem. Dosc smiesz- nie to w jego ustach brzmialo. W koncu wyjasnil, ze te materialy nie dotycza jego samego. Dziennikarze zapytali, dlaczego chce umozliwic ubekom i donosicielom wglad w ich wlasne teczki, tak aby mogli sie naocznie przekonac co w tych teczkach jeszcze zostalo, co mogloby byc dla nich wskazowka przy ewentualnym wypelnianiu ankiety lustracyjnej. Odpowiedz Kwasniewskiego byla dosc rozbrajajaca. Uznal mianowi- cie ze jest to marginalny problem, bo takich ludzi jest niewielu. Dziennikarze nie zapytali na jakiej podstawie opiera to swoje przekonanie. Tyle Kwasniewski. Walesa natomiast trzy lata po wyborach przy- pomnial sobie w Rzeczpospolitej (w tym samym numerze jest list Toma Kazmierskiego), ze czolowka SdRP jezdzila tuz przed puczem Janajewa na Krym do osrodka wypoczynkowego KPZR, wraz z czolowkami innych bratnich partii. Pytani publicznie o okolicznosci tego pobytu Kwasniewski i Miller uchylali sie dotychczas od odpowiedzi. Izabella
Re: rzeczywiste ofiary[fwd]
On Thu, 17 Dec 1998, Izabella Wroblewska wrote: [...] Dlaczego ubekom i esbekom nie pozwolic na wglad w dokumenty, przeciez oni tez byli ofiarami i to w wymiarze psychicznym najwiekszymi?!! [...] Izabella Przypomina mi sie, ze jak po ilus tam juz wielu godzinach konwejera Henryk Kozlowski odmawial podpisania zeznan mimo tortur, wszedl do pokoju kpt. Krzyzanowski i powiedzial niemal czule: Kozlowski, nie macie litosci. Wasz sledczy tez czlowiek, juz rano, chce isc do domu, do zony i dzieci, a wy sie upieracie i nie chcecie podpisac. amk