Ludwik Dorn (http://www.nowe-panstwo.pl/) Coraz duszniej, ...kurkiewa Z punktu widzenia najpotezniejszych srodkow przekazu uprawniona przestrzen powaznej dyskusji konczy sie na Tygodniku Powszechnym. Cala reszta to jedynie obiekt demaskacji Pare dni temu przeczytalem, ze premier Jerzy Buzek spotkal sie z wladzami stowarzyszenia "Rzeczpospolita Otwarta", ktoremu przewodniczy znany i uznany historyk profesor Jerzy Jedlicki, w okropnych czasach realnego socjalizmu wykladowca Uniwersytetu Latajacego oraz tlumacz miedzy innymi Czterech esejow o wolnosci Isaiaha Berlina. Efektem spotkania byla zapowiedz premiera, ze podejmie kroki, by uniemozliwic kolportowanie przez spolke skarbu panstwa, jaka jest "Ruch", pism wydawanych przez Narodowe Odrodzenie Polski, w ktorych nawoluje sie do szerzenia nienawisci rasowej wobec Zydow, a takze do stosowania wobec nich przemocy lub grozb bezprawnych (art. 119 $ 2 kodeksu karnego). No i dobrze, no i na zdrowie. Trzeba tylko ubolewac, ze sa w tym celu potrzebne spotkania stowarzyszen z premierem. Dziwie sie w ogole, ze organizacja taka, jak Narodowe Odrodzenie Polski, moze w III Rzeczpospolitej dzialac, bo przeciez obraza to artykul 13 Konstytucji RP ("Zakazane jest istnienie partii politycznych i innych organizacji [...], ktorych program lub dzialalnosc zaklada lub dopuszcza nienawisc rasowa i narodowosciowa"), podobnie jak obraza tego artykulu jest dzialalnosc pana Leppera i jego "Samoobrony". Ale to juz jest specyfika III Rzeczpospolitej. Jednakze profesorowi Jedlickiemu taka zapowiedz ze strony Prezesa Rady Ministrow nie wystarczyla. Daj kurze grzede, ona - wyzej siede. "Otwarci inaczej" zwrocili uwage premiera na to, ze niedopuszczalne jest, by "Ruch" kolportowal takie tygodniki, jak Nasza Polska lub Mysl Polska. I tu zaczyna sie problem. Nawet tropiciele nietolerancji, antysemityzmu i ksenofobii z Gazety Wyborczej zwrocili uwage, ze publicysci dwoch przywolanych tygodnikow do aktow nienawisci rasowej lub narodowosciowej nie wzywaja, a publicysci wydawnictw NOP i owszem. Jestem najglebiej przekonany, ze redaktorzy i dziennikarze Naszej Polski oraz Mysli Polskiej sa przesiaknieci antysemityzmem i odwoluja sie do podobnych czytelnikow, ale od tego do wezwan do uzycia przemocy wobec Zydow lub kierowania pod ich adresem grozb droga daleka. W wezwaniach profesora Jedlickiego i jego kolegow nie widze jakiegos szczegolnego niebezpieczenstwa dla wolnosci slowa w Polsce. Stanowia oni marginesowa, ekstremistyczna grupke, jakich wiele, pozbawiona, na szczescie, wplywu i znaczenia. Niemniej fakt, ze jeden z istotnych w kregach intelektualnych propagatorow liberalizmu formuluje pod adresem wladzy panstwowej postulaty z punktu widzenia filozofii wolnosci tak nieslychane, stanowi dla mnie swoisty znak czasu; sa i inne, bardziej znaczace wydarzenia, ktore sprawiaja, ze zaczyna mi byc powoli w Polsce duszno, ze pod wzgledem atmosfery intelektualnej srodowiska opiniotworcze upodabniaja sie po trosze do towarzystwa kiszacego sie w prowincjonalnym grajdole. W Polsce, przy Uniwersytecie Warszawskim, powstala feministyczna jednostka dydaktyczno-badawcza zwana z angielska: "Gender Studies". Kazdy z czytelnikow wiekopomnego dziela doktora Kurkiewicza (Docieki Plciowe, Krakow 1905, naklad wlasny), z ktorego dokonaniami zaznajomil szersza publicznosc Tadeusz Boy-Zelenski w cyklu felietonow: Kurkiewy duze i male, wie, jak po polsku ten potworek zwac sie powinien. Otoz doktor Kurkiewicz, w pewnym sensie prekursorski wobec Freuda, spolszczal terminologie erotyczno-ginekologiczna (stad na przyklad penis to zwisak, a onanizm - sobiectwo). Gender Studies to zatem po prostu Instytut Dociekow Plciowych. W sprawie dociekow plciowych doszlo do polemiki na lamach konserwatywnego, elitarnego dwumiesiecznika Respublika Nowa. Porzadek glosow byl nastepujacy: najpierw swoj punkt widzenia przedstawila dociekliwica z Instytutu Dociekow, nastepnie poszydzila z niej pani Bielik-Robson, a nastepnie pani Bielik-Robson dal odpor nie zaden dociekliwiec plciowy, ale sam naczelny redaktor Respubliki, profesor konserwatywno-liberalny Marcin Krol. Konserwatysta broniacy pozytkow intelektualnych z dociekow plciowych wydal mi sie zjawiskiem tak osobliwym, ze az anegdotycznym. Rozbawienie mi przeszlo pare dni pozniej, gdy dowiedzialem sie, ze Respublika zostala kupiona przez spolke wydajaca Polityke, a w Polityce docieki plciowe sa w cenie. Przypomnialem sobie, ze w przeszlosci, gdy chodzilo o zapewnienie konserwatywnym filozofom polityki mozliwosci publikacji w skrajnie niesprzyjajacym otoczeniu, profesor i redaktor Marcin Krol wykazywal daleko idaca elastycznosc. Jezeli przed 1989 rokiem mozna bylo z sukcesem negocjowac przy obiadkach wydawanie Respubliki (wtedy jeszcze nienowej) z rzecznikiem rzadu Jerzym Urbanem, to dlaczego nie wystapic z pozycji konserwatywnych w obronie intelektualnej plodnosci dociekow plciowych? I gdy sobie uswiadomilem te mozliwa zaleznosc przyczynowo-skutkowa, poczulem, ze zelazna obrecz zaciska mi sie na czaszce. Najwazniejszym bowiem miejscem, gdzie toczy sie dzis w Polsce dyskusja ideowa na odpowiednim poziomie, sa elitarne periodyki. Warto zwrocic uwage, ze istnienie tych enklaw nieskrepowanej wymiany mysli, gdzie konserwatysta moze przedstawic swoje powazne argumenty i uzyskac rownie powazna na nie odpowiedz od - powiedzmy - liberala, budzi nieskrywana wscieklosc wielbicieli intelektualnego grajdolu. Miesiecznik Znak, ktory publikuje nad wyraz interesujaca dyskusje nad esejem Zdzislawa Krasnodebskiego O czym wolno dyskutowac w demokracji (swoje kontrargumenty przedstawili miedzy innymi liberal Jerzy Szacki i socjalista Krzysztof Wolicki) zostal oskarzony o "fundamentalizm" i antyliberalizm praktyczny przez publicyste Gazety Wyborczej Romana Graczyka. Z punktu widzenia najpotezniejszych srodkow przekazu uprawniona przestrzen powaznej dyskusji konczy sie na Tygodniku Powszechnym. Cala reszta to jedynie obiekt demaskacji, a nie propozycje, ktorym nalezy przeciwstawiac argumenty. I dlatego uwazam, ze kazda strata placowki, jaka sa powazne elitarne periodyki, zubaza zycie intelektualne w Polsce. Respublika Nowa wlasnie padla. Ostatnio spolka "Agora" kupila zasluzony dla ksztaltowania swiadomosci historycznej elit periodyk Mowia wieki... Duszno, duszniej, ...oj, kurkiewa!