Re: .. niestety ciag dalszy ..

1999-01-24 Wątek Ewa Murawska

 Richard Majchrzak [EMAIL PROTECTED]:

 Pani Ewo,
 W tym co Pani napisala jest niewatpliwie czesc prawdy. Wydaje mi sie
 jednak, ze na p. Krzysztofa Borowiaka, napada sie "grupowo" a on traci
 nerwy :-) i powoduje to nieraz przykre wypowiedzi. Nie mniej jednak,
 nabieram do niego szacunku za nieugieta obrone swych przekonan.

 Rowniez pogodnie,
 Rysiek Majchrzak

To juz moja ostatnia wypowiedz w "tym temacie".
Widzi Pan, a mi sie wydaje, ze mozna miec troche inne odczucie.
Mi sie wydaje (i chyba nie tylko mnie, jak widze z roznych reakcji),
ze te grupowe "napasci" na p. Borowiaka sa spowodowane jego dosyc
hm... kategorycznymi wypowiedziami i ocenami wyglaszanymi raczej
malo przyjemnym tonem. Jezeli to jest taki styl, to trudno sie
dziwic, ze wielu ludzi moze sie za to obrazic. A jezeli wiekszosc
czytajacych zle to interpretuje, to moze nalezy uzywac jakichs innych
slow. Poza tym ja naprawde nie mam za zle nikomu, ze ktos posiada
takie, a nie inne poglady, ale sposob w jaki sie je prezentuje
moze bardzo czesto doprowadzac innych do bialej goraczki...

Z upalnego Melburnowa,
Ewa



Kosowo

1999-01-24 Wątek Marcin Mankowski

Popatrzcie sie na strone:

http://srpska-mreza.com/

zwrocie uwage na "kosovo heritage"



Re: Kto pluje w nasza kawe?

1999-01-24 Wątek Grzegorz Swiderski

Pozdrawia Grzegorz Swiderski!
W niedziele, 24 stycznia 1999 o godzinie 8:05 po poludniu
Pani Mirka Kozak napisala:

 Grzegorz Swiderski zakrzyknal do tlumow:

  Pozdrawia Grzegorz Swiderski!

 a nastepnie zapytal:

  Bardzo ciekawa konkluzja po dlugiej i wyczerpujacej krytyce
  czlowieka, a nie jego pogladow. Czy powyzsza zasada jest
  uniwersalna? Czy tez zalezy od kontekstu, ma wyjatki i nie
  dotyczy wszystkich?

 odpowiedz jest latwa:

  A niby dlaczego czyny, ktore podobnie nazwiemy powinny
  zostac podobnie ocenione i osadzone?

 autora latwo znajda ci, ktorzy przeczytali postingi w watku o
 schizofrenii.

 nieco rozsmieszony
 Wodny Koziorozec

 ps.
 panie Michale, dzieki za postawienie kropki nad i w kwestii
 'who is who':

  Mysle ze nie dziwi sie pan ze odezwalem sie w obronie S
  Grassa. Inni jednak moga. Otoz tych innych informuje ze
  jakis czas temu ja sam padlem, na innej liscie ofiara
  podobnej insynuacji ze strony Ryszarda Majchrzaka.

Bardzo przepraszam, ale nic z tej odpowiedzi nie rozumiem.
Zauwazylem, ze sa tu cytaty z mojego listu z czego wnioskuje,
ze jest to odpowiedz na moj list. Ale o co tu chodzi? Moglbym
prosic o odpowiedz w ludzkim jezyku? Co za Michal, co za Wodny,
jakiego autora, jaka odpowiedz?

Z powazaniem,
Grzegorz Swiderski,
[EMAIL PROTECTED]
http://www.ciemnogrod.net/Czworaki/grzes/



Re: Kto pluje w nasza kawe?

1999-01-24 Wątek Grzegorz Swiderski

Pozdrawia Grzegorz Swiderski!
W niedziele, 24 stycznia 1999 o godzinie 12:14 po poludniu
Pan Michal Niewiadomski napisal:

 (...)
 Przedmiotem krytyki moga byc jednak wylacznie _poglady_ a nie
 ich autorzy. Ataki na osoby wspoldyskutantow sa
 niedopuszczalne.
 (...)

Bardzo ciekawa konkluzja po dlugiej i wyczerpujacej krytyce
czlowieka, a nie jego pogladow. Czy powyzsza zasada jest
uniwersalna? Czy tez zalezy od kontekstu, ma wyjatki i nie
dotyczy wszystkich? A jak mozna bronic tezy: "ten konkretny
czlowiek pisze bzdury", bez atakowania tego czlowieka? Jesli
ktos napisze dwie bzdury w dwoch roznych tematach, to uzycie
jednej bzdury aby zaatakowac druga jest atakiem na osobe czy na
poglady?

Czy krytykowanie jakiegos chwytu erystycznego przy uzyciu tego
samego chwytu zachowuje swoja moc krytyczna czy ja traci
calkowicie?

Z powazaniem,
Grzegorz Swiderski,
[EMAIL PROTECTED]
http://www.ciemnogrod.net/Czworaki/grzes/



Re: Michnik w Hoover Institute na Stanfordzie

1999-01-24 Wątek Ted Morawski

Mirka Kozak wrote:

 Ciekawa jestem czy ktos jeszcze z P-L bral udzial w spotkaniu z
 Michnikiem w Hoover Institute i jakie ma wrazenia ?

 m.
 ==

 Niestety wybieram sie na jakis czas w tamte piekne strony
dopiero w lutym. Natomiast bardzo chetnie poczytalbym Twoje
wrazenia czy nawet tylko sprawozdanie jesli masz czas i ochote,
na liscie lub w poczcie prywatnej. Rozumiem ze napieta atmosfera
na liscie moze wielu zniechecac do proby ciekawych przeslan,
lecz goraco (jak pani Ewa z Melbornowa) zachecam by sie tym po
prostu nie przejmowac.

 Moje czeste tu blaznowanie powodowane jest nie tylko moja
z tego wlasna przyjemnoscia, ale tez w duzej czesci rodzi sie z mojej
fatamorgany koniecznosci spogladania tez na glupoty by miec
lepszy widok tego co bardziej a co mniej powazne.

 Nie zawsze moge byc tylko blaznem, i jak bylo z casusem pana
Tomka Kazmierskiego, powiem to co teraz napisze bez maski
uciesznego blazna na mej jak rzadko ktora niefotogenicznej gebie,
nawiazujac tez nie wiadomo po co do fajnego tekstu pani Magdaleny
z tego miasta we Francji.

 Otoz mnie sie bardzo podoba wiele ciekawych, spostrzegawszych,
informujacych, albo polemizujacych listow pan i panow Koziorozca
Wodnego, Uty, Doroty, Beaty, Kingi, Ew krajow na A, Katarzyny,
Malgorzaty, Izabelli, Magd, An', Andrzejow K i Sz, Stefana, Piotrow,
Jacka, Zbigniewa z Wilna, Macieja, Lukasza, Aleksa, Waldemara, Rafala,
Michala, wielu innych ktorych z winy sklerozy mojej nie wspomne, wielu
innych tu juz albo rzadko albo wcale nie piszacych, i niektorych nowych
ktorych jeszcze nie zapamietalem. Aj! Dabrowki oczywiscie. Ja ta
skleroze swoja kiedys siekiera zastrzele. No i pan Roman down under.

 Nawet czasem nieprzyjemna poczta od osob ktore i przyjemnosc
dowodza ze potrafia zafundowac jest dla mnie calkiem zrozumiala i
mnie okropnie nie przeszkadza.

 Z nudow oraz innych wzgledow bede ignorowac poczte osob
ktore uwazam ze mnie maja az tak gleboko iz same od siebie
czy o sobie wiekszego wysilku napisania dla mej uciechy nie
powezma a tylko dla swej wlasnej uciechy komentuja w przykry
sposob to co inni jednak raczej z wysilkiem swoim wlasnym napisza.

 Nie uwazam ze na listach dyskusyjnych trzeba madrym doroslym
osobom dodawac otuchy albo sie za jakas strona opowiadac jakby
w szkole kiedys oleju do glowy nam wszystkim lopata nie nalewali.
Jednak. Nie z jakiejs koniecznosci tylko z mej ochoty:

 Slowa Koziorozcowi Wodnemu, Stefanowi, Andrzejowi K,
Michalowi i Annie, i innym potraktowanym: trzymajcie sie Panstwo
wysoko i malujcie dalej, napewno przynajmniej dla mnie przyjemnie.
Nikt drabiny nie zabiera. Niektorzy po prostu nie maja drabiny i
czort wie czy kiedys beda mieli. A inni moze tylko poczatkowo
niezrecznie pytaja czemu wy na drabinie i kto wam dal prawo taka czy
inna farba malowac wlasne spojrzenia bo im sie kolor nie podoba z
miejsca gdzie tymczasowo stoja.

 Napisz cos o tym spotkaniu, Koziorozcu Wodny.

 Ted Morawski



Re: Rozdzieranie szat

1999-01-24 Wątek Grzegorz Swiderski

Pozdrawia Grzegorz Swiderski!
W niedziele, 24 stycznia 1999 o godzinie 4:43 po poludniu
Pani Magdalena Nawrocka napisala:

 On Sun, 24 Jan 1999 14:22:38 +0100, Grzegorz Swiderski wrote:

  No to ja w ramach polemiki rzuce kontraforyzmem:
 
  "Nie ma demokracji bez oficjalnych konfliktow - wyrzekanie
  sie konfliktowosci to grob demokratyzmu." Stefan
  Kisielewski

 Jest konflikt, OK. Nawet potrzebny, niezbedny tej kaprysnej
 demokracji. Tylko jak ten demokrata z prawdziwego zdarzenia
 bedzie usilowal napotkany konflikt rozwiazac? Skakaniem sobie
 z oponentem do oczu? Chyba nie.

Jak to nie! Najpierw skacze sie sobie do oczu, a potem sie
glosuje, kto wygral. Przeciez to jest podstawa demokracji na
kazdym poziomie! Skad wiadomo kto ma racje jesli wczesniej
oponenci nie pokloca sie? Dopoki sie nie kloca, to obaj sie ze
soba zgadzaja czyli obaj maja racje.

 Przedstawi wlasny punkt widzenia; Wyslucha innych, respektujac
 czyjes nawet krancowo rozne zdanie; Wywazy argumenty,
 skoryguje opinie lub bedzie obstawal przy swoim.

Dopoki chodzi o teoretyczne rozwazania to mozna tak robic. Ale
gdy spor jest fizyczny: np. o miedze, albo o kochanke, albo kto
ma zostac prezydentem? Zawsze ostateczna sankcja jest sila
fizyczna, a nie sila argumentow. Jak mozna przekonac kogos kto
nie wyslucha argumentow, nie bedzie ich wazyl, nie respektuje
innego zdania?

Nie da sie wymyslic idealnych zasad rozwiazywania konfliktow.
Zawsze znajdzie sie ktos kto tych zasad nie uzna - i z nim
trzeba bedzie rozwiazac konflikt inaczej (np. zmusic go
przemoca do przyjecia zasad). Nie da sie uniknac przemocy w
rozwiazywaniu konfliktow.

Takie sprawy bardzo prosto rozwiazywal kodeks honorowy: dzielil
ludzi na posiadajacych honor i nie posiadajacych go. Wzgledem
ludzi honorowych trzeba bylo sie trzymac zasad. A gdy ktos sie
wykluczyl z tego grona, to zasady przestaly obowiazywac i mozna
bylo z nim zrobic wszystko - nawet wbrew wszelkim honorowym
zasadom.

Skakanie sobie do oczu oznacza konflikt miedzy zasadami
rozwiazywania konfliktow.

 Demokratycznie, to jeszcze malo. Logicznie udawadniac trzeba:
 teza, hipotezy, weryfikacja, wnioski.

Nawet w dyskusji internetowej, gdzie nie mozna zastosowac zadnej
sankcji fizycznej, mozna omijac logike. Nieuczciwe chwyty
erystyczne bardziej bazuja na emocjach niz na logice.

 Moze warto przypomniec takie logiczne abc?
 (...)
 A wniosek? O ile przyjemniejsze i jednoczesnie bardziej
 pouczajace bylyby nasze dyskusje, gdybysmy stosowali to
 skromne abc w miejsce chaotycznego, zacietrzewionego,
 zatwardzialego wzajemnego szarpania sie za... bielizniane
 gacie. ;-)
 (...)

Nie zgadzam sie. Lamanie zasad jest duzo przyjemniejsze i
pouczajace. Trzymanie sie zasad, szczegolnie w dyskusji, jest
meczace, nieprzyjemne, trudne i nudne. A szarpanie sie za gacie
jest przyjemne.

Z powazaniem,
Grzegorz Swiderski,
[EMAIL PROTECTED]
http://www.ciemnogrod.net/Czworaki/grzes/



Re: Burgund a bordeaux

1999-01-24 Wątek Peter J. Freier

Oj, zbyt latwa byla ta zagadka, zbyt latwa. To nie dla koneserow wina...

Nastepna przy kolejnej okazji, jesli bedzie mnie stac...

Uklony,

pjf

On Sat, 23 Jan 1999, Dabrowka Ujec wrote:

 Peter J. Freier zadaje zagadke:

  Popijajac z okazji pewnej istotnej rocznicy rodzinnej Gevrey-Chambertin
  Premier Cru 1993 (mala zagadka: burgund to czy bordeaux?)

 Czerwony burgund.:)

 Dabrowka




Re: Michnik w Hoover Institute na Stanfordzie

1999-01-24 Wątek Ewa Murawska

Moj czesciowy wspolnazwiscnik (nie wiadomo jak to napisac:-) Ted
Morawski napisal:


  Napisz cos o tym spotkaniu, Koziorozcu Wodny.

  Ted Morawski
Dolaczam sie z prosba o jakies sprawozdanko, bo to zawsze dobrze
widziec co i gdzie mowia.
U nas tez Michnik byl - chyba jakis rok temu - i ciekawie mowil.
Mozna miec o nim takie czy inne zdanie i sie z nim nie zgadzac,
ale zeby krytykowac, to trzeba najpierw wiedziec co! Znam takich
co to potepiaja w czambul, ale nawet nie wiedza co, bo "ja na
takie spotkanie absolutnie nie pojde!!". To sie tez tyczy tych
co potepiaja filmy, ktorych nie widzieli, oraz ksiazki, ktorych
nie czytali. Oczywiscie nie mozna wszystkigo w zyciu obejrzec,
przeczytac i wysluchac, ale jezeli jedynym powodem nie poznania
jest to, ze sie jest na dane zjawisko obrazonym, to ja takiej
postawy po prostu nie rozumiem...

Podumalam i znikam,
Ewa



Re: Upaly zimowe i nazwienne koncowki.

1999-01-24 Wątek Ewa Murawska

Ted Morawski dywaguje na temat nazwisk:

  Przyszlo mi tez do glowy ze gdyby nie dwie literki to bym
 mial takie same mile brzmiace nazwisko jak pani. Wlasciwie to
 tylko ta jedna pierwsza literka wystarczyla by do tego by te
 nazwiska byly takie same w Polsce. Czasem jednak w krajach
 poza Polska, biurokracja z braku innych zajec lubi walkowac
 zagadnienie czemu zona poslubna ktora przyjela nazwisko po
 mezu, mimo tego nadal uparcie przekreca choc tylko jedna
 jego ostatnia literke "i" na swoja "a".
Na temat nazwisk, to chyba kazdy z nas za granica moglby epopeje
pisac. Ja juz jestem weteran, bo do przekrecania mojego nazwiska
bylam juz dobrze przyzwyczajona w Polsce. Czego tam z moim
panienskim nazwiskiem (brzmialo ono Czylok - takie sobie dziwne
nazwisko pochodzenia wegierskiego, ale to akurat badam) nie robiono!!
Po przyjezdzie do Australii tylko nauczylam sie je szybko literowac
i klopot zniknal. Myslalm, ze z moim nowym slubnym nazwiskiem
bedzie lepiej (w Polsce pewnie byloby), ale nic z tego. Wariacji
juz bylo bez liku i nawet kiedys podejrzliwie na mnie spogladano,
dlaczego ktos o nazwisku Murawasaka nie ma skosnych oczu.
Teraz wszedzie sprawdzam jakie mi nazwisko wypisano i przynajmniej
jedna serie poprawek trzeba wprowadzac. To mnie jednak nie zraza
i uparcie trzymam sie form zenskich i meskich i moje dzieci maja
nazwiska stosownego rodzaju. W urzedach laskawie tlumacze dlaczego
tak jest i kazdy sie troche dziwi, ale raczej milo, podchodzac do
tego jako do ciekawostki lingwistycznej. Jak moj maz chce jeszcze
zdziwionych w ich zdziwieniu pograzyc bardziej, to mowi, ze jakby
nas (to jest mnie i meza) tytulowa razem to jestesmy -scy.
I wbrew ostrzezeniom co poniektorych nigdy jeszcze nie mialam
problemow natury prawnej z powodu roznych koncowek przy nazwiskach.


  Dyc sama logika podpowiada ze jesli juz sie chce nazywac
 po mezu, to zona Mr. John Smith powinna sie kazac wolac
 Mrs. John Smith. No nie? A i tez z noworodkami przekonania
 dziewczecego radze bardzo pilnowac tych biurokratow od
 metryk i zaswiadczen zaistnienia. Chwila nieuwagi z radosci
 nowego dziecka, i juz szersza publika bedzie sie kiedys witac
 z jakas Jakjejtamnaimie Szczebrzeszynski. Kija na tych
 urzednikow nie ma dosc tegiego.
Oj, tak, tak. Wyrozumialosci trzeba i spokoju. Ale tutaj to chyba
narod urzedniczy dosyc oswiecony i nie z takimi jak nasze polskie
nazwiska im sie trzeba borykac. Hindusi im juz atrakcji dostarczaja
wielu. Choc moj maz, Wojciech, tez sie lubi nad ludzmi pastwic
i swoje imie literuje w pelnym brzmieniu, a oni - kulturalnie -
staraja sie tu jak najlepiej powtorzyc.

  Pozdrawiam,
  Ted Morawski

Pozdrowienia,
Ewa



Re: Kto pluje w nasza kawe?

1999-01-24 Wątek Grzegorz Swiderski

Pozdrawia Grzegorz Swiderski!
W niedziele, 24 stycznia 1999 o godzinie 11:02 po poludniu
Pani Mirka Kozak zwrocila sie do mnie:

 Panie Grzegorzu,

a nastepnie zaczela przekazywac tajne informacje:

 slusznie pan zauwazyl, ze to nie w ludzkim jezyku, w takim
 trudno dyskutowac z zafiksowanymi na amen punktami widzenia.
 Wobec tego porozumiewamy sie tu na P-L takim specjalnym
 kodem, Wodny nadaje do Michala (zreszta to tez tylko
 przykrywka, tak naprawde nadaje do zupelnie kogo innego),
 wyglada to na niewinny posting, tak naprawde jest to
 zaszyfrowana wiadomosc (i to szyfrem z poczwornym kluczem) do
 Centrali.

Rozumiem, szyfr jest latwy:

 Nie ma dowodow, ale jest wiele poszlak wskazujacych na to, ze
 wiadomosci przetworzone w Centrali sa nastepnie uzywane do
 podejmowania decyzji sterujacych tymi, ktorzy pluja w kawe, i
 uzywaja cyklistow na calym swiecie do prowadzenia
 oszczerczych kampanii antypolskich. Owi cyklisci z kolei sa
 autorami wielu akcji, np. zakonczonej sukcesem akcji
 umieszczenia przez firme Hillshire na rynku amerykanskim
 produktu miesnego pod nazwa "Polish sausage" (kazdy kto jadl
 choc raz 'Hillshire polish sausage' przyzna racje, ze hipteza
 ta nie jest bezpodstawna).

klucz do niego latwo znajda ci, ktorzy przeczytali listy w watku
o rozdzieraniu szat:

 A wniosek? O ile przyjemniejsze i jednoczesnie bardziej
 pouczajace bylyby nasze dyskusje, gdybysmy stosowali to
 skromne abc w miejsce chaotycznego, zacietrzewionego,
 zatwardzialego wzajemnego szarpania sie za... bielizniane
 gacie. ;-)

nieco rozbawiony
Grzegorz Swiderski,
[EMAIL PROTECTED]
http://www.ciemnogrod.net/Czworaki/grzes/

ps. panie Zdzislawie, dzieki za postawienie kreski nad z w
kwestii 'who is who':

 Mysle ze nie dziwi sie pan ze odezwalem sie w obronie H.
 Klossa. Inni jednak moga. Otoz tych innych informuje ze jakis
 czas temu ja sam padlem, na innej liscie ofiara podobnej
 insynuacji ze strony Stanislawa Zdzblo.



Re: Wczorajszy Tokszok

1999-01-24 Wątek Andrzej Mezynski

On Fri, 22 Jan 1999, Mirka Kozak wrote:
[]

 a prosze bardzo; niestety niektorych rzeczy nie da sie przeskoczyc, np.
 rosniecia. niestety rowniez doswiadczenie to nalezy do klasy typu "trzeba przez
 to przejsc aby zrozumiec", na razie nie jest znana metoda przeszczepiania mozgow
 i zamiany dusz.

 m.
 ==

Pani Mirko, wszystko da sie przeskoczyc.
Nawet pani Kasi mozna dorownac w jakosci i ilosci ciekawych wypowiedzi
zamieszczonych przez nia na naszej liscie.
Nie bedzie latwo, trzeba byc bardzo inteligentnym i oczytanym, ale jest
to mozliwe, bez przeszczepiania mozgu i zmiany duszy.  Ja osobiscie
bardzo jej zazdroszcze wspanialej elokwencji i blyskotliwosci  i marzy
mi sie, ze moze kiedys znajde wiecej czasu (i oleju :-) aby jej dorownac.

Swoje 3 grosze dorzucil,

ASM



Re: Kto pluje w nasza kawe?

1999-01-24 Wątek Chris BOROWIAK

Anna Niewiadomska wrote:

1. Po pierwsze zdecydujcie sie, tam w HK, kto jest kto !
Czy pisze on czy ona z Niewiadomskich, bo to chyba jest roznica !


2. Ad rem: wracam po raz pierwszy do mojego postingu na temat
"patriotyzmu" red. "grassa". Wracam dlatego, ze mam dosc
wsadzania w me usta interpretacji, ktore nie sa mego autorstwa.

Moje slowa:

 To jest wlasnie charakterystyczny dla tej listy "patriotyzm",
 reprezentowany zreszta przez bylego AK-owca. Teraz wiem,
 czemu AK przegrala batalie z bolszewikami: jesli miala takich
 "patriotow" w swych szeregach...

Nadal sie podpisuje pod tym stwierdzeniem.

Fakty sa takie:
a) AK - niestety - przegrala batalie z bolszewia
b) patriotyzm AK en bloc nie pozostawia zadnych watpliwosci
c) w AK byli - niestety - rozni ludzie
d) "grass" nie jest - na szczescie - symbolem AK
e) "grass" jest - przynajmniej w swych wypowiedziach na liscie -
  zaprzeczeniem patriotyzmu AK.

Czy ktorys z powyzszych faktow jest falszywy ?


3. Pragne podkreslic, ze w swych listach nie posluguje sie
slowami uznawanymi za nieprzyzwoite. Natomiast "kuchenne"
wystepy Niewiadomskiej sa liczne i monotonne:

 Pana chamskie zaczepki
 z pozycji internetowego blazna
 Jak na razie daje sie Pan poznac jako kabotyn
 Pan nie musi dolaczac swojego malego jazgotu.


4. Pisze Pan Majchrzak:

 Nie uwazam, ze AK przegrala z bolszewikami bo za malo tam bylo patriotow i
 nie takie intencje przyswiecaly Krzysztofowi Borowiakowi (tak to
 odczytalem). Pan Borowiak z gorycza mowil o jednej osobie a jak Pani i inni
 wiedza w kazdej organizacji i niestety rowniez w AK, byli rozni ludzie
 nawet i sprzedajni zdrajcy. Nie twierdze, ze osoba o ktorej mowi p.
 Borowiak byla zdrajca lecz zadziwiajace niekiedy wypowiedzi moga zirytowac.

Na to Niewiadomski (chyba "on", ale bez pewnosci):

 Oczywiscie ze pan nie twierdzi. Pan po prostu INSYNUUJE!

Panie/pani (niepotrzebne skreslic) Niewiadomski !
Radze zerknac do slownika wyrazow obcych i zanalizowac znaczenie
slowa "insynuacja". A moze w HK brak wam slownika i ledwie pamietacie
znaczenie slow uzywanych w Polsce ? Tak to bywa z lacznoscia z kultura
kraju, z ktorym sie przestalismy identyfikowac...


5. Zaraz tez pojawia sie znana juz argumentacja (gdy brak argumentow
racjonalnych):

 Drogi Panie Prezesie. Jest pan na Polandelu, przynajmniej teraz, razem z S.
 Grassem) krotko. Ja znacznie dluzej.

Wiadomo: my, elyta, tutaj rzadzimy i nasze ma byc na wierzchu !
Wszyscy, ktorzy sa na liscie krotko, nie maja prawa glosu !
Przezyla to ostatnio pani Kasia...


6. I teraz pojawia sie klasyczna insynuacja (pod adresem pana
Majchrzaka):

 Ale sekretarze wojewodzcy? Audiencja ich przemowien to byli
 zapewne jacys aparatczycy roznych szczebli, lub aktywisci jeszcze nizszej
 rangi, ktorzy do tych wyzszych aspirowali. No wiec gdzie pan Panie Prezesie
 mial okazje tak czesto wysluchiwac przemowien sekretarzy wojewodzkich ze
 potrafi pan teraz (czy raczej mysli pan ze potrafi) bezblednie rozpoznawac
 ich stylistyke?

To jest klasyczna insynuacja, panie Niewiadomski !
NB znaczenia kolejnego slowa pan nie rozumie: audiencja to nie sluchacze
czyjegos przemowienia !


7. O, i znow wychodzi miejsce pracy Niewiadomskich w HK:

 Ani prymitywne obelgi w
 stylu  nieokrzesanego chamstwa Borowiaka

Na szczescie znaja swoje miejsce:

 No to znow do garow.

I zostancie tam lepiej...



Krzysztof Borowiak



Michnik w Hoover Institute na Stanfordzie

1999-01-24 Wątek Mirka Kozak

Ciekawa jestem czy ktos jeszcze z P-L bral udzial w spotkaniu z
Michnikiem w Hoover Institute i jakie ma wrazenia ?

m.
==



Armia Krajowa i V-2

1999-01-24 Wątek stefan grass

Drodzy Panstwo

w swietle uporczywie powtarzanych  prob pomniejszenia roli i
zaslug Armii Krajowej w drugiej wojnie swiatowej - zjawisko
zdumiewajace na polskiej liscie dyskusyjnej - chcialbym
przypomniec o jednej z wielu wspanialych akcji AK, o ktorych tak
latwo sie dzis zapomina.

 Tajne experymenty Hitlera nad V-1 (bezpilotowy odrzutowy
samolot) i V-2 (rakieta stratoferyczna) prowadzone byly od 1936
na wyspie Uznan przy ujsciu Odry w Peenemunde. Po klesce
wrzesniowej tysiace wywiezionych na roboty Polakow znalazlo sie
na Uznan i od nich wywiad AK dowiedzial sie o tych eksperymentach
i przeslal raporty do Londynu.

Po zniszczeniu instalacji na wyspie Uznan w nalocie sierpniowym
1943, Niemcy przeniesli probne wystrzeliwanie rakiet do wioski
Blizna, w rozwidleniu Wisly i Sanu. Najwazniejszym szczegolem byl
sekret paliwa uzywanego przez Niemcow. Szczesliwy los zrzadzil,
ze V-2 wystrzelona z Blizny w maju 1944 wpadla w bagno
nadbuzanskie i nie rozerwala sie. Lokalny oddzial AK zdolal
zamaskowac ja zanim pojawil sie gonczy oddzial SS. Tej samej
nocy, rakiete wyciagnieto trzema parami koni i wyslano
natychmiast alarm do Warszawy. Specjalista inz.Antoni Kocjan
przyjechal na miejsce i z pomoca kilku wspolpracownikow rozebral
rakiete na czesci (bylo ich tylko 25,000)

W dniu 12 lipca 1944 gen "Bor"(Komorowski) podpisal "Meldunek
specjalny 1/R nr 242" i wraz z ladunkiem czesci rakiet w worku
zabrala go do Londynu Dakota la~dujaca na tajnym lotnisku kolo
Tarnowa. Do Londynu przyjechali takze specjalisci z podziemia,
ktorzy wyjasnili Anglikom, ze aparat radiowy V-2 nadawal sygnaly,
ale te nie umozliwialy jeszcze kierowania rakieta.

Pierwsze V-2 spadly na Londyn we wrzesniu 1944; ostatnie w koncu
marca 1945. Wprawdzie Anglicy byli bezsilni wobec tych atakow
odwetowych, ale szczegolowe informacje i czesci rakiety otrzymane
od Armii Krajowej odegraly wazna role w strategii koncowych walk
z Hitlerem.

Stefan Grass

PS. Moze Andrzej Kobos zechcialby uzupelnic moja krotka wzmianke
ze swych bogatych archiwow i zrodel. Wybacz ze wkraczam w Twoja
specjalizacje. ;-)



Pani Uta o polskich obozach koncentracyjnych

1999-01-24 Wątek Andrzej Mezynski

Droga Pani Uto,

Wymazalem pomylkowo pani ostatni posting, wiec odpowiadam "z pamieci".
Rozumie, ze chce pani dyskutowac o tematach ktore pania interesuja i
tak jak wielu innych uczestnikow tej listy cenie pani obecnosc wlasnie
ze wzgledu na to, ze mamy okazje sie "zetknac" z pogladami osoby
pochodzacej z calkiem odmiennego srodowiska - nie potepiam w czambul
wszystkich Niemcow za zbrodnie hitlerowskie, ale . zeby Niemka
pouczala Polakow, ze nie powinni protestowac na nazywanie niemieckich
obozow koncentracyjnych polskimi. nie udalo mi sie tego strawic.
Nie wierze w odpowiedzia lnosc zbiorowa, ale przeciez pewnych rzeczy
mozna wymagac jak to powiedziec?
No coz, byc moze to pania przekona, ze jako Niemka ma pani jak najbardziej
prawo byc dumna z Bacha, Kante'go, Schillera etc., ale powinna pani tez
miec odwage wstydzic sie za Hitlera.  Powstrzymac sie od zabierania glosu
a zwlaszcza wyrazania opinii na tematy ciagle jeszcze bardzo bolesne
Nie podoba mi sie tez pani zaangazowanie w dyskusje polsko-zydowskie.
Gdyby wyrazala pani opinie potepiajace Zydow a niektorzy uczestnicy by
pani potakiwali, byloby to szczegolnie "sromotne", bo Zydzi ucierpieli
znacznie wiecej w czasie wojny niz Polacy.  Nie zachowala pani jednak
neutralnosci w komentarzach na atakowanie na Polakow na tematy zwiazane
z okupacja niemiecka w Polsce.  To tez bylo niesmaczne wlasnie dlatego,
ze wypowiadala  sie Niemka.
Taka jest moja opinia, es tut mir leid, moze sie pani (i inni) niezgadzac
ale (po ponownym przemysleniu sprawy) uwazam, ze po prostu nie wypada.

Natomiast bardzo chetnie poslucham o losach pani dziadka: niemieckiego
 nie-faszysty (a moze nawet anty-faszysty?).
Takie przyklady sa bardzo budujace i moga wiele "zdzialac" na rzecz
pojednania polsko-niemieckiego.

Przepraszam za sprawienie przykrosci,

ASM



Re: Pani Uta o polskich obozach koncentracyjnych

1999-01-24 Wątek Piotr Wnukowski

Droga Pani Uto,

Wymazalem pomylkowo pani ostatni posting, wiec odpowiadam "z pamieci".
Rozumie, ze chce pani dyskutowac o tematach ktore pania interesuja i
tak jak wielu innych uczestnikow tej listy cenie pani obecnosc wlasnie
ze wzgledu na to, ze mamy okazje sie "zetknac" z pogladami osoby
pochodzacej z calkiem odmiennego srodowiska - nie potepiam w czambul
wszystkich Niemcow za zbrodnie hitlerowskie, ale . zeby Niemka
pouczala Polakow, ze nie powinni protestowac na nazywanie niemieckich
obozow koncentracyjnych polskimi. nie udalo mi sie tego strawic.
Nie wierze w odpowiedzia lnosc zbiorowa, ale przeciez pewnych rzeczy
mozna wymagac jak to powiedziec?
No coz, byc moze to pania przekona, ze jako Niemka ma pani jak najbardziej
prawo byc dumna z Bacha, Kante'go, Schillera etc., ale powinna pani tez
miec odwage wstydzic sie za Hitlera.  Powstrzymac sie od zabierania glosu
a zwlaszcza wyrazania opinii na tematy ciagle jeszcze bardzo bolesne
Nie podoba mi sie tez pani zaangazowanie w dyskusje polsko-zydowskie.
Gdyby wyrazala pani opinie potepiajace Zydow a niektorzy uczestnicy by
pani potakiwali, byloby to szczegolnie "sromotne", bo Zydzi ucierpieli
znacznie wiecej w czasie wojny niz Polacy.  Nie zachowala pani jednak
neutralnosci w komentarzach na atakowanie na Polakow na tematy zwiazane
z okupacja niemiecka w Polsce.  To tez bylo niesmaczne wlasnie dlatego,
ze wypowiadala  sie Niemka.
Taka jest moja opinia, es tut mir leid, moze sie pani (i inni) niezgadzac
ale (po ponownym przemysleniu sprawy) uwazam, ze po prostu nie wypada.

Natomiast bardzo chetnie poslucham o losach pani dziadka: niemieckiego
 nie-faszysty (a moze nawet anty-faszysty?).
Takie przyklady sa bardzo budujace i moga wiele "zdzialac" na rzecz
pojednania polsko-niemieckiego.

Przepraszam za sprawienie przykrosci,

ASM

Ehh, nie ma nic gorszego jak prawienie komus moralow co mu wypada a co nie.
Uta pisze co mysli, i niech wlasnie tak pisze, wtedy jest to szczere. Jak
bedziemy sie szczypac w jezyk czy cos wypada napisac czy nie to w koncu nic
nie bedziemy mieli ciekawego do powiedzenia.

A tak w gruncie rzeczy to sobie mysle ze to my ["polska wiekszosc" na tej
liscie] powinnismy wykazac sie szczegolna doza tolerancji dla glosow
niejako zpoza lub z obrzezy naszej wspolnoty. Dlaczego? Bo inaczej bysmy
sie sami zanudzili na smierc...:-)

Pozdrowienia,

Piotr Wnukowski



Re: Armia Krajowa i V-2

1999-01-24 Wątek Andrew Kobos

On Sun, 24 Jan 1999, stefan grass wrote:

[...]

 Stefan Grass

 PS. Moze Andrzej Kobos zechcialby uzupelnic moja krotka wzmianke
 ze swych bogatych archiwow i zrodel. Wybacz ze wkraczam w Twoja
 specjalizacje. ;-)


Mily jestes, Stefanie, ale ja ciagle nie moge sie pozbierac, zeby cos
dluzszego napisac.

Chce szybciutko o czyms innym.

Jest kretynska, ignorancka i chamska bzdura twierdzenie Borowiaka ze
"AK przegrala z bolszewia."

Nigdy nie bylo celem Armii Krajowej wojowanie z Sowietami, wrecz odwrotnie
byly rozkaszy o podejmowanie wspolpracy wojskowej.

Armia Krajowa zostala rozwiazana rozkazem generala
Okuluckiego-"Niedzwiadka" w dniu 19 stycznia 1945 roku.

Pozosla niewielka szkieletowa kadrowa organizacja NIE wyrosla "oficjalnie"
z AK, ktora nigdy nie zdolala rozwinac dzialalnosci (gen. "Nil" zostal
przypadkowo i nierozpoznany aresztowany w Milanowku 7 lutego 45 przez NKWD
i zeslany na Ural). Byla potem DSZ, w koncu WiN.

Ale sytuacja byla wtedy na ziemiach polskich zupelnie inna, w
jakims stopniu dzieki rowniez i Polaskom, a przede wsztystkim dzieki
potwornemu zmeczeniu i zrujnowaniu wojna i naturalnej checi odbudowy
zycia.

To tyle. Tego i tak Borowiak nie zrozumie. Jak to spiewal
Wieniawa-Dlugoszowski: ..bal go pies.


amk



Re: Kto pluje w nasza kawe?

1999-01-24 Wątek Mirka Kozak

Grzegorz Swiderski wrote:

 Ale o co tu chodzi? Moglbym
 prosic o odpowiedz w ludzkim jezyku? Co za Michal, co za Wodny,
 jakiego autora, jaka odpowiedz?


Panie Grzegorzu, slusznie pan zauwazyl, ze to nie w ludzkim jezyku, w
takim trudno dyskutowac z zafiksowanymi na amen punktami widzenia. Wobec
tego porozumiewamy sie tu na P-L takim specjalnym kodem, Wodny nadaje do
Michala (zreszta to tez tylko przykrywka, tak naprawde nadaje do
zupelnie kogo innego), wyglada to na niewinny posting, tak naprawde jest
to zaszyfrowana wiadomosc (i to szyfrem z poczwornym kluczem) do
Centrali.

Nie ma dowodow, ale jest wiele poszlak wskazujacych na to, ze wiadomosci
przetworzone w Centrali sa nastepnie uzywane do podejmowania decyzji
sterujacych tymi, ktorzy pluja w kawe, i uzywaja cyklistow na calym
swiecie do prowadzenia oszczerczych kampanii antypolskich.
Owi cyklisci z kolei sa autorami wielu akcji, np. zakonczonej sukcesem
akcji umieszczenia przez firme Hillshire na rynku amerykanskim produktu
miesnego pod nazwa "Polish sausage" (kazdy kto jadl choc raz 'Hillshire
polish sausage' przyzna racje, ze hipteza ta nie jest bezpodstawna).

Nie czuje sie na silach tlumaczyc kto do kogo i na jaki temat nadawal
tym razem, jedyne co moge radzic to przeczytanie poprzednich postingow
(rowniez wlasnych) i moze jakas medytacje.

niepocieszony Wodny Koziorozec
==



Re: Kto pluje w nasza kawe?

1999-01-24 Wątek Mirka Kozak

Chris BOROWIAK wrote:

  To jest wlasnie charakterystyczny dla tej listy "patriotyzm",
  reprezentowany zreszta przez bylego AK-owca. Teraz wiem,
  czemu AK przegrala batalie z bolszewikami: jesli miala takich
  "patriotow" w swych szeregach...

 Nadal sie podpisuje pod tym stwierdzeniem.
.

 Wiadomo: my, elyta, tutaj rzadzimy i nasze ma byc na wierzchu !


 NB znaczenia kolejnego slowa pan nie rozumie: audiencja to nie sluchacze
 czyjegos przemowienia !




Swietny posting, panie Chris, prosimy o czestsze deklaracje.
Natura list dyskusyjnych jest ich ulotnosc, pan zapewnia wszystkim
ktorym mogly za pierwszym razem umknac pana 'rewelacje' zapoznanie sie z
nimi po raz n-ty, tak trzymac !


m.
==



Re: Kto pluje w nasza kawe?

1999-01-24 Wątek Mirka Kozak

Grzegorz Swiderski zakrzyknal do tlumow:

 Pozdrawia Grzegorz Swiderski!

a nastepnie zapytal:

 Bardzo ciekawa konkluzja po dlugiej i wyczerpujacej krytyce
 czlowieka, a nie jego pogladow. Czy powyzsza zasada jest
 uniwersalna? Czy tez zalezy od kontekstu, ma wyjatki i nie
 dotyczy wszystkich?


odpowiedz jest latwa:

 A niby dlaczego czyny, ktore podobnie nazwiemy powinny zostac
 podobnie ocenione i osadzone?

autora latwo znajda ci, ktorzy przeczytali postingi w watku o
schizofrenii.


nieco rozsmieszony
Wodny Koziorozec


ps.
panie Michale, dzieki za postawienie kropki nad i w kwestii 'who is
who':

Mysle ze nie dziwi sie pan ze odezwalem sie w obronie S Grassa. Inni jednak
moga. Otoz tych innych informuje ze jakis czas temu ja sam padlem, na innej
liscie ofiara podobnej insynuacji ze strony  Ryszarda Majchrzaka.
==



Zacietrzewiencom (Re: Kto pluje....

1999-01-24 Wątek Irek Karaskiewicz

Wszystkim zacietrzewincom miotajacy bluzgi na Poland-L dedykuje:

Oh, many a shaft at random sent
Finds mark the archer little meant!
And many a word at random spoken
May soothe, or wound, a heart that's broken!
-Sir Walter Scott, The Lady of the Lake, Canto V, stanza 18

w nastroju weekendowym

Irek



Re: Kto pluje w nasza kawe?

1999-01-24 Wątek Anna Niewiadomska

At 01:50 PM 1/24/99 +1100, you wrote:
Drogi Panie Grass,

Pan jest naprawde mistrzem w przekrecaniu i tworzeniu faktow "prasowych".
Gdzie Pan znalazl w moich wypowiedziach, ze probuje oczerniac z innymi AK.
Komu Pan "wciska ciemnote". Widze, ze spadl Pan na poziom Kobosa. Jedyna
pociecha jest to, ze nizej juz spasc nie mozna :-)


Szanowny Panie Prezesie,

Moglbym to skwitowac "argumentem" z panskiego repertuaru: "stek bzdur" i na
tym poprzestac, ale coz, jest niedzielne popoludnie, czesc garow juz
pozmywana, a w Hong Kongu naprawde nie ma tak duzo innych rozrywek,
sprobuje wiec teze te rozwinac.

Otoz z panskich wypowiedzi bardzo latwo mozna wywnioskowac ze oczernia pan
z innymi AK. Przypomne: cala ta runda zaczela sie od niedawnej reakcji
mojej zony na kolejny wyskok Borowiaka. Poniewaz tamta wymiana nawiazywala
do poprzedniej, sprzed paru miesiecy, Anna wyslala dla przypomnienia swoj
oryginalny posting o ktory poszlo. I to wlasnie pozwolil sobie pan nazwac
stekiem bzdur.

Zanim przejde do panskiej dyskusji z p. Grassem, moze najpierw wyjasnimy
tamta sprawe. Nie obejdzie sie niestety od zacytowania calosci tamtego
postingu po raz trzeci: (uwaga w tej czesci, do odwolania  oznacza cytat
z K Borowiaka a  z A Niewiadomskiej. Przedtem i potem znakiem  oznaczony
jest tekst R Majchrzaka)

Pisze Borowiak:

To jest wlasnie charakterystyczny dla tej listy "patriotyzm",
reprezentowany zreszta przez bylego AK-owca. Teraz wiem,
czemu AK przegrala batalie z bolszewikami: jesli miala takich
"patriotow" w swych szeregach...

(...)
Krzysztof Borowiak



1.
Tu to juz przeholowal Pan, Panie Borowiak!


Bzdura to czy nie? - prosze sie jasno wypowiedziec, zebysmy nie mieli
watpliwosci co pan do tamtego steku zaliczyl.

Mialam szczera intencje nigdy  juz nie odezwac sie na Pana chamskie
zaczepki, po tym jak zostalam przez Pana potraktowana, ale tego nie
przepuszcze.


O przeszlych intencjach mojej zony nic pan nie moze wiedziec, a  "tego nie
przepuszcze" okazalo sie za chwile prawda, wiec chyba i tego nie mogl pan
uwazac za bzdure. Tutaj wiec nie stawiam numerka.

2.
Wara od Armii Krajowej i jej weteranow!  Kwestionowanie patriotyzmu tych
ludzi z pozycji internetowego blazna jest PODLOSCIA.


No wiec jest podloscia czy nie?

3.
Co Pan takiego w zyciu zrobil, ze ma Pan prawo ten sposob o tym pisac:

Teraz wiem,
czemu AK przegrala batalie z bolszewikami: jesli miala takich
"patriotow" w swych szeregach...

Te wszystkie glupoty ktore tu nam Pan serwuje to sa wytwory Panskich
obsesji. Do tego nie trzeba zadnej odwagi ani poswiecenia. Niektorzy ludzie
wierza ze sa Napoleonem  a Pan zdaje sie wierzy ze jest Patriota oraz
Strozem Moralnosci.


Z panskiej pozniejszej wypowiedzi wynika ze tego akurat za bzdure pan nie
uwaza. Szkoda ze nie napisal pan tego od razu, bo skwitowanie i tego
ogolnym "stek bzdur" u kogos kto panskiej nastepnej enuncjacji nie
przeczytal rzeczywiscie moglo wywolac wrazenie ze pan "probuje oczerniac z
innymi AK".

4.

Jak na razie daje sie Pan poznac jako kabotyn raczej niz patriota. Zreszta
nawet nieskonczona ilosc Panskich werbalnych enuncjacji o patriotyzmie nie
rowna jest jednemu dniu walki w Powstaniu, przewiezieniu jednej gazetki w
czasach okupacji, przechowaniu jednej sztuki broni przez jeden dzien bo do
tego trzeba prawdziwej ODWAGI.


Bzdura czy nie? prosze sie jasno wypowiedziec.

5.
Mysle za Armia Krajowa dostala juz swoja porcje haniebnego traktowania od
UB i Pan nie musi dolaczac swojego malego jazgotu.

Bzdura czy nie?

Wiecej dan w tamtym steku nie bylo. Jescze raz prosze wiec wyjasnic ktore z
powyzszych mysli uwaza pan za bzdury. Wszystkie w jakis sposob dotyczyly
Armii Krajowej, i uwazam ze jesli choc jedna z nich uwaza pan za bzdure,
wystarczy to na uzasadnienie wniosku o "oczernianiu AK". Dla ulatwienia
proponuje panu wypelnienie ponizszej tabelki. Prosze postawic X w
odpowiedniej rubryce:

Nr. Bzdura  Nie bzdura

1.

2.

3.

4.

5.

A teraz, zalatwiwszy swoje sprawy, wlaczam sie do panskiej dyskusji ze
Stefanem Grassem (odtad znowu  oznacza tekst p. R.M.)

Pisze Pan, ze jako dziennikarz stara sie Pan zachowac politycznie neutralne
stanowisko a jakie jest Panskie stanowisko wobec faktow, w swietle tego co
Pan pisze dalej?

Gdzie w Panskiej, prosze wybaczyc wyrazenie, chorej wyobrazni znalazl Pan
potwierdzenie na wysmazenie nastepujacych slow? "Pan wybral droge insynuacji
i zle ukrywanej pogardy dla Armii
Krajowej dlatego, ze nie podobaja sie Panu moje poglady."


Laskawy Panie Prezesie, czym jak nie insynuacja jest panskie nastepujace
zdanie z innego postingu, uzyte w odniesieniu do osoby p. Stefana Grassa:

Nie uwazam, ze AK przegrala z bolszewikami bo za malo tam bylo patriotow i
nie takie intencje przyswiecaly Krzysztofowi Borowiakowi (tak to
odczytalem). Pan Borowiak z gorycza mowil o jednej osobie a jak Pani i inni
wiedza w kazdej organizacji i niestety rowniez w AK, byli rozni ludzie
nawet i sprzedajni zdrajcy. Nie twierdze, ze osoba o ktorej mowi p.
Borowiak byla 

Upaly zimowe i nazwienne koncowki.

1999-01-24 Wątek Ted Morawski

Ewa Murawska wrote:

 ( ... )
 Poza tym ja naprawde nie mam za zle nikomu, ze ktos posiada
 takie, a nie inne poglady, ale sposob w jaki sie je prezentuje
 moze bardzo czesto doprowadzac innych do bialej goraczki...

 Z upalnego Melburnowa,
 Ewa

 Tak. Temat pogody ktory pani wspomina znow nasunal
mi dziwne spostrzezenia. Cos jest zdecydowanie nie tak z
pogoda ostatnio. Dla przykladu, traby powietrzne niweluja domy
w naszych poludniowych stanach w styczniu. Nasz prezydent
nawet polecial to ogladac wlasnoocznie bo nic ciekawszego dla niego
nie mial do ogladania w telewizji w Waszyngtonie. Teraz czytam od
pani ze tam na waszej podkuli upaly w zimie, a sam doswiadczam
na mojej nadkuli mrozy tej samej zimy. Zawile misterie :) W
zestawieniu tych sprzecznych zjawisk wole jednak wasze upaly
i pomyslawszy dalej nad tym, zzielenialem z zazdrosci do koloru
tych niekotow Pana Waldku.

 Przyszlo mi tez do glowy ze gdyby nie dwie literki to bym
mial takie same mile brzmiace nazwisko jak pani. Wlasciwie to
tylko ta jedna pierwsza literka wystarczyla by do tego by te
nazwiska byly takie same w Polsce. Czasem jednak w krajach
poza Polska, biurokracja z braku innych zajec lubi walkowac
zagadnienie czemu zona poslubna ktora przyjela nazwisko po
mezu, mimo tego nadal uparcie przekreca choc tylko jedna
jego ostatnia literke "i" na swoja "a".

 Dyc sama logika podpowiada ze jesli juz sie chce nazywac
po mezu, to zona Mr. John Smith powinna sie kazac wolac
Mrs. John Smith. No nie? A i tez z noworodkami przekonania
dziewczecego radze bardzo pilnowac tych biurokratow od
metryk i zaswiadczen zaistnienia. Chwila nieuwagi z radosci
nowego dziecka, i juz szersza publika bedzie sie kiedys witac
z jakas Jakjejtamnaimie Szczebrzeszynski. Kija na tych
urzednikow nie ma dosc tegiego.

 Pozdrawiam,
 Ted Morawski



Re: Rozdzieranie szat

1999-01-24 Wątek Grzegorz Swiderski

Pozdrawia Grzegorz Swiderski!
W piatek, 22 stycznia 1999 o godzinie 9:09 po poludniu
Pani Magdalena Nawrocka napisala:

 (...)
 Chociaz sie juz nabijacie z mojej szajby do aforyzmow;-), na
 przekor przytocze kolejny. Adekwatny jest dosyc:
 "Rozdzieranie szat bywa czasem tylko krzykiem mody." - Janusz
 Ros. Moda jak to moda, przemija. Pozostaje dodac z nadzieja -
 oby, oby...

No to ja w ramach polemiki rzuce kontraforyzmem:

"Nie ma demokracji bez oficjalnych konfliktow - wyrzekanie sie
konfliktowosci to grob demokratyzmu." Stefan Kisielewski

Z powazaniem,
Grzegorz Swiderski,
[EMAIL PROTECTED]
http://www.ciemnogrod.net/Czworaki/grzes/