Podsylam
JerzyS.
===========================================

----- Wiadomość oryginalna -----
Wysłano: 23 marca 2001 10:16
Departament Systemu Informacji MSZ
Rok:   X                      Numer: 59(2344)                         data:
23  marca 2001 roku

                          MEDIA      ZAGRANICZNE     O      POLSCE
                              (analizy, oceny, opinie, wywiady,)

                                       B i u l e t y n     c o d z i e n n
y
                               (na podstawie informacji z placówek MSZ)

Ciemne chmury nad procesem rozszerzenia UE -  w zgodnym chórze prasy
włoskiej, brytyjskiej i słowackiej:  L`Avenire, The Times, Narodna Obroda;

Ciemne chmury nad procesem rozszerzenia UE - w zgodnym chórze prasy
włoskiej, brytyjskiej i
    słowackiej.

RZYM      2001.03.21

"L'Avvenire" (17.03) widzi trudności w procesie rozszerzania UE.  M. in.:
"Niepokojące są wyniki gospodarcze krajów kandydujących do Unii, co pozwala
sądzić, że droga do integracji ze Wspólnotą Europejską okaże się dla nich
długa i z pewnością będzie prowadzić pod górę. Ostatnio opublikowane przez
Komisję dane
statystyczne wyraźnie wskazują na przepaść, jaka dzieli gospodarki krajów
piętnastki oraz przyszłych jej członków, nawet tych spośród najlepiej
przygotowanych do członkostwa, ktorzy znajdują się na czele peletonu i mają
nadzieję na przystąpienie do Unii za cztery, bądź pięć lat. Wśród 53
analizowanych regionów państw Środkowej Europy - aż 51 nie osiąga 75%
średniego dochodu na głowę mieszkańca, przypadającego na UE. Zaledwie 10 z
nich oscyluje pomiędzy 50%-75% , natomiast pozostałe 41 regionów wykazuje
dochód poniżej 50%.
W przypadku rozszerzenia Unii o pierwszą grupę krajów (mówi się o roku 2004
dla Polski, Węgier, Słowenii, Czech, Estonii i Cypru) - aż 51 z
analizowanych regionów będzie potrzebowało pomocy finansowej z unijnych
funduszy strukturalnych, przeznaczonych na dofinansowanie niedostatecznie
rozwiniętych gospodarczo terenów. Tymczasem budżet Unii nie jest w stanie
wytrzymać dodatkowego obciążenia: świadczą o tym ostatnie problemy
wynikające z wystąpienia i rozprzestrzeniania się w Europie przypadków BSEe
i pryszczycy. Źródło niepokoju UE tkwi, nie tylko w kwestii finansowania
gospodarek przyszłych członków, ale przede wszystkim w zauważalnej różnicy
rozwoju jaka istnieje pomiędzy nimi i krajami piętnastki oraz w możliwych
do wystąpienia, wraz z zakończeniem procesu rozszerzenia - napięć
społecznych.
Unia z PKB, który wyniósł w roku ubiegłym 8.500 mld euro, przewyższa
15-krotnie PKB krajów kandydujących. Jej średni dochód liczony na
mieszkańca jest również ponad 3-krotnie wyższy. Te liczby
budzą obawy i wskazują na poważne problemy polityczne i gospodarcze, z
jakimi przyjdzie się borykać  Wspólnocie.
Dlatego też, rządy krajów piętnastki, by łatwiej znieść konsekwencje
integracji, coraz częściej wspominają o przesunięciu w czasie procesu
poszerzenia, a przynajmniej wprowadzenia - tam gdzie jest to możliwe i
uzasadnione - okresów przejściowych. Przedmiotem negocjacji pozostaje nadal
kwestia całkowitego otwarcia rynków pracy dla przyszłych członków (w grę
wchodzi przyjęcie niemieckiej propozycji, wyznaczającej okres 7-letniej
karencji).
Dane Komisji Europejskiej pokazują, że w krajach UE żyje legalnie ponad 850
tys. emigrantów z krajów ubiegających się o członkostwo i jednocześnie
większość z nich pracuje na czarno. Według prognoz unijnych, w pierwszym
roku akcesji sześciu nowych członków Unia powinna liczyć się z przyjęciem
nawet 350 tys. emigrantów, ktorzy zasiedlą głównie obszary przygraniczne
Austrii i Niemiec, co już dziś wzbudza uzasadnione obawy, zwłaszcza tych
państw".




LONDYN  D:2001/03/20

"The Times" z 14.03.2001 r. zauważa, że  entuzjazm Niemiec dla rozszerzenia
UE, sprowadza się do deklaracji politycznych, którym nie towarzyszy
odpowiednia kampania informacyjna w społeczeństwie. Autor wskazuje, że nikt
po niemieckiej stronie granicy nie jest przeciwny zatrudnianiu Polaków do
prania pościeli z berlińskich hoteli, zbioru warzyw, czy świadczenia usług
budowlanych - choć znaczna część jest zatrudniona nielegalnie.
Zapotrzebowanie na pielęgniarki, których brakuje w Berlinie zaspokajają
pielęgniarki ze Szczecina.
Jednak, pomimo swoistej symbiozy, przeciętni Niemcy są zaniepokojeni
perspektywą przyjęcia Polski do UE. Wg raportu opublikowanego przez
Deutsche Bank Research, niemieckie poparcie dla rozszerzenia UE spadło z 38
% w 1999 r. do 34 % w 2001 r. Podobne poparcie notowane jest w innych
państwach UE (35 % w ZK).
W większości państw UE, to zmniejszające się poparcie, ma  szczególne
znaczenie w przededniu wyborów powszechnych w Niemczech i Francji. Wśród
kwestii, które mogą przyciągnąć zainteresowanie wyborców znajdują się m.
in.: imigracja oraz zagrożenie utratą tożsamości narodowej i kulturowej. W
kontekście zapowiadanego przez Niemcy żądania 7-letniego okresu
przejściowego na swobodny przepływ osób, członkostwo ich kraju w UE, dla
wielu, często nielegalnie pracujących w UE obywateli państw EŚW - zaczyna
być znacznie mniej atrakcyjne.
Zdaniem autora, rząd niemiecki popełnia błąd żądając okresów przejściowych.
Powinien on raczej rozpocząć kampanię skierowaną do mieszkańców wschodnich
landów, informującą ich, że rozszerzenie wpłynie przede wszystkim na
poprawę ich dobrobytu. Jest bowiem oczywiste, że to Niemcy będą największym
beneficjentem rozszerzenia UE.

BRATYSŁAWA

`Narodna Obroda' (19.03.) opublikowała artykuł  pt. "Trudne dni polskiej
integracji".
"Dyplomacja polska i jej dążenie do wprowadzenia Polski do Unii w
pierwszych grupie kandydatów,  przeżywa ciężkie chwile. Anna Lindh,
minister spraw zagranicznych Szwecji, przewodniczącej w tym półroczu UE,
oświadczyła pod adresem Warszawy, że Polskę obowiązują takie same kryteria,
jak pozostałe państwa
stowarzyszone. Wyraziła przy tym pozytywny pogląd nt. przyjęcia grupy
kandydatów, ale sprzeciwiła się "wielkiemu skokowi", czyli przyjęciu
wszystkich kandydatów na raz. Pani minister ostrzegła Niemcy przed
udzielaniem pochopnych obietnic ws. rychłego uzyskania przez Polskę
członkostwa w UE.
Uproszczeniem byłoby podejmowanie kwestii wejścia do UE jedynie w świetle
okresów przejściowych. Obie strony, czyli Unia i kraje kandydujące, muszą
być do tego jak najlepiej przygotowane. Chociaż od szczytu w Goeteborgu nie
oczekuje się określenia daty rozszerzenia, trzeba przyznać, że Szwecja
podchodzi do swojej prezydencji w sposób racjonalny. Takie jest przesłanie
minister Lindh Polsce i krajom kandydującym: równa miara i konieczność
spełnienia kryteriów obowiązuje wszystkich kandydatów. W drugiej połowie
roku
prezydencja przechodzi w ręce belgijskie. Odwiedzający Polskę premier
Vershofstadt, uzupełnił przekaz minister Lindh o dodatkową uwagę: nie
zwalniać tempa reform.
Unia Europejska nie jest zakładem opieki społecznej, stawia warunki.
Państwa członkowskie i kandydujące kierują się swoimi interesami, a Polska
ze swoim ogromnym, rynkiem i strategicznym położeniem w Europie, staje się
probierzem dojrzałości obu stron procesu integracyjnego."

2. "Tęsknota Austrii za monarchią Habsburgów"  - i co z tego wychodzi?

HELSINKI                 18.03.2001

Finlandia,  Szwecja i Dania stronią od tworzenia, nawet nieformalnego,
bloku państw skandynawskich w łonie Unii Europejskiej uznając, że
wprowadziłoby to rozdrażnienie w pozostałych krajach członkowskich.
Warto wiec odnotować nowe otwarcie Austrii w stronę jej sąsiadów,
przyszłych członków UE. Minister SZ, Benita Ferrero-Waldner postrzega
Słowenię, Węgry, Słowację,  Czechy i Polskę - jako "partnerów
strategicznych" Austrii, ktorzy dzielić będą wspólne interesy w UE. Jej
zdaniem współpracę można by zacieśnić na bazie dobrego sąsiedztwa jeszcze w
okresie przedakcesyjnym. W przyszłości kraje te mogłyby stworzyć wspólnotę
państw środkowoeuropejskich  w Unii i działać razem w obronie wspólnych
interesów.
Z punktu widzenia rozwoju Unii Europejskiej tworzenie bloków regionalnych
pod parasolem "strategicznego partnerstwa"  byłoby drogą prowadzącą w złym
kierunku. Naturalne i konstruktywne jest za to dążenie do wyrównywania
drogi oficjalnych kandydatów  do członkostwa. W Austrii poszerzenie
wspólnoty na kraje sąsiedzkie, wywołało obawy, a nawet strach wielu
środowisk. Austriackie organizacje pracownicze  domagają się wprowadzenia
okresów przejściowych w swobodnym przepływie siły roboczej. Uleganie tego
typu żądaniom pozbawiłoby fundamentów politykę partnerstwa strategicznego.
Gest ministra SZ Austrii przyjęto z zadowoleniem na Węgrzech, w Słowacji i
Słowenii,  chociaż media nie mogą powstrzymać się od aluzyjnych komentarzy,
z przesadą rysujących tęsknotę MSZ za podwójną monarchią Habsburgów.

WIEDEŃ

"Die Presse" (20.03) w art. "Złość na partnera strategicznego, Austrię"
analizuje stosunek zaproszonych państw do koncepcji partnerstwa
strategicznego. Zauważa panującą powszechnie powściągliwość. Słowacki
sekretarz stanu,  J. Figel w wywiadzie prasowym stwierdził, iż takie
partnerstwo musi być utrwalone konkretnymi posunięciami, a nie tylko
ograniczać się do słownych deklaracji.
Podobnie postrzegają sytuację Polska, Czechy, Węgry i Słowenia. Słoweński
minister SZ, Rupel, wskazał na istnienie całej palety podobnych inicjatyw,
od IŚE do współpracy Grupy Wyszehradzkiej. Jego odpowiedź to: <wait and
see>.
"Podczas gdy oficjele - od Warszawy po Lublanę - reagują na inicjatywę
Wiednia z uprzejmą powściągliwością,  w tle coraz głośniej słychać krytykę
dotychczasowej postawy Austrii. <Jesteśmy przekonani, iż ta inicjatywa jest
spóźniona, a austriackie wyobrażenia nie są dość konkretne> - powiedział
jeden z polskich dyplomatów". Gazeta ekonomiczna <Euro> zastanawia się,
dlaczego jeden z hamulcowych rozszerzenia UE, występuje nagle właśnie z
taką ideą."


Wybór i opracowanie:  Henryk Bubula



Odpowiedź listem elektroniczym