Cudzoziemiec płaci mniej

Żeby kupić taniej bilet lotniczy, wystarczy fikcyjna przeprowadzka

(INF. WŁ.) Kupując bilet lotniczy przez Internet, można na niektórych trasach zapłacić nawet o ponad połowę mniej, jeśli 
zamiast polskiego adresu zamieszkania podamy np. holenderski. Nie dyskryminujemy Polaków, po prostu na lokalnym rynku, gdzie kupujemy bilet, obowiązują 
czasem niższe ceny niż w Polsce - twierdzą przedstawiciele linii lotniczych.

Pan Robert K. zamierzał kupić bilet z Amsterdamu do Budapesztu. Interesowały go loty linii zrzeszonych w Star Alliance (sojuszu, w ramach 
którego działa m.in. LOT), bo bierze udział w jego programie "miles and more", czyli za każdy lot kolekcjonuje punkty, a 
potem - gdy nazbiera ich odpowiednio dużo - może je wymienić na darmowe bilety.

Dokonując rezerwacji przez Internet odkrył, że kiedy podał swe dane, w tym polski adres zamieszkania, system rezerwacji "rekalkulował" cenę biletu. I z 326 euro (czyli ok. 1430 zł), jakie zapłaciłby mieszkaniec 
Amsterdamu, dla pana Roberta - zameldowanego w Krakowie - zrobiło się aż 3700 zł, czyli ponad dwa razy więcej. - W końcu udało mi się system rezerwacji Lufthansy, bo te linie obsługują ten konkretny lot, 
"oszukać" - przyznaje pan Robert. - Zmieniłem swoje dane personalne, które - skoro jestem posiadaczem karty miles and more - system od razu "odkrył", gdy zaczynałem rezerwować bilet. Wpisałem po prostu nowe miejsce 
zamieszkania, podając tym razem adres holenderski i kupiłem bilet znacznie taniej.

Ponieważ tak się składa, że klient Lufthansy akurat przebywa na stypendium w Holandii, 
miejsce odbioru biletu nie było problemem.

Czyżby Polacy byli dyskryminowani przy podobnych zakupach przez linie zrzeszone w Star Alliance w stosunku do swych zachodnich sąsiadów? - zapytaliśmy rzecznika prasowego LOT Leszka Chorzewskiego. - Nie ma mowy o jakiejkolwiek dyskryminacji, 
zwłaszcza ze względu na narodowość klienta - zapewnia rzecznik. - Prawdą jest natomiast, iż najważniejsze jest w tym przypadku miejsce zakupu biletu, bo w zależności od niego kalkuluje się cenę. Dlatego 
bilet kupiony na ten sam lot w Warszawie może być dużo droższy niż kupiony właśnie w Amsterdamie - przyznaje. Leszek Chorzewski dodaje, iż zasady taryfowe linii lotniczych to kilka grubych tomów, stąd nie 
może bardziej szczegółowo skomentować takiej różnicy w cenie.

- To rzeczywiście zależy od tego, na jakim rynku kupuje się bilet i które biuro linii przyjmuje należność. Taryfy na lokalnym rynku 
holenderskim mogą być zatem na ten sam lot znacznie niższe niż w Polsce - usłyszeliśmy w biurze Lufthansy w Warszawie. Ujednolicenie taryf 
też niekoniecznie nastąpi - powiedziano nam.

Pan Robert, który jednak poczuł się dyskryminowany ze względu na miejsce zamieszkania, wykrył ponadto jeszcze jedną istotną różnicę w zależności od tego, czy 
"przedstawił się" systemowi rezerwacji Lufthansy jako Polak czy jako Holender. - Jako mieszkaniec Krakowa mogę skorzystać z najtańszej taryfy najwyżej do 14 dni przed wylotem. Podając adres 
holenderski mogę kupić identyczny najtańszy bilet nawet na siedem dni przed podróżą - podkreśla.

I to nie zdziwiło pracownicy biura Lufthansy, którą zapytaliśmy o przyczynę "preferowania" zachodniego klienta. - Te reguły zakupu 
są określone na danym lokalnym rynku. W kilku krajach mogą się one znacznie różnić - powtórzyła.

Zanim zatem kupimy bilet lotniczy w Krakowie lub Warszawie, warto sprawdzić, czy przypadkiem nie zaoszczędzimy sporej sumy, 
zmieniając miejsce odbioru biletu na port lotniczy w Niemczech czy Holandii. Zwłaszcza jeśli mamy znajomego lub krewnego, który 
taki bilet mógłby zamiast nas odebrać i przesłać go nam do Polski.

(EŁ)

http://dzis.dziennik.krakow.pl/?2004/09.20/Malopolska/0509/0509.html



Odpowiedź listem elektroniczym