On 12 Nov 99 at 1:09, Michal Sulej wrote:

> >  Osobiscie uwazam, ze ludzi trzeba tez troche
> >  wychowywac do tolerancji i uczyc krytycznego stosunku do wszystkiego,
> >  a wiec i Kosciola tez, choc czynic to taktownie i bez wyszydzania
> >  przekonan i swietosci kogos drugiego.
>
> Tolerancja i krytyczny stosunek do wszystkiego chyba sie wzajemnie
> wykluczaja?! :-)

   Nie, dlaczego. Krytyczny to nie znaczy, ze sie temu czemus chce
  okazac nietolerancje, ale ze stawiamy pytania, staramy sie
  poznac jak najwiecej z prawdy, jaka by ona nie byla.

> Niechcialbym przedluzac klopotliwych dyskusji, ale tytulem
> podsumowania pozwole sobie na krociutki "felietonik" ;-)
> Przede wszystkim niebardzo w ogole rozumiem jakie sa podstawy do
> krytykowania Kosciola.

   Zalezy, co rozumiemy pod pojeciem "Kosciol". Parafianin moze
 skrytykowac proboszcza za niewlasciwe jego zdaniem dysponowanie
 pieniedzmi ze skladek wiernych. Mozna skrytykowac biskupa
 za to co powiedzial przy jakiejs okazji, zwlaszcza gdy, co slusznie
 zauwazyl Jacek Arkuszewski, wypowiedz dotyczy sfery politycznej.
 Idac dalej, mozna by krytykowac cos co nazwiemy "polityka
 Watykanu". Jest wiec co krytykowac.


> Wiadomo, ze przykazania, dogmaty, zasady wiary i w
> ogole charakter Kosciola jest oczywisty, wyraznie okreslony chociazby w
> Katechizmie Kosciola Katolickiego i staly, nie podlegajacy zadnym zmianom,
> ocenom, referendum czy demokratycznym wyborom, przynajmniej jezeli chodzi o
> podstawowe zasady. Na przyklad czesto porusza sie problem aborcji, rozwodow,
> kaplanstwa kobiet czy malzenstw homoseksualnych. Przeciez powody dla ktorych
> Kosciol ma okreslone zdanie na te tematy wynikaja bynajmniej nie z
> "widzimisie" i checi utrudniania czegokolwiek wiernym, ale z podstawowych
> zasad wiary stanowiacych zwarta calosc i fundament Kosciola, dlatego nie
> moze on zmienic stanowiska, niezaleznie od oczekiwan roznych grup
> spolecznych. Dobrze by bylo, gdyby wszyscy krytykujacy zrozumieli wreszcie,
> ze Kosciol to nie jest tylko jakas duza "organizacja dobroczynna" rzadzaca
> sie "dziwnymi", "niedemokratycznymi" zasadami, ale religijna, oparta na
> prawach _objawionych_ a nie _stanowionych_ ktore sa podstawa Kosciola i jako
> takie nie podlegaja zadnym zmianom! Owszem, Kosciol rozwija sie,
> dostosowuje do otaczajacych warunkow i stara nadazyc za postepem
> cywilizacyjnym, a np. kolejne encykliki wprowadzaja pewne zmiany, ale sa to
> wylacznie zmiany dotyczace formy wyznawania wiary, a nie tresci i majace
> charakter "kosmetyczny" a nie zasadniczy.

    Zmiany jednak sa? Jesli dla kogos wartoscia jest np. ekumenizm,
 moze- zauwazajac poprawe pod tym wzgledem w Kosciele posoborowym-
 krytykowac niedostatki Kosciola przedsoborowego. To tylko jeden
 z wielu mozliwych przykladow.

> O ile jeszcze mozna zaakceptowac jakas krytyke wsrod katolikow, o tyle
> zupelnie nie rozumiem dlaczego i jakim prawem tak gorliwie Kosciol krytykuja
> "niezainteresowani" tzn. ateisci i wyznajacy inna wiare.

    Po pierwsze, zgodnie z Jackiem, jesli Kosciol wchodzi w polityke,
  to ta polityka dotyczy wszystkich. Ale nie tylko to. Glos Kosciola
  jest wazny, o to zdaje sie Kosciolowi chodzi, by ten glos byl
  slyszalny i ceniony, aby sie z nim liczono. I teraz proponuje
  sie kogos kontrowersyjnego na oltarze, stawia sie go za wzor
  do nasladowania (pisze ogolnie, nie ze tak bylo czy jest, ale
  ze tak sie moze zdarzyc). Niby wewnetrzna sprawa Kosciola,
  kogo tam chce zrobic swietym, ale przy tej okazji moze
  dojsc do propagowania w spoleczenstwie wartosci kontrowersyjnych,
  mowiac jak najlagodniej.

    W ogole to nalezaloby chyba porzucic mysl, ze jak cos sie
  mowi czy robi w Kosciele katolickim, to jest to z definicji
  dobre i kazdy katolik musi sie sluchac. Ile to razy czulem
  normalny wstyd, sluchajac niektorych homilii. A jesli slowo
  z kruchty w szeroki swiat wyleci, to niekatolik jak najbardziej
  moze skrytykowac to, co oni tam wygaduja.


> Przeciez Kosciol
> jest taki jaki jest, co ogolnie pozwolilem sobie wyjasnic powyzej i albo to
> komus pasuje albo nie, ale skoro ktos jest "niezainteresowany", to chyba
> powinien byc raczej obojetny, a nie wtracac sie w wewnetrzne sprawy
> Kosciola? To troche tak, jakby na przyklad kolega ciagle robil uwagi
> drugiemu koledze, ze jego zona jest gruba, a dzieci malo inteligentne.
> Jezeli nawet faktycznie zone kolegi latwiej byloby przeskoczyc niz obejsc, a
> dzieci nie byly geniuszami, to jednak nie powinno go to obchodzic i nie ma
> on zadnego prawa do takiej krytyki, a ewentualne spostrzezenia powinien
> zachowac dla siebie.

   Ale gdyby w zachowaniu tej zony wystapilo cos niewlasciwego,
  np. gdyby kolportowala jakies falszywe swiadectwo przeciwko
  blizniemu swemu, akurat tego kolegi? No, nie jest to taka
  prosta sprawa.

> Inna sprawa, ze otwartosc, powszechnosc Kosciola oraz
> ewangelizacja narazaja go na publiczna krytyke czy nawet sprzeciw ze strony
> ludzi uwazajacych sie za niezaleznych lub wyznajacych inna religie, z
> drugiej strony nikt nikogo nie zmusza zeby chodzil do kosciola, a
> elementarna kultura i przyzwoitosc nakazuje jednak nie przesadzac z ta
> krytyka.
>
> Jeszcze inna sprawa to skutki takiej krytyki i osmieszania Kosciola i czy na
> dluzsza mete przynosi ona korzysci czy tez przeciwnie. Warto sie nad tym
> zastanowic, zanim zacznie sie uczyc tego "krytycznego stosunku do
> wszystkiego", zreszta cel takiej krytyki powinien byc chyba wazniejszy niz
> sama krytyka jako sztuka dla sztuki? ;-)

    No, nie zawsze chodzi o to, by zlapac kroliczka- czasem by go
  gonic....A na tzw. dluzsza mete? Coz, panuje opinia, by nie
  zajmowac ludzi teologicznymi rozwazaniami na przyklad co do
  istnienia piekla- oni maja w to pieklo wierzyc i koniec, bo
  wtedy beda sie lepiej zachowywac. Tyle ze taka karnosc oparta
  na strachu stwarza psychiczny dyskomfort, czlowiek w koncu
  to odrzuca, chce byc dobry dlatego zeby takim byc, a nie
  ze strachu. Jesli ja chce byc wolny w swych dociekaniach
  i sadach, to nie moge mowic, ze wszyscy inni, a przynajmniej
  znaczna wiekszosc, nie powinni tej wolnosci kosztowac.

    Andrzej Szymoszek

Odpowiedź listem elektroniczym