Wstapilem na chwilke liczac na swiateczny nastroj, wspolne koledowanie,
i ogolnie anielskosc przedswiateczna, a tu na P-L jak za starych
dobrych czasow: komuna, boje historyczne, martyrologia. Slwem dez.awi.
I nawet nic do roboty dla mnie nie ma, gdyz p. Szymoszek przejal
paleczke niczym polscy politycy majtek po peerlu. Nawet pozrzedzic
nie mozna, bo wszystko trafnie przezen ujete:
On Thu, 21 Dec 2000, Andrzej Szymoszek wrote:
Pomijamy obszerna fragment hagigraficzny posiwecony sytuacji w PRL.
(to jeszcze ja wrote)
>
>
> Cecha rzadow "solidarnosciowych", oskarzanych gremialnie
> o "zla polityke informacyjna", o "malo ludzkie oblicze"
> itp., bylo odzegnanie sie od odpowiedzialnosci za czyjkolwiek
> los i zostawienie duzych grup ludzkich samym sobie. Moze to i tak
> powinno byc w "liberalnej" gospodarce,
Nie powinno, nawet w bardzo liberalnej. A nawet im bardziej liberalna,
tym mniej powinno. Rzad moze sobie wyrazac brak zainteresowania:
'to nie my, to rola samorzadow', 'to nie do nas tylko do chorych kas',
'o gospodarce prosimy laskawie rozmawiac z niewidzialna reka',
'o stopach procentowych ze znikajaca pania Prezes' itd...
Tyle tylko, ze sa to pobozne zyczenia i gusla zwyczajne. Rzad z definicji
rzadzi krajem i jak w tym kraju zle sie dzieje, to zadne chowanie glowy
w piaske nic nie da - problemy i tak przylaza do rzadu, czego az nazbyt
liczne przyklady: pielegniarki ani mysla zawracac sobie glowe dyskusjami
w kasch chorych, rolnicy zamiast do niewidzialnej wala pod ministerstwo,
jak cena ropy rosnie, to rzad musi sie przeprosic z ruska ropa i
interweniowac na ryku obnizajc cla. Na rzdaowy minimalizm mozna sobie
pozwolic w kraju o stabilnej, zrownowazonej sytuacji ekonomicznej i
spolecznej, a nie w pantwie, w ktorym zachodza tzw. 'przemiany
systemowe'. A i to nie bardzo. Taka Matka Boska polskich liberalow,
Goska Taczerowa, za nic nie wierzyla w jakies tajemne sily i dokonywane
przez sie zmiany kontrolowala stalowa reka, interweniujac gdzie popadnie.
Jej polscy wyznawcy wierza tym czasem w cuda, w szczegolnosci w
nieskonczone
zasoby ludzkiej cierpliwosci i zdolnosci do ponoszenia wyrzeczen. Oj
moga sie przeliczyc!
ale tu byl zbyt duzy szok.
> I rozlozone rece, i powtarzanie w kolko, ze po okresie "komuny"
> jestesmy tak biednym panstwem, ze nawet gdybysmy chcieli komus
> pomoc, to nie ma z czego.
A ja coraz czesciej dochodze do wniaosku, ze z ta niszczycielska rola
'komuny' w ekonomii to byla troche taka domowej roboty propaganda
negatywna. Nawet ja jej uleglem i pod jej wplywem uznalem, kiedys, ze
dziadowskiego majatku wytworzonego za czasow PRL starczy na jakie 5-6 lat
intensywnegpo rabunku. A tu prosze - starczylo na dziesiec z okladem.
Widac nie wszystko, co komuna wybudowala to bylo barachlo.
> Aha: ja WIEM, ze "spoldzielnie mieszkaniowe" to relikt
> komunizmu i wcale nie powinny miec miejsca, predzej
> czy pozniej za nie sie wezma, ale efekty ich likwidacji
> beda w naszych warunkach takie, ze urzednicy polapia miejsca
> na innych stolkach (na przyklad w Terenowej Delegaturze
> Urzedu Likwidacji Spoldzielni Mieszkaniowych), za to kilka
> biednych rodzin wyladuje na bruku, bo takie beda prawa
> "rynku".
>
Juz sie wzieli, panie Andrzeju. Juz ci tam AWSowscy bolszewicy do
spolki z przyczjaonymi do kolejnego skoku na kase za ich plecami
cwaniakami przepychaja powoli ustawe. Bedziemy oto mieli powtorke
z rozbioru mienia postpeerelowskiego: naiwni uwierza w hasla o
rozwalaniu 'dziedzictwa komuny', po czym znajda sie bdaz na bruku
badz w zrujanowanych domach, na remonty ktorych nie bedzie ich stac.
No i wtedy juz tylo pozostanie wybierac co smakowitsze rybki
ze spoldzielczego majtku. Ciekawa rzecz: ustawa narusza dwie najbardziej
fundamentalne zasady konstytucyjne (i przy okazji okrada mnie z moich
pieniedzy), a mimo to nikt jakos nie grzmi.
Nadto godzi w idee wolnego rynku. Ciekawa rzecz bowiem, iz
'postkomunistyczne spoldzielcze molochy' calkiem dobrze sie na tym
rynku znalazly; w kazdym razie nie slychac o masowych bankructwach.
No i teraz trzeba ustawy, zeby je skutecznie rozwalic! Jakis-
przepraszam z nieprlamentarne wyrazenie - posel wypowiadal sie o tym
z entuzjazmem jako 'o kolejnej, piatej wielkiej reformie'. Jedno z dwojga,
albo to jemu rozum odebralo, albo ja za chwile rozum strace, jak jeszcze
troche pomieszkam w tym kraju!
> W tej sferze propagandowej za malo bylo mowy o korzysciach
> dla ludzi. Powiedzmy Balcerowicz: "ratowal finanse panstwa".
> A ludziom zostaly "nieuniknione koszty ratowania finansow
> panstwa". Ostatnio rzad bohatersko wprowadza "cztery_konieczne_
> reformy_za_realizacje_ktorych_nie_wzieli_sie_ci_cwani_
> komunisci_a_powinni", znow jednak celem jest "reforma",
> a ludziom trudniej dostac sie do lekarza, lekarzom nie
> lepiej, a pielegniarki- wiadomo. Za to kasy chorych- rozkwitaja.
> To prawdziwy sukces "reformy". W sprawie edukacji minister
> rzadu Buzka pomylil sie o jakies glupie miliony, w efekcie
> czego aby w tym roku uratowac budzet, trzeba bylo w te pedy
> nowelizowac Karte Nauczyciela, zeby nauczyciele w przyszlym
> roku za duzo pieniedzy nie dostali. I znow przyklad sprzed
> kilku dni: pracownicy administracji jednej z warszawskich
> gmin- dzielnic wyplacili sobie na gwiazdke dodatkowe pensje
> od 800 do 5000 zlotych, ile kto zarabial, a nauczycielom
> przyznano talony na 150 zlotych.
>
Pan to ma zdrowie, zeby jeszcze o tym wszystkim pisac. Ja juz nawet
sluchac nie potrafie - ostatnio coraz czesciej lapie sie na tym, ze z
44 dostepnych mi kanalow radiowych wybieram te wylacznie z muzyka
klasyczna.
>
> > Jesli propagandzistom SLD uda sie utrwalic "myslenie"
> > przedstawione przez p. Szymoszka, to przyszla Polska w optymistycznym
> > wariancie bedzie bananowa republika rzadzona przez uwlaszczonych komunistow
Tylko skad sie wezma pieniadze na import bananow? W koncu istnieje pewna
minimalna ilosc kalorii , jak musi zjesc pielegniarka i nauczyciel.
Prycza w noclegowni tez - mal bo malo - ale jednak kosztuje. Sa wiec
pewne naturalne granice pozyskiwania funduszy z redukcji nakladow
na kolejne grupy zawodowe. Te granice pewnie nawet da sie wyliczyc.
> do Unii Europejskiej. I pozostaje wlasciwie miec nadzieje,
> ze wyjdzie to nam na dobre, ze obyczaje sie troszke
> ucywilizuja, a nie tylko przybedzie tym razem "europejskich"
> instytucji i biur do obsadzenia przez jakichs rodzimych
> cwaniakow. Skazani jestesmy w kazdym razie na rownanie
> w gore, a nie tworzenie tu autarkii, odgrodzenie
> sie od swiata, czy zwrot w kierunku wschodnim.
Ano, pozostaje miec nadzieje.
Ah i jeszcze jedno, drodzy dyskutanci, czy nie zauwazyli panstwo,
ze troche czasu uplynelo i ze tegoroczni maturzysci w 1989 roku
dopiero zaczynali chodzic do szkoly. Spytajcie sie takiego mlodego
czlowieka, co wie o jakiejs Magdalence i co go to w ogole ochodzi.
Co bynajmniej nie oznacza, ze nic go w ogole nie obchodzi. Obchodzi
i to jeszcze jak! Tylko cos zupelnie innego. Obrabialismy ostatnio
z jedna taka maturzystka tekst, w ktorym pojawil sie skrot GDR.
Dziewcze, chcac sie pochwalic wiedza wykrzyknelo: 'Wiem, wiem
DAWNO TEMU byly dwa panstwa niemieckie!'. A ja wciaz, kiedy zmruze
powieki,
widze padajacy mur, jakby to bylo wczoraj. Chyba czas do piachu!
No ale dosc marudzenia. Wszak ida Swieta, pol/ki uginaja sie pod towarami,
radujmy sie! Rzad tez sie ugnie przed z.a,daniami...
Czyli Wesoloych, mimo wszystko!
w.j.g.
>
> > Mikolaj Sawicki
>
> Andrzej Szymoszek
>