O matematykach

2000-05-05 Wątek W³odzimierz Holsztyñski

Zaczne elegancko od polskich matematyczek,
by zakonczyc wspomnieniem wielkiego matematyka
niemieckiego, jako ze na dzien dzisiejszy
przypada rocznica jego smierci. Byl on jednym
z waznych ogniw wspanialej niemieckiej tradycji
matematycznej, rozpoczetej jeszcze przed
Gaussem -- tradycji, ktora padla ofiara/
hitleryzmu.

Z czterech polskich matematyczek,
ktore sie wyroznily na skale
swiatowa, dwie zostaly uhonorowane w Internecie,
ale niestety nie Prof. Wanda Szmielew, ktora
uzyskala wyniki w logice i podstawach geometrii,
ani nie topolog Hanna Patkowska, ktora m.in.
udowodnila jednoznacznosc rozkladu skonczenie
wymiarowego, spojnego ANR na skladniki jednowymiarowe
--niezwykle silny i trudny wynik. Hanna byla
w Profesora Borsuka Katedrze Geometrii, UW,
moja/ nieco starsza kolezanka/; zreszta doktorat
dostalismy mniej wiecej w tym samym czasie.
W 1966, jedyne na cala Polske dwie nagrody Ministra
nowo ustanowionego, polaczonego Ministerstwa
Edukacji (lub jakos tam), ze wszystkich dziedzin,
przypadly wlasnie jej i mnie. Hanna, chociaz bardzo
mila, cicha i niesmiala, to byla postrachem studentow
na wydziale biochemii, byc moze nie tylko biochemii.

Sukcesy odnosi takze wyksztalcona w Polsce, pracujaca
w Edmonton, na University of Alberta, Prof. Nicole
Tomczak-Jaegermann, zajmujaca sie geometria
skonczenie-wymiarowych przestrzeni banacha.

Mysle, ze gdybym byl lepiej poinformowany, to liste
bym przedluzyl.

Natomiast Prof. Helena Rasiowa jest wymieniona
w niewielkim (i niepelnym) spisie 32 kobiet
matematyczek, pod adresem:

http://www-groups.dcs.st-andrews.ac.uk/~history/Indexes/Women.html

Urodzila sie w Wiedniu (Austria), 20 czerwca, 1917 roku.
Studiowala matematyke w Warszawie, pod okupacja
niemiecka, w (bo nie "na") podziemnym uniwersytecie.
Wykladowcami byli matematycy swiatowej klasy:

Borsuk, Lukasiewicz, Mazurkiewicz, A.Mostowski,
Sierpinski... (Borsuk byl nawet na to konto
uwieziony, ale jakos zdolal wyjsc z opresji).
Praca magisterska Heleny Rasiowej splonela razem
z domem w ktorym mieszkala, w czasie Powstania
Warszawskiego. Wraz z matka przezyla w piwnicy,
pod zawalonym i spalonym domem. Tak wiec po wojnie,
za namowa Mostowskiego, napisala prace magisterska
jeszcze raz (Lukasiewicz opuscil Polske), by wreszcie
uzyskac stopien magistra w r. 1946. zostala Profesorem
Nadzwyczajnym w r. 1957, i Zwyczajnym w r. 1967.
Zajmowala sie przede wszystkim logika (w algebraicznym
stylu), przy okazji troche algebra, a w pozniejszych
latach takze Informatyka (Computer Science).
Dzialala takze w wydawnictwach matematycznych,
w Polskim Towarzystwie Matematycznym i w PAN.

Zmarla w Warszawie (Polska), 9 sierpnia, 1994r.

Pamietam ja/ dobrze, wspominam z wielkim cieplem.
To u niej zdawalem pierwszy swoj egzamin na UW.
Z algebry. Dostalem 3+ (co za rozczarowanie, ale
ze nie bylem przygotowany, wiec nie mialem zalu).
Trzy lata potem znowu, tym razem z logiki. Stopien
otrzymalem lagodny, 4 z dwoma minusami, tak bardzo
Pani Rasiowa nie miala ochoty "zaawansowanemu"
studentowi dac trojki. Dzis juz tylko sie usmiecham,
kiedys bylo mi troche wstyd :-)  Juz dawniej na
Poland-L wspominalem o Prof. Rasiowej, wiec nie bede
sie powtarzal. Dodam tylko, ze gdy pracowalem
w Las Vegas (New Mexico) nad Metna Logika (Fuzzy
Logic), to natknalem sie na pionierska wspolna prace
Andrzeja Bialynickiego-Biruli i Heleny Rasiowej,
w ktorej badali pewne uogolnienie algebr boole'a.
Warto tez wspomniec, ze za podstawe Fuzzy Logic
(i Fuzzy Set Theory) sluza pojecia i wyniki
Lukasiewicza.

Takze pod adresem:

http://www.agnesscott.edu/lriddle/women/

mozna znalezc dokladnie jedna polska matematyczke,
tym razem Profesor Krystyne Kuperberg (patrz takze
pod:

http://www.agnesscott.edu/lriddle/women/kuper.htm

oraz

http://www.awm-math.org/noetherbrochure/Kuperberg99.html

)

Krystyna uzyskala szereg swietnych wynikow,
przy tym potrafi je przedstawiac i na jej
odczyty matematyczna publika wali jak w dym.

Uzyskala magisterke na UW, u Profesora Borsuka.
Z tej tez tematyki, z Teorii Ksztaltu, napisala
prace doktorska u Profesora W.H.Jaco, w Houston
(Teksas). Juz w tym czasie jej zainteresowania
zmienily kierunek. Rozwiazala m.in. stary problem
Knastera w 1987r, a w 1993 sprawila sensacje
pierwszej klasy, gdy skonstruowala kontrprzyklad
na wazna dla specjalistow hipoteze Seiferta, ktorym
to tematem zajmowali sie najostrzejsi, najwybitniejsi
topolodzy. Krystyna pokazala, ze wbrew panujacej
opinii, domysl Seiferta nie sprawdzil sie. Pisano
o jej wyniku nie tylko w prasie matematycznej,
ale takze i w ogolno-naukowej (Science). Za ten
wynik, i poprzednie, Krystyna uzyskala szereg
wyroznien i nagrod, m.in. w 1995r. nagrode imienia
Alfreda Jurzykowskiego, Fundacji Kosciuszki; ale
nie chce Was zanudzac dluga/ lista/.

Pisze/ "Krystyna", bo byla w Warszawie rowniez
moja studentka/. Jej rodzina tez jest mocno matematyczna.
Wciagnal ja/ do matematyki byc moze jej starszy  brat,
Andrzej Trybulec, ciekawa postac -- najpierw studiowal
filozofie, potem matematyke, ma

praca w LA

2000-05-05 Wątek Marcin Chwist

Los Angeles: praca na pol etatu przy testowaniu nowopowstajacych stron
internetowych. Szczegoly ponizej.
Zapraszam rowniez do odwiedzin nowego forum dyskusyjnego pod adres:
http://www.ipolonia.com/messageboard
Powodzenia,
Marcin

Marcin Chwist
Director of Marketing and Community Relations
iPolonia.com
310-426-2363

Netsperanto
Continental Grand Plaza II
400 Continental Blvd., Sixth Floor
El Segundo, CA 90245

Do you speak Netsperanto?
www.netsperanto.com

--->Part-Timers Needed
Contribute to the start-up of a new dotcom!
We're assembling a small team of Testers
to surf our sites before they become public.

· Hours: 10-40 hours weekly as needed. Extremely flexible hours
· Pay: $12 hourly
· Duration: The next six weeks are crucial;
great potential to continue into the summer.
· Experience: Testers must understand the basics of navigating through the
Internet, and must be able to read Polish
· Location: 400 Continental Blvd., El Segundo 90245 (near Sepulveda and El
Segundo Boulevards)
· Parking and Snacks Provided

For more details and a brief interview, please contact:
Jim Roman

Netsperanto.com
310-426-2112



Kochani ksiezulkowie

2000-05-05 Wątek Anna Niewiadomska

.
>
>Po drugie: Uzycie zwrotu "kochani ksiezulkowie" swiadczy o pani
>glebokiej nienawisci do ksiezy, a i zapewne do katolicyzmu. Co,
>w konsekwencji, ujmuje wiarygodnosci pani wpowiedzi.
>
>Niesmialo osmielil sie objasnic:
>
>ASM

Eeee tam Panie ASM, przesadza Pan jak zwykle, i w dodatku wyciaga Pan
glupie wnioski, tez zreszta nie pierwszy raz. Wypowiedz jest absolutnie
wiarygodna, kaplica na Rakowieckiej zostala zamknieta w sposob ktory urazil
moje uczucia nie tyle moze religijne ile sentymentalne i wniosek dla mnie z
tego taki ze kochani ksiezulkowie nie maja taktu. Nie oni zreszta jedni,
ale od ksiezy wlasnie czlowiek spodziewa sie wiecej tego taktu, bo cala ich
dzialalnosc zasadniczo odnosi sie do sfery uczuciowej. Jak szewc robi
niewygodne buty, a krawiec nieladne garnitury to jest zlym szewcem albo
krawcem, a jak ksiadz nie umie obchodzic sie z duchowa sfera swoich
owieczek tono wlasnie, ale zaraz nienawisc do katolicyzmu, bez przesady.

Pozdrowienia Amma Niewiadomska



Re: Kaczka Dziwaczka

2000-05-05 Wątek JA

Malgorzata Zajac wrote:

[ciachu ciach]
>
> Ponizej zalaczam fragment felietonu Macieja Ilowieckiego opublikowane-
> go w ostatnim numerze "Tygodnika AWS" [nr 19 (174) str.34]
>
> Malgorzata
>
>

ciachu ciach]
   ^v^v^v^v^v^
>
> Zastanawiano sie, czy ow Niemiec
> byl rzadkim po tamtej stronie okazem czlowieka przyzwoitego, czy moze
> w 1944 roku Niemcy nie wypelniali juz obowiazkow z takim zapalem, jak
> kiedys, czy moze byly jakies inne przyczyny wyjscia calo z tak smiertelnie
> (doslownie!) groznej sytuacji.
>
> Tak czy inaczej, rzec mozna, iz pewien udzial w szczesliwym zakonczeniu
> tej niezwyklej (na tamte czasy) historii mial Jan Brzechwa i jego niezapo-
> mniana Kaczka Dziwaczka.
>
>  ^v^v^v^v^v^

Moze i ja powspominam owe czasy i miejsca: sierpien 1944,
tzw "linia EKD" pod plonaca Warszawa.

Mialem wtedy 10 lat. Ojciec wiedzial juz od wiosny o planach
powstania i w maju wynajal maly domek, tylko pokoj z kuchnia,
w Nowej Wsi, obecnej dzielnicy Pruszkowa. Uczeszczalem jeszcze
wtedy z moja siostra na tzw. "komplety" tj. do nielegalnej szkoly
w Warszawie i az do konca roku szkolnego jezdilismy do Warszawy
kolejka EKD.

Potem przyszlo lato i powstanie. Trzeba trafu, ze w oddalonym o pareset
metrow palacu w Helenowie (notabene nalezacym niegdys do mojego
prapradziadka) urzadzil sobie kwatere dowodca akcji przeciwko
Warszawie, oslawiony gen. Rheinhardt. W okolicznych domach
rozkwaterowano
wojsko, wiec i do naszego pokoiku wsadzono kilku zolnierzy Wehrmachtu,
a ich lacznosciowa ciezarowke z duzym masztem-antena zaparkowano
na podworku.

Bylo to bardzo mieszane towarzystwo: Alzatczyk mowiacy po francusku,
ktory prawie ze zaprzyjaznil sie z moja babka znajaca ten jezyk moze
lepiej od polskiego, taksowkarz z Berlinia, co stracil w bombardowaniu
cala swoja rodzine i polski Slazak z Opolszczyzny. Z tym mialem
najwiekszy kontakt, bo mowil po polsku i nawet uczyl mnie
rzucac granatami i to prawdziwymi, a takze alfabetu Morse'a.
Wlasciwie nikt z nich nie kryl  swego stosunku do Hitlera i wojny i
stad moze taki niezly kontakt z nasza rodzina. Nie przeszkadzalo mi to
jednak wymykac sie z moim kolesiem Wladkiem, synem wlascicieli naszego
domku wieczorami, juz po godzinie policyjnej, by na okolicznych polach
przecinac gesto rozciagniete przewody telefonicznie. Raz nawet
ostrzelano
nas z karabinu maszynowego umieszczonego na wiezyczce przy kolczastym
plocie otaczajacym park w Helenowie (moze powinienem starac sie o rente
kombatancka? :-))

Moj ojciec byl w powstaniu 12 dni - potem przebral sie po cywilnemu i
wyszedl z Ochoty z ludnoscia cywilna przez slawetny Zieleniak i
Pruszkow.
Gdy jeszcze jednak go nie bylo, "nasi" Niemcy pocieszali nasza
matke: "Niech sie pani nie martwi, to tylko male grupy bandytow
walcza i niebawem sie to skonczy". I w tym miejscu nasze poglady
na Powstanie Warszawskie i wogole wojna zaczynaly sie powaznie roznic.

Jacek A.



Rozbieznosci w sprawie Owsiaka

2000-05-05 Wątek Malgorzata Zajac

Nie krytykuje dzialalnosci Orkiestry, bo to dzialalnosc pozyteczna.
Przesadne sa jednak zachwyty, bo suma sumarum ta dzialalnosc
jest okupiona znacznymi kosztami wlasnymi. Sam Jerzy Owsiak
ma dwie twarze, faktem jest, ze ta druga pokazuje rzadziej.

Nie lubie Owsiaka. Po prostu nie lubie takich rozreklamowanych
cwaniaczkow jak on. A podziwiam nieznajomosc tematu wielu osob
o nim sie wypowiadajacych. Co wie o Owsiaku np. pan Jacek Arku-
szewski twierdzac jakoby Owsiak " tez postepowal wedlug wskazan
Kosciola". Czy pan Jacek czytal wywiady Owsiaka np. dla "Trybuny"
w ktorym ten dawal szczera wykladnie swoich pogladow. Watpie.

Razi mnie natarczywy styl Owsiaka, nieustanna autoreklama (na
koszt podatnika), taki styl balowania na gruzach moralnych zasad,
"robta co chceta i z kim chceta!", "czlowiek wolny idzie taka droga,
jaka mu sie podoba". W ogole po prostu nie lubie takich anarcho-
liberalnych pyskaczy programowo zwalczajacych mieszczanska
moralnosc i otwierajacych spoleczenstwa (tak sie im przynajmniej
wydaje, ze taka misje realizuja). Meczy mnie caly ten owsiakowy
zgielk, libertynskie, a wlasciwie kretynskie dowcipy. Mam jedynie
nadzieje, ze ten czlowiek sie kiedys ustatkuje, bo tacy jak on czesto
z wiekiem przechodza metamorfozy.;-)

Malgorzata



Re: Rozbieznosci w sprawie odznaczen

2000-05-05 Wątek JA

Chris BOROWIAK wrote:
>
> JA wrote:
>
> > Skad tylko ta niechec do Owsiaka? Przeciez tez postepuje
> > wedlug wskazan Kosciola.
>
> Popierajac aborcje, malzenstwa homoseksualne etc.
> Usmialem sie jak norka...
>
> Krzysztof Borowiak

Ja tylko wiem, ze zbiera skutecznie pieniadze na chore
dzieci. Czy moge uzyskac zrodla, gdzie Owsiak popiera aborcje
i malzenstwa homoseksualne?

Jacek A.



Re: 3 maja w SCMP

2000-05-05 Wątek Andrzej Mezynski

On Thu, 4 May 2000, Anna Niewiadomska wrote:

> A co do meritum sprawy, to pod kosciolem Jezuitow na Rakowieckiej w
> Warszawie jest (byl na poczatku lat 90) sklep, a w bylej kaplicy gdzie my
> bralismy slub i nasze dzieci  byly chrzczone, kochani ksiezulkowie
> zorganizowali, rowniez wtedy, sklep z jakimis lupami z zagranicznych darow
> i chinskich importow, tego im nigdy nie darujemy, taka desekracja to jak w
> sowietach... Pozdrowienia Anna Niewiadomska
>

Po pierwsze: Akcje wyprzedazy "lumpow" sa bardzo powszechna forma
zbierania srodkow na cele charytatywne. Robia to parafie/gminy
katolickie jak rowniez protestanckie na calym (bodajze) Swiecie
(po ktorym troche sie walesalem [moze powinienem z duzej litery?])

Po drugie: Uzycie zwrotu "kochani ksiezulkowie" swiadczy o pani
glebokiej nienawisci do ksiezy, a i zapewne do katolicyzmu. Co,
w konsekwencji, ujmuje wiarygodnosci pani wpowiedzi.

Niesmialo osmielil sie objasnic:

ASM



Kaczka Dziwaczka

2000-05-05 Wątek Malgorzata Zajac

Jan Brzechwa zostal niedawno przypomniany w dosc ponurych okolicz-
nosciach, ktore okazaly sie w rzeczywistosci troche mniej ponure. Jak
napisal w swoim reportazu w "Gazecie Wyborczej" z 14 kwietnia br.
Leszek K. Talko, w sprawie nadania imienia szkoly w Dmosinie pierwotnie
chodzilo o to, czy nadac imie miejscowego zasluzonego (byla ich trojka
do wyboru), czy kogos obcego (oczywiscie w rozumieniu tamtejszym,
lokalnym). Z reportazu wynika, ze ten pierwszy przeciwny Brzechwie nie
wiedzial w ogole nic o "pochodzeniu" pisarza.

Talko pisze, ze dopiero pozniej zaczely nadchodzic - uwaga! - anoni-
mowe listy z akademickim niemal wykladem, kto zacz byl ow Brzechwa
i jak to sie kiedys nazywal. W anonimach tych (bylo ich kilka) bylo podane
ze "w Sejmie RP zasiada 80 procent, a w senacie 95 procent Zydow",
co samo w sobie powinno zapalic swiatelko ostrzegawcze miejscowej
inteligencji i dziennikarzy, ktorzy o sprawie pisali. Z reportazu wynika,
ze nie wiadomo w koncu co powiedzial na temat calej sprawy miejscowy
proboszcz. Jesli to, co podaly pierwotnie media, to powinni z tego wycia-
gnac wnioski jego przelozeni.

Natomiast nieznani dzis z nazwiska rozniecacze wasni, rozsylajacy ano-
nimy dzialali rozmyslnie i z premedytacja dazyli do wywolania awantury.

Ponizej zalaczam fragment felietonu Macieja Ilowieckiego opublikowane-
go w ostatnim numerze "Tygodnika AWS" [nr 19 (174) str.34]

Malgorzata

^v^v^v^v^v^

Pewnego popoludnia, wiosna 1944 roku (straszliwie dawno... ale zapa-
mietalem ten dzien bardzo wyraznie) bawilem sie z moja cioteczna sios-
trzyczka w teatr kukielkowy. Bylo to w nieduzej, podwarszawskiej, letnis-
kowej miejscowosci. Bylismy malymi dziecmi, ale dobrze zdawalismy
sobie sprawe z tego, co dzieje sie wokol nas.

Wtedy ktos przyszedl i dlugo szeptal z nasza rodzina - zaraz potem przy-
prowadzono mloda kobiete. Ta pani - powiedziano nam - musi sie u nas
ukryc przez kilka godzin, szukaja jej Niemcy, grozi jej smierc. I nam tez -
dodala babcia - bo ta pani jest Zydowka. Dlatego musicie w razie czego
spokojnie sie bawic, na nic nie zwracajac uwagi.

Dorosli slusznie uznali, ze trzeba powiedziec dzieciom prawde. Ucieki-
nierce polecono polozyc sie pod lozkiem (co bylo pewnie straszliwa
naiwnoscia, ale juz brakowalo czasu na cos innego), a nam - rozlozyc
swoje kukielki przed samym lozkiem, tak by zabawki zaslanialy kryjowke.
Mielismy cala mase kukielek zrobionych samodzielnie (no, wspolnie
z babcia) - byly bohaterami naszych ulubionych ksiazeczek dzieciecych.

Najbardziej udala nam sie Kaczka Dziwaczka i kilka innych postaci,
wymyslonych przez Jana Brzechwe. Teraz wiec zaczelismy odgrywac
ich historie na scenie przed lozkiem.

Po pewnym czasie przyszli Niemcy. Bardzo mlody, jasnowlosy oficer
w mundurze "jak z igly", ktory to mundur mnie zafascynowal. I dwoch
poteznych zandarmow w chelmach, z wielkimi blachami na piersiach
(byla to zapewne zandarmeria wojskowa, dlaczego akurat oni, nie wiem)
Zandarmi stali przy drzwiach, oficer przelecial cale mieszkanie, o dziwo
nie zagladajac do szaf czy pod lozka i... zatrzymal sie przy naszym
lozku z ukryta pod nim dziewczyna.

Kucnal (!) przy naszych kukielkach - cala rodzina zamarla, ale my nie
przejelismy sie specjalnie. W naszym wieku nie rozumialo sie jeszcze
spraw najgorszych i ostatecznych.

Oficer siegnal reka... i chwycil nasza cudowna, smieszna Kaczke Dziwa-
czke. Babcia, znajaca niemiecki (wywodzila sie z Poznanskiego), zacze-
la mu szybko opowiadac, ze to ulubiona bohaterka wspanialej ksiazeczki
dla dzieci. Zapytal, kto jest autorem - polski pisarz jan Brzechwa - odpo-
wiedziala babcia. Niemiec spytal wtedy, czy moglibysmy mu ofiarowac
Kaczke Dziwaczke, bo ma corke w tym wieku, jak moja siostrzyczka.

Oczywiscie, z przyjemnoscia, odparla babcia, ale kiedy siegnela po
biedna Kaczke i wreczyla ja oficerowi, rozryczala sie nagle moja siostra.
Niemiec... poglaskal ja po glowie i oddal jej kukielke.  Potem powiedzial
"Dziekuje, do widzenia" - i nieproszeni goscie wyszli. Dopiero wtedy
rodzina "odreagowala", a "pani spod lozka", wypiwszy herbate i srodek
uspokajajacy, odeszla z panem, ktory wkrotce po nia przyszedl.

Potem, duzo pozniej, dowiedzialem sie, ze moj wuj (ojciec tej dziewczynki,
co nie chciala oddac Niemcowi Kaczki Dziwaczki) - pseudonim Otto,
byl dzialaczem konspiracji, a cala akcja przerzutu Zydowki w bezpieczne
okolice byla zorganizowana przez AK w ostatniej chwili. Babcia opowie-
dziala nam rozmowe z oficerem, a cala rodzina dlugo omawiala ten
niezwykly jak na te czasy przypadek. Zastanawiano sie, czy ow Niemiec
byl rzadkim po tamtej stronie okazem czlowieka przyzwoitego, czy moze
w 1944 roku Niemcy nie wypelniali juz obowiazkow z takim zapalem, jak
kiedys, czy moze byly jakies inne przyczyny wyjscia calo z tak smiertelnie
(doslownie!) groznej sytuacji.

Tak czy inaczej, rzec mozna, iz pewien udzial w szczesliwym zakonczeniu
tej niezwyklej (na tamte czasy) historii mial Jan Brzechwa i jego niezapo-
mnian

Re: Z repertuaru europejskiego socjaldemokraty

2000-05-05 Wątek Andrzej Szymoszek

On  4 May 00 at 14:25, Katarzyna Zajac wrote:

> Moja babcia przebywa od kilku miesiecy w Kanadzie. Pod koniec
> marca (a moze w poczatkach kwietnia) jakas mila ankieterka pewnej
> szacownej firmy zostawila w skrzynce pocztowej babci informacje,
> ze przybedzie tego a tego dnia celem zbadania stanowiska babci
> w badanej sprawie. Mama udala sie wiec w zapowiedzianym terminie
> do mieszkania babci, zeby m.in. przyjac pania ankieterke. Nikt ]
> sie nie pojawil.
>
> Poniewaz byla to sobota, dopiero w poniedzialek mama zatelefonowala
> do firmy tej pani, gdzie po pewnych peregrynacjach ze zdziwieniem
> dowiedziala sie, ze babcia juz przekazala swoja opinie.

 W Kanadzie moze i tak maja. A u nas? Mysmy kiedys
   byli ankietowani przez OBOP, ktorych rozglosni radiowych
   sluchamy. Trzeba bylo prowadzic specjalny dzienniczek,
   zupelnie na powaznie. I odebrali go od nas.

> sie od kilku lat telewizja publiczna. Poza tym w sposob oczywisty
> na wyniki ankiet i sondazy wplywa sposob formulowania pytan, ktory
> jest bardzo korzystny dla urzedujacego prezydenta.

 Cholernie korzystny, nie ma co. Na kogo bedziesz glosowal
   w wyborach prezydenckich: na Kwasniewskiego, Krzaklewskiego,
   Olechowskiego, Walese itd.

> Czy, jesli chodzi o sprzecznosc wynikow sondazy z wynikami wyborow,
> nie bylo przypadkiem w ostatnich latach w Polsce jakichs dziwnych
> precedensow ?
>
> Owszem, i nie tak dawno. Jacek Kuron mial 2-3 miesiace przed wybo-
> rami prezydenckimi w 1995 roku podobne wysokie, jak dzis Kwasniewski,
> statystyczne poparcie. Potem przyszlo rozczarowanie.

 Nieprawda. Jacek Kuron zajmowal, i do dzis wlasciwie zajmuje,
   wysokie miejsce w sondazach na polityka, ktoremu sie ufa.
   Ale to ze sie komus ufa wcale nie swiadczy o tym, ze sie go
   chce na prezydenta. Ufa sie dzinsom i termosowi, nie sa to
   bynajmniej atrybuty prezydenckie (podobnie jak nie sa nimi
   sweter i pionierki, ktorym sie dodatkowo nie ufa). Z sondazy
   natomiast wynika, ze Kwasniewski ma i jedno, i drugie.

> To sa chyba sprawy oczywiste i nie wspominalabym o nich, gdyby
> nie to, ze pan Michal od dluzszego czasu uzywa wynikow badan jako
> argumentu na rzecz reelekcji Kwasniewskiego. Gdyby ten argument
> mial byc decydujacy, to juz dzis moglibysmy darowac sobie kampanie
> wyborcza. Nie ukrywam, ze wolalabym argumenty merytoryczne.
>
Jakie znowu merytoryczne? No dobra: Kwasniewski nie nadaje
  sie na prezydenta, bo pisywal w "Sztandarze", fotografowal
  sie w Skierniewicach z ruskim szpiegiem, bezprawnie podawal sie
  za magistra, reklamowal meble szwagra, chlal z satrapa Lukaszenka
  i z wielu jeszcze innych powodow. Ale Kwasniewski bedzie
  prezydentem, bo ludzie na niego zaglosuja. Jak to w demokracji.

> Katarzyna

  Andrzej



Re: Vernichtungslager Kulmhof

2000-05-05 Wątek Zbigniew J Koziol

On Fri, 5 May 2000, Tomasz J Kazmierski wrote:

> >W tej chwili mam na uwadze nastepny protest do przeprowadzenia. Na razie
> >dyskutowany byl na liscie Polska. Na pewno tutaj ta druga sprawa tez dotrze
> >szybko. Wazniejsza jest.
>
> Czy chodzi o witryne Centrum Wiesenthala, na ktorej umieszczono
> symbol swastyki obok slowa 'endecja'?

Tak. Zreszta na stronach Centrum Wiesenthala istnieje bardzo duzo
przeinaczen, klamstw i manipulacji - antypolskich.

> Nie mam nic przeciwko ewentualnemu protestowi, zadna polska
> partia przedwojenna, nawet najbardziej antysemicka, nie powinna
> byc laczona z horrendalna symbolika Hitlera i jego NSDAP.
>
> Jednak w zadnym wypadku nie moglbym podpisac sie pod proponowanym
> na Panskiej witrynie listem.

Wolalbym, aby dyskusja na temat tresci listu odbyla sie wtedy, gdy wroci na
liste Pan Wilhelm - mysle, ze wroci wkrotce. Ja osobiscie nie mam az tyle
zastrzezen do jego listu, choc tez wydaje mi sie, ze lepiej byloby napisac
go inaczej.

W tym przypadku zreszta watpie, by protest w formie jaka byla przeprowadzana
przed chwila w sprawie Chelmna mial jakakolwiek szanse powodzenia. Tym razem
trzebaby uzyc innych metod i zrobic duza propagande z wykorzystaniem rowniez
tradycyjnych mediow.

Pozdrawiam,
zb.



Re: Vernichtungslager Kulmhof

2000-05-05 Wątek Tomasz J Kazmierski

Zbigniew J Koziol:

>W tej chwili mam na uwadze nastepny protest do przeprowadzenia. Na razie
>dyskutowany byl na liscie Polska. Na pewno tutaj ta druga sprawa tez dotrze
>szybko. Wazniejsza jest.

Czy chodzi o witryne Centrum Wiesenthala, na ktorej umieszczono
symbol swastyki obok slowa 'endecja'?

Nie mam nic przeciwko ewentualnemu protestowi, zadna polska
partia przedwojenna, nawet najbardziej antysemicka, nie powinna
byc laczona z horrendalna symbolika Hitlera i jego NSDAP.

Jednak w zadnym wypadku nie moglbym podpisac sie pod proponowanym
na Panskiej witrynie listem. Kazdy akapit obraza jedynie adresata i
zaden akapit nie zawiera chocby jednego rzeczowego argumentu.
List nie ma zadnej logicznej struktury, niczego nie wyjasnia
i jest odrazajaca, chaotyczna, antysemicka diatryba.

Ostatni akapit, szczegolnie przerazajacy, jest w swej tresci
podobny tego, co wypisywali kiedys o Zydach sami nosiciele symbolu
przeciw ktoremu list rzekomo protestuje.

I jeszcze jedno. Pamietam, ze kiedys autor listu bronil i cytowal
na tym forum naziste Davida Irvinga, na ktorego domu w Londynie
tez kiedys wisialy swastyki i w ktorego salonie nad kominkiem
znajdowal sie do niedawna portret Adolfa Hitlera. Dlaczego wtedy
te symbole nie budzily u autora protestu odrazy?

Nikt, komu drogie jest dobre imie Polski i Armii Krajowej
nie podpisze sie pod listem Wilhelma Glowackiego.

Tomasz J Kazmierski



Re: Rozbieznosci w sprawie odznaczen

2000-05-05 Wątek Chris BOROWIAK

JA wrote:

> Skad tylko ta niechec do Owsiaka? Przeciez tez postepuje
> wedlug wskazan Kosciola.

Popierajac aborcje, malzenstwa homoseksualne etc.
Usmialem sie jak norka...

Krzysztof Borowiak



Re: Vernichtungslager Kulmhof

2000-05-05 Wątek Zbigniew J Koziol

Drodzy Panstwo,

Pozwolilem sobie zamiescic na www przykladowe odpowiedzi na list z Der
Spiegel - zamiescilem list Pawla Lenarczyka oraz Konrada Lepeckiego.

http://www.iyp.org/protest/

W tej chwili mam na uwadze nastepny protest do przeprowadzenia. Na razie
dyskutowany byl na liscie Polska. Na pewno tutaj ta druga sprawa tez dotrze
szybko. Wazniejsza jest.

Pozdrawiam,
zb.



Re: Rozbieznosci w sprawie odznaczen

2000-05-05 Wątek JA

>
> Krzysztof Borowiak
>
> PS. A KK w Polsce posiada, co wiecej, po 1990 roku takze odzyskal, liczne
> dobra, takze w postaci nieruchomosci, z ktorych robi uzytek na rzecz celow,
> ktorym sluzy. I Bogu dzieki, ze tak jest, bo pomoc np. Caritasu wielokrotnie
> przewyzsza hucznie naglasniane wymysly oszoloma Owsiaka...

I znakomicie! Skad tylko ta niechec do Owsiaka? Przeciez tez postepuje
wedlug wskazan Kosciola.

Jacek A.



Re: 3 maja w SCMP (i we Wroclawiu)

2000-05-05 Wątek Andrzej Szymoszek

  Na moje:

> >> (...) Ogolnie: gdy ksiadz prowadzi jakas dzialalnosc gospodarcza,
> >>  to jest to kontrowersyjne.

  Tom Kazmierski:

> >Ciekaw jestem co jest takiego kontrowersyjnego w dzialalnosci gospodarczej?
> >Przeciez dzialalnosc gospodarcza wspiera i wzmacnia wspolnote. W naszej
> >zasciankowej parafii w Southampton, prowadzimy, z udzialem proboszcza,
> >dosc intensywna dzialalnosc gospodarcza, mamy sklep, a nawet bar
> >(z wyszynkiem polskich alkoholi).

  W starej dobrej Anglii obowiazuje etos przedsiebiorczosci
 indywidualnej. U nas tymczasem "dzialalnosc gospodarcza" oznacza
 chodzenie po roznych urzedach, znajomosci, lapowki za koncesje,
 uklady w bankach i dostep do tanszych kredytow...Nie dziwota
 zatem, ze ludzie woleliby trzymac ksiezy od tego wszystkiego
 z daleka.

   i Michal:

> Dalsza dyskusja wykazala, ze conajmniej czesc dyskutantow czula ze w takim
> podejsciu Kosciola do spraw mamony jest cos niewlasciwego. No bo ci co
> Kosciola zazwyczaj bronia, dowodzili ze przypadki jak opisane w SCMP nie
> maja w ogole miejsca, a osoby wobec niego krytyczne sypaly przykladami ze
> wprost przeciwnie.
>
> Co do dzialalnosci gospodarczej _parafii_ to zapewne nie nalezy miec nic
> przeciwko temu, jak dlugo parafialny sklepik nie sprzedaje pornografii czy
> "Protokolow Medrcow Syjonu". Gorzej gdy ta dzialalnoscia zajmuja sie
> _ksieza_ ktorzy wydawaloby sie powinni miec inne powolanie.

 To wiaze sie z taka sprawa jak dzialania swieckich w Kosciele.
  W Polsce nie wydaje sie to zbyt dobrze rozwiniete, przynajmniej
  gdy chodzi o sprawy powazne, a do takich nalezaloby zaliczac
  dzialalnosc gospodarcza, jakies parafialne kasy zapomogowo-
  pozyczkowe itp. Nie ma jak sadze wielu przykladow aktywnych
  dzialan gospodarczych prowadzonych pod szyldem parafii,
  z zaangazowanymi sporymi pieniedzmi, stad rozne "rumours", ze
  ksieza robia to cichaczem. Dzialalnosc swieckich ogranicza sie
  do pracy na rzecz parafii typu przyniesc kwiaty do oltarza czy
  kosciol posprzatac, mezczyzni znajduja zastosowanie gdy
  np. buduje sie nowa swiatynie.


> Michal Niewiadomski


   Andrzej Szymoszek



Re: DER SPIEGEL on Chelmno: our reputation precludes misunderstanding

2000-05-05 Wątek Kazik Stys

Ciekawy jestem jakby Der Spiegel okreslil ten oboz, gdyby byl rzeczywiscie
polski. Jakiego przymiotnika by uzyl.
Z tego rodzaju pokretnymi tlumaczeniami przez dlugo okres czasu paralismy
sie w kanadyjskich smp. W koncu, jedna z gazet zaskarzylismy do Sadu Prasowego.
Sa takie w Kanadzie. Oczywiscie gazeta przegrala sprawe. Od tego czasu "Polish
concentration camps" pojawia sie niezmiernie rzadko i jest natychmiast
prostowane. Nelezy tu takze dodac, ze wielu kanadyjskich dziennikarzy bylo
przkonanych, ze to w polskich obozach koncentracyjnych mordowano Zydow. No ale
to juz inna sprawa.
Kazik Stys


--
In article <[EMAIL PROTECTED]>,
[EMAIL PROTECTED] (Tomasz J Kazmierski) wrote:


> FYI:
> -
>
> Dear Mr. Kazmierski,
>
> Thank you for your e-mail.
>
> The reference to the camp in Chelmno was made by the SPIEGEL interview
> partner
> Yehuda Bauer and reads in German "Eichmann beschreibt die Details der
> Vergasung
> von Juden im polnischen Vernichtungslager Chelmno"?
>
> The English translation is "Eichmann describes the details of the gassing of
> the
> Jews in the Polish extermination camp Chelmno"?
>
> The adjective "Polish" is meant geographically. We are of the opinion that
> Professor Bauer?s reputation, and that of DER SPIEGEL, preclude the
> expression
> being misunderstood to read that Poland ran the camp.
>
> We also intentionally used the Polish name for the town, although the area
> was
> occupied by the Germans during the Third Reich. The use of the German name
> Kulmhof could be misconstrued as a legitimization of the occupation.
>
> Lastly, the interview revolves around Adolf Eichmann?s memoirs, so that the
> context of the expression "Polish extermination camp" is quite clear.
>
> Yours sincerely,
>
> SPIEGEL-Verlag
> Readers' Information
>
> Catherine Stockinger



Re: 3 maja w SCMP (i we Wroclawiu)

2000-05-05 Wątek Chris BOROWIAK

Anna Niewiadomska tez odwraca kota ogonem:

> No bo ci co
> Kosciola zazwyczaj bronia, dowodzili ze przypadki jak opisane w SCMP nie
> maja w ogole miejsca, a osoby wobec niego krytyczne sypaly przykladami ze
> wprost przeciwnie.

Oprocz hotelu w Krakowie, ktory miesci sie w nieruchomosci posiadanej
przez parafie i plotki (bo nadal ma ta wiadomosc taki status) o sklepach
miesnych w Elblagu - nie widzialem innych przykladow, czyzbym nie dostal
jakiegos listu?

Wiec o konkrety "sypania" prosze!

Krzysztof Borowiak



Re: Rozbieznosci w sprawie odznaczen

2000-05-05 Wątek Chris BOROWIAK

Lukasz Salwinski uprawia swoiste owracanie kota ogonem:

> w dyskusji, pi razy drzwi, mowa byla o tym, ze parafie czy ksieza
> absolutnie nie prowadza dzialalnosci gospodarczej. jeden pan gotow
> nawet jest biegac, po Elblagu, bodajze, i udawadniac, ze dzialalnosc
> gospodarcza parafii czy ksiezy, to fstretne pomowienia (nie)wiadomo
> kogo.
>
> jak widac z powyzszego przykladu, zdarzaja sie jednak parafie, ktore
> dzialalnosc gospodarcza prowadza (z, czy tez bez oddzielnego zarzadu -
> fakt pozostaje faktem, ze kamienica jest wlasnoscia parafii i ze
> jest w niej komercyjny hotel) w zwiazku z czym stwierdzenia w stylu
> 'kosciol/ksieza/parafie w zadnym wypadku nie prowadza dzialalnosci
> gospodarczej' mijaja sie z prawda. za to gazeta z hong-kongu, od
> ktorej sie to cale zamieszanie zaczelo, jednak prawde zapodala.

Przypomne, ze rozpoczelo sie od dalekowschodniej informacji o prowadzeniu
supermarketow, pizzerii i restauracji przez parafie. I jak dotad nikt nie
udowodnil, ze cos takiego ma miejsce. Mimo tego pan Salwinski zapodaje,
ze "gazeta z hong-kongu [sic!] jednak prawde zapodala".

Mowiac delikatnie: mija sie Pan z prawda, bo nic takiego tu jeszcze nie
udowodniono!

Natomiast kolejny znany antyklerykal, pan Kowalewski, byl zapodal, ze jacys
ksieza maja siec sklepow miesnych w Elblagu. Na pytanie o szczegoly - jak
dotad - milczy. Moze cos jednak nam uszczegolowi, w innym przypadku bede
(przynajmniej ja) traktowal to jak zwykle ujadanie za czarna sutanna.

Krzysztof Borowiak

PS. A KK w Polsce posiada, co wiecej, po 1990 roku takze odzyskal, liczne
dobra, takze w postaci nieruchomosci, z ktorych robi uzytek na rzecz celow,
ktorym sluzy. I Bogu dzieki, ze tak jest, bo pomoc np. Caritasu wielokrotnie
przewyzsza hucznie naglasniane wymysly oszoloma Owsiaka...



bezbolesna aborcja...

2000-05-05 Wątek Chris BOROWIAK

Andrzej Szymoszek wrote:

>   Okrutne to, ale tak to wlasnie wyglada. Czlowiek w gruncie
>   rzeczy ma na uwadze swoj wlasny interes, jesli wiec ja juz sie
>   urodzilem, to mialem szczescie, i coz mnie obchodzi los tych,
>   ktorych nawet jeszcze nic nie zaboli przy przerwaniu im zycia.

Co za wierutne bzdety Pan tu wypisuje! Nie widzial Pan nigdy zdjec
i nawet filmow z przeprowadzania aborcji? Woli Pan zyc w nieswiado-
mosci i niewiedzy? Nie widzial Pan w powiekszeniu cierpien rozrywa-
nego ginekologicznymi narzedziami ciala nienarodzonego?

To sie nazywa metoda strusia!

Krzysztof Borowiak



Re: Antwort: Re: Vernichtungslager Kulmhof

2000-05-05 Wątek Magdalena Lenarczyk

Nie spoczniemy, nim dojdziemy...



Magda

***

Dear Ms. Stockinger:

Thank you for your reply to my email.  I am writing again because I feel
strongly that your magazine, despite its reputation, owes the Polish people
a retraction and an apology that goes beyond your response to the protest
letters you received, including mine.

You write:

>The reference to the camp in Chelmno was made by the SPIEGEL interview partner
>Yehuda Bauer and reads in German "Eichmann beschreibt die Details der
>Vergasung
>von Juden im polnischen Vernichtungslager Chelmno"
>
>The English translation is "Eichmann describes the details of the gassing
>of the
>Jews in the Polish extermination camp Chelmno"
>
>The adjective "Polish" is meant geographically. We are of the opinion that
>Professor Bauer's reputation, and that of DER SPIEGEL, preclude the expression
>being misunderstood to read that Poland ran the camp.

Despite what you say, the meaning in English and in German is not a merely
geographical one.  Something being "Polish" is different from it being "in
Poland." There is no way that those two can be interchangeable.  I am not
familiar with Professor Bauer's reputation but I definitely would have
expected Der Spiegel not to make such a faux pas.  There is no way that
anyone can read that sentence and think that Polish is meant geographically
as the plain meaning of the word and the sentence is that it was a Polish
camp. This, of course, is not true.  The correct adjective to use there
would have been Nazi or German.

Also, from a historical accuracy perspective, even if someone actually
understood the word to be a geographic term, that is also incorrect. As you
point out yourself, at that time Chelmno was in the Third Reich therefore
even geographically you are misleading readers.

>We also intentionally used the Polish name for the town, although the area was
>occupied by the Germans during the Third Reich. The use of the German name
>Kulmhof could be misconstrued as a legitimization of the occupation.

This is unfortunate because the name that you used in the article, as you
quoted above, was "Vernichtungslager Chelmno."  This, in German and English
reads not as the name of the town being Chelmno, but rather the
"Vernichtungslager" being called that.  You are once again misleading
readers because the Nazi extermination camp itself was never called Chelmno
but rather Kulmhof. Calling a historical institution by its correct
historical name could not be misconstrued as anything other than what it is
- good historical reporting or feature writing.

Whether intentional or not intentional your mistake is most unfortunate
especially because it could have been avoided by two simple editorial
corrections. The sentence should read "Eichmann describes the details of
the gassing of the Jews in the Nazi extermination camp Kulmhof in (or near)
Chelmno in present-day Poland."  Such a sentence would cover you
geographically and be historically accurate.

>Lastly, the interview revolves around Adolf Eichmann?s memoirs, so that the
>context of the expression "Polish extermination camp" is quite clear.

As I have not had the opportunity to read Eichmann's memoirs I can only
tell you that the context of the expression "Polish extermination camp" is
quite clear indeed, but to the reader it means something completely
different than what you say.  It is a historically inaccurate, anti-Polish
statement, and the excuse that it might be a historical statement of Adolf
Eichmann does not change the fact that it appeared in a modern day
publication in the words of a present-day writer. This is unacceptable and
damaging to the reading public and also fails to meet the journalistic and
historical standards of accuracy.

I would have expected a magazine with the reputation of Der Spiegel to have
a bit more regard  of its audience especially in the global village in
which we live today.  Shame on your magazine for publishing such inaccurate
and racist statements!

Yours sincerely,

Paul Lenarczyk, B.A., LL.B.


Paul Lenarczyk, Development Coordinator
Faculty of Graduate Studies, UBC
6371 Crescent Road
Vancouver, B.C.
V6T 1Z2
Tel: 822-0283   Fax: 822-5802
E-mail: [EMAIL PROTECTED]