Nieliniowy czas Re: Dywagacje o czasie i tysiacleciach

2000-12-29 Wątek Piotr Palacz

- Original Message -
From: "Jacek Arkuszewski" <[EMAIL PROTECTED]>
To: <[EMAIL PROTECTED]>
Sent: Friday, December 29, 2000 08:14
Subject: Dywagacje o czasie i tysiacleciach


[...]
>
> Czy naprawde czas jest liniowy? Pamietacie jak w dziecinstwie 2-miesieczne
> wakacje to byly wieki! A teraz mnie sie wydaje, ze poprzedni Sylwester byl
> przedwczoraj.

Subiektywnie czas liniowy nie jest.
Przeczytalem gdzies - dzieckiem bedac, wiec juz nie pamietam, gdzie - ze
subiektywnie
polowa zycia (pewnie przecietnej dlugosci) uplywa przed ok. 16 rokiem.
Panowie matematycy na liscie pewnie w pamieci policza wykladnik stosownej
funkcji wykladniczej, ;-).

Piotr



O jakosci Re: Opodatkowane oprogramowanie Re: Programowanie w Polsce

2000-11-26 Wątek Piotr Palacz

- Original Message -
From: "Lukasz Salwinski" <[EMAIL PROTECTED]>
To: <[EMAIL PROTECTED]>
Sent: Sunday, November 26, 2000 21:44
Subject: Re: Opodatkowane oprogramowanie Re: Programowanie w Polsce


[...]
>
> PS. a propos '(o)programowania w Polsce' - polscy informatycy chyba do
najgorszych
> nie naleza sadzac np. po tym, ze sa chetnie zatrudniani np w Niemczech

Zgadzam sie, ze nie sa najgorsi - na postawie wlasnych doswiadczen -
ale nie dlatego, ze sa chetnie zatrudniani w Niemczech. Tam zatrudnia sie
wiele nacji,
i niewiele z tego wynika. To, ze mamy ludzi zatrudnialnych w Niemczech
za male lub umiarkowane  pieniadze na podejrzanych warunkach prawnych,
to zaden powod do dumy. Wprost przeciwnie.
Gdyby ci sami poszukiwani w Niemczech zarabiali wiecej w Polsce
i produkowali cos istotnego - a to co innego.
[...]
>
> Wiec niby czemu zalamywac rece nad 'stanem polskiego (o)programowania'
??? Bo nie
> ma 'czysto polskiego' odpowiednika MS Office ? Przeciez na calym
swiecie tez nie
> ma (poza krajami z bardzo 'dziwnym' sytemem pisma). A moze dlatego ze
w Polsce
> uzywa sie, jak na calym swiecie, Photoshop a nie wytwor rodzimych
programistow ???

Nie dlatego.
Zalamywac rece mozna dlatego, ze polska produkcja oprogramowania jest
niewidoczna w swiecie, i dlatego tez, ze polski wklad do Open Source jest
niezauwazalny, w stopniu nieporoporcjonalnym do wielkosci kraju.
(A czy to oznacza, ze polscy programisci sa mierni? Niekoniecznie;
podejrzewam,
ze rzeczywistosc jest znacznie gorsza, tzn, chora strukturalnie).

Takze dlatego, ze w Polsce brak wizji nt tego na czym polega technologiczny
postep
na swiecie. Pod tym wzgledem wartaloby uczyc sie od innych - Irlandii,
Singapuru, Indii
czy nawet Niemiec.

Piotr



Opodatkowane oprogramowanie Re: Programowanie w Polsce

2000-11-26 Wątek Piotr Palacz

- Original Message -
From: "Zbigniew J Koziol" <[EMAIL PROTECTED]>
To: <[EMAIL PROTECTED]>
Sent: Sunday, November 26, 2000 15:51
Subject: Re: Programowanie w Polsce


> Pan Piotr Palacz:
>
> > > No i te ostatnie dziwaczne decyzje
> > > opodatkowania darmowego oprogramowania swiadcza nie tylko o pazernosci
i
> > > glupocie wladz - godza tez w rozwoj informatyki w kraju.
> >
> > Pierwsze slysze - o co tu chodzi?
>
> Zapraszam do poczytania:
>
>  http://linuxtoday.com/news_story.php3?ltsn=2000-11-20-001-20-NW-CY-LF
>  http://www.linuxnews.pl/news.html?id=30988
>
> Napisalem o tej sprawie na lokalna, torontonska liste linuxowa. Moge
> podeslac pare komentarzy (wolalbym jednak oszczedzic ich Panstwu)  ;)
>

"Jak poinformowano mnie w Biurze Prasowym Ministerstwa Finansów, wbrew
wczesniejszym zapowiedziom nie bedzie oficjalnego stanowiska resortu w
sprawie opodatkowania bezplatnego oprogramowania. Z uzyskanych informacji
wynika, ze zdaniem resortu brzmienie przepisów o podatku dochodowym od osób
fizycznych jest jednoznaczne. Jezeli ktos otrzymuje nieodplatne swiadczenie,
zobowiazany jest ustalic zwiazany z jego uzyskaniem przychód, bez wzgledu na
to czy uzyskal w ten sposób prawo do uzywania samochodu, czy programu
komputerowego. Skutek takiego stanowiska jest taki, ze w praktyce za
wykorzystywane w dzialalnosci gospodarczej bezplatne oprogramowanie trzeba
bedzie zaplacic podatek. "

Toz ci biurokraci poszaleli! Jak mozna ustalic podatek od rzeczy na zasadzie
analogii
wartosci uzytkowej (np. Linux + StarOffice na poziomie Windows + Microsoft
Office)?

Jesli juz chca opodatkowac cos, to mozna opodatkowac dystrubucje
(do kilkudziesieciu dolarow), ale takowa chyba juz jest opodatkowana w
momencie
sprzedazy?
Czy Open Source kwalifikuje sie jako "darowizna", a jesli tak, to jak
ustalic jej wartosc?

W dodatku pozostawienie takich spraw w gestii urzedow i w odniesieniu do
jednostek
jest jednym z gorszych mozliwych rozwiazan, bo nie przyczynia sie do
praworzadnosci.


Piotr



Programowanie w Polsce Re: Jan Brzechwa i nie tylko

2000-11-26 Wątek Piotr Palacz

- Original Message -
From: "Zbigniew J Koziol" <[EMAIL PROTECTED]>
To: <[EMAIL PROTECTED]>
Sent: Saturday, November 25, 2000 09:23
Subject: Re: Jan Brzechwa i nie tylko


[...]
>
> Taka jeszcze smutna dygresja - w Niemczech powstaje bardzo wiele swietnego
> oprogramowania.

Cala Europa ruszyla w ostatnich latach w tej dziedzinie -
ktos powiedzial mi, ze wartosc oprogramowania produkowanego w Europie
jest juz wyzsza niz w Stanach (nie sprawdzalem; osiagniecie wyzszej
*jakosci*
natomiast nie powinno byc wielkim problemem) -
i Niemcy wydaja sie przewodzic.

> Polacy pozostaja mocno w tyle.

Nie tylko w tym, niestety. Dlaczego?

>A przeciez te rzeczy nie wymagaja wielkich nakladow.

Napisanie jakies biblioteki przez Jozka K. nie wymaga zazwyczaj wielkich
nakladow. Stworzenie infrastruktury i kultury robienia tego typu rzeczy -
owszem. To wymaga pieniedzy i czasu, takze know-how.

Pisanie systemow jest nadzwyczaj kosztowne: od kilku milionow $ w gore
(np. do 2 miliardow).

>Ta sytuacja swiadczy wiec o wielkim zapoznieniu w Polsce, o braku kadr,
braku szkol.

Nie mieszkam w Polsce, i sytuacja tam zmienia sie szybko, jednak w
przeszlosci
brak kadr i szkol nie byl problemem. Polskie szkoly produkuja przyzwoitych
zawodowcow,
sadzac przynajmniej po tych, z ktorymi mam do czynienia. Ale podobno elity
uciekaja ...

Problem raczej polega, z mojej perspektywy, na tym, ze Polska, z punktu
widzenia
interesow duzych firm, nie jest miejscem produkcji, a jedynie miejscem
zbytu.
Wielu informatykow staje sie po prostu sprzedawcami w zamian za porzadna
pensje.

Historycznie w Polsce problemem bylo to, ze stosunek wartosci pracy ludzkiej
(np. programisty) do kosztow sprzetu byl niemal odwrotny niz w tzw. krajach
rozwinietych.
Zmienilo sie to chyba troche w ciagu ostatnich 10 lat, ale nie diametralnie.

>Wysokie koszty korzystania z internetu,
> jedne z najwyzszych na swiecie powoduja izolacje Polski, utrudniaja
> zdobywanie informacji i nauke.

To prawda. To krotkowzroczna glupota.
Dobrze popatrzec na Irlandie dla kontrastu. Albo Singapur.

> No i te ostatnie dziwaczne decyzje
> opodatkowania darmowego oprogramowania swiadcza nie tylko o pazernosci i
> glupocie wladz - godza tez w rozwoj informatyki w kraju.

Pierwsze slysze - o co tu chodzi?

Piotr



Re: Jan Brzechwa i nie tylko

2000-11-25 Wątek Piotr Palacz

- Original Message -
From: "Zbigniew J Koziol" <[EMAIL PROTECTED]>
To: <[EMAIL PROTECTED]>
Sent: Friday, November 24, 2000 20:12
Subject: Jan Brzechwa i nie tylko


> Witam Panstwa,
>
> Zajmowalem sie ostatnio pewna techniczna sprawa, ktora jednakowoz ma
> znaczenie dla polskiej kultury :)
>
> Otoz od niedawna mozliwe jest "programowanie" prezentacji w formacie
> "flash", wymyslonym przez firme Macromedia (http://www.macromedia.com).
> Programowanie odbywa sie poprzez uzycie popularnego wsrod administratorow
> www skryptu PHP. To, co jest dostepne w tej chwili za darmo poprzez
> programowanie nie w pelni pokrywa mozliwosci oprogramowania za grube
> pieniadze jakie mozna nabyc od firmy Macromedia. Niemniej, mozliwosci juz
> teraz sa duze. Chcialbym tym listem zachecic do zabawy te osoby na liscie,
> ktore sa zainteresowane technicznymi eksperymentami - wydaje mi sie, ze
> takie tu sa.
>
[...]

Uzyl Pan Flash Synthetiser z http://reality.sgi.com/grafica/flash/,
czy czegos innego?

Piotr



Bzdurnosc Magii Re: Magia?

2000-11-21 Wątek Piotr Palacz

- Original Message -
From: "Greg Chodowiec" <[EMAIL PROTECTED]>
To: <[EMAIL PROTECTED]>
Sent: Monday, November 20, 2000 23:02
Subject: Re: Magia?
[...]

> Any sufficiently advanced technology is indistinguishable from magic.
> Arthur C. Clarke, "Technology and the Future"
>
Swoja droga, to bzdurne powiedzenie, jesli potraktowac je
jako zdanie o magii i technologii.
("Wystarczajaco zaawansowana technologia" dla kogo?
Magia dla kogo?
Dla tych, ktorzy nie odrozniaja magii od czegokolwiek innego?).

Ale jesli potraktowac je jako powszechna zdolnosc do bycia magicznie
zadziwionym
wlasna niewiedza, to co innego.

Piotr



Fw: O durniach i waznosci Re: Ciekawy artykul w ...

2000-11-20 Wątek Piotr Palacz

- Original Message -
From: "Piotr Palacz" <[EMAIL PROTECTED]>
To: "Discussion of Polish Culture list" <[EMAIL PROTECTED]>
Sent: Thursday, November 16, 2000 06:12
Subject: O durniach i waznosci Re: Ciekawy artykul w ...


>
> - Original Message -
> From: "Andrzej Szymoszek" <[EMAIL PROTECTED]>
> To: <[EMAIL PROTECTED]>
> Sent: Wednesday, November 15, 2000 07:01
> Subject: Re: Ciekawy artykul w ...
>
>
> [...]
> >Byc moze Polacy zaniepokojeni Libermannem uwazaja, ze skoro
> >  kregi zydowskie w USA sa tak wplywowe, a czesto slychac z nich
> >  wypowiedzi antypolskie, to wiceprezydentura kogos takiego
> >  moze te tendencje wzmocnic. W takim rozumowaniu znac jednak
> >  pewne watki kojarzone z antysemityzmem, jako to zydowski
> >  spisek, ich antypolska polityka ktora ten wiceprezydent
> >  bedzie "musial" realizowac jakby byl durniem i nie wiedzial,
> >  jak wazna jest dla niego Polska w polityce srodkowoeuropejskiej.
> >
>
> Po pierwsze, Stany maja to do siebie, ze bycie durniem wcale nie
przeszkadza
> w zostaniu politykiem, a czasami nawet przeciwnie.
>
> Po drugie, wbrew opinii polskich mediow, kwestia waznosci Polski dla
> politykow
> w Stanach, dowolnej masci, jest bez sensu: z ich punktu widzenia Polska
> _nie istnieje_, a co dopiero zeby mowic o jakiejs tam waznosci.
>
> Piotr
>



Buty a bieda Re: Frontal nudity vs. posterior bloodshed

2000-11-20 Wątek Piotr Palacz

- Original Message -
From: "Anna Niewiadomska" <[EMAIL PROTECTED]>
To: <[EMAIL PROTECTED]>
Sent: Wednesday, November 15, 2000 08:09
Subject: Re: Frontal nudity vs. posterior bloodshed


[...]
> Moje zastrzezenia nie sa oczywiscie natury moralnej - nagosc jest chyba
> moralnie obojetna, lecz estetycznej i kulturowej. No bo przeciez nasza
> kultura zawsze wymagala ze przynajmniej w miejscach publicznych nalezy byc
> ubranym. Musze przyznac ze pod tym wzgledem imponuje mi polityka pewnej
> sieci wytwornych restauracji o nazwie McDonald. Przy wejsciu, przynajmniej
> dawno temu w kanadzie, zawsze widnial tam napis: "No shoes, no shirt, no
> service".
>
> Trza byc w butach na weselu!
>

Przychodza mi tu na mysl roznice w reakcji na bosonogich
w Australii i w Polsce.

W Polsce, brak butow to oznaka kompletnej biedy, ktora jeszcze dwa pokolenia
temu byla wielu znana z autopsji.
W Australii, czyli kraju historycznie nieco bogatszym od Polski, chodzenie
boso, nawet w centrum duzego miasta, nikogo nie dziwi i nie sugeruje, ze
bosonogi
to biedak.

Jesli chodzi o wesela specyficznie, to zdarzaja sie w tej Australii wesela
np. na plazy, gdzie bywa, ze i panstwo mlodzi sa bez butow, nie mowiac o
gosciach.

W sumie - klimat dla bosonogich bywa rozmaity, i imperializm bycia w butach
nie zawsze dziala tak samo.

Swoja droga - chodzenie boso to powod to konsternacji natury moralnej,
estetycznej czy
kulturowej?

Piotr



Fw: Obiektywnosc Re: Ciekawy artykul w ...

2000-11-20 Wątek Piotr Palacz

- Original Message -
From: "Piotr Palacz" <[EMAIL PROTECTED]>
To: "Discussion of Polish Culture list" <[EMAIL PROTECTED]>
Sent: Thursday, November 16, 2000 06:22
Subject: Obiektywnosc Re: Ciekawy artykul w ...


>
> - Original Message -
> From: "Michal Sulej" <[EMAIL PROTECTED]>
> To: <[EMAIL PROTECTED]>
> Sent: Wednesday, November 15, 2000 20:14
> Subject: Re: Ciekawy artykul w ...
>
>
> >
> > Chyba tyle, ze jezeli USA bedzie strona, a nie obiektywnym mediatorem,
to
> > okreslenie "antysemita" rozszerzy sie (o ile w ogole mozna jeszcze
> > rozszerzyc cos co i tak jest ogromne) rowniez na tych, ktorzy nie zechca
> > entuzjastycznie poprzec oficjalnego stanowiska amerykanskiego rzadu.
> >
>
> A czy USA jest obecnie "obiektywnym mediatorem"?
>
> P.
>



MS a bezpieczenstwo swiatowe bylo: Re: MS ofiara

2000-10-27 Wątek Piotr Palacz

- Original Message -
From: Zbigniew J Koziol <[EMAIL PROTECTED]>
To: <[EMAIL PROTECTED]>
Sent: Friday, October 27, 2000 14:56
Subject: Re: MS ofiara pospolitego wirusa, nie wykluczona kradziez kodu ,
Windows


> On Fri, 27 Oct 2000, Mirka Kozak wrote:
[...]
> P.s.: a tymczasem Pentagon oparty jest o windows ;)))

Przecietny prawomyslny obywatel, konsument reklam i uzytkownik systemow
operacyjnych
Wspanialej Firmy, zazwyczaj nie docenia wplywu uzywania Windows w roznych
wcieleniach
na pokoj swiatowy. Drobny przyklad: kanadyjskie fregaty, co do ktorych
admiralicja wymagala,
by byly pedzone Windows NT - i co? z portu nie wyplynely, nie mowiac juz o
uzyciu broni.
Nic dziwneog, ze amerykanscy wojskowi lubia Windows, ktore sa podobnym
szczytem technologii
w informatyce co transporter opancerzony Bradley w piechocie zmotoryzowanej.

Istnieje w pewnych kregach poglad, ze Gates jest czlonkiem
kryptopacyfistycznego
sanhedrynu, ktorego rzekomi czlonkowie zdali saobie sprawe, i calkiem
slusznie,
ze na pokoju zarobic sie da wiecej niz na wojnie, zwlaszcza sprzedajac
tandete.

Tak wiec uzywajac produktow Firmy przykladamy sie w jakims stopniu do
pokoju,
a przynajmniej do rozkwitu gospodarki; moj komputer, kiedy pedzony Windows
'98
zamiast jakiegos porzadnego systemu operacyjnego, wkracza czesto w stany
mniej uzyteczne od zelazka, a prad jednak zuzywa.

P.



Re: Rodzic po polsku?

2000-10-23 Wątek Piotr Palacz

Dwa obrazki:

Szpital Bielanski, Warszawa, 1983:
Rodzenie zbiorowe przy akompaniamencie wulgaryzmow i wyzwisk ze strony
ciala medycznego.  Poligon dla studentow - nacinaja jak sie da,
niekoniecznie z sensem.
Po porodzie noworodek natychmiast zabierany, matka pozostawiona
sama sobie na kilka godzin. Trudno wyobrazic sobie, co by sie dzialo w razie
komplikacji.

Royal North Shore Hospital, Sydney, 1995
Rodzenie w osobnych pokojach; z obecnoscia ojcow czy tez innego wsparcia
moralnego nie ma problemu. Daje sie odczuc spokoj i zyczliwosc.
W przypadku zaburzen i powiklan pojawiaja sie natychmiast lekarze.
Ze szpitala wychodzi sie po kilku dniach, przedluzenie - np w przypadku
problemow z laktacja - nie stanowi problemu.

Z dwoch obrazkow trudno zrobic uogolnienie, ale spodziewam sie, ze
kontrast w doswiadczeniach jest powszechny.

Rodzic w Polsce? Moze lepiej nie?

P.


- Original Message -
From: Ewa Murawska <[EMAIL PROTECTED]>
To: <[EMAIL PROTECTED]>
Sent: Sunday, October 22, 2000 19:42
Subject: Re: Rodzic po polsku?

[...]



Re: Sydney 2000

2000-09-16 Wątek Piotr Palacz

- Original Message -
From: Marek Duszkiewicz <[EMAIL PROTECTED]>
To: <[EMAIL PROTECTED]>
Sent: Friday, September 15, 2000 14:06
Subject: Sydney 2000


> Wierzcie lub nie,ale w USA nie bedzie ani minuty
> transmisji na zywo z Olimpiady w Sydney.
> Czuje sie jak odciety od swiata.

Czasami potrzeba az Olimpiady zeby sobie to uswiadomic, ;-).

> W prasie jest podzial na sport(czytaj golf,baseball,
> fotball,koszykowka) i na dalszych stronach Olimpiada
> jako ciekawostka przyrodnicza dla czytelnikow
> o egzotycznych zainteresowaniach.

To chyba w miare naturalna progresja:
ogladajac sprawozdania z Atlanty, mialo sie
wrazenie, ze wspolzawodnictwo dotyczylo
zawodnikow Jedynie Slusznego Kraju.
A ze bylo to na terenie na terenie JSK, wiec warto bylo pokazywac.
A teraz na terenie JSK nie jest, wiec who cares. Pewnie lokalni
nie sa w stanie zarobic tyle, co w Atlancie, stad spadek
odgornego zainteresowania.


> Caly swiat juz obejrzal ceremonie otwarcia a my egzotyczni
> ciagle czekamy.Moze wieczorem cos z tasmy pokaza?

Na ktorym kanale? Ja nic nie widzialem.

Piotr



Dygresje, RE: Ateizm vs. agnostycyzm

2000-07-06 Wątek Piotr Palacz

> -Original Message-
> From: Discussion of Polish Culture list
> [mailto:[EMAIL PROTECTED]]On Behalf Of Wojciech
> Jeglinski
> Sent: Wednesday, July 05, 2000 12:21
> To: [EMAIL PROTECTED]
> Subject: ODP: Ateizm vs. agnostycyzm
>
>
> Uta Zablocki-Berlin:
> > /.../
> > > Nie widzisz sprzecznosci miedzy swoimi slowami 'chce miec Boga,
> > to go ma' a
> > > 'nie mam zamiaru dyskutowac o motywacji wiary w Boga.'?
> >
> > Nie, bo z doswiadczenia wiem, ze nie ma sensu. Argumentacja jest
> > calkiem inna i jakby z dwoch roznych swiat. /.../
>
> Sprzecznosc polegala na tym, ze stwierdzenie 'chce miec Boga,
> to go ma' juz samo w sobie jest dyskusja o motywacji wiary :-))
> Co nie zmienia faktu, ze taka rozmowa chyba rzeczywiscie nie jest mozliwa
> gdy jedna strona uzywa argumentow racjonalnych a druga irracjonalnych.
> Gorzej nawet!  - ktos pojmujacy wiare w sposob irracjonalny, czyli, w
> istocie, ktos wierzacy, moze w ogole nie odczuwac motywacji.
> Motywacja jest
> przynalezna rozumowaniu przyczynowo-skutkowemu,

Chyba nie. Rozumowanie nt. motywacji, jej racjonalizacje moga byc
przyczynowo-skutkowe, motywacja sama - jako objaw woli - raczej nie.

>a wiara, z definicji jest
> procesem :-) 'glebszym'.
> Szczesliwie, nawet ktos pojmujacy wiare w sposob opisany przed
> chwila, jest
> zdolny do dyskusji bez odwolywania sie do argumentow nieracjonalnych.

Statystycznie, malo kto jest do tego zdolny. Kwestia doboru tematu
lub wytrwalosci, zeby sie o tym przekonac. Mozna tez siegnac do archiwum.

> Wowczas, jak mi sie zdaje, bedzie to rozmowa na temat psychologicznego
> podloza religii, miast o motywacji _do_ wiary. Jednak nawet gdy
> rzecz cala w
> ten sposob ujmiemy, to i tak okaze sie, ze rowniez religia 'dziala' raczej
> na poziomie pierwotnego procesu myslowego, a wiec poza swiadomoscia - tam,
> gdzie zwykle, w normalnym stanie swiadomosci, nie jestesmy w stanie nad
> wlasnym umyslem zapanowac.

Jung powiadal, ze to nie my mamy kompleksy, ale kompleksy maja nas.
Podobnie z wiara: byc moze jej koniecznym warunkiem jest stosowna
struktura psychiki/osobowosci. Nie kazdy ja ma.
Nie u kazdego jest taka struktura wzmacniana srodowiskowo.

Pod koniec XIX w pojawilo sie ciekawe spostrzezenie, w sumie dosc oczywiste
(choc moze troche zbyt optymistyczne), ze dostep do prawdy
jest ograniczony nie tyle naszymi zdolnosciami
poznawczymi, co raczej zdolnoscia zniesienia prawdy.

A w koncu detronizacja autorytetu, zwlaszcza w stopniu eminencji,
jest poruszajaca do glebi. Jesli usunie sie podstawe i zwornik, cala
konstrukcja zapada sie, i trudno o bardziej dotkliwe zdarzenie.

Ktos niedawno wspominal o zjawiskach zwiazanych z lekiem niebytu i trwoga
nicosci
jako zjawiskach przynaleznych ateizmowi. To nieporozumienie. Trwoga nicosci
to dlug narkotyczny, nostalgia po stracie. Kto nie stracil Bytu, nie ma co
sie lekac nicosci; ma do dyspozycji byt przez male "b".

W sumie obwieszczanie smierci Boga i straszenie konsekwencjami
to anachronizm. Po Verdun teodycea stala sie watpliwa, po Oswiecimiu -
niemozliwa.

Piotr



Re: UFO a Ockham

2000-06-30 Wątek Piotr Palacz

> -Original Message-
> From: Discussion of Polish Culture list
> [mailto:[EMAIL PROTECTED]]On Behalf Of Zbigniew J
> Koziol
> Sent: Friday, June 30, 2000 18:20
> To: [EMAIL PROTECTED]
> Subject: UFO a Ockham
>
>
> Pan Tomasz Kazmierski odpowiedzial na list Pana Piotra Palacza. Ktos
> powinien byl. Dla mnie i chyba tez dla wielu zwiazek miedzy nauka
> a religia
> nie powinien byc az tak upraszczany jak w liscie Pana Piotra Palacza.
>

Ciekaw jestem Panskiego zdania, ale jeszcze bardziej ciekaw, do czego
konkretnie ono sie odnosi: czym jest ten "tak upraszczany" zwiazek
miedzy nauka a religia?

Zastanawia mnie to, bo o zwiazku miedzy nauka a religia nie pisalem ani
razu.
Owszem, napisalem, ze Ockham nie jest tworca zadnej metody naukowej, i
ze filozofii przyrody, nawet o zabarwieniu nominalistycznym, nie nalezy
mylic z "nauka" czy "metoda naukowa".

Napisalem takze w liscie, na ktory Pan bezposrednio odpowiada:
>Postawa konsekwentnie racjonalistyczna i religijna sa
>dla siebie nawzajem nieprzenikalne; nie ma w nich zadnej symetrii.

Wiec gdzie to uproszczenie?

Piotr



FW: Ockham, nauka, religia i autorytet, bylo: RE: Laczni

2000-06-30 Wątek Piotr Palacz

-Original Message-
From: Piotr Palacz [mailto:[EMAIL PROTECTED]]
Sent: Thursday, June 29, 2000 22:41
To: Discussion of Polish Culture list
Subject: RE: Ockham, nauka, religia i autorytet, bylo: RE: Laczni

Jeszcze raz:


> -Original Message-
> From: Discussion of Polish Culture list
> [mailto:[EMAIL PROTECTED]]On Behalf Of Marcin Mankowski
> Sent: Thursday, June 29, 2000 13:35
> To: [EMAIL PROTECTED]
> Subject: Re: Ockham, nauka, religia i autorytet, bylo: RE: Laczni
>
>
> On 28 Jun 00, at 23:11, Piotr Palacz wrote:
>
> > Dla ustalenia uwagi Ockham nie byl tworca zadnej metody naukowej.
>
> Wlasnie, ze byl a raczej byl jednym z jej tworcow.

Sredniowieczna filozofia przyrody to nie to samo, co wspolczesna nauka.

> Nauka nie wyskoczyla
> sie z glowy Zeusa ale zostala rozwinieta w sredniowiecznych
> uniwersystetach pod patronatem Kosciola Rzymsko Katolickiego.

Tym mnie Pan zaskoczyl ...
Pierwsze uniwersytety, jesli mnie pamiec nie myli, byly
organizacjami na wskros swieckimi - chodzilo w nich o zarabianie
na zycie z nauczania. Teologia, owszem, byla jednym z towarow,
ale nie jedynym, i jej znaczenie w zyciu uniwersyteckim
malalo przez wieki do rozmiarow kuriozalnych obecnie.

[...]

> > Fakt, ze Ockham mogl byc wierzacy, ma znaczenie
> > anegdotyczne i ma sie nijak do tego, czy brzytwa
> > O. jest czy nie jest dobra zasada czy to w
> > odniesieniu do teorii/hipotez "naukowych"
> > czy "religijnych".
>
> A wlasnie, ze ma i to duzo. Filozoficznych twierdzen
> i zasad nie powinno wyrywac sie z kontekstu i czynic
> nastepnie z nich jakies ostateczne pseudo-dogmaty.
> Takie podejscie jest jeszcze gorsze od politrukow
> slepo walacych na oslep cytatami z Marksa, Engelsa
> i Lenina. Przynajmniej oni starali sie zachowywac
> spojnosc doktryny.

Ponawiam twierdzenie, ze dla kogokolwiek
poslugujacego sie - swiadomie czy tez nie - brzytwa Ockhama,
fakt ze Ockham byl zakonnikiem i ze najprowdopodbniej byl
czlowiekiem wierzacym (cokolwiek to znaczy),
nie ma *kompletnie* zadnego znaczenia,
podobnie jak dla kogos stosujacego prawo Pitagorasa
jest zupelnie nieistotne ze Pitagoras mogl wierzyc w liczby,
lub dla kogos, kto uzywa twierdzenia Talesa, ze Tales mogl wierzyc
w szczegolne znaczenie wody.

Wszystkie te detale biograficzne sa interesujaca anegdota,
ale nie wplywaja w zadnym stopniu za prawdziwosc, falszywosc,
czy uzytoecznosc odpowiednich twierdzen.

>
> Dla Ockhama (i dla mnie) Bog nie jest hipoteza, jest
> On nadrzedna rzeczywistoscia, przekracajaca nasze
> ograniczone i ulomne pojmowanie. On jest zrodlem
> wszystkiego wlaczajac dostepny nam swiat i wszelkie
> wladze naszego umyslu, "uzywanie" Go jako hipotezy
> wyjasniajacej jakies nasze przypadkowe spostrzezenie
> jest czystym absurdem.

Raduje sie na te okolicznosc razem z Panem.

Piotr



Diagnoza, bylo: RE: Symetryczne UFO

2000-06-30 Wątek Piotr Palacz

> -Original Message-
> From: Discussion of Polish Culture list
> [mailto:[EMAIL PROTECTED]]On Behalf Of Tomasz J
> Kazmierski
> Sent: Friday, June 30, 2000 16:45
> To: [EMAIL PROTECTED]
> Subject: Re: Symetryczne UFO bylo RE: Ockham ...-
>
>
> On Thu, 29 Jun 2000 22:27:54 -0500, Piotr Palacz <[EMAIL PROTECTED]> wrote:
>
> >Postawa konsekwentnie racjonalistyczna i religijna sa
> >dla siebie nawzajem nieprzenikalne; nie ma w nich zadnej symetrii.
> >
> >Co do dzielenia wlosa na czworo, to prosze sie zastanowic:
> >jesli ktos utrzymuje, ze wierzy np. w UFO, to
> >jakie ma Pan srodki do dyspozycji (wylaczajac telepatie
> >i interwencja bytow nadprzyrodzonych), zeby pokazac:
> >
> >(a) ze UFO istnieje albo nie istnieje;
> >(b) ze wierzacy w UFO rzeczywiscie wierzy, wydaje mu sie ze wierzy
> >lub wcale nie wierzy, a jedynie twierdzi, ze wierzy;
> >(c) ze z wierzacym w UFO da sie w ogole prowadzic racjonalna dyskusje
> >bez odwolania do wiary lub autorytetu?
>
> Prezentowany tutaj rodzaj ateizmu, (ktory jest nie tyle a-teizmem, co
> anty-teizmem) poraz pierwszy pojawia sie chyba u Lenina? W stosunku
> Lenina do religii silnie podkreslony jest element nieobiektywnosci
> religii. Lenin przeciwstawia religii nauke (na tym polega jego
> osobisty wklad do filozofii ateizmu). Poniewaz wyniki badan naukowych
> sa prawdziwe i obiektywne, a religia nie jest obiektywna,
> swiatopoglady naukowy i religijny nie moga wspolistniec i
> wykluczaja sie nawzajem.
>

Ciekaw jestem, jaki skomplikowany proces myslowy doprowadzil
Pana od kilku prostych pytan do klinicznej diagnozy anty-teizmu?

Piotr



Re: Ockham, nauka, religia i autorytet, bylo: RE: Laczni

2000-06-30 Wątek Piotr Palacz

> -Original Message-
> From: Discussion of Polish Culture list
> [mailto:[EMAIL PROTECTED]]On Behalf Of Andrzej
> Szymoszek
> Sent: Friday, June 30, 2000 09:50
> To: [EMAIL PROTECTED]
> Subject: Re: Ockham, nauka, religia i autorytet, bylo: RE: Laczni
>
>
>   Chcialem jeszcze tylko zauwazyc, ze przekonanemu ateiscie istnienia
>  Pana Boga nie da sie udowodnic nawet na Sadzie Ostatecznym. Wszak
>  Sedzia wcale nie musi byc Nieskonczony Bog, a istota, ktora
>  ateista uzna za stojaca na znacznie wyzszym stopniu rozwoju, zdolna
>  do robienia rzeczy, ktorych czlowiek poki co nie potrafi.
[ etc. ]

Pomijajac kwestie afektowanych ozdobnikow, wypada mi sie zgodzic.

Piotr



Symetryczne UFO bylo RE: Ockham ...-

2000-06-29 Wątek Piotr Palacz

> -Original Message-
> From: Discussion of Polish Culture list
> [mailto:[EMAIL PROTECTED]]On Behalf Of Andrzej
> Szymoszek
> Sent: Thursday, June 29, 2000 08:22
> To: [EMAIL PROTECTED]
> Subject: Re: Ockham, nauka, religia i autorytet, bylo: RE: Lacznie -
>
>
[...]
>
> To co Pan Piotr napisal o "stawaniu ateisty przed faktem wiary
>   w Boga" (ze nie przed tym on staje, a raczej przed faktem istnienia
>   ludzi, ktorzy mowia o sobie, ze wierza) wydaje mi sie
>   rozszczepianiem wlosa na czworo, a wiec klania sie brzytwa
>   Ockhama. Doprawdy moze chyba ateista przy odrobinie
>   dobrej woli jakos w te wiare uwierzyc ;)

Dla ateisty i pokrewnych ulomnosci nie tylko przedmiot wiary religijnej
jest obcy, przynajmniej w porownaniu z tym, co wierzacy utrzymywaliby
za akceptowalne zblizenie do boskosci lub obcowanie z nia,
ale takze sam akt wiary nie daje sie opisywac od wewnatrz,
jako stan szczegolnego wyniesienia,
ale jedynie z zewnatrz, jako stan psychologiczny czy fizjologiczny.

Postawa konsekwentnie racjonalistyczna i religijna sa
dla siebie nawzajem nieprzenikalne; nie ma w nich zadnej symetrii.

Co do dzielenia wlosa na czworo, to prosze sie zastanowic:
jesli ktos utrzymuje, ze wierzy np. w UFO, to
jakie ma Pan srodki do dyspozycji (wylaczajac telepatie
i interwencja bytow nadprzyrodzonych), zeby pokazac:

(a) ze UFO istnieje albo nie istnieje;
(b) ze wierzacy w UFO rzeczywiscie wierzy, wydaje mu sie ze wierzy
lub wcale nie wierzy, a jedynie twierdzi, ze wierzy;
(c) ze z wierzacym w UFO da sie w ogole prowadzic racjonalna dyskusje
bez odwolania do wiary lub autorytetu?

Piotr



Re: Rodowody ateizmu (bylo Ockham ...)

2000-06-29 Wątek Piotr Palacz

> -Original Message-
> From: Discussion of Polish Culture list
> [mailto:[EMAIL PROTECTED]]On Behalf Of Marcin Mankowski
> Sent: Thursday, June 29, 2000 13:38
> To: [EMAIL PROTECTED]
> Subject: Rodowody ateizmu (bylo Ockham ...)
>
>
> Piotr Palacz napisal:
> /../
> > Problem raczej z tym, ze ateisci - takze wolnomysliciele
> > i libertyni - wcale rodowodu ani wlasnych autorytetow nie sa
> > zmuszeni szukac. Oddanie autoretytom - a przynajmniej Autoretytowi -
> > jest atrybutem myslenia religijnego, a nie ateistycznego.
> >
> >
> > Piotr
>
> Uta Zablocka napisala:
> > Otoz to! Lepiej nie mozna to powiedziec:-)
>
>
> Ateisci, wolnomysliciele i libertyni maja swoj
> rodowod, nawet jesli go nie znaja tak samo
> jak niektorzy mowia przyslowiowa proza.
>

Samo zaistnienie odrzucenia takiej czy innej doktryny
nie jest jeszcze dowodem uczestnictwa w jakims
rodowodzie. Nie jestem pewien, czy cos analogicznego da sie
powiedziec o wierze religijnej.

Ale nie w tym rzecz, bo zdanie, ktore Pan komentuje,
nie jest o checi czy niecheci do szukania wlasnego rodowodu,
ale o strukturze myslenia religijnego, lub tez - jesli myslenie
religijne okaze sie antynomia - przezycia religijnego lub osobowosci
religijnej.

Jesli ma Pan ochote na ten temat wymienic poglady,
to sluze uwaga.

Dyskusje nt Marksa i politrukow, nagannej
propagandy Dziennika Wieczornego w latach ucisku
i postepujacego rozkladu moralnego oraz zblizajacego
sie zbawienia, nie pociagaja mnie niestety wcale.

Piotr



Ockham, nauka, religia i autorytet, bylo: RE: Lacznie - ateizm, Nolte, Inkwizycja ...

2000-06-28 Wątek Piotr Palacz

> -Original Message-
> From: Discussion of Polish Culture list
> [mailto:[EMAIL PROTECTED]]On Behalf Of Marcin Mankowski
> Sent: Wednesday, June 28, 2000 16:03
> To: [EMAIL PROTECTED]
> Subject: Lacznie - ateizm, Nolte, Inkwizycja ...
>
>
> Uta Zablocka napisala:
>
> > Nie, ateista pop prostu _nie_  _wierzy_ w istnienie Boga.
> > Wiec ani sie go nie kocha, ani nie nienawidzi. Ma obojetny
> > stosunek. To nie znaczy, ze ma obojetny stosunek do innych
> > spraw zwiazane z wiara, n.p. do kosciola.
>
> "Po prostu"? Wcale nie jest to takie proste. To prawda,
> ze namnozylo sie w ostatnich pokolenia naiwnych ateistow
> (naiwnosc wcale nie musi byc wada) to znaczy ludzi, ktorzy
> nie doszli do swego ateizmu porzez bunt, doglebne przemyslenia
> ale odziedziczyli je po rodzicach, srodowisku i masowej
> kulturze gdzie autorytetami sa takie osoby jak Carl Sagan.
> Dobrym przykladem na ateizujacy masowy produkt
> jest fantastyczno-naukowy film Kontakt, gdzie "wyksztalceni"
> bohaterzy powoluja sie miedzy innymi na "Brzytwe Ockhama".
> W ten sposob ten wybitny i calkiem pobozny sredniowieczny
> mysliciel - tworca metody naukowej zostaje "spopularyzowany"
> w sposob, ktory zapewne nie przysnil mu sie nawet w
> najgorszych koszmarach.

Dla ustalenia uwagi Ockham nie byl tworca zadnej metody naukowej.
Sentencja o niemnozeniu bytow podan potrzebe zostala sformulowa,
przynajmniej w formie najczesciej oecnie przypisywanej Ockhamowi,
przez Leibniza i upowszechniona przez Newtona i Macha.
Jest ironia historii, ze owa zasada stala sie, pewnie niebezpodstawnie,
jednym z fundamentow nauki, dostarcza bowiem kryterium wartosciowania
hipotez i teorii.

Fakt, ze Ockham mogl byc wierzacy, ma znaczenie anegdotyczne
i ma sie nijak do tego, czy brzytwa O. jest czy nie jest dobra
zasada czy to w odniesieniu do teorii/hipotez "naukowych"
czy "religijnych".

Na marginesie moze warto wspomniec, ze O. byl przez hierarchie koscielna
przesladowany, co przyczynilo sie do jego przenosin z Londynu do Francji
a opozniej Niderlandow, a skonczylo na ekskomunikacji.
Tak wiec jako wzor osobowy dla roznej masci heretykow i niewiercow
nie jest on taki niedorzeczny.


> Ateisci szukac swojego rodowodu powinni gdzie indziej -
> u Woltera, Marksa, Nietzschego czy Sartra.

Problem raczej z tym, ze ateisci - takze wolnomysliciele
i libertyni - wcale rodowodu ani wlasnych autorytetow nie sa
zmuszeni szukac. Oddanie autoretytom - a przynajmniej Autoretytowi -
jest atrybutem myslenia religijnego, a nie ateistycznego.


Piotr



Wierzenie w wiare RE: Mieszane systemy wyborcze

2000-06-28 Wątek Piotr Palacz

> -Original Message-
> From: Discussion of Polish Culture list
> [mailto:[EMAIL PROTECTED]]On Behalf Of Andrzej
> Szymoszek
> Sent: Wednesday, June 28, 2000 10:27
> To: [EMAIL PROTECTED]
> Subject: Re: Mieszane systemy wyborcze
>
>
>Ateista nie staje wobec Boga, tylko staje wobec faktu wiary
>  w Boga. W Boga moze nie wierzyc- ale w to, ze niektorzy w Niego
>  wierza, musi uwierzyc, bo to prawda.

Powyzsze zdanie zeruje na wieloznacznosci "wierzyc".
Ateista nie staje wobec faktu wiary w Boga, a jedynie wobec *faktu*
istnienia ludzi, ktorzy utrzymuja, ze wierza i ktorzy wyrazaja
opinie na temat tego, w co wierza.

Ani natura wiary jako takiej, ani jej przedmiot
nie jest dostepny bezposredniemu poznaniu zmyslowemu
tak jak istnienie kogos innego. Powiedzenie "wierze" nie oznacza
automatycznej prawdziwosci wypowiedzianego zdania;
nie bardzo wiadomo zreszta, jak takie stwierdzenie mozna
zweryfikowac czy sfalsyfikowac, i sa po temu wazkie przyczyny.

Nawet w przypadku wybitnych, profesjonalnych mistykow, jak Plotyn
i Orygenes, ktorzy lata cwiczen w zglebianiu przedmiotu wiary
poparli nawet drastycznym usunieciem narzadu, ktory podobno w tych
wysilkach przeszkadza - nawet oni twierdzili, ze w obecnosci
przedmiotu wiary znalezli sie w pojedynczych przypadkach.
I trudno tego typu relacje czymkolwiek popierac.
(Na marginesie - w buddyzmie istnieja sposoby weryfikacji
oswiecenia i formalny wyraz tej weryfikacji, nie wiadomo mi niestety
nic o podobnych mechanizmach w innych religiach; moze ktos cos wie ntt?).


> I mowi sobie wtedy: ja
>  nie wierze tak jak tamci. Ale to tez kwestia wiary,

To nie jest "tez kwestia wiary". Roznica jest bardziej zasadnicza i zlozona.

"Ateista" moze negowac, zgodnie z etymologia terminu, pewna koncepcje
bostwa; moze, popadajac w sceptycyzm, powiedziec, ze nic na ten temat nie
wie,
i ze zagadnienie roztrzasa, ale bez rezultatow; moze takze, popadajac
w agnostycyzm, po prostu powiedziec, ze przedmioty wiary sa fundamentalnie
niepoznawalne lub przynajmniej niekomunikowalne.

Wiara dlatego nazywa sie wiara, ze funkcjonuje poza porzadkiem dyskursywnym:
credo quia absurdum, jak mowil Tertulian (Kierkegaard tez pewnie cos mialby
tu do dodania). Z tego punktu widzenia teologia,
jako "wiara szukajaca zrozumienia" (fides querens intellectum - czyz to
nie byl Anzelm z Aosty?), jest degeneracja wiary i dziejowym
nieporozumieniem.

Ateiscie wystarcza, aby prawomocnosci takiego wykroczenia
poza racjonalnosc nie akceptowac, i nie musi on niczego dowodzic;
jest w tym pewna symetria, bo wierzacy, dzieki wkroczeniu w absurd,
takze niczego dowodzic nie musi, z tej prostej przyczyny ze w domenie
wiary samo pojecie dowodu jest i niedorzeczne, i calkowicie zbedne zarazem.


Piotr



Re: Wunderwaffe

2000-06-26 Wątek Piotr Palacz

> -Original Message-
> From: Discussion of Polish Culture list
> [mailto:[EMAIL PROTECTED]]On Behalf Of W.G.
> Sent: Monday, June 26, 2000 00:01
> To: [EMAIL PROTECTED]
> Subject: Re: Wunderwaffe
>
>
[...]

> I wreszcie V-3. Ja tez pamietamze tym terminem okreslano przyszla rakiete,
> ktora po odstrzeleniu glowicy, miala powracac na ziemie. Jednakze, w
> swietle dokumentow brytyjskich i amerykanskich, V-3 byl zwyklym dzialem
> dalekosieznym, o dlugosci lufy ponad 100 metrow, przeznaczonym do
> ostrzeliwania Londynu. Pocisk wazyl zaledwie 55 funtow. Hitler
> przywiazywal
> do V-3 olbrzymia wage, zangazowano w projekt 5.500 ludzi i mialo byc
> zbudowane dwie baterie z 25 dzialami, usytulowanymi w bunkrach
> kolo Calais.
> Bombardowania strategiczne uszkodzily na tyle bunkry, ze porzucono mysl
> budowy dzial. V-3 nosilo nazwe London Gun.
>

Rzeczywiscie: kaliber 150 mm, dlugosc 150 m, zasieg do 150 km.
Inne nazwy to: "Hochdruckpumpe", "Millipede", "Busy Lizzie"; mialy byc
budowane
w Mimoyecques, kolo Calais.

Pomijajac kwestie nazwy, czy rzeczywiscie istnialy przynajmniej plany
pojazdu zalogowego, ktorego ostatni czlon, po zbombardowaniu
np Nowego Jorku, mial ladowac w Argentynie?
Byly projekty zalogowych wersji V-2, oznaczane bodaj A 10, ale te mialy byc
odpalane z lodzi podwodnych w poblizu Stanow ...

> >
> >Czy V-3 nie bylo projektem rakiety wielostopniowej (troj- dokladnie),
> >z zaloga, ktora po zbombardowaniu Nowego Jorku miala ladowac w
> Argentynie?
> >
> >Jesli dobrze pamietam, to podobna koncepcje - pod wzgledem konstrukcji,
> >a nie celow bombardowania - rozwazali tez Amerykanie (a moze Niemcy w
> >Stanach?)
> >w projekcie Dyna Soar?
> >

Istniala taka konstrukcja, ktorej DynaSoar byl bezposrednia kontynuacja,
 ale, jak sie okazuje, nie nazywala sie V-3, ale
Sanger-Bredt, projektowana w 1943 r. Miala 2, a nie 3 stopnie.
Patrz http://www.friends-partners.org/~mwade/lvs/sanger.htm, a nt. Dynasoar:
http://www.rocketry.com/mwade/craft/dynasoar.htm.

W poznych latach 70. byla polska ksiazka o rakietach - rodzaj albumu
w nietypowym formacie, niby B4 w poprzek, i sadze, ze tam wlasnie V-3
zostala przedstawiona zupelnie jak DynaSoar (a nie Sanger-Bredt, ktorej tam
nie bylo),
z opowiescia o Argentynie, ale nie jestem w stanie sprawdzic.

Ma Pan moze te ksiazke?


Piotr



Re: Wunderwaffe

2000-06-18 Wątek Piotr Palacz

> -Original Message-
> From: Discussion of Polish Culture list
> [mailto:[EMAIL PROTECTED]]On Behalf Of [EMAIL PROTECTED]
> Sent: Sunday, June 18, 2000 02:44
> To: [EMAIL PROTECTED]
> Subject: Wunderwaffe
>
>
[...]
> Nie chce sie dalej rozpisywac, ale gdyby ktos z Panstwa byl
> zainteresowany,
> to moge zawsze uzupelnic, bo pominalem sporo ciekawostek, ot, chocby V-3.
> W.G.
>

Czy V-3 nie bylo projektem rakiety wielostopniowej (troj- dokladnie),
z zaloga, ktora po zbombardowaniu Nowego Jorku miala ladowac w Argentynie?

Jesli dobrze pamietam, to podobna koncepcje - pod wzgledem konstrukcji,
a nie celow bombardowania - rozwazali tez Amerykanie (a moze Niemcy w
Stanach?)
w projekcie Dyna Soar?

Prosze sie podzielic ...

Piotr



Re: Arthur Schopenhauer

2000-05-10 Wątek Piotr Palacz

> -Original Message-
> From: Discussion of Polish Culture list
> [mailto:[EMAIL PROTECTED]]On Behalf Of Tomasz J
> Kazmierski
> Sent: Wednesday, May 10, 2000 12:05
> To: [EMAIL PROTECTED]
> Subject: Arthur Schopenhauer (bylo: J.S. Mill o adwokatach szatana)
[...]
>
> Przy okazji mam do Was pytanie. Podajac date i miejsca urodzenia
> Schopenhauera podreczniki i encyklopedie pisza: "born in 1788 in
> Danzig (now Gdansk, Poland)". Czy ktoras encyklopedia napisala
> prawidlowo, zgodnie ze stanem faktycznym: "born in 1788 in
> Gdansk, Poland (now also Gdansk, Poland)"? :-)
>

Mam pod reka niestety tylko jedna w miare porzadna ksiazke na temat:
"Dictionnaire des philosophes", Presses Universitaires de France, 1984.
Strona 2342:
"Ne a Danzig, mort a Francfort-sur-le-Main, nationalite allemande."

Kilka przykladow z sieci:

http://www.geocities.com/Athens/Olympus/4533/quadro2.htm
"Arthur Schopenhauer nacque a Danzica (Polonia) nel 1788.
Figlio di un ricco banchiere e di una madre scrittrice, fu educato nella
città natale e ad Amburgo. Intendendo avviarlo al commercio, il padre volle
che imparasse bene le lingue."

http://www.geocities.com/Athens/Agora/1768/portrait/p_schop.htm
"Philosophe allemand, célèbre pour sa philosophie du pessimisme. Né à
Dantzig (aujourd'hui Gdansk, Pologne), Schopenhauer fit ses études aux
universités de Göttingen, Berlin et Iéna. "

http://www.geocities.com/Athens/Acropolis/6322/Schop/schopenhauer.htm
"Arthur Schopenhauer nació en la ciudad de Danzig en Febrero de 1788 al
tiempo en que Kant publicaba su "Crítica de la razón Pura". Su padre, un
próspero comerciante de carácter fuerte, era un republicano liberal que
admiraba todo lo inglés, una admiración que procuró transmitírsela a su hijo
quien recogió buena parte de este interés. "

http://www.kultur-netz.de/hdk/bio_scho.htm
"Schopenhauer, Arthur, Philosoph, geb. in Danzig am 22. 2.1788, gest. in
Frankfurt/M. am 21. 9.1860, reiste schon in seiner Jugend mit seinen Eltern
nach Frankreich und England. "

http://www.knill.com/Balance/Schopenhauer.html
"Arthur Schopenhauer wurde am 22. Februar 1788 in Danzig (heute Gdansk,
Polen) geboren. "

http://encarta.msn.com/index/conciseindex/1f/01f05000.htm
"Schopenhauer, Arthur (1788-1860), German philosopher, known for his
philosophy of pessimism. Born in Danzig (now Gdansk, Poland), Schopenhauer
settled into a solitary life in Frankfurt am Main, studying Buddhist and
Hindu philosophies and mysticism, as well as German mystics. In his
principal work, The World as Will and Idea (1819), he proposed the dominant
elements of his atheistic and pessimistic philosophy."


Piotr



Re: granty...

2000-04-25 Wątek Piotr Palacz

> -Original Message-
> From: Discussion of Polish Culture list
> [mailto:[EMAIL PROTECTED]]On Behalf Of W.Jeglinski
> Sent: Tuesday, April 25, 2000 03:08
> To: [EMAIL PROTECTED]
> Subject: ODP: granty...
>
>
> Maciej Jakubowski:
>
> > /.../
> > Mozna same granty opisac jako cos zblizonego do "dotacji celowych", choc
> > nie jest to calkiem to samo.
> > /.../
>
> Dotacje celowe to jeden z rodzajow grantow. Owo potocznie uzywane w
> polszczyznie slowo oznacza 'finansowanie projektu badawczego'. Grant tym
> sie, miedzy innymi, rozni od donacji, subwencji itd. itp., ze z grantu
> trzeba sie rozliczyc i opisac uzyskane dzieki niemu wyniki.

Czyzby to nowosc w polskiej nauce, ze trzeba rozliczyc sie
z wynikow projektu (a wiec i z przyznanych srodkow)?
Cos mi sie wydaje, ze jednak nie, ale mozliwe, ze z nauka polska
w ostatnim dziesiecioleciu jest znacznie gorzej, niz mi sie zdawalo.

> Bardziej
> zainteresowanym proponuje zerkniecie pod:
>  http://eris.kbn.gov.pl/pub/info/dep/db/badiso.htm
> gdzie znajduja sie wskazowki i zasady przyznawania grantow przez Komitet
> Badan Naukowych.
> Slowo 'grant' nie przedostalo sie do jezyka urzedowego, choc
> funkcjonuje  w
> mowie potocznej od okolo 10 lat. Mechanizm przedostawania sie
> slow z obcych
> jezykow opisal zreszta na P-L lingwista, podkreslajac swe zaskoczenie z
> powodu dyskusji na temat 'prawidlowosci' uzycia slowa, ktore _juz_ w
> polszczyznie funkcjonuje.

Takie zaskoczenie jest oparte na bledzie logicznym:
z tego, ze cos "funkcjonuje" nie wynika nijak, ze tak byc powinno.
Ale byc moze jezykoznawcy czynia z pogwalcenia nozyc Hume'a
dogmat naukowy.

> I ma szanse dalej sie rozprzestrzeniac
> wobec braku
> rownie krotkiego polskiego odpowiednika.

Istnienie czy brak odpowiednika bylo wlasnie przedmiotem dyskusji.
Wyglada na to, ze odpowiedniki istnieja, ale "grant" brzmi
w nowej dobie zasmiecania bardziej elegancko.


Piotr



Re: granty to nie zasilki, nie dotacje

2000-04-24 Wątek Piotr Palacz

> -Original Message-
> From: Discussion of Polish Culture list
> [mailto:[EMAIL PROTECTED]]On Behalf Of W³odzimierz
> Holsztyñski
> Sent: Monday, April 24, 2000 19:18
> To: [EMAIL PROTECTED]
> Subject: granty to nie zasilki, nie dotacje
>
>
> Nie widze drugiego slowa, ktore oddaloby
> w jezyku polskim slowo "grant". Ani zasilek
> (dla inwalidow? dla chorych? bezrobotnych?),
> ani dotacja (w jezyku polskim rzad dotuje
> podupadajace, nie dajace sobie rady przemysly,
> lub dotuje rolnictwo). Patrzenie w slownik
> angielski niczego nie daje poza wartoscia
> slownika samego w sobie, dobrze jak taki sie
> przy okazji troche poduczy, gdy dotad nie mial
> pojecia. Chodzi o to, ze do jezyka polskiego
> "grant" wkroczyl dopiero ostatnio, w scisle
> okreslonej sytuacji, oderwanej od angielskiej
> historii. (W koncu byl tez kiedys general Grant,
> ale co z tego)?
>
[...]
>
> Teraz mozna popatrzec, czy slowo grant da sie zastapic
> w powyzszych sytuacjach przez dotacje lub zasilek lub
> inne slowo. Moze od biedy, ale po co?  Czy moj (nie znany mi)
> kolega otrzymywal pieniadze na zycie z dotacji? Otrzymywal zasilek?
> Czy zaproszony wykladowca dostal honorarium za odczyt z...
> Nie, oczywiscie ze pieniadze byly z grantu i z niczego innego.

"Grant" to nic innego jak "przyznanie srodkow" na cos,
przynajmniej w mowie biurokratycznej; byc moze czasami "grant"
moze oznaczac nie tyle faktyczne przyznanie, co obietnice przyznania.

Kiedy srodki zostaly przyznane, wtedy dysponuje sie budzetem
na okreslone wydatki.

Mozna tez mowic o (s)finansowaniu projektu lub badan.
"Wystepowanie o " to wystepowanie o przyznanie
srodkow na cos lub sfinansowanie czegos.
Magii zadnej tu nie ma.


Piotr



Re: Poprawna polszczyzna, bylo: RE: o maccarthyzmie

2000-04-22 Wątek Piotr Palacz

> -Original Message-
> From: Discussion of Polish Culture list
> [mailto:[EMAIL PROTECTED]]On Behalf Of Lukasz Salwinski
> Sent: Saturday, April 22, 2000 14:16
> To: [EMAIL PROTECTED]
> Subject: Re: Poprawna polszczyzna, bylo: RE: o maccarthyzmie
>
>
> Piotr Palacz (w odpowiedzi R. Konopce):
>
> >>Podziwiam Panskie poczucie humoru, jednakze istnieje roznica
> miedzy slowem
> >>polskim pochodzenia obcego a slowem w innym jezyku.
>
> >"Cugle" mozna znalezc nawet w jednotomowym Slowniku Poprawnej
> Polszczyzny,
> >PWN 1982, strona 85.
>
> a grant (o ktory wlasnie poszlo) znajdzie sie tam pewnie w jednym
> z nastepnych
> wydan...  z tej prostej przyczyny, ze polskiego, dostatecznie zwiezlego
> odpowiednika, wbrew temu, co p. Strzemecki usiluje twierdzic
> (grant to _nie_
> jest stypendium czy co tam jeszcze p. Strzemecki wydumal;
> najblizsze byloby cos
> na ksztalt 'projektu badan naukowych' tylko kto tego bedzie
> uzywal ???) nie ma.
>

Odpowiednika prawdopodobnie nie ma, bo mechanizm  nie byl w Polsce
stosowany.
To zupelnie naturalna kolej rzeczy.
Wraz z amerykanizacja uniwersytetow (czy ich komercjalizacja, jak kto woli),
nie tylko polskie uniwersytety moga sie wzniesc na nowe wyzyny,
ale i jezyk polski powiekszy sie o nowe zwroty.

Ciekaw jestem, czy istnieja badania nt. zmian polszczyzny w ciagu np.
ostatnich 10 lat?

Piotr



Poprawna polszczyzna, bylo: RE: o maccarthyzmie

2000-04-22 Wątek Piotr Palacz

> -Original Message-
> From: Discussion of Polish Culture list
> [mailto:[EMAIL PROTECTED]]On Behalf Of Rafal Konopka
> Sent: Saturday, April 22, 2000 11:22
> To: [EMAIL PROTECTED]
> Subject: Re: o maccarthyzmie
[...]

> >
> > Pan Niewiadomski, komentujac nasza wymiane zdan dotyczaca zakladania
> > cugli nauce, pisze:
> >
> Rozumiem, ze przez "cugle" rozumie Pan "wodze".  Cugle sa niemieckim
> slowem, na ktore sa polskie odpowiedniki i w zwiazku z tym uzywanie tego
> slowa nie powinno miec miejsca w poprawnej polskiej mowie.
>
> Rafal

Podziwiam Panskie poczucie humoru, jednakze istnieje roznica miedzy slowem
polskim pochodzenia obcego a slowem w innym jezyku.

"Cugle" mozna znalezc nawet w jednotomowym Slowniku Poprawnej Polszczyzny,
PWN 1982, strona 85.

Dodatkowo, "cugle" i "wodze" nie sa wymienne we wszystkich zwiazkach
frazeologicznych, w ktorych wystepuja. Tak jak nie "zaklada sie wodzow", np
nauce, tak samo nie "puszcza sie cugli" wyobrazni.


Piotr


>



Rewolucja w Polsce! RE: Dzisiejszy The Globe ....

2000-04-03 Wątek Piotr Palacz

> -Original Message-
> From: Discussion of Polish Culture list
> [mailto:[EMAIL PROTECTED]]On Behalf Of Anna Romanowska
> Sent: Monday, April 03, 2000 14:59
> To: [EMAIL PROTECTED]
> Subject: Dzisiejszy The Globe and Mail ( dlugie i po angielsku)
>
>
> Reawakening a way of  life
>  There's a revolution going on in Poland as
>  people discover
>  Jewish origins that were overwhelmed by
>  the Holocaust and
>  decades of anti-Semitism
>
>  ALAN FREEMAN
>  European Bureau
>  Monday, April 3, 2000
>
>  Warsaw -- Ania Zielinska was a typical
>  Polish Roman Catholic. In fact, she was
>  more religious than most of her friends as a
>  child; while they dreamed of being rock
>  stars, she considered becoming a nun.
>
>  But two years ago, her aunt confided a
>  secret: Her biological father, who split with
>  her mother and left Poland when she was a
>  baby, was Jewish.
>
>  It unlocked a whole new world for Ania.

Dwie obserwacje:

po pierwsze, cala owa "rewolucja" w Polsce wydaje sie, sadzac
po informacjach zawartych w artykule, sprowadzac do "otwarcia
calego nowego swiata" dla niejakiej Ani ...

Po drugie: historia ta zawiera ciekawy moment, mimo tego, ze jej
bohaterka z pewnoscia plasuje sie poza trzecim odchyleniem standardowym,
jako (byla) aspirujaca siostra zakonna.

Frapujaca jest dla mnie ta okolicznosc, ze ktos odkrywa, ze mial jednego
z rodzicow Zyda (i do tego niewlasciwego rodzica), i wtedy wlasnie dokonuje
sie jakas duchowa rewolucja. To akurat, ze ojciec rzeczonej Ani byl Zydem
( w jakims tam znaczeniu - religijnym? etnicznym?) moze w tej historii
byc nawet pominiete, bo chodzi o przypadek generyczny:
dla osoby doroslej, wychowanej w niewiedzy i braku wplywu kultury
reprezentowanej
przez nieobecnego rodzica, ujawnienie afiliacji owego rodzica powoduje
zmiane spojrzenia na swiat i nabycie nowej tozsamosci.

To zaskakujace; moze jest na tym forum praktykujacy psycholog
lub psychiatra, ktory taki przypadek potrafi naswietlic.

Piotr



Re: Oskary, honoris kauzy, rezyserzy

2000-04-01 Wątek Piotr Palacz

> -Original Message-
> From: Discussion of Polish Culture list
> [mailto:[EMAIL PROTECTED]]On Behalf Of Andrzej
> Szymoszek
> Sent: Friday, March 31, 2000 05:41
> To: [EMAIL PROTECTED]
> Subject: Re: Oskary, honoris kauzy, rezyserzy
>
>
>Ach na co przyszlo Romanowi Polanskiemu? Ma nie dostac doktoratu
>  honorowego Uniwersytetu Jagiellonskiego. Takie manifestacyjne
>  niedostanie po rozwazaniu kandydatury jest czyms znacznie gorszym
>  niz byloby po prostu nierozwazanie, brak w ogole tematu.
>
>Pan Palacz stwierdzil, ze zycie prywatne zyciem prywatnym, a tak
>  poza tym to Polanski jest scigany przez prawo. Pytanie tylko,
>  przez jakie prawo. Jesli przez amerykanskie, to mowiac krotko:
>  co nas to obchodzi?

W tej calej historii Polanski jako Polanski malo mnie porusza.
Interesuja mnie bardziej kryteria pre-selekcji i nadawania h.c.
w Uniwersytecie Jagiellonskim, a jeszce bardziej kryteria odrzucenia.

Jesli sie jednoczesnie powiada, ze dorobek (artystyczny, naukowy,
kulturowy) kandydata nie budzi zastrzezen, ale jednoczesnie
ow kandydat wyrozniony nie bedzie ze wzgledu na zycie prywatne,
to zastanawia mnie taki rozdzwiek, i tyle.

Uczelnia majaca ambicje do bycia porzadna nie musi nadawac
h.c. tylko dlatego, ze recypient byl zwiazany z Polska w jakims
okresie jego zycia i ze osiagnal pewna slawe; w koncu powiedzenie,
ze np. R. Polanski jakos znaczaco zasluzyl sie *polskiej* kulturze
jest chyba naciagane; Polanski jest raczej postacia zachodniej
historii kina i kultury masowej.
Gdyby jakas Szkola Filmowa chciala obdarzac, a nie UJ,
to wygladaloby to moim zdaniem sensowniej.


> Gdyby popelnil cos za co uzasadniona bylaby
>  kara w dowolnym punkcie swiata, zapewne Francuzi, czy gdzie on
>  tam teraz przebywa, dostaliby wniosek o ekstradycje. A tak
>  ma szlaban na USA, Oskara pewnie nie dostanie, ale nic
>  z tego nie wynika.

Kto wie? A nuz?

[...]

>
> O zdominowaniu swiata przez Ameryke myslimy przy okazji Oskarow.
>  No bo taka niby najwazniejsza swiatowa nagroda filmowa, ale
>  w gruncie rzeczy amerykanska, ich wewnetrzna. I nic dziwnego,
>  ze Wajda, jak niektorzy twierdza, nie pasowal do ceremonii:
>  byl po prostu gosciem, do ktorego ceremonia powinna starac
>  sie dopasowac, a nie on do niej. Zaszczyt dziala tu w obie
>  strony: Wajda zostal wyrozniony, ale przyjecie przez niego
>  nagrody, przez tak wybitnego europejskiego rezysera, jest
>  w gruncie rzeczy nobilitacja Amerykanskiej Akademii Filmowej.

Zgoda! Ale ilu tak to postrzega? Czyzby sam wyrozniony?

Piotr



Zycie prywatne RE: Uniwersytet i artysci

2000-03-30 Wątek Piotr Palacz

> -Original Message-
> From: Discussion of Polish Culture list
> [mailto:[EMAIL PROTECTED]]On Behalf Of Malgorzata Zajac
> Sent: Thursday, March 30, 2000 06:29
> To: [EMAIL PROTECTED]
> Subject: Uniwersytet i artysci
>
>
> Wczoraj senat Uniwersytetu Jagiellonskiego nie wyrazil zgody
> na przyznanie Romanowi Polanskiemu doktoratu honorowego
> z okazji jubileuszu uczelni. Zaden z czlonkow senatu nie negowal
> dorobku artystycznego rezysera. Podobno na przeszkodzie
> stanelo jedynie burzliwe zycie prywatne pana Romana.
>

Nie zdawalem sobie dotad sprawy, ze tytuly naukowe, w tym h.c.,
nadaje sie za taki lub inny caloksztalt zycia prywatnego.
Byc moze profesorowie UJ sadza inaczej.

W przypadku Polanskiego jednak obawiam sie, ze "burzliwe zycie prywatne"
jest eufemizmem: jest to w koncu osoba wciaz scigana przez prawo,
nieprawdaz?

Piotr



Re: prowokacje na Polandii

2000-03-27 Wątek Piotr Palacz

> -Original Message-
> From: Discussion of Polish Culture list
> [mailto:[EMAIL PROTECTED]]On Behalf Of ibozek
> Sent: Monday, March 27, 2000 09:01
> To: [EMAIL PROTECTED]
> Subject: prowokacje na Polandii
>
>
> z mala nadzieja co prawda, ale zwracam sie do pana Owoca zeby moze
> zareagowal na przejmowanie przez niektorych czlonkow listy roli
> gospodarza.

A ja zwracam sie do Pani z prosba o uzywanie prostych srodkow technicznych
dostepnych w klientach poczty - tzw. killfile, czyli kierowanie listow
od danych adresatow do smieci. Oszczedza to czas i nerwy,
w przeciwienstwie do cenzury.

Piotr



Oscar dla Wajdy, na zimno

2000-03-27 Wątek Piotr Palacz

> -Original Message-
> From: Discussion of Polish Culture list
> [mailto:[EMAIL PROTECTED]]On Behalf Of W.Glowacki
> Sent: Sunday, March 26, 2000 22:09
> To: [EMAIL PROTECTED]
> Subject: Oscar dla Wajdy, na goraco
>
>
> "It is my honour to prevent(usmiech slaby) to present .to Mr.Andrzej
> Wajda"-Jane Fonda.
>
> "chcialbym podziekowac za . i za umozliwienie powrotu kraju do
> Zachodniej cywilizacji"--Andrzej Wajda.

... i do zachodniego systemu obrony (sic!).

Wszystko to zgrzytliwe, bo nie pasujace do zarowno lekkiego w formie i
pustego
w tresci przedstawienia, jak i do rzeczywistych kryteriow uznania: money and
fame.

Mam wrazenie, ze podziekowanie Wajdy (a raczej okolicznosciowy komentarz,
bo podziekowania jako takie byly chyba tylko w wersji angielskiej),
ktore moim zdaniem bylo chybione, odzwieciedla polskie skrzywione
postrzeganie Stanow i kompleksy wobec.

Oczekiwanie, ze ktokolwiek z publicznosci Oskarow jest zainteresowany
osiagnieciami w walce o sztuke i myslacego widza jest tak samo naiwne
i prowincjonalne jak nasladzanie sie, ze polska kultura jako taka,
czy nawet tworczosc jej przedstawiciela, zostala "zauwazona" czy
"doceniona".

(Interesujace, ze w liscie rekomendacyjnym Spielberga jedyny film
komentowany
to "Korczak" - caly paragraf; o dziwo, nazwisko bez bledu ortograficznego,
w odroznieniu od nazwiska Wajdy).

Tubylczy stosunek do sprawy ilustruje komentarz w wydawnictwie zawierajacym
przeglad programow telewizyjnych, w ktorym sie mowi, ze wartym uwagi
zdarzeniem
w czasie Oskarow bedzie powrot Jane Fondy do Hollywood przy okazji wreczania
nagrody pewnemu malo znanemu rezyserowi.

Milo jest, ze Wajda Oskara dostal, ale nie oszalamiajmy sie za bardzo tym
zdarzeniem.


Piotr



Re: Po prostu wstyd - cz. IV

2000-03-16 Wątek Piotr Palacz

> -Original Message-
> From: Discussion of Polish Culture list
> [mailto:[EMAIL PROTECTED]]On Behalf Of Zbigniew J
> Koziol
> Sent: Thursday, March 16, 2000 20:28
> To: [EMAIL PROTECTED]
> Subject: Po prostu wstyd - cz. IV
>
>
> PS. Ci sami ludzie, majacy te same cele i metody propagandy, nadal maca
> w Polskich mozgach.
>

Ma pan na mysli wolnomularzy i cyklistow?
Calkowicie sie zgadzam!
Dodalbym do tego takze zwolennikow UFO i Pendereckiego,
bo go nie lubie.

Piotr



Re: Demokracja a glupota RE: Oj naiwna, naiwna, naiwna.......

2000-02-20 Wątek Piotr Palacz

> -Original Message-
> From: Discussion of Polish Culture list
> [mailto:[EMAIL PROTECTED]]On Behalf Of Andrew Sikorski
> Sent: Sunday, February 20, 2000 00:56
> To: [EMAIL PROTECTED]
> Subject: Re: Demokracja a glupota RE: Oj naiwna, naiwna, naiwna...
>
>
[...]
>
> Bez proby przekonywania o czymkolwiek przedstawie jedynie odmienne
> spojrzenie na ow "skrajny przyklad".  W USA nie ma manii "pana magistra"
> czy "pana inzyniera"  wyksztalcenie jest indywidualna sprawa, a
> doksztalcanie zawodowe koniecznoscia.

A gdzie Panskim zdaniem taka mania istnieje?
A takze: jakie manie w Stanach sa?

[...]
> Mam informacje, ale o czyms "jedynie slusznym" z wyjatkiem demokracji
> nikt tu raczej nie mowi.  Nawet nie chca powtarzac mojego zdania, ze
> Ameryka staje sie wiezniem wolnosci i ofiara demokracji.

To frapujace. Co ma Pan na mysli?

Piotr



Re: Mala prosba

2000-02-20 Wątek Piotr Palacz

> -Original Message-
> From: Discussion of Polish Culture list
> [mailto:[EMAIL PROTECTED]]On Behalf Of Anna
> Niewiadomska
> Sent: Sunday, February 20, 2000 06:38
> To: [EMAIL PROTECTED]
> Subject: Re: Mala prosba
>
>
> At 09:45 PM 2/19/00 +0200, you wrote:
[...]
> >
> Dlugosc narzeczenstwa (czy znajomosci)  ma bardzo malo do sukcesu
> malzenstwa moim skromnym zdaniem. Nawet najdluzsze narzeczenstwo trwa
> przeciez krotko w porownaniu z malzenstwem.  Najwazniejsze jest co potem.
>

Popieram.

Przy okazji, wspomne dla rozrywki o dwoch rekordach mi znanych
z bezposredniej obserwacji, i troche pospekuluje.

Przyklad pierwszy: malzenstwo po tygodniu znajomosci, i to do tego miedzy
ludzmi z innych kontynentow, kultur i rasy. Oboje jeszcze na studiach;
silna cecha wspolna: skrystalizowane poglady polityczne i brak srodkow do
zycia.
Rozpadli sie po kilku latach, kiedy sie okazalo, ze jedna ze stron nie jest
tak skrystalizowana, jak sie wydawalo, i wdala sie w dzialania pewnego
odlotowego kultu w Ameryce Srodkowej.

Przyklad drugi:
malzenstwo zawarte po 48 godzinach od poznania. Wspolna kultura
i jezyk. Istotna mediacja rodziny (i preselekcja), ale bez narzucania
wyboru.
Oboje pracujacy, z osiagami, przynajmniej wiekowo dojrzali,
middle/upper-middle class.
Wydaja sie funkcjonowac szesliwie, juz ze 7 lat.

Spekulacje:
istnieja kultury (np. Indie, Chiny), gdzie poglady na temat tego, co jest
warunkiem wystarczajacym i co koniecznym dla malzenstwa rokujacego duze
szanse
sukcesu, sa takiego rodzaju, ze dlugosc okresu rozpoznawczego,
przynajmniej w wykonaniu samych zainteresowanych,
nie ma istotnego znaczenia.

Jednym z takich podejsc jest, mocno upraszczajac,
poglad, ze skoro "on jest bogaty,
a ona zdrowa i ladna" to nie ma zadnego powodu,
zeby malzenstwo nie bylo udane.

W Japonii podobno udane malzenstwo charakteryzuje
sie tym, ze maz duzo zarabia i jest rzadko w domu.
Byc moze to tylko anegdota, ale nie wyglada na to,
zeby poglady na istote malzenstwa
i kryteriow jego wartosciowania,
byly wspolne roznym kulturom i epokom.

I tak wlasnie pojawia sie na widnokregu straszliwe widmo
historycznego i kulturowego relatywizmu,
ktore klerykowi nie musi przypasc do gustu.

Jesli jednak mamy sie ograniczyc do kregu jedynie slusznych
wartosci katolickich, to przychodzi mi do glowy nowy test ogniowy:
sluchajcie wspolnie Radia Maryja!


Piotr



Re: XXI

2000-02-19 Wątek Piotr Palacz

> -Original Message-
> From: Discussion of Polish Culture list
> [mailto:[EMAIL PROTECTED]]On Behalf Of Zbigniew J
> Koziol
> Sent: Saturday, February 19, 2000 15:04
> To: [EMAIL PROTECTED]
> Subject: XXI
>
>
> Od pewnego czasu czytuje regularnie wiadomosci z "Wired",
> http://www.wired.com . Im dluzej to trwa, tym pesymistyczniej patrze na
> przyszlosc (bynajmniej, nie sadze by byl to zamierzony przez redakcje
> efekt).
>
> Ostatnio w stanie Virginia ustanowiono nowe prawo zabraniajace osobom
> prywatnym odszyfrowywania zawartosci plikow na swoich wlasnych komputerach
> (po angielsku to sie nazywa "reverse engineering").

To jakies nieporozumienie. Zakaz "reverse engineering" nie jest niczym
nowym,
jest obecny w wiekszosci licencji produktow komercjalnych, i to od bodaj
samego poczatku ery pecetow, i nie jest tym samym co "odszyfrowywanie
zawartosci".

>
> Smiem twierdzic, ze w ciagu co najwyzej kilkunastu zaledwie lat to
> niepozorne prawo najpewniej zupelnie zmieni nasza cywilizacje, przwroci ja
> do gory nogami: z tej gdzie wciaz jeszcze ceni sie wolnosci osobiste w
> taka, gdzie prywatnosc przestanie istniec zastapiona totalitaryzmem nowego
> rodzaju, opartym o technike, w skali niespotykanej dotad.
>
> Szczegolow nieco wiecej tu:
>
> http://www.wired.com/news/politics/0,1283,34402,00.html?tw=wn2219
>
[...]

Wskazany fragment jedynie mowi o zakazie odsprzedawania oprogramowania
komercjalnego.
Inna sekcja na tej samej stronie jest w istocie poswiecona
PGP i Zimmermannowi, ale to juz bez zwiazku
ze wspominanym uprzednio ustawodawstem.

Piotr



Re: Demokracja a glupota RE: Oj naiwna, naiwna, naiwna.......

2000-02-19 Wątek Piotr Palacz

> -Original Message-
> From: Discussion of Polish Culture list
> [mailto:[EMAIL PROTECTED]]On Behalf Of Mikolaj Sawicki
> Sent: Saturday, February 19, 2000 10:53
> To: [EMAIL PROTECTED]
> Subject: Re: Demokracja a glupota RE: Oj naiwna, naiwna, naiwna...
>
>
> On Sat, 19 Feb 2000 08:36:09 -0600, Piotr Palacz <[EMAIL PROTECTED]> wrote:
>
> >
> >Trudno mi jednak z takim podejsciem sie zgodzic. Moje doswiadczenia z
> >amerykanskim systemem oswiatowym np - w kontrascie np. do australijkiego,
> >chinskiego, czy polskiego nawet -sklaniaja mnie do przekonania, ze
> >produkcja idiotow moze byc wynikiem efektywnej,
> >wysokobudzetowej inzynierii, z ktorej dodatkowo jej podmioty sa czesto
> >dumne.
> >
> >Piotr
>
> Nie rozumiem, dlaczego p. Piotr uzywa to slow powszechnie uznanych
> za obrazliwe.

Ktore konkretnie slowa sa obrazliwe i dla kogo?
("powszechnie" jest pustym ozdobnikiem).

Widze jednego tylko kandydata, mianowicie slowo "idiota",
ktore dla mnie nie ma konotacji obrazliwych, a jedynie deskryptywne:
jesli dobrze pamietam, to medyczna klasyfikacja opoznien umyslowych
obejmowala kretynow, idiotow i gluptakow.

Patrzac na te klasyfikacje od strony poszkodowanych mam wrazenie, ze
tylko gluptak mialby jakies sznase obrazic sie o pozwanie
go idiota lub kretynem, bo pozostali nie sa w stanie zrozumiec pojecia.

Tworcza analogia do produktow amerykanskiego szkolnictwa,
zwlaszcza, ale nie jedynie, przed-uniwersyteckiego,
polega na tym, ze kliniczny idiota nie jest w stanie
ani dostrzec, ani zrozumiec wlasnego stanu.
Zeby ow obraz nieco ubarwic, mozna jeszcze dodac takie cnoty
jak hipokryzja, merkantylizm i fatalizm.

>
> Amerykanski system oswiaty jest obecnie polem konfrontacji dwoch
> przeciwnych
> filozofii odwiatowych:
>
> Tradycyjnej, ktora zaklada, ze rola uczelni jest wychowywanie przyszlych
> swiadomych obywateli,
>
> Rynkowej, dla ktorej uczelnia to biznes, studenci to konsumenci,
> edukacja to
> towar, wykladowcy to sila robocza, rektorzy to szefowie biznesu.
> Edukacja w
> tym pojeciu nie jest procesem dokonujacym sie w umysle edukowanego, a po
> prostu towarem , ktory sie dostarcza klientowi. (Mowie to o uczelniach
> publicznych!) Program nauczania okreslany jest przez pracodawcow.
>
> Wygrywa model rynkowy, ktory masowo wypiera tradycyjny. Nie potrzebni sa
> swiadomi obywatele, potrzebna jest sila robocza, wytrenowana do aktualnych
> potrzeb wielonarodowych korporacji, i ktora w razie czego mozna
> przeszkolic
> do nowej roli, jesli potrzeby rynkowe sie zmienia (continuing education.
>
> A sila robocza jest zadowolona, bo zarobki niezle, SUV mozna sobie kupic,
> mecz obejrzec, piwo wypic, i nawet wyskoczyc na ryby. A od
> rzadzenia krajem
> sa mozni i wplywowi, i nie ma co sie do tego wtracac.
>
> Ten sam trend na uczelniach - nie zatrudnia sie mlodych profesorow na
> miejsce odchodzacych na emeryture - na ich miejsce przyjmuje sie
> pracownikow
> na roczne kontrakty, ktorym placi sie 1/4 - 1/2 tego, co trzeba by bylo
> zaplacic nowemu, poczatkujacemu profesorowi, a ktorzy za to ucza dwa razy
> wiecej, wiec zaoszczedzone pieniadze mozna wydac na nowe stanowiska
> admisistracyjne.

Tu zgoda, z jedna poprawka, ze Amerykanski system oswiatowy
nie jest, a moze co najwyzej byl polem konfrontacji,
od czasow Henry'ego Jamesa po lata '30,
i moze jeszcze od 1960 przez 20 lat, glownie na okolicznosc
"spatnika" i zimnej wojny. Dzisiaj to juz zupelna fabryka.



Piotr



Re: Oj naiwna, naiwna, naiwna....... bez Mlynarskiego

2000-02-19 Wątek Piotr Palacz

> -Original Message-
> From: Discussion of Polish Culture list
> [mailto:[EMAIL PROTECTED]]On Behalf Of Malgorzata Zajac
> Sent: Saturday, February 19, 2000 08:20
> To: [EMAIL PROTECTED]
> Subject: Re: Oj naiwna, naiwna, naiwna... i Mlynarski
>
>
[...]
>
> Alez ja to wiem, ale to nie powod, zeby za wyglaszanie przez kogos ja-
> kichs teorii, czy nawet za falszowanie faktow historycznych wsadzac
> od razu do wiezienia. Chodzilo mi o karanie za wyglaszane poglady.
> Przeciez najwieksza kara dla pacjenta, ktory plecie dyrdymaly jest
> ignorowanie go w towarzystwie, wykazywanie zlej woli, sprzecznosci
> absurdow itp. w szerzonych przez niego teoriach, a nie zamykanie mu
> ust poprzez wsadzenie go do kryminalu (i robienie z niego meczennika)
>
> Powiem wiecej, jezeli jego teorie sa nic nie warte, jezeli opieraja sie
> na klamstwach, to dopuszczenie go do otwartej i nieskrepowanej dysku-
> sji predzej czy pozniej doprowadzi do tego, ze nikt go nie bedzie chcial
> sluchac. Jezeli natomiast pozostanie izolowany, to znaczna liczba tych
> cwiercinteligentow bedzie wierzyc w jego teorie. Dlaczego, nie musze
> chyba tlumaczyc, bo to jest znany mechanizm socjologiczny.
>

O ile "otwarta i nieskrepowana" dyskusja odbywa sie w salonie towarzyskim,
co moze i jest wykonalne, o tyle jest to dyskusja bez wiekszego wplywu
na masy, chociaz moze miec podstawowe znaczenie dla samopoczucia
i samoobrazu dyskutantow (he he). (Przychodzi tutaj na mysl Kapital Marksa,
ktory, jesli mnie pamiec nie myli, nie byl nigdy poddany
niemieckiej/pruskiej
cenzurze ze wzgledu na slusznie oceniana znikoma spoleczna szkodliwosc
dziela jako takiego).

Z kolei media, ktore efektywnie na masy oddzialywuja,
nie oferuja zadnej "otwartej i nieskrepowanej" dyskusji, a jedynie
jej pozor. Podstawa odbiory takiej dyskusji dla mas sa czynnniki
wtorne w stosunku do tresci: wyglad, zachowanie, pewnosc siebie, etc.
Od tej strony sam dobor dyskutantow, okolicznosci dyskusji,
ograniczen dyskursu, jest juz efektywnym srodkiem oddzialywania.

Koniec koncow, tym ktorzy "wierza w jakas teorie",
zrozumienie nie jest do niczego potrzebne nawet jesli jest sie do tego
zrozumienia przygotowanym.


Piotr



Demokracja a glupota RE: Oj naiwna, naiwna, naiwna.......

2000-02-19 Wątek Piotr Palacz

> -Original Message-
> From: Discussion of Polish Culture list
> [mailto:[EMAIL PROTECTED]]On Behalf Of Anna
> Niewiadomska
> Sent: Friday, February 18, 2000 21:03
> To: [EMAIL PROTECTED]
> Subject: Oj naiwna, naiwna, naiwna...
>
[...]
>
> Przyjmij prosze Droga Panno do wiadomosci raz na zawsze, ze wiekszosc
> obywateli panstwa (kazdego) jest cwiercinteligentami i nie jest zdolna "do
> samodzielnej oceny faktow, do konfrontacji pogladow, konfrontacji prawdy z
> klamstwem". Nie ma to wiele wspolnego z socjalizmem, to jest po prostu
> "fact of life".
>
> W kazdym panstwie jest tez troche polinteligentow i oni bardzo skutecznie
> manipuluja tymi cwierc, po to wylacznie, zeby uzyskac ich glosy i dostac
> sie na stolki. Sa najczesciej szalenie popularni i kochani przez tlumy. To
> oni wlasnie tworza historie na nowo zgodnie ze swoimi krotkoterminowymi
> potrzebami.

W tym kontekscie mozna sceptycznie popatrzec na wspolczesne funkcjonowanie
demokracji, zwlaszcza tych zasobnych. Stany sa prawdopodobnie skrajnym
przykladem:
polaczenie powszechnie kiepskiego wyksztalcenia z megalomania,
i faktyczne kontrolowanie gustow, takze politycznych, u konsumenta masowego
przez media, ktore funckjonuja poza i byc moze ponad monteskianskim
trojpodzialem.

Mowienie jednak o samych pol- czy cwierc- inteligentach moze jednak
sugerowac,
ze ich masowa obecnosc w zyciu spolecznym jest tak samo niezbywalna
jak chmury na niebie, bo prawdopodobnie warunkowana biologicznie.

Trudno mi jednak z takim podejsciem sie zgodzic. Moje doswiadczenia z
amerykanskim
systemem oswiatowym np - w kontrascie np. do australijkiego, chinskiego, czy
polskiego nawet -
sklaniaja mnie do przekonania, ze produkcja idiotow moze byc wynikiem
efektywnej,
wysokobudzetowej inzynierii, z ktorej dodatkowo jej podmioty sa czesto
dumne.

Piotr



Myslowy belkot, RE: Penderecki o sobie

2000-01-29 Wątek Piotr Palacz

> -Original Message-
> From: Discussion of Polish Culture list
> [mailto:[EMAIL PROTECTED]]On Behalf Of Andrzej
> Szymoszek
> Sent: Thursday, January 27, 2000 08:18
> To: [EMAIL PROTECTED]
> Subject: Re: Penderecki o sobie, RE: P. o kondycji polskiej kultury
>
>
> > Ciekawy fragment:
> > pokazuje, ze na 7 paragrafow jeden ma cos wspolnego ze stanem
> > polskiej kultury *poza* Pendereckim, a pozostale szesc sa
> > o Pendereckim.
>
> Ja rozumiem, ze zdaniem Pana Piotra Palacza wcale nie jest
>   tak, izby kultura polska rozwinela sie bujnie w PRL-u,
>   a podupadla w Trzeciej Najjasniejszej, czyli ze sie Pan Piotr
>   z Pendereckim nie zgadza i z tego powodu go nie lubi,
>   co widac dalej:
>

Rece mi opadaja. Napisalem 2 (slownie: dwa) zdania) po polsku,
nawet gramatycznie. Panskie wywody i "rozumienie" maja sie nijak do tego,
co napisalem, byc moze dlatego, ze drugie zdanie zawiera tryb warunkowy
i wyrazne zalozenie, ktore, wystepujac w jednym zdaniu obok siebie,
moga budzic zrozumiala konfuzje.

> > Jesli sadzic jedynie po przytoczonej wypowiedzi, Penderecki
> > jawilby sie jako bufonowaty egotyk, ktory nt. kultury w Polsce
> > faktycznie nie ma *nic* do powiedzenia poza ogolnikami i
> sprzecznosciami.
>
> Jednak zarzut wydaje sie calkowicie chybiony.

Ktory zarzut mianowicie?

>   Skad wiemy, czy
>   pytanie brzmialo: Panie Penderecki, co sadzi pan o stanie
>   poskiej kultury? A on powiedzial dwa slowa i zaczal gadac o sobie.
>   Przeciez tytul: "P. o kondycji polskiej kultury" pochodzil
>   od osoby, ktora podjela temat naszego kompozytora na poland-l.
>   Tymczasem jak robi sie wywiad z Pendereckim, to normalne ze
>   Penderecki bedzie mowil przede wszystkim o Pendereckim,
>   poniewaz Penderecki na to zasluguje.
>
[...]

Chetnie podejme dyskusje, ktora miesci sie w minimalnych
rygorach racjonalnej dyskusji. Przypisywanie innym zdan,
ktorych nie wypowiedzieli, jest slowna woltyzerka w urojonym cyrku.


Piotr



Penderecki o sobie, RE: P. o kondycji polskiej kultury

2000-01-26 Wątek Piotr Palacz

Ciekawy fragment:
pokazuje, ze na 7 paragrafow jeden ma cos wspolnego ze stanem
polskiej kultury *poza* Pendereckim, a pozostale szesc sa
o Pendereckim.

Jesli sadzic jedynie po przytoczonej wypowiedzi, Penderecki
jawilby sie jako bufonowaty egotyk, ktory nt. kultury w Polsce
faktycznie nie ma *nic* do powiedzenia poza ogolnikami i sprzecznosciami.


Piotr


> -Original Message-
> From: Discussion of Polish Culture list
> [mailto:[EMAIL PROTECTED]]On Behalf Of Malgorzata Zajac
> Sent: Wednesday, January 26, 2000 10:01
> To: [EMAIL PROTECTED]
> Subject: Penderecki o kondycji polskiej kultury
>
>
> Krzysztof Penderecki w wywiadzie dla "Zycia" i PAP powiedzial,
> ze kondycja polskiej kultury nie jest zla. W Cannes odbieral kilka
> dni temu "muzycznego Oscara". Mowi :
>
>   [...]
>   Bardzo sie ciesze z nagrody dla Wajdy. Jak sie okazuje, kondycja
>   polskiej kultury nie jest zla. Oceniam ja wysoko, ale to sa pozosta-
>   losci z lat 50. i 60. To, co wtedy zaczynalismy, owocuje teraz. Dzis
>   sytuacja kultury w Polsce nie jest najlepsza, bo nie ma na nia pie-
>   niedzy. Nie ma tez zrozumienia dla kultury. Ministerstwo moze by
>   chcialo cos zrobic - choc nawet nie wiem, czy by chcialo - ale nie
>   ma pieniedzy, albo wydaje je zle.
>
>   Teraz mialem pierwsze wykonanie "Siedmiu bram Jerozolimy"
>   we Francji i dlatego jego dobre przyjecie mialo dla mnie ogromne
>   znaczenie. Gazety pisza po koncercie, ze jestem kompozytorem
>   religijnym, ale ja sie absolutnie z tym nie zgadzam. Po prostu
>   moje utwory religijne sa najbardziej znane, gdyz spelnialy one
>   w Polsce pewna role polityczna. To, ze napisalem "Pasje" w
>   okresie, kiedy tematyka religijna byla nietolerowana przez ow-
>   czesne wladze, mialo polityczny posmak.
[...etc... ]



Re: Oskar dla Wajdy

2000-01-21 Wątek Piotr Palacz

> -Original Message-
> From: Discussion of Polish Culture list
> [mailto:[EMAIL PROTECTED]]On Behalf Of ibozek
> Sent: Wednesday, January 19, 2000 22:16
> To: [EMAIL PROTECTED]
> Subject: Oskar dla Wajdy
>
>
> Jak podala dzis prasa w Los Angeles Andrzejowi Wajdzie zostanie przyznany
> Oskar za caloksztalt tworczosci.

Wspaniala wiadomosc, nie tylko dla Wajdy.

Wspaniala takze dlatego, ze nowina pokazuje,
ze wielomiesieczne i nieustajace wysilki pojedynczych osob
- mam na mysli glownie konsula od kultury w LA -
moga przyniesc spektakularne rezultaty.
Moze to poczatki Nowej Polskiej Dyplomacji Kulturowej?

Od strony zaistnienia polskiej kultury w swiadomosci publicznej w Stanach,
a moze i poza, jest to wydarzenie bez precendensu.

Piotr



Re: Nowy wiek

2000-01-02 Wątek Piotr Palacz

-Original Message-
From: Discussion of Polish Culture list
[mailto:[EMAIL PROTECTED]]On Behalf Of Andrew Sikorski
Sent: Saturday, January 01, 2000 22:29
To: [EMAIL PROTECTED]
Subject: Nowy wiek

>
>Witam w nowym wieku.

To chyba przedwczesnie. XXI wiek zaczyna sie za rok, a nie dzisiaj.
Aczkolwiek w kraju, w ktorym za glowne motto mozna uznac
"perception is reality" moze to i prawda.

>
>Y2K okazal sie Y2Kaput

Tu takze za wczesnie troche sie cieszyc.
Dla przykladu, symulacje na Wall Street pokazaly, ze schody zaczynaly
sie po 3/4 stycznia. Mozna tez oczekiwac wybrykow 29 lutego, bo 2000
jest "nietypowym" rokiem przestepnym.

Trzeba tez pamietac, ze na owo "Y2Kaput", poszly, przynajmniej w Stanach,
olbrzymie pieniadze.

> co pewnie wywolalo rozczarowanie u wielu
>futurologow.  Teraz generuje sie pytanie kto i po co rozsiewal panike.

Nie zauwazylem siania paniki w Stanach. Jednakowoz media potrzebuja
materialu do przerabiania, i Y2K nadaje sie wspaniale - wiekszosc ludzi
i tak nie rozumie o co chodzi, wiec da sie wcisnac cokolwiek.
Zwlaszcza w polaczeniu z chiliastycznymi i eschatologicznymi sugestiami.
Ogladalnosc daje sie spieniezyc, i to niezle.

>Nastepna szanse bedziemy mieli w roku 3000.
>Mamy nowy rok i nowe millennium, ale jakos nie slychac aby gloszono, ze
>weszlismy w XXI wiek.  Pewnie na to bedziemy czekac jeszcze rok.  W
>ktorym wiec wieku zyjemy?  Poznamy latwiej studiujac wyniki wielu
>noworocznych i millennijnych plebiscytow.
>Na pytanie "czy Ziemia obraca sie wokol Slonca, czy Slonce wokol Ziemi"
>25% Niemcow udzielalo zlej odpowiedzi, a w Anglii az 1/3.  Amerykanie
>tylko w 20 % sie mylili, co stawia nasz narod w grupie najbardziej
>wyksztalconych .

Raczy Pan zartowac?

Ogladalem kiedys na konferencji video zrobione w Harvard przez Alana Kay'a.
Zarowno studentow, jak i kadre, pytano najpierw, czy mieli stycznosc z
fizyka.
Tych, ktorzy przyznawali sie do kilku przynajmniej lat kontaktu pytano,
jaka jest przyczyna zmiany por roku. Nikt nie udzielil prawidlowej
odpowiedzi.

Szef Intela najbardziej obawia sie obecnego i przyszlego niedostatku
porzadnie wyksztalconych ludzi. Ich naplyw z zewnatrz nie da sie wiecznie
utrzymac.

[...]
>Ogolnie wiekszosc odpowiadajacych uznala, ze jest "zadowolona" z tego
>jak sie maja sprawy w USA.  Trudno sie dziwic.

Lokalne media w koncu trabia, ze XX wiek byl "American Century",
a nawet zastanawiaja sie, czy XXI tez bedzie.
Trudno o zalosniejszy obraz samozodowolenia, ale czemu sie dziwic, skoro
przecietny czas dziennie poswiecany wiadomosciom ze swiata w telwizji
komercjalnej zmalal w ostatnich latach podobno do 30 minut.
Smutna rzeczywistosc nie sprzedaje sie dobrze...

Piotr



Spoleczny darwiznizm a Re: handel w niedziele

1999-12-05 Wątek Piotr Palacz

- Original Message -
From: Anna Niewiadomska <[EMAIL PROTECTED]>
To: <[EMAIL PROTECTED]>
Sent: Sunday, December 05, 1999 17:53
Subject: Re: handel w niedziele


> At 02:39 PM 12/5/99 -0800, you wrote:
[...]
>
> No to dorzuce jeszcze jeden argument. Moim zdaniem powszechny handel w
> niedziele szczegolnie odbija sie na prawach do wspolnego z reszta rodziny
> odpoczynku pracownikow malych sklepikow, warsztatow itp.

Czy to tydzien litosci dla pracownikow handlu?
Prawo w koncu do pracy w handlu nie zmusza.

> Wydaje mi sie ze
> parcownica wielkiego supermarketu moze jednak zobaczyc swoje wolne od
> szkoly dzieci pare razy w miesiacu, bo w wielkiej firmie mozna to jakos
> zorganizowac. Gorzej z  wlascicielka czy pracownica malutkiego sklepiku z
> jedno lub dwuosobowa obsluga, ktore konkurencja supermarketow zmusza do
> pracy na okraglo. Nie wiem czy w USA jeszcze duzo takich sklepikow
zostalo,
> ale gdzie indziej jaknajbardziej bywaja. W HK, naprawde przykro czesto
> patrzec na tych samych ludzi siedzacych w swoich sklepikach od rana do
> poznego wieczora, siedem dni w tygodniu.

Moze i przykro patrzec, ale jakie alternatywy maja ludzie w Pachnacym
Porcie?
Prawdopodobnie los tych sklepikarzy nie jest najgorszy na lokalnym
firmamencie.

> Nie wiem czy jesyt to model ktorego nalezaloby akurat zyczyc Polsce.

O ile "pracownik" nie ma wyboru, to i owszem. Jezeli ma, to dlaczego nie?
Trudno przecenic walory motywacyjne pracy 7-u dni w tygodniu przy niskiej
pensji.
Jednak jesli to danej osoby nie motywuje do zmiany wlasnej kondycji,
to moze nie nadaje sie do czegos innego?

Z kolei "wlasciciele" moga byc wyjeci spod okresu ochronnego bez szkody dla
spolecznej
ekologii ...

Piotr



Re: Andrew czy inaczej?

1999-11-17 Wątek Piotr Palacz

- Original Message -
From: Andrew M. Sikorski <[EMAIL PROTECTED]>
To: <[EMAIL PROTECTED]>
Sent: Wednesday, November 17, 1999 05:27
Subject: Re: Andrew czy inaczej?


> From:       Piotr Palacz <[EMAIL PROTECTED]>
>
> > A ja, p. Andrew, ciesze sie, zes Pan jeden i ze bez bomby.
> >
> > Z bombastycznymi pozdrowieniami,
> >
> > Piotr
>
> Za bombastyczne pozdrowienia rakietowo dziekuje.  Cokolwiek i kogokolwiek
> cieszy cos z mojej strony - napawa mnie radoscia.  Wlasciwie to mam
> bombe(sex-bombe) wiec i nie jestem sam, ale prosze sie nie obawiac -
> przeproszen nie bede sie domagal nawet gdy dokupie sobie scyzoryk.

Dla ustalenia uwagi, moj komentarz nie dotyczyl Panskiego stosunku do
pirotechniki seksualnej,
ale zupelnie innego zagadnienia:

>> Nie przedstawiono argumentow, ale i tak wiadomo, ze Hindusow jest miliard
>>i ze maja bombe atomowa.
>A ja, p. Andrew, ciesze sie, zes Pan jeden i ze bez bomby.

W kazdym razie ciesze sie, ze objawil Pan poczucie humoru jako jeden z
niewielu
na tej ponurej liscie, bo to poczucie humoru wprowadza nawet podejrzenie, ze
Panski
oryginalny posting, ktory wydal mi sie po prostu glupi, byl dowcipna
prowokacja,
na ktora sie nabralem. Gratuluje i zalaczam uscisk prawicy.

>
> Wracajac do imienia "Andrew" z literka "p." to pomimo, ze za zadne licho
> nie moglem sie dopatrzyc sarkazmu   wyjasnie.

Nie bylo sie czego dopatrywac, bo sarkazmu w tym nie ma.
Jesli podpisuje sie Pan "Andrew", wiec sa podstawy do uznania, ze tak ma Pan
na imie,
a jesli nawet nie nazywa, to prawo i tak zezwala.

[...]

> Dlatego tez przyjmujac obywatelstwo
> amerykanskie uproscilem i zamerykanizowalem swoje imie dla wygody wlasnej
> i wielu na Andrew.

Osobiscie i na wlasny uzytek sklonny jestem uwazac, ze imie w oryginalnym
brzmieniu,
podobnie jak  nazwisko, jest ta czescia tozsamosci, do ktorej "ulatwianie"
ani "tlumaczenie"
nie stosuje sie.

> Powyzsza forma p.Andrew jest  dla mnie nowa i dolaczam ja do kolekcji.

Dziwi mnie panskie zdziwienie. Rozmawiamy po polsku, stad "p.",
a to "Andrew" to juz Panski wybor.

Piotr



A nie administrator ... Re: ta liste tworza ludzie na nia zapisani

1999-11-08 Wątek Piotr Palacz

- Original Message -
From: W i t o l d O w o c <[EMAIL PROTECTED]>
To: <[EMAIL PROTECTED]>
Sent: Monday, November 08, 1999 14:07
Subject: ta liste tworza ludzie na nia zapisani


[...]
> Po kolei. W dalszym ciagu moze zapisac sie prawie kazdy. Dlaczego nie moze
> "leo" nie bede tlumaczyl. Hm, moze jednak powtorze:
> ,,Uczestnicy ktorych zachowanie naraza Poland-L lub State University
>   of New York at Buffalo na klopoty, sa usuwani z listy na 3 lata.''.

Dobrze, ze pan Adminstrator te klauzule przypomina, bo jest ona godna uwagi.
Co to w ogole znaczy: "Narazic na klopoty", w odniesieniu do uniwersytetu
lub listy, w wyniku popelniania e-maili takiej czy innej tresci?

Uczestnicy listy sa rownoprawnymi podmiotami prawa i nie widze powodu,
zeby wprowadzac elementy odpowiedzialnosci zbiorowej, zwlaszcza, kiedy nie
jest
jasne, jaki jest jej zakres, i co wiecej, kto jest arbitrem w kwestii
narazania
na klopoty. W przypadku Poland-L wydaje sie, ze owym arbitrem stal sie
p. Administrator, i to wydaje mi sie bezprecedensowe.

Nie jest tez dla mnie zrozumiala ewolucja uprawnien i pozycji administratora
listy.
Administrowanie lista jest zajeciem technicznym, wbrew mniemaniu niektorych
wcale nie czasochlonnym ani intelektualnie obciazajacym,
i jako takie nie majacym nic wspolnego ze swieceniem przykladem,
podtrzymywaniem poziomu i innymi spontanicznymi dzialaniami tego typu.

W przypadku Poland-L mam wrazenie, ze p. Administrator aspiruje do roli
obroncy ciaglosci i wartosci listy przed - moim zdaniem,
wyimaginowanymi - zagrozeniemi interesu listy (cokolwiek to znaczy),
uniwersytetu i Bog wie kogo jeszcze.

Jednym z przejawow owego imperatywu moralnego jest kuriozalna
forma potwierdzen postingow, ktora rzekomo takze sluzy ochronie, aczkolwiek
nie jest
dla mnie jasna kogo i przed czym; forma ta jest za to jawnie upierdliwa.
Rownie poronionym pomyslem jest reglamentacja tematyki.

Wszystko to przywodzi na mysl wysilki wprowadzania parafialnej wersji ul.
Mysiej
w malym miasteczku. Dla goracych zwolennikow takiego podejscia proponuje
utworzenie wlasnego kociolka - mozna to zrobic w kilka minut i za darmo,
i w dodatku "bez narazania"; mozna sie wtedy bawic do woli w uzywanie
gotowych formulek jak nihil obstat.

Nie widze zadnych podstaw do tego, zeby p. Administrator podejmowal jakies
decyzje
i je laskawie podawal do wiadomosci: jest to zwykla uzurpacja uprawnien,
zgodna moim zdaniem z najlepszymi wzorcami
polskiego malomiasteczkowego obskurantyzmu i malodusznosci.


> Otoz poglady "leo" sa w sprzecznosci z tym co w USA (w Kanadzie i Polsce
> zreszta tez) opinia publiczna uwaza za stosowne.

Nie wiem, kto to jest "leo" i jakie ma poglady, ale wydaje mi sei
podejrzane,
ze p. Administrator przypisuje sobie prawo okreslania, co w USA (czy gdzie
indziej)
opinia publiczna uwaza za stosowne.

Poza tym, kwestia owej zasadnosci ma sie nijak
do zakresu tematyki czy nawet formy dyskusji na liscie. Jesli komus tresc
lub forma
nie odpowiada, jest kilka srodkow technicznych zezwalajacych na bezpieczne
omijanie wypowiedzi, ktore podnosza niebezpiecznie cisnienie krwi.
Jednoczesnie brak jakichkolwiek roznic, lub obecnosc roznic nieznaczacych,
oznacza degradacje i smierc intelektualna przedsiewziecia.
jest to w koncu lista "dyskusyjna", nieprawdaz?

Tak wiec, p. Administratorze, zgoda, ze czas na zmiany
- czy nie zechcialby Pan wiec zajac sie uczestnictwem
w liscie z pozycji nieuprzywilejowanej?

Sadze, ze byloby to z korzyscia zarowno dla Pana, jak i dla subskrybentow.

Piotr



Re: NYT o Polsce (w krzywym zwierciadle)

1999-10-01 Wątek Piotr Palacz

- Original Message -
From: Jacek Arkuszewski <[EMAIL PROTECTED]>
To: <[EMAIL PROTECTED]>
Sent: Thursday, September 30, 1999 18:27
Subject: Re: NYT o Polsce (w krzywym zwierciadle)


> Kasiu, nie przejmuj sie. NYT specjalizuje sie nie od dzisiaj we
> wsadzaniu Polsce
> kija w szprychy. Wszyscy o tym wiedza i chyba nikt juz nie uwaza tej
> gazety
> za obiektywna czy ponadpartyjna. Niech sobie pisza.

Prawda.

>
> Od lat nie biore NYT i "Time" do reki. Sa lepsze i wiarygodniejsze
> pisma.

Ot, zaskoczenie. Jakie?

Piotr



Re: Pozew - Francja

1999-08-13 Wątek Piotr Palacz

Dzieki za ciekawy material.

- Original Message -
From: Bartek Rajwa <[EMAIL PROTECTED]>
To: <[EMAIL PROTECTED]>
Sent: Friday, August 13, 1999 12:40
Subject: Pozew - Francja


[...]
>
> - Antysemita to ktos, kto cierpi na chorobe umyslowa. Jedno konkretne
> wydarzenie nie jest w stanie wywolac tej choroby. Jezeli ta cala sprawa
> sprowokuje wybuch antysemityzmu, to dlatego, ze ludzie antysemitami byli
juz
> wczesniej. Antysemityzm ujawnil sie w Szwajcarii po aferze z bankami
[tamtejsze
> instytucje finansowe zostaly zmuszone do wyplacenia wielkich odszkodowan
za
> konfiskate kont Zydow w czasie II wojny swiatowej - red.]. Ale to nie
znaczy,
> ze niektorzy Szwajcarzy stali sie nagle antysemitami. Oni byli nimi juz
> wczesniej.

To niezwykla koncepcja. Antysemityzm nie ma zadnych podstaw
obiektywnych, a jest wynikiem jedynie organicznej dysfunkcji
nosiciela?

Ciekaw jestem, w jaki sposob na "antysemityzm" sie zapada -
np. czy jest to choroba zakazna, albo przekazywana dziedzicznie -
ale jest jeszcze ciekawsze, w jaki sposob mozna sie wyleczyc.

Juz mi sie widza miedzynarodowe izby wytrzezwien z antysemityzmu,
najlepiej na Manhattanie.

Piotr



Brak ewolucji w Kansas Re: Zacmienie

1999-08-12 Wątek Piotr Palacz

- Original Message -
From: Anna Niewiadomska <[EMAIL PROTECTED]>
To: <[EMAIL PROTECTED]>
Sent: Thursday, August 12, 1999 20:57
Subject: Re: Zacmienie



>
> No wlasnie, jak podal dzis dziennik ABC, stan Kansas zakazal wlasnie
> nauczania w szkolach o teorii ewolucji.

Ladnie to brzmi, ale szybki przeglad pola pokazuje, ze nie jest scisle.
Board of Education w Topeka przeglosowala 6-4 postanowienie, ktore
pozostawia
"zagadnienie nauczania ewolucji" 304-em dystryktom szkolnym.

Detale pod
http://www.kcstar.com/item/pages/home.pat,local/3773c272.811,.html

Wszystko to sugeruje, ze Kansas jest przyslowiowa ostatnia dziura, takze w
zakresie
oswiaty, ale nie wszedzie w Kansas jest to prawda - np. dystrykt Blue Valley
jest notowany
w pierwszej dziesiatce w tym kraju (czy to duza pociecha czy nie, to inna
sprawa;
jest tez ciekawostka dlaczego, ale o tym innym razem).

Gdyby jednak w Kansas nauczania ewolucji zakazano, nie zdziwiloby mine to
bardzo,
bo mozna sie upierac, ze przynajmniej w Kansas mikroewolucja nie sprawdza
sie.
Spora czesc populacji lokalnej (w przeciwienstwie do naplywowej czy
przeplywowej)
to kulturowo ci sami farmerzy, ktorzy niszczyli Indian i wykonywali
homesteading;
roznica taka, ze przemieszczaja sie teraz pick-upami a nie konno czy pieszo.
Spora czesc lokalnych uczelni wyzszych to awansowane szkoly rolnicze.

Cala ta historia wskazuje na specyficznie amerykanskie idiosynkrazje:
- dostep do "prawd naukowych" w szkolnictwie jest kontrolowany przez
glosowanie i religijne przekonania glosujacych
- status "prawd naukowych" jest zrelatywizowany do przekonan jednostek ("my
perception is reality") i grup ("demokracja")
- ten swoisty solipsyzm jest zarowno wyrazem jak i zapowiedza
wzrastajacego - w stosunku
do lat 60/70, kiedy z powodu rywalizacji z ZSRR w nauczanie i nauke szly
spore pieniadze -
analfabetyzmu w tym kraju.

Ciekaw jednak jestem, czy zagadnienie ewolucja/kreacjonizm jest w ogole
obecne w polskich programach
szkolnych i czy Kosciol ma cos ntt do powiedzenia?


Piotr



Re: Pozew - kilka uwag

1999-08-11 Wątek Piotr Palacz

- Original Message -
From: Zbigniew J Koziol <[EMAIL PROTECTED]>
To: <[EMAIL PROTECTED]>
Sent: Monday, August 09, 1999 18:09
Subject: Re: Pozew - kilka uwag


> Stev Pec wrote:
> >
> > [...]
> >
> > >Jacek Kupinski
> >
> > Wszystko powyrzsze jest bez znaczenia.  Polska jest winna i zaplaci.
> > Dlaczego sprawa poszla do sadu w amerykanskiego, poniewaz tylko
> > w nim mozna dojsc do czegos...
> > Pogodnie
> > Seweryn
>
> Duren z pana, panie Sewerynie ;) Tez pogodnie ale bynajmniej bez
> uszanowania,
>
> zb.
>

Nareszcie!

Piotr



Re: Mac i nie-Mac

1999-07-23 Wątek Piotr Palacz

>>Ano tak. "Pojdzie w slady Maca" w tym sensie, ze bedzie to "rodzinny
>>komputer do zabawy". Nie wymagajacy zadnej zaawansowanej wiedzy do
>>uruchomienia. Bedzie sie go pewnie uzywalo do gier, przegladania
>>multimedialnych encyklopedii, itp.
>>
>>Bartek Rajwa
>
>Czy ja dobrze rozumiem? Jesli jakies urzadzenie nie wymaga zaawansowanej
>wiedzy do uruchomienia i obslugi, to "prawdziwy profesjonalista" brzydzi
>sie go dotknac?

Cale to zagadnienie ma malo wspolnego z byciem "prawdziwym profesjonalista",

"udawanym profesjonalista", amatorem czy analfabeta. Nie tedy droga.

Roznice w stosunku do komputerow (czy raczej, w dyskutowanym przypadku,
w stosunku do intepretera zlecen w porownaniu do GUI) dotycza dwoch
podstawowych rzeczy: potrzeb uzytkownika i efektywnosci oddzialywania;
te dwa wzgledy warunkuja sie nawzajem i sa ortogonalne do kwestii, czy
uzytkownik jest profesjonalista czy nie.


>Ten sam komputer powinien moc sluzyc wszystkim uzytkownikom, powinien byc
>latwy w obsludze, komendy powinny byc logiczne i zrozumiale.

Tak tylko sie zdaje. "Logicznosc" i "zrozumialosc" komend, interakcji
i procesow jest relatywna do wiedzy i mentalnego modelu, jaki uzytkownik
posiada nt funkcjonowania narzedzia, ktorym sie posluguje.

>Jedyna roznica
>w wykorzystaniu go przez eksperta i amatora to to jakimi programami sie
>bawia i uzywanie (lub nie) zaawansowanych opcji. Niech nikt mi nie probuje

>wmowic, ze system operacyjny w ktorym zamiast np. file -> open trzeba uzyc

>komendy (zmyslam)
>set: wdQ2%@bgt/hd/7664# jest automatycznie bardziej "profesjonalny.

Wcale nie. Roznica miedzy ekspertem i amatorem nie polega na znajomosci
opcji, a stosowaniem innego modelu, ktory zazwyczaj wymaga innego stopnia
przygotowania, niekoniecznie - zeby to znowu podkreslic - zawodowego.

Z punktu widzenia amatora, ktory owego modelu/zrozumienia/przygotowania
nie posiada, operacje "eskperta" (raczej powiedzmy, komptetentego
uzytkownika) granicza z magia.

Dla przykladu, nie oczekuje sie od amatora zrozumienia i uzywania
lakonicznych  dziwacznych komend opartych na state machines
(nie pamietam teraz, jak to po polsku)
- mam na mysli regular expressions - czy uzycia jezykow programowania
na poziomie interakcji z systemem. Dla kogos, kto potrzebuje szybkiej,
efektywnej interakcji i daleko posunietej kontroli nad systemem, tego
typu uzycia moga byc nieodzowne, bo robienie tego samego
wedle regul akceptowalnych przez amatorow w najlepszym razie
trwa 10-100-1000x dluzej, a czesto w ogole nie jest wykonalne.

Wracajac do oryginalnego motywu mojego anty-Mac'izmu, to jest on prosty:

Prezentowanie punktu widzenia amatorow lub analfabetow jako jedynie
slusznego lub jako kryterium oceny jest nie do zaakceptowania.

Kryteria oceny amatorow sa dobre dla amatorow, i nie mam z tym zadnego
problemu, tak jak nie mam problemu z przyznaniem, ze MacOS jest
uzyteczny dla wielu, ktorzy w innym razie w stosunki uzywania
z komputerami by nie weszli.
Zwalczam jedynie poglad, ze to, co robi sie w Mac'u, jest:
- wyjatkowe
- jedynie sluszne
- najlepsze
- promieniejacym punktem odniesienia.


Piotr





>



Anty-Mac, bylo: Re: Jaki OS?

1999-07-22 Wątek Piotr Palacz

- Original Message -
From: Bartek Rajwa <[EMAIL PROTECTED]>
To: <[EMAIL PROTECTED]>
Sent: Thursday, July 22, 1999 11:13 AM
Subject: Jaki OS?


> Marzena Romanowicz napisala:
>
> > Mysle, ze Linux nie jest dobra alternatywa dla takich jak np. ja
> > uzytkownikow, ktorzy komputer uzywaja tylko do pisania, grafiki,
> > ksiegowosci, zabaw i wycieczek internetowych.
> [...]
> > Moj drugi komputer to Mac z MacOS 8.1. Nie
> > mam z nim nigdy zadnych problemow i wirusy tez na niego nie dzialaja, bo
> > 99% z nich jest pisana na IBMy i klony.
>
> Zgadzam sie w 100%. Takze uzywalem niegdys przez chwile Maca (6 miesiecy)
i
> zachowalem sporo sentymentu dla tego komputera. Co ciekawe nie byl to
nawet
> PowerMac a staruszek z Motorola serii 68xxx, a jednak sprawowal sie o
wiele
> lepiej niz dostepne juz wtedy pierwsze maszyny z Pentium.

Poniewaz uwielbiam towarzystwa wzajemnej adoracji, zwlaszcza te, tkore sie
spontanicznie tworza na podstawie niejasnych percepcji, zglaszam niniejszym
moj entuzjastyczny akces to klubu Mac'a - jako antywielbiciel.

MacOS, z punktu widzenia rozwiazan technicznych i niezawodnosci i
sprawnosci,
jest tworem na poziomie okolo Windows 3.1 i Windows 9.5, a ponizej Windows
NT.

Z punktu widzenia latwosci uzycia, ocena zalezy od potrzeb i charakterystyki
uzytkownika.
Jesli o uzywaniu komputerow ma sie mierne pojecie, nawigowanie przez zestawy
okienek
z pogladowym materialem jest calkiem do przyjecia, moze sie nawet jawic jako
blogoslawienstwo.
Jesli sie wiec, co sie chce i jak to zrobic, oddzialywanie z Mac'iem jest po
prostu upierdliwe -
to tak jak gdyby kazac komus, kto sprawnie czyta, literowac kazdy wyraz.

Z punktu widzenia wrazen estetycznych, MacOS posiada najbardziej pozbawione
wyrazu
miedzymordzie graficzne uzytkownika, jakie znam.


>
> Linuxowi oczywiscie daleko do takiej latwosci obslugi jaka obecnie
proponuje
> MacOS.

Pojecie latwosci jest relatywne - patrz wyzej.
Z mojego punktu widzenia, powyzsze cytowane twierdzenie to bzdura.

> Ale to sie moze zmienic szybko, bo na solidnym fundamencie (jakim
> jest stabilny i modularny kernel) wiele mozna stworzyc. Pewnie przedsmak
> tego bedziemy mieli niedlugo, gdy ukaze sie nowa, zapowiadana wersja Amigi
z
> kernelem Linuxa i specjalnie dla Amigi napisanym multimedialnym GUI.
>
> Podobnie, w slady Maca,
?
>pojdzie zapewne rozwiazanie proponowane przez Corel
> czyli komputer o nazwie Netwinder (obecnie zajmuje sie hardwarem juz nie
> Corel, a specjalistyczna sprzetowa firma, Corel tworzy oporgramowanie dla
[...]
>
> Aha, skoro juz o analogiach miedzy Apple i Linuxem mowimy

>, to warto
> wspomniec, ze kernel najnowszego systemu do serwerow opartych na Macach,
> (Mac OS Server), czyli tzw. Darwin zostal udostepniony w formule Open
Source
> (tak jak Linux!). System ten jest "unixopodobny" w budowie. W srodku
siedzi
> mikrokernel Mach, o ile pamietam. Linuxa rowniez mozna uzywac na
> Macintoshach: w wersji zwanej mkLinux (mikrokernel Mach + Linux) lub
wersji
> Linux for PowerPC (kernel monolityczny).
>
Ow kernel, pochodzi z NeXTSTEPa, prawdopodopnie jednego z najporzadniejszych
systemow operacyjnych, jakie komercjalnie wydaly na swiat Stany Zjednoczone,
i ktory genetycznie nie ma nic wspolnego z MacOS.


Przypomina mi sie w tym momencie dziecieca historyjka o Jasiu, ktorego pani
pytala, z czym kojarza mu sie rozne rzeczy. Odpowiedz byla jednakowa -
z czterema literami.
"Dlaczego?" - pyta pani Jasia.
"Bo mnie sie wszystko tak kojarzy" - powiada Jas.

W tym przypadku, mam wrazenie, skojarzenia zostaly utrwalone nie z czterema,
a trzema literami: M-A-C.

Moze to i postep.


Piotr



Re: Polscy tumani w ONZ

1999-07-22 Wątek Piotr Palacz

- Original Message -
From: Stev Pec <[EMAIL PROTECTED]>
To: <[EMAIL PROTECTED]>
Sent: Thursday, July 22, 1999 10:24 AM
Subject: Polscy tumani w ONZ


> POLISH GOVERNMENT DELEGATION UNABLE TO SPEAK FOREIGN
> LANGUAGES? Prime Minister Jerzy Buzek on 21 July
> demanded that a Polish government delegation led by
[...]
> "This is the first such humiliation in the history of
> the UN," a Polish Television correspondent reported from
[...]
>Na szczescie juz niedlugo rzad sie zmieni...
> czy Walesa bedzie znowu?

Dlaczego "na szczescie"? Bo Walesa to poliglota?

Piotr



Re: Jaki OS? (bylo: krach

1999-07-22 Wątek Piotr Palacz

>Ewa Murawska wrote:
>
>> Nie wiem tez czy istnieje taka Rational Rose na
>> Maca?
>

Patrz: www.rational.com.

Piotr



Re: "One small step for man, one giant leap for mankind" -Reply

1999-07-22 Wątek Piotr Palacz

 Andrew Golebiowski <[EMAIL PROTECTED]> 07/20/99 03:57pm >>>
>..
>
>Nie dane mi bylo, z roznych wzgledow, byc swiadkiem tego wydarzenia. A
>Wy? Gdzie wtedy byliscie? Kto mial szczescie siedziec przyklejony do
>telewizora by uczestniczyc w tym na zywo?
>
>Andrzej
>
>=

>
>
>My bylismy w Niechorzu ( polskie morze Baltyk , pierwszy i ostatni raz pod
=
>namiotem) i jak ogolnie wiadomo pogode wtedy i teraz nad Baltykiem trzeba =

>"lapac". My dziewczyny (4) poszlysmy na plaze

W nocy?

> a nasi "narzeczeni" ogladali =
>w telewizji ladowanie .  Stwierdzilysmy, ze napewno jeszcze nieraz pokaza =

>to ladowanie na ksiezycu. I pokazali.

Ale replay to nie to samo.


Ja z kolei bylem na Mazurach w jakims osrodku wczasowym,
nad jeziorem Mikolajki, 8-o letnim dziecieciem bedac.
Bylo to niedaleko stacji badan genetycznych PANu, gdzie
podobno krzyzowano jeze ze slowikami, i to powodowalo
na poly naiwne pytania typu jak sie krzyzuje Amerykanina
ze skafandrem kosmicznym.

Transmisja odbywala sie poznym wieczorem lub w nocy;
pamietam ze glownym komentatorem byl dziennikarz specjalizujacy
sie w sprawach amerykanskich, Bartosz Janiszewski chyba sie
nazywal; nie pamietam, czy to co mowil, bylo sensowne,
ale mial dobrze ulozony, niski glos i robil dobre wrazenie,
bo mowil sprawnie i nosil tweedowe marynarki.

Telewizor, rzecz jasna, czarno-bialy, lampowy i z humorami,
produkowal miejscami ruchome cienie, ale jakas polska zlota
raczka zaradzila. Byly tez problemy z transmisja rzekomo po stronie amerykanskiej,
byla zwloka i niepewnosc.

Jednym z cicha podnoszonych pytan u widzow bylo czy
pokazuja to takze w Sojuzie. Pozniej dowiedzialem sie, ze nie.

Wtedy jeszcze nikt z widzow nie pytal, jaki to wszystko ma sens.

Piotr



Re: Glosuj na Papieza jako czlowieka stulecia ( TIME magazine)

1999-07-13 Wątek Piotr Palacz

>|Magazyn Time organizuje plebiscyt na Czlowieka Stulecia, ktory ma zostac
>|rozstrzygniety w grudniu 1999. Aby oddac glos na Ojca Swietego, udaj sie
>|na strone
>|http://cgi.pathfinder.com/time/time100/poc/century.html
>|
[...]
>Papiez jest na
>|szostym miejscu, wiec prosze o rozeslanie tej wiadomosci.
>|.
>
>Jesli macie dostep do hiszpanskojezycznych grup dyskusyjnych lub znajomych

>przekazcie prosze im powyzsza informacje.
>


Panie Jacku,

prosze mnie oswiecic:

co ma wyniknac z faktu wziecia udzialu w plebiscycie Time'a,
a w szczegolnosci glosowania na JPII?

Zafascynowany,

Piotr



Zdjecie, bylo Re: Glosuj!

1999-07-13 Wątek Piotr Palacz

>From:   Jacek Gancarczyk <[EMAIL PROTECTED]>
>
>
>Gdybym ja teraz glosowal na fotografie stulecia to pewnie bym wybral zdjecie

>atomowego grzyba.  Drugie miejsce - czlowiek na Ksiezycu.  Kto poda inne?
>

Oswiecim. Jako symbol i praktyczna demonstracja konca pewnej kultury;
takze sensownosci tradycyjnych form religii.
Technologiczne "osigniecia" sa w tym kontekscie bez wiekszego znaczenia.

Piotr



Re: dobrowolnosc emigracji

1999-07-12 Wątek Piotr Palacz

[...]

P:> Chyba, ze przez "przymus emigracji" rozumiemy zupelnie inne mechanizmy.

P:> Mam wrazenie, ze Panskie rozumienie jest zwiazane ze sfera psychologiczna:

P:> przymus istnieje, jesli jego podmioty  odczuwaja jego istnienie.
P:> Moim zdaniem, takie rozumienie przymusu nie da sie utrzymac.
>>
P:> Dla mnie "przymus emigracyjny" laczy sie z przymusem administracyjnym
P:> badz prawnym. Dlatego niewydawanie paszportow, a pozniej wiz,
P:> bylo wyraznym srodkiem anty-emigracyjnym i nie ma podstaw, zeby twierdzic
inaczej.

A:>Mozna byc do czegos zmuszonym (administracyjnie z udzialem aparatu przymusu)

A:>albo mozna czuc sie do czegos zmuszonym
A:>(bo taka jest moja, podkreslam - moja, interpretacja okolicznosci).

Docieramy do meritum:
Powiedzenie, ze istnial "przymus emigracyjny" w sytuacji, kiedy jak sie okazuje,

chodzi o "poczucie przymusu", jest naduzyciem jezykowym.

Inaczej brzmi: " bylem zmuszony wyemigrowac" , niz "czulem sie zmuszony wyemigrowac",

nieprawdaz?

Podejrzewam, ze w ramach tendencji emigrantow do auto-hagiografii (ktorej czescia

bywa i historia meczenstwa), bycie ofiara "przymusu" jest atrakcyjniejsze niz
przyznanie
sie do autonomicznej decyzji.

Byc moze to przyczynek do kulturowych idiosynkrazji Polakow: tendencja do 
znieksztalcania

znaczen w taki sposob, ze ich producent jawi sie jako bierna ofiara a nie jako
aktywny decydent.

Piotr



Re: dobrowolnosc emigracji

1999-07-09 Wątek Piotr Palacz

>Andrew Golebiowski <[EMAIL PROTECTED]>
>
>>  W czasach PRLowskich polityka paszportowa byla jednym z
>> elementow kontroli nad spoleczenstwem. Otrzymanie paszportu bylo
>> rownoznaczne z otrzymaniem laskawej zgody wladzy na wyjazd za granice,
>> nigdy zas paszport nie byl traktowany jako zwykly dokument podrozy
>> wydawany li tylko w celu potwierdzenia tozsamosci.
>>
>
>Ta laskawa zgoda byla okazywana w nagrode za lojalnosc.  Czestym
>argumentem byla sugestia dla nieprzynaleznych o poparcie z ZMS czy PZPR.
>Jak sie chcialo jechac, to nalezalo sie zapisac.

Bez kwalifikacji okresu, o jakim mowa, powyzsze jest
najzwyczajniej uwlaczajace tym, ktorzy paszport dosta(wa)li,
mimo niespelniania kryteriow "lojalnosci".


W koncu czy rozmawiamy o przeszlosci jedynie w kategoriach
emocji z taniego westernu?

Piotr



Re: dobrowolnosc emigracji (bylo "Re: czerwiec...")

1999-07-08 Wątek Piotr Palacz

>Piotr Palacz <[EMAIL PROTECTED]>:
>} owczesny rzad tworzyl przeszkody w przenaszaniu sie za granice

>Przykro mi, ale od momentu oficjalnego zakonczenia stanu
>wojennego (po pielgrzymce papieskiej) bylo troche inaczej.
>Paszport mozna bylo dostac latwo, za to prawie niemozliwoscia
>bylo dostac wize emigracyjna do krajow zachodnich. No chyba,
>ze ktos mial paszport w jedna strone. Zreszta wize turystyczna,
>tez nie bylo wcale latwo dostac. Kontrastowalo to z okresem
>przed, gdy o paszport bylo trudno, za to wize dawano z usmiechem
>na ustach.
>

No i gdzie byl ten przymus emigracji?

W obu okresach, przed i po nastaniu wolnosci paszportowej,
chodzilo o to samo - ograniczenie liczby przeprowadzajacych
sie. Zmienil sie tylko wykonawca: z Panstwa Sprawiedliwosci
Spolecznej na Panstwa Niesprawiedliwosci Spolecznej...

Zarowno "za chlebem" (chociaz nie calkiem jak
u Sienkiewicza), jak i powody polityczne,
jakos mi nie pasuja to okreslenia, ze emigracja
nie byla dobrowolna.

Na marginesie, slyszalem o przypadkach, ze Polacy,
ktorzy byli wygrali zielona karte, po krotkim czasie
pobytu w Stanach (1-3 lata) wracali z powrotem.

Jesli jest to zjawisko nieodosobnione, to jestem
sklonny uwazac to za pozytywny efekt normalizacji ...

Piotr



dobrowolnosc emigracji, bylo: Re: Czerwiec ....

1999-07-08 Wątek Piotr Palacz

[...]
>
>Myslalem, ze osoba zyjaca (chyba z wyboru ?) na emigracji potrafi sama
>znalezc odpowiedz na powyzsze pytanie ("kto i kogo ?"). Przyczyn emigracji

>jest wiele (mam w tym zakresie co prawda tylko teoretyczne wyksztalcenie
>jako absolwent trzyletniego Instytutu Duszpasterstwa Emigracyjnego przy
>Seminarium Zagranicznym XX. Chrystusowcow), zgodzi sie Pani wszakze ze
>mna, iz nie wszyscy emigrowali w pelni dobrowolnie.

Ciekaw jestem, co ma Pan na mysli mowiac "nie w pelni dobrowolnie". Prawdopodobie
ci "nie wszyscy" nie byli deportowani, a nawet wprost przeciwnie, owczesny rzad

tworzyl przeszkody w przenaszaniu sie za granice.

Ja mieszkam poza Polska w zupelnosci "dobrowolnie",
i zastanawia mnie, co niedobrowolnego bylo udzialem
rodakow w decyzji urzadzania sobie zycia poza Polska.


>> To co pan cytuje to piesni patriotyczne.
>
>Czy wie Pani, ze niejeden Polak za spiewanie piesni patriotycznych tracil
>zycie ? Ja mam do nich stosunek emocjonalny, wiec nie komentuje dalej...

I slusznie: z emocjami, z przyczyn zasadniczych, dyskutowac sie
nie da. Nawet z tak wznioslymi emocjami jak patriotyczne.

Pozdrowienia,

Piotr



Clinton i gospodarka, bylo: Re: 4 lipca 1999

1999-07-06 Wątek Piotr Palacz

- Original Message -
From: Andrzej Mezynski <[EMAIL PROTECTED]>
To: <[EMAIL PROTECTED]>
Sent: Tuesday, July 06, 1999 9:39 AM
Subject: Re: 4 lipca 1999


> On Sun, 4 Jul 1999, W.Glowacki wrote:
>
[...]
>
> > dodajac od siebie aby
> > era Clintona nigdy sie juz nie powtorzyla.
> > Wilhelm Glowacki
> >
>
> Ha, ha...(tu nastapila przerwa na smiech i krecenie glowa [nie
> przymierzajac] :-)
>
> Alez panie Wilhelmie (po angielsku William, czyli Bill :-)
> czegoz nam pan tu zyczy?  Czasy Clintona to okres wyjatkowej
> koniunktury w ekonomii Stanow Zjednoczonych
[ .. reszta wycieta ...]

Czy wszystkie te dobrodziejstwa maja jakikolwiek zwiazek
z panujacym obecnie prezydentem? Smiem watpic.

Co wiecej, spotkalem sie kilkakrotnie ze zdaniem w Stanach,
ze Clinton jest i byl wspanialy, takze, a moze przede wszystkim,
z powodu zamieszania z Lewinsky:

Senat, powiadaja,  prezydent i wielu ludzi
zawodowo zwiazanych z uprawianiem polityki [to piekny zwiazek
frazeologiczny, bo kojarzy sie z uprawianiem nierzadu]
oraz media zajmowali sie bzdetami zamiast przeszkadzac
ludziom w zyciu, pracy i bogaceniu sie.
A mogli w tym czasie przeglosowac jakies nowe prawa,
podatki, albo strzelic nowa wojenke na boku.

Swoja droga, jesli ktos widzial Wagging the dog (czy jakos podobnie),
to Kosowo nie bylo zaskoczeniem, bo dla przecietnego Amerykanina
Kosowo jest tak samo tajemnicze i nierealne, jak filmowa Albania.

Piotr



Re: Pobozna Unia Europejska ?

1999-06-05 Wątek Piotr Palacz

[...]
>
> Biedna ta Unia wedlug wspolpracownikow pana Rakowskiego.;-)
>
>
> Malgorzata
> *
>
> Pytanie takie: Co tu nie jest na miejscu??

Przeczulenie dyskutantow, jesli o papiezu nie dosc czolobitnie?

NB. okreslenie "nie na miejscu" jest jednym z ulubienszych srodkow
ostracyzujacych stosowanych przez drobnomieszczanstwo ...
i chwala mu za to na wieki, albowiem drobnomieszczanstwo nosnikiem
kultury jest.

W celu spirytualnego polaczenia sie z urazonymi,
pomodle sie dzisiaj przed snem za to, zeby w odniesieniu do papieza bylo
odtad wszystko na miejscu.

Moze pomoze.

Piotr



Przymus, bylo: Homo Sovieticus

1999-06-05 Wątek Piotr Palacz

- Original Message -
From: Magdalena Nawrocka <[EMAIL PROTECTED]>
To: <[EMAIL PROTECTED]>
Sent: Friday, June 04, 1999 4:04 PM
Subject: Re: Homo Sovieticus

[...]

> Panstwo wprowadzajace cenzure i ten przykladowy zakaz strajkow nie
> jest panstwem demokratycznym, gdyz jest oparte - tu, by sie Panu
> przypodobac;-), uzyje Panskiego okreslenia - no wiec, jest oparte
> na przymusie. Gdzie nie ma faktycznego zabezpieczenia wolnosci
> wszystkich obywateli (zyjacych zgodnie z prawem), tam nie moze byc
> mowy o demokracji. Pelno dzisiaj na swiecie takich panstw -
> demokratycznych potworkow, przebierancow.

Czy moze Pani wskazac panstwo, istniejace obecnie lub w przeszlosci,
ktore nie byloby oparte na przymusie?

Piotr



Emigracja nimiecka, bylo: Re: SAT1-Stara Mapa

1999-05-31 Wątek Piotr Palacz

- Original Message -
From: Irek Zablocki <[EMAIL PROTECTED]>
To: <[EMAIL PROTECTED]>
Sent: Monday, May 31, 1999 2:21 PM
Subject: SAT1-Stara Mapa


> A wiedzieliscie, ze Polska jest na drugim miejscu krajow
> emigracyjnych dla Niemcow (na pierwszym miejscu sa USA)?
> Bez aluzji do w.w. tematu: Niemcy musza przyjac polskie
> obywatelstwo, aby sie tam zamieszkac na staly.

Zaskakujace!
Dysponuje Pani moze jakimis danymi liczbowymi?

Piotr



Przymus a cele, bylo: Re: Bialoruskie obrazki

1999-05-30 Wątek Piotr Palacz

- Original Message -
From: Grzegorz Swiderski <[EMAIL PROTECTED]>
To: <[EMAIL PROTECTED]>
Sent: Sunday, May 30, 1999 3:52 PM
Subject: Re: Bialoruskie obrazki


[...]
>Jesli socjalisci posluguja sie przymusem to znaczy, ze
> maja jakies inne cele niz pomoc biednym czy darmowa sluzbe
> zdrowia, oswiate itd...

Czy powyzsze ma dotyczyc jedynie socjalistow
czy tez stosuje sie takze do innych wyznan?

Piotr



Homo sovieticus, bylo;Re: O kneblowaniu: Szczypiorski,...

1999-05-28 Wątek Piotr Palacz

>Pani Ucie dziekuje za uwagi, ale sie z nimi nie zgadzam. >Widocznie Homo-sovieticus
w Polsce to nie to samo co >Homo-sovieticus w enerdowku.
> To chyba zreszta bardzo prawdopodobne...

A moze pierwej wartaloby cos poczytac na ten temat?

> ... ale chodzilo mi tylko o przyklad rozumowania
>"Homo-sovieticusa", jego niechec do wdawania sie w szczegoly,
>studiowania problemu, analizowania i wyciagania wnioskow...

Jesli powyzsze ma charakteryzowac "homo sovieticus",
to najwiekszym rezerwuarem takich stworkow sa Stany Zjednoczone!

Piotr



Re: Groteskowosc "Security Reasons"

1999-05-17 Wątek Piotr Palacz

- Original Message -
From: Lukasz Salwinski <[EMAIL PROTECTED]>
To: <[EMAIL PROTECTED]>
Sent: Sunday, May 16, 1999 11:03 PM
Subject: Re: Groteskowosc "Security Reasons"


> >Istnieja techniczne srodki potwierdzenia tozsamosci nadawcy e-mailu.
> >
> >"Szykanowanie wszystkich" jest technicznie zbedne,
> >intelektualnie retentywne i moralnie nie do zaakceptowania.
> >
> >Piotr
>
> jakie znowu szykanowanie ?

Z czym i z kim Pan polemizuje?
Zwrot o "szykanowaniu wszystkich" nie pochodzi ode mnie,
tylko od Grzegorza Swiderskiego, co jest uwidocznione w moim e-mailu.


> jak kto jest na tyle cwany ze wie
> jak poslugiwac sie PGP to i  bez problemu popelni te 3 czy 4 linijki
> skryptu podpietego do procmaila i automatycznie wysylajacego
> potwierdzenie...

Jak Pan na to wpadl?

>
> w ten sam sposob mozna argumentowac, ze koniecznosc slania postingow
> na poland-l w postaci e-email (a nie na ten przyklad w wersji papierowej)
> tez jest 'technicznie zbedne, intelektualnie retentywne i moralnie nie
> do zaakceptowania'. bo w koncu nie wszyscy maja dostep do emaila. a na
> dodatek w ramach uczenia sie jak wysylac taka emaile trzeba sie nauczyc
> intelektualnie retentywnego tupania/klikania/mlaskania (niepotrzebne
> skreslic ;o) myszka...

Powyzsze wydaje mi sie albo produktem przedawkowania
psychotropow, albo poczucia humoru, ktorego nie rozumiem.


Piotr



Jeszcze o polskiej maturze

1999-05-16 Wątek Piotr Palacz

Czy zadania/pytania maturalne z fizyki i matematyki sa gdzies dostepne?
Bede wdzieczny w imieniu syna i wlasnym.

Piotr



Jeszcze o DU, bylo: Re: Uranowe odpady

1999-05-16 Wątek Piotr Palacz

- Original Message -
From: Marcin Mankowski <[EMAIL PROTECTED]>
To: <[EMAIL PROTECTED]>
Sent: Friday, April 09, 1999 3:24 AM
Subject: Uranowe odpady


> (http://www.iacenter.org/duyug.htm)
>
> Sara Flounders, a contributing author of Metal of Dishonor: Depleted
Uranium
> and the Co-Director of the International Action Center, said, "Warthogs
fired
> roughly 940,000 rounds of DU shells during the Gulf War. More than 600,000
> pounds of radioactive waste was left in the Gulf Region after the war. And
DU
> weapons in smaller number were already used by NATO troops during the
bombing of
> Serbian areas of Bosnia in 1995.
>

Niedawno ogladalem program na lokalnym kanale paramilitarnym
o publicznej nazwie "History Channel".
Wspominano tam wlasnie o zatajeniach wlasnosci pociskow z DU w czasie
kampanii irackiej.
Wedle relacji, istnial specjalny oddzial lub oddzialy do usuwania skazen
radioaktywnych wywolanych uzyciem DU; dotyczylo to zarowno wrakow
irackich, jak i amerykanskich (bodaj kilka rozwalonych APC).
Skazenia rzekomo byly wystarczajaco silne, zeby pojedyncze obiekty byly
zakopywane
na pustyni i zeby ludzie przy tym pracujacy zapadali na chorobe popromienna.

To tak na pocieszenie ...

Piotr



Re: Groteskowosc "Security Reasons"

1999-05-16 Wątek Piotr Palacz

- Original Message -
From: Grzegorz Swiderski <[EMAIL PROTECTED]>
To: <[EMAIL PROTECTED]>
Sent: Saturday, May 08, 1999 6:36 PM
Subject: Re: Groteskowosc "Security Reasons"


[...]
> W kazdym razie lepiej szykanowac intruzow, a nie mieszkancow.
> Ale w tym celu trzeba oczywiscie umiec odroznic jednych od
> drugich. Gdy nie ma kryteriow odrozniajacych, trzeba szykanowac
> wszystkich.

Istnieja techniczne srodki potwierdzenia tozsamosci nadawcy e-mailu.

"Szykanowanie wszystkich" jest technicznie zbedne,
intelektualnie retentywne i moralnie nie do zaakceptowania.

Piotr



Re: Groteskowosc "Security Reasons"

1999-05-16 Wątek Piotr Palacz

- Original Message -
From: Maciej Jakubowski <[EMAIL PROTECTED]>
To: <[EMAIL PROTECTED]>
Sent: Monday, May 10, 1999 2:31 AM
Subject: Re: Groteskowosc "Security Reasons"


> On Sat, 8 May 1999, Piotr Palacz wrote:
>
> > >
> > > Ta procedura wynika z tego, ze kiedys jakis Wieslaw "Sciepa"
> > > Kochanski przesylal listy na Poland-L na cudze konto. A sam
> > > mial trudnosci z zapisaniem sie na liste - a bardzo chcial cos
> > > napisac.
> >
> > Wydaje mi sie, ze robi Poan z blizej mi nieznanego osobnika idiote.
> > Jaki to problem posiasc nowa tozasmosc na sieci i i wten sposob
> > dostawac sie na liste?
>
> Problem zaden.
> Ale przyznam sie, ze wole miec te pewnosc, ze zaden eu-geniusz nie bedzie
> sie podpisywal moim nazwiskiem pod tym, co sam napisal
>
> To nie chodzi tylko o wyslanie listu z cudzego adresu, to w koncu nie jest
> az tak naganne jak udawanie, ze jakis list zostal wyslany (i ppodpisany
> moim nazwiskiem!!!) przerz kogo innego

Biorac pod uwage powyzsze, malowniczo wspomniana w tytule groteskowosc
polega na nieprzystawaniu upierdliwosci rozwiazania do skali i
czestotliwosci problemu,
ktory ma rozwiazywac.

"Problem", czyli falszowanie cudzej tozsamosci, mial, jak wynika z zeznan,
wymiary jednostkowe -
"ktos kiedys". Obecne "rozwiazanie" problemu polega na wymianie 4 e-maili
zamiast jednego
w odniesieniu do *wszystkich* subskrybentow.
Mnie to osobiscie przypomina slawne powiedzenie,
ze lepiej zastrzelic tysiac niewinnych niz jeden winny mialby uciec wladzy
ludowej.
*Zadna* z list, ktore czytuje obecnie i ktore czytalem w przeszlosci, takich
srodkow nie stosuje.
Czyzby dlatego tylko, ze brakuje tam dewiantow, ktorzy maja aspiracje do
uczestnictwa
w ezoterycznych biesiadach?

Wlasciwe rozwiazanie, moim zdaniem, powinno miec takze rozmiary jednostkowe:
osoby zaatakowane e-mailowo w przeszlosci, lub te, dla ktorych
nienaruszalnosc
ich e-mailowej tozsamosci jest wyjatkowo cenna, powinni sygnowac swoje listy
kluczem PGP i po klopocie. Listserver mozna i tak skonfigurowac, zeby
odrzucal
listy od pewnych osob bez klucza.

Do komarow nie strzela sie z armaty - zwlaszcza papierowej.

Piotr



Re: Czy liberalizm jest niemoralny?

1999-05-10 Wątek Piotr Palacz

[...]
>Bardzo prosze wszystkich, ktorzy glosza teze, ze liberalizm jest
>niemoralny o odpowiedz czy moja propozycja jest niemoralna, a
>jesli tak, to dlaczego?

A jakie sa kryteria, wedle ktorych mozna osadzic,
czy cokolwiek jest moralne czy niemoralne?

Jesli bowiem takie kryteria nie sa sprecyzowane,
to nie sposob rzetelnie uzasadnic pogladu w jedna czy druga strone.

Dodatkowo: kto decyduje, jakie te kryteria maja byc?
Zawodowi ideolodzy? Wyborcy? Matki z dzieckiem na reku?

Piotr



Re: Groteskowosc "Security Reasons"

1999-05-08 Wątek Piotr Palacz

- Original Message -
From: Magdalena Nawrocka <[EMAIL PROTECTED]>
To: <[EMAIL PROTECTED]>
Sent: Saturday, May 08, 1999 5:34 PM
Subject: Re: Groteskowosc "Security Reasons"


> On Sat, 8 May 1999 21:44:31 +0200, Grzegorz Swiderski wrote:
>
> >Sielskosc, wolnosc, przyjazn, zyczliwosc
> >jest mozliwa juz tylko w Ciemnogrodzie.
> >
>
> A toz to jak w raju?!;-0

Tak, ale dopiero po smierci.

Piotr



Re: Groteskowosc "Security Reasons"

1999-05-08 Wątek Piotr Palacz

>
> Ta procedura wynika z tego, ze kiedys jakis Wieslaw "Sciepa"
> Kochanski przesylal listy na Poland-L na cudze konto. A sam
> mial trudnosci z zapisaniem sie na liste - a bardzo chcial cos
> napisac.

Wydaje mi sie, ze robi Poan z blizej mi nieznanego osobnika idiote.
Jaki to problem posiasc nowa tozasmosc na sieci i i wten sposob
dostawac sie na liste?

Dla przykladu: skad Pan wie, ze ja nie jestem owym osobnikiem, ktory tak
"bardzo" chcial sie zapisac (do Partii)?


Piotr



Re: Groteskowosc "Security Reasons"

1999-05-08 Wątek Piotr Palacz

- Original Message -
From: Lukasz Salwinski <[EMAIL PROTECTED]>
To: <[EMAIL PROTECTED]>
Sent: Saturday, May 08, 1999 2:16 PM
Subject: Re: Groteskowosc "Security Reasons"


> >Czy tylko mnie jednego irytuje groteskowa procedura przy wysylaniu poczty
na
> >liste?
> >
> >>The POLAND-L list has been configured to request explicit confirmation
of
> >all messages posted to the list, for  security reasons
> >
> >Czy ktokolwiek moglby mnie oswiecic, jakie to "security reasons"?
> >
> >Jedyne co mi przygodzi do glowy, to potwierdzenie stabilnosci adresu
> >nadawcy, ale jakie to ma znaczenie?
> >
> >Piotr
>
> innym powodem jest falszowanie przez niektorych uczestnikow listy adresu
> nadawcy - pan x-inski pisze list 'w imieniu' pana y-grek podpisujac go
> cudzym imieniem i podrabiajac naglowek (wszystko oczywiscie bez wiedzy a
> przyzwolenia pana y-grek). 'niby groteskowa' procedura to uniemozliwia.
> lepsze to, niz falszywki.

Jesli wiec dobrze rozumiem, problemem jest ustalenie tozsamosci nadawcy.
"Groteskowa" prcoedura, o ktorej wspominalem na poczatku, wcale tego
nie zapewnia. Istnieja inne sposoby ustalenia tozsamosci - np. sygnatura
PGP.

Nawet, jesli ktos podpisuje sie pod kogos innego, to jak czesto ma to
miejsce?
Czy na tyle czesto, zeby wszystkich obciazac dziwnym protokolem?
I na koniec: nawet, jesli ktos sie podpisuje - no to co z tego?

Piotr



Humanistyczne wartosci religii, bylo: Re: Co uzdrawiac: rodzine czy szkole?

1999-05-08 Wątek Piotr Palacz

[...]
>religia  jako bastion ponadczasowych humanistycznych wartosci.

To bardzo frapujace ... jaka religie ma Pani konkretnie na mysli?


>Wartosci,
> ktore powinny byc wprzegniete w wychowanie kazdego kolejnego
> mlodego pokolenia. Nie mowilibysmy wtedy o degradacji,
> demoralizacji i etycznym marazmie, a wprost przeciwnie,
> zbieralibysmy owoce wiernosci, kontynuacji prastarym
> humanistycznym zasadom.

Jakie to zasady?

>I bylaby to wychowawcza ewolucja w calym
> tego slowa znaczeniu - kontynuacja i postep, a nie poczatek konca,
> ktorego dzisiaj przychodzi nam sie bac.

Prosze o zlitowanie sie i nie trzymanie mnie w niepewnosci!

Piotr



Groteskowosc "Security Reasons"

1999-05-08 Wątek Piotr Palacz

Czy tylko mnie jednego irytuje groteskowa procedura przy wysylaniu poczty na
liste?

>The POLAND-L list has been configured to request explicit confirmation of
all
>messages posted to the list, for  security reasons

Czy ktokolwiek moglby mnie oswiecic, jakie to "security reasons"?

Jedyne co mi przygodzi do glowy, to potwierdzenie stabilnosci adresu
nadawcy,
ale jakie to ma znaczenie?

Piotr



Schizofrenia, bylo: Re: "Gazeta Wyborcza" swietuje

1999-05-07 Wątek Piotr Palacz

- Original Message -
From: Katarzyna Zajac <[EMAIL PROTECTED]>
To: <[EMAIL PROTECTED]>
Sent: Friday, May 07, 1999 1:10 PM
Subject: "Gazeta Wyborcza" swietuje


> Ma racje pan Rafal co do propagandy. Porownanie CNN/BBC do propagandy
> made in dr Joseph Goebels to juz niestety schizofrenia, i to daleko
> posunieta.

A to dlaczego? Bo niby CNN czy BBC nie uprawiaja propagandy?
Czy dlatego, ze CNN jest rzekomo mniej efektywne niz Goebels?
Czy tez dlatego, ze Geobelsa wypada nie lubic, a CNN lubic?

Zaczela Pani tak interesujaco, prosze o wiecej!

Piotr



Re: Analogie historyczne ?

1999-05-06 Wątek Piotr Palacz

>Pan Irek Zablocki :
>
>> Na coz to sie zda, to pamietanie, Pani Izabello? "To bylo, a nie
>> jest". Tego rodzaju analogie historyczne sa, delikatnie mowiac,
>> grubymi nicmi szyte.
>
>  Przeciwnie. Analogie historyczne sa wielce pouczajace. Tak
>  zawsze bylo, jest i bedzie.

Analogie, nawet historyczne, sa jedynie analogiami:
sa pouczajace tylko w takim stopniu, w jakim konsument
analogii jest przygotowany na pouczenie.

Sama historia uczy jedynie, ze ludzie sie nic z niej nie nauczyli.

> Wbrew temu co Pan pisze, polityki
>  na tym szczeblu nie robia tylko "kumple Clintona", a i rola Rosji
>  w tym konflikcie nie jest taka przejrzysta, jak Pan naiwnie
>  sugeruje. Radze przesledzic wplyw dyplomacji rosyjskiej na
>  polityke Miloszevica na przestrzenii ostatnich dziesieciu lat.
>

Nareszcie zaczynamy rozmawiac o toczacej sie wojnie
nie w kategoriach "krucjaty moralnej NATO", co IMHO
jest perspektywa naiwno-bzdurna (aczkolwiek podzielana
przez wielu inteligentnych ludzi), ale w starych kategoriach
wojny jako rozszerzenia polityki pokojowej i interesow mocarstw.

Do takiej dyskusji analogie nie sa konieczne, bo poglady
mozna wyslawiac wprost.

tak wiec pomijajac analogie, jaki jest pani poglad na sprawe?

>Potrzebna jest kompetentna, chlodna ocena,
>najlepiej kogos, kto tymi sprawami zajmuje sie zawodowo.

To chyba sprzecznosc egzystencjalna ...

Piotr



"My" - bylo: Re: Najgorsza szkolna tragedia w historii USA

1999-04-26 Wątek Piotr Palacz

- Original Message -
From: dorota rygiel <[EMAIL PROTECTED]>
To: <[EMAIL PROTECTED]>
Sent: Monday, April 26, 1999 12:43 PM
Subject: Re: Najgorsza szkolna tragedia w historii USA


[...]
> Chcialabym tez dodac, ze w prasie, TV i wszedzie slyszy sie dlatego tak o
> tym duzo i dlatego z takimi straszliwymi szczegolami, poniewaz MY JAKO
ODBIORCY
> tego chcemy.

*MY* czyli kto? Podmiot zbiorowy jak w ksiazce po rosyjsku o tym samym
tytule?
Nie przypominam sobie, zeby ktokolwiek z producentow owej rozrywki zapytywal
mnie indywidualnie, czy takiej formy relacjonowania "faktow" i
"rzeczywistosci" sobie zycze -
moge oczywiscie glosowac sterowaczka, co czesto robie.

>Smutne jest to bardzo ze gwalt i przemoc sa czyms co nas
> przyciaga -- zarowno w zyciu (ogladanie CNN) jak w rozrywkach opartych na
> fikcji (kazde moje $8 wydane na bilet do kina na tzw. action film jest
> wkladem  i moim zeznaniem, ze przemoc, gwalt i bron bawia mnie, daja mi
przyjemnosc).

Wyrazam wspolczucie. Ogladanie CNN wydaje mi sie aktem samoagresji ...

>
> To sa sprawy bardzo przykre ale wymagaja, zeby kazdy uczciwie spojrzal na
> siebie samego. Nie ma po co jeczec, ze w TV czy na video to sama przemoc
> itp. --- jezeli my tego nie bedziemy czytac, domagac sie, to wtedy
> ekonomiczne prawa przesadza o tym jak wiele takich rzeczy jest nam
serwowanych.

Znowu - o ktore "my" tutaj chodzi? Wzniosli duchem uczestnicy tej listy?
A moze statystycznie istotna czesc amerykanskiej publicznosci?

[...]

Pozdrowienia,

Piotr



Zdanie, bylo: Re: Najgorsza szkolna tragedia w historii USA

1999-04-26 Wątek Piotr Palacz

- Original Message -
From: Bartek Rajwa <[EMAIL PROTECTED]>
To: <[EMAIL PROTECTED]>
Sent: Monday, April 26, 1999 2:02 PM
Subject: Re: Najgorsza szkolna tragedia w historii USA


[...]

>
> Musze przyznac, ze o ile dotad nie zastanawialem sie nad tym problemem,
> o tyle teraz jestem przekonany, ze wplyw takich wlasnie morderczych
> gier video na juz skrzywiona psychike nastolata moze byc tragiczny.

Mozliwe - ale co spowodowalo, ze owa psychika zostala w specyficzny
sposob skrzywiona? Co moze powodowac, ze gry komputerowe, dostep do
internetu
(i, jak dzisiaj uslyszalem w tv, brak modlitwy w szkole) maja takie a nie
inne skutki
(tj. w postaci morderstw)?

Moim zdaniem, chore spoleczenstwo i chora kultura z koniecznosci produkuje
w odsetkach wiekszych niz statystycznie (czy gdzie indziej na swiecie)
zachowania
i wzorce patologiczne. Mam takze wrazenie, ze media sa jednoczesnie tych
wzorcow
najwiekszym propagatorem i najwiekszym denuncjatorem: wszystko w imie
ogladalnosci
(i zysku).

Piotr



Zboze? bylo: Re: Re: Goral-samosiejka

1999-04-25 Wątek Piotr Palacz

- Original Message -
From: Wojciech Jeglinski <[EMAIL PROTECTED]>
To: <[EMAIL PROTECTED]>
Sent: Friday, April 23, 1999 1:39 PM
Subject: Re: Goral-samosiejka


> Michal Niewiadomski:
>
> >Warszawa ma przynajmniej ulice Banacha. Niezbyt dluga, ale dosc okazala,
> >miesci sie tam duzy szpital Akademii Medycznej (czy istnieje jeszcze cos
> >takiego?) a w poblizu kilka (innych?) budynkow UW. Przez ladnych pare lat
> >chadzalem tamtedy do pracy, a przedtem na zajecia. A z dziecinstwa
pamietam
> >jak w tym samym miejscu byla tylko waska sciezka a po obu stronach roslo
> >boze.
>
[...]
> Do HK mnie co prawda jeszcze nie zanioslo, ale w pare lat po
> panu N. i ja ulica Banacha do pracym zdazal, a wtedy gdy to pan N.
podziwial
> zboza lany tam gdzie dzis misateczko Akedemii Medycznej rosnie, to ja
miedzy
> tymi lanami w chowanego z kumplakami z podworka w chowanego i rozne takie
> sie bawilem. A na rzysku to i ogniska palilismy ziemniaki w nich piekac.
> Niewtajemniczonym (patrz 'Siodme Wtajemniczynie' wspomianego tu ostatnio
E.
> Niziurskiego) wyjasniam, ze wszystko to w odleglosci mniej wiecej 2 km od
> naszego najwyzszego budynku. To byly czasy... A teraz tlumy aut a olow
> wypiera tlen.

W ktorym miejscu i kiedy bylo zboze? Miedzy Zwirki Wigury a Banacha?
W latach 60-tych, na przestrzeni miedzy Trojdena a Banacha (petla
tramwajowa)
rosla po prostu kapusta! Szlo sie sciezka lawirujac miedzy glabami.
Pamietam dokladnie, bo robilem to 6x w tygodniu.

Piotr



Teleqizyjne snienie w Stanach, bylo: Za 5 dni laduja

1999-04-10 Wątek Piotr Palacz

> Obserwuje to, co sie dzieje z rosnacym przerazeniem. Mam wrazenie, ze
> albo komus, jakies konkretnej grupie nacisku w USA i nie tylko,
> bardzo zalezy na wojnie ( np przemysl zbrojeniowy, oetrochemiczny
> itp), albo mamy do czynienia ze zbiorowym szalenstwem poczynajac od
> Billa o twarzy manekinu sklepowego, a konczac na najbardziej
> przecietnych Amerykanach, ktorzy najwyrazniej nie widza juz zadnej
> roznicy miedzy wojna na filmie, a wojna w rzeczywistosci.

Strzal, moim zdaniem, w dziesiatke!
Klania sie Jean Baudrillard (tudziez nowy film The Matrix, gdzie miga
Simulacra and simulations ).

BAUDRILLARD, Jean, sociologist and post-modernist. Professor of Sociology at
the University of Paris. Associated with the radical Socialism or Barbarism
group and author of Le system des objets (1968), La societe de consommation
(1970), For a critique of the political economy of the sign (1972), Mirror
of Production (1973), Simulacra and simulations (1981), Fatal Strategies
(1983), In the shadow of the silent majorities


Piotr



Kultura odbita w stylistyce, bylo: Re: Re: Amerykanin napisal z Jugoslawii. 2/2

1999-04-05 Wątek Piotr Palacz

Panie Rafale,

- Original Message -
From: Rafal S. Konopka <[EMAIL PROTECTED]>
To: <[EMAIL PROTECTED]>
Sent: Sunday, April 04, 1999 7:51 PM
Subject: Re: Amerykanin napisal z Jugoslawii. 2/2


[...]
> Biorac pod uwage pewne konstrukcje, frazy i metafory, pisal to ktos o
> "slavic background" ktory ma za soba high school w USA.  Slavic dlatego,
> ze rownie dobrze podobnych okreslen/metafor spodziewalbym sie od studenta
> z Polski/Rosji/Czech...  Amerykanie takich fraz/metafor nie uzywaja.

Juz pomijajac konkretny przypadek owego listu:
kwestia jak slowianskie pochodzenie manifestuje sie w doborze angielskiego
slownictwa, w stylistyce, itp. - jest dla mnie b. interesujaca, takze w
szerszym wymiarze,
gdzie pochodzenie nie musi byc "slowianskie", a slownictwo "angielskie".

Czy moglby Pan powiedziec cos wiecej na ten temat?
Czy istnieja moze jakies prace dotyczace tematu?

Z gory dziekuje ("de la montagne", jak mawiaja niektorzy rodacy),

Piotr



Balony, bylo: Re: Moj przyjaciel...

1999-03-21 Wątek Piotr Palacz

Richard Majchrzak wrote:
>
> Czeslaw Piasta <[EMAIL PROTECTED]> on 16/03/99 12:57:00
>
> Dzieki serdeczne, teraz bede mogl ksiazke zamowic bez problemu :-)
>
> Pozdrawiam serdecznie listowiczow i dla tych zziebnietych przesylam
> sloneczne zalaczniki. W przyszlosci poprosze o podeslanie troche promyczkow
> do Australii bo u nas zaczela sie jesien.

Chyba jeszcze nie. Australia ma to do siebie, ze zmiany por roku
przypadaja
oficjalnie na 1-go - wiec dopiero 1. kwietnia to poczatek australijskiej
jesieni ... ;-

[...]
>
> Ranki sa zimne i wykorzystuja ta ceche naszej pogody baloniarze z calego
> swiata. Codziennie rankiem, kolorowo na niebie. Niektore maja tez
> przedziwne ksztalty nawet czlekopodobne :-).
>
> Widok przepiekny jak kilkadziesiat kolorowych balonow majestatycznie
> szybuje w powietrzu. Niestety ma to tez minusy, bo ludzie jadac do pracy w
> porannym szczycie nieraz sie troche za dlugo zapatrza na balon i
> .., blacharz ma robote.
>
> Drugim elementem ryzyka jest ladowanie tych balonow. Co prawda baloniarze
> sa doswiadczeni ale jak taki kosz z kikoma osobami w srodku, butlami
> gazowymi i palnikami przeleci tuz nad dachem samochodu to troche skora
> cierpnie na grzbiecie (tych w samochodzie napewno).
>
> Moze jest wsrod nas osoba(y) pasjonujaca sie baloniarstwem?

Nie interesowalem sie dotad, ale zjawiska wznoszace sie w powietrze
z boiska po drugiej stronie ulicy moga to zmienic. Widok zaiste
wspanialy!
Nawet w takim miejscu jak Kansas ...

Uprawiajmy wiec baloniarstwo, chociazby wirtualnie!
Wyglada na to, ze listy dyskusyjbe to dobre medium ... he he he.


Piotr



Re: Boris Becker i jego kolorowa zona

1999-03-21 Wątek Piotr Palacz

Slawomir Tomassini wrote:
>
> Slawny tenisista niemiecki Boris Becker
> w roku 1993 wzial slub z ciemnoskora modelka
> Barbara. Zamieszkali w domu Beckera,
> w Monachium. Okazalo sie, ze nie byl to
> dobry pomysl.
[...]
> Zwiazek tej historyjki z Polandelem
> jest taki, ze w Kalifornii mieszka
> troche Polakow.
>

Czy Polacy, ktorzy mieszkaja w Kalifornii, sa tam
Pana zdaniem dlatego, ze ich w podobny sposob skloniono
do wyjazdu?

Czy tez moze zwiazek z historia o Beckerze polega na tym,
ze nawet w Kalifornii nie moze sie czuc bezpieczny, jako
ze mieszkaja tam Polacy, a Polacy w swojej masie wykazuja dokladnie
takie same zachowania jak Niemcy w omawianej dziedzinie?

Piotr



Amerykanski wymiar spraiedliwosci, bylo: Re: Adwokat wspomina...

1999-01-03 Wątek Piotr Palacz

- Original Message -
From: Katarzyna Zajac <[EMAIL PROTECTED]>
To: <[EMAIL PROTECTED]>
Sent: Friday, November 05, 1999 13:16
Subject: Re: Adwokat wspomina...


[...]
> Przypomina mi sie, kiedy w zimie bedac na nartach w Cortinie,
> czekalam wieczorem na prognoze pogody w tv. Telewizja pokazala
> migawke z uniwersytetu Yale. W roli glownej wystepowal znany
> adwokat Alan Dershowitz (ten sam, ktory bronil O.J.Simpsona).
> Otoz Dershowitz tlumaczyl zebranym studentom na czym polega
> sprawnosc zawodowa nowoczesnego prawnika. Jednym slowem: jak
> rozgrywac proces, aby tak zmanipulowac lawa przysieglych, zeby
> udalo sie uzyskac pozadany efekt koncowy.
>
> W trakcie owego wywodu Dershowitz wyglosil bunczuczne - i przyz-
> naje - dosc szokujace oswiadczenie, brzmiace mniej wiecej tak :
>
> Gdybym to ja bronil Adolfa Hitlera, z pewnoscia
> uzyskalbym dla niego uniewinnienie.
>
> Ja to widze czarno. Wiem, ze obronca ma inne zadania niz sedzia.
> Ale ten cynizm gwiazdy amerykanskiej palestry byl porazajacy.

To nie jest cynizm gwiazdy, to typowe credo przedstawiciela jednego z dwoch
zywotnych zawodow, ktore zdegenerowaly sie do szczetu, albo,
jesli ktos chce rzecz ujac pozytywniej, ulegly urynkowieniu:
owe zawody to prawnicy i lekarze.
Nie jest to takze oswiadczenie bunczuczne, ale podzielenie sie traktowana
na serio recepta na sukces przez kogos, kto ma w lokalnej percepcji ma
prawo do udzielania takich wskazowek, i nalezaloby raczej byc komus takiemu
wdziecznym niz go ganic.

> Wyglada na to, ze nie tylko amerykanscy studenci upewniaja sie
> w przekonaniu, ze w sadzie w najmniejszym stopniu nie liczy sie
> sprawiedliwosc, czy tez dotarcie do prawdy. Najwazniejsza jest
> umiejetnosc manipulowania przebiegiem procesu. A juz wrazliwosc
> poszkodowanych, czy tez ich interesy, nie licza sie zupelnie.

"Prawda", "sprawiedliwosc", "dobro pacjenta", itp. ulotne pojecia maja te
wade,
ze nie da sie w stosunku do nich zastosowac bezposredniego miernika
monetarnego. W kulturze pierwotnego kultu pieniadza sprawiedliwosc
autoteliczna jest luksusowym frazesem, ewentualnie lepem na naiwnych
imigrantow ze starego swiata.
Dobro pacjenta jest o tyle tylko istotne, o ile nie prowadzi do
kosztownych procesow o malpractice.

Przynajmniej w tym punkcie zdegenerowane medycyna i prawo jakos sie wiaza.


Piotr



Re: Papiez w Indiach.

1999-01-03 Wątek Piotr Palacz

- Original Message -
From: Andrew M. Sikorski <[EMAIL PROTECTED]>
To: <[EMAIL PROTECTED]>
Sent: Friday, November 05, 1999 10:57
Subject: Papiez w Indiach.


> Dzis Papiez Jan Pawel II przybyl do Indii.  Wladze zadbaly by dzieci,
> mlodziez, indyjscy katolicy i wyzsi czlonkowie rzadu nie uczestniczyly w
> powitaniu.  Takie to indyjskie prawo.
> Hinduscy fundamentalisci natomiast organizuja demonstracje dla wymuszenia
> na Papiezu przeprosin za akcje kolonizatorow portugalskich w 16-tym wieku.
> Staraja sie tez wymusic oswiadczenie od Panieza, ze chrzescijanstwo nie
jest
> jedyna droga wiodaca ku zbawieniu.
> Nie przedstawiono argumentow, ale i tak wiadomo, ze Hindusow jest miliard
i ze
> maja bombe atomowa.

A ja, p. Andrew, ciesze sie, zes Pan jeden i ze bez bomby.

Z bombastycznymi pozdrowieniami,

Piotr