Aniol
Aniol Juzem ci ufal, drzac miedzy ognia tortura a mrozem nocy. W zaul/ku ciemnym wsrod stop obutych skrzydlem z toba wzlecialem. Dotrzeglem twe buty gdy spadales -- Wojciech Jeglinski
Re: liczba smiertelnych ofiar stalinizmu w PRL
Wlodzimierz Holsztynski: /.../ Gdzie jest falsz, tam jest niesmak. -- Naturalnie, ze tak. Gdzie falsz - tam niesmak. Zaprezentowal Pan specyficzny sposob patrzenia na najnowsza historie Europy. To prawda, ze fragmentami bardzo cenny i fragmentami zgadzam sie z Panem calym sercem. Owe fragmenty przeplataja sie jednak z czesciami, z ktorymi zgodzic sie nie sposob, bowiem nieco przypominaja uporczywe umniejszanie nieludzkosci totalitaryzmow, tak jak, pozwoli Pan ze tu uzyje jego sformulowania, ''jest to powszechne wsrod pewnych sfer''. W kwestii rzetelnej oceny liczby ofiar powolal sie Pan jedynie na generala Wladyslawa Pozoge. Z drugiej strony, przypomnial Pan, ze ''Falszowanie w dowolna strone przynosi szkody''. Prosze mi wierzyc, ze chetnie zrewiduje swoj poglad na temat liczby smiertelnych ofiar totalitaryzmow, choc, tak naprawde, nie sadze by precyzyjne ustalenie takiej liczby bylo w ogole mozliwe. Tak jak nie sadze, by ktokolwiek mogl sie w dobrej wierze pomylic o rzad wielkosci. Fakt, ze precyzyjne ustalenie liczby ofiar moze byc niemozliwe, nie musi nikogo klopotac, pod warunkiem, ze bedziemy pietnowac proby ich swiadomego, przesadnego zanizania - bo one prowadza do negacji calego zjawiska. Chetnie zrewiduje swoj poglad i nawet nie bede na sile bronil przytoczonych przez siebie danych, ale niechze mi Pan pozwoli sluchac nie tylko tego, co mowi strona straznikow i katow. Natomiast skrupulatne odzielanie tych, ktorzy zgineli w mundurze od strzalu w tyl glowy, zakatowanych, zaglodzonych, budzi z kolei moj niesmak. Potega smaku. Uzyl Pan tez wielkiej armaty w postaci slowa 'uwlacza', psujac tym samym nieco przyjemnosc dyskutowania z Panem i redukujac do zera chec wchodzenia w szczegoly Pankiego listu. Pomylil Pan nadmuchana martyrologie, faktycznie realna tu i owdzie, z obowiazkiem przechowywania pamieci, ktory nie jest zwiazany z checia wygrywania czegokolwiek. I ja nie chce niczego wygrywac - chce pamietac, jestem zobowiazany pamietac. Nawet pomimo niewyobrazalnosci, 'abstrakcyjnosci' liczb. Wojciech Jeglinski PS. Nie chcac mnozyc liczby wirtualnych bytow, juz w tym liscie bardzo Panu dziekuje za odzew i niezwykle interesujacy posting w sprawie ostatniego eksperymentu z Princeton. I ja, na podstawie owego dziennikarskiego doniesienia zrozumialem, ze nie ma tu mowy o obalaniu jakichkolwiek teorii, z teoria wzglednosci na czele. Jednak, jako ze jestem laikiem, juz tylko wynik opisywanego doswiadczenia zrobil na mnie wielkie wrazenie. Dodam, ze z komentarza profesora Kazimierza Rzazewskiego z CFT PAN wynika, ze autorzy eksperymentu nie wypowiadaja sie jasno co do faktu, czy ich doswiadczenie moze otrworzyc droge ku odrzuceniu twierdzenia o ograniczeniu maksymalnej szybkosci przekazywania informacji do predkosci swiatla. Jednoczesnie zaznaczam, ze jestem swiadom, iz niekoniecznie autor niezwykle dajacego do myslenia eksperymentu, musi byc jednoczesnie autorem najcelniejszego wyjasnienia :-)
PRZEDRUK. '' Szybciej od wiata'' - komentarz do artykulu z dzisiejszego Nature za GW 20 VII 2000
GAZETA WYBORCZA - ? AGORA S.A. Szybciej od wiata Impuls wietlny wyprzedzi sam siebie. Opuci komor, przez ktr przelatywa, wczeniej, ni do niej wpad. Bieg wielokrotnie szybciej, ni dopuszczaj obowizujce dzi prawa fizyki Wyniki tego niesamowitego eksperymentu, przeprowadzonego w laboratorium NEC w Princeton (USA), publikuje dzisiejsze "Nature". Uczeni wpuszczali wietlny impuls do szeciocentymetrowej komory wypenionej cezem w postaci gazowej. Przedtem w komorze, gdzie bya prnia, impulsowi wietlnemu przebycie 6 cm zajmowao 0,2 nanosekundy (miliardowe czci sekundy). Tymczasem w cezie impuls pokona ten sam dystans o 62 nanosekundy szybciej! To znaczy, e czas potrzebny wiatu na przemierzenie komory by ujemny. Innymi sowy - szczyt impulsu opuszcza komor, zanim do niej wkroczy. Uczeni nie mogli w to uwierzy. Powtarzali eksperyment raz za razem. I zawsze wynik by identyczny. Jednym z autorw eksperymentu jest dr Lijun Wang. Poprosilimy go o komentarz na temat tego niepojtego wyniku. - Od dzi nie da si powiedzie, i "nic nie moe porusza si szybciej ni wiato". Tego nie sposb intuicyjnie wyjani - tumaczy Wang. - Nasza intuicja oparta jest na tym, co widzimy wok siebie, w naturze. Tymczasem w wypenionej cezem komorze wiato rozchodzi si zupenie inaczej. Gdyby np. w kropelkach wody panoway takie warunki jak we wntrzu naszej komory, ukad barw w tczy byby cakowicie odwrcony. Czyby wic naukowcom z Princeton udao si znale wyom w teorii wzgldnoci Einsteina? - Dam dolary przeciw orzechom, i to spleniaym, e tak nie jest - twierdzi prof. Andrzej Szymacha z Wydziau Fizyki Uniwersytetu Warszawskiego. - To nie pierwszy przykad ruchu szybszego ni wiato. Z takimi prdkociami stykali si ju astrofizycy, np. w ruchu fali po eksplozji gwiazdy zwanej supernow, ale okazao si, e by to efekt czysto geometryczny - dodaje prof. Szymacha. - Szybciej ni wiato nie moe si jednak porusza nic materialnego - ani czstki, ani energia. Nie da si w ten sposb przesa adnego sygnau ani uruchomi jakiego procesu. Nie wierz, eby udao im si takim nadwietlnym impulsem wywoa jaki skutek, np. zapali diod. - Dlaczego? - Bo wtedy zgodnie z teori wzgldnoci obserwatorzy widzieliby, jak skutek wyprzedza przyczyn - np. wpierw wybuchajcy most, a potem sapera naciskajcego zapalnik. Byby to paradoks otwierajcy moliwo podry w czasie. - Ale czy wanie takiego efektu nie obserwuj uczeni z Princeton? - Nie sdz. Jeli w ich eksperymencie co porusza si szybciej ni wiato, to na pewno nie jest to energia. Jeli si myl, to znaczy, e nic ju nie rozumiem i czas i na emerytur. Autorzy eksperymentu w specjalnym owiadczeniu dla prasy przyznaj, e nie udao si na razie za pomoc nadwietlnych impulsw zakodowa i przesa informacji, ale - dodaj - taka moliwo "jest wci dyskutowana". "Mamy jednak nadziej, e nasza praca znajdzie pokojowe zastosowanie z poytkiem dla caej ludzkoci" - kocz swoje doniesienie. PIOC Komentarze i kalendarium odkry, ktre nie mieciy si w gowie [ ] Strach uwierzy Kiedy niedawno w Internecie pojawiy si pierwsze przecieki o eksperymencie dr. Wanga, nie chciaem w nie wierzy. Na studiach uczono mnie, e prdko wiata jest prdkoci graniczn. Nic nie moe jej przekroczy. Koniec, kropka. Dociekliwi studenci co rusz wymylali rne hipotetyczne sytuacje, w ktrych barier prdkoci wiata mona by omin, ale wykadowcy nieodmiennie powtarzali: to niemoliwe. A teraz przecieram oczy ze zdumienia. "Nature" to powany tygodnik. Publikowane tam prace przegldaj renomowani recenzenci. Nie dopatrzyli si uchybie w eksperymencie i jego wnioskach. Mamy wic impuls, ktry pdzi szybciej ni wiato w prni. Wprawdzie fizycy zapewniaj, e nie przeczy to teorii wzgldnoci, wyglda jednak na to, e - blisko sto lat po jej ogoszeniu - nadal nie rozumiemy, co jest w ramach tej teorii moliwe. Czy to Natura nic sobie nie robi z jej ogranicze, czy te my le j interpretujemy? PIOTR CIELISKI
ODP: ODP: liczba smiertelnych ofiar stalinizmu w PRL
Andrzej Szymoszek: /.../ A tak calkiem w Post Scriptum- podawanie coraz to wiekszych liczb ofiar komunizmu, tak ogromnych az staja sie abstrakcyjne, i upajanie sie nimi, po pierwsze rodzi pewien niesmak. /.../ Jaka jest wiec rzeczywista liczba ofiar komunizmu? Komu wierzyc? Historykom sowieckim? Jaka jest nie budzaca niesmaku liczba ofiar? 20 milionow w te, czy 40 w tamta? Czy liczbe te raz na zawsze ustalono? Komu zalezy by byla jak najmniejsza, komu zalezy na minimalizowaniu nieludzkosci komunizmu? Jak to ustalisz, od razu bedziesz mogl przejsc do odpowiadania na podobne pytania dotyczace drugiego z totalitaryzmow. Czy wsrod ofiar faszyzmu nie liczy sie aby zolnierzy? Nie za duzo Ukraincow? Polakow? A moze Zydzi przesadzaja? Wystarczy tracic kamyk by runela lawina. I nie ma tu 'dwoch stron', nie ma 'lepszego' ani 'gorszego' totalitaryzmu. Niesmak, mowisz... To jest bardzo cienki lod... bo gdy juz to wszystko ustalisz, dogadzajac wszystkim, tak by nikt nie mogl sie niczym upajac i nie czul niesmaku, latwo przyjdzie ZAPOMNIEC. Zapomiec o czasach dwoch totalitaryzmow i... czekac az historia sie obroci. Chcesz zapomniec? Az do ostatniego dziesieciolecia XX wieku zywe ofiary komunizmu nie mogly mowic pelnym glosem, nie mogly krzyczec: NIE ZAPOMNIMY! I swiat zapominal. Teraz swiat powolutku bedzie musial sobie przypomniec. Nawet jesli to powoduje niesmak... Latwo jest otworzyc puszke Pandory. A gdy bedzie otwarta, nikt nie odrozni, czy zlo powstalo z poczucia sily, czy slabosci. Wojciech Jeglinski
ODP: ODP: liczba smiertelnych ofiar stalinizmu w PRL
Uta Zablocki-Berlin: /.../ Niektorzy historycy maja watpliwosci, czy ten rachunek jest taki prosty i = co 'naukowosci tej ksiazki, jak n.p. Wolfgang Wippermann (profesor nowej h= istorii na Wolnym Uniwersitecie w Berlinie) w "Czerwony Holocaust"=3F - Kryt= yka Czarnej Ksiegi Komunizmu. =20 Naturalnie, ze sa watpliwosci i naturalnie, ze nie ma takiego osadu, ktoremu nie moznaby przedstawic kontr-osadu. W kazdym razie, chyba zgodzimy sie przynajmniej co do tego, ze komunizm przyniosl smierc niewyobrazalnej liczbie ludzi. Wojciech Jeglinski
ODP: liczba smiertelnych ofiar stalinizmu w PRL
Irek Zablocki: Trudno tez jest do okreslenia liczba Polakow zamordowanych badz zeslanych i zaginionych po pokoju ryskim na terenie tzw. Kresow Zewnetrznych. Prawdopodobnie nigdy nie dowiemy sie ilu ich bylo. Utrudnia to fakt, ze wielu traktowano jako Ukraincow, Bialorusinow lub Rosjan. /.../ Nie tylko traktowano, czesto nimi wlasnie byli. Zachodzi pewne nieporozumienie - piszac o Polakach, ktorzy zagineli na terenie ZSRR mialem na mysli obywateli Polski. Obywatelami Polski byli oczywiscie nie tylko Polacy. Pamietajmy prosze rowniez o tym, ze na terenach wschodnich szczegolnie liczni byli takze polscy Zydzi. Ich rowniez deportowano. I wbrew jednemu z najglebszych stereotypow polskiej 'pamieci zbiorowej' naprawde nie wszyscy witali Armie Czerwona kwiatami. Wojciech Jeglinski
ODP: liczba smiertelnych ofiar stalinizmu w PRL
Michal Niewiadomski: /.../kolatala mi sie po glowie liczba 200 000, ale nie jestem pewien. Byc moze liczba bezposrednich ofiar toczacej sie w Polsce w latach 1944 - 1949 wojny domowej plus Polakow zamordowanych z wyrokiem sadowym lub bez w wiezieniach i obozach w Polsce i ZSRR to tylko kilkadziesiat tysiecy. Jesli doliczymy ofiary posrednie, np Warszawiakow wymordowanych przez Niemcow w czasie Powstania, bo Stalin w tym wlasnie celu wstrzymal swoja ofensywe, ta liczba latwo osiagnie setki tysiecy. Jesli chodzi o Polakow z terenow zajetych w 1939 przez ZSRR to slyszalem kiedys oszacowanie ze nie wrocilo ich do Polski ponad poltora miliona. Nie wiem do jakiego stopnia ta liczba jest prawdziwa. Ale nawet jesli bylo to pol a nie poltora miliona, to i tak moja ocena stalinizmu niewiele sie zmieni. Ogolna liczba ofiar komunizmu na swiecie zestawiona jest o ile wiem w wydanej pare lat temu "Czarnej Ksiedze Komunizmu". Ksiegi nie nie czytalem i tej liczby nie znam. Kiedys slyszalem liczbe 60 milionow ofiar ustroju sprawiedliwosci spolecznej w samym ZSRR. Nie wiem na ile jest prawdziwa. /.../ Nazwa 'wojna domowa' w odniesieniu do sytuacji w Polsce w latach 1944-1949 jest bardzo mylaca. Zostala zreszta wprowadzona przez sowieckich propagandzistow i utrwalana, choc nawet i to niechetnie, przez 'oficjalnych' historykow PRL. Pojecie wojny domowej odnosi sie wszakze do walk zbrojnych, w ktorych biora udzial dwie (co najmniej) strony, z ktorych kazda jest niezalezna i posiada takaz reprezentacje polityczna. Obie strony maja wywodzic sie z tego samego panstwa i miec moznosc swobodnej rywalizacji. W Polsce tamtych lat zaden z tych warunkow nie byl spelniony. Historycy nie uwiklani w propagandowe cele PRL i ZSRR mowia tedy o Powstaniu Antysowieckim. Uderzajace jest zreszta jego powdobienstwo do wczesniejszych wielkich powstan, Listopadowego czy Styczniowego, szczegolnie gdy wezmie sie pod uwage reakcje strony rosyjskiej oraz (prosze wybaczyc brak PC oraz nieznosna polska sklonnosc do przypominania win i zaniechan innym) milczace przyzwolenie tzw. Zachodu, ktorego jedynym dzialaniem byla blokada informacyjna tematu walki Polakow z okupantem. Powstanie to ma dotad nieumiejscowiony prezyzyjnie w czasie poczatek i koniec. Jeszcze w 1955 roku walczylo wszak kilkanascie oddzialow, a ostatni z przywodcow zostal zastrzelony w roku 1957. Poniewaz nie mozna wyznaczyc ani daty ani miejsca rozpoczecia sie tego powstania, nazwano je od nazwy wroga przeciwko ktoremu bylo wymierzone. Walki z lat 1944-1949 sa uporczywie wtlaczane w ramy wojny domowej, w ktorej walczyly ze soba 'stara' i 'nowa' klasa. Z polskimi robotnikami i chlopami mieli rzekomo walczyc polscy 'panowie', wspierani przez swiatowy imperializm. Tymczasem Powstanie Antysowieckie bylo, wbrew komunistycznej propagandzie, narodowym zrywem, zbrojnym sprzeciwem wobec kolejnego okupanta, w ktorym do walki przystapili w rownej mierze przedstawiciele wszystkich warstw - proporcjonalnie do liczebnosci kazdej z nich. -- -- Co do liczby Polakow, ktorzy znikli w latach 1939-1956 na terenie ZSRR - mowi sie obecnie o ponad dwu milionach ludzkich istnien. Dochodzi do tego eksterminacja Polakow dokonywana na terenie Polski. Departament Stanu USA ocenia, ze w czasie od 22 lipca 1944 do 1947 zamordowano 370 000 ludzi. Polscy badacze, oceniajac zbiorczo lata 1944-1956, mowia o 500 000 pomordowanych, w tym okolo 120 000 lesnych zolnierzy. - - Ogolna liczba smietelnych ofiar komunizmu na swiecie jest szacowana na co najmniej 100 000 000 ludzkich istnien. Do tego dochodza ofiary, ktore przezyly... Wojciech Jeglinski PS. Zainteresowanym polecam serdecznie: 'Czarna ksiega komunizmu.' Courtois et al. 'Boze igrzysko. Historia Polski' , Davies. 'Czerwona msza', Urbankowski 'Najnowsza historia Polski 1914-1993', Albert.
ODP: Prosba do administratora
Pan Wlodzimierz Holsztyski wyrokuje ex cathedra: Na kolejny antysemicki wybryk na Poland-L Anna Niewiadomska (i podobnie Pan Jeglinski) reaguja obojetnie: /.../ [n.b. - cytat nie zawieral chocby proby uzasadnienia wyroku] i przypomina: Przyzwoici ludzie brzydza/ sie/ rasizmu. No tak, przyzwoici sie brzydza, (Pan Jeglinski) reaguje obojetnie, ergo... Nie za szybko to tak? Juz Pan wie, czy jestem czy nie jestem przyzwoity? Prosze zatem przyjac do wiadomosci, ze nie jestem obojetny wobec rasizmu, antysemityzmu, antypolonizmu itd. Prosze rowniez przyjac do wiadomosci, ze nie uwazam za stosowne nobilitowania wyznawcow prymitywnych odmian takich pogladow, prowadzac z nimi publiczne dyskusje, a tym bardziej slowne przepychanki. I prosze, serdecznie i szczerze prosze: warto rozejrzec sie wokol, chocby na tej liscie, by stwierdzic, ze istnieja znacznie skuteczniejsze metody walki z rasizmem, antysemityzmem i antypolonizmem, niz powatpiewanie w sprawnosc procesow myslowych *wszystkich* ich wyznawcow. Gdyby owa sprawnosc umyslowa rzeczywiscie byla tak nikla, jak Pan zdaje sie oceniac, wowczas np.Murzyni, Zydzi, Polacy, mogliby spac spokojnie. Nie moga. Jesli wszakze, odrzuciwszy moje slowa, zechcialby Pan w przyszlosci dalej prowadzic batalie z wszelkimi antynarodowymi przesadami w ich powszednim, zaznaczam - powszednim, polandelowym wydaniu, i czynil to w dotychczasowym stylu, prosze miec swiadomosc, ze ma Pan we mnie co prawda sojusznika co do meritum, co do formy - przenigdy. Pozostaje z nadzieja :-) Wojciech Jeglinski
Karczma czy kawiarnia?
Drodzy Listowicze, jednak sie nie da. Probowalem, ale nie da sie rozmawiac wsrod pokrzykiwan, przepychanek, epitetow. Nie da sie czerpac satysfakcji z dyskusji, gdy obok trwaja burdy. Zdecydujmy sie - karczma to czy kawiarnia? Nie chce odnosic sie do pana Witolda Owoca, gdyz to nie on tworzy nastroj listy, nastroj listy tworza wylacznie jej uczestnicy. Choc jestem uczestnikiem P-L o stazu niedlugim, (a moze wlasnie dlatego) i zapewne wielu Polandelowiczom slabo znanym, kategorycznie protestuje przeciw uzywaniu wulgaryzmow, slow obrazliwych oraz jakichkolwiek okreslen z intencja obrazenia, umniejszenia wspolistowicza. Doprawdy, trudno sluchac ciekawych Polandelowych dysput wsrod zamaszystych ruchow przy sasiednich stolikach. Trudno podejmowac dyskusje z kims, kto przed chwila przy innym stoliku wymachiwal rekami. A przeciez mozna nawet bardzo powaznie sie sprzeczac w sposob atrakcyjny lub tylko nieobciazajacy dla postronnych. Przykro mi patrzec jak powoli P-L traci to, co w miedzyludzkich kontaktach intelektulnych najcenniejsze - namysl/. Przykro patrzec jak jeden po drugim milkna ci, ktorzy maja rzeczywiscie cos do powiedzenia. Czy wkrotce pozostana juz tylko nieomylni i wszystkowiedzacy? Wojciech Jeglinski PS. Wszelkie uzyte przeze mnie w sposob nieuprawniony ugolnienia, np. 'nie da sie', sa oczywiscie jedynie moja skromna (nader) i dorazna, poetyczna (malo)licencja~ puentica~. Powinno byc, rzecz jasna, 'ja nie daje rady', itp. :-)
ODP: Nastepny
Michal Niewiadomski: /.../ Od tego momentu Jan Karski aktywnie uczestniczyl w dzialalnosci podziemia antyhitlerowskiego. Aresztowany przez Gestapo na Slowacji, byl torturowany i osadzony w wiezieniu. Zostal odbity przez specjalny oddzial AK. Z tego co pamietam z opublikowanych wspomnien Karskiego byl to oddzial PPS a ucieczke (odbicie?) organizowal jeden z glownych dzialaczy PPS tegio okresu - Jozef Cyrankiewicz. Watpie by w tym czasie podziemie PPS moglo juz byc scalone z AK ale moze i tak. Jeszcze jeden glos w tej dyskusji: fragment artykulu o Cyrankiewiczu pt. ''Dac sie pozrec, ale pozyc'', Piotr Lipinski, MAGAZYN nr 50 dodatek do Gazety Wyborczej nr 293, 1999/12/16: - Kiedy wyslano mnie z Francji do okupowanej Polski, dostalem charakterystyki osob, z ktorymi mam sie spotkac - mowi wojenny kurier Jan Karski. - Ten z wasami jak Pilsudski, to Puzak. A ten lysielec z Krakowa, to Cyrankiewicz. Cyrankiewicz byl wowczas najinteligentniejszym z polskich przywodcow, z Sikorskim wlacznie - mowi Jan Karski. - Madry, spokojny, przewidujacy. Widzialem w nim wschodzaca gwiazde socjalizmu. Kiedy Niemcy aresztowali Karskiego, zostal uwolniony przy pomocy Cyrankiewicza. - Dalem sygnal, ze dluzej nie wytrzymam tortur, wiec niech mi dostarcza albo trucizne, albo ratuja - opowiada Jan Karski. - I Bor-Komorowski przyslal pigulke cyjankali. Cyrankiewicz jednak wydal pieniadze PPS na zorganizowanie mojej ucieczki. Potem mi powiedzial: ''Tych pieniedzy potrzebowalismy na dzialalnosc partyjna, ale zdecydowalem, ze powinnismy ciebie ratowac - nie zapomnij tego''. I nigdy nie zapomnialem. Kiedy Niemcy aresztowali Cyrankiewicza, zglosilem sie do bojowki, zeby go uwolnic. Niestety, powiedzieli mi, ze ja sie do takiej roboty nie nadaje. Jan Karski byl emisariuszem AK na Zachod. Znow wydaje mi sie ze byl on emisariuszem cywilnym - polskiego Panstwa Podziemnego a nie tylko jego sil zbrojnyc (Armi Krajowej). AK niewatpliwie miala jednak glowny udzial udzial w organizowaniu jego misji. Andrzej Albert, Najnowsza historia Polski 1914-1993, tom I, strona 510: ''W listopadzie 1942 r. specjalny emisariusz Delegatury [Rzadu na Kraj - W.J.] Jan Kozielewski-Karski, ktory uprzednio dostal sie w przebraniu wartownika estonskiego do wnetrza obozu w Belzcu, dotarl na Zachod, gdzie poinformowal w szczegolach rzady RP, Wielkiej Brytanii i USA o ludobojstwie niemieckim na Zydach w Polsce.'' Koniec cytatu. Przy okazji: Andrzej Albert to naprawde Wojciech Roszkowski, profesor historii. Pierwsze wydanie jego 'Najnowszej historii Polski' ukazywalo sie w odcinkach w wydawnictwach podziemnych, poczawszy od 1983 roku. Zyskalo ogromna popularnosc jako ksiazka bez cenzury i autocenzury przedstawiajaca XX wieczne losy Polski. Wojciech Jeglinski
ODP: Fakty -Reply -Reply
JA: /.../ Polscy parlamentarzysci rzeczywiscie sa glupi, ale przeciez nie az tak. Michja Niewiadomski Tu bym nie byl taki pewny Michale. Gdy sie czasem czyta/slucha/oglada polski parlament, to czesto ma sie wrazenie, ze osiagnieto juz dno. I zawsze, czasem nastepnym razem, slychac z dolu pukanie. Jacek A. Bartoszewski? Mazowiecki? Geremek? Chrzanowski, Piesiewicz, Balcerowicz? Romaszewski, Wujec, Bielecki, Buzek? Krzyzanowska, Olszewski, Wende, Tusk? Usciski Wojtek Jeglinski
ODP: Apel
/.../ Przywdcy polscy musz zdecydowa, czy dla wsplnego dobra nie tylko nie naley, ale jest ich wrcz obowizkiem stworzy jednolity front przeciwstawiajcy si postkomunistom i globalistom - odrzuci rnice, uzna, e czy ich wszystkich obowizek wobec ojczyzny i spoeczestwa, obowizek wobec ich matki - Polski. /.../ Warto pamietac, ze badacze zajmujacy sie zawodowo studiami nad globalizacja, nie majac jasnosci co do jej przyczyn, unikaja wartosciowania. Aby sensownie oceniac globalizacje w kategoriach zlo-dobro niezbedne jest wstepne i podstawowe rozroznienie, dzieki ktoremu daloby sie stwierdzic czy proces ten jest wynikiem swiadomego dzialania czlowieka (czytaj: G-7) czy tez przeciwnie - jest to zjawisko niekontrolowane. Gdybysmy mieli pewnosc, ze mamy do czynienia z tym drugim przypadkiem, globalizacje moznaby chyba traktowac tak jak traktujemy naturalne zjawisko przyrodnicze, ktore po prostu _istnieje_ i nie podlega ocenie. Tak jak nie podlega jej deszcz, kosmiczny wiatr czy organizowanie sie ludzi w spoleczenstwa. Wowczas nic nie staloby na przeszkodzie by zaprzac owo zjawisko do pracy z korzyscia dla wszystkich. Jesli jednak globalizacja bylaby efektem swiadomego dzialania czlowieka, wowczas podlegalaby wartosciowaniu. Atoli, w pelni uprawniona ocena nie bylaby jednolita, tak jak niejednolita bylaby ocena sztucznie wywolanego deszczu po suszy. Inaczej oceni go mieszkajacy pod swiezo wyremontowanym dachem wlasciciel elektrowni wodnej i plantacji ryzu, a inaczej bezrobotny w czasie pory deszczowej woziwoda, ktory w dodatku mieszka w chalupinie z dziurawym dachem, prawda? A teraz: coz poradzilibysmy owemu bezrobotnemu wskutek nadmiaru wody woziwodzie? Aby przeklinal technologie, ktora pozwala wywolac deszcz? Czy tez aby sprobowal jakos go wykorzystac? Aby wiedziec ile w globalizacji jest zaplanowanego dzialania, a ile zywiolu, trzeba zapewne byc pierwszoliniowym politykiem ktoregos z najbogatszych krajow swiata. Ja nie jestem ani politykiem, ani z ktoregos z tych krajow. Nie sadze abym mial kiedykolwiek poznac prawdziwe przyczyny globalizacji, nawet jesli za 50 lat zostana otwarte odnosne archiwa, bo za 50 lat mnie tu nie bedzie. Ja jestem byly woziwoda, ktory teraz zajmuje sie melioracja i jest w trakcie remontu dachu swego domu. I z dziwnym spokojem czekam, az przeminie moda na ponadnarodowosc i zacieranie badz ignorowanie roznic kulturowych, ktora towarzyszy zjawiskom ekonomicznym i rozwojowi techniki. Globalizacja moze zagrazac temu co mi bardzo bliskie, dobrze pojetemu patriotyzmowi, pewnemu przywiazanu do tradycji, ale, ufam, nie musi. To troszke zalezy od nas: jak ja bedziemy traktowac... Przy okazji chcialem zwrocic Panstwa uwage na fakt wyraznego juz naduzywania terminu 'globalizacja', zarowno przez jej zwolennikow jak i przeciwnikow. Globalizacja~ powoli staje sie wszystko, a termin zwolna upodobnia sie do jeszcze jednej kliszy pojeciowej, zreszta sladem swej babci - 'globalnej wioski' zdolnego Kanadyjczyka McLuhana. Wojtek Jeglinski
ODP: Apel
Marek Kowalewski: Globalizacja to termin bardziej ekonomiczny glownie odwolujacy sie do swobodnego przeplywu dobr materialnych , kapitalu w swiecie i zwiazanego z tym tworzenia stref ekonomicznych zwolnionych z wszelkich barier celnych. Wydaje mi sie, ze obecnie zastosowanie terminu 'globalizacja' przekracza znaczenie ekonomiczne, choc od niego, wraz z przeplywem informacji, sie zaczelo. By pozostac przy jednym tylko przykladzie - czyz nie mowimy o globalizacji kultury? Czy sama globalizacja zagraza patriotyzmowi, mysle ze nie, dla mnie sa to dwa niezalezne pojecia, ktore dotycza dwu odmiennych niezaleznych swiatow, jeden to swiat rachunku ekonomicznego ktory niezaleznie od globalizacji z pojeciem emocjonalnym jakim jest patriotyzm nic wspolnego nie ma i nigdy nie mial ( nota bene na tym podziale opiera sie sam sens handlu zagranicznego, eksportu , gdzie nie decyduja powiazania narodowe, lecz cena i zysk) drugi to osobisty swiat moich uczuc i emocji w stosunku do mojej ojczyzny, wzglednie bardziej lokalnie moich rodakow, znajomych , przyjaciol, miejsca w ktorym sie urodzilem. /.../ To jest wlasnie, mniej wiecej, opis tego, co nazwalem 'dobrze pojetym patriotyzmem':-) Niemniej, zgodnie z tym co napisalem wczesniej, uwazam ze globalizacja nie tyle 'zagraza patriotyzmowi' co _moze_ zagarazac. Wydaje mi sie, ze proces nie posunal sie jeszcze tak daleko bysmy mogli ocenic, jaka sciezka przebiegl. Czy osiagnieta zostala rownowaga miedzy lokalnoscia a powszechnoscia. Jesli taka rownowaga nie zostanie osiagnieta, globalizacja moze wszak, znow - moze, a nie musi, powodowac wzrost zle pojetych nastrojow nacjonalistycznych. Na zasadzie zwyklej eskalacji oporu, czy leku przed 'nowym'. Nie sposob przecenic znaczenia emocji, o ktorych piszesz, Marku. Emocje sa tak samo realne (badz tak samo nierealne - ktoz to wie :-) jak pieniadze. Pozytywne emocje moga podlegac, literalnie, globalizacji, obejmujac zwolna caly glob, badz sie jej opierac. Sadze, ze ekonomia to najprostsza czesc lamiglowki. Wojtek Jeglinski
ODP: Ateizm vs. agnostycyzm
Uta Zablocki-Berlin: /.../ Nie widzisz sprzecznosci miedzy swoimi slowami 'chce miec Boga, to go ma' a 'nie mam zamiaru dyskutowac o motywacji wiary w Boga.'? Nie, bo z doswiadczenia wiem, ze nie ma sensu. Argumentacja jest calkiem inna i jakby z dwoch roznych swiat. /.../ Sprzecznosc polegala na tym, ze stwierdzenie 'chce miec Boga, to go ma' juz samo w sobie jest dyskusja o motywacji wiary :-)) Co nie zmienia faktu, ze taka rozmowa chyba rzeczywiscie nie jest mozliwa gdy jedna strona uzywa argumentow racjonalnych a druga irracjonalnych. Gorzej nawet! - ktos pojmujacy wiare w sposob irracjonalny, czyli, w istocie, ktos wierzacy, moze w ogole nie odczuwac motywacji. Motywacja jest przynalezna rozumowaniu przyczynowo-skutkowemu, a wiara, z definicji jest procesem :-) 'glebszym'. Szczesliwie, nawet ktos pojmujacy wiare w sposob opisany przed chwila, jest zdolny do dyskusji bez odwolywania sie do argumentow nieracjonalnych. Wowczas, jak mi sie zdaje, bedzie to rozmowa na temat psychologicznego podloza religii, miast o motywacji _do_ wiary. Jednak nawet gdy rzecz cala w ten sposob ujmiemy, to i tak okaze sie, ze rowniez religia 'dziala' raczej na poziomie pierwotnego procesu myslowego, a wiec poza swiadomoscia - tam, gdzie zwykle, w normalnym stanie swiadomosci, nie jestesmy w stanie nad wlasnym umyslem zapanowac. Najbardziej zaskakujoco dla mnie jest tutaj, gdzie ja zyje, ze ja, jako osoba niewierzaca, a n.p. przyjaciel wierzacy wogole nie roznimy sie w postepowania w zyciu. No bo to jest zupelnie inna para kaloszy, czyz nie? /../ Nazwiska nie, ale ich mysli... pomagaja :-)) Szczegolnie wyrwane z kontekstu aforyzmy - lubie to! Powaznie! Sama sie tym posluguje:-) Ale jest to slizga powierzchnia, szczegolnie u filozofow, ktorzy dzooo mowili:-) Przepraszam, wyrazilem sie niefortunnie. Piszac 'mysli' mialem na mysli dzielo ich zycia. Niech im bedzie, byle by nie Niemcy wygrali:-)) Nie lubisz niemieckiej druzyny? ;-) Usciski serdeczne. A prywatne listy 'misyjne' wyrzucaj do kosza ;-) Wojtek Jeglinski
ODP: Ateizm vs. agnostycyzm
Dzien dobry :-) Uta Zablocki-Berlin Wojtek Jeglinski: /../ "Czy mozna pozostac obojetnym wobec pustki bytu" nie odnosilo sie do stosunku wierzacego wobec ateisty. Odnosilo sie do (domniemanego) stosunku ateisty do siebie samego. Jesli mowi to wierzacy, nabiera to inna miare. Czy chcesz ode mnie uslyszec takie zdania jak: 'Nie moge pojac, ze ktos potrafi uwierzyc w takie bajki?':-) Uta, to byl tylko i wylacznie przyblizony cytat z Twego ulubionego Nietzschego ;-) ktory cierpial z powodu absurdu, pustki i bezsensu zycia po 'odejsciu' zen Boga... Czy temat stosunku ateistow do sensu zycia jest dla nie-ateistow zakazany? Szkoda, bo zawsze mnie to bardzo interesowalo... Dlatego tak, a nie inaczej pisalam o obojetnosci. A jak ateista ma sie do siebie, to juz on najlepiej wie (tak samo jak wierzacy do siebie). Jednym udaje sie lepiej wierzyc w czlowieka, a innym lepiej wierzyc w Boga:-) Znaczytsja mamy nie rozmawiac, bo kazdy najlepiej wie swoje? Rozmowa nie jest wszak atakiem na Ciebie, Twoje poglady itd. Wbrew temu co slyszalem, od jednego z Polandelowych rutyniarzy, ze tu sie toczy jakowas bitwa, ja tak tego nie zamierzam traktowac :-) I widze, ze sporo osob tez tak tego nie traktuje :-)) To co bedzie? :-))) /.../ Tak samo, jak nie moge udowodnic wierzacemu, ze nie ma Boga, nawet jesli mialabym dowod. Chce miec Boga, to go ma. Wydaje mi sie, ze to nie jest tak. Zupelnie nie tak. Nie chce miec?:-) Naprawde nie mam zamiaru dyskutowac o motywacji wiary w Boga. Nie moge, bo nie wierze. Dla mnie to wyglada na to, ze chce miec. Moze byc inaczej. Nie widzisz sprzecznosci miedzy swoimi slowami 'chce miec Boga, to go ma' a 'nie mam zamiaru dyskutowac o motywacji wiary w Boga.'? Niewierzacy sa tak roznorodni, jak wierzacy. Nie moge sie oczywiscie wypowiadac dla wszystkich niewierzacych. Wlasnie o to chodzilo. Ciekawie, ze trzeba zawsze takich wielkich nazwisk wyciagac, aby potwierdzic swoja teze. Czy to ma mnie udowodnic, ze nie mysle, tak jak mysle:-) To ma tylko pokazac inny punkt widzenia. Nie moj i nie Twoj. To ma tylko udowodnic, ze sa ateisci ktorzy mysla inaczej. Ciesze sie, ze Cie w koncu do tego przekonalem. Czy nazwiska wystarczaja? Nazwiska nie, ale ich mysli... pomagaja :-)) Wydaje mi sie, ze dialog z Janem Pawlem II moze tylko rozwijac. Wiec nic sie nie boj. No wlasnie czekam na rozwijanie, a nie ma to nic wspolnego ze strachem, tylko z czekaniem...:-) Orajt den. PS: Francuzi w ostatniej minuce mieli gola (1:1).. ... a zaraz pozniej przebiegli po twarzy wloskiego bramkarza, powodujac krwotok z ktoregos z naturalnych otworow ciala. Bramkarz musial walczyl z pierwszsymi objawami hipowolemii no i puscil francuska zlota bramke ;-) Wojtek Jeglinski
ODP: ODP: Ateizm vs. agnostycyzm (bylo: Mieszane systemy wyborcze)
Uta Zablocki-Berlin: Nie, Wojtku. Nie rozmawialismy o tej tolerancji, ktora masz na mysli. Przyznaje, ze czuje sie nieco zamurowany. Nie chce ani Ciebie, ani nikogo innego zanudzac niemerytorycznym liscidlem, czyli dyskusja o dyskusji, ale musze przypomniec, ze nawiazujac do (domniemanego) absurdu zycia w swiecie bez Boga odpowiedzialas: Zastanawiam sie, czy takie pytanie nie powstaje, bo nie ma obojetnosci ze strony wierzacych wobec ateizmu?;) Nie gniewaj sie, ale obstaje przy swoim: tu wlasnie poruszylas problem obojetnosci/tolerancji, ''ktora ja mam na mysli'' :-)) I tego Twojego zastanowienia dotyczyl moj list. Nie odnioslem rowniez, szczerze mowiac, wrazenia ze - jak napisalas - ''Nieporozumienie polega na tym, ze ja mowie o _postaci_ _Boga_, a ty [czyli ja] o ludziach''. Zastanawialas sie nad stosunkiem wierzacych do ateistow. I ja robilem cos podobnego. --- /.../ Moze latwiej zrozumiec mnie, jesli raz mozesz mi wytlumaczy, dlaczego nie wierzysz w Swietego Mikolaja lub w krasnoludki. Czy nie masz potrzeby ich istnienia? Uto, rozumiem i szanuje Twoj osobisty poglad i stosunek (brak:-) do Boga i religii (zdecydowany :-) Chociaz nie odczuwam zadnej potrzeby kontaktu z krasnoludkami (przynajamniej o tak wczesnej porze ;-) to wymog tlumaczenia sie z niewiary w krasnoludki odczulbym jak pogwalcenie zasady domniemania niewinnosci. Podobnie jak ewentualny wymog tlumaczenia sie z niewiary w Boga, wiec spij spokojnie gdy juz wywazymy te drzwi do UE ;-) Niemniej jednak mam wrazenie, ze mieszanie tu krasnoludkowej argumentacji, brzytw, logiki i Sw.Mikolaja nie ma zadnego sensu. Wiara to jest swiat innych pojec. Sednem wiary jest brak koniecznosc dowodzenia jej w sposob racjonalny. Milej niedzieli wszystkim Wojtek Jeglinski
ODP: Ateizm vs. agnostycyzm
Uta Zablocki-Berlin: /.../ Dlatego mowilam o obojetnosc wobec ateizmu, kiedy pisales: 'Czy mozna pozostac obojetnym wobec pustki bytu'. I zrozumialam ta obojetnosc tak samo, jak ty uzywajac to slowo. "Czy mozna pozostac obojetnym wobec pustki bytu" nie odnosilo sie do stosunku wierzacego wobec ateisty. Odnosilo sie do (domniemanego) stosunku ateisty do siebie samego. /.../ Tak samo, jak nie moge udowodnic wierzacemu, ze nie ma Boga, nawet jesli mialabym dowod. Chce miec Boga, to go ma. Wydaje mi sie, ze to nie jest tak. Zupelnie nie tak. Wiec z ta obietnoscia nie chodzilo mi o cos pozytywnego lub negatywnego. Tylko o przekroczenie pewnej granicy w argumentacji, jesli sie zaklada przyczynny wiary, rowniez jako przyczynny do niewiary, jak : 'Czy mozna pozostac obojetnym wobec pustki bytu? Czy mozna ugasic bol nieustajacej pogoni za sensem? '. Ktos, kto nie wierzy, nie odczuwa tej pustki lub bolu. _Dlatego_ nie wierzy. Rozumiem, ze mowisz o jakiejs czesci niewierzacych. Tej czesci, ktora nieodparcie kojarzy mi sie juz nie tyle z heglowskim ukaszeniem, co z ciezkim pogryzieniem. Zastrzegam sie wszkaze, ze mowie o swoich skojarzeniach i byc moze, ba! na pewno! brak mi tu rzetelnej filozoficznej wiedzy. Niemniej, cos mi podpowiada, ze postaci takie jak Lukrecjusz, Pascal, Dostojewski, Schopenhauer, Nietzsche, Sartre, Camus (Albert), Celine czy nawet Szestow, a byc moze i sam Kaznodzieja - z ktorych kazdy w pewnym okresie zycia co najmniej bardzo gleboko watpil - nie zgodziliby sie z Toba. Az tak spokojnie nie, bo n.p. Papiez Jan Pawel II ciagle proponuje dialog, nawet z niewierzacymi. Wiec trzeba sie przygotowac, kiedy ten dialog nastapi...:-) Wydaje mi sie, ze dialog z Janem Pawlem II moze tylko rozwijac. Wiec nic sie nie boj. Wojtek Jeglinski
ODP: Ateizm vs. agnostycyzm (bylo: Mieszane systemy wyborcze)
Uta Zablocki-Berlin: /.../ Czy mozna pozostac obojetnym wobec pustki bytu? Czy mozna ugasic bol nieustajacej pogoni za sensem? Nietzsche twierdzil, zdaje sie, ze nie...A inni? Zastanawiam sie, czy takie pytanie nie powstaje, bo nie ma obojetnosci ze strony wierzacych wobec ateizmu?;) Obojetnosc, o ktorej piszesz, nieuwazny czytelnik moze zrozumiec jako cos pozytywnego, poprzez utozsamienie jej z tolerancja. Tym samym brak obojetnosci moze wydac sie tozsamy z brakiem tolerancji. Tymczasem jest to zasadnicze nieporozumienie. Tolerancja nie ma nic wspolnego z coraz popularniejsza postawa utozsamiajaca ja z obojetnoscia, czyli brakiem stanowiska w ogole. Eskalacja takiej postawy jest wyraznie niekiedy odczuwalny nacisk czesci srodowisk ateistycznych, zdajacych sie domagac juz nie tyle obojetnosci, co przyzwolenia dla wszelkich przejawow czlowieczych dzialan i pogladow. Nie dotyczy to, oczywiscie, kazdego ateisty, tak jak i, czywiscie, nie kazdy nie-ateista zauwazyl, ze ucinanie glowy ateistom nieco wyszlo z 'mody', czy tez, ze slowa 'ateista' i 'grzesznik' oznaczaja cos zgola innego :-) (Tylko na marginesie warto, byc moze, tu wspomniec, ze np. buddysci rowniez sa w zasadzie ateistami). Skoro jednak juz jestesmy przy ucinaniu glowy, pozwole sobie przypomniec, ze czym innym jest powiedziec komus twoje poglady sa nie tylko bledne i okropne, ale takze szkodliwe, jednak mimo to nie bede ucinal ci glowy i rzecz cala pozstawie Bogu, czym innym zas stwierdzic mow sobie o religii co chcesz, to nie ma zadnego znaczenia. Pierwsze to przyklad tolerancji, prawda? A drugie? Drugie to przyklad obojetnosci. Obojetnosc bylaby zapewne lepsza niz nietolerancja, gdyby nie przeradzala sie w podstawe kultury hedonistycznej, w ktorej zyjemy. Co wiecej, obojetnosc w znaczeniu blednie pojmowanej tolerancji, ma bardzo silnego sprzymierzenca w coraz bardziej popularnych ideach propagujacych nieistnienie prawdy. Zapewne idee owe sa w pelni zrozumiala reakcja na fanatyzm prawdy, warto jednak chyba pamietac, ze tak fanatyzm prawdy jak i brak jakiegokolwiek dla niej szacunku sa w rownym stopniu nonsensowne. W rownym stopniu. A mimo to - odwaze sie wysunac supozycje - w obrebie wspolczesnej cywilizacji srodziemnomorskiej przewage zyskuje upowszechniajaca sie pogarda dla prawdy, a jesli tak, to jej wlasnie nalezaloby poswiecac nieco wiecej uwagi niz jej przeciwnikowi. Mozna by rzec, ze reakcja przerosla akcje, a tolerancja zzera swoj wlasny ogon. Tolerancja tolerujac ruchy bedace wrogami tolerancji przestaje byc tolerancja :-) To dziala calkiem tak samo jak z demokracja. A wszystko to napisalem po to, by zgodzic sie teza zawarta w wyzej zacytowanym pytaniu: tak, pewnie nie ma obojetnosci, co nie znaczy, ze nie ma tolerancji. Dlaczego ateizm jest pustka bytu? Dla wiekszosci ateistow wiara jest po prostu zbedna. Dlatego sa ateistami:-) Szczerze mowiac - nie wiem czy ateizm jest rownoznaczny z pustka bytu. Przy czym, pragne bardzo mocno podkreslic, ze uzywajac sformulowania 'pustka bytu', za Nietzschem zreszta, nie chcialem wyrazac sadu wartosciujacego w potocznym tego slowa rozumieniu. Natomiast celowo uzylem sformulowania wlasnie ze slownika ateistow. Czy tez, scislej, ze slownika wybitnego czlowieka, ktory byl akurat ateista. Nie jestem rowniez pewien czy faktycznie 'brak potrzeby wiary' jest przewazajacym uzasadnieniem skrajnie konsekwentnej postawy racjonalnej. Sa przeciez ateisci, ktorzy, prosze wybaczyc niezdarnosc okreslenia, maja potrzebe Boga, ale nie potrafia uwierzyc, badz wiare stracili, prawda? I tesknia. Do samej 'zbednosci wiary' trudno mi sie ustosunkowac. Zapewne po czesci dlatego, ze to pachnie troszke zbyt mocno pragamtyzmem, ktorego z kolei nijak nie da sie odniesc do wiary :-) Przypuszczam, ze jest to przyklad istnienia obszaru, celniej tu juz poprzednio nazwanej, nieprzenikliwosci postaw religinych i racjonalistycznych. Nie da sie objasnic 'laski wiary' (jesli pominiemy, jak zwykle wyjatkowy, buddyzm) ani nie da sie pojac 'zbednosci wiary'. Nie da sie opisac przezyc mistycznych jezykiem nauki, ani nie da sie opisac doswiadczenia naukowego uczuciem. Dla mnie wiara jest taka stara, jak ludzkosc. Wedlug mnie dala kiedys odpowiedz na wszystkie nierozwiazalne pytania czlowieka. Coraz wiecej pytan zostalo rozwiazanych przez nauke. Czy pozostale pytania uspokoja mnie wiecej, jesli sobie powiem, ze jakies wyzsze stworzenie za nie opowiada. Czy nie mozna tez powiedziec, ze kiedys nauka ludzka wytlumaczy mi to wszystko bez udzialu Boga, tak jak to bylo do tej pory? Czy dobrze zrozumialem, ze przeciwstawiasz nauke i religie? Przeciez to sa 'swiaty rownolegle'. Dla mnie w zadnej dziedzinie zycia nie ma potrzeby Boga. Nieprzenikliwosc :-) Pozdrowienia Uta Ja rowniez pozdrawiam Wojtek Jeglinski
Re: Zboze? bylo: Re: Re: Goral-samosiejka
W ktorym miejscu i kiedy bylo zboze? Miedzy Zwirki Wigury a Banacha? W latach 60-tych, na przestrzeni miedzy Trojdena a Banacha (petla tramwajowa) rosla po prostu kapusta! Szlo sie sciezka lawirujac miedzy glabami. Pamietam dokladnie, bo robilem to 6x w tygodniu. Piotr Ja pamietam sciezke przez zboze pomiedzy petla tramwajowa i Zwirki i Wigury, przechodzaca pozniej w "Czarna Droge" wzdluz dzialek, przemianowana pozniej na Rostafinskiego, ale ktora jeszcze przy ktorejs z moich ostatnich wizyt w Polsce ciagle byla czeszcze czarna, i droga a nie ulica. No i lata byly raczej piecdziesiate. Jaka jest jednak potega ewolucji! zeby zboze moglo sie zmienic w kapuste, w niespelna dziesiec lat! Michal Ewolucja i plodozmian, ot co. Mieszkalem na rogu Zwirek i Trojdena, dziecieciem bedac, w latach szescdziesiatych wlasnie. I pamietam schylkowy proces ewoluowania zboza w kapuste. Ta ewolucja nie byla rownomierna. Moge sie mylic, ale najbardziej utkwil mi w pamieci obraz zboza w narozniku Zwirek i Banacha a kapusty - po przekatnej, na rogu Pawinskiego i Trojdena. A wyzej wymieniona sciezka przez kapuste czesto maszerowalem z bratem za raczke na poranki do 'Ochoty'. Z kolei w druga strone, wowczas szutrowa ulica Rostafinskich (dzis juz asfalt i wieczny korek) przez gory, dolki, chaszacze i lopuchy, z rodzicami za raczke do ich przyjaciol mieszkajacych w finskich domkach. Wojtek - [ REKLAMA / ADVERTISEMENT ] - Szybka w sciaganiu, animowana, interaktywna, z muzyka i efektami dzwiekowymi Zobacz jak moze wygladac strona WWW: http://www.webdesign.pl/ ---
Re: Goral-samosiejka
Michal Niewiadomski: Warszawa ma przynajmniej ulice Banacha. Niezbyt dluga, ale dosc okazala, miesci sie tam duzy szpital Akademii Medycznej (czy istnieje jeszcze cos takiego?) a w poblizu kilka (innych?) budynkow UW. Przez ladnych pare lat chadzalem tamtedy do pracy, a przedtem na zajecia. A z dziecinstwa pamietam jak w tym samym miejscu byla tylko waska sciezka a po obu stronach roslo boze. Po krotkiej nieobecnosci brne przez listy, ktore mnie ominely z racji przebywania z dala od kabla do ktorego mozna by modem podlaczyc. Brne i coraz to mi milej, bowiem Poland-l ostatnio taka jak lubie: duzo roznosci a polityka tylko z rzadka i na boku ; ) Ale co ja tu sie rozgaduje o niczym miast wprost do cytatu na wstepie wlasna reka zamieszczonemu sie odniesc. Juz sie odnosze, tyle ze to tez nie bedzie specjalnie o czyms, czyli o polskiej kulturze. Chyba, ze szeroko pojetej. Wybaczcie wiec, ale musze bo nie wytrzymam. Na tych stronach opisywano juz rozne przedziwne zjawiska internetowe, jak chocby Wielka Tajemnice, czy zielone co podobno na Zachodzie szaleja. No a moim zjawiskiem jest skrobanie marchewek Panstwu N. z Chin obecnie, razem badz osobno. Do HK mnie co prawda jeszcze nie zanioslo, ale w pare lat po panu N. i ja ulica Banacha do pracym zdazal, a wtedy gdy to pan N. podziwial zboza lany tam gdzie dzis misateczko Akedemii Medycznej rosnie, to ja miedzy tymi lanami w chowanego z kumplakami z podworka w chowanego i rozne takie sie bawilem. A na rzysku to i ogniska palilismy ziemniaki w nich piekac. Niewtajemniczonym (patrz 'Siodme Wtajemniczynie' wspomianego tu ostatnio E. Niziurskiego) wyjasniam, ze wszystko to w odleglosci mniej wiecej 2 km od naszego najwyzszego budynku. To byly czasy... A teraz tlumy aut a olow wypiera tlen. Ciag zjawiska dalszy: kiedys tu ktos z eNow wspominal kanjpke 'Gwiazdeczka' na Starowce i swoje w niej wizyty. A ja, kiedy juz skonczylem ziemniaczki na rogu Zwirki i Trojdena piec, a nawet przestalem chodzic po drzewach w Mauzoleum Zolnierzy Radzieckich, tom do liceum pobliskiego poszedl i juz do samego Starego Miasta docierac zaczalem (od poludnia!! patrz dyskusja z AnSzy o wspolczesnej literaturze warszawkiej : ) z pannami pieknymi i kawalerami serdecznymi. A jak juz wszystkosmy tam objerzeli to w 'Gwiazdeczce' dopelnialismy wieczoru. I tak prawie co sobota miast na koncert jakis w samej fisharmonii. Bunt taki i niezgoda na zastany swiat, czy co? Troche zal, ze jak slysze teraz mlodziez to od razu rozwinieta. Ot i tyle. Pozdrawiam. Czytam dalej. Jeszcze tylko 160 listow. Wojtek Jeglinski - [ REKLAMA / ADVERTISEMENT ] - Szybka w sciaganiu, animowana, interaktywna, z muzyka i efektami dzwiekowymi Zobacz jak moze wygladac strona WWW: http://www.webdesign.pl/ ---
Re: Wracaja dawne czasy?
Alexander Sharon: /.../ Zydow i Francuzow /.../ No moglbym, ale wtedy glowe podniosa Anglicy. Wojtek Jeglinski - [ REKLAMA / ADVERTISEMENT ] - Szybka w sciaganiu, animowana, interaktywna, z muzyka i efektami dzwiekowymi Zobacz jak moze wygladac strona WWW: http://www.webdesign.pl/ ---
Hotel w Jerozolimie
Przepraszajac za zasmiecanie listy sprawami osobistymi, pozwalam sobie zapytac o przyzwoity hotel w przyzwoitej cenie (ca 100 USD za dwojke) w Jerozolimie. Moze ktos z P.T. Polandelowiczow zna? Wojtek Jeglinski PS. Zwiazek z polska kultura: jak juz pojade i zwiedze, to poziom polskiej kultury per saldo wzrosnie. Mniejsza o wartosc bezwzgledna ulamka ;-) - [ REKLAMA / ADVERTISEMENT ] - Szybka w sciaganiu, animowana, interaktywna, z muzyka i efektami dzwiekowymi Zobacz jak moze wygladac strona WWW: http://www.webdesign.pl/ ---
Re: Wracaja dawne czasy?
Irek Kosa-Zablocki: to ja bede "na bialych blachach" w drodze do Jeglinskiego Wojciecha, bo zapraszal na beczulke, na koszt wlasny oczywiscie. No chcial se czlek przycupnac, odpoczac troszki, z cicha sie tylko jakims takim dziwnie dalekim glosom polandelowej socjety poprzysluchiwac, bo tony w uszach zabrzmialy dziwne troche i nieznane, choc nasze, swojskie, polandelskie. A tu masz dziadku tort! Wywoluja, draznia, druhy kochane i szczere, ze az milo na tle codziennych polandelowych dyplomacji. A przedtem to nawet z samego Krakowa tez mnie, Holender, o te beczulke podpytywali, tylko zwyciezca glownej nagrody, jak ten Golab we mgle nad Atlantykiem sie rozplynal. Przyjdzie mi chyba skoczyc na rog po te beczulke i przyjezdzajcie, kto zyw i w poblizu, a szpunt wraz wybijem! Tych na bialych blachach sie przestrzega, by sie, a nade wszystko zony swe,przed wyjazdem wyposazyli w helmy jakie, bo u nasz duzo dwururek ostatnio 'schodzi'. A na koniec to chcialem przeprosic wszystkich Niderlandczykow, ze pochoponie i bez sprawy przemyslenia naduzylem ich imienia, przyczyniajac sie do poglebienia holenderskiej depresji alias niskiego polozenia, ktore ich niechybnie straszliwe meczy, jak Zyda co biega bo pustym sklepie, albo Francuza z angielska choroba. Wojtek Jeglinski - [ REKLAMA / ADVERTISEMENT ] - Szybka w sciaganiu, animowana, interaktywna, z muzyka i efektami dzwiekowymi Zobacz jak moze wygladac strona WWW: http://www.webdesign.pl/ ---
Re: Z pamietnika kibica-cd.
Andrzej Golebiowski: Wojciech Jeglinski pisze z wielka wiara w naszych: Andrzej Szymoszek: Jak ja wygram w toto-lotka, awansuje w rodzinie na pierwsze miejsce pod wzgledem ilosci pieniedzy. Szanse podobne. I tu i teraz zakladam sie o baardzo duze piwo, ze w srode to MY wygramy. Zgoda? A jesli tak, to z kim sie zakladam i kto przecina? Wojtek Jeglinski OK. Jak nasi wygraja stawiam beczulke. Dojazd na wlasny koszt, he, he, he. Andrzej 'Pooolska to jest poteeega, Pooolska to nasza rzecz...' Wciaz baaardzo pewien awansu naszych kochanych chlopakow do Mistrzostw Europy : ) chyle czola i uprzejmie zapytuje czy Pan woli Zywiec, Okocim, EB czy moze Zagloba albo jeszcze co inszego? Wojtek Jeglinski - [ REKLAMA / ADVERTISEMENT ] - Szybka w sciaganiu, animowana, interaktywna, z muzyka i efektami dzwiekowymi Zobacz jak moze wygladac strona WWW: http://www.webdesign.pl/ ---
Re: Z pamietnika kibica-cd.
Andrzej Szymoszek wrote: /.../ Tak, wlasnie, tak to wyszlo. 0:1 ze Szwecja: : )) Polska druzyna rozegrala swietny mecz. Grajac z silniejszym, znacznie wyzej klasyfikowanym przeciwnikiem, przez znaczna czesc zawodow przewazala, zmuszajac, doskonala i odporna jak szwedzka stal, obrone przeciwnika do pracy na najwyzszych obrotach. Zwyczajny i mogacy przytrafic sie kazdemu pech sprawil, ze nasi nie odniesli, nalezacego sie nam wszak, zwyciestwa. Trzeba przy tym zwrocic uwage, ze druzyna naszych sasiadow nie uzyskala bramki w sposob prawdziwie honorowy, a jedynie podstepnie wykorzystala drobny, mogacy przytrafic sie kazdemu, blad jednego z naszych huzarow. Polacy okazali sie szybsi, silniejsi, madrzejsi z pilka i bez niej, lepiej grajacy w powietrzu, nalezy wszakze pamietac, ze polska dusza jest z natury rzeczy bardzo skomplikowana, totez polski zawodnik, ktory dajmy na to wyskakuje do powietrznej walki, nie mysli jedynie o tym jak najlepiej pokonac przeciwnika skaczacego tuz obok, ale ma na uwadze caloksztalt stosunkow, tu akurat, polsko-szwedzkich, nieproporcjonalnosc populacji Polski i Szwecji, czy tez zwraca uwage, ze skaczacy obok Szwed ma jakis taki smutek w oczach, ktory moze byc wszak zwiazany z dlugimi nocami, brakiem swiatla, depresjami, znaczna liczba samobojstw i alkoholikow w kraju potomkow krwiozerczych i barbarzynskich Wikingow. No i polski zawodnik odpuszcza. Z rozmyslem pozwala aby wolniejszy, slabszy, glupszy z pilka i bez niej, gorzej grajacy w powietrzu Szwed wygral. Polak bowiem rozumie w swem sercu wielkim, czujacym, ze Szwed musi jakos odreagowac bol egzystencjalny a on, Polak, do tego bolu jest raczej lepiej wytrenowany, dzieki czemu w ogole moze o sobie mowic per Polak i w Polsce zyc, jesli chce. Publicznosc Z POLUDNIA Polski zachowywala sie wspaniale. Nie bylo rzutow nozem, petard ani niemilych uchu rzeczownikow z przymiotnikami. Co prawda to juz nie te czasy, kiedy 10 ludzi na stadionie w Chorzowie bylo 12, a w porywach i 13 zawodnikiem Polakow bowiem stadion w Chorzowie jest przebudowywany (Polska szykuje sie do organizacji Mistrzostw Europy - wtedy na pewno zagramy) i miesci tylko 28 tysiecy kibicow. Wojtek Jeglinski PS. Relacje te dedykuje tym, ktorzy nie baczac na nic tkwia na blednej drodze odrzucania tego co w naszym ziemskim zyciu najwartosciowsze: pilki noznej. - [ REKLAMA / ADVERTISEMENT ] - Szybka w sciaganiu, animowana, interaktywna, z muzyka i efektami dzwiekowymi Zobacz jak moze wygladac strona WWW: http://www.webdesign.pl/ ---
Re: Z pamietnika kibica-cd.
Andrzej Szymoszek: Jak ja wygram w toto-lotka, awansuje w rodzinie na pierwsze miejsce pod wzgledem ilosci pieniedzy. Szanse podobne. Bo wy tam na poludniu, razem z pania Malgosia, to jakos wszystko na czarno widzicie (to chyba przez ten zuzel). A mnie to sie wydawalo, ze graly dwie rownorzedne druzyny, z ktorych jedna przegrala, bo grala ciut gorzej i miala ciut mniej szczescia - jedno i drugie czasem sie zdarza. I tu i teraz zakladam sie o baardzo duze piwo, ze w srode to MY wygramy. Zgoda? A jesli tak, to z kim sie zakladam i kto przecina? Wojtek Jeglinski - [ REKLAMA / ADVERTISEMENT ] - Szybka w sciaganiu, animowana, interaktywna, z muzyka i efektami dzwiekowymi Zobacz jak moze wygladac strona WWW: http://www.webdesign.pl/ ---
Re: Odp: Wojna?
Wcale juz nie wierze, ze chodzi o ochrone mniejszosci. /.../ Zapisal sie czlek na liste do dyskusjow kulturalnych przeznaczona, a to sie okazuje, ze w kwestiach prokontra doktryn aktualnych sojuszow Ojczyzny tez sie jakos wypada okreslic. No bo chyba wypada? Mnie to sie troche podobal ten sarkazm co tu byl niedawno, a pozniej nescafe na stole potwierdzony. Ale z drugiej(?) strony to ja mam teraz nerwice doswiadczalna. Jak ten pies, co mial odrozniac kolo od elipsy i w koncu, jak ta elipsa coraz bardziej kolo zaczynala przypominac i rozeznac sie juz nie mogl co kolo a co nie, psiak gryzl wszystkich wokol merdajac radosnie ogonem. No bo bombardowac braci Slowian, albo nawet i nie, hanba i naduzycie praw miedzynarodowych. Nie bombardowac i pozwolic by (wbrew telefonicznym polaczeniom niemieckiej tv) rzneli niewinnych giaurow co Europie zalewem swietej wojny zagrazaja, tez nie kolo i nie elipsa. Wojtek Jeglinski - [ REKLAMA / ADVERTISEMENT ] - Szybka w sciaganiu, animowana, interaktywna, z muzyka i efektami dzwiekowymi Zobacz jak moze wygladac strona WWW: http://www.webdesign.pl/ ---
Re: Z pamietnika kibica-cd.
OK. Jak nasi wygraja stawiam beczulke. Dojazd na wlasny koszt, he, he, he. Andrzej Jasne, ze na koszt wlasny. A skad wasc bedzie do mnie jechal, jesli laska? Wojtek - [ REKLAMA / ADVERTISEMENT ] - Szybka w sciaganiu, animowana, interaktywna, z muzyka i efektami dzwiekowymi Zobacz jak moze wygladac strona WWW: http://www.webdesign.pl/ ---
Re: Kult na wiosne
Andrzej Szymoszek: A co bylo w nastepnych dniach? To jest wlasciwie dobry pomysl: czlowiek ma wyrzuty sumienia, ze za rzadko do muzeum chodzi? To powinien isc w poniedzialek. Klamke pocaluje, cenny czas zachowa ;-), i sumienie uspokoi. W nastepnych dniach to my juz prosto do apteki po krople szli ;) Dobre te krople i pamiec po nich rzewna... Na wystawe pojdziemy 29 marca i zaraz wszystko opisze. Wojtek Jeglinski - [ REKLAMA / ADVERTISEMENT ] - Szybka w sciaganiu, animowana, interaktywna, z muzyka i efektami dzwiekowymi Zobacz jak moze wygladac strona WWW: http://www.webdesign.pl/ ---
Re: nazwy miast
Zielone: jaka polska nazwe ma niemieckie miasto Allen? Nie wiem. Ale znam za to regule Allena: wystajace czesci ciala, jak malzowiny uszne i ogony, ssakow zyjacych w klimacie cieplym sa dluzsze niz u ich bliskich krewniakow zyjacych wsrod chlodow. Wojtek Jeglinski PS. Uprzejmie prosze o pohamowanie wyobrazni w kwestii wystajacych czesci ciala Eskimosow vs Pigmejow - [ REKLAMA / ADVERTISEMENT ] - Szybka w sciaganiu, animowana, interaktywna, z muzyka i efektami dzwiekowymi Zobacz jak moze wygladac strona WWW: http://www.webdesign.pl/ ---
Re: Czy warto przebaczac
Uta Zablocki-Berlin: [..] CZY POTRAFISZ zamiast slow: Panie przebacz ludziom, Ktorzy wyrzadzili mi zlo - Powiedziec Panie, przebacz mi, Ze wydaje mi sie, Iz ludzie wyrzadzili mi zlo? Jesli potrafisz, To modlitwa twoja jest piekna. Mikolaj Gogol z 'W Kregu Modlitwy' Magda Nawrocka: /.../ Niech tam Pan Bog wybaczy moim krzywdzicielom - i tak zrobi jak chce.:) Nikt jednak nie moze ode mnie wymagac, bym potulnie, biernie i na slepo przyjmowala zadawane mi razy. Wydaje mi sie, ze Gogol mogl miec na mysli wiare, ze doznawane od innych ludzi zlo ma za zadanie czegos nas nauczyc, a wszyscysmy, wraz ze zlo-czyncami, jeno narzedziami w boskich rekach. Wojtek Jeglinski
Re: Podworko w akcji
Zycie jest krotkie Wojtek Jeglinski
Re: Bardziej niz mi sie kiedys wydawalo.
Zycie jest krotkie Wojtek Jeglinski Zas ars jest longa. Ted Morawski Ars amandi? Wojtek Jeglinski
'Kiedy madry jest glupi' albo orzel z pacjentem u pupy
Nadal nie wiadomo dokladnie, dlaczego David Pologruto, nauczyciel fizyki w szkole sredniej, zostal pchniety przez jednego z uczniow nozem kuchennym. Powszechnie znane fakty sa takie: Jason H., piatkowy uczen drugiej klasy szkoly sredniej w Coral Springs na Florydzie marzyl o studiach medycznych. Nie o jakichkolwiek studiach medycznych, ale na Uniwersytecie Harvarda. Pologruto ocenil rozwiazanie przez Jasona testu z fizyki na 80 punktow. Przekonany, ze taki wynik - dajacy mu zaledwie czworke - grozi obroceniem w niwecz dalszych planow, Jason zabral do szkoly noz kuchenny, wszedl do laboratorium fizycznego, rzucil sie na nauczyciela i zanim zostal obezwladniony, dzgnal go w obojczyk. Sedzia uznal, ze Jason jest niewinny, poniewaz podczas tego incydentu mial chwilowo ograniczona zdolnosc oceny wydarzen. Werdykt ten opieral sie na opinii konsylium zlozonego z czterech psychologow i psychiatrow /.../ Jason zostal przeniesiony do szkoly prywatnej, ktora ukonczyl po dwoch latach jako najlepszy uczen w klasie. Dokladne opanowanie materialu objetego programem nauczania dawaloby mu ocene bardzo dobra, ale Jason nie poprzestal na tym. Bral dodatkowe lekcje, chodzil na zajecia dla zaawansowanych i w rezultacie zdal z ogolnym wynikiem celujacym. Aczkolwiek ukonczyl szkole z wyroznieniem, jego byly nauczyciel fizyki, David Pologruto, narzekal ze nigdy go nie przeprosil ani nawet nie poczuwal sie do odpowiedzialnosci za to, co mu zrobil. Nasuwa sie pytanie: jak ktos o tak ewidentnie wybitnej inteligencji mogl postapic tak irracjonalnie, tak beznadziejnie glupio? Odpowiedz brzmi: inteligencja, ktora wykazujemy sie w nauce ma niewiele wspolnego z zyciem emocjonalnym. Najbystrzejsi sposrod nas moga dac sie poniesc nieokielznanym emocjom i dzialac pod wplywem niekontrolowanych impulsow; osoby o wysokim ilorazie inteligencji moga zadziwiajaco nieudolnie kierowac swym zyciem prywatnym. /.../ Daniel Goleman 'Inteligencja emocjonalna'. Rozdzial III: 'Kiedy madry jest glupi'. Przeklad Andrzeja Jankowskiego.
Kwestia smaku
Norwid napisal kiedys, ze bez wspoldzialania chocby czesci narodu nie da sie narodu pokonac. Czyms doprawdy przedziwnym jest fakt, ze w Polsce lat 1949-1989 bylo tylu rodakow, ktorzy 'wspoldzialali' a mimo to po czesci wlasnie dzieki nim Polska nie stracila swej odrebnosci. Takze i przede wszystkim - odrebnosci kulturowej. Kim sa owi rodacy? Ano wlasnie artystami, ludzmi nauki - tworcami. Istniala jednak, i istnieje, pewna granica oddzielajaca okazjonalnych polskich tworcow niepolskich zgola 'dziel' od tworcow przekraczajacych wszelkie granice. Zapewne Poeci i Pisarze, ktorzy ulegli 'opium dla mas' a rebour, mieli prawdziwego pecha. Wiekszosc z nich bowiem dosc szybko odwrocila sie od zgubnej uzywki MELSizmu, a jednak to wlasnie ich twory pamieta sie do dzis, a nie chmar poetow i pisarzy, Wazykow, Lecow, Pasternakow, Sluckich, Dobrowolskich, itd, itd., ktorzy ni z Soso ni z nogi stolowej nie byli w stanie wydobyc nic ponad lipe. No, ewentualnie osike. A mimo to wyobrazam sobie czasem co by bylo, gdyby nas jednak lepiej i piekniej kuszono, slano kobiety rozowe plaskie jak oplatek lub fantastyczne twory z obrazow Hieronima Boscha... co wtedy by z nami bylo? A czasem sobie wyborazam rzecz juz calkiem fantastyczna. A gdyby nie wspoldzialal NIKT, absolutnie nikt z Artystow czy artystow? Wojtek Jeglinski
Re: calkowicie rutynowo (ide na Kopiec Kosciuszki)
Pan Stanislaw Ignacy Witkiewicz wrote on 6 March 1934: I CZELADNIK: To ci struba, psia ja cholera w susza, by ja, wlan! SAJETAN: Juz ci sie tez jezyk w tych wyklinaniach skielbasil - daj lepiej spokoj. Ja chce, zeby kto ten proceder raz detalicznie wyswietlil, a ten klnie juz bez zadnego dowcipu i bez zadnej francuskiej lekkosci. Poczytalbys lepiej 'Slowka' Boya, aby choc troche kultury narodowej nabrac, ty wandrygo, ty chalapudro, ty skierdaszony wa,drol/aju, ty chliporzygu odwantroniony, ty wszawy bum... KSIEZNA (zimno; urazona): Sluchacie czy nie? Jesli bedziecie sie wyklinac miedzy soba, to ide w tej chwili na five o'clock, starodawnym obyczajem arystokracji. Tylko wasze przeklenstwa skierowane do mnie bawia mnie, wy chlipacy, wy purwykol/cie, wy kurdypiel/ki zafa,dziane... Szewcy. Naukowa sztuka ze 'spiewkami' w trzech aktach. Akt pierwszy.
Re: Przeslanie do lingwisty
Andrzej Szymoszek Tylko co to ta Trawwa. Grass is always greener on the other side... Wojtek Jeglinski
Re: Rozterki inteligenta
Niezawodna Pani Izabella znow dostarczyla myslom mysli. I ja sadze, ze teatr kukielkowy NIEKIEDY najlepiej oddalby trudna role inteligenta. Przed, srod, powojennego, bez roznicy. /.../ Ubolewanie nad glupota i krotkowzrocznoscia inteligencji nie jest wymyslem dzisiejszych publicystow i ma dluga historie. Juz Slowacki pisal o tym w "Beniowskim", a pozniej walkowali ten temat m.inn. Brzozowski i Boy, biorac na tapete powierzchownego, hamletyzujacego i rozhisteryzowanego polskiego inteligenta. W ich slady poszedl w pewnym okresie Galczynski, ktory drwil ze znerwicowanych i chwiejnych - a jednoczesnie udajacych nadzwyczaj pewnych siebie - inteligentow /.../ Naprawde wolalbym aby Galczynski kojarzyl mi sie tylko z Poezja, ale niestety tak nie jest. I wspomniana przez Pania Izabelle karykaturalnosc 'na zamowienie' niestety istnieje. Staram sie pamietac, ze Galczynski pisal i takie (krotkowzroczne : )) - wszak dzis 12 marca 1999!) wiersze: Przed mauzoleum Lenina Ten dzien widze znowu i znowu - ten dzien - nigdy nie zapomne o nim: Wiatr surowy i rzeski dal i snieg lezal na Placu Czerwonym. Pamietam, ze zachodzilo slonce nad Mauzoleum , po pieknym dniu. Grzeszny czlowiek, po latach bladzen wreszcie dotarlem tu. Ilez by jeszcze trzeba trab, zalobnych nut! Bo, ze umarl, to ciagle boli - Ten, ktory centrum globu przesunal na wschod ramieniem proletariackiej woli. Przysiegam: Juz nigdy nie bede slaby, pioro w promien przemienie i niech sie promieni. Oto nowe stulecie. A tylko dwie sylaby: LENIN. K.I.Galczynski Staram sie pamietac takze o podobnych wierszach Szymborskiej, Tuwima, majac nadzieje, ze to jeden ze sposobow niszczenia chwiejnosci i krotkowzrocznosci Wojtek Jeglinski -Original Message- From: Discussion of Polish Culture list [mailto:[EMAIL PROTECTED]]On Behalf Of Izabella Wroblewska Sent: Thursday, March 11, 1999 9:16 PM To: [EMAIL PROTECTED] Subject: Rozterki inteligenta Niedawno natknelam sie w "Trybunie", czy tez "Przegladzie tygodnio- wym" na taki mniej wiecej poglad, ze jedna z waznych rzeczywistych przyczyn gospodarczego upadku tzw. realnego socjalizmu nie tylko w Polsce, ale i na swiecie, byla stagnacja umyslowa i ograniczenie swobod niezbednych do tworczego myslenia. Jednym slowem wytrzebienie niepotrzebnych z pozoru elitarnych aspiracji, czyli tego wszystkie- go, bez czego dusi sie i buntuje - jak pisal Galczynski - denerwuja- co zadufana w sobie bladzaca nacja - czyli po prostu inteligencja. Zwlaszcza inteligencja humanistyczna. Z pewnoscia jest w tym sporo racji. Ubolewanie nad glupota i krotkowzrocznoscia inteligencji nie jest wymyslem dzisiejszych publicystow i ma dluga historie. Juz Slowacki pisal o tym w "Beniowskim", a pozniej walkowali ten temat m.inn. Brzozowski i Boy, biorac na tapete powierzchownego, hamletyzujacego i rozhisteryzowanego polskiego inteligenta. W ich slady poszedl w pewnym okresie Galczynski, ktory drwil ze znerwicowanych i chwiejnych - a jednoczesnie udajacych nadzwyczaj pewnych siebie - inteligentow. Jeszce przed wojna pisal w "Ludowej zabawie" (1934) : Po zjedzeniu porcji cieleciny inteligent w stawie sie utopil psiajegomac ! . Troche krzyczal przedtem o Wagnerze psiajegomac ! O Wolterze i Baudelairze psiajegomac ! "Ze trzeba powziac oddech szerszy" psiajegomac ! Zostal po nim smrod jak po tomiku wierszy psiajegomac ! Albo w 1936 roku ("Wciaz uciekamy") : Wciaz uciekamy. Z miasta do miasta. Inteligenci. Teskniaca nacja. Ginaca klasa. Mali, zmarznieci. A przede wszystkim w 1947 roku w "Smierci inteligenta" : Przeziebiony. Apolityczny. Nabolaly. Nostalgiczny. Drepce w kolko. Zaglada. Chcialby. Pragnalby. Moglby. Gdyby. Wzrok przeciera. Patrzy przez szyby. Bialy kon ? Nie, snieg pada. Wszystko krzywe. Wszystko nie takie. Na ziemi znaki. Na niebie znaki. Przepraszam, a gdzie kometa ? Cipcius z Londynu pisal przecie w wielkim sekrecie o komecie. Kometa. Ale nie ta. Wiec obrazony. Wiec zatruty. Wszedzie za pozno. O dwie minuty. O dwie minuty. We snie. Mieli przyjsc szosa. Gdzie ta szosa ? Jak gdyby wlos wyrywal z nosa, usmiecha sie bolesnie. Wiec lezac krzyzem, zadecydowal. Stanal na glowie. Spuchla mu glowa. Zegnajcie, dzieci, zono ! I paszkwil rabnal na pewna pralnie, ze w pralni bylo niekulturalnie i ze go zniewazono. A teraz co ? Teraz sie martwi. A moze klasztor ? Moze do partii ? Lecz tu czy tam - migrena. Boczna uliczka, zaulkiem kretym idzie pod wiatr ten polski swiety z fortepianem Szopena. . Kiedy sie czyta ten ostatni wiersz z dystansu czasu, to oczywiscie nalezy pamietac, ze jego rozparzony
Re: Przeslanie do lingwisty
Mozna tak troche po o Macku. :)) Umarl Maciek umarl i lezy na desce Gdyby mu zagrali zatanczyl by jeszcze No tak, przepraszam, on mial raczej Mack the Knife, czy jakos tak. Ale ze byl z Irlandii? Pierwsze slysze. A moze ta kreseczka jeszcze gdzie indziej i Szkot? Wojtek Jeglinski
Re: Zupelnie wyjatkowo Pepe wroc
Magda N // SEKATE DRZEWO /.../ Z takim tekstem sie nie dyskutuje. Wiec moze tylko przytocze Marka Aureliusza 'Zaden trud nie jest nienaturalny dla reki ani dla nogi, dopoki noga czyni to, co jest obowiazkiem nogi, a reka - reki.' ('Rozmyslania' - cytat z pamieci, przepraszam za brak pelnej :) bibliografii :) Wojtek Jeglinski PS. Chyba sie nie dyskutuje ()
Re: koniec swiata
Pani Wodny Koziorozec tez mi sie kiedys wydawalo, ze na P-L da sie tanczyc, nawet kiedys z ta mysla serwowalam ciasteczka stymulujace, ale okazuje sie, ze poki co taniec z szablami cieszy sie najwiekszym zainteresowaniem. Moze ma to cos wspolnego z bulawa w plecaku i skrzydlami husarskimi, czasami trzeba je gdzies rozprostowac. O, jeszcze mi daleko do patriarchy; Jeszcze sie w pol-czcigodnym wieku licze, Jeszcze pomstuja na mnie za plecami W narzeczu zwad i klotni tramwajowych; 'Taki, owaki...' - coz, przepraszam, ale Ja w glebi duszy nie zmieniam sie wcale. /.../ Mandelsztam/Pomianowski
Re: wynik
Pani Mirka Kozak: I know, it's only rock and roll but I like it :-)) No to 'Let's dance', 'Dancing queen', moze 'Grande valse brillante', byle nie z szablami!! : )) Wojtek Jeglinski PS. Albo i nawet, a co, 'Dance me to the end of love', jako ze 'Do tanga trzeba dwojga' ; )
Re: wynik
Pan Witold Owoc: Przykladowo p. Wojciech Jeglinski, a takze kilka osob w listach prywatnie do mnie, napisalo iz nie czuja sie na silach podjac decyzji, bo np. sa zbyt krotko na liscie. Pomylka!! p. Wojciech Jeglinski w tej sprawie nie pisal do nikogo prywatnie. Jedyne co napisal w sprawie tzw. glosowania, ukazalo sie na tej liscie. Wojtek Jeglinski
Re: bohaterowie Tok Szoku- Kazik
No i wlasnie, tu jestem nie doinformowana. Miedzy innymi kasetami mam "Kult - Tata Kazika" oraz "Kult - Tata 2" i na ani jednej obwolucie slowa o "Tacie". Pod "slowa i muzyka" widnieje Kazik Staszewski oprocz: "Wroci wiosna baronowo", "Smierc poety" i "Ballada o dwoch siostrach" - slowa K. I. Galczynski. No wiec, co z tym "Tata"? Sa tu lepsi specjalisci od Staszewskich : ), niemniej na wymienionych przez Pania kasetach powinnno byc STASZEK Staszewski, nie Kazik Staszewski, w miejscu autora tekstow i muzyki. To jest wlasnie Tata Kazika - rownie interesujaca postac jak Syn Staszka. Tyle, ze w gorszych czasach przyszlo mu zyc... I ja serdecznie pozdrawiam Wojtek Jeglinski
Re: bohaterowie Tok Szoku- Kazik
Pierwsza kasete dostalam przed kilku laty od warszawskich przyjaciol, ktorzy wrzeszczac nad Wigrami "Celina, Celina", natychmiast orzekli - to jest cos dopiero dla Magdy! No i mnie opetalo. Jak mnie nie popusci, tym lepiej. Na ciekawa starosc mi sie zanosi z tkim Kazikiem.: I ja obejrzalem zderzenie wrazliwego, szczerego artysty z wyrachowanymi, ;) postmodernistycznymi ;) dziennikarzami, ktorych boginia zda sie wylacznie mamona a jak o milosci to musi byc sensacyjnie. Na to Kazik ze spokojem, ze im dluzej on ze swoja zyje tym perwersyjniej sie kocha. Normalnie, codziennie i szczerze. Kto w zwiazku ten rozumie. Lubmy Kazika! Niemniej, spiewajac wraz z Pania Magda 'Celina, Celina', musze jednak popsuc zabawe i prosic o probe odroznienia tekstow 'Taty Kazika' od 'Kazika'. Wojtek Jeglinski
'Mala stylistyka' 1905 roku
Oto czytanka. Jej zrodlo to 'Mala Stylistyka - Materyaly i wskazowki metodyczne do pierwszych cwiczen w nauce jezyka polskiego dla dzieci od lat 9-ciu do 12-tu' - wylozyl w pierwszym wydaniu August Feske. Wydanie piate na nowo opracowane i uzupelnione, Warszawa, nakladem i drukiem M.Arcta, 1905. 'Uwagi i przestrogi dla dzieci piszacych listy. 1) List jest rozmowa miedzy dwiema osobami oddalonemi, a zatem powinien posiadac przymioty zwyczajnej rozmowy, t.j. zdania powinny byc jasne i zwiezle, uklad mysli prosty, naturalny i lekki, rozniacy sie od zwyczajnej rozmowy jedynie staranniejszym wyslowieniem. 2) Przed zaczeciem listu pomysl wprzod o czem masz pisac. 3) Piszac, wyobraz sobie, ze z piorem w reku mowisz do osoby obecnej; pisz jakbys z nia ustnie mowil. 4) Rodzicom, opiekunom i nauczycielom okazuj w liscie wdziecznosc i szacunek. 5) Pisz tak, abys sie nigdy przed nikim za slowa swoje nie rumienil. 6) Strzez sie pisac o kimbadz ublizajaco. 7) Nie pisz bez potrzeby dlatego tylko, abys pisal; ani o tem, co nie warto, bo 'kto bredzi, nie ma odpowiedzi.' 8) Listy pisz wyraznie, czytelnie. Dlatego nim list zapieczetujesz, odczytaj go z uwaga. 9) Piszac naraz kilka listow, nie pomyl sie w adresie. 10) Roztropnosc i uprzejmosc dla kazdego niech zawsze beda ci prawidlem. /.../' Cytowal Wojtek Jeglinski
Re: Seans Horwatha
To co, sa te elementy. Pan przytakuje, ze odwazna decyzja. Ale jesli ktos pisze w pierwszej osobie i daje bohaterowi na imie jak ma sam, to cos cholerka musi w tym byc, utozsamienie jakies. No tosmy sobie przytakneli i juz obaj jestesmy przekonani, ze sa elementy :) A Pan moze tez zostal przedstawiony? Tylko jako kto? Kuba? O'Brien? Tu musze rozczarowac, niestety nie. Troszke mlodszym jednak i ulica nie ta. Autora poznalem dzo pozniej i nie na Mokotowie. Jak Pan pewnie zauwazyl napisalem 'znam' a nie 'przyjaznie sie', wiec na pewno nie ci bohaterowie. Co wiecej omawiane przez nas 'elementy' to chyba troszke mniej niz 'autobiografia'. Ja moze uzylem zlego slowa, nihilizm. Jakos nie potrafilem znalezc niczego lepszego. Tam jest o mlodych ludziach, ktorzy wyprawiaja rzeczy mnie na przyklad w okreslonym wieku zupelnie obce, wrecz wrogie. Antykomunista i dzialaczem NZS to sie zostawalo w moim przekonaniu z puli takiej no "katolickiej". A najciekawsze, ze mimo takiego trybu zycia bohaterowie cos osiagaja, potrafia sie sprezyc, wiele rzeczy latwo im przychodzi. Mnie to sie wydaje, ze Pan uzyl bardzo dobrego slowa. To juz taka Pana cecha chyba - uzywanie wlasciwych slow : )) Nie rozumiem. Co Czarne w gorach blisko Wroclawia. Blisko Wroclawia to byla Panna Nikt. A Praga wiadomo w sensie ze taki ludowy folklor miejski przestepczy. Hlasko, Nowakowski, ale troche i Osiecka. Ona pijala na Saskiej Kepie i z nia mi sie ta Saska Kepa kojarzy, a mam ciotke na Walecznych. Pardonnez moi. Pewnie chcialem zeby koniecznie bylo inteligentnie a wyszlo tez na 'i' ale illegible. Z ta Praga , Osieckiej ulubiona knajpka, folklorem itd. ma Pan oczywista racje (choc Nowakowski mnie sie osobiscie 'knajpianie' kojarzy z ex- 'Gastronomia', vis a vis Muzeum Wojska) A co do reszty to ja teraz przepraszam, ze juz tak zwyczajnie i po prostu napisze ciag skojarzen moich, na manowce(?) biegnacych. Horvath - Mokotow - lata siedemdziesiate - literatura. Literatura - lata siedemdziesiate - Praga - Stasiuk. 'Seans' -'Jak zostalem pisarzem (proba autobiografii intelektualnej' = Mamy Warszawe od drugiej strony nie tylko geograficznej. No i jeszcze: Stasiuk - ksiazka - wydawnictwo - Wydawnictwo Czarne - Czarne, wies w Beskidzie Niskim, gdzie Stasiuk obecnie mieszka na poludnie od Warszawy Na poludnie od Warszawy - Wroclaw - A.Szymoszek - moja gaffa z dziedziny czarnego sportu i zlota Ja pana pardon za ekskjuzmi : ) Wojtek Jeglinski PS. Tak naprawde to ja wiem gdzie lezy Wroclaw. Ale mimo wszystko ode mnie liczac to troche poludnie, prawda?
Re: Czas i przestrzen Ogniem i Mieczem
'List do M.' na odwrot: Tak zle mi Pan zyczy ? Im jam dluzej bywalcem tajemniczej wyspy kawiarnianych stolikow, tym pewniejszym, ze dobrze Pani zycze. A powaznie : ) to ja tu na pewno kol/ek zadnych czynic nie chce, ale dziwic mi sie wolno. Skad 'ma sie cykora' jesli to nie humanistyka jest najwyzszym osiagnieciem, a humanistyka ho, ho? Korfanty versus Chmielnicki to ciekawe. A jeszcze byloby ciekawsze gdyby ktos od niedzwiedzia napisal jak to Korfantego stamtad widza (jesli w ogole zauwazyli :) Korfanty byl wedlug niego w rownym stopniu symbolem zlych energii dla Niem- cow, co Chmielnicki dla Polakow - znal dobrze Niemcow, wychowal sie u nich, a potem (szczegolnie podczas powstan slaskich) realizu- jac interesy polskie dzialal na niekorzysc zywotnych interesow swo- ich bylych wychowawcow. Jak to wedlug Pani jest? Czy dla Pani Chmielnicki to zdrajca czegos, czy obronca czegos innego? Jak to sie mowi w anglosaskich krajach, pytam tylko z ciekawosci : ) Mozna zignorowac... Wojtek Jeglinski PS. Lubi Pani Dzem?
Re: Walczace dobro plus kara smierci
Grzegorz Swiderski Sent: Friday, February 26, 1999 11:23 PM mozemy za Poronie, Gelmanie i Angrie podstawic pojedynczych ludzi zyjacych w stanie natury. Pod Poronie, Gelmanie i Angrie mozemy podstawic dowolne jednostki organizacyjne w spoleczenstwie, ktorych czlonkowie wyzbyli sie niektorych swoich naturalnych praw na rzecz tych jednostek. Moga to byc ludzie, rodziny, klany, plemiona, ksiestwa, panstwa. No i wlasnie tu sie nie zgadzamy : ) Czyli czlowiek ma naturalne prawo zabic napastnika, nawet jesli nie stanowi on bezposredniego zagrozenia. Moim zdaniem, Panskie 'czyli' jest nieuprawnione. Jesli Pan nie ma nic przeciwko temu, zakonczmy na tym, dobrze? Jesli tak, to panstwo nie moze tego prawa zlikwidowac, co najwyzej moze je przejac - czyli zabierajac je czlowiekowi musi samo je wypelnic. Wszystkie prawa, ktore teraz maja panstwa musieli kiedys (gdy nie bylo panstw) miec pojedynczy ludzie. Zachecony Panskim linkiem odwiedzilem odnosne strony. Do zobaczenia na Mazurach! Wszystkiego dobrego Wojtek Jeglinski
Re: Czas i przestrzen Ogniem i Mieczem
/.../ Prof.Tazbir twierdzi w "Polityce", zupelnie przeciwnie niz calkiem przeze mnie nie powazany pan Kaluzynski, ze glowna przyczyna konfliktu pol- sko-ukrainskiego, wcale nie byly roznice religijne, czy etniczne. Glowna przyczyna wedlug niego byl spor kozacko-szlachecki. Panowie po prostu nie chcieli sie posunac na lawce zwanej wladza, aby w ten sposob uczy- nic miejsce dla nowych wspolbraci w herbie i przywilejach. Normalka. 150 lat pozniej Katarzyna Ii zlikwidowala obu antagonistow: Zaporoze i Rzeczpospolita, czyli gdzie dwoch sie bilo, tam trzecia skorzystala. Malgorzata (w trakcie wprawek przedmaturalnych) No, niez,le, cholerka, niez,le (l nie ma /) A Pani Malgosia to sie nam tu zapowiada, ze niejeden jeszcze uslyszy. Pani Malgosiu, czy Pani konczy edukacje na maturze? : ) A jesli nie, to, prosze wybaczyc jeslim zanadto wscibski, co dalej? SGH? :) Wojtek Jeglinski PS.'Politycznego' prof.Tazbira nie czytalem, ale wyglada na to, ze pelna zgoda z Adamem Krzeminskim w 'Tygodniku Powszechnym' PPS. Do ktorego liceum Pani chodzi?
Re: Walczace dobro plus kara smierci
Fajna ta lista. Dwie rownolegle dyskusje na ten sam temat. Pewnie dlatego, ze kazdy z nas ma zapewne jakas wlasna, krotsza lub dluzsza, i zmieniajaca sie z czasem liste osob, odpowiadanie ktorym uwaza za lezace ponizej wlasnej godnosci. Postingi ich czyta sie na zasadzie "co ten balwan znowu napisal", ale pozostaja (zazwyczaj) bez odpowiedzi. Malo to moze chwalebne, ale dobre dla wlkasnego zdrowia psychicznego. : )) Tymczasem chcialbym tylko podpisac sie obie rekami pod Moze jest to bezczelne wlazenie czlowieka w kompetencje Pana Boga. Gdyby Pan Bog chcial smierci modercy, poslalby mu taki na przyklad zawalik serca przy podrzynaniu ofierze gardla. Albo wykanczajaca marskosc watroby, albo samochodowy poslizg we mgle... A Pan Bog nic. Zostawil czlowiekowi wolna wole i prosze pana Grzegorza o wybaczenie, ze tak naokolo do Niego sie zwracam. Grzegorz Swiderski Sent: Wednesday, February 24, 1999 1:20 PM To, ze rzeczywistosc jest zlozona nie jest zadnym argumentem przeciw podejmowaniu trudnych decyzji. Jesli ma Pan trudny dylemat to nawet brak jakiegokolwiek czynnego dzialania nie pomoze Panu w uniknieciu bledu. Nie jest tak, ze biernosc jest zawsze korzystniejsza i bardziej moralna niz czynne dzialania. Czy mam rozumiec, ze po jednej stronie mamy kare smierci, czyli 'podjecie trudnej decyzji' albo 'czynne dzialanie', a po drugiej jej brak, czyli 'brak jakiegokolwiek czynnego dzialania' albo 'biernosc' ?? Nie jest tak, ze biernosc jest zawsze korzystniejsza i bardziej moralna niz czynne dzialania. Nie jestem pewien czy da sie stopniowac moralnosc, a nadto odnosic ja do pragmatyzmu. Rozumiem, ze wg Pana gdy w sposob jak najbardziej umyslny, swiadomy i zimny bez emocji zabije w obronie wlasnej napastnika, ktory mnie atakuje z wyraznym zamiarem pozbawienia mnie zycia, to popelniam grzech, tak? Jesli tak, to rzeczywiscie nie jestem w stanie Pana przekonac, ze KS jest moralna. Czy broniac sie nie mozna celowac w kolano? Szczegolnie broniac sie tak profesjonalnie jak Pan proponuje: na zimno i bez emocji. Oczywiscie, ze jestesmy daleko. Zeby cos udowodnic musze wyjsc od jakichs zalozen - byc moze dalekich od udowadnianego twierdzenia. Bez zalozen nie da sie niczego udowodnic - bez wiary w jakies podstawowe wartosci nie da sie w ogole wartosciowac. Pozwole sobie raz jeszcze powtorzyc, ze stosunek do kary smierci jest, moim zdaniem, czyms innym niz stosunek do logicznie przeprowadzonego dowodu naukowego, czy raczej, bez masla maslanego, do dowodu naukowego. "Nie zabijaj" dotyczy tylko zabicia osoby niewinnej - nie dotyczy zabicia zwierzecia, atakujacego napastnika, zolnierza wrogiej armii czy powieszenia bandyty. Zabicie zolnierza wrogiej armii to jedno, kara smierci wykonywana na czlowieku, ktory juz nikomu nie zagraza - drugie. Wojtek Jeglinski
Re: Walczace dobro plus kara smierci
Fajna ta lista. Dwie rownolegle dyskusje na ten sam temat. : )) Tymczasem chcialbym tylko podpisac sie obie rekami pod pytaniem Moze jest to bezczelne wlazenie czlowieka w kompetencje Pana Boga. Gdyby Pan Bog chcial smierci modercy, poslalby mu taki na przyklad zawalik serca przy podrzynaniu ofierze gardla. Albo wykanczajaca marskosc watroby, albo samochodowy poslizg we mgle... A Pan Bog nic. Zostawil czlowiekowi wolna wole i prosze pana Grzegorza o wybaczenie, ze tak naokolo do Niego sie zwracam. Grzegorz Swiderski Sent: Wednesday, February 24, 1999 1:20 PM To, ze rzeczywistosc jest zlozona nie jest zadnym argumentem przeciw podejmowaniu trudnych decyzji. Jesli ma Pan trudny dylemat to nawet brak jakiegokolwiek czynnego dzialania nie pomoze Panu w uniknieciu bledu. Nie jest tak, ze biernosc jest zawsze korzystniejsza i bardziej moralna niz czynne dzialania. Czy mam rozumiec, ze po jednej stronie mamy kare smierci, czyli 'podjecie trudnej decyzji' albo 'czynne dzialanie', a po drugiej jej brak, czyli 'brak jakiegokolwiek czynnego dzialania' albo 'biernosc' ?? Nie jest tak, ze biernosc jest zawsze korzystniejsza i bardziej moralna niz czynne dzialania. Nie jestem pewien czy da sie stopniowac moralnosc, a nadto odnosic ja do pragmatyzmu. Rozumiem, ze wg Pana gdy w sposob jak najbardziej umyslny, swiadomy i zimny bez emocji zabije w obronie wlasnej napastnika, ktory mnie atakuje z wyraznym zamiarem pozbawienia mnie zycia, to popelniam grzech, tak? Jesli tak, to rzeczywiscie nie jestem w stanie Pana przekonac, ze KS jest moralna. Czy broniac sie nie mozna celowac w kolano? Szczegolnie broniac sie tak profesjonalnie jak Pan proponuje: na zimno i bez emocji. Oczywiscie, ze jestesmy daleko. Zeby cos udowodnic musze wyjsc od jakichs zalozen - byc moze dalekich od udowadnianego twierdzenia. Bez zalozen nie da sie niczego udowodnic - bez wiary w jakies podstawowe wartosci nie da sie w ogole wartosciowac. Pozwole sobie raz jeszcze powtorzyc, ze stosunek do kary smierci jest, moim zdaniem, czyms innym niz stosunek do logicznie przeprowadzonego dowodu naukowego, czy raczej, bez masla maslanego, do dowodu naukowego. "Nie zabijaj" dotyczy tylko zabicia osoby niewinnej - nie dotyczy zabicia zwierzecia, atakujacego napastnika, zolnierza wrogiej armii czy powieszenia bandyty. Zabicie zolnierza wrogiej armii to jedno, kara smierci wykonywana na czlowieku, ktory juz nikomu nie zagraza - drugie. Wojtek Jeglinski
Re: Kara smierci (bylo: Walczace dobro?)
Grzegorz Swiderski Sent: Tuesday, February 23, 1999 12:28 AM /.../ Twierdze, ze istnieja wtedy takie sytuacje, ze zabicie napastnika w obronie wlasnej nie jest grzechem. Czy akceptuje Pan ta teze? Moge sobie wyobrazic sytuacje, w ktorej ktos nieumyslnie zabija i nie mozna go za to winic. Nie potrafie wyobrazic sobie sytuacji gdy ktos zabija umyslnie i nie ciazy na nim wina. Jestem swiadom istnienia wyjatkow, zreszta juz bardzo wyeksploatowanych w tego typu dyskusjach i dosc malo w istocie nosnych. Mam juz niestety dawno za soba okres mlodzienczego buntu i miedzy biela a czernia dostrzegam coraz szerszy pas szarosci : ) Wciaz jednak jestesmy bardzo daleko od kary smierci, czyli niczym, moim zdaniem, nie usprawiedliwionej, nadmiernej przemocy. Proponuje Pan interesujaca intelektualna gre. Jednak dosc czasochlonna i w nie nowym temacie. Wolalbym gdyby Pan po prostu napisal, dlaczego uwaza Pan rozmyslne pozbawienie kogos zycia za kare dopuszczalna. Nie moge wszak tego od Pana wymagac : ) pozwole sobie jednak i ja zadac pytanie. Czy jest Pan absolutnie pewien, ze stosunek do kary smierci oparty jest na rozumie? I ja Pana pozdrawiam Wojtek Jeglinski
Re: Walczace dobro?
Otoz moje stanowisko jest dosc proste: Uwazam ze sa przestepstwa, za ktore kara smierci jest kara moralnie dopuszczalna i nie ma dla niej kary alternatywnej. Uwazam, ze zabicie w obronie wlasnej nie jest grzechem. Uwazam, ze ustanowienie policji, ktora moze zabic w akcji przeciw przestepcom jest dobre. Uwazam, ze sluzba w wojsku nie jest zla. Uwazam, ze byly w historii wojny, w ktorych jedna ze stron postepowala moralnie. Uwazam, ze walczacy ze zlem i czyniacy dobro sa sobie nawzajem potrzebni i sa sobie niezbedni. A zatem nie mozna oddzielac od siebie i przeciwstawiac sobie walki ze zlem i szerzenia dobra. Nie da sie szerzyc dobra bez pomocy tych, ktorzy walcza ze zlem - Grzegorz Swiderski Dziekuje(bez zadnego mrugania) za ten krotki manifest. Czuje gleboki wewnetrzny sprzeciw wobec zabijania czlowieka w jakichkolwiek okolicznosciach. Jak wczesniej nie dalo sie ukryc, jestem przeciwnikiem kary smierci. Skoro juz zidentyfikowalismy sie jako wyznawcy przeciwnych pogladow, mozemy rozpoczac dluga batalie. Po przedstawieniu wszelkich mozliwych argumentow pozostaniemy zapewne przy swoich. Pozostaniemy przy nich po czesci zapewne dlatego, ze podstawowy sad, jakim jest zgoda na istnienie kary smierci, badz brak takiej zgody, nie jest podatny na argumenty odwolujace sie do logiki. To chyba cos glebiej, tak sadze. Mam przy tym na mysli sytuacje, gdy odwolujace sie do rozumu argumenty strony przeciwnej sa znane juz przed dyskusja (i obu stronom szkoda czasu na erystyke). A mam wrazenie, ze tak wlasnie jest. Pan moze oczywiscie zalozyc cos przeciwnego. Jesli tak sie stanie i przyjmie Pan, ze zna argument ktory juz na poziomie rozumowym przekonalby mnie do kary smierci, bede wdzieczny za jego przedstawienie. Sam odnosze wrazenie, ze Panskie sady sa na tyle przemyslane, ze zaden argument rozumowy nie zdola Pana przekonac, a zadnych innych nie jestem w stanie przedstawic. Jednoczesnie pragne zapewnic, ze jestem jak najdalszy od jakiegokolwiek odsadzania kogokolwiek od czci i wiary, a nawet niezrecznie sie czuje piszac to zdanie, niemniej cos mi mowi, ze powinienem je napisac : ) Wojciech Jeglinski
Re: Walczace dobro?
A jakby atomowa jaka bombe na Polske zrzucili, na Warszawe i wszystkie inne miasta na 'W' to bym natychmiast zadal protestow dyplomatycznych na wszystkich szczeblach. Tylko, ze juz wtedy wszystkich tych mieszkancow na "W" szlag by trafil.:-( Troche za pozno na protesty, ech...:) To faktycznie jest jakis problem ;) Wojtek Jeglinski
Re: Zarty i przeprosiny Turnera
/.../ Wszyscy prelegenci na Zachodzie, a zreszta moze i w Polsce teraz tez, opowiadaja jakies dykteryjki w czasie wykladow i odczytow, dla rozluznienia atmosfery. Jak ma sie "bronic" ojciec piatki dzieci ktory przemawia do zgromadzenia propagujacego jednao dziecko na rodzine jak nie zartem? Moja Babcia na przyklad, osoba urocza i zupelnie nie krwozercza, na narzekania na dzieci reagowala zdaniem: "a mowilam, potopic poki male, teraz nie narzekaj..." Trudno nie zgodzic sie z opinia, ze humor i pogodny stosunek do swiata sa bardzo przydatne i pozadane w kazdym gremium : ) Niemniej, moim zdaniem Ted Turner, chcac byc moze rozladowac sytuacje, posluzyl sie dowcipem nie calkiem na miejscu. Zapewne wlasne poczucie humoru jest najlepszym orezem w walce z tzw. p. jokes, ale chyba nie wtedy gdy tego typu dowcip pada publicznie. Polskie Radio PRIII donosi dzis, ze Turner zdecydowal sie w koncu przeprosic Polakow. Z radoscia przeczytalbym relacje ze wspinaczki na wyspie Lantau, obiecujac rewanz w postaci sprawozdania z planowanej wizyty na wystawie pt. 'Nikifor wciaz odkrywany', ktora odbywa sie w Muzeum Etnograficznym w Warszawie. Wojtek Jeglinski
Re: Walczace dobro?
Przepraszam za cytat calego listu. Nie robie tego bezmyslnie. -Original Message- From: Discussion of Polish Culture list [mailto:[EMAIL PROTECTED]]On Behalf Of Grzegorz Swiderski Sent: Saturday, February 20, 1999 12:22 AM To: [EMAIL PROTECTED] Subject: Re: Walczace dobro? Pozdrawia Grzegorz Swiderski! W piatek, 19 lutego 1999 o godzinie 11:10 po poludniu Pan Wojciech Jeglinski napisal: To znowu ja. Calkiem bez zadnych skrupulow tym razem chcialem wyrazic swoj sad, ze zabijac nikogo z zimna krwia to ja bym nie chcial, nawet jakby tzw. 'panstwo' wyrok za mnie oglaszalo. A wynajalby Pan kogos, kto by Pana bronil i bylby gotow nawet zabic napastnika atakujacego Pana? A gdyby taki obronca zglosil sie sam i bezinteresownie, to by Pan sie poddal jego obronie czy by Pan protestowal? Co innego za reke na Polske wzniesiona. Wtedy to nie wiem co by ze mna bylo. Mam szczera nadzieje, ze bym w okopie wytrzymal i wroga ukatrupil miast nogi za pas brac, ale przeca gwarantowac niczego nie moge. No a gdyby to bylo uderzenie wyprzedzajace czyli atak na panstwo, ktore stwarza duza szanse, ze podniesie reke na Polske? A jakby atomowa jaka bombe na Polske zrzucili, na Warszawe i wszystkie inne miasta na 'W' to bym natychmiast zadal protestow dyplomatycznych na wszystkich szczeblach. A gdyby urzadzono glosowanie czy zrzucic taka sama bombe, na tych co zrzucili bomby na te miasta, to by Pan glosowal za czy przeciw? --- Bardzo mi sie podoba Panski sposob prowadzenia dyskusji oraz rzadko spotykane dazenie do unikania argumentow dialektycznych, sofistycznych czy erystycznych. Dotychczas mialem przyjemnosc jedynie z trybun podziwiac Panskie sztychy i gardy. Teraz przychodzi mi poczuc pod stopami piasek areny i zerkajac na kciuki widowni stanac z Panem oko w oko. Wierze jednak, ze Wasc jest czlowiekiem honoru i nie pozwoli bym walke rozpoczynal z naroznika :-) Tedy bardzo prosze o sformulowanie swego sadu, z ktorym mialbym polemizowac, miast czynienia rozbioru z mojego tekstu (ja sie zapisywalem na liste dyskusyjna, nie na egzamin : )). Przepraszam za terminologie zaczerpnieta ze sportu piesciarskiego, niemniej wydaje mi sie, ze rozpoczynanie 'szlachetnego boju' od efektownych 'partyzantow' nie przystoi. Innymi slowy, prosze o sily glowne, miast harcownikow. Jak juz sie rozgrzejemy, zmeczymy, poznamy smak swej krwi : ) to co innego. Ale tak od poczatku, bez gongu do naroznika? Ze swej strony zareczam, ze i ja nie bede 'wypuszczal partyzantow', 'stracal klejnotow', ani odgryzal Panu uszu. Wojtek Jeglinski
Re: Bohunowi slawa !
Pani Malgorzata Zajac w swym liscie nt. Bohuna sienkiewiczowego i Iwana wspomina: Pani Bozek przypomniala, ze w powiesci Sienkiewicza Zagloba mowil na niego "Jurek". Nie wiem jak w filmie, bo go jeszcze nie widzialam. Szkoda jednak, ze Bohun nie mowi w filmie swoim glosem. Nieliczni na razie zauwazyli, ze zostal zdubbingowany. Nalezycie tedy przygotowany obejrzalem 'Ogniem i mieczem'. Imie Bohuna w filmie pada az dwukrotnie. Po raz pierwszy z ust Heleny gdy pode Horpynowymi skrzydlami JURKO ja pozostawia, a drugi raz... z przejecia zapomnialem kiedy i kto... Wojtek Jeglinski
Re: Idzie zapytanie.
W temacie slownictwa. /.../ Ted Morawski Ech, fajne zycie jest. Siedze sobie sobotnim rankiem, kawke popijam patrzac na sikorke, co slonine na leszczynie moja reka osoboscie wywieszona wcina w mroz. A leszczyna - patrze i oczom nie wierze - kwitnie! Sniegu po kolana, mroz luty, wietrzysko, a ona kwitnie! A jak sie znam na fenomenologii, to nieomylny znak przedwiosnia, czajacego sie do skoku na kark mrozu. W doskonalym nastroju tedy wlaczam komputerek, sciagam poczte. Linia calkiem wolna i nawet moj bieda-modem zdazyl sie ze wszystkim uporac w trymiga - wszyscy pewnie po fryzjerach do balow ostatnich sie szykuja. A ja juz dawno ostrzyzony i dwa bilety na Hoffmana, to jest, Sienkiewicza radosnie na biurku leza. A wolne to bedziemy az do rana mieli! A co, my tu tez mamy tych zjadaczy dzieci, co Wy je tam 'babys - iter' dziwnie nazywacie. A w tej poczcie duzo ciekawosci, wiec sie biore nareszcie do rzeczy, czyli wiecej adrem-aliny w tym liscie : ) Wedlug mojego wyczucia, nie fachowej, jezykoznawczej wiedzy, ktorej mi brak zupelnie niestety, to polska malpa potoczna moze sie odnosic do wszystkiego co jest 'primate' czyli 'naczelne'. Jak chca niektorzy, a inni nie chca, ale sa, takze do ludzi. Ale to juz, boze bron! potocznie. No i rzeczywiscie ostatni koczkodan czy wyjec, palczak czy marmozeta to u Piastow z Jagiellonami malpa, tak samo jak orangutan czy goryl. Nie wdajac sie w odrebne podgrupy, juz nie potoczne z pewnoscia, jak malpy wasko- i szerokonose, istnieje wszak okreslenie malpy ogoniaste i bezogoniaste. A nie wdajac sie i dlatego, ze co kraj to obyczaj i co najmniej trzy klasyfikacje naczelnych, ktorych fakt istnienia gdzies tam lezy na dnie mojej, pozal sie boze, pamieci, nie pokrywaja sie zupelnie. Dlaczego mialyby sie pokrywac, skoro sa trzy? A na koniec jeszcze tylko wspomne o pieknym slowie 'malpolud', ktorego mozna chyba bez ryzyka, choc zostawiajac na chwile na boku zasadniczy watek ogona, uzyc dla okreslenia tych naczelnych co to juz wymarli, jak moja ulubiona Lucy, a moze i potocznie wszystkich czlekoksztaltnych? Wojtek Jeglinski
Re: Nie taki diabel straszny
Ja natomiast odbieram wrazenie, ze w Polsce i Rosji to juz sport narodowy wynajdywac niemieckich przodkow by jak najwiecej korzystac z dobrodziejstw bycia Niemcem. Tyle, ze Niemcy maja serdecznie dosc tych 'farbowanych lisow' czy tez 'kurkow na dachu'. Stad czesto takie a nie inne epitety wobec Polakow. Ci z naszych Rodakow, ktorzy pozostaja soba i nie usiluja na gwalt zostac Niemcami, czy tez ich 'kiepska kopia' sa respektowani i szanowani. Ale to chyba juz inna para butow..:-) Czas na pisanie do Polandelii przyznaje sobie rzadko ale za to regularnie. Moze stad moje pseudoreakcje sa nieco spoznione i bardzo sie ciesze ze zapewne nie wpada tu nikt z dowodztwa mojego pulku w ktorym jestem rezerwista, porucznikiem i podmiotem codwuletnich cwiczen. Pewnie za brak refleksu by mnie odsunieto od zaszczytu obrony albo ataku. Do niedawna mialem bowiem sanitarnie wspierac prewencyjny, czyli obronny rzecz jasna, atak na Danie, o czym zreszta nie mialem byc powiadomiony a jedynie obowiazany bylem wypelniac zadania taktyczne o zasiegu do 50 km. Jeszcze zanim cakiem refleks mi stepial zdazylem sie zorientowac, ze teraz to my do Christianii i okolic nic nie mamy, za to przybylo nam granic do obrony a nas ZIELONYCH, chociaz rezerwistow - mniej, bo nima manyj. Na mnie jednak wciaz manyj starcza i stad, chociaz calkiem juz bez refleksu, jestem bardzo na biezaco, au courant wrecz i uswiadomiony, ze ci co dostepu do okolic Christianii mieli nam (prewencyjnie) bronic to sa teraz przyjaciele. I OK, przeciez o to chodzilo. Ale ze beda mnie nawet szanowac oraz respektowac o ile tylko zechce pozostac rodakiem Polakow miast korzystac z dobrodziejstw to juz zbytek laski. A sport narodowy to w Polsce wciaz zuzel ; ) W.Jeglinski
Re: Rewelacje Polityki
Dziwna rzecz - od pewnego czasu obserwuje u siebie objaw polegajacy na tym, iz coraz mniej z objetosci tygodnika P. czytam. Jak juz tylko pozostanie do czytania pewien nielubiany przez p. Kasie zgrywus, z tym drugim zgrywusem od filmow, to zaoszczedze cala dyche miesiecznie. To chyba nie ma nawet zwiazku z poziomem dziennikarstwa. Po prostu opisywane tam sprawy i sprawki coraz bardziej nuza. Kiedym sie jako swiadomy byt obywatelski zwolna opierzal w puch najpierwszy obrastajac, tom posluch dajac dziadom i ojcom czytal 'Tygodnik' i 'Polityke'. Niewiele rozumialem, fakt, ale cos tam w glowinie zostalo. No i czekal ja co ze mnie wyrosnie: ten co wiare da tym co wiary naduzywaja czy tym co z Wiara zapanbrat. Wyroslo cos posrodku tyle ze 'Polityki' od czsu jakiegos brac mi sie do lap nie chce i nie z tesknoty za bywszym rediaktiorem oczen' tu gdzieniegdzie chwalonym. Lapy juz nie takie mocne chyba i takiego ciezaru nie udzwigna... I dyche miesiecznie mam w kieszeni. W.Jeglinski
Re: Nie taki diabel straszny
-Original Message- From: Discussion of Polish Culture list [mailto:[EMAIL PROTECTED]]On Behalf Of Ted Morawski Sent: Saturday, February 06, 1999 8:46 PM To: [EMAIL PROTECTED] Subject: Re: Nie taki diabel straszny Wojciech Jeglinski wrote: Ja bardzo przepraszam. Jestem jak widze juz nie tyle nie au courant co wyraznie obskurant w polskim sporcie. Kiedys pytalem co to szczypiornistki a teraz znowu - co to jest ten zuzel? Jak sie gra? Pierwszy raz slysze. Ted Morawski Wkolo sie jedzie na poludniu Polski po czarnym na motorze. Oba 'z' maja kropki. U nasz we Warszawie sie nie jezdzi tylko w pilke nozna gra i przegrywa. W.Jeglinski
Re: prorok
Dysponujac prawdopodobnie tym samym dzisiejszym materialem zrodlowym co Pan Waldemar Glaz, choc nie tym samym doswiadczeniem w obcowaniu z Jerzym Grotowskim (kto w koncu jest z Wroclawia, Pan Szy czy Pan Glaz, juz mi sie wszystko myli! ;-) o liscie Poland-l nie wspominajac, chcialbym zacytowac mimo wszystko cos co dzis wyczytalem: 'Po wystepach Teatru Laboratorium w Stanach udalo mu sie wyrwac do Kanady, po ktorej swoim zwyczajem chodzil pieszo. Na lesnej drodze zatrzymal sie przed nim bohater naszego dziecinstwa (wspomina Andrzej Dobosz) - sierzant King z Krolewskiej Konnej. Sierzant byl w swoim kapeluszu o szerokim rondzie, poruszal sie jednak juz nie na koniu, lecz otwartym samochodem. -Hello- odezwal sie sierzant. - Jestem John. -A ja jestem George. -Czy ty, George, masz jakies nazwisko? -Tak. Grotowski. -Przepraszam, George, ale twoje nazwisko jest dla mnie trudne, czy masz moze jakis papier gdzie ono jest napisane?' Wojtek Jeglinski -Original Message- From: Discussion of Polish Culture list [mailto:[EMAIL PROTECTED]]On Behalf Of Waldemar Glaz Sent: Monday, January 18, 1999 11:05 AM To: [EMAIL PROTECTED] Subject: prorok W zwiazku ze smiercia Grotowskiego prasa polska zasypana jest okolicznosciowymi artykulami, ktorych liczba przewyzsza nawet te poruszajace tak frapujace tematy jak 'lustracja' i szmal anastezjologiczny. W co drugim artykule pada slowo 'prorok'. W zwiazku z tym mam pytanie (glupie oczywiscie): co takiego mianowicie Grotowski wyprorokowal? Bo to ze byl reformatorem teatru to jeszcze do mojej wysoce niekulturalnej jazni dociera. Ale prorok? Niech kto oswieci takiego jak ja tumana. Interesuje mnie to, gdyz mialem kiedys okazje rozmawiac z Mistrzem. I teraz wychodzi na to, ze rozmawialem z samym prorokiem. w.glaz - [ REKLAMA / ADVERTISEMENT ] - Do konca stycznia Internetowy Pakiet Biznesowy o 244PLN taniej. Szczegoly http://sklep.optimus.com.pl --- - [ REKLAMA / ADVERTISEMENT ] - Do konca stycznia Internetowy Pakiet Biznesowy o 244PLN taniej. Szczegoly http://sklep.optimus.com.pl ---
Re: ODP: Polak Katolik
Szanowni Panstwo, bardzo sie obawiam, ze cytowanie: |Wojciech Jeglinski: | | mniej zobowiazujaco. Porzucenie rodzicow, narodu to cos godnego pogardy= |=2E |Czy emigracja to porzucenie narodu (i godnego pogardy)? | |Ewa | sugeruje ze cos takiego wyglosilem jako zdanie oznajmujace w odniesieniu do zjawiska o ktore spytala Pani Ewa. I w przyszlosci dzialac bedzie na zasadzie 'nie pamietam czy to jego okradli, czy to on kogos okradl, w kazdym razie byl zamieszany w kradziez'. Skonczcie u cholery z ta emigracja. Emigracja jak sie ja rozumialo w Polsce przez 200 lat skonczyla sie w 1989 r. Teraz my jestesmy czyms, co sie okresla niepolskim slowem 'expat' (co nie oznacza ex-patrioty!). Juz tu pisalem, ze jeden miszka we Wrzesczu a inny w Melbourne, jeszcze inny w Baden, a nastepny w Pulawach i to nie ma nic wspolnego z "patriotyzmem", "porzucaniem ojczyzny" etc. Sadze, ze tyle samo procentowo polskich patriotow mieszka w Chicago co w Warszawie. I tyle samo procentowo (i to znacznie wiecej!) takich, co im wszystko wszystkim wisi. Trudno sie nie zgodzic z powyzsza wypowiedzia. Jednak slowo 'emigracja' samo w sobie nie jest chyba czyms co ma najmniejszy chocby odcien pejoratywny? Emigracja to tyle co 'wychodztwo', 'opuszczenie kraju ojczystego', czy tak? Jesli sie myle, bardzo prosze mnie poprawic. Wojtek Jeglinski - [ REKLAMA / ADVERTISEMENT ] - Do konca stycznia Internetowy Pakiet Biznesowy o 244PLN taniej. Szczegoly http://sklep.optimus.com.pl ---
Re: Sromotne teksty i testy (bylo:Zasromanie)
On Sun, 17 Jan 1999, stefan grass wrote: Niektorzy etymolodzy upieraja sie, ze "testis"- swiadek i testicles - jadra maja zwiazek etymologiczny tzn "swiadectwo dowodu meskosci". Sa tu pewne uzasadnienia, bo w czasach biblijnych patriarchowie skladali uroczysta przysiege kladac reke "pod biodro", ale czy to nie byl eufemizm na inna czesc ciala? Stefan A w jezyku lacinskim slowo 'testiculus' posiada wrecz podwojne znaczenie: jadro i swiadek Wojtek Jeglinski - [ REKLAMA / ADVERTISEMENT ] - Do konca stycznia Internetowy Pakiet Biznesowy o 244PLN taniej. Szczegoly http://sklep.optimus.com.pl ---