Aniol

2000-07-26 Wątek Wojciech Jeglinski

Aniol

Juzem ci ufal,
drzac
miedzy ognia tortura
a mrozem nocy.
W zaul/ku ciemnym wsrod stop obutych
skrzydlem z toba wzlecialem.

Dotrzeglem twe buty
gdy spadales


--
Wojciech Jeglinski



Re: liczba smiertelnych ofiar stalinizmu w PRL

2000-07-21 Wątek Wojciech Jeglinski

Wlodzimierz Holsztynski:

/.../

 Gdzie jest falsz, tam jest niesmak.

 --

Naturalnie, ze tak. Gdzie falsz - tam niesmak.
Zaprezentowal Pan specyficzny sposob patrzenia na najnowsza historie Europy.
To prawda, ze fragmentami bardzo cenny i fragmentami zgadzam sie z Panem
calym sercem. Owe fragmenty przeplataja sie jednak z czesciami, z ktorymi
zgodzic sie nie sposob, bowiem nieco przypominaja uporczywe umniejszanie
nieludzkosci totalitaryzmow, tak jak,  pozwoli Pan ze tu uzyje jego
sformulowania, ''jest to powszechne wsrod pewnych sfer''. W kwestii
rzetelnej oceny liczby ofiar powolal sie Pan jedynie na generala Wladyslawa
Pozoge. Z drugiej strony, przypomnial  Pan, ze  ''Falszowanie w dowolna
strone przynosi szkody''. Prosze mi wierzyc, ze chetnie zrewiduje swoj
poglad na temat liczby smiertelnych ofiar totalitaryzmow, choc, tak
naprawde, nie sadze by  precyzyjne ustalenie takiej liczby bylo w ogole
mozliwe. Tak jak nie sadze, by ktokolwiek mogl sie w dobrej wierze pomylic o
rzad wielkosci. Fakt, ze precyzyjne ustalenie liczby ofiar moze byc
niemozliwe, nie musi nikogo klopotac, pod warunkiem, ze bedziemy pietnowac
proby ich swiadomego, przesadnego zanizania - bo one prowadza do negacji
calego zjawiska.
Chetnie zrewiduje swoj poglad i nawet nie bede na sile bronil przytoczonych
przez siebie danych, ale niechze mi Pan pozwoli sluchac nie tylko tego, co
mowi strona straznikow i katow. Natomiast skrupulatne odzielanie tych,
ktorzy zgineli w mundurze od strzalu w tyl glowy, zakatowanych,
zaglodzonych,  budzi z kolei moj niesmak. Potega smaku.
Uzyl Pan tez wielkiej armaty w postaci slowa 'uwlacza', psujac tym samym
nieco przyjemnosc dyskutowania z Panem i redukujac do zera chec wchodzenia w
szczegoly Pankiego listu. Pomylil Pan nadmuchana martyrologie, faktycznie
realna tu i owdzie, z obowiazkiem przechowywania pamieci, ktory  nie jest
zwiazany z checia wygrywania czegokolwiek. I ja nie chce niczego wygrywac -
chce pamietac, jestem zobowiazany pamietac. Nawet pomimo niewyobrazalnosci,
'abstrakcyjnosci' liczb.

Wojciech Jeglinski

PS. Nie chcac mnozyc liczby wirtualnych bytow, juz w tym liscie bardzo Panu
dziekuje za odzew i niezwykle interesujacy posting w sprawie ostatniego
eksperymentu z Princeton. I ja, na  podstawie owego dziennikarskiego
doniesienia zrozumialem, ze nie ma tu mowy o obalaniu jakichkolwiek teorii,
z teoria wzglednosci na czele. Jednak, jako ze jestem laikiem, juz tylko
wynik opisywanego doswiadczenia zrobil na mnie wielkie wrazenie. Dodam, ze z
komentarza profesora Kazimierza Rzazewskiego z CFT PAN wynika, ze autorzy
eksperymentu nie wypowiadaja sie jasno co do faktu, czy ich doswiadczenie
moze otrworzyc droge ku odrzuceniu twierdzenia o ograniczeniu maksymalnej
szybkosci przekazywania informacji do predkosci swiatla. Jednoczesnie
zaznaczam, ze jestem swiadom, iz niekoniecznie autor niezwykle dajacego do
myslenia eksperymentu, musi byc jednoczesnie autorem najcelniejszego
wyjasnienia :-)



PRZEDRUK. '' Szybciej od wiata'' - komentarz do artykulu z dzisiejszego Nature za GW 20 VII 2000

2000-07-20 Wątek Wojciech Jeglinski

GAZETA WYBORCZA - ? AGORA S.A.

Szybciej od wiata

Impuls wietlny wyprzedzi sam siebie. Opuci komor, przez ktr
przelatywa, wczeniej, ni do niej wpad. Bieg wielokrotnie szybciej, ni
dopuszczaj obowizujce dzi prawa fizyki


Wyniki tego niesamowitego eksperymentu, przeprowadzonego w laboratorium NEC
w Princeton (USA), publikuje dzisiejsze "Nature". Uczeni wpuszczali wietlny
impuls do szeciocentymetrowej komory wypenionej cezem w postaci gazowej.
Przedtem w komorze, gdzie bya prnia, impulsowi wietlnemu przebycie 6 cm
zajmowao 0,2 nanosekundy (miliardowe czci sekundy). Tymczasem w cezie
impuls pokona ten sam dystans o 62 nanosekundy szybciej!

To znaczy, e czas potrzebny wiatu na przemierzenie komory by ujemny.
Innymi sowy - szczyt impulsu opuszcza komor, zanim do niej wkroczy.
Uczeni nie mogli w to uwierzy. Powtarzali eksperyment raz za razem. I
zawsze wynik by identyczny.

Jednym z autorw eksperymentu jest dr Lijun Wang. Poprosilimy go o
komentarz na temat tego niepojtego wyniku.

- Od dzi nie da si powiedzie, i "nic nie moe porusza si szybciej ni
wiato". Tego nie sposb intuicyjnie wyjani - tumaczy Wang. - Nasza
intuicja oparta jest na tym, co widzimy wok siebie, w naturze. Tymczasem w
wypenionej cezem komorze wiato rozchodzi si zupenie inaczej. Gdyby np.
w kropelkach wody panoway takie warunki jak we wntrzu naszej komory, ukad
barw w tczy byby cakowicie odwrcony.

Czyby wic naukowcom z Princeton udao si znale wyom w teorii
wzgldnoci Einsteina?

- Dam dolary przeciw orzechom, i to spleniaym, e tak nie jest - twierdzi
prof. Andrzej Szymacha z Wydziau Fizyki Uniwersytetu Warszawskiego. - To
nie pierwszy przykad ruchu szybszego ni wiato. Z takimi prdkociami
stykali si ju astrofizycy, np. w ruchu fali po eksplozji gwiazdy zwanej
supernow, ale okazao si, e by to efekt czysto geometryczny - dodaje
prof. Szymacha. - Szybciej ni wiato nie moe si jednak porusza nic
materialnego - ani czstki, ani energia. Nie da si w ten sposb przesa
adnego sygnau ani uruchomi jakiego procesu. Nie wierz, eby udao im
si takim nadwietlnym impulsem wywoa jaki skutek, np. zapali diod.

- Dlaczego?

- Bo wtedy zgodnie z teori wzgldnoci obserwatorzy widzieliby, jak skutek
wyprzedza przyczyn - np. wpierw wybuchajcy most, a potem sapera
naciskajcego zapalnik. Byby to paradoks otwierajcy moliwo podry w
czasie.

- Ale czy wanie takiego efektu nie obserwuj uczeni z Princeton?

- Nie sdz. Jeli w ich eksperymencie co porusza si szybciej ni wiato,
to na pewno nie jest to energia. Jeli si myl, to znaczy, e nic ju nie
rozumiem i czas i na emerytur.

Autorzy eksperymentu w specjalnym owiadczeniu dla prasy przyznaj, e nie
udao si na razie za pomoc nadwietlnych impulsw zakodowa i przesa
informacji, ale - dodaj - taka moliwo "jest wci dyskutowana". "Mamy
jednak nadziej, e nasza praca znajdzie pokojowe zastosowanie z poytkiem
dla caej ludzkoci" - kocz swoje doniesienie.

PIOC

Komentarze i kalendarium odkry, ktre nie mieciy si w gowie  [  ]

Strach uwierzy

Kiedy niedawno w Internecie pojawiy si pierwsze przecieki o eksperymencie
dr. Wanga, nie chciaem w nie wierzy. Na studiach uczono mnie, e prdko
wiata jest prdkoci graniczn. Nic nie moe jej przekroczy. Koniec,
kropka. Dociekliwi studenci co rusz wymylali rne hipotetyczne sytuacje, w
ktrych barier prdkoci wiata mona by omin, ale wykadowcy
nieodmiennie powtarzali: to niemoliwe.

A teraz przecieram oczy ze zdumienia. "Nature" to powany tygodnik.
Publikowane tam prace przegldaj renomowani recenzenci. Nie dopatrzyli si
uchybie w eksperymencie i jego wnioskach. Mamy wic impuls, ktry pdzi
szybciej ni wiato w prni. Wprawdzie fizycy zapewniaj, e nie przeczy
to teorii wzgldnoci, wyglda jednak na to, e - blisko sto lat po jej
ogoszeniu - nadal nie rozumiemy, co jest w ramach tej teorii moliwe.

Czy to Natura nic sobie nie robi z jej ogranicze, czy te my le j
interpretujemy?

PIOTR CIELISKI



ODP: ODP: liczba smiertelnych ofiar stalinizmu w PRL

2000-07-20 Wątek Wojciech Jeglinski

Andrzej Szymoszek:

 /.../
 A tak calkiem w Post Scriptum- podawanie coraz to wiekszych
   liczb ofiar komunizmu, tak ogromnych az staja sie abstrakcyjne,
   i upajanie sie nimi, po pierwsze rodzi pewien niesmak. /.../

Jaka jest wiec rzeczywista liczba ofiar komunizmu? Komu wierzyc? Historykom
sowieckim? Jaka jest nie budzaca niesmaku liczba ofiar? 20 milionow w te,
czy 40 w tamta? Czy liczbe te raz na zawsze ustalono? Komu zalezy by byla
jak najmniejsza, komu zalezy na minimalizowaniu nieludzkosci komunizmu?
Jak to ustalisz, od razu bedziesz mogl przejsc do odpowiadania na podobne
pytania dotyczace drugiego z totalitaryzmow. Czy wsrod ofiar faszyzmu nie
liczy sie aby zolnierzy? Nie za duzo Ukraincow? Polakow? A moze Zydzi
przesadzaja?
Wystarczy tracic kamyk by runela lawina. I nie ma tu 'dwoch stron', nie ma
'lepszego' ani 'gorszego' totalitaryzmu.

Niesmak, mowisz...
To jest bardzo cienki lod... bo gdy juz to wszystko ustalisz, dogadzajac
wszystkim, tak by nikt nie mogl sie niczym upajac i nie czul niesmaku, latwo
przyjdzie ZAPOMNIEC.  Zapomiec o  czasach dwoch totalitaryzmow i... czekac
az historia sie obroci. Chcesz zapomniec?

Az do ostatniego dziesieciolecia XX wieku zywe ofiary komunizmu nie mogly
mowic pelnym glosem, nie mogly krzyczec: NIE ZAPOMNIMY! I swiat zapominal.
Teraz swiat powolutku bedzie musial sobie przypomniec. Nawet jesli to
powoduje niesmak...

Latwo jest otworzyc puszke Pandory. A gdy bedzie otwarta, nikt nie odrozni,
czy zlo powstalo z poczucia sily, czy slabosci.

Wojciech Jeglinski



ODP: ODP: liczba smiertelnych ofiar stalinizmu w PRL

2000-07-19 Wątek Wojciech Jeglinski

Uta Zablocki-Berlin:

 /.../
 Niektorzy historycy maja watpliwosci, czy ten rachunek jest taki
 prosty i =
 co 'naukowosci tej ksiazki, jak n.p. Wolfgang Wippermann
 (profesor nowej h=
 istorii na Wolnym Uniwersitecie w Berlinie) w "Czerwony
 Holocaust"=3F - Kryt=
 yka Czarnej Ksiegi Komunizmu. =20

Naturalnie, ze sa watpliwosci i naturalnie, ze nie ma takiego osadu, ktoremu
nie moznaby przedstawic kontr-osadu. W kazdym razie, chyba zgodzimy sie
przynajmniej co do tego, ze komunizm przyniosl smierc niewyobrazalnej
liczbie ludzi.

Wojciech Jeglinski



ODP: liczba smiertelnych ofiar stalinizmu w PRL

2000-07-19 Wątek Wojciech Jeglinski

Irek Zablocki:

 Trudno tez jest do okreslenia liczba Polakow zamordowanych badz
 zeslanych i
 zaginionych po pokoju ryskim na terenie tzw. Kresow Zewnetrznych.
 Prawdopodobnie
 nigdy nie dowiemy sie ilu ich bylo. Utrudnia to fakt, ze wielu
 traktowano jako
 Ukraincow, Bialorusinow lub Rosjan. /.../

Nie tylko traktowano, czesto nimi wlasnie byli.
Zachodzi pewne nieporozumienie - piszac o Polakach, ktorzy zagineli na
terenie ZSRR mialem na mysli obywateli Polski.  Obywatelami Polski byli
oczywiscie nie tylko Polacy. Pamietajmy prosze rowniez o tym, ze na terenach
wschodnich szczegolnie liczni byli takze polscy Zydzi. Ich rowniez
deportowano. I wbrew jednemu z najglebszych stereotypow polskiej 'pamieci
zbiorowej' naprawde nie wszyscy witali Armie Czerwona kwiatami.

Wojciech Jeglinski



ODP: liczba smiertelnych ofiar stalinizmu w PRL

2000-07-18 Wątek Wojciech Jeglinski

Michal Niewiadomski:

 /.../kolatala
 mi sie po glowie liczba 200 000, ale nie jestem pewien. Byc moze liczba
 bezposrednich ofiar toczacej sie w Polsce w latach 1944 - 1949 wojny
 domowej plus Polakow zamordowanych z wyrokiem sadowym lub bez w
 wiezieniach
 i obozach w Polsce i ZSRR to tylko kilkadziesiat tysiecy. Jesli doliczymy
 ofiary posrednie, np Warszawiakow wymordowanych przez Niemcow w czasie
 Powstania, bo Stalin w tym wlasnie celu wstrzymal swoja ofensywe,
 ta liczba
 latwo osiagnie setki tysiecy.

 Jesli chodzi o Polakow z terenow zajetych w 1939 przez ZSRR to slyszalem
 kiedys oszacowanie ze nie wrocilo ich do Polski ponad poltora miliona. Nie
 wiem do jakiego stopnia ta liczba jest prawdziwa. Ale nawet jesli bylo to
 pol a nie  poltora miliona, to i tak moja ocena stalinizmu niewiele sie
 zmieni.

 Ogolna liczba ofiar komunizmu na swiecie zestawiona jest o ile wiem w
 wydanej pare lat temu "Czarnej Ksiedze Komunizmu". Ksiegi nie nie czytalem
 i tej liczby nie znam. Kiedys slyszalem liczbe 60 milionow ofiar ustroju
 sprawiedliwosci spolecznej w samym ZSRR. Nie wiem na ile jest prawdziwa.
 /.../

Nazwa 'wojna domowa' w odniesieniu do sytuacji w Polsce w latach 1944-1949
jest bardzo mylaca. Zostala zreszta wprowadzona przez sowieckich
propagandzistow i utrwalana, choc nawet i to niechetnie,  przez
'oficjalnych' historykow PRL. Pojecie wojny domowej odnosi sie wszakze do
walk zbrojnych, w ktorych biora udzial dwie (co najmniej) strony, z ktorych
kazda jest niezalezna i posiada takaz reprezentacje polityczna. Obie strony
maja wywodzic sie z tego samego panstwa i miec moznosc swobodnej
rywalizacji.  W Polsce tamtych lat zaden z tych warunkow nie byl spelniony.
Historycy nie uwiklani w propagandowe cele PRL i ZSRR mowia tedy o Powstaniu
Antysowieckim. Uderzajace jest zreszta jego powdobienstwo do wczesniejszych
wielkich powstan, Listopadowego czy Styczniowego, szczegolnie gdy wezmie sie
pod uwage reakcje strony rosyjskiej oraz (prosze wybaczyc brak PC oraz
nieznosna polska sklonnosc do przypominania win i zaniechan innym) milczace
przyzwolenie tzw. Zachodu, ktorego jedynym dzialaniem byla blokada
informacyjna tematu walki Polakow z okupantem. Powstanie to ma dotad
nieumiejscowiony prezyzyjnie w czasie poczatek i koniec. Jeszcze w 1955 roku
walczylo wszak kilkanascie oddzialow, a ostatni z przywodcow zostal
zastrzelony w roku 1957. Poniewaz nie mozna wyznaczyc ani daty ani miejsca
rozpoczecia sie tego powstania, nazwano je od nazwy wroga przeciwko ktoremu
bylo wymierzone.
Walki z lat 1944-1949 sa uporczywie wtlaczane w ramy wojny domowej, w ktorej
walczyly ze soba 'stara' i 'nowa' klasa. Z polskimi robotnikami i chlopami
mieli rzekomo walczyc polscy 'panowie', wspierani przez swiatowy
imperializm. Tymczasem Powstanie Antysowieckie bylo, wbrew komunistycznej
propagandzie, narodowym zrywem, zbrojnym sprzeciwem wobec kolejnego
okupanta, w ktorym do walki przystapili w rownej mierze przedstawiciele
wszystkich warstw - proporcjonalnie do liczebnosci kazdej z nich.
--
--

Co do liczby Polakow, ktorzy znikli w latach 1939-1956  na terenie ZSRR -
mowi sie obecnie o ponad dwu milionach ludzkich istnien. Dochodzi do tego
eksterminacja Polakow dokonywana na terenie Polski. Departament Stanu USA
ocenia, ze  w czasie od 22 lipca 1944 do  1947 zamordowano  370 000 ludzi.
Polscy badacze, oceniajac zbiorczo lata 1944-1956, mowia o 500 000
pomordowanych, w tym okolo 120 000 lesnych zolnierzy.
-
-

Ogolna liczba smietelnych ofiar komunizmu na swiecie jest szacowana na co
najmniej 100 000 000 ludzkich istnien.
Do tego dochodza ofiary, ktore przezyly...

Wojciech Jeglinski

PS. Zainteresowanym polecam serdecznie:
 'Czarna ksiega komunizmu.' Courtois et al.
 'Boze igrzysko. Historia Polski' , Davies.
 'Czerwona msza', Urbankowski
 'Najnowsza historia Polski 1914-1993', Albert.



ODP: Prosba do administratora

2000-07-17 Wątek Wojciech Jeglinski

Pan Wlodzimierz Holsztyski wyrokuje ex cathedra:

 Na kolejny antysemicki wybryk na Poland-L
 Anna Niewiadomska (i podobnie Pan Jeglinski)
 reaguja obojetnie: /.../ [n.b. - cytat nie zawieral chocby proby
uzasadnienia wyroku]

i przypomina:

  Przyzwoici ludzie brzydza/ sie/ rasizmu.

No tak, przyzwoici sie brzydza, (Pan Jeglinski) reaguje obojetnie, ergo...
Nie za szybko to tak? Juz Pan wie, czy jestem czy nie jestem przyzwoity?
Prosze zatem przyjac do wiadomosci, ze nie jestem obojetny wobec rasizmu,
antysemityzmu, antypolonizmu itd. Prosze rowniez przyjac do wiadomosci, ze
nie uwazam za stosowne nobilitowania wyznawcow prymitywnych odmian takich
pogladow, prowadzac z nimi publiczne dyskusje, a tym bardziej slowne
przepychanki.
I prosze, serdecznie i szczerze prosze: warto rozejrzec sie wokol, chocby na
tej liscie, by stwierdzic, ze istnieja znacznie skuteczniejsze metody walki
z rasizmem, antysemityzmem i antypolonizmem, niz powatpiewanie w sprawnosc
procesow myslowych *wszystkich* ich wyznawcow. Gdyby owa sprawnosc umyslowa
rzeczywiscie byla tak nikla, jak Pan zdaje sie oceniac, wowczas np.Murzyni,
Zydzi, Polacy, mogliby spac spokojnie. Nie moga.
Jesli wszakze, odrzuciwszy moje slowa, zechcialby Pan w przyszlosci dalej
prowadzic batalie z wszelkimi antynarodowymi przesadami w ich
powszednim, zaznaczam - powszednim, polandelowym wydaniu, i czynil to w
dotychczasowym stylu, prosze miec swiadomosc, ze ma Pan we mnie co prawda
sojusznika co do meritum, co do formy - przenigdy.


Pozostaje z nadzieja :-)
Wojciech Jeglinski



Karczma czy kawiarnia?

2000-07-16 Wątek Wojciech Jeglinski

Drodzy Listowicze,
jednak sie nie da. Probowalem, ale nie da sie rozmawiac wsrod
pokrzykiwan, przepychanek, epitetow. Nie da sie czerpac satysfakcji z
dyskusji, gdy obok trwaja burdy. Zdecydujmy sie - karczma to czy kawiarnia?
Nie chce odnosic sie do pana Witolda Owoca, gdyz to nie on tworzy nastroj
listy, nastroj listy tworza wylacznie jej uczestnicy. Choc jestem
uczestnikiem P-L o stazu niedlugim, (a moze wlasnie dlatego) i zapewne wielu
Polandelowiczom slabo znanym,  kategorycznie protestuje przeciw uzywaniu
wulgaryzmow, slow obrazliwych oraz jakichkolwiek okreslen z intencja
obrazenia, umniejszenia wspolistowicza. Doprawdy, trudno sluchac  ciekawych
Polandelowych dysput wsrod zamaszystych ruchow przy sasiednich stolikach.
Trudno podejmowac dyskusje z kims, kto przed chwila przy innym stoliku
wymachiwal rekami. A przeciez mozna nawet bardzo powaznie sie sprzeczac w
sposob atrakcyjny lub tylko nieobciazajacy  dla postronnych. Przykro mi
patrzec jak powoli P-L traci to, co w miedzyludzkich kontaktach
intelektulnych najcenniejsze - namysl/. Przykro patrzec jak jeden po drugim
milkna ci, ktorzy maja rzeczywiscie cos do powiedzenia. Czy wkrotce
pozostana juz tylko nieomylni i wszystkowiedzacy?

Wojciech Jeglinski

PS. Wszelkie uzyte przeze mnie w sposob nieuprawniony ugolnienia, np. 'nie
da sie', sa oczywiscie jedynie moja skromna (nader) i dorazna, poetyczna
(malo)licencja~ puentica~. Powinno byc, rzecz  jasna, 'ja nie daje rady',
itp. :-)



ODP: Nastepny

2000-07-15 Wątek Wojciech Jeglinski

Michal Niewiadomski:

 /.../
 Od tego momentu Jan Karski aktywnie uczestniczyl w
 dzialalnosci podziemia antyhitlerowskiego. Aresztowany przez Gestapo na
 Slowacji, byl torturowany i osadzony w wiezieniu. Zostal odbity przez
 specjalny oddzial AK.

 Z tego co pamietam z opublikowanych wspomnien Karskiego byl to oddzial PPS
 a ucieczke (odbicie?) organizowal jeden z glownych dzialaczy PPS tegio
 okresu - Jozef Cyrankiewicz. Watpie by w tym czasie podziemie PPS
 moglo juz
 byc scalone z AK ale moze i tak.

Jeszcze jeden glos w tej dyskusji: fragment artykulu o Cyrankiewiczu pt.
''Dac sie pozrec, ale pozyc'', Piotr Lipinski, MAGAZYN nr 50 dodatek do
Gazety Wyborczej nr 293, 1999/12/16:

 - Kiedy wyslano mnie z Francji do okupowanej Polski, dostalem
charakterystyki osob, z ktorymi mam sie spotkac - mowi wojenny kurier Jan
Karski. - Ten z wasami jak Pilsudski, to Puzak. A ten lysielec z Krakowa, to
Cyrankiewicz. Cyrankiewicz byl wowczas najinteligentniejszym z polskich
przywodcow, z Sikorskim wlacznie - mowi Jan Karski. - Madry, spokojny,
przewidujacy. Widzialem w nim wschodzaca gwiazde socjalizmu.
Kiedy Niemcy aresztowali Karskiego, zostal uwolniony przy pomocy
Cyrankiewicza. - Dalem sygnal, ze dluzej nie wytrzymam tortur, wiec niech mi
dostarcza albo trucizne, albo ratuja - opowiada Jan Karski. - I
Bor-Komorowski przyslal pigulke cyjankali. Cyrankiewicz jednak wydal
pieniadze PPS na zorganizowanie mojej ucieczki. Potem mi powiedzial: ''Tych
pieniedzy potrzebowalismy na dzialalnosc partyjna, ale zdecydowalem, ze
powinnismy ciebie ratowac - nie zapomnij tego''. I nigdy nie zapomnialem.
Kiedy Niemcy aresztowali Cyrankiewicza, zglosilem sie do bojowki, zeby go
uwolnic. Niestety, powiedzieli mi, ze ja sie do takiej roboty nie nadaje.



 
 Jan Karski byl emisariuszem AK na Zachod.

 Znow wydaje mi sie ze byl on emisariuszem cywilnym - polskiego Panstwa
 Podziemnego a nie tylko jego sil zbrojnyc (Armi Krajowej). AK niewatpliwie
 miala jednak glowny udzial udzial w organizowaniu jego misji.

Andrzej Albert, Najnowsza historia Polski 1914-1993, tom I, strona 510:

''W listopadzie 1942 r. specjalny emisariusz Delegatury [Rzadu na Kraj -
W.J.] Jan Kozielewski-Karski, ktory uprzednio dostal sie w przebraniu
wartownika estonskiego do wnetrza obozu w Belzcu, dotarl na Zachod, gdzie
poinformowal w szczegolach rzady RP, Wielkiej Brytanii i USA o ludobojstwie
niemieckim na Zydach w Polsce.'' Koniec cytatu.

Przy okazji: Andrzej Albert to naprawde Wojciech Roszkowski, profesor
historii. Pierwsze wydanie jego 'Najnowszej historii Polski' ukazywalo sie w
odcinkach w wydawnictwach podziemnych, poczawszy od 1983 roku. Zyskalo
ogromna popularnosc jako ksiazka bez cenzury i autocenzury przedstawiajaca
XX wieczne losy Polski.


Wojciech Jeglinski



ODP: Fakty -Reply -Reply

2000-07-12 Wątek Wojciech Jeglinski

 JA:
  /.../
 Polscy parlamentarzysci rzeczywiscie sa glupi,
 ale przeciez
  nie az tak.
 
  Michja Niewiadomski

 Tu bym nie byl taki pewny Michale. Gdy sie czasem czyta/slucha/oglada
 polski parlament, to czesto ma sie wrazenie, ze osiagnieto juz dno.
 I zawsze, czasem nastepnym razem, slychac z dolu pukanie.

 Jacek A.

Bartoszewski? Mazowiecki? Geremek? Chrzanowski, Piesiewicz, Balcerowicz?
Romaszewski, Wujec, Bielecki, Buzek? Krzyzanowska, Olszewski, Wende, Tusk?


Usciski
Wojtek Jeglinski



ODP: Apel

2000-07-09 Wątek Wojciech Jeglinski

 /.../
 Przywdcy polscy musz zdecydowa, czy dla wsplnego dobra nie tylko nie
 naley, ale jest ich wrcz obowizkiem stworzy jednolity front
 przeciwstawiajcy si postkomunistom i globalistom - odrzuci rnice,
 uzna, e czy ich wszystkich obowizek wobec ojczyzny i spoeczestwa,
 obowizek wobec ich matki - Polski.
 /.../

Warto pamietac, ze badacze zajmujacy sie zawodowo studiami nad globalizacja,
nie majac jasnosci co do jej przyczyn, unikaja wartosciowania. Aby sensownie
oceniac globalizacje w kategoriach zlo-dobro niezbedne jest wstepne i
podstawowe rozroznienie, dzieki ktoremu daloby sie stwierdzic czy proces ten
jest wynikiem swiadomego dzialania czlowieka (czytaj: G-7) czy tez
przeciwnie - jest to zjawisko niekontrolowane.

Gdybysmy mieli pewnosc, ze mamy do czynienia z tym drugim przypadkiem,
globalizacje  moznaby chyba traktowac tak jak traktujemy naturalne zjawisko
przyrodnicze, ktore po prostu _istnieje_  i nie podlega ocenie. Tak jak nie
podlega jej deszcz, kosmiczny wiatr czy organizowanie sie ludzi w
spoleczenstwa. Wowczas nic nie staloby na przeszkodzie by zaprzac owo
zjawisko do pracy z korzyscia dla wszystkich.

Jesli jednak globalizacja bylaby efektem swiadomego dzialania czlowieka,
wowczas podlegalaby wartosciowaniu. Atoli, w pelni uprawniona ocena nie
bylaby jednolita, tak jak niejednolita bylaby ocena sztucznie wywolanego
deszczu po suszy. Inaczej oceni go mieszkajacy pod swiezo wyremontowanym
dachem wlasciciel elektrowni wodnej i plantacji ryzu, a inaczej  bezrobotny
w czasie pory deszczowej woziwoda, ktory w dodatku mieszka w chalupinie z
dziurawym dachem, prawda?
A teraz: coz poradzilibysmy owemu bezrobotnemu wskutek nadmiaru wody
woziwodzie? Aby przeklinal technologie, ktora pozwala  wywolac deszcz? Czy
tez aby sprobowal jakos go wykorzystac?

Aby wiedziec ile w globalizacji jest zaplanowanego
dzialania, a ile zywiolu, trzeba zapewne byc pierwszoliniowym politykiem
ktoregos z najbogatszych krajow swiata. Ja nie jestem ani politykiem, ani z
ktoregos z tych krajow. Nie sadze abym mial kiedykolwiek poznac prawdziwe
przyczyny globalizacji, nawet jesli za 50 lat zostana otwarte odnosne
archiwa, bo za 50 lat mnie tu nie bedzie. Ja jestem byly woziwoda, ktory
teraz zajmuje sie melioracja i jest w trakcie remontu dachu swego domu. I z
dziwnym spokojem czekam, az przeminie moda na ponadnarodowosc i zacieranie
badz ignorowanie roznic kulturowych, ktora towarzyszy zjawiskom ekonomicznym
i rozwojowi techniki. Globalizacja moze zagrazac temu co mi bardzo bliskie,
dobrze pojetemu patriotyzmowi, pewnemu przywiazanu do tradycji, ale, ufam,
nie musi. To troszke zalezy od nas: jak ja bedziemy traktowac...

Przy okazji chcialem zwrocic Panstwa uwage na fakt wyraznego juz
naduzywania terminu 'globalizacja', zarowno przez jej zwolennikow jak i
przeciwnikow. Globalizacja~ powoli staje sie wszystko, a termin zwolna
upodobnia sie do jeszcze jednej kliszy pojeciowej, zreszta sladem swej babci
- 'globalnej wioski' zdolnego Kanadyjczyka McLuhana.

Wojtek Jeglinski



ODP: Apel

2000-07-09 Wątek Wojciech Jeglinski

Marek Kowalewski:

 Globalizacja to termin bardziej ekonomiczny glownie odwolujacy sie do
 swobodnego przeplywu dobr materialnych , kapitalu w swiecie i zwiazanego z
 tym tworzenia stref ekonomicznych zwolnionych z wszelkich barier celnych.

Wydaje mi sie, ze obecnie zastosowanie terminu 'globalizacja' przekracza
znaczenie ekonomiczne, choc od niego, wraz z przeplywem informacji, sie
zaczelo. By pozostac przy jednym tylko przykladzie - czyz nie mowimy o
globalizacji kultury?


 Czy sama globalizacja zagraza patriotyzmowi, mysle ze nie, dla mnie sa to
 dwa niezalezne pojecia, ktore dotycza dwu odmiennych niezaleznych swiatow,
 jeden to swiat rachunku ekonomicznego ktory niezaleznie od globalizacji z
 pojeciem emocjonalnym jakim jest patriotyzm nic wspolnego nie ma i nigdy
 nie mial ( nota bene na tym podziale opiera sie sam sens handlu
 zagranicznego, eksportu , gdzie nie decyduja powiazania narodowe,
 lecz cena
 i zysk) drugi to osobisty swiat moich uczuc i emocji w stosunku do mojej
 ojczyzny, wzglednie bardziej lokalnie moich rodakow, znajomych ,
 przyjaciol, miejsca w ktorym sie urodzilem. /.../

To jest wlasnie, mniej wiecej, opis tego, co nazwalem 'dobrze pojetym
patriotyzmem':-) Niemniej, zgodnie z tym co napisalem wczesniej, uwazam ze
globalizacja nie tyle 'zagraza patriotyzmowi' co _moze_ zagarazac. Wydaje mi
sie, ze proces nie posunal sie jeszcze tak daleko bysmy mogli ocenic, jaka
sciezka przebiegl. Czy osiagnieta zostala rownowaga miedzy lokalnoscia a
powszechnoscia. Jesli taka rownowaga nie zostanie osiagnieta, globalizacja
moze wszak, znow - moze, a nie musi, powodowac wzrost zle pojetych nastrojow
nacjonalistycznych. Na zasadzie zwyklej eskalacji oporu, czy leku przed
'nowym'. Nie sposob przecenic znaczenia emocji, o ktorych piszesz, Marku.
Emocje sa tak samo realne (badz tak samo nierealne - ktoz to wie :-) jak
pieniadze. Pozytywne emocje moga podlegac, literalnie, globalizacji,
obejmujac zwolna caly glob, badz sie jej opierac.  Sadze, ze ekonomia to
najprostsza czesc lamiglowki.

Wojtek Jeglinski



ODP: Ateizm vs. agnostycyzm

2000-07-05 Wątek Wojciech Jeglinski

Uta Zablocki-Berlin:
 /.../
  Nie widzisz sprzecznosci miedzy swoimi slowami 'chce miec Boga,
 to go ma' a
  'nie mam zamiaru dyskutowac o motywacji wiary w Boga.'?

 Nie, bo z doswiadczenia wiem, ze nie ma sensu. Argumentacja jest
 calkiem inna i jakby z dwoch roznych swiat. /.../

Sprzecznosc polegala na tym, ze stwierdzenie 'chce miec Boga,
to go ma' juz samo w sobie jest dyskusja o motywacji wiary :-))
Co nie zmienia faktu, ze taka rozmowa chyba rzeczywiscie nie jest mozliwa
gdy jedna strona uzywa argumentow racjonalnych a druga irracjonalnych.
Gorzej nawet!  - ktos pojmujacy wiare w sposob irracjonalny, czyli, w
istocie, ktos wierzacy, moze w ogole nie odczuwac motywacji. Motywacja jest
przynalezna rozumowaniu przyczynowo-skutkowemu, a wiara, z definicji jest
procesem :-) 'glebszym'.
Szczesliwie, nawet ktos pojmujacy wiare w sposob opisany przed chwila, jest
zdolny do dyskusji bez odwolywania sie do argumentow nieracjonalnych.
Wowczas, jak mi sie zdaje, bedzie to rozmowa na temat psychologicznego
podloza religii, miast o motywacji _do_ wiary. Jednak nawet gdy rzecz cala w
ten sposob ujmiemy, to i tak okaze sie, ze rowniez religia 'dziala' raczej
na poziomie pierwotnego procesu myslowego, a wiec poza swiadomoscia - tam,
gdzie zwykle, w normalnym stanie swiadomosci, nie jestesmy w stanie nad
wlasnym umyslem zapanowac.

 Najbardziej zaskakujoco dla mnie jest tutaj, gdzie ja zyje, ze
 ja, jako osoba niewierzaca, a n.p. przyjaciel wierzacy wogole nie
 roznimy sie w postepowania w zyciu.

No bo to jest zupelnie inna para kaloszy, czyz nie?


 /../
  Nazwiska nie, ale ich mysli... pomagaja :-))

 Szczegolnie wyrwane z kontekstu aforyzmy - lubie to! Powaznie!
 Sama sie tym posluguje:-) Ale jest to slizga powierzchnia,
 szczegolnie u filozofow, ktorzy dzooo mowili:-)

Przepraszam, wyrazilem sie niefortunnie. Piszac 'mysli' mialem na mysli
dzielo ich zycia.

 Niech im bedzie, byle by nie Niemcy wygrali:-))

Nie lubisz niemieckiej druzyny? ;-)

Usciski serdeczne.
A prywatne listy 'misyjne' wyrzucaj do kosza ;-)
Wojtek Jeglinski



ODP: Ateizm vs. agnostycyzm

2000-07-03 Wątek Wojciech Jeglinski

Dzien dobry :-)

 Uta Zablocki-Berlin

 Wojtek Jeglinski:

 /../
  "Czy mozna pozostac obojetnym wobec pustki bytu" nie odnosilo sie do
  stosunku wierzacego wobec ateisty. Odnosilo sie do
 (domniemanego) stosunku
  ateisty do siebie samego.

 Jesli mowi to wierzacy, nabiera to inna miare. Czy chcesz ode
 mnie uslyszec
 takie zdania jak: 'Nie moge pojac, ze ktos potrafi uwierzyc w
 takie bajki?':-)

Uta, to byl tylko i wylacznie przyblizony cytat z Twego ulubionego
Nietzschego ;-) ktory cierpial z powodu absurdu, pustki i bezsensu zycia
po 'odejsciu' zen Boga... Czy temat stosunku ateistow do sensu zycia jest
dla nie-ateistow zakazany? Szkoda, bo zawsze mnie to bardzo interesowalo...

 Dlatego tak, a nie inaczej pisalam o obojetnosci. A jak ateista ma sie do
 siebie, to juz on najlepiej wie (tak samo jak wierzacy do
 siebie). Jednym udaje
 sie lepiej wierzyc w czlowieka, a innym lepiej wierzyc w Boga:-)

Znaczytsja mamy nie rozmawiac, bo kazdy najlepiej wie swoje? Rozmowa nie
jest wszak atakiem na Ciebie, Twoje poglady itd. Wbrew temu co slyszalem, od
jednego z Polandelowych rutyniarzy, ze tu sie toczy jakowas bitwa, ja tak
tego nie zamierzam traktowac :-) I widze, ze sporo osob tez tak tego nie
traktuje :-))
To co bedzie? :-)))


   /.../
Tak samo, jak nie moge udowodnic wierzacemu, ze nie
   ma Boga, nawet
   jesli mialabym dowod. Chce miec Boga, to go ma.
 
  Wydaje mi sie, ze to nie jest tak. Zupelnie nie tak.

 Nie chce miec?:-) Naprawde nie mam zamiaru dyskutowac o motywacji
 wiary w Boga.
 Nie moge, bo nie wierze. Dla mnie to wyglada na to, ze chce miec. Moze byc
 inaczej.

Nie widzisz sprzecznosci miedzy swoimi slowami 'chce miec Boga, to go ma' a
'nie mam zamiaru dyskutowac o motywacji wiary w Boga.'?


 Niewierzacy sa tak roznorodni, jak wierzacy. Nie moge sie
 oczywiscie wypowiadac
 dla wszystkich niewierzacych.

Wlasnie o to chodzilo.

 Ciekawie, ze trzeba zawsze takich wielkich nazwisk wyciagac, aby
 potwierdzic
 swoja teze. Czy to ma mnie udowodnic, ze nie mysle, tak jak mysle:-)

To ma tylko pokazac inny punkt widzenia. Nie moj i nie Twoj. To ma tylko
udowodnic, ze sa ateisci ktorzy mysla inaczej. Ciesze sie, ze
Cie w koncu do tego przekonalem.

 Czy
 nazwiska wystarczaja?

Nazwiska nie, ale ich mysli... pomagaja :-))

  Wydaje mi sie, ze dialog z Janem Pawlem II moze tylko rozwijac.
 Wiec nic sie
  nie boj.

 No wlasnie czekam na rozwijanie, a nie ma to nic wspolnego ze
 strachem, tylko z
 czekaniem...:-)

Orajt den.

 PS:
 Francuzi w ostatniej minuce mieli gola (1:1)..

... a zaraz pozniej przebiegli po twarzy wloskiego bramkarza, powodujac
krwotok z ktoregos z naturalnych otworow ciala. Bramkarz musial walczyl z
pierwszsymi objawami hipowolemii no i puscil francuska zlota bramke ;-)

Wojtek Jeglinski



ODP: ODP: Ateizm vs. agnostycyzm (bylo: Mieszane systemy wyborcze)

2000-07-02 Wątek Wojciech Jeglinski

Uta Zablocki-Berlin:

 Nie, Wojtku. Nie rozmawialismy o tej tolerancji, ktora masz na mysli.

Przyznaje, ze czuje sie nieco zamurowany. Nie chce ani Ciebie, ani nikogo
innego  zanudzac niemerytorycznym liscidlem, czyli  dyskusja o dyskusji, ale
musze przypomniec, ze nawiazujac do (domniemanego) absurdu zycia w swiecie
bez Boga odpowiedzialas:

 Zastanawiam sie, czy takie pytanie nie powstaje, bo nie ma
 obojetnosci ze strony
 wierzacych wobec ateizmu?;)

Nie gniewaj sie, ale obstaje przy swoim: tu wlasnie poruszylas problem
obojetnosci/tolerancji, ''ktora ja mam na mysli'' :-)) I tego Twojego
zastanowienia dotyczyl moj list.
Nie odnioslem rowniez, szczerze mowiac, wrazenia ze - jak napisalas -
''Nieporozumienie polega na tym, ze ja mowie o _postaci_ _Boga_, a ty [czyli
ja] o ludziach''. Zastanawialas sie nad stosunkiem wierzacych do ateistow.
I ja robilem cos podobnego.
---

 /.../
 Moze latwiej zrozumiec mnie, jesli raz mozesz mi wytlumaczy, dlaczego nie
 wierzysz w Swietego Mikolaja lub w krasnoludki. Czy nie masz potrzeby ich
 istnienia?

Uto, rozumiem i szanuje Twoj osobisty poglad i stosunek (brak:-) do Boga i
religii (zdecydowany :-)
Chociaz nie odczuwam zadnej potrzeby kontaktu z krasnoludkami (przynajamniej
o tak wczesnej porze ;-)  to wymog tlumaczenia sie z niewiary w krasnoludki
odczulbym jak pogwalcenie zasady domniemania niewinnosci. Podobnie jak
ewentualny wymog tlumaczenia sie z niewiary w Boga, wiec spij spokojnie gdy
juz wywazymy te drzwi do UE ;-)
Niemniej jednak mam wrazenie, ze mieszanie tu  krasnoludkowej argumentacji,
brzytw, logiki i Sw.Mikolaja nie ma zadnego sensu. Wiara to jest swiat
innych pojec. Sednem wiary jest brak koniecznosc dowodzenia jej w sposob
racjonalny.

Milej niedzieli wszystkim

Wojtek Jeglinski



ODP: Ateizm vs. agnostycyzm

2000-07-02 Wątek Wojciech Jeglinski

Uta Zablocki-Berlin:
 /.../
 Dlatego mowilam o  obojetnosc wobec ateizmu,
 kiedy pisales:
 'Czy mozna pozostac obojetnym wobec pustki bytu'. I zrozumialam
 ta obojetnosc
 tak samo, jak ty uzywajac to slowo.

"Czy mozna pozostac obojetnym wobec pustki bytu" nie odnosilo sie do
stosunku wierzacego wobec ateisty. Odnosilo sie do (domniemanego) stosunku
ateisty do siebie samego.

 /.../
  Tak samo, jak nie moge udowodnic wierzacemu, ze nie
 ma Boga, nawet
 jesli mialabym dowod. Chce miec Boga, to go ma.

Wydaje mi sie, ze to nie jest tak. Zupelnie nie tak.

 Wiec z ta obietnoscia nie chodzilo mi o cos pozytywnego lub
 negatywnego. Tylko o przekroczenie pewnej granicy w argumentacji,
 jesli sie
 zaklada przyczynny wiary, rowniez jako przyczynny do  niewiary,
 jak : 'Czy mozna
 pozostac obojetnym wobec pustki bytu? Czy
 mozna ugasic bol nieustajacej pogoni za sensem? '.
 Ktos, kto nie
 wierzy, nie
 odczuwa tej pustki lub bolu. _Dlatego_ nie wierzy.

Rozumiem, ze mowisz o jakiejs czesci niewierzacych. Tej czesci, ktora
nieodparcie kojarzy mi sie juz nie tyle z heglowskim ukaszeniem, co z
ciezkim pogryzieniem. Zastrzegam sie wszkaze, ze mowie o swoich
skojarzeniach i byc moze, ba! na pewno! brak mi tu rzetelnej filozoficznej
wiedzy. Niemniej, cos mi podpowiada, ze postaci takie jak Lukrecjusz,
Pascal, Dostojewski, Schopenhauer, Nietzsche, Sartre, Camus (Albert), Celine
czy nawet Szestow, a byc moze i sam Kaznodzieja - z ktorych kazdy w pewnym
okresie zycia co najmniej bardzo gleboko watpil - nie zgodziliby sie z Toba.

 Az tak spokojnie nie, bo n.p. Papiez Jan Pawel II ciagle
 proponuje dialog, nawet
 z niewierzacymi. Wiec trzeba sie przygotowac, kiedy ten dialog
 nastapi...:-)

Wydaje mi sie, ze dialog z Janem Pawlem II moze tylko rozwijac. Wiec nic sie
nie boj.

Wojtek Jeglinski



ODP: Ateizm vs. agnostycyzm (bylo: Mieszane systemy wyborcze)

2000-07-01 Wątek Wojciech Jeglinski

Uta Zablocki-Berlin:
  /.../
  Czy mozna pozostac obojetnym wobec pustki bytu? Czy
  mozna ugasic bol nieustajacej pogoni za sensem? Nietzsche
  twierdzil, zdaje sie, ze nie...A inni?

 Zastanawiam sie, czy takie pytanie nie powstaje, bo nie ma
 obojetnosci ze strony
 wierzacych wobec ateizmu?;)

Obojetnosc, o ktorej piszesz, nieuwazny czytelnik moze zrozumiec jako cos
pozytywnego, poprzez utozsamienie jej z tolerancja. Tym samym brak
obojetnosci moze wydac sie tozsamy z brakiem tolerancji. Tymczasem jest to
zasadnicze nieporozumienie. Tolerancja nie ma nic wspolnego z coraz
popularniejsza postawa utozsamiajaca  ja z obojetnoscia, czyli brakiem
stanowiska w ogole. Eskalacja takiej postawy jest wyraznie niekiedy
odczuwalny nacisk czesci srodowisk ateistycznych, zdajacych sie domagac juz
nie tyle obojetnosci, co przyzwolenia dla wszelkich przejawow czlowieczych
dzialan i pogladow. Nie dotyczy to, oczywiscie, kazdego ateisty, tak jak i,
czywiscie, nie kazdy nie-ateista zauwazyl, ze ucinanie glowy ateistom nieco
wyszlo z 'mody', czy tez, ze slowa 'ateista' i 'grzesznik' oznaczaja cos
zgola innego :-) (Tylko na marginesie warto, byc moze, tu wspomniec, ze np.
buddysci rowniez sa w zasadzie ateistami).  Skoro jednak juz jestesmy przy
ucinaniu glowy, pozwole sobie przypomniec, ze czym innym jest powiedziec
komus twoje poglady sa nie tylko bledne i okropne, ale takze szkodliwe,
jednak mimo to nie bede ucinal ci glowy i rzecz cala pozstawie Bogu, czym
innym zas stwierdzic mow sobie o religii co chcesz, to nie ma zadnego
znaczenia. Pierwsze to przyklad tolerancji, prawda? A drugie? Drugie to
przyklad obojetnosci. Obojetnosc bylaby zapewne lepsza niz nietolerancja,
gdyby nie  przeradzala sie w podstawe kultury hedonistycznej, w ktorej
zyjemy. Co wiecej, obojetnosc w znaczeniu blednie pojmowanej tolerancji, ma
bardzo silnego sprzymierzenca w coraz bardziej popularnych ideach
propagujacych nieistnienie prawdy. Zapewne idee owe sa w pelni zrozumiala
reakcja na fanatyzm prawdy, warto jednak chyba pamietac, ze tak fanatyzm
prawdy jak i brak jakiegokolwiek dla niej szacunku sa w rownym stopniu
nonsensowne. W rownym stopniu. A mimo to - odwaze sie wysunac supozycje - w
obrebie wspolczesnej cywilizacji srodziemnomorskiej przewage zyskuje
upowszechniajaca sie pogarda dla prawdy, a jesli tak, to jej wlasnie
nalezaloby poswiecac nieco wiecej uwagi niz jej przeciwnikowi. Mozna by
rzec, ze reakcja przerosla akcje, a tolerancja zzera swoj wlasny ogon.
Tolerancja tolerujac ruchy bedace wrogami tolerancji przestaje byc
tolerancja :-)  To dziala calkiem tak samo jak z demokracja.
A wszystko to napisalem po to, by zgodzic sie teza zawarta w wyzej
zacytowanym pytaniu: tak, pewnie nie ma obojetnosci, co nie znaczy, ze nie
ma tolerancji.

 Dlaczego ateizm  jest pustka bytu?
 Dla wiekszosci
 ateistow wiara jest po prostu zbedna. Dlatego sa ateistami:-)

Szczerze mowiac - nie wiem czy ateizm jest rownoznaczny z pustka bytu. Przy
czym, pragne bardzo mocno podkreslic, ze uzywajac  sformulowania 'pustka
bytu', za Nietzschem zreszta,  nie chcialem wyrazac sadu wartosciujacego w
potocznym tego slowa rozumieniu. Natomiast celowo uzylem sformulowania
wlasnie ze slownika ateistow. Czy tez, scislej, ze slownika wybitnego
czlowieka, ktory byl akurat ateista.

Nie jestem rowniez pewien czy faktycznie 'brak potrzeby wiary' jest
przewazajacym uzasadnieniem skrajnie konsekwentnej postawy racjonalnej. Sa
przeciez ateisci, ktorzy, prosze wybaczyc niezdarnosc okreslenia, maja
potrzebe Boga, ale nie potrafia uwierzyc, badz wiare stracili, prawda? I
tesknia.
Do samej 'zbednosci wiary' trudno mi sie ustosunkowac. Zapewne po czesci
dlatego, ze to pachnie troszke zbyt mocno pragamtyzmem, ktorego z kolei
nijak nie da sie odniesc do wiary :-) Przypuszczam, ze jest to przyklad
istnienia obszaru, celniej tu juz poprzednio nazwanej, nieprzenikliwosci
postaw religinych i racjonalistycznych. Nie da sie objasnic 'laski wiary'
(jesli pominiemy, jak zwykle wyjatkowy, buddyzm) ani nie da sie pojac
'zbednosci wiary'. Nie da sie opisac przezyc mistycznych jezykiem nauki, ani
nie da sie opisac doswiadczenia naukowego uczuciem.

 Dla mnie
 wiara jest taka stara, jak ludzkosc. Wedlug mnie dala kiedys odpowiedz na
 wszystkie nierozwiazalne pytania czlowieka. Coraz wiecej pytan zostalo
 rozwiazanych przez nauke. Czy pozostale pytania uspokoja mnie
 wiecej, jesli
 sobie powiem, ze jakies wyzsze stworzenie za nie opowiada. Czy
 nie mozna tez
 powiedziec, ze kiedys nauka ludzka wytlumaczy mi to wszystko bez
 udzialu Boga,
 tak jak to bylo do tej pory?

Czy dobrze zrozumialem, ze przeciwstawiasz nauke i religie?
Przeciez to sa 'swiaty rownolegle'.

 Dla mnie w zadnej dziedzinie zycia
 nie ma potrzeby
 Boga.

Nieprzenikliwosc :-)

 Pozdrowienia
 Uta

Ja rowniez pozdrawiam

Wojtek Jeglinski



Re: Zboze? bylo: Re: Re: Goral-samosiejka

1999-04-27 Wątek Wojciech Jeglinski

W ktorym miejscu i kiedy bylo zboze? Miedzy Zwirki Wigury a Banacha?
W latach 60-tych, na przestrzeni miedzy Trojdena a Banacha (petla
tramwajowa)
rosla po prostu kapusta! Szlo sie sciezka lawirujac miedzy glabami.
Pamietam dokladnie, bo robilem to 6x w tygodniu.
Piotr

Ja pamietam sciezke przez zboze pomiedzy petla tramwajowa i Zwirki i
Wigury, przechodzaca pozniej w "Czarna Droge" wzdluz dzialek, przemianowana
pozniej na Rostafinskiego, ale ktora jeszcze przy ktorejs z moich ostatnich
wizyt w Polsce ciagle byla czeszcze czarna, i droga a nie ulica. No i lata
byly raczej piecdziesiate. Jaka jest jednak potega ewolucji! zeby zboze
moglo sie zmienic w kapuste, w niespelna dziesiec lat!
Michal


Ewolucja i plodozmian, ot co. Mieszkalem na rogu Zwirek i Trojdena,
dziecieciem bedac, w latach szescdziesiatych wlasnie. I pamietam schylkowy
proces ewoluowania zboza w kapuste. Ta ewolucja nie byla rownomierna. Moge
sie mylic, ale najbardziej utkwil mi w pamieci obraz zboza w narozniku
Zwirek i Banacha a kapusty - po przekatnej, na rogu Pawinskiego i Trojdena.
A wyzej wymieniona sciezka przez kapuste czesto maszerowalem z bratem za
raczke na poranki do 'Ochoty'. Z kolei w druga strone, wowczas szutrowa
ulica Rostafinskich (dzis juz asfalt i wieczny korek) przez gory, dolki,
chaszacze i lopuchy, z rodzicami za raczke do ich przyjaciol mieszkajacych w
finskich domkach.

Wojtek




- [ REKLAMA / ADVERTISEMENT ] -
Szybka w sciaganiu, animowana, interaktywna, z muzyka i efektami
dzwiekowymi
Zobacz jak moze wygladac strona WWW:  http://www.webdesign.pl/
---



Re: Goral-samosiejka

1999-04-25 Wątek Wojciech Jeglinski

Michal Niewiadomski:

Warszawa ma przynajmniej ulice Banacha. Niezbyt dluga, ale dosc okazala,
miesci sie tam duzy szpital Akademii Medycznej (czy istnieje jeszcze cos
takiego?) a w poblizu kilka (innych?) budynkow UW. Przez ladnych pare lat
chadzalem tamtedy do pracy, a przedtem na zajecia. A z dziecinstwa pamietam
jak w tym samym miejscu byla tylko waska sciezka a po obu stronach roslo
boze.

Po krotkiej nieobecnosci brne przez listy, ktore mnie ominely z racji
przebywania z dala od kabla do ktorego mozna by modem podlaczyc. Brne i
coraz to mi milej, bowiem Poland-l ostatnio taka jak lubie: duzo roznosci a
polityka tylko z rzadka i na boku ; )
Ale co ja tu sie rozgaduje o niczym miast wprost do cytatu na wstepie wlasna
reka zamieszczonemu sie odniesc. Juz sie odnosze, tyle ze to tez nie bedzie
specjalnie o czyms, czyli o polskiej kulturze. Chyba, ze szeroko pojetej.
Wybaczcie wiec, ale musze bo nie wytrzymam.
Na tych stronach opisywano juz rozne przedziwne zjawiska internetowe, jak
chocby Wielka Tajemnice, czy zielone co podobno na Zachodzie szaleja. No a
moim zjawiskiem jest skrobanie marchewek Panstwu N. z Chin obecnie, razem
badz osobno. Do HK mnie co prawda jeszcze nie zanioslo, ale w pare lat po
panu N. i ja ulica Banacha do pracym zdazal, a wtedy gdy to pan N. podziwial
zboza lany tam gdzie dzis misateczko Akedemii Medycznej rosnie, to ja miedzy
tymi lanami w chowanego z kumplakami z podworka w chowanego i rozne takie
sie bawilem. A na rzysku to i ogniska palilismy ziemniaki w nich piekac.
Niewtajemniczonym (patrz 'Siodme Wtajemniczynie' wspomianego tu ostatnio E.
Niziurskiego) wyjasniam, ze wszystko to w odleglosci mniej wiecej 2 km od
naszego najwyzszego budynku. To byly czasy... A teraz tlumy aut a olow
wypiera tlen.
Ciag zjawiska dalszy: kiedys tu ktos z eNow wspominal kanjpke 'Gwiazdeczka'
na Starowce i swoje w niej wizyty. A ja, kiedy juz skonczylem ziemniaczki na
rogu Zwirki i Trojdena piec, a nawet przestalem chodzic po drzewach w
Mauzoleum Zolnierzy Radzieckich, tom do liceum pobliskiego poszedl i juz do
samego Starego Miasta docierac zaczalem (od poludnia!! patrz dyskusja z
AnSzy o wspolczesnej literaturze warszawkiej : )  z pannami pieknymi i
kawalerami serdecznymi. A jak juz wszystkosmy tam objerzeli to w
'Gwiazdeczce' dopelnialismy wieczoru. I tak prawie co sobota miast na
koncert jakis w samej fisharmonii. Bunt taki i niezgoda na zastany swiat,
czy co? Troche zal, ze jak slysze teraz mlodziez to od razu rozwinieta. Ot i
tyle.
Pozdrawiam. Czytam dalej. Jeszcze tylko 160 listow.

Wojtek Jeglinski





- [ REKLAMA / ADVERTISEMENT ] -
Szybka w sciaganiu, animowana, interaktywna, z muzyka i efektami
dzwiekowymi
Zobacz jak moze wygladac strona WWW:  http://www.webdesign.pl/
---



Re: Wracaja dawne czasy?

1999-04-12 Wątek Wojciech Jeglinski

Alexander Sharon:
/.../ Zydow i Francuzow /.../

No moglbym, ale wtedy glowe podniosa Anglicy.
Wojtek Jeglinski



- [ REKLAMA / ADVERTISEMENT ] -
Szybka w sciaganiu, animowana, interaktywna, z muzyka i efektami
dzwiekowymi
Zobacz jak moze wygladac strona WWW:  http://www.webdesign.pl/
---



Hotel w Jerozolimie

1999-04-12 Wątek Wojciech Jeglinski

Przepraszajac za zasmiecanie listy sprawami osobistymi, pozwalam sobie
zapytac o przyzwoity hotel w przyzwoitej cenie (ca 100 USD za dwojke) w
Jerozolimie. Moze ktos z P.T. Polandelowiczow zna?
Wojtek Jeglinski
PS. Zwiazek z polska kultura: jak juz pojade i zwiedze, to  poziom polskiej
kultury per saldo wzrosnie. Mniejsza o wartosc bezwzgledna ulamka ;-)


- [ REKLAMA / ADVERTISEMENT ] -
Szybka w sciaganiu, animowana, interaktywna, z muzyka i efektami
dzwiekowymi
Zobacz jak moze wygladac strona WWW:  http://www.webdesign.pl/
---



Re: Wracaja dawne czasy?

1999-04-11 Wątek Wojciech Jeglinski

Irek Kosa-Zablocki:
to ja bede "na bialych blachach" w drodze do
Jeglinskiego Wojciecha, bo zapraszal na beczulke, na koszt wlasny
oczywiscie.


No chcial se czlek przycupnac, odpoczac troszki, z cicha sie tylko jakims
takim dziwnie dalekim glosom polandelowej socjety poprzysluchiwac, bo tony w
uszach zabrzmialy dziwne troche i nieznane, choc nasze, swojskie,
polandelskie. A tu masz dziadku tort! Wywoluja, draznia, druhy kochane i
szczere, ze az milo na tle codziennych polandelowych dyplomacji. A przedtem
to nawet z samego Krakowa tez mnie, Holender, o te beczulke podpytywali,
tylko zwyciezca glownej nagrody, jak ten Golab we mgle nad Atlantykiem sie
rozplynal. Przyjdzie mi chyba skoczyc na rog po te beczulke i
przyjezdzajcie, kto zyw i w poblizu, a szpunt wraz wybijem! Tych na bialych
blachach sie przestrzega, by sie, a nade wszystko zony swe,przed wyjazdem
wyposazyli w helmy jakie, bo u nasz duzo dwururek ostatnio 'schodzi'.
A na koniec to chcialem przeprosic wszystkich Niderlandczykow, ze pochoponie
i bez sprawy przemyslenia naduzylem ich imienia, przyczyniajac sie do
poglebienia holenderskiej depresji alias niskiego polozenia, ktore ich
niechybnie straszliwe meczy, jak Zyda co biega bo pustym sklepie, albo
Francuza z angielska choroba.
Wojtek Jeglinski



- [ REKLAMA / ADVERTISEMENT ] -
Szybka w sciaganiu, animowana, interaktywna, z muzyka i efektami
dzwiekowymi
Zobacz jak moze wygladac strona WWW:  http://www.webdesign.pl/
---



Re: Z pamietnika kibica-cd.

1999-04-01 Wątek Wojciech Jeglinski

Andrzej Golebiowski:

Wojciech Jeglinski pisze z wielka wiara w naszych:

 Andrzej Szymoszek:
 Jak ja wygram w toto-lotka,
  awansuje w rodzinie na pierwsze miejsce pod wzgledem ilosci
  pieniedzy. Szanse podobne.

 I tu i teraz
 zakladam sie o baardzo duze piwo, ze w srode to MY wygramy. Zgoda? A jesli
 tak, to z kim sie zakladam i kto przecina?
 Wojtek Jeglinski

OK. Jak nasi wygraja stawiam beczulke.

Dojazd na wlasny koszt, he, he, he.

Andrzej

'Pooolska to jest poteeega, Pooolska to nasza rzecz...'


Wciaz baaardzo pewien awansu naszych kochanych chlopakow do Mistrzostw
Europy : ) chyle czola i uprzejmie zapytuje czy Pan woli Zywiec, Okocim, EB
czy moze Zagloba albo jeszcze co inszego?

Wojtek Jeglinski


- [ REKLAMA / ADVERTISEMENT ] -
Szybka w sciaganiu, animowana, interaktywna, z muzyka i efektami
dzwiekowymi
Zobacz jak moze wygladac strona WWW:  http://www.webdesign.pl/
---



Re: Z pamietnika kibica-cd.

1999-04-01 Wątek Wojciech Jeglinski

Andrzej Szymoszek wrote:

/.../ Tak, wlasnie, tak to wyszlo. 0:1 ze Szwecja:

: )) Polska druzyna rozegrala swietny mecz. Grajac z silniejszym, znacznie
wyzej klasyfikowanym przeciwnikiem, przez znaczna czesc zawodow przewazala,
zmuszajac, doskonala i odporna jak szwedzka stal, obrone przeciwnika do
pracy na najwyzszych obrotach. Zwyczajny i mogacy przytrafic sie kazdemu
pech sprawil, ze nasi nie odniesli, nalezacego sie nam wszak, zwyciestwa.
Trzeba przy tym zwrocic uwage, ze druzyna naszych sasiadow nie uzyskala
bramki w sposob prawdziwie honorowy, a jedynie podstepnie wykorzystala
drobny, mogacy przytrafic sie kazdemu, blad jednego z naszych huzarow.
Polacy
okazali sie szybsi, silniejsi, madrzejsi z pilka i bez
niej, lepiej grajacy w powietrzu,

nalezy wszakze pamietac, ze polska dusza jest z natury rzeczy bardzo
skomplikowana, totez polski zawodnik, ktory dajmy na to wyskakuje do
powietrznej walki, nie mysli jedynie o tym jak najlepiej pokonac przeciwnika
skaczacego tuz obok, ale ma na uwadze caloksztalt stosunkow, tu akurat,
polsko-szwedzkich, nieproporcjonalnosc populacji Polski i Szwecji, czy tez
zwraca uwage, ze skaczacy obok Szwed ma jakis taki smutek w oczach, ktory
moze byc wszak zwiazany z dlugimi nocami, brakiem swiatla, depresjami,
znaczna liczba samobojstw i alkoholikow w kraju potomkow krwiozerczych i
barbarzynskich Wikingow. No i polski zawodnik odpuszcza. Z rozmyslem pozwala
aby wolniejszy, slabszy, glupszy z pilka i bez niej, gorzej grajacy w
powietrzu Szwed wygral. Polak bowiem rozumie w swem sercu wielkim, czujacym,
ze Szwed musi jakos odreagowac bol egzystencjalny a on, Polak, do tego bolu
jest raczej lepiej wytrenowany, dzieki czemu w ogole moze o sobie mowic per
Polak i w Polsce zyc, jesli chce.
Publicznosc Z POLUDNIA Polski zachowywala sie wspaniale. Nie bylo rzutow
nozem, petard ani niemilych uchu rzeczownikow z przymiotnikami. Co prawda
to juz nie te czasy, kiedy 10 ludzi na stadionie w Chorzowie
bylo 12, a w porywach i 13 zawodnikiem Polakow

bowiem stadion w Chorzowie jest przebudowywany (Polska szykuje sie do
organizacji Mistrzostw Europy - wtedy na pewno zagramy) i miesci tylko 28
tysiecy kibicow.
Wojtek Jeglinski

PS. Relacje te dedykuje tym, ktorzy nie baczac na nic tkwia na blednej
drodze odrzucania tego co w naszym ziemskim zyciu najwartosciowsze: pilki
noznej.


- [ REKLAMA / ADVERTISEMENT ] -
Szybka w sciaganiu, animowana, interaktywna, z muzyka i efektami
dzwiekowymi
Zobacz jak moze wygladac strona WWW:  http://www.webdesign.pl/
---



Re: Z pamietnika kibica-cd.

1999-03-30 Wątek Wojciech Jeglinski

Andrzej Szymoszek:
Jak ja wygram w toto-lotka,
 awansuje w rodzinie na pierwsze miejsce pod wzgledem ilosci
 pieniedzy. Szanse podobne.

Bo wy tam na poludniu, razem z pania Malgosia, to jakos wszystko na czarno
widzicie (to chyba przez ten zuzel). A  mnie to sie wydawalo, ze graly dwie
rownorzedne druzyny, z ktorych jedna przegrala, bo grala ciut gorzej i miala
ciut mniej szczescia - jedno i drugie czasem sie zdarza. I tu i teraz
zakladam sie o baardzo duze piwo, ze w srode to MY wygramy. Zgoda? A jesli
tak, to z kim sie zakladam i kto przecina?
Wojtek Jeglinski







- [ REKLAMA / ADVERTISEMENT ] -
Szybka w sciaganiu, animowana, interaktywna, z muzyka i efektami
dzwiekowymi
Zobacz jak moze wygladac strona WWW:  http://www.webdesign.pl/
---



Re: Odp: Wojna?

1999-03-30 Wątek Wojciech Jeglinski

Wcale juz nie wierze, ze chodzi o ochrone mniejszosci. /.../

Zapisal sie czlek na liste do dyskusjow kulturalnych przeznaczona, a to sie
okazuje, ze w kwestiach prokontra doktryn aktualnych sojuszow Ojczyzny tez
sie jakos wypada okreslic. No bo chyba wypada? Mnie to sie troche podobal
ten sarkazm co tu byl niedawno, a pozniej nescafe na stole potwierdzony. Ale
z drugiej(?) strony to ja mam teraz nerwice doswiadczalna. Jak ten pies, co
mial odrozniac kolo od elipsy i w koncu, jak ta elipsa coraz bardziej kolo
zaczynala przypominac i rozeznac sie juz nie mogl co kolo a co nie, psiak
gryzl wszystkich wokol merdajac radosnie ogonem. No bo bombardowac braci
Slowian, albo nawet i nie, hanba i naduzycie praw miedzynarodowych. Nie
bombardowac i pozwolic by (wbrew telefonicznym polaczeniom niemieckiej tv)
rzneli niewinnych giaurow co Europie zalewem swietej wojny zagrazaja, tez
nie kolo i nie elipsa.
Wojtek Jeglinski


- [ REKLAMA / ADVERTISEMENT ] -
Szybka w sciaganiu, animowana, interaktywna, z muzyka i efektami
dzwiekowymi
Zobacz jak moze wygladac strona WWW:  http://www.webdesign.pl/
---



Re: Z pamietnika kibica-cd.

1999-03-30 Wątek Wojciech Jeglinski

OK. Jak nasi wygraja stawiam beczulke.

Dojazd na wlasny koszt, he, he, he.

Andrzej

Jasne, ze na koszt wlasny.  A skad wasc bedzie do mnie jechal, jesli laska?
Wojtek



- [ REKLAMA / ADVERTISEMENT ] -
Szybka w sciaganiu, animowana, interaktywna, z muzyka i efektami
dzwiekowymi
Zobacz jak moze wygladac strona WWW:  http://www.webdesign.pl/
---



Re: Kult na wiosne

1999-03-26 Wątek Wojciech Jeglinski

 Andrzej Szymoszek:
A co bylo w nastepnych dniach? To jest wlasciwie dobry pomysl:
  czlowiek ma wyrzuty sumienia, ze za rzadko do muzeum chodzi?
  To powinien isc w poniedzialek. Klamke pocaluje, cenny czas
  zachowa ;-), i sumienie uspokoi.


W nastepnych dniach to my juz prosto do apteki po krople szli ;) Dobre te
krople i pamiec po nich rzewna...
Na wystawe pojdziemy 29 marca i zaraz wszystko opisze.

Wojtek Jeglinski




- [ REKLAMA / ADVERTISEMENT ] -
Szybka w sciaganiu, animowana, interaktywna, z muzyka i efektami
dzwiekowymi
Zobacz jak moze wygladac strona WWW:  http://www.webdesign.pl/
---



Re: nazwy miast

1999-03-26 Wątek Wojciech Jeglinski

Zielone:
 jaka polska nazwe ma niemieckie miasto Allen?

Nie wiem. Ale znam za to regule Allena: wystajace czesci ciala, jak
malzowiny uszne i ogony, ssakow zyjacych w klimacie cieplym sa dluzsze niz u
ich bliskich krewniakow zyjacych wsrod chlodow.

Wojtek Jeglinski
PS. Uprzejmie prosze o pohamowanie wyobrazni w kwestii wystajacych czesci
ciala Eskimosow vs Pigmejow



- [ REKLAMA / ADVERTISEMENT ] -
Szybka w sciaganiu, animowana, interaktywna, z muzyka i efektami
dzwiekowymi
Zobacz jak moze wygladac strona WWW:  http://www.webdesign.pl/
---



Re: Czy warto przebaczac

1999-03-23 Wątek Wojciech Jeglinski

 Uta Zablocki-Berlin:
[..]
CZY POTRAFISZ zamiast slow:
Panie przebacz ludziom,
Ktorzy wyrzadzili mi zlo -
Powiedziec
Panie, przebacz mi,
Ze wydaje mi sie,
Iz ludzie wyrzadzili mi zlo?
Jesli potrafisz,
To modlitwa twoja jest piekna.

Mikolaj Gogol z 'W Kregu Modlitwy'


Magda Nawrocka:
/.../ Niech tam Pan Bog wybaczy moim krzywdzicielom - i tak zrobi jak
chce.:) Nikt jednak nie moze ode mnie wymagac, bym potulnie,
biernie i na slepo przyjmowala zadawane mi razy.

Wydaje mi sie, ze Gogol mogl miec na mysli wiare, ze doznawane od innych
ludzi zlo ma za zadanie czegos nas nauczyc, a wszyscysmy, wraz ze
zlo-czyncami, jeno narzedziami w boskich rekach.

Wojtek Jeglinski



Re: Podworko w akcji

1999-03-21 Wątek Wojciech Jeglinski

Zycie jest krotkie

Wojtek Jeglinski



Re: Bardziej niz mi sie kiedys wydawalo.

1999-03-21 Wątek Wojciech Jeglinski

 Zycie jest krotkie

 Wojtek Jeglinski

 Zas ars jest longa.

 Ted Morawski

Ars amandi?

Wojtek Jeglinski



'Kiedy madry jest glupi' albo orzel z pacjentem u pupy

1999-03-18 Wątek Wojciech Jeglinski

Nadal nie wiadomo dokladnie, dlaczego David Pologruto, nauczyciel fizyki w
szkole sredniej, zostal pchniety przez jednego z uczniow nozem kuchennym.
Powszechnie znane fakty sa takie:
Jason H., piatkowy uczen drugiej klasy szkoly sredniej w Coral Springs na
Florydzie marzyl o studiach medycznych. Nie o jakichkolwiek studiach
medycznych, ale na Uniwersytecie Harvarda. Pologruto ocenil rozwiazanie
przez Jasona testu z fizyki na 80 punktow. Przekonany, ze taki wynik -
dajacy mu zaledwie czworke - grozi obroceniem w niwecz dalszych planow,
Jason zabral do szkoly noz kuchenny, wszedl do laboratorium fizycznego,
rzucil sie na nauczyciela i zanim zostal obezwladniony, dzgnal go w
obojczyk.
Sedzia uznal, ze Jason jest niewinny, poniewaz podczas tego incydentu mial
chwilowo ograniczona zdolnosc oceny wydarzen. Werdykt ten opieral sie na
opinii konsylium zlozonego z czterech psychologow i psychiatrow /.../
Jason zostal przeniesiony do szkoly prywatnej, ktora ukonczyl po dwoch
latach jako najlepszy uczen w klasie. Dokladne opanowanie materialu objetego
programem nauczania dawaloby mu ocene bardzo dobra, ale Jason nie poprzestal
na tym. Bral dodatkowe lekcje, chodzil na zajecia dla zaawansowanych i w
rezultacie zdal z ogolnym wynikiem celujacym. Aczkolwiek ukonczyl szkole z
wyroznieniem, jego byly nauczyciel fizyki, David Pologruto, narzekal ze
nigdy go nie przeprosil ani nawet nie poczuwal sie do odpowiedzialnosci za
to, co mu zrobil.
Nasuwa sie pytanie: jak ktos o tak ewidentnie wybitnej inteligencji mogl
postapic tak irracjonalnie, tak beznadziejnie glupio? Odpowiedz brzmi:
inteligencja, ktora wykazujemy sie w nauce ma niewiele wspolnego z zyciem
emocjonalnym. Najbystrzejsi sposrod nas moga dac sie poniesc nieokielznanym
emocjom i dzialac pod wplywem niekontrolowanych impulsow; osoby o wysokim
ilorazie inteligencji moga zadziwiajaco nieudolnie kierowac swym zyciem
prywatnym. /.../

Daniel Goleman 'Inteligencja emocjonalna'. Rozdzial III: 'Kiedy madry jest
glupi'. Przeklad Andrzeja Jankowskiego.



Kwestia smaku

1999-03-14 Wątek Wojciech Jeglinski

Norwid napisal kiedys, ze bez wspoldzialania chocby czesci narodu nie da sie
narodu pokonac.
Czyms doprawdy przedziwnym jest fakt, ze w Polsce lat 1949-1989 bylo tylu
rodakow, ktorzy 'wspoldzialali' a mimo to po czesci wlasnie dzieki nim
Polska nie stracila swej odrebnosci. Takze i przede wszystkim - odrebnosci
kulturowej.
Kim sa owi rodacy? Ano wlasnie artystami, ludzmi nauki - tworcami. Istniala
jednak, i istnieje, pewna granica oddzielajaca okazjonalnych polskich
tworcow niepolskich zgola 'dziel' od tworcow przekraczajacych wszelkie
granice. Zapewne Poeci i Pisarze, ktorzy ulegli 'opium dla mas' a rebour,
mieli prawdziwego pecha. Wiekszosc z nich bowiem dosc szybko odwrocila sie
od zgubnej uzywki MELSizmu, a jednak to wlasnie ich twory pamieta sie do
dzis, a nie chmar poetow i pisarzy, Wazykow, Lecow, Pasternakow, Sluckich,
Dobrowolskich, itd, itd., ktorzy ni z Soso ni z nogi stolowej nie byli w
stanie wydobyc nic ponad lipe. No, ewentualnie osike.
A mimo to wyobrazam sobie czasem co by bylo, gdyby nas jednak lepiej i
piekniej kuszono, slano kobiety rozowe plaskie jak oplatek lub fantastyczne
twory z obrazow Hieronima Boscha...
co wtedy by z nami bylo?
A czasem sobie wyborazam rzecz juz calkiem fantastyczna. A gdyby nie
wspoldzialal NIKT, absolutnie nikt z Artystow czy artystow?

Wojtek Jeglinski



Re: calkowicie rutynowo (ide na Kopiec Kosciuszki)

1999-03-13 Wątek Wojciech Jeglinski

Pan Stanislaw Ignacy Witkiewicz wrote on 6 March 1934:

I CZELADNIK: To ci struba, psia ja cholera w susza, by ja, wlan!

SAJETAN: Juz ci sie tez jezyk w tych wyklinaniach skielbasil - daj lepiej
spokoj. Ja chce, zeby kto ten proceder raz detalicznie wyswietlil, a ten
klnie juz bez zadnego dowcipu i bez zadnej francuskiej lekkosci.
Poczytalbys lepiej 'Slowka' Boya, aby choc troche kultury narodowej nabrac,
ty wandrygo, ty chalapudro, ty skierdaszony wa,drol/aju, ty chliporzygu
odwantroniony, ty wszawy bum...

KSIEZNA (zimno; urazona): Sluchacie czy nie? Jesli bedziecie sie wyklinac
miedzy soba, to ide w tej chwili na five o'clock, starodawnym obyczajem
arystokracji. Tylko wasze przeklenstwa skierowane do mnie bawia mnie, wy
chlipacy, wy purwykol/cie, wy kurdypiel/ki zafa,dziane...

Szewcy. Naukowa sztuka ze 'spiewkami' w trzech aktach. Akt pierwszy.



Re: Przeslanie do lingwisty

1999-03-13 Wątek Wojciech Jeglinski

Andrzej Szymoszek
Tylko co to ta Trawwa.

Grass is always greener on the other side...
Wojtek Jeglinski



Re: Rozterki inteligenta

1999-03-13 Wątek Wojciech Jeglinski

Niezawodna Pani Izabella znow dostarczyla myslom mysli. I ja sadze, ze teatr
kukielkowy NIEKIEDY najlepiej oddalby trudna role inteligenta. Przed, srod,
powojennego, bez roznicy.

  /.../ Ubolewanie nad glupota i krotkowzrocznoscia inteligencji nie jest
  wymyslem dzisiejszych publicystow i ma dluga historie. Juz Slowacki
  pisal o tym w "Beniowskim", a pozniej walkowali ten temat m.inn.
  Brzozowski i Boy, biorac na tapete powierzchownego, hamletyzujacego
  i rozhisteryzowanego polskiego inteligenta.

  W ich slady poszedl w pewnym okresie Galczynski, ktory drwil ze
  znerwicowanych i chwiejnych - a jednoczesnie udajacych nadzwyczaj
  pewnych siebie - inteligentow /.../


Naprawde wolalbym aby Galczynski kojarzyl mi sie tylko z Poezja, ale
niestety tak nie jest. I wspomniana przez Pania Izabelle karykaturalnosc 'na
zamowienie' niestety istnieje. Staram sie pamietac, ze Galczynski pisal i
takie (krotkowzroczne : )) - wszak dzis 12 marca 1999!)  wiersze:

Przed mauzoleum Lenina

Ten dzien widze znowu i znowu -
ten dzien - nigdy nie zapomne o nim:
Wiatr surowy i rzeski dal
i snieg lezal na Placu Czerwonym.

Pamietam, ze zachodzilo slonce
nad Mauzoleum , po pieknym dniu.
Grzeszny czlowiek, po latach bladzen
wreszcie dotarlem tu.

Ilez by jeszcze trzeba trab, zalobnych nut!
Bo, ze umarl, to ciagle boli -
Ten, ktory centrum globu przesunal na wschod
ramieniem proletariackiej woli.

Przysiegam: Juz nigdy nie bede slaby,
pioro w promien przemienie i niech sie promieni.
Oto nowe stulecie. A tylko dwie sylaby:
LENIN.
K.I.Galczynski


Staram sie pamietac takze o podobnych wierszach Szymborskiej, Tuwima, majac
nadzieje, ze to jeden ze sposobow niszczenia chwiejnosci i krotkowzrocznosci

Wojtek Jeglinski



-Original Message-
From: Discussion of Polish Culture list
[mailto:[EMAIL PROTECTED]]On Behalf Of Izabella
Wroblewska
Sent: Thursday, March 11, 1999 9:16 PM
To: [EMAIL PROTECTED]
Subject: Rozterki inteligenta


  Niedawno natknelam sie w "Trybunie", czy tez "Przegladzie tygodnio-
  wym" na taki mniej wiecej poglad, ze jedna z waznych rzeczywistych
  przyczyn gospodarczego upadku tzw. realnego socjalizmu nie tylko
  w Polsce, ale i na swiecie, byla stagnacja umyslowa i ograniczenie
  swobod niezbednych do tworczego myslenia. Jednym slowem wytrzebienie
  niepotrzebnych z pozoru elitarnych aspiracji, czyli tego wszystkie-
  go, bez czego dusi sie i buntuje - jak pisal Galczynski - denerwuja-
  co zadufana w sobie bladzaca nacja - czyli po prostu inteligencja.
  Zwlaszcza inteligencja humanistyczna.

  Z pewnoscia jest w tym sporo racji.

  Ubolewanie nad glupota i krotkowzrocznoscia inteligencji nie jest
  wymyslem dzisiejszych publicystow i ma dluga historie. Juz Slowacki
  pisal o tym w "Beniowskim", a pozniej walkowali ten temat m.inn.
  Brzozowski i Boy, biorac na tapete powierzchownego, hamletyzujacego
  i rozhisteryzowanego polskiego inteligenta.

  W ich slady poszedl w pewnym okresie Galczynski, ktory drwil ze
  znerwicowanych i chwiejnych - a jednoczesnie udajacych nadzwyczaj
  pewnych siebie - inteligentow. Jeszce przed wojna pisal w "Ludowej
  zabawie" (1934) :

  Po zjedzeniu porcji cieleciny
  inteligent w stawie sie utopil
  psiajegomac !
  .
  Troche krzyczal przedtem o Wagnerze
  psiajegomac !
  O Wolterze i Baudelairze
  psiajegomac !

  "Ze trzeba powziac oddech szerszy"
  psiajegomac !
  Zostal po nim smrod jak po tomiku wierszy
  psiajegomac !

  Albo w 1936 roku ("Wciaz uciekamy") :

  Wciaz uciekamy. Z miasta do miasta.
  Inteligenci.
  Teskniaca nacja. Ginaca klasa.
  Mali, zmarznieci.

  A przede wszystkim w 1947 roku w "Smierci inteligenta" :

  Przeziebiony. Apolityczny.
  Nabolaly. Nostalgiczny.
  Drepce w kolko. Zaglada.

  Chcialby. Pragnalby. Moglby. Gdyby.
  Wzrok przeciera. Patrzy przez szyby.
  Bialy kon ? Nie, snieg pada.

  Wszystko krzywe. Wszystko nie takie.
  Na ziemi znaki. Na niebie znaki.
  Przepraszam, a gdzie kometa ?

  Cipcius z Londynu pisal przecie
  w wielkim sekrecie o komecie.
  Kometa. Ale nie ta.

  Wiec obrazony. Wiec zatruty.
  Wszedzie za pozno. O dwie minuty.
  O dwie minuty. We snie.

  Mieli przyjsc szosa. Gdzie ta szosa ?
  Jak gdyby wlos wyrywal z nosa,
  usmiecha sie bolesnie.

  Wiec lezac krzyzem, zadecydowal.
  Stanal na glowie. Spuchla mu glowa.
  Zegnajcie, dzieci, zono !

  I paszkwil rabnal na pewna pralnie,
  ze w pralni bylo niekulturalnie
  i ze go zniewazono.

  A teraz co ? Teraz sie martwi.
  A moze klasztor ? Moze do partii ?
  Lecz tu czy tam - migrena.

  Boczna uliczka, zaulkiem kretym
  idzie pod wiatr ten polski swiety
  z fortepianem Szopena.
  .

  Kiedy sie czyta ten ostatni wiersz z dystansu czasu, to oczywiscie
  nalezy pamietac, ze jego rozparzony 

Re: Przeslanie do lingwisty

1999-03-10 Wątek Wojciech Jeglinski

Mozna tak troche po o Macku.

:)) Umarl Maciek umarl i lezy na desce
Gdyby mu zagrali zatanczyl by jeszcze

No tak, przepraszam, on mial raczej Mack the Knife, czy jakos tak.
Ale ze byl z Irlandii? Pierwsze slysze.
A moze ta kreseczka jeszcze gdzie indziej i Szkot?

Wojtek Jeglinski



Re: Zupelnie wyjatkowo Pepe wroc

1999-03-09 Wątek Wojciech Jeglinski

Magda N


//

 SEKATE DRZEWO

/.../

Z takim tekstem sie nie dyskutuje. Wiec moze tylko przytocze Marka
Aureliusza 'Zaden trud nie jest nienaturalny dla reki ani dla nogi, dopoki
noga czyni to, co jest obowiazkiem nogi, a reka - reki.'
('Rozmyslania' - cytat z pamieci, przepraszam za brak pelnej :) bibliografii
:)
Wojtek Jeglinski
PS. Chyba sie nie dyskutuje ()



Re: koniec swiata

1999-03-07 Wątek Wojciech Jeglinski

Pani Wodny Koziorozec



tez mi sie kiedys wydawalo, ze na P-L da sie tanczyc, nawet kiedys z ta
mysla
serwowalam ciasteczka stymulujace, ale okazuje sie, ze poki co taniec z
szablami cieszy sie najwiekszym zainteresowaniem. Moze ma to cos wspolnego
z
bulawa w plecaku i skrzydlami husarskimi, czasami trzeba je gdzies
rozprostowac.

O, jeszcze mi daleko do patriarchy;
Jeszcze sie w pol-czcigodnym wieku licze,
Jeszcze pomstuja na mnie za plecami
W narzeczu zwad i klotni tramwajowych;
'Taki, owaki...' - coz, przepraszam, ale
Ja w glebi duszy nie zmieniam sie wcale.
/.../


Mandelsztam/Pomianowski



Re: wynik

1999-03-06 Wątek Wojciech Jeglinski

Pani Mirka Kozak:
I know, it's only rock and roll but I like it :-))

No to 'Let's dance', 'Dancing queen', moze 'Grande valse brillante', byle
nie z szablami!!
: ))
Wojtek Jeglinski

PS. Albo i nawet, a co, 'Dance me to the end of love', jako ze 'Do tanga
trzeba dwojga' ; )



Re: wynik

1999-03-06 Wątek Wojciech Jeglinski

Pan Witold Owoc:
Przykladowo p. Wojciech Jeglinski, a takze kilka osob w listach
prywatnie do mnie, napisalo iz nie czuja sie na silach podjac decyzji,
bo np. sa zbyt krotko na liscie.

Pomylka!! p. Wojciech Jeglinski w tej sprawie nie pisal do nikogo prywatnie.
Jedyne co napisal w sprawie tzw. glosowania, ukazalo sie na tej liscie.
Wojtek Jeglinski



Re: bohaterowie Tok Szoku- Kazik

1999-03-06 Wątek Wojciech Jeglinski

No i wlasnie, tu jestem nie doinformowana. Miedzy innymi kasetami
mam "Kult - Tata Kazika" oraz "Kult - Tata 2" i na ani jednej
obwolucie slowa o "Tacie". Pod "slowa i muzyka" widnieje Kazik
Staszewski oprocz: "Wroci wiosna baronowo", "Smierc poety" i
"Ballada o dwoch siostrach" - slowa K. I. Galczynski.
No wiec, co z tym "Tata"?

Sa tu lepsi specjalisci od Staszewskich : ), niemniej na wymienionych przez
Pania kasetach powinnno byc STASZEK Staszewski, nie Kazik Staszewski, w
miejscu autora tekstow i muzyki. To jest wlasnie Tata Kazika - rownie
interesujaca postac jak Syn Staszka. Tyle, ze w gorszych czasach przyszlo mu
zyc...
I ja serdecznie pozdrawiam
Wojtek Jeglinski



Re: bohaterowie Tok Szoku- Kazik

1999-03-05 Wątek Wojciech Jeglinski

Pierwsza kasete dostalam przed kilku laty od warszawskich
przyjaciol, ktorzy wrzeszczac nad Wigrami "Celina, Celina",
natychmiast orzekli - to jest cos dopiero dla Magdy! No i mnie
opetalo. Jak mnie nie popusci, tym lepiej. Na ciekawa starosc mi
sie zanosi z tkim Kazikiem.:

I ja obejrzalem zderzenie wrazliwego, szczerego artysty z wyrachowanymi, ;)
postmodernistycznymi ;) dziennikarzami, ktorych boginia zda sie wylacznie
mamona a jak o milosci to musi byc sensacyjnie. Na to Kazik ze spokojem, ze
im dluzej on ze swoja zyje tym perwersyjniej sie kocha. Normalnie,
codziennie i szczerze. Kto w zwiazku ten rozumie. Lubmy Kazika!
Niemniej, spiewajac wraz z Pania Magda 'Celina, Celina', musze jednak popsuc
zabawe i prosic o probe odroznienia tekstow 'Taty Kazika' od 'Kazika'.
Wojtek Jeglinski



'Mala stylistyka' 1905 roku

1999-03-05 Wątek Wojciech Jeglinski

Oto czytanka. Jej zrodlo to 'Mala Stylistyka - Materyaly i wskazowki
metodyczne do pierwszych cwiczen w nauce jezyka polskiego dla dzieci od lat
9-ciu do 12-tu' - wylozyl w pierwszym wydaniu August Feske. Wydanie piate na
nowo opracowane i uzupelnione, Warszawa, nakladem i drukiem M.Arcta, 1905.

'Uwagi i przestrogi dla dzieci piszacych listy.

1) List jest rozmowa miedzy dwiema osobami oddalonemi, a zatem powinien
posiadac przymioty zwyczajnej rozmowy, t.j. zdania powinny byc jasne i
zwiezle, uklad mysli prosty, naturalny i lekki, rozniacy sie od zwyczajnej
rozmowy jedynie staranniejszym wyslowieniem.

2) Przed zaczeciem listu pomysl wprzod o czem masz pisac.

3) Piszac, wyobraz sobie, ze z piorem w reku mowisz do osoby obecnej; pisz
jakbys z nia ustnie mowil.

4) Rodzicom, opiekunom i nauczycielom okazuj w liscie wdziecznosc i
szacunek.

5) Pisz tak, abys sie nigdy przed nikim za slowa swoje nie rumienil.

6) Strzez sie pisac o kimbadz ublizajaco.

7) Nie pisz bez potrzeby dlatego tylko, abys pisal; ani o tem, co nie warto,
bo 'kto bredzi, nie ma odpowiedzi.'

8) Listy pisz wyraznie, czytelnie. Dlatego nim list zapieczetujesz, odczytaj
go z uwaga.

9) Piszac naraz kilka listow, nie pomyl sie w adresie.

10) Roztropnosc i uprzejmosc dla kazdego niech zawsze beda ci prawidlem.

/.../'

Cytowal
Wojtek Jeglinski



Re: Seans Horwatha

1999-03-02 Wątek Wojciech Jeglinski

To co, sa te elementy. Pan przytakuje, ze odwazna decyzja. Ale
  jesli ktos pisze w pierwszej osobie i daje bohaterowi na imie jak
  ma sam, to cos cholerka musi w tym byc, utozsamienie jakies.

No tosmy sobie przytakneli i juz obaj jestesmy przekonani, ze sa elementy :)

A Pan moze tez zostal przedstawiony? Tylko jako kto? Kuba?
  O'Brien?

Tu musze rozczarowac, niestety nie. Troszke mlodszym jednak i ulica nie ta.
Autora poznalem dzo pozniej i nie na Mokotowie.
Jak Pan pewnie zauwazyl napisalem 'znam' a nie 'przyjaznie sie', wiec na
pewno nie ci bohaterowie. Co wiecej omawiane przez nas 'elementy' to chyba
troszke mniej niz 'autobiografia'.

Ja moze uzylem zlego slowa, nihilizm. Jakos nie potrafilem znalezc
  niczego lepszego. Tam jest o mlodych ludziach, ktorzy wyprawiaja
  rzeczy mnie na przyklad w okreslonym wieku zupelnie obce, wrecz
  wrogie. Antykomunista i dzialaczem NZS to sie zostawalo w moim
  przekonaniu z puli takiej no "katolickiej". A najciekawsze, ze
  mimo takiego trybu zycia bohaterowie cos osiagaja, potrafia sie
  sprezyc, wiele rzeczy latwo im przychodzi.

Mnie to sie wydaje, ze Pan uzyl bardzo dobrego slowa. To juz taka Pana cecha
chyba - uzywanie wlasciwych slow : ))


   Nie rozumiem. Co Czarne w gorach blisko Wroclawia. Blisko Wroclawia
 to byla Panna Nikt.

   A Praga wiadomo w sensie ze taki ludowy folklor miejski
 przestepczy. Hlasko, Nowakowski, ale troche i Osiecka. Ona pijala
 na Saskiej Kepie i z nia mi sie ta Saska Kepa kojarzy, a mam
 ciotke na Walecznych.

Pardonnez moi. Pewnie chcialem zeby koniecznie bylo inteligentnie a wyszlo
tez na 'i' ale illegible. Z ta Praga , Osieckiej ulubiona knajpka, folklorem
itd. ma Pan oczywista racje (choc Nowakowski mnie sie osobiscie 'knajpianie'
kojarzy z ex- 'Gastronomia', vis a vis Muzeum Wojska)
A co do reszty to ja teraz przepraszam, ze juz tak zwyczajnie i po prostu
napisze ciag skojarzen moich, na manowce(?) biegnacych.

Horvath - Mokotow - lata siedemdziesiate - literatura.

Literatura - lata siedemdziesiate - Praga - Stasiuk.

'Seans' -'Jak zostalem pisarzem (proba autobiografii intelektualnej'

= Mamy Warszawe od drugiej strony nie tylko geograficznej.

No i jeszcze:

Stasiuk - ksiazka - wydawnictwo - Wydawnictwo Czarne - Czarne, wies w
Beskidzie Niskim, gdzie Stasiuk obecnie mieszka na poludnie od Warszawy

Na poludnie od Warszawy - Wroclaw - A.Szymoszek - moja gaffa z dziedziny
czarnego sportu i zlota

Ja pana pardon za ekskjuzmi : )

Wojtek Jeglinski
PS. Tak naprawde to ja wiem gdzie lezy Wroclaw. Ale mimo wszystko ode mnie
liczac to troche poludnie, prawda?



Re: Czas i przestrzen Ogniem i Mieczem

1999-03-01 Wątek Wojciech Jeglinski

'List do M.' na odwrot: Tak zle mi Pan zyczy ?


Im jam dluzej bywalcem tajemniczej wyspy kawiarnianych stolikow, tym
pewniejszym, ze dobrze Pani zycze.
A powaznie : ) to ja tu na pewno kol/ek zadnych czynic nie chce, ale dziwic
mi sie wolno. Skad 'ma sie cykora' jesli to nie humanistyka jest najwyzszym
osiagnieciem, a humanistyka ho, ho?
Korfanty versus Chmielnicki to ciekawe. A jeszcze byloby ciekawsze gdyby
ktos od niedzwiedzia napisal jak to Korfantego stamtad widza (jesli w ogole
zauwazyli :)

Korfanty
byl wedlug niego w rownym stopniu symbolem zlych energii dla Niem-
cow, co Chmielnicki dla Polakow - znal dobrze Niemcow, wychowal
sie u nich, a potem (szczegolnie podczas powstan slaskich) realizu-
jac interesy polskie dzialal na niekorzysc zywotnych interesow swo-
ich bylych wychowawcow.

Jak to wedlug Pani jest?
Czy dla Pani Chmielnicki to zdrajca czegos, czy obronca czegos innego?
Jak to sie mowi w anglosaskich krajach, pytam tylko z ciekawosci : )
Mozna zignorowac...
Wojtek Jeglinski
PS. Lubi Pani Dzem?



Re: Walczace dobro plus kara smierci

1999-02-28 Wątek Wojciech Jeglinski

 Grzegorz Swiderski
Sent: Friday, February 26, 1999 11:23 PM


mozemy za Poronie, Gelmanie i Angrie
podstawic pojedynczych ludzi zyjacych w stanie natury. Pod
Poronie, Gelmanie i Angrie mozemy podstawic dowolne jednostki
organizacyjne w spoleczenstwie, ktorych czlonkowie wyzbyli sie
niektorych swoich naturalnych praw na rzecz tych jednostek.
Moga to byc ludzie, rodziny, klany, plemiona, ksiestwa,
panstwa.

No i wlasnie tu sie nie zgadzamy : )

Czyli czlowiek ma naturalne prawo zabic napastnika, nawet jesli
nie stanowi on bezposredniego zagrozenia.

Moim zdaniem, Panskie 'czyli' jest nieuprawnione.
Jesli Pan nie ma nic przeciwko temu, zakonczmy na tym, dobrze?


Jesli tak, to panstwo
nie moze tego prawa zlikwidowac, co najwyzej moze je przejac -
czyli zabierajac je czlowiekowi musi samo je wypelnic.
Wszystkie prawa, ktore teraz maja panstwa musieli kiedys (gdy
nie bylo panstw) miec pojedynczy ludzie.

Zachecony Panskim linkiem odwiedzilem odnosne strony. Do zobaczenia na
Mazurach!
Wszystkiego dobrego
Wojtek Jeglinski



Re: Czas i przestrzen Ogniem i Mieczem

1999-02-27 Wątek Wojciech Jeglinski

/.../
Prof.Tazbir twierdzi w "Polityce", zupelnie przeciwnie niz calkiem przeze
mnie nie powazany pan Kaluzynski, ze glowna przyczyna konfliktu pol-
sko-ukrainskiego, wcale nie byly roznice religijne, czy etniczne. Glowna
przyczyna wedlug niego byl spor kozacko-szlachecki. Panowie po prostu
nie chcieli sie posunac na lawce zwanej wladza, aby w ten sposob uczy-
nic miejsce dla nowych wspolbraci w herbie i przywilejach. Normalka.

150 lat pozniej Katarzyna Ii zlikwidowala obu antagonistow: Zaporoze
i Rzeczpospolita, czyli gdzie dwoch sie bilo, tam trzecia skorzystala.


Malgorzata (w trakcie wprawek przedmaturalnych)


No, niez,le, cholerka, niez,le (l nie ma /)

A Pani Malgosia to sie nam tu zapowiada, ze niejeden jeszcze uslyszy.
Pani Malgosiu, czy Pani konczy edukacje na maturze? : )
A jesli nie, to, prosze wybaczyc jeslim zanadto wscibski, co dalej?  SGH? :)
Wojtek Jeglinski
PS.'Politycznego' prof.Tazbira nie czytalem, ale wyglada na to, ze pelna
zgoda z Adamem Krzeminskim w 'Tygodniku Powszechnym'
PPS. Do ktorego liceum Pani chodzi?



Re: Walczace dobro plus kara smierci

1999-02-25 Wątek Wojciech Jeglinski

Fajna ta lista. Dwie rownolegle dyskusje na ten sam temat. Pewnie dlatego,
ze
kazdy z nas ma zapewne jakas wlasna, krotsza lub dluzsza, i
zmieniajaca sie z czasem liste osob, odpowiadanie ktorym uwaza za lezace
ponizej wlasnej godnosci. Postingi ich czyta sie na zasadzie "co ten balwan
znowu napisal", ale pozostaja (zazwyczaj) bez odpowiedzi. Malo to moze
chwalebne, ale dobre dla wlkasnego zdrowia psychicznego.

: ))


Tymczasem chcialbym tylko podpisac sie obie rekami pod

Moze
jest to bezczelne wlazenie czlowieka w
kompetencje Pana Boga. Gdyby Pan Bog chcial smierci modercy,
poslalby mu taki na przyklad zawalik serca przy podrzynaniu
ofierze gardla. Albo wykanczajaca marskosc watroby, albo
samochodowy poslizg we mgle... A Pan Bog nic. Zostawil czlowiekowi
wolna wole

i prosze pana Grzegorza o wybaczenie, ze tak naokolo do Niego sie zwracam.

Grzegorz Swiderski
Sent: Wednesday, February 24, 1999 1:20 PM

To, ze rzeczywistosc jest zlozona nie jest zadnym argumentem
przeciw podejmowaniu trudnych decyzji. Jesli ma Pan trudny
dylemat to nawet brak jakiegokolwiek czynnego dzialania nie
pomoze Panu w uniknieciu bledu. Nie jest tak, ze biernosc jest
zawsze korzystniejsza i bardziej moralna niz czynne dzialania.

Czy mam rozumiec, ze po jednej stronie mamy kare smierci, czyli 'podjecie
trudnej decyzji' albo 'czynne dzialanie', a po drugiej jej brak, czyli 'brak
jakiegokolwiek czynnego dzialania' albo 'biernosc' ??

Nie jest tak, ze biernosc jest zawsze korzystniejsza i bardziej moralna niz
czynne dzialania.

Nie jestem pewien czy da sie stopniowac moralnosc, a nadto odnosic ja do
pragmatyzmu.


Rozumiem, ze wg Pana gdy w sposob jak najbardziej umyslny,
swiadomy i zimny bez emocji zabije w obronie wlasnej
napastnika, ktory mnie atakuje z wyraznym zamiarem pozbawienia
mnie zycia, to popelniam grzech, tak? Jesli tak, to
rzeczywiscie nie jestem w stanie Pana przekonac, ze KS jest
moralna.

Czy broniac sie nie mozna celowac w kolano? Szczegolnie broniac sie tak
profesjonalnie jak Pan proponuje: na zimno i bez emocji.

Oczywiscie, ze jestesmy daleko. Zeby cos udowodnic musze wyjsc
od jakichs zalozen - byc moze dalekich od udowadnianego
twierdzenia. Bez zalozen nie da sie niczego udowodnic - bez
wiary w jakies podstawowe wartosci nie da sie w ogole
wartosciowac.

Pozwole sobie raz jeszcze powtorzyc, ze stosunek do kary smierci jest, moim
zdaniem, czyms innym niz stosunek do logicznie przeprowadzonego dowodu
naukowego, czy raczej, bez masla maslanego, do dowodu naukowego.

"Nie zabijaj" dotyczy tylko zabicia osoby niewinnej -
nie dotyczy zabicia zwierzecia, atakujacego napastnika,
zolnierza wrogiej armii czy powieszenia bandyty.

Zabicie zolnierza wrogiej armii to jedno, kara smierci wykonywana na
czlowieku, ktory juz nikomu nie zagraza - drugie.

Wojtek Jeglinski



Re: Walczace dobro plus kara smierci

1999-02-25 Wątek Wojciech Jeglinski

Fajna ta lista. Dwie rownolegle dyskusje na ten sam temat.
: ))


Tymczasem chcialbym tylko podpisac sie obie rekami pod pytaniem

Moze
jest to bezczelne wlazenie czlowieka w
kompetencje Pana Boga. Gdyby Pan Bog chcial smierci modercy,
poslalby mu taki na przyklad zawalik serca przy podrzynaniu
ofierze gardla. Albo wykanczajaca marskosc watroby, albo
samochodowy poslizg we mgle... A Pan Bog nic. Zostawil czlowiekowi
wolna wole

i prosze pana Grzegorza o wybaczenie, ze tak naokolo do Niego sie zwracam.

Grzegorz Swiderski
Sent: Wednesday, February 24, 1999 1:20 PM

To, ze rzeczywistosc jest zlozona nie jest zadnym argumentem
przeciw podejmowaniu trudnych decyzji. Jesli ma Pan trudny
dylemat to nawet brak jakiegokolwiek czynnego dzialania nie
pomoze Panu w uniknieciu bledu. Nie jest tak, ze biernosc jest
zawsze korzystniejsza i bardziej moralna niz czynne dzialania.

Czy mam rozumiec, ze po jednej stronie mamy kare smierci, czyli 'podjecie
trudnej decyzji' albo 'czynne dzialanie', a po drugiej jej brak, czyli 'brak
jakiegokolwiek czynnego dzialania' albo 'biernosc' ??

Nie jest tak, ze biernosc jest zawsze korzystniejsza i bardziej moralna niz
czynne dzialania.

Nie jestem pewien czy da sie stopniowac moralnosc, a nadto odnosic ja do
pragmatyzmu.


Rozumiem, ze wg Pana gdy w sposob jak najbardziej umyslny,
swiadomy i zimny bez emocji zabije w obronie wlasnej
napastnika, ktory mnie atakuje z wyraznym zamiarem pozbawienia
mnie zycia, to popelniam grzech, tak? Jesli tak, to
rzeczywiscie nie jestem w stanie Pana przekonac, ze KS jest
moralna.

Czy broniac sie nie mozna celowac w kolano? Szczegolnie broniac sie tak
profesjonalnie jak Pan proponuje: na zimno i bez emocji.

Oczywiscie, ze jestesmy daleko. Zeby cos udowodnic musze wyjsc
od jakichs zalozen - byc moze dalekich od udowadnianego
twierdzenia. Bez zalozen nie da sie niczego udowodnic - bez
wiary w jakies podstawowe wartosci nie da sie w ogole
wartosciowac.

Pozwole sobie raz jeszcze powtorzyc, ze stosunek do kary smierci jest, moim
zdaniem, czyms innym niz stosunek do logicznie przeprowadzonego dowodu
naukowego, czy raczej, bez masla maslanego, do dowodu naukowego.

"Nie zabijaj" dotyczy tylko zabicia osoby niewinnej -
nie dotyczy zabicia zwierzecia, atakujacego napastnika,
zolnierza wrogiej armii czy powieszenia bandyty.

Zabicie zolnierza wrogiej armii to jedno, kara smierci wykonywana na
czlowieku, ktory juz nikomu nie zagraza - drugie.

Wojtek Jeglinski



Re: Kara smierci (bylo: Walczace dobro?)

1999-02-23 Wątek Wojciech Jeglinski

Grzegorz Swiderski
Sent: Tuesday, February 23, 1999 12:28 AM
/.../

Twierdze, ze istnieja wtedy takie sytuacje, ze zabicie
napastnika w obronie wlasnej nie jest grzechem. Czy akceptuje
Pan ta teze?


Moge sobie wyobrazic sytuacje, w ktorej ktos nieumyslnie zabija i nie mozna
go za to winic. Nie potrafie wyobrazic sobie sytuacji gdy ktos zabija
umyslnie i nie ciazy na nim wina. Jestem swiadom istnienia wyjatkow, zreszta
juz bardzo wyeksploatowanych w tego typu dyskusjach i dosc malo w istocie
nosnych. Mam juz niestety dawno za soba okres mlodzienczego buntu i miedzy
biela a czernia dostrzegam coraz szerszy pas szarosci : )
Wciaz jednak jestesmy bardzo daleko od kary smierci, czyli niczym, moim
zdaniem, nie usprawiedliwionej, nadmiernej przemocy.

Proponuje Pan interesujaca intelektualna gre. Jednak dosc czasochlonna i w
nie nowym temacie. Wolalbym gdyby Pan po prostu napisal, dlaczego uwaza Pan
rozmyslne pozbawienie kogos zycia za kare dopuszczalna. Nie moge wszak tego
od Pana wymagac : ) pozwole sobie jednak i ja zadac pytanie. Czy jest Pan
absolutnie pewien, ze stosunek do kary smierci oparty jest na rozumie?
I ja Pana pozdrawiam
Wojtek Jeglinski



Re: Walczace dobro?

1999-02-22 Wątek Wojciech Jeglinski

Otoz moje stanowisko jest dosc proste:
Uwazam ze sa przestepstwa, za ktore kara smierci jest kara
moralnie dopuszczalna i nie ma dla niej kary alternatywnej.
Uwazam, ze zabicie w obronie wlasnej nie jest grzechem. Uwazam,
ze ustanowienie policji, ktora moze zabic w akcji przeciw
przestepcom jest dobre. Uwazam, ze sluzba w wojsku nie jest
zla. Uwazam, ze byly w historii wojny, w ktorych jedna ze stron
postepowala moralnie. Uwazam, ze walczacy ze zlem i czyniacy
dobro sa sobie nawzajem potrzebni i sa sobie niezbedni. A zatem
nie mozna oddzielac od siebie i przeciwstawiac sobie walki ze
zlem i szerzenia dobra. Nie da sie szerzyc dobra bez pomocy
tych, ktorzy walcza ze zlem - Grzegorz Swiderski

Dziekuje(bez zadnego mrugania) za ten krotki manifest.
Czuje gleboki wewnetrzny sprzeciw wobec zabijania czlowieka w jakichkolwiek
okolicznosciach. Jak wczesniej nie dalo sie ukryc, jestem przeciwnikiem kary
smierci. Skoro juz zidentyfikowalismy sie jako wyznawcy przeciwnych
pogladow, mozemy rozpoczac dluga batalie. Po przedstawieniu wszelkich
mozliwych argumentow pozostaniemy zapewne przy swoich. Pozostaniemy przy
nich po czesci zapewne  dlatego, ze podstawowy sad, jakim jest zgoda na
istnienie kary smierci, badz brak takiej zgody, nie jest podatny na
argumenty odwolujace sie do logiki. To chyba cos glebiej, tak sadze. Mam
przy tym na mysli sytuacje, gdy odwolujace sie do rozumu argumenty strony
przeciwnej sa znane juz przed dyskusja (i obu stronom szkoda czasu na
erystyke). A mam wrazenie, ze tak wlasnie jest. Pan moze oczywiscie zalozyc
cos przeciwnego. Jesli tak sie stanie i przyjmie Pan, ze zna argument ktory
juz na poziomie rozumowym przekonalby mnie do kary smierci, bede wdzieczny
za jego przedstawienie.  Sam odnosze wrazenie, ze Panskie sady sa na tyle
przemyslane, ze zaden argument rozumowy nie zdola Pana przekonac, a zadnych
innych nie jestem w stanie przedstawic.  Jednoczesnie pragne zapewnic, ze
jestem jak najdalszy od jakiegokolwiek odsadzania kogokolwiek od czci i
wiary, a nawet niezrecznie sie czuje piszac to zdanie, niemniej cos mi mowi,
ze powinienem je napisac : )
Wojciech Jeglinski



Re: Walczace dobro?

1999-02-21 Wątek Wojciech Jeglinski

A jakby atomowa jaka bombe na Polske zrzucili, na Warszawe
i wszystkie inne miasta na 'W'  to bym natychmiast zadal
protestow dyplomatycznych na wszystkich szczeblach.


Tylko, ze juz wtedy wszystkich tych mieszkancow na "W" szlag by
trafil.:-( Troche za pozno na protesty, ech...:)


To faktycznie jest jakis problem ;)

Wojtek Jeglinski



Re: Zarty i przeprosiny Turnera

1999-02-21 Wątek Wojciech Jeglinski

/.../ Wszyscy prelegenci na Zachodzie, a zreszta moze i w Polsce teraz tez,
opowiadaja jakies dykteryjki w czasie wykladow i odczytow, dla rozluznienia
atmosfery.  Jak ma sie "bronic" ojciec piatki dzieci ktory przemawia do
zgromadzenia propagujacego jednao dziecko na rodzine jak nie zartem?  Moja
Babcia na przyklad, osoba urocza i zupelnie nie krwozercza, na narzekania
na dzieci reagowala zdaniem: "a mowilam, potopic poki male, teraz nie
narzekaj..."



Trudno nie zgodzic sie z opinia, ze humor i pogodny stosunek do swiata sa
bardzo przydatne i pozadane w kazdym gremium : )
Niemniej, moim zdaniem Ted Turner, chcac byc moze rozladowac sytuacje,
posluzyl sie dowcipem nie calkiem na miejscu. Zapewne wlasne poczucie humoru
jest najlepszym orezem w walce z tzw. p. jokes, ale chyba nie wtedy gdy tego
typu dowcip pada publicznie.

Polskie Radio PRIII donosi dzis, ze Turner zdecydowal sie w koncu przeprosic
Polakow.

Z radoscia przeczytalbym relacje ze wspinaczki na wyspie Lantau, obiecujac
rewanz w postaci sprawozdania z planowanej wizyty na wystawie pt. 'Nikifor
wciaz odkrywany', ktora odbywa sie w Muzeum Etnograficznym w Warszawie.
Wojtek Jeglinski



Re: Walczace dobro?

1999-02-21 Wątek Wojciech Jeglinski

Przepraszam za cytat calego listu. Nie robie tego bezmyslnie.

-Original Message-
From: Discussion of Polish Culture list
[mailto:[EMAIL PROTECTED]]On Behalf Of Grzegorz
Swiderski
Sent: Saturday, February 20, 1999 12:22 AM
To: [EMAIL PROTECTED]
Subject: Re: Walczace dobro?


Pozdrawia Grzegorz Swiderski!
W piatek, 19 lutego 1999 o godzinie 11:10 po poludniu
Pan Wojciech Jeglinski napisal:

 To znowu ja. Calkiem bez zadnych skrupulow tym razem chcialem
 wyrazic swoj sad, ze zabijac nikogo z zimna krwia to ja bym
 nie chcial, nawet jakby tzw. 'panstwo' wyrok za mnie
 oglaszalo.

A wynajalby Pan kogos, kto by Pana bronil i bylby gotow nawet
zabic napastnika atakujacego Pana? A gdyby taki obronca zglosil
sie sam i bezinteresownie, to by Pan sie poddal jego obronie
czy by Pan protestowal?

 Co innego za reke na Polske wzniesiona. Wtedy to nie wiem co
 by ze mna bylo. Mam szczera nadzieje, ze bym w okopie
 wytrzymal i wroga ukatrupil miast nogi za pas brac, ale
 przeca gwarantowac niczego nie moge.

No a gdyby to bylo uderzenie wyprzedzajace czyli atak na
panstwo, ktore stwarza duza szanse, ze podniesie reke na
Polske?

 A jakby atomowa jaka bombe na Polske zrzucili, na Warszawe i
 wszystkie inne miasta na 'W' to bym natychmiast zadal
 protestow dyplomatycznych na wszystkich szczeblach.

A gdyby urzadzono glosowanie czy zrzucic taka sama bombe, na
tych co zrzucili bomby na te miasta, to by Pan glosowal za czy
przeciw?
---


Bardzo mi sie podoba Panski sposob prowadzenia dyskusji oraz rzadko
spotykane dazenie do unikania argumentow dialektycznych, sofistycznych czy
erystycznych.  Dotychczas mialem przyjemnosc jedynie z trybun podziwiac
Panskie sztychy i gardy.  Teraz przychodzi mi poczuc pod stopami piasek
areny i zerkajac na kciuki widowni stanac z Panem oko w oko. Wierze jednak,
ze Wasc jest czlowiekiem honoru i nie pozwoli bym walke rozpoczynal z
naroznika :-)
Tedy bardzo prosze o sformulowanie swego sadu, z ktorym mialbym polemizowac,
miast czynienia rozbioru z mojego tekstu (ja sie zapisywalem na liste
dyskusyjna, nie na egzamin : )). Przepraszam za terminologie zaczerpnieta ze
sportu piesciarskiego, niemniej wydaje mi sie, ze rozpoczynanie
'szlachetnego boju' od efektownych 'partyzantow' nie przystoi. Innymi slowy,
prosze o sily glowne, miast harcownikow. Jak juz sie rozgrzejemy, zmeczymy,
poznamy smak swej krwi : ) to co innego. Ale tak od poczatku, bez gongu do
naroznika? Ze swej strony zareczam, ze i ja nie bede 'wypuszczal
partyzantow', 'stracal klejnotow', ani odgryzal Panu uszu.
Wojtek Jeglinski



Re: Bohunowi slawa !

1999-02-15 Wątek Wojciech Jeglinski

Pani Malgorzata Zajac w swym liscie nt. Bohuna sienkiewiczowego i Iwana
wspomina:
 Pani Bozek przypomniala, ze w powiesci
Sienkiewicza Zagloba mowil na niego "Jurek". Nie wiem jak w filmie, bo
go jeszcze nie widzialam. Szkoda jednak, ze Bohun nie mowi w filmie
swoim glosem. Nieliczni na razie zauwazyli, ze zostal zdubbingowany.

Nalezycie tedy przygotowany obejrzalem 'Ogniem i mieczem'. Imie Bohuna w
filmie pada az dwukrotnie. Po raz pierwszy z ust Heleny gdy pode Horpynowymi
skrzydlami JURKO ja pozostawia, a drugi raz... z przejecia zapomnialem kiedy
i kto...

Wojtek Jeglinski



Re: Idzie zapytanie.

1999-02-13 Wątek Wojciech Jeglinski

W temacie slownictwa. /.../
 Ted Morawski

Ech, fajne zycie jest. Siedze sobie sobotnim rankiem, kawke popijam patrzac
na sikorke, co slonine na leszczynie moja reka osoboscie wywieszona wcina w
mroz. A leszczyna - patrze i oczom nie wierze - kwitnie! Sniegu po kolana,
mroz luty, wietrzysko, a ona kwitnie! A jak sie znam na fenomenologii, to
nieomylny znak przedwiosnia, czajacego sie do skoku na kark mrozu.
W doskonalym nastroju tedy wlaczam komputerek, sciagam poczte. Linia calkiem
wolna i nawet moj bieda-modem zdazyl sie ze wszystkim uporac w trymiga -
wszyscy pewnie po fryzjerach do balow ostatnich sie szykuja. A ja juz dawno
ostrzyzony i dwa bilety na Hoffmana, to jest, Sienkiewicza radosnie na
biurku leza. A wolne to bedziemy az do rana mieli! A co, my tu tez mamy tych
zjadaczy dzieci, co Wy je tam 'babys - iter' dziwnie nazywacie.
A w tej poczcie duzo ciekawosci, wiec sie biore nareszcie do rzeczy, czyli
wiecej adrem-aliny w tym liscie : )

Wedlug mojego wyczucia, nie fachowej, jezykoznawczej wiedzy, ktorej mi brak
zupelnie niestety, to polska malpa potoczna moze  sie odnosic do wszystkiego
co jest 'primate' czyli 'naczelne'. Jak chca niektorzy, a inni nie chca, ale
sa, takze do ludzi. Ale to juz, boze bron! potocznie. No i rzeczywiscie
ostatni koczkodan czy wyjec, palczak czy marmozeta to u Piastow z
Jagiellonami malpa, tak samo jak orangutan czy goryl. Nie wdajac sie w
odrebne podgrupy, juz nie potoczne z pewnoscia, jak malpy wasko- i
szerokonose, istnieje wszak okreslenie malpy ogoniaste i bezogoniaste. A nie
wdajac sie i dlatego, ze co kraj to obyczaj i co najmniej trzy klasyfikacje
naczelnych, ktorych fakt istnienia gdzies tam lezy na dnie mojej, pozal sie
boze, pamieci, nie pokrywaja sie zupelnie. Dlaczego mialyby sie pokrywac,
skoro sa trzy? A na koniec jeszcze tylko wspomne o pieknym slowie
'malpolud', ktorego mozna chyba bez ryzyka, choc zostawiajac na chwile na
boku zasadniczy watek ogona, uzyc dla okreslenia tych naczelnych co to juz
wymarli, jak moja ulubiona Lucy, a moze i potocznie wszystkich
czlekoksztaltnych?

Wojtek Jeglinski



Re: Nie taki diabel straszny

1999-02-06 Wątek Wojciech Jeglinski

Ja natomiast odbieram wrazenie, ze w Polsce i Rosji to juz sport
narodowy wynajdywac niemieckich przodkow by jak najwiecej korzystac z
dobrodziejstw bycia Niemcem. Tyle, ze Niemcy maja serdecznie dosc tych
'farbowanych lisow' czy tez 'kurkow na dachu'. Stad czesto takie a nie inne
epitety wobec Polakow. Ci z naszych Rodakow, ktorzy pozostaja soba i nie
usiluja
na gwalt zostac Niemcami, czy tez ich 'kiepska kopia' sa respektowani i
szanowani.
Ale to chyba juz inna para butow..:-)

Czas na pisanie do Polandelii przyznaje sobie rzadko ale za to regularnie.
Moze stad moje pseudoreakcje sa nieco spoznione i bardzo sie ciesze ze
zapewne nie wpada tu nikt z dowodztwa mojego pulku w ktorym jestem
rezerwista, porucznikiem i podmiotem codwuletnich cwiczen. Pewnie za brak
refleksu by mnie odsunieto od zaszczytu obrony albo ataku. Do niedawna
mialem bowiem sanitarnie wspierac prewencyjny, czyli obronny rzecz jasna,
atak na Danie, o czym zreszta nie mialem byc powiadomiony a jedynie
obowiazany bylem wypelniac zadania taktyczne o zasiegu do 50 km. Jeszcze
zanim cakiem refleks mi stepial zdazylem sie zorientowac, ze teraz to my do
Christianii i okolic nic nie mamy, za to przybylo nam granic do obrony a nas
ZIELONYCH, chociaz rezerwistow - mniej, bo nima manyj. Na mnie jednak wciaz
manyj starcza i stad, chociaz calkiem juz bez refleksu, jestem bardzo na
biezaco, au courant wrecz i uswiadomiony, ze ci co dostepu do okolic
Christianii mieli nam (prewencyjnie) bronic to sa teraz przyjaciele. I OK,
przeciez o to chodzilo. Ale ze beda mnie nawet szanowac oraz respektowac o
ile tylko zechce pozostac rodakiem Polakow miast korzystac z dobrodziejstw
to juz zbytek laski. A sport narodowy to w Polsce wciaz zuzel ; )
W.Jeglinski



Re: Rewelacje Polityki

1999-02-06 Wątek Wojciech Jeglinski


Dziwna rzecz -
od pewnego czasu obserwuje u siebie objaw polegajacy na tym, iz coraz
mniej z objetosci  tygodnika P. czytam. Jak juz tylko pozostanie do
czytania pewien nielubiany przez p. Kasie zgrywus, z tym drugim zgrywusem
od filmow, to zaoszczedze cala dyche miesiecznie. To chyba nie ma
nawet zwiazku z poziomem dziennikarstwa. Po prostu opisywane tam
sprawy i sprawki coraz bardziej nuza.




Kiedym sie jako swiadomy byt obywatelski zwolna opierzal w puch najpierwszy
obrastajac, tom posluch dajac dziadom i ojcom czytal 'Tygodnik' i
'Polityke'. Niewiele rozumialem, fakt, ale cos tam w glowinie zostalo. No i
czekal ja co ze mnie wyrosnie: ten co wiare da tym co wiary naduzywaja czy
tym co z Wiara zapanbrat. Wyroslo cos posrodku tyle ze 'Polityki' od czsu
jakiegos brac mi sie do lap nie chce i nie z tesknoty za bywszym
rediaktiorem oczen' tu gdzieniegdzie chwalonym. Lapy juz nie takie mocne
chyba i takiego ciezaru nie udzwigna... I dyche miesiecznie mam w kieszeni.
W.Jeglinski



Re: Nie taki diabel straszny

1999-02-06 Wątek Wojciech Jeglinski

-Original Message-
From: Discussion of Polish Culture list
[mailto:[EMAIL PROTECTED]]On Behalf Of Ted Morawski
Sent: Saturday, February 06, 1999 8:46 PM
To: [EMAIL PROTECTED]
Subject: Re: Nie taki diabel straszny


Wojciech Jeglinski wrote:



 Ja bardzo przepraszam. Jestem jak widze juz nie tyle
nie au courant co wyraznie obskurant w polskim sporcie.
Kiedys pytalem co to szczypiornistki a teraz znowu -
co to jest ten zuzel? Jak sie gra? Pierwszy raz slysze.

 Ted Morawski

Wkolo sie jedzie na poludniu Polski po czarnym na motorze. Oba 'z' maja
kropki. U nasz we Warszawie sie nie jezdzi tylko w pilke nozna gra i
przegrywa.
W.Jeglinski



Re: prorok

1999-01-18 Wątek Wojciech Jeglinski

Dysponujac prawdopodobnie tym samym dzisiejszym materialem zrodlowym co Pan
Waldemar Glaz, choc nie tym samym doswiadczeniem w obcowaniu z Jerzym
Grotowskim (kto w koncu jest z Wroclawia, Pan Szy czy Pan Glaz, juz mi sie
wszystko myli! ;-)
 o liscie Poland-l nie wspominajac, chcialbym zacytowac mimo wszystko cos co
dzis wyczytalem:
'Po wystepach Teatru Laboratorium w Stanach udalo mu sie wyrwac do Kanady,
po ktorej swoim zwyczajem chodzil pieszo. Na lesnej drodze zatrzymal sie
przed nim bohater naszego dziecinstwa (wspomina Andrzej Dobosz) - sierzant
King z Krolewskiej Konnej. Sierzant byl w swoim kapeluszu o szerokim
rondzie, poruszal sie jednak juz nie na koniu, lecz otwartym samochodem.
-Hello- odezwal sie sierzant. - Jestem John.
-A ja jestem George.
-Czy ty, George, masz jakies nazwisko?
-Tak. Grotowski.
-Przepraszam, George, ale twoje nazwisko jest dla mnie trudne, czy masz moze
jakis papier gdzie ono jest napisane?'


Wojtek Jeglinski


-Original Message-
From: Discussion of Polish Culture list
[mailto:[EMAIL PROTECTED]]On Behalf Of Waldemar Glaz
Sent: Monday, January 18, 1999 11:05 AM
To: [EMAIL PROTECTED]
Subject: prorok


W zwiazku ze smiercia Grotowskiego prasa polska zasypana jest
okolicznosciowymi artykulami, ktorych liczba przewyzsza nawet te
poruszajace tak frapujace tematy jak 'lustracja' i szmal
anastezjologiczny. W co drugim artykule pada slowo 'prorok'.

W zwiazku z tym mam pytanie (glupie oczywiscie): co takiego mianowicie
Grotowski wyprorokowal? Bo to ze byl reformatorem teatru to jeszcze do
mojej wysoce niekulturalnej jazni dociera. Ale prorok? Niech kto oswieci
takiego jak ja tumana.

Interesuje mnie to, gdyz mialem kiedys okazje rozmawiac z Mistrzem. I
teraz wychodzi na to, ze rozmawialem z samym prorokiem.
w.glaz


- [ REKLAMA / ADVERTISEMENT ] -
Do konca stycznia Internetowy Pakiet Biznesowy o 244PLN taniej.
Szczegoly http://sklep.optimus.com.pl
---





- [ REKLAMA / ADVERTISEMENT ] -
Do konca stycznia Internetowy Pakiet Biznesowy o 244PLN taniej.
Szczegoly http://sklep.optimus.com.pl
---



Re: ODP: Polak Katolik

1999-01-17 Wątek Wojciech Jeglinski

Szanowni Panstwo,
bardzo sie obawiam, ze cytowanie:


  |Wojciech Jeglinski:
  |
  | mniej zobowiazujaco. Porzucenie rodzicow, narodu to cos godnego
pogardy=
  |=2E
  |Czy emigracja to porzucenie narodu (i godnego pogardy)?
  |
  |Ewa
  |

sugeruje ze cos takiego wyglosilem jako zdanie oznajmujace w odniesieniu do
zjawiska o ktore spytala Pani Ewa. I w przyszlosci dzialac bedzie na
zasadzie 'nie pamietam czy to jego okradli, czy to on kogos okradl, w kazdym
razie byl zamieszany w kradziez'.


 Skonczcie u cholery z ta emigracja. Emigracja jak sie ja rozumialo
 w Polsce przez 200 lat skonczyla sie w 1989 r. Teraz my jestesmy czyms,
 co sie okresla niepolskim slowem 'expat' (co nie oznacza ex-patrioty!).

 Juz tu pisalem, ze jeden miszka we Wrzesczu a inny w Melbourne, jeszcze
 inny w Baden, a nastepny w Pulawach i to nie ma nic wspolnego z
 "patriotyzmem", "porzucaniem ojczyzny" etc. Sadze, ze tyle samo procentowo
 polskich patriotow mieszka w Chicago co w Warszawie. I tyle samo
 procentowo (i to znacznie wiecej!) takich, co im wszystko wszystkim wisi.

Trudno sie nie zgodzic z powyzsza wypowiedzia. Jednak slowo 'emigracja' samo
w sobie nie jest chyba czyms co ma najmniejszy chocby odcien pejoratywny?
Emigracja to tyle co 'wychodztwo', 'opuszczenie kraju ojczystego', czy tak?
Jesli sie myle, bardzo prosze mnie poprawic.

Wojtek Jeglinski




- [ REKLAMA / ADVERTISEMENT ] -
Do konca stycznia Internetowy Pakiet Biznesowy o 244PLN taniej.
Szczegoly http://sklep.optimus.com.pl
---



Re: Sromotne teksty i testy (bylo:Zasromanie)

1999-01-17 Wątek Wojciech Jeglinski

On Sun, 17 Jan 1999, stefan grass wrote:


 Niektorzy etymolodzy upieraja sie, ze "testis"- swiadek i
 testicles - jadra maja zwiazek etymologiczny tzn "swiadectwo
 dowodu meskosci". Sa tu pewne uzasadnienia, bo w czasach
 biblijnych patriarchowie skladali uroczysta przysiege kladac reke
 "pod biodro", ale czy to nie byl eufemizm na inna czesc ciala?

 Stefan



A w jezyku lacinskim slowo 'testiculus' posiada wrecz podwojne znaczenie:
jadro i swiadek
Wojtek Jeglinski



- [ REKLAMA / ADVERTISEMENT ] -
Do konca stycznia Internetowy Pakiet Biznesowy o 244PLN taniej.
Szczegoly http://sklep.optimus.com.pl
---