Re: Geneza Polandelu (Tak bylo, wrzesien 89)

2000-09-29 Wątek Anna Niewiadomska

At 04:13 PM 9/29/00 +0800, you wrote:
(...)
Malo tego, sam prowadze inna liste dyskusyjna na ktorej nie ma chamstwa i
wulgarnosci - Ewa byla jej uczestniczka wiec chyba moze to potwierdzic -
podczas gdy szacowna POLAND-L osiagnela juz poziom szamba i nadal sie
stacza. Dlaczego tak sie dzieje?
Otoz roznica - poza wyrazna indolencja administratora listy, ktory
sterroryzowany amerykanska wolnoscia i tolerancja boi sie wykonywac swoje
obowiazki z uwagi na ewentualne dziwaczne konsekwencje (donosy, zwolnienie
z pracy, rozprawy sadowe i niewiem co jeszcze) - nie polega na fakultetach
czy dyplomach uczestnikow listy ani ich stazu jako zasluzonych internautow,
ale przede wszystkim na SZACUNKU do siebie oraz innych!

Uwazam, ze czlowiek, ktory szanuje siebie, nie bedzie sie wdawal w
rynsztokowa wymiane oszczerstw i insynuacji oraz nie bedzie publicznie
reagowal na chamskie zaczepki i prowokacje, tym bardziej jezeli szanuje
innych, zwlaszcza tych "niezaangazowanych" listowiczow. Wdawanie sie w takie
dyskusje sprzyja tylko eskalacji chamstwa i pomowien, a w najmniejszym
stopniu nie przyczynia sie do rozwiazania konfliktu, co wyraznie widac na
"sciepie" i tego typu listach i grupach dyskusyjnych. Wbrew temu, co pisze
Pan Wlodek, uwazam wiec, ze tego typu zachowania najlepiej uciac krotko albo
w ogole zignorowac, a jeszcze lepiej poczekac na interwencje administratora,
ale w naszym przypadku pozostaje to chyba w sferze marzen. ;-)


Z powyzszym paragrafem (akapitem?) moglbym sie w zasadzie zgodzic. Choc nie
wiazalbym scisle czyjejs reakcji na chamskie zaczepki z jego brakiem
szacunku do siebie. Ludzie sa rozni i kazdy ma wlasny styl. Poczucie
godnosci jednej osoby moze wymagac milczenia, innej zas nakazywac jej
reagowanie na kazda zaczepke.

W zwiazku z zalosna kondycja POLAND-L mam wiec nastepujace propozycje:
- zabrac sie wspolnie za "zreformowanie" listy,

No coz, takie propozycje byly tu od lat, dosc regularnie przedstawiane. Za
mojej pamieci przynajmniej, zadna nie zostala wcielona w zycie. Nie wiem
czy tego zaluje, ale napewno sie nie dziwie. Ja mysle ze droga jest inna:
zamiast prob formulowania regulaminow, jaknajwiecej osob 'uczciwych'
powinno pisac madrze, kulturalnie i interesujaco. Wtedy ci inni albe zle
sie tutaj poczuja i sami znikna, albo ich glosy stana sie nieistotnym
marginesem.

Powyzsze nie oznacza wszakze ze jestem z zasady przeciwny interwencom
Wlasciciela w najbardziej drastycznych przypadkach.

- przeniesc liste na inny, najlepiej polski serwer,

Dlaczego? Jesli to bedzie ta sama lista z tym samymm wlascicielem to
przeciez nic to nie zmieni. A jesli inna to patrz nizej.

- wypisac sie z listy i zalozyc inna, o podobnej tematyce i jasno
okreslonych zasadach dyskusji.

Ale przeciez to sie wlasnie dzieje. Czasy gdy zalozenie listy zalezalo od
znalezienia jakiegos bogatego sponsora jak SUNY Buffalo dawno juz minely.
Zalozenie nowej listy dyskusyjnej to sprawa kilku czy kilkunastu klikniec
mysza - najwyzej (w przeciwienstwie do SUNY) jest sie potem skazanym na
dolaczane do kazdego listu reklamy. Polskich list dyskusyjnych sa w
internecie przypuszczam ze setki. Pan prowadzi jak widac jedna z nich, o
ile wiem pan Koziol druga, a byly, czule tu wspominany:-) uczestnik P-L, p.
Wiechowski trzecia. Niektorzy inni pewnie tez. Kazdy moze sprobowac swoich
sil. Ja sam, oprocz P-L czynnie uczestnicze obecnie tylko w jeszcze jednej
liscie (gdzie wiekszosc uczestnikow to albo obecni albo byli bywalcy
Poland-L) a biernie w drugiej, w ciagu ostatnich kilku lat przeszedlem
jednak przez conajmniej z piec innych. Nowe, bardziej lub mnie prywatne,
listy powstaja i potem po krotszym lub dluzszym czasie czesto zamieraja,
zazwyczaj wskutek wewnetrznych klotni. A Poland-L trwa juz ponad 11 lat.
Wiec moze nie warto jej az tak bardzo reformowac. Ja w kazdym razie jestem
tu po trosze z dawnego sentymentu, ale troche i dlatego ze ciagle, mimo
wyraznego pogorszenia, uwazam Pland-L za liste ciekawa, gdzie uczestnictwo
ma wiecej plusow niz minusow. To oczywiscie nie znaczy ze nie chcialbym by
tych pierwszych bylo wiecej a drugich mniej.

- zaczac pisac po angielsku, dzieki czemu wladze Uniwersytetu Buffallo po
przeczytaniu kilku postow natychmiast zamkna liste i nie bedzie problemu
(to oczywiscie zart :-)

Jezeli chodzi o "zreformowanie" listy, to proponuje przede wszystkim
wspolnie ustalic proste, konkretne zasady, ktorych bedziemy przestrzegac, na
przyklad:

Ja mysle ze zadna taka lista nie jest potrzebna. Czlowiek kulturalny bedzie
sie w kulturalny sposob zachowywal niezaleznie od jej istnienia, bo ma
wlasne zasady ktorych przestrzega, cham zas, niezaleznie od liczby
ukonczonych fakultetow i tak nie zwaza na postulaty innych, wiec taka liste
zasad zignoruje. No ale przejdzmy teraz do szczegolow:

nie obrazamy innych,

Zgoda.

nie osmieszamy,

Hm. Czy to w nawiazaniu do kilku niedawnych postingow, w tym (naj)nizej
podpisanego? Ja mysle ze ironia to bardzo dobra bron przeciwko chamstwu czy
chocby prostactwu. Nie zakazywalbym 

Re: Geneza Polandelu (Tak bylo, wrzesien 89)

2000-09-28 Wątek Bartek Rajwa

On Wed, 27 Sep 2000, Duch Chopinhauera wrote:

   Nie na darmo tak skwitowal Mrozek polski wklad do Europy: na
   koktajlu w Brukseli stoi Polak i pokazuje zgromadzonym

 "tu, panie, w te zeby bili".


Lucjanie, czy jestes pewien? Wydaje mi sie (moge sie myslic, bo
polegam tylko na swojej pamieci), ze ten fragment (z opowiadania
,,Moniza Clavier''?) brzmia:

,,tu Panie, za wolnosc _wybili_''

Bohater mowiac to pokazywal szczerbe w uzebieniu.

Sadze, ze nalezy ten problem wyjasnic gdyz w przeciwnym razie moze
powstac podejrzenie o dzialania anty-polskie i szarganie dobrego
imienia S. Mrozka (ktory w kazdym innym kontekscie retorycznym bylby
sponiewierany, ale w tym moze stac sie nieswiadomym sojusznikiem swych
wyjatkowych czytelnikow, ktorzy nie znaja slowa ,,jury'').

Batrek Rajwa

--
[EMAIL PROTECTED]| Does anybody else find irony in the fact that
tel.+4812 6341305 x 291 | Bill Gates says he's trying to write a stable
| OS, and Linus claims he's trying to take over
| the world?'' Anonymous



Re: Geneza Polandelu (Tak bylo, wrzesien 89)

2000-09-28 Wątek Piotr Mojski

Mi tak na prawde przeszkadza to ze Witek tak niesamowicie ograniczy
uzywalnosc POLANDELA. Kiedys nawet jak bylo ostro czy czasasami
nieprzyjemnie to mozna bylo zybko dyskutowac bo nie bylo ograniczen.
Poza tym jak zaczely sie wyrzucania z listy to wolalem milczec ...

Kiepskie to byly pomysly.

Odnosze poza tym wrazenie ze nie bylo anonimowych dyskutantow. Ta
anonimowosc niktorych z Was jest bzdurna i samym swym faktem
istnienia psuje atmosfere. Jestem na Polandelu od wiosny 1990 roku i
musze przyznac ze wtedy dyskusje byla na prawde spokojne i rzeczowe a
za uzycie fatalnego slownictwa uczestnicy byli w stanie wyslac
przeprosiny...

Dzisiaj tego nie ma ...

reg.
Piotr



Re: Geneza Polandelu (Tak bylo, wrzesien 89)

2000-09-28 Wątek Michal Sulej

  Te sprawy nie sa tak proste jak wielu sa/dzi, to nie jest
  kwestia prostego ignorowania. W gre wchodzi bowiem wrazliwosc.
  Chodzi o to, w ktorym momencie wypowiedz uzywajaca jezyk
  uprzedzen i falszow staje sie nie do zaakceptowania.
  Istnieje cale spektrum.  Dawniej reagowano protestem na
  niehumanitarne akcenty i przeklamania, na ktore
  potem juz nie zwracano uwagi.  Bloto na jezyku stalo sie/
  akceptowalna/ norma/.
 
 Ja na liscie jestem od 1992 roku, wiec w miare dobrze pamietam
 jak tu bylo dawno temu. I faktycznie zgadzam sie, ze poziom
 listy zdecodowanie sie obnizyl. Byc moze jest to nieunikniona
 ewolucja zwiazana z upowszechnieniem dostepu do internetu, jak
 to zostalo zasugerowane.

Osobiscie interesuje sie komputerami od dawna, w duzej mierze dzieki
"Bajtkowi", jednemu z pierwszych polskich czasopism komputerowych,
wydawanych jeszcze w latach 80-tych przez "Sztandar Mlodych" pod
kierownictwem... pana Kwasniewskiego. ;-)
Jednak glownie ze wzgledow ekonomicznych dostep do internetu, podobnie jak
wielu Polakow, ktorzy nigdy nie pracowali na "Odrze" ani nie poslugiwali sie
tasmami perforowanymi, mam stosunkowo od niedawna. Zgodnie z teza
"zasluzonych" uczestnikow POLAND-L powinienem wiec byc jednym z tych chamow
i prostakow co to masowo dorwali sie do internetu i smieli zbrukac szacowne
listy dyskusyjne swoimi wypocinami. :-)

Malo tego, sam prowadze inna liste dyskusyjna na ktorej nie ma chamstwa i
wulgarnosci - Ewa byla jej uczestniczka wiec chyba moze to potwierdzic -
podczas gdy szacowna POLAND-L osiagnela juz poziom szamba i nadal sie
stacza. Dlaczego tak sie dzieje?
Otoz roznica - poza wyrazna indolencja administratora listy, ktory
sterroryzowany amerykanska wolnoscia i tolerancja boi sie wykonywac swoje
obowiazki z uwagi na ewentualne dziwaczne konsekwencje (donosy, zwolnienie
z pracy, rozprawy sadowe i niewiem co jeszcze) - nie polega na fakultetach
czy dyplomach uczestnikow listy ani ich stazu jako zasluzonych internautow,
ale przede wszystkim na SZACUNKU do siebie oraz innych!

Uwazam, ze czlowiek, ktory szanuje siebie, nie bedzie sie wdawal w
rynsztokowa wymiane oszczerstw i insynuacji oraz nie bedzie publicznie
reagowal na chamskie zaczepki i prowokacje, tym bardziej jezeli szanuje
innych, zwlaszcza tych "niezaangazowanych" listowiczow. Wdawanie sie w takie
dyskusje sprzyja tylko eskalacji chamstwa i pomowien, a w najmniejszym
stopniu nie przyczynia sie do rozwiazania konfliktu, co wyraznie widac na
"sciepie" i tego typu listach i grupach dyskusyjnych. Wbrew temu, co pisze
Pan Wlodek, uwazam wiec, ze tego typu zachowania najlepiej uciac krotko albo
w ogole zignorowac, a jeszcze lepiej poczekac na interwencje administratora,
ale w naszym przypadku pozostaje to chyba w sferze marzen. ;-)

W zwiazku z zalosna kondycja POLAND-L mam wiec nastepujace propozycje:
- zabrac sie wspolnie za "zreformowanie" listy,
- przeniesc liste na inny, najlepiej polski serwer,
- wypisac sie z listy i zalozyc inna, o podobnej tematyce i jasno
okreslonych zasadach dyskusji.
- zaczac pisac po angielsku, dzieki czemu wladze Uniwersytetu Buffallo po
przeczytaniu kilku postow natychmiast zamkna liste i nie bedzie problemu
(to oczywiscie zart :-)

Jezeli chodzi o "zreformowanie" listy, to proponuje przede wszystkim
wspolnie ustalic proste, konkretne zasady, ktorych bedziemy przestrzegac, na
przyklad: nie obrazamy innych, nie osmieszamy, nie krytykujemy, uwzgledniamy
prawo kazdego do wlasnych pogladow, nie osmieszamy niczyich pogladow ani
wartosci, itp.

 Ewa

Michal Sulej
tel. (48) 0 501 937 307
[EMAIL PROTECTED]  http://www.ariadna.pl/psychologia



Re: Geneza Polandelu (Tak bylo, wrzesien 89)

2000-09-28 Wątek Greg Chodowiec

On Thu, 28 Sep 2000 10:58:57 +1000, you wrote:

[...]

 Uwazam jednak, ze "wystepy goscinne" roznych niekulturalnych
 ludzi nie powinny nadawac tonu liscie i ze nie trzeba sie do nich
 dostosowywac. To juz nawet nie chodzi o tresc, tylko o forme.
 Ostatnio spotykane tu obrzucanie sie wyzwiskami jest po prostu
 bardzo niesmaczne i Ty, Wlodku, tez niestety w tym uczestniczysz,
 podobnie jak Ci, do ktorych to piszesz.

   Pani Ewo.

   A moze by tak nazwac po imieniu o co chodzi? Naprawde nie widze powodu,
dla ktorego czyste chamstwo kilku gnojkow ciagle prowokujacych Polakow do
okazywania  "antysemityzmu" spotyka sie z jakimkolwiek odzewem na tak
kulturalnej liscie jak Poland-L.

   Jak na razie wynik jest taki:

   Ktokolwiek jeszcze nie wiedzial dlaczego mialby czuc jakikolwiek uraz do
Zydow, teraz ma dobry powod. To co reprezentuje prozydowska frakcja
Poland-L jest naprawde ponizej krytyki. Najbardziej niepokoi mnie cyniczna
obluda i zaklamanie. Tak. Znam to z historii.

   Szacunku nie mozna na nikim wymusic. Na szacunek trzeba sobie zasluzyc.

   Zig Rybak

Brawo panie Rybak, swietnie Pan napisal. Podpisuje sie pod panskim
zdecydowanym potepieniem "chamstwa", "cynicznej obludy i zaklamania"
kilku gnojkow.
Nielatwo w naszych czasach znalesc osoby bedace tak jak Pan
swietlistymi przykladami kultury, obycia i wiedzy, wolne od
zaklamania, cynizmu i oczywiscie obludy - osoby silne, zdecydowane,
gromkim glosem bijace na Larum, samotnie stawiajace czola
niepo(c)hamowanej powodzi chamstwa.
Szkoda tylko, ze nie znalazl Pan czasu by przy pomocy paru przykladow
zademonstrowac rzeczonym gnojkom jak nalezy prowadzic kulturalna i
rzeczowa polemike.
Pozwole wiec sobie - przy pomocy fragmentow pochodzacych z panskich
listow na liste Ciemnogrodu -  wylozyc podstawy internetowego savoir
vivre.

Tematem dzisiejszej lekcji jest : Sztuka polemiki z osobami o
odmiennych pogladach.

---Przyklad #1

From daemon Fri Feb  6 13:07 MET 1998
Date: Fri, 06 Feb 1998 22:11:54 +1100
From: "Z.I.Rybak" [EMAIL PROTECTED]
Subject: Re: Odp: znak czasow, czy nalog ? .


Zaprawde tak rzeczesz? Kiedy? Przestan marudzic i zwijaj sie do lozka.
Jutro
rano dostaniesz klapsa i posadze cie na nocniku. Tam bedziesz mogl
siediec do usranej smierci.

Zig Rybak


Jak widac powyzej pan Rybak w sposob bardzo kulturalny i zarazem
zdecydowany informuje dyskutanta o nieslusznosci jego pogladow.
Oczywiscie tak wyrafinowane podejscie do przeciwnika nie zawsze
skutkuje, wiec dobrze wychowany ciemnogrodzianin jest w stanie szybko
zaadoptowac sie do sytulacji.


---Przyklad #2

From daemon Fri Feb  6 11:49 MET 1998
Date: Fri, 06 Feb 1998 20:53:05 +1100
From: "Z.I.Rybak" [EMAIL PROTECTED]
Subject: Re: Odp: znak czasow, czy nalog ?Jednak nalog!!! - nawiazanie



Pierdolisz od rzeczy. Nie bede uzasadnial dlaczego. I tak nic nie
zrozumiesz.

Zig Rybak

---
Jak na dloni widzimy kulture i brak obludy naszego kochanego pana
Rybaka, ktory bez watpienia zasluzyl sobie - na przynajmniej moj -
szacunek.

Dzieki lekturze tworczosci pana Zbigniewa(?) Ignacego Rybaka bede -
byc moze - w stanie wyrazac wlasne poglady z wiekszym szacunkiem wobec
wspoldyskutantow. Na nauke nie jest nigdy za pozno. Dziekuje panie
Rybak!!

Dozgonnie wdzieczny,
Greg Chodowiec

PS. Wysle potwierdzenie wysylki tego listu, jezeli p. administrator zapyta
o takowe w rozsadnym czasie. Na przyklad w ciagu nastepnych 24 h.

[...]

 Ewa



Re: Geneza Polandelu (Tak bylo, wrzesien 89)

2000-09-27 Wątek ____Duch Chopinhauera____

Myli sie, niestety, Iza Bozek piszac:

 Poland -L, na szczescie, nie zostal zalozony przez takich
 jak pan, prosze pana, tylko przez ludzi odwolujacych sie
 do zupelnie innych idealow niz panskie.


  Wlasnie minela 11 rocznica zalozenia Poland-L. Lista
  powstala w wyniku dzialan trzech osob: Jozefa Glempa
  (inspirator); Jima Gerlanda (administrator); i Jurka
  Pawlowskiego (manipulator).

  Wiekszosc tu obecnych nie widziala komputera na oczy przed
  1994-1995 rokiem, kiedy nastapila eksplozja Internetu,
  wiec trudno jej sobie wyobrazic jak to wygladalo zaledwie
  kilka lat wczesniej. A byla to znaczaca roznica. Wtedy
  dostep do sieci mieli w zasadzie tylko wykladowcy akade-
  miccy i studenci nauk scislych, a i to, poza USA, nie
  automatycznie i nie wszyscy. Czesto trzeba bylo byc
  doktorantem w jakiejs dziedzinie zahaczajacej o tele-
  komunikacje zeby w ogole moc dostac konto. Przed 1990 r.
  nie istnialy zadne nieakademickie ISP gdzie mozna bylo
  zalozyc sobie prywatne konto (pierwszy: world.std.com,
  Software Tool  Die w Bostonie).  Nie istnialy tez
  zadne kanaly "teledyskusji" po polsku poza lokalnymi
  BBS w Polsce, bez kontaktow ze swiatem zewnetrznym.

Gazetka DONOSY powstaly 3 VIII 1989 r., kiedy
fizycy z UW zaczeli dolaczac krotkie notatki
(o zmieniajacej sie z dnia na dzien sytuacji
po przez opozycje wygranych wyborach do Sejmu
kontraktowego) do wysylanego codziennie przez
modem do CERN w Szwajcarii pakietu pomiarow
naukowych (bylem 81-ym prenumeratorem na
liscie; modem 1200 baud, widzialem go!)


  Bylo oczywiscie wiecej powodow powstania Polandelu, ale
  tym _bezposrednim_ bodzcem ktory zmobilizowal Pawlowskiego,
  wtedy doktoranta fizyki na Uniwersytecie w Bufallo, do
  stworzenia czegos "nür für Polin", byl fakt, ze zrobil
  z siebie balwana na forum soc.culture.jewish gardlujac
  jak to Zydzi okazuja niewdziecznosc wobec Polski ktora,
  przeciez, udzielila im schronienia przez tyle wiekow.
  I inne takie rasistowsko-szowinistyczne kawalki, zupelnie
  po linii tu obecnych BOROWIKA i Buchochol[z]a (ktorych
  przodkowie, sadzac po ich kompleksie nizszosci, nie bylo
  dwa wieki temu wyszli z lasu -- wlasciwie nalezaloby im
  pogratulowac, ze w tak krotkim okresie czasu nauczyli
  sie obslugi klawiatury).


  Cztery lat temu opisalem te geneze szczegolowo, wiec nie
  bede sie powtarzal (w pierwszym tekscie zaczyna sie dopiero
  po replice Andrzejowi Kobosowi, w drugiej jego polowie):

http://listserv.acsu.buffalo.edu/cgi-bin/wa?A2=ind9607bL=poland-lP=14072
http://listserv.acsu.buffalo.edu/cgi-bin/wa?A2=ind9607bL=poland-lP=13912


  Tak wiec, nic nowego po sloncem. Swoja droga zastanawia
  co takiego jest w tej polskiej mentalnosci, ze gdzie by
  nie zebrali sie "wirtualni Polacy," jak sobie nie pou-
  tyskuja na Zydow, nie pobiadola nad swym losem przez
  mniejszosci uciskanej wiekszosci (trzeba przyznac: nie
  tylko za sprawa Zydow), to nie czuja ze zyja. Nie na
  darmo tak skwitowal Mrozek polski wklad do Europy: na
  koktajlu w Brukseli stoi Polak i pokazuje zgromadzonym

"tu, panie, w te zeby bili".


__L



Re: Geneza Polandelu (Tak bylo, wrzesien 89)

2000-09-27 Wątek Wlodzimierz Holsztynski

On Wed, 27 Sep 2000 09:18:19 +0200, Duch Chopinhauera
[EMAIL PROTECTED] podaje szereg ciekawych informacji
o dawnych dobrych lub nie tak dobrych czasach:

Myli sie, niestety, Iza Bozek piszac:

Ale dobrze, ze tylko formalnie.  W zasadzie ma racje/.

 Poland -L, na szczescie, nie zostal zalozony przez takich
 jak pan, prosze pana, tylko przez ludzi odwolujacych sie
 do zupelnie innych idealow niz panskie.


  Wlasnie minela 11 rocznica zalozenia Poland-L. Lista
  powstala w wyniku dzialan trzech osob: Jozefa Glempa
  (inspirator); Jima Gerlanda (administrator); i Jurka
  Pawlowskiego (manipulator).

Poczatkowo Poland-L mialo dokladnie 3 oszolomow:
Jurka Pawlowskiego, ktory byl "wlascicielem",
Macieja Jablonskiego (bardzo polskiego szlachcica,
ktory mial swoj urok :-) i Aleksandra Mazura (popsutego
kalkulatorka boole'owskiego). To wszystko.  Za to bylo wielu
ciekawych ludzi z roznych zakatkow swiata, kulturalnych,
wolnych od uprzedzen. Nie bylo najmniejszej watpliwosci,
ze wyskoki trzech klasycznych oszolomow byly na Poland-L
izolowane, spotykaly sie z **powszechnym** potepieniem.
W owych czasach choc tych 3 bzdurzylo czasem
poteznie, to i tak bylo bez porownania kulturalniej
i przyjazniej.  Wszyscy bylismy na Ty.  Z czasem bylo
gorzej, nawet klasyczne oszolomy stawaly sie
bardziej ekstremalne. Jednak raz jeszcze chce podkreslic
wielka zasluge Pawlowskiego: absolutnie nie uzywal
swojej funkcji administratora by wplywac na dyskusje
na Poland-L badz na sklad osobowy Poland-L.  Dostep byl
wolny, uczestnictwo niczym nie ograniczone. Taka idealna
sytuacja z czasem stala sie niemozliwa, gdy zaczely sie
w Internecie naduzycia, wystepki i przestepstwa.

Z czasem zaczely pojawiac sie na Poland-L, ale tez dosc
szybko sie wynosily, rozne takze mniej atrakcyjne typy i typki,
niektore tkwily dluzej. Ogolny poziom spadal, ale dosc powoli,
a w pewnym momencie wydatnie sie podniosl za sprawa/ jednego
czlowieka, Tadeusza Gierymskiego. Poza tym poziom niestety
dalej mial tendencje w dol.

Im powszechniejszy byl dostep do sieci, tym wiecej pojawialo
sie w Internecie metow, osobnikow chorych, nieproporcjaonalnie
przytruwajacych internetowe listy polityczne i ogolne.

  [...] 1994-1995 [...] Wtedy
  dostep do sieci mieli w zasadzie tylko wykladowcy akade-
  miccy i studenci nauk scislych, a i to, poza USA, nie
  automatycznie i nie wszyscy. Czesto trzeba bylo byc
  doktorantem w jakiejs dziedzinie zahaczajacej o tele-
  komunikacje zeby w ogole moc dostac konto.

W Stanach dostep mieli w pierwszym rzedzie pracownicy
wielu firm zwiazanych z przemyslem komputerowym: Hewlett Packard,
Apple,... Cale nieomal Silicon Valley bylo podlaczone do sieci.
Moje wlasne polaczenie uzyskalem, gdy pracowalem w Cadence,
w oddziale w Santa Clara (Silicon Valley, Kalifornia).
Na Poland-L zapisalem sie w kilka miesiecy po jego poczatku
(namowil mnie Andrzej Pindor), wlasnie z Cadence.

Siec nie wybuchla nagle na skale swiatowa.
Embriony sieci (grupy dyskusyjne) istnialy w Stanach juz
w 1980, na skale okregu pokrytego przez system podlaczony
do "wielkiego" komputera centralnego (main frame). Taki
system mogl obejmowac szereg uniwersytetow i firm.  W Ann
Arbor takim komputerem byl Amdahl (ktory zastapil IBM).
Obejmowal Uniwersytet Michiganski w Ann Arbor, Uniwersytet
Wayne State w Detroit, jeszcze jeden, ktorego nie pamietam,
oraz szereg lokalnych firm.  Firmy miewaly juz wlasne
mini-komputery DEC, ale na przyklad w ERIMie, gdzie wtedy
pracowalem, na ogol bylo taniej dla projektu placic za
dostep do wielkiego komputera uniwersytetowi niz wlasnej
firmie za dostep do ktoregos z komputerow ERIMu.

Kultura hi-tech firm i uniwersytecka troche sie mieszaly,
gdyz okolicznde firmy zatrudnialy ludzi, zwlaszcza studentow
(wykladowcow tez), z uniwersytetu.

W tym wczesnym okresie siec nie mogla jeszcze byc zbyt popularna
ze wzgledu na ograniczenia (czas komputerowy kosztowal).  Ba,
monitory dopiero co zaczely sie pojawiac, a terminale operujace
na papier powoli zanikac. Te ostatnie wyparly key punch urzadzenie
okolo roku 1977-78 -- pierwsze programy "pisalem" przez wybijanie
dziurek w takich tekturkach, po jednej fortranowej instrukcji per
tekturke. Wlasnie po to byly te key punch "maszyny" wielkosci
sporego biurka.

Poczatkowo news groups byly podtrzymywane przez
serwery wielkich firm komputerowych: IBM, Hewlett
Packard, Apple, itd.  Inne firmy podlaczaly sie do tych
wiekszych.

  Cztery lat temu opisalem te geneze szczegolowo, wiec nie
  bede sie powtarzal (w pierwszym tekscie zaczyna sie dopiero
  [...] w drugiej jego polowie):

http://listserv.acsu.buffalo.edu/cgi-bin/wa?A2=ind9607bL=poland-lP=14072
http://listserv.acsu.buffalo.edu/cgi-bin/wa?A2=ind9607bL=poland-lP=13912

Pamietam :-)

  Tak wiec, nic nowego po sloncem [...]

__L


Uwazam, ze jest "niebo a ziemia".  Otwarcie rasistowskie,
niczym nie zakamuflowane odzywki byly nie do pomyslenia.
Gdy faszystowsko odezwal sie niejaki Czuma, to po Poland_L
przeszlo cos w rodzaju zgrozy.  Z uplywem 

Geneza Polandelu (Tak bylo, wrzesien 89)

2000-09-27 Wątek Anna Niewiadomska

No dobra chlopcy,

(starsi ci chlopcy ale i dziewczyna juz nie taka mloda), nie dolujcie nas
tylko tak okropnie tym ze  juz nie tacy jestesmy. W koncu Anrzej Pindor to
nasz dobry znajomy nie tylko z komputera ale i w zyciu..z Hozej jeszcze.
Zgadzam sie ze holota trafia teraz do internetu, ale na to nic nie mozna
poradzic. Demoktratyzacja, panie i to sa jej skutki.

W kazdym razie, jesli chodzi o sprawy polsko zydowskie, to po prostu prawda
jest taka, ze " normalni ludzie" nie odzywaja sie w tych sprawach, bo sie
zwyczajnie boja. Albo pomyj ze strony grzybow, albo overreaction ze strony
zainteresowanych. 99% ludzi cos tam sobie na ten temat mysli, wcale nie
glupio mysli i gdyby tych kilku oszolomoow nie wypisywalo takich glupot
tutaj i nie zachowywalo sie tak jak sie zachowuje to i reakcje bylyby
lagodniejsze z drugiej strony i mozna by bylo rozmawiac. A tak to tylko
krzyk slychac i tyle. Ja jestem na Poland-L dopiero od trzech lat, ale
Michal znacznie dawniej i tez uwazam ze poziom sie popsul, ale to do tych
co umieja i chca pisac nalezy poprawa tego poziomu.

Dlatego zwracam sie z apelem...po pierwsze do kobiet ktore sa jakies
rozsadniejsze i bardziej zrownnwazone...piszcie kochane dziewczyny i nie
dajcie sie zagluszac.

Po drugie do oszolomow... dajcie nam spokoj, zalozcie sobie ten "Rynsztok"
i tam plujcie, a do innych, nie reagujcie tak ostro na kazda zaczepke,
przynajmniej przez jakis czas...


Jest jeszcze jeden aspekt tej sprawy, edukacja przyszlych pokolen...
pomyslcie czasem ludzie czego sie od nas ucza mlodzi, trafiajacy
przypadkiem na te listte i zawstydzcie sire troche.


Pozdrowienia Anna Niewiadomska



Re: Geneza Polandelu (Tak bylo, wrzesien 89)

2000-09-27 Wątek Andrzej Mezynski

On Wed, 27 Sep 2000, Duch Chopinhauera wrote:

[...]

   Tak wiec, nic nowego po sloncem. Swoja droga zastanawia
   co takiego jest w tej polskiej mentalnosci, ze gdzie by
   nie zebrali sie "wirtualni Polacy," jak sobie nie pou-
   tyskuja na Zydow, nie pobiadola nad swym losem przez
   mniejszosci uciskanej wiekszosci (trzeba przyznac: nie
   tylko za sprawa Zydow), to nie czuja ze zyja. Nie na
   darmo tak skwitowal Mrozek polski wklad do Europy: na
   koktajlu w Brukseli stoi Polak i pokazuje zgromadzonym

 "tu, panie, w te zeby bili".


 __L


Anonimy wzbudzaja we mnie obrzydzenie, ale nie moge sie powstrzymac
przed zabraniem glosu.
Po pierwsze prosze zwrocic uwage na zwrot:
"w tej polskiej mentalnosci" - jest to zwrot typowy dla rasistow.
Gdyby ktokolwiek zagadal o "zydowskiej mentalnosci" Universytet
w Buffalo dostalby natychmiast (jeszcze jeden, jeden z wielu) donosow.

Po drugie, rzeczywiscie pan Anonim ma racje - ludzie organizuja sie
(niezaleznie czy maja polska, murzynska czy chinska skore) gdy czuja
sie zagrozeni; gdy sa przedmiotem nienawisci i atakow.
Prawda jest taka, ze w Stanach istnieje pewien ruch antypolskosci.
Niestety, prym wioda w nim Zydzi polscy publikujacy roznorodne brednie
albo pol-prawdy (ktore sa gorsze od klamstw).  TO wlasnie zjawisko
spowodowalo poczucie zagrozenia wsrod Polakow, zwlaszcza tych zyjacych
w USA i bylo jednym z bodzcow do zalozenia Polandela.

Jest to typowy przyklad mentalnosci ludzkiej, panie przepelniony
nienawiscia (jestem pewien, ze nie tylko do Polakow) Anonimie.

ASM



Re: Geneza Polandelu (Tak bylo, wrzesien 89)

2000-09-27 Wątek Z.I. Rybak

[...]

 Uwazam jednak, ze "wystepy goscinne" roznych niekulturalnych
 ludzi nie powinny nadawac tonu liscie i ze nie trzeba sie do nich
 dostosowywac. To juz nawet nie chodzi o tresc, tylko o forme.
 Ostatnio spotykane tu obrzucanie sie wyzwiskami jest po prostu
 bardzo niesmaczne i Ty, Wlodku, tez niestety w tym uczestniczysz,
 podobnie jak Ci, do ktorych to piszesz.

   Pani Ewo.

   A moze by tak nazwac po imieniu o co chodzi? Naprawde nie widze powodu,
dla ktorego czyste chamstwo kilku gnojkow ciagle prowokujacych Polakow do
okazywania  "antysemityzmu" spotyka sie z jakimkolwiek odzewem na tak
kulturalnej liscie jak Poland-L.

   Jak na razie wynik jest taki:

   Ktokolwiek jeszcze nie wiedzial dlaczego mialby czuc jakikolwiek uraz do
Zydow, teraz ma dobry powod. To co reprezentuje prozydowska frakcja
Poland-L jest naprawde ponizej krytyki. Najbardziej niepokoi mnie cyniczna
obluda i zaklamanie. Tak. Znam to z historii.

   Szacunku nie mozna na nikim wymusic. Na szacunek trzeba sobie zasluzyc.

   Zig Rybak

PS. Wysle potwierdzenie wysylki tego listu, jezeli p. administrator zapyta
o takowe w rozsadnym czasie. Na przyklad w ciagu nastepnych 24 h.

[...]

 Ewa