Re: Geneza Polandelu (Tak bylo, wrzesien 89)
At 04:13 PM 9/29/00 +0800, you wrote: (...) Malo tego, sam prowadze inna liste dyskusyjna na ktorej nie ma chamstwa i wulgarnosci - Ewa byla jej uczestniczka wiec chyba moze to potwierdzic - podczas gdy szacowna POLAND-L osiagnela juz poziom szamba i nadal sie stacza. Dlaczego tak sie dzieje? Otoz roznica - poza wyrazna indolencja administratora listy, ktory sterroryzowany amerykanska wolnoscia i tolerancja boi sie wykonywac swoje obowiazki z uwagi na ewentualne dziwaczne konsekwencje (donosy, zwolnienie z pracy, rozprawy sadowe i niewiem co jeszcze) - nie polega na fakultetach czy dyplomach uczestnikow listy ani ich stazu jako zasluzonych internautow, ale przede wszystkim na SZACUNKU do siebie oraz innych! Uwazam, ze czlowiek, ktory szanuje siebie, nie bedzie sie wdawal w rynsztokowa wymiane oszczerstw i insynuacji oraz nie bedzie publicznie reagowal na chamskie zaczepki i prowokacje, tym bardziej jezeli szanuje innych, zwlaszcza tych "niezaangazowanych" listowiczow. Wdawanie sie w takie dyskusje sprzyja tylko eskalacji chamstwa i pomowien, a w najmniejszym stopniu nie przyczynia sie do rozwiazania konfliktu, co wyraznie widac na "sciepie" i tego typu listach i grupach dyskusyjnych. Wbrew temu, co pisze Pan Wlodek, uwazam wiec, ze tego typu zachowania najlepiej uciac krotko albo w ogole zignorowac, a jeszcze lepiej poczekac na interwencje administratora, ale w naszym przypadku pozostaje to chyba w sferze marzen. ;-) Z powyzszym paragrafem (akapitem?) moglbym sie w zasadzie zgodzic. Choc nie wiazalbym scisle czyjejs reakcji na chamskie zaczepki z jego brakiem szacunku do siebie. Ludzie sa rozni i kazdy ma wlasny styl. Poczucie godnosci jednej osoby moze wymagac milczenia, innej zas nakazywac jej reagowanie na kazda zaczepke. W zwiazku z zalosna kondycja POLAND-L mam wiec nastepujace propozycje: - zabrac sie wspolnie za "zreformowanie" listy, No coz, takie propozycje byly tu od lat, dosc regularnie przedstawiane. Za mojej pamieci przynajmniej, zadna nie zostala wcielona w zycie. Nie wiem czy tego zaluje, ale napewno sie nie dziwie. Ja mysle ze droga jest inna: zamiast prob formulowania regulaminow, jaknajwiecej osob 'uczciwych' powinno pisac madrze, kulturalnie i interesujaco. Wtedy ci inni albe zle sie tutaj poczuja i sami znikna, albo ich glosy stana sie nieistotnym marginesem. Powyzsze nie oznacza wszakze ze jestem z zasady przeciwny interwencom Wlasciciela w najbardziej drastycznych przypadkach. - przeniesc liste na inny, najlepiej polski serwer, Dlaczego? Jesli to bedzie ta sama lista z tym samymm wlascicielem to przeciez nic to nie zmieni. A jesli inna to patrz nizej. - wypisac sie z listy i zalozyc inna, o podobnej tematyce i jasno okreslonych zasadach dyskusji. Ale przeciez to sie wlasnie dzieje. Czasy gdy zalozenie listy zalezalo od znalezienia jakiegos bogatego sponsora jak SUNY Buffalo dawno juz minely. Zalozenie nowej listy dyskusyjnej to sprawa kilku czy kilkunastu klikniec mysza - najwyzej (w przeciwienstwie do SUNY) jest sie potem skazanym na dolaczane do kazdego listu reklamy. Polskich list dyskusyjnych sa w internecie przypuszczam ze setki. Pan prowadzi jak widac jedna z nich, o ile wiem pan Koziol druga, a byly, czule tu wspominany:-) uczestnik P-L, p. Wiechowski trzecia. Niektorzy inni pewnie tez. Kazdy moze sprobowac swoich sil. Ja sam, oprocz P-L czynnie uczestnicze obecnie tylko w jeszcze jednej liscie (gdzie wiekszosc uczestnikow to albo obecni albo byli bywalcy Poland-L) a biernie w drugiej, w ciagu ostatnich kilku lat przeszedlem jednak przez conajmniej z piec innych. Nowe, bardziej lub mnie prywatne, listy powstaja i potem po krotszym lub dluzszym czasie czesto zamieraja, zazwyczaj wskutek wewnetrznych klotni. A Poland-L trwa juz ponad 11 lat. Wiec moze nie warto jej az tak bardzo reformowac. Ja w kazdym razie jestem tu po trosze z dawnego sentymentu, ale troche i dlatego ze ciagle, mimo wyraznego pogorszenia, uwazam Pland-L za liste ciekawa, gdzie uczestnictwo ma wiecej plusow niz minusow. To oczywiscie nie znaczy ze nie chcialbym by tych pierwszych bylo wiecej a drugich mniej. - zaczac pisac po angielsku, dzieki czemu wladze Uniwersytetu Buffallo po przeczytaniu kilku postow natychmiast zamkna liste i nie bedzie problemu (to oczywiscie zart :-) Jezeli chodzi o "zreformowanie" listy, to proponuje przede wszystkim wspolnie ustalic proste, konkretne zasady, ktorych bedziemy przestrzegac, na przyklad: Ja mysle ze zadna taka lista nie jest potrzebna. Czlowiek kulturalny bedzie sie w kulturalny sposob zachowywal niezaleznie od jej istnienia, bo ma wlasne zasady ktorych przestrzega, cham zas, niezaleznie od liczby ukonczonych fakultetow i tak nie zwaza na postulaty innych, wiec taka liste zasad zignoruje. No ale przejdzmy teraz do szczegolow: nie obrazamy innych, Zgoda. nie osmieszamy, Hm. Czy to w nawiazaniu do kilku niedawnych postingow, w tym (naj)nizej podpisanego? Ja mysle ze ironia to bardzo dobra bron przeciwko chamstwu czy chocby prostactwu. Nie zakazywalbym
Re: Geneza Polandelu (Tak bylo, wrzesien 89)
On Wed, 27 Sep 2000, Duch Chopinhauera wrote: Nie na darmo tak skwitowal Mrozek polski wklad do Europy: na koktajlu w Brukseli stoi Polak i pokazuje zgromadzonym "tu, panie, w te zeby bili". Lucjanie, czy jestes pewien? Wydaje mi sie (moge sie myslic, bo polegam tylko na swojej pamieci), ze ten fragment (z opowiadania ,,Moniza Clavier''?) brzmia: ,,tu Panie, za wolnosc _wybili_'' Bohater mowiac to pokazywal szczerbe w uzebieniu. Sadze, ze nalezy ten problem wyjasnic gdyz w przeciwnym razie moze powstac podejrzenie o dzialania anty-polskie i szarganie dobrego imienia S. Mrozka (ktory w kazdym innym kontekscie retorycznym bylby sponiewierany, ale w tym moze stac sie nieswiadomym sojusznikiem swych wyjatkowych czytelnikow, ktorzy nie znaja slowa ,,jury''). Batrek Rajwa -- [EMAIL PROTECTED]| Does anybody else find irony in the fact that tel.+4812 6341305 x 291 | Bill Gates says he's trying to write a stable | OS, and Linus claims he's trying to take over | the world?'' Anonymous
Re: Geneza Polandelu (Tak bylo, wrzesien 89)
Mi tak na prawde przeszkadza to ze Witek tak niesamowicie ograniczy uzywalnosc POLANDELA. Kiedys nawet jak bylo ostro czy czasasami nieprzyjemnie to mozna bylo zybko dyskutowac bo nie bylo ograniczen. Poza tym jak zaczely sie wyrzucania z listy to wolalem milczec ... Kiepskie to byly pomysly. Odnosze poza tym wrazenie ze nie bylo anonimowych dyskutantow. Ta anonimowosc niktorych z Was jest bzdurna i samym swym faktem istnienia psuje atmosfere. Jestem na Polandelu od wiosny 1990 roku i musze przyznac ze wtedy dyskusje byla na prawde spokojne i rzeczowe a za uzycie fatalnego slownictwa uczestnicy byli w stanie wyslac przeprosiny... Dzisiaj tego nie ma ... reg. Piotr
Re: Geneza Polandelu (Tak bylo, wrzesien 89)
Te sprawy nie sa tak proste jak wielu sa/dzi, to nie jest kwestia prostego ignorowania. W gre wchodzi bowiem wrazliwosc. Chodzi o to, w ktorym momencie wypowiedz uzywajaca jezyk uprzedzen i falszow staje sie nie do zaakceptowania. Istnieje cale spektrum. Dawniej reagowano protestem na niehumanitarne akcenty i przeklamania, na ktore potem juz nie zwracano uwagi. Bloto na jezyku stalo sie/ akceptowalna/ norma/. Ja na liscie jestem od 1992 roku, wiec w miare dobrze pamietam jak tu bylo dawno temu. I faktycznie zgadzam sie, ze poziom listy zdecodowanie sie obnizyl. Byc moze jest to nieunikniona ewolucja zwiazana z upowszechnieniem dostepu do internetu, jak to zostalo zasugerowane. Osobiscie interesuje sie komputerami od dawna, w duzej mierze dzieki "Bajtkowi", jednemu z pierwszych polskich czasopism komputerowych, wydawanych jeszcze w latach 80-tych przez "Sztandar Mlodych" pod kierownictwem... pana Kwasniewskiego. ;-) Jednak glownie ze wzgledow ekonomicznych dostep do internetu, podobnie jak wielu Polakow, ktorzy nigdy nie pracowali na "Odrze" ani nie poslugiwali sie tasmami perforowanymi, mam stosunkowo od niedawna. Zgodnie z teza "zasluzonych" uczestnikow POLAND-L powinienem wiec byc jednym z tych chamow i prostakow co to masowo dorwali sie do internetu i smieli zbrukac szacowne listy dyskusyjne swoimi wypocinami. :-) Malo tego, sam prowadze inna liste dyskusyjna na ktorej nie ma chamstwa i wulgarnosci - Ewa byla jej uczestniczka wiec chyba moze to potwierdzic - podczas gdy szacowna POLAND-L osiagnela juz poziom szamba i nadal sie stacza. Dlaczego tak sie dzieje? Otoz roznica - poza wyrazna indolencja administratora listy, ktory sterroryzowany amerykanska wolnoscia i tolerancja boi sie wykonywac swoje obowiazki z uwagi na ewentualne dziwaczne konsekwencje (donosy, zwolnienie z pracy, rozprawy sadowe i niewiem co jeszcze) - nie polega na fakultetach czy dyplomach uczestnikow listy ani ich stazu jako zasluzonych internautow, ale przede wszystkim na SZACUNKU do siebie oraz innych! Uwazam, ze czlowiek, ktory szanuje siebie, nie bedzie sie wdawal w rynsztokowa wymiane oszczerstw i insynuacji oraz nie bedzie publicznie reagowal na chamskie zaczepki i prowokacje, tym bardziej jezeli szanuje innych, zwlaszcza tych "niezaangazowanych" listowiczow. Wdawanie sie w takie dyskusje sprzyja tylko eskalacji chamstwa i pomowien, a w najmniejszym stopniu nie przyczynia sie do rozwiazania konfliktu, co wyraznie widac na "sciepie" i tego typu listach i grupach dyskusyjnych. Wbrew temu, co pisze Pan Wlodek, uwazam wiec, ze tego typu zachowania najlepiej uciac krotko albo w ogole zignorowac, a jeszcze lepiej poczekac na interwencje administratora, ale w naszym przypadku pozostaje to chyba w sferze marzen. ;-) W zwiazku z zalosna kondycja POLAND-L mam wiec nastepujace propozycje: - zabrac sie wspolnie za "zreformowanie" listy, - przeniesc liste na inny, najlepiej polski serwer, - wypisac sie z listy i zalozyc inna, o podobnej tematyce i jasno okreslonych zasadach dyskusji. - zaczac pisac po angielsku, dzieki czemu wladze Uniwersytetu Buffallo po przeczytaniu kilku postow natychmiast zamkna liste i nie bedzie problemu (to oczywiscie zart :-) Jezeli chodzi o "zreformowanie" listy, to proponuje przede wszystkim wspolnie ustalic proste, konkretne zasady, ktorych bedziemy przestrzegac, na przyklad: nie obrazamy innych, nie osmieszamy, nie krytykujemy, uwzgledniamy prawo kazdego do wlasnych pogladow, nie osmieszamy niczyich pogladow ani wartosci, itp. Ewa Michal Sulej tel. (48) 0 501 937 307 [EMAIL PROTECTED] http://www.ariadna.pl/psychologia
Re: Geneza Polandelu (Tak bylo, wrzesien 89)
On Thu, 28 Sep 2000 10:58:57 +1000, you wrote: [...] Uwazam jednak, ze "wystepy goscinne" roznych niekulturalnych ludzi nie powinny nadawac tonu liscie i ze nie trzeba sie do nich dostosowywac. To juz nawet nie chodzi o tresc, tylko o forme. Ostatnio spotykane tu obrzucanie sie wyzwiskami jest po prostu bardzo niesmaczne i Ty, Wlodku, tez niestety w tym uczestniczysz, podobnie jak Ci, do ktorych to piszesz. Pani Ewo. A moze by tak nazwac po imieniu o co chodzi? Naprawde nie widze powodu, dla ktorego czyste chamstwo kilku gnojkow ciagle prowokujacych Polakow do okazywania "antysemityzmu" spotyka sie z jakimkolwiek odzewem na tak kulturalnej liscie jak Poland-L. Jak na razie wynik jest taki: Ktokolwiek jeszcze nie wiedzial dlaczego mialby czuc jakikolwiek uraz do Zydow, teraz ma dobry powod. To co reprezentuje prozydowska frakcja Poland-L jest naprawde ponizej krytyki. Najbardziej niepokoi mnie cyniczna obluda i zaklamanie. Tak. Znam to z historii. Szacunku nie mozna na nikim wymusic. Na szacunek trzeba sobie zasluzyc. Zig Rybak Brawo panie Rybak, swietnie Pan napisal. Podpisuje sie pod panskim zdecydowanym potepieniem "chamstwa", "cynicznej obludy i zaklamania" kilku gnojkow. Nielatwo w naszych czasach znalesc osoby bedace tak jak Pan swietlistymi przykladami kultury, obycia i wiedzy, wolne od zaklamania, cynizmu i oczywiscie obludy - osoby silne, zdecydowane, gromkim glosem bijace na Larum, samotnie stawiajace czola niepo(c)hamowanej powodzi chamstwa. Szkoda tylko, ze nie znalazl Pan czasu by przy pomocy paru przykladow zademonstrowac rzeczonym gnojkom jak nalezy prowadzic kulturalna i rzeczowa polemike. Pozwole wiec sobie - przy pomocy fragmentow pochodzacych z panskich listow na liste Ciemnogrodu - wylozyc podstawy internetowego savoir vivre. Tematem dzisiejszej lekcji jest : Sztuka polemiki z osobami o odmiennych pogladach. ---Przyklad #1 From daemon Fri Feb 6 13:07 MET 1998 Date: Fri, 06 Feb 1998 22:11:54 +1100 From: "Z.I.Rybak" [EMAIL PROTECTED] Subject: Re: Odp: znak czasow, czy nalog ? . Zaprawde tak rzeczesz? Kiedy? Przestan marudzic i zwijaj sie do lozka. Jutro rano dostaniesz klapsa i posadze cie na nocniku. Tam bedziesz mogl siediec do usranej smierci. Zig Rybak Jak widac powyzej pan Rybak w sposob bardzo kulturalny i zarazem zdecydowany informuje dyskutanta o nieslusznosci jego pogladow. Oczywiscie tak wyrafinowane podejscie do przeciwnika nie zawsze skutkuje, wiec dobrze wychowany ciemnogrodzianin jest w stanie szybko zaadoptowac sie do sytulacji. ---Przyklad #2 From daemon Fri Feb 6 11:49 MET 1998 Date: Fri, 06 Feb 1998 20:53:05 +1100 From: "Z.I.Rybak" [EMAIL PROTECTED] Subject: Re: Odp: znak czasow, czy nalog ?Jednak nalog!!! - nawiazanie Pierdolisz od rzeczy. Nie bede uzasadnial dlaczego. I tak nic nie zrozumiesz. Zig Rybak --- Jak na dloni widzimy kulture i brak obludy naszego kochanego pana Rybaka, ktory bez watpienia zasluzyl sobie - na przynajmniej moj - szacunek. Dzieki lekturze tworczosci pana Zbigniewa(?) Ignacego Rybaka bede - byc moze - w stanie wyrazac wlasne poglady z wiekszym szacunkiem wobec wspoldyskutantow. Na nauke nie jest nigdy za pozno. Dziekuje panie Rybak!! Dozgonnie wdzieczny, Greg Chodowiec PS. Wysle potwierdzenie wysylki tego listu, jezeli p. administrator zapyta o takowe w rozsadnym czasie. Na przyklad w ciagu nastepnych 24 h. [...] Ewa
Re: Geneza Polandelu (Tak bylo, wrzesien 89)
Myli sie, niestety, Iza Bozek piszac: Poland -L, na szczescie, nie zostal zalozony przez takich jak pan, prosze pana, tylko przez ludzi odwolujacych sie do zupelnie innych idealow niz panskie. Wlasnie minela 11 rocznica zalozenia Poland-L. Lista powstala w wyniku dzialan trzech osob: Jozefa Glempa (inspirator); Jima Gerlanda (administrator); i Jurka Pawlowskiego (manipulator). Wiekszosc tu obecnych nie widziala komputera na oczy przed 1994-1995 rokiem, kiedy nastapila eksplozja Internetu, wiec trudno jej sobie wyobrazic jak to wygladalo zaledwie kilka lat wczesniej. A byla to znaczaca roznica. Wtedy dostep do sieci mieli w zasadzie tylko wykladowcy akade- miccy i studenci nauk scislych, a i to, poza USA, nie automatycznie i nie wszyscy. Czesto trzeba bylo byc doktorantem w jakiejs dziedzinie zahaczajacej o tele- komunikacje zeby w ogole moc dostac konto. Przed 1990 r. nie istnialy zadne nieakademickie ISP gdzie mozna bylo zalozyc sobie prywatne konto (pierwszy: world.std.com, Software Tool Die w Bostonie). Nie istnialy tez zadne kanaly "teledyskusji" po polsku poza lokalnymi BBS w Polsce, bez kontaktow ze swiatem zewnetrznym. Gazetka DONOSY powstaly 3 VIII 1989 r., kiedy fizycy z UW zaczeli dolaczac krotkie notatki (o zmieniajacej sie z dnia na dzien sytuacji po przez opozycje wygranych wyborach do Sejmu kontraktowego) do wysylanego codziennie przez modem do CERN w Szwajcarii pakietu pomiarow naukowych (bylem 81-ym prenumeratorem na liscie; modem 1200 baud, widzialem go!) Bylo oczywiscie wiecej powodow powstania Polandelu, ale tym _bezposrednim_ bodzcem ktory zmobilizowal Pawlowskiego, wtedy doktoranta fizyki na Uniwersytecie w Bufallo, do stworzenia czegos "nür für Polin", byl fakt, ze zrobil z siebie balwana na forum soc.culture.jewish gardlujac jak to Zydzi okazuja niewdziecznosc wobec Polski ktora, przeciez, udzielila im schronienia przez tyle wiekow. I inne takie rasistowsko-szowinistyczne kawalki, zupelnie po linii tu obecnych BOROWIKA i Buchochol[z]a (ktorych przodkowie, sadzac po ich kompleksie nizszosci, nie bylo dwa wieki temu wyszli z lasu -- wlasciwie nalezaloby im pogratulowac, ze w tak krotkim okresie czasu nauczyli sie obslugi klawiatury). Cztery lat temu opisalem te geneze szczegolowo, wiec nie bede sie powtarzal (w pierwszym tekscie zaczyna sie dopiero po replice Andrzejowi Kobosowi, w drugiej jego polowie): http://listserv.acsu.buffalo.edu/cgi-bin/wa?A2=ind9607bL=poland-lP=14072 http://listserv.acsu.buffalo.edu/cgi-bin/wa?A2=ind9607bL=poland-lP=13912 Tak wiec, nic nowego po sloncem. Swoja droga zastanawia co takiego jest w tej polskiej mentalnosci, ze gdzie by nie zebrali sie "wirtualni Polacy," jak sobie nie pou- tyskuja na Zydow, nie pobiadola nad swym losem przez mniejszosci uciskanej wiekszosci (trzeba przyznac: nie tylko za sprawa Zydow), to nie czuja ze zyja. Nie na darmo tak skwitowal Mrozek polski wklad do Europy: na koktajlu w Brukseli stoi Polak i pokazuje zgromadzonym "tu, panie, w te zeby bili". __L
Re: Geneza Polandelu (Tak bylo, wrzesien 89)
On Wed, 27 Sep 2000 09:18:19 +0200, Duch Chopinhauera [EMAIL PROTECTED] podaje szereg ciekawych informacji o dawnych dobrych lub nie tak dobrych czasach: Myli sie, niestety, Iza Bozek piszac: Ale dobrze, ze tylko formalnie. W zasadzie ma racje/. Poland -L, na szczescie, nie zostal zalozony przez takich jak pan, prosze pana, tylko przez ludzi odwolujacych sie do zupelnie innych idealow niz panskie. Wlasnie minela 11 rocznica zalozenia Poland-L. Lista powstala w wyniku dzialan trzech osob: Jozefa Glempa (inspirator); Jima Gerlanda (administrator); i Jurka Pawlowskiego (manipulator). Poczatkowo Poland-L mialo dokladnie 3 oszolomow: Jurka Pawlowskiego, ktory byl "wlascicielem", Macieja Jablonskiego (bardzo polskiego szlachcica, ktory mial swoj urok :-) i Aleksandra Mazura (popsutego kalkulatorka boole'owskiego). To wszystko. Za to bylo wielu ciekawych ludzi z roznych zakatkow swiata, kulturalnych, wolnych od uprzedzen. Nie bylo najmniejszej watpliwosci, ze wyskoki trzech klasycznych oszolomow byly na Poland-L izolowane, spotykaly sie z **powszechnym** potepieniem. W owych czasach choc tych 3 bzdurzylo czasem poteznie, to i tak bylo bez porownania kulturalniej i przyjazniej. Wszyscy bylismy na Ty. Z czasem bylo gorzej, nawet klasyczne oszolomy stawaly sie bardziej ekstremalne. Jednak raz jeszcze chce podkreslic wielka zasluge Pawlowskiego: absolutnie nie uzywal swojej funkcji administratora by wplywac na dyskusje na Poland-L badz na sklad osobowy Poland-L. Dostep byl wolny, uczestnictwo niczym nie ograniczone. Taka idealna sytuacja z czasem stala sie niemozliwa, gdy zaczely sie w Internecie naduzycia, wystepki i przestepstwa. Z czasem zaczely pojawiac sie na Poland-L, ale tez dosc szybko sie wynosily, rozne takze mniej atrakcyjne typy i typki, niektore tkwily dluzej. Ogolny poziom spadal, ale dosc powoli, a w pewnym momencie wydatnie sie podniosl za sprawa/ jednego czlowieka, Tadeusza Gierymskiego. Poza tym poziom niestety dalej mial tendencje w dol. Im powszechniejszy byl dostep do sieci, tym wiecej pojawialo sie w Internecie metow, osobnikow chorych, nieproporcjaonalnie przytruwajacych internetowe listy polityczne i ogolne. [...] 1994-1995 [...] Wtedy dostep do sieci mieli w zasadzie tylko wykladowcy akade- miccy i studenci nauk scislych, a i to, poza USA, nie automatycznie i nie wszyscy. Czesto trzeba bylo byc doktorantem w jakiejs dziedzinie zahaczajacej o tele- komunikacje zeby w ogole moc dostac konto. W Stanach dostep mieli w pierwszym rzedzie pracownicy wielu firm zwiazanych z przemyslem komputerowym: Hewlett Packard, Apple,... Cale nieomal Silicon Valley bylo podlaczone do sieci. Moje wlasne polaczenie uzyskalem, gdy pracowalem w Cadence, w oddziale w Santa Clara (Silicon Valley, Kalifornia). Na Poland-L zapisalem sie w kilka miesiecy po jego poczatku (namowil mnie Andrzej Pindor), wlasnie z Cadence. Siec nie wybuchla nagle na skale swiatowa. Embriony sieci (grupy dyskusyjne) istnialy w Stanach juz w 1980, na skale okregu pokrytego przez system podlaczony do "wielkiego" komputera centralnego (main frame). Taki system mogl obejmowac szereg uniwersytetow i firm. W Ann Arbor takim komputerem byl Amdahl (ktory zastapil IBM). Obejmowal Uniwersytet Michiganski w Ann Arbor, Uniwersytet Wayne State w Detroit, jeszcze jeden, ktorego nie pamietam, oraz szereg lokalnych firm. Firmy miewaly juz wlasne mini-komputery DEC, ale na przyklad w ERIMie, gdzie wtedy pracowalem, na ogol bylo taniej dla projektu placic za dostep do wielkiego komputera uniwersytetowi niz wlasnej firmie za dostep do ktoregos z komputerow ERIMu. Kultura hi-tech firm i uniwersytecka troche sie mieszaly, gdyz okolicznde firmy zatrudnialy ludzi, zwlaszcza studentow (wykladowcow tez), z uniwersytetu. W tym wczesnym okresie siec nie mogla jeszcze byc zbyt popularna ze wzgledu na ograniczenia (czas komputerowy kosztowal). Ba, monitory dopiero co zaczely sie pojawiac, a terminale operujace na papier powoli zanikac. Te ostatnie wyparly key punch urzadzenie okolo roku 1977-78 -- pierwsze programy "pisalem" przez wybijanie dziurek w takich tekturkach, po jednej fortranowej instrukcji per tekturke. Wlasnie po to byly te key punch "maszyny" wielkosci sporego biurka. Poczatkowo news groups byly podtrzymywane przez serwery wielkich firm komputerowych: IBM, Hewlett Packard, Apple, itd. Inne firmy podlaczaly sie do tych wiekszych. Cztery lat temu opisalem te geneze szczegolowo, wiec nie bede sie powtarzal (w pierwszym tekscie zaczyna sie dopiero [...] w drugiej jego polowie): http://listserv.acsu.buffalo.edu/cgi-bin/wa?A2=ind9607bL=poland-lP=14072 http://listserv.acsu.buffalo.edu/cgi-bin/wa?A2=ind9607bL=poland-lP=13912 Pamietam :-) Tak wiec, nic nowego po sloncem [...] __L Uwazam, ze jest "niebo a ziemia". Otwarcie rasistowskie, niczym nie zakamuflowane odzywki byly nie do pomyslenia. Gdy faszystowsko odezwal sie niejaki Czuma, to po Poland_L przeszlo cos w rodzaju zgrozy. Z uplywem
Geneza Polandelu (Tak bylo, wrzesien 89)
No dobra chlopcy, (starsi ci chlopcy ale i dziewczyna juz nie taka mloda), nie dolujcie nas tylko tak okropnie tym ze juz nie tacy jestesmy. W koncu Anrzej Pindor to nasz dobry znajomy nie tylko z komputera ale i w zyciu..z Hozej jeszcze. Zgadzam sie ze holota trafia teraz do internetu, ale na to nic nie mozna poradzic. Demoktratyzacja, panie i to sa jej skutki. W kazdym razie, jesli chodzi o sprawy polsko zydowskie, to po prostu prawda jest taka, ze " normalni ludzie" nie odzywaja sie w tych sprawach, bo sie zwyczajnie boja. Albo pomyj ze strony grzybow, albo overreaction ze strony zainteresowanych. 99% ludzi cos tam sobie na ten temat mysli, wcale nie glupio mysli i gdyby tych kilku oszolomoow nie wypisywalo takich glupot tutaj i nie zachowywalo sie tak jak sie zachowuje to i reakcje bylyby lagodniejsze z drugiej strony i mozna by bylo rozmawiac. A tak to tylko krzyk slychac i tyle. Ja jestem na Poland-L dopiero od trzech lat, ale Michal znacznie dawniej i tez uwazam ze poziom sie popsul, ale to do tych co umieja i chca pisac nalezy poprawa tego poziomu. Dlatego zwracam sie z apelem...po pierwsze do kobiet ktore sa jakies rozsadniejsze i bardziej zrownnwazone...piszcie kochane dziewczyny i nie dajcie sie zagluszac. Po drugie do oszolomow... dajcie nam spokoj, zalozcie sobie ten "Rynsztok" i tam plujcie, a do innych, nie reagujcie tak ostro na kazda zaczepke, przynajmniej przez jakis czas... Jest jeszcze jeden aspekt tej sprawy, edukacja przyszlych pokolen... pomyslcie czasem ludzie czego sie od nas ucza mlodzi, trafiajacy przypadkiem na te listte i zawstydzcie sire troche. Pozdrowienia Anna Niewiadomska
Re: Geneza Polandelu (Tak bylo, wrzesien 89)
On Wed, 27 Sep 2000, Duch Chopinhauera wrote: [...] Tak wiec, nic nowego po sloncem. Swoja droga zastanawia co takiego jest w tej polskiej mentalnosci, ze gdzie by nie zebrali sie "wirtualni Polacy," jak sobie nie pou- tyskuja na Zydow, nie pobiadola nad swym losem przez mniejszosci uciskanej wiekszosci (trzeba przyznac: nie tylko za sprawa Zydow), to nie czuja ze zyja. Nie na darmo tak skwitowal Mrozek polski wklad do Europy: na koktajlu w Brukseli stoi Polak i pokazuje zgromadzonym "tu, panie, w te zeby bili". __L Anonimy wzbudzaja we mnie obrzydzenie, ale nie moge sie powstrzymac przed zabraniem glosu. Po pierwsze prosze zwrocic uwage na zwrot: "w tej polskiej mentalnosci" - jest to zwrot typowy dla rasistow. Gdyby ktokolwiek zagadal o "zydowskiej mentalnosci" Universytet w Buffalo dostalby natychmiast (jeszcze jeden, jeden z wielu) donosow. Po drugie, rzeczywiscie pan Anonim ma racje - ludzie organizuja sie (niezaleznie czy maja polska, murzynska czy chinska skore) gdy czuja sie zagrozeni; gdy sa przedmiotem nienawisci i atakow. Prawda jest taka, ze w Stanach istnieje pewien ruch antypolskosci. Niestety, prym wioda w nim Zydzi polscy publikujacy roznorodne brednie albo pol-prawdy (ktore sa gorsze od klamstw). TO wlasnie zjawisko spowodowalo poczucie zagrozenia wsrod Polakow, zwlaszcza tych zyjacych w USA i bylo jednym z bodzcow do zalozenia Polandela. Jest to typowy przyklad mentalnosci ludzkiej, panie przepelniony nienawiscia (jestem pewien, ze nie tylko do Polakow) Anonimie. ASM
Re: Geneza Polandelu (Tak bylo, wrzesien 89)
[...] Uwazam jednak, ze "wystepy goscinne" roznych niekulturalnych ludzi nie powinny nadawac tonu liscie i ze nie trzeba sie do nich dostosowywac. To juz nawet nie chodzi o tresc, tylko o forme. Ostatnio spotykane tu obrzucanie sie wyzwiskami jest po prostu bardzo niesmaczne i Ty, Wlodku, tez niestety w tym uczestniczysz, podobnie jak Ci, do ktorych to piszesz. Pani Ewo. A moze by tak nazwac po imieniu o co chodzi? Naprawde nie widze powodu, dla ktorego czyste chamstwo kilku gnojkow ciagle prowokujacych Polakow do okazywania "antysemityzmu" spotyka sie z jakimkolwiek odzewem na tak kulturalnej liscie jak Poland-L. Jak na razie wynik jest taki: Ktokolwiek jeszcze nie wiedzial dlaczego mialby czuc jakikolwiek uraz do Zydow, teraz ma dobry powod. To co reprezentuje prozydowska frakcja Poland-L jest naprawde ponizej krytyki. Najbardziej niepokoi mnie cyniczna obluda i zaklamanie. Tak. Znam to z historii. Szacunku nie mozna na nikim wymusic. Na szacunek trzeba sobie zasluzyc. Zig Rybak PS. Wysle potwierdzenie wysylki tego listu, jezeli p. administrator zapyta o takowe w rozsadnym czasie. Na przyklad w ciagu nastepnych 24 h. [...] Ewa