Niezaleznie od braku vel szczesliwego posiadania miotly
(odrzutowej?), a takze  przyrostu nat. uzaleznionego, jak slysze, od
oswietlenia domow  mysle, ze cos z tych przewidywan, ze  Y2K da nam
sie we znaki jest na serio.

Nie zebym panikowala, czy juz pakowala manatki i przenosila sie do
jaskinii pod Calgary do wspolnoty przetrwania, ktora ponoc tam juz
powstala i  zamierza (kiedy juz TO WSZYSTKO sie skonczy) odradzac
swiat.

Zwyczajnie lubie wiedziec to, co sie da poznac..a juz szczegolnie
mnie interesuja zalamania techniki i ich efekty. Patrze na to z
jednej strony jako historyczka, a z drugiej jako ktos, kto pamieta
noszenie wody w garnkach na 8 pietro (bo cisnienie spadlo), szukanie
swieczek po omacku (bo prad wylaczyli) i noszenie wozeczka z
niemowlakiem na 8 pietro (winda siadla), a takze zaopatrywanie w
ciepla posciel i grzejnik elektryczny chorej tesciowej w szpitalu
warszawskim. Mam bardzo mile (o dziwo) wspomnienia z tych mini-
kryzysow zycia - wyzwalalo wiele dobra w ludziach. Nasi najlepsi
przyjaciele to wlasnie ci, z ktorymi sie wode nosilo, ktorym sie
pomagalo wozeczek targac ( badz oni pomagali).
Mysle, ze Y2K, nawet  w pelnym rozkwicie moze okazac sie swego
rodzaju blogoslawienstwem dla ludzi zyjacych dla siebie i tylko dla
siebie - kryzys zmusza do wyjscia z izolacji..

Uwazam jednak, ze nalezy sie chocby minimalnie przygotowac.
Chocby po to, zeby otrzasnac sie zdziebko z iluzji pelnego
bezpieczenstwa, jakie stwarza technika. Ostatecznie zainwestowac w
puszki z jedzeniem mozna - nie zepsuja sie, zostana na camping na
lato, lampa nafowa jest urokliwa - mamy w domu trzy i czasem sobie
przy nich nostalgicznie siedzimy. Swieczki zawsze sie zuzyje tez.

Mozna z tego tez Y2K zrobic cos w rodzaju rodzinno/przyjacielskiej
zabawy. Zanam kanadyjczykow, ktorzy robia takie szkolenia
przeciwpozarowe domowe, albo ucza jak przetrwac w samochodzie, ktory
utknal na bezludziu w sniegu. Takie rzeczy sa zwyczajnie praktyczne.

Starzy i mlodzi harcerze mieli by w "grze w Y2K" tu znaczna przewage.

Np jak zaopatrzysz sie w wode w swojej okolicy, jezeli szlag trafi
wieze cisnien zawiadywana poprzez komputer?
Czy znasz swoich sasiadow ? Ja na przyklad mieszkam w dzielnicy,
gdzie jest wielu emerytow uzaleznionych od pomcy spolecznej. Zalozmy
skrajny wariant - braknie benzyny i nie dostaja obiadow. jak im
zorganizowac pomoc.Itd, itd..
Jakie masz lekarstwa w domu i czego brak z pierwszej pomocy?Itd Itd.


Wiem, ze gieldy beda pozamykane na jakis czas, a konkretnie do
momentu, kiedy bedzie wiadomo, ze nie grozi globalny krach.

Do najmniej interesujacych aspektow scenariusza skrajnie
pesymistycznego Y2K nalezy terroryzm i rozruchy. O tym zwyczajnie
wole nie myslec.

Marysia

Odpowiedź listem elektroniczym