Gdy mowa o patriotyzmie to warto nie tylko
 szybowac gdzies w gorze ale tez spojrzec na to
przyziemnie. Tak wogole to poswiecenie na rzecz
ojczyzny, honor ponad wszystko,wyzszosc moralna
w  porownaniu do przyziemnych sasiadow itd. Tak
 konkretnie natomiast opryskliwosc w stosunku do
 osob zaleznych, chec uswietnienia samego siebie
za wszelka cene, szukanie byle zdzbla zlego u
sasiada, wyzywanie sie na osobach podleglych,
 dawanie bobu wszelkim takim osobom ktore nie moga
sie obronic.Zastanawiajace jest jak dalece w
polskich instytucjach,na przyklad bankach,traktuje
 sie opryskliwie i wrecz niezyczliwie Bogu ducha
winnych klientow,politycy nie licza sie z wyborcami,
 pod wznioslymi haslami przemyca sie prywate a
czasem wprost chorobliwe ambicje.

 Rzecz chyba w tym,ze „ogolne" i „szczegolowe" nie
 ida ze soba w parze, a przy tym  liczy sie zbytnio
na naiwnosc gawiedzi ,ktora sa wszyscy poza nami
samymi oraz nielicznymi osobami otoczonymi szacunkiem.
Historia jest dla nas nieraz li tylko dogodnym samousprawiedlieniem,ze
przeciez gdyby nie wrogowie
 to rzekomo bylibysmy krajem miodem i mlekiem
plynacym,a tak wogole nalezy nam sie to i tamto za sam fakt,
ze nas nieustannie krzywdzono, zniewazano ,poniewierano
itd. A wiec slusznie domagajmy sie zarowno czci jak
tez konkretnych swiadczen,zwlaszcza ze strony
naszych ludzi osiadlych za granica,ktorym sie
nieustannie przelewalo podczas gdy nam braklo,
a teraz zamiast bic poklony i tarzac sie w pyle
 w stosunku do heroicznych wspolbraci domagaja
sie grzecznej obslugi w bankach i wogole instytucjach
 publicznych, wywiazywania sie z zobowiazan,
rzeczowego podejscia.

 Nie dosc ze oni nie doceniaja meczenstwa w
rodzinnym kraju to jeszczechca aby ich
traktowac nie tylko na rowni ze
swoimi,ale moze nawet i lepiej. Czego to nie chca
ci,ktorym dlugi pobyt za granica zupelnie
przewrocil w glowie? Zamiast na kleczkach blagac
braci w kraju rodzinnym o przebaczenie,ze im
sie dobrze zylo kiedy narod glodowal i nawet o
piwo bylo trudno, ONI oplywali
we wszelklie rozkosze.

Ktos zlosliwy moze powiedziec,ze rodacy w kraju
 samozalgiwuja sie minimalizujac stopien
wspolpracy z komuna( prawie caly milionowy aparat
kierowniczy byl upartyjniony!),a takze  traktujac
ureligijnienie dosc powierzchownie  gdyz sprowadzaja je
raczej do gestow zewnetrznych anizeli do poglebionego
 zycia duchowego.Jest jednak chyba oczywiste,ze
bez potraktowania na serio calego szeregu spraw
istotnych nie moze byc nawet mowy o  sprawnej
 demokracji,realnej gospodarce, ureligijnieniu,
a nawet  porzadku publicznym. Ciagle jeszcze
przecietne zarobki sa dramatycznie
niskie w sensie ich sily nabywczej, co odbija sie
zdecydowanie ujemnie na fsktycznej kulturze pracy.

 Rozliczanie przeszlych win takich lub innych ludzi,
skadinad sluszne, nie moze byc namiastka dzialan konstruktywnych,ktore
uczynilyby sluzbe publiczna
faktycznie odpowiedzialna w stosunku do „szarych"
obywateli, podnioslyby wydatnie jakosc wszelkich
 uslug, zlikwidowaloby razacy glod mieszkaniowy itd.

 Wzrost majatku dostatniej czesci spoleczenstwa
jest ze wszechmiar korzystny,chocby z tego powodu
ze ta wlasnie czesc dzwiga glowny ciezar podatkow,
 ale to nie moze oznaczac jednoczesnie lekcewazenia
 tak zwanego szarego obywatela ktory liczy sie
chocby liczebnie i tym samym jego irytacja ma daleko
 siegajace konsekwencje polityczne(mnoza sie rozne
grupy mniej lub bardziej skutecznie manifestujace
swe niezadowolenie)

  Prowadze do tego,ze tak ogolnie jest byczo ale
szczegoly sa nieciekawe w postaci niskiej sily
 nabywczej ogolu ludnosci, niskiej kultury pracy,
 pracownikow przewaznie niedoplaconych i nieraz
zle traktowanych (gdzie ta nowa kultura pracy
demokratycznej ojczyzny?), lekcewazenia klientow
zwlaszcza w instytucjach publicznych, niepowaznego
traktowania wyborcow przez znaczna czesc
politykow,mnozenia sie roznych grup(miedzy innymi
 religijnych) wyrazajacych glosne swe niezadowolenie
z istniejacego stanu rzeczy.

Tak ogolnie jest jak najlepiej,ale tak konkretnie
to u gory ludzie maja sie dobrze a w terenie jest
nieraz bardzo zle. Niestety, w naszym zyciu
 codziennym licza sie przede wszystkim zwlaszcza
szczegoly,zwlaszcza te dotkliwe jak niska placa,
ciasnota mieszkaniowa, niesprawa komunikacja
miejska, burkliwy przelozony, dzieci ktore
trzeba przyodziac itd.Mozna oczywiscie gardlowac
o demokracji,ale to nie koniecznie przenosi sie
pozytywnie na szara rzeczywistosc zwyklych ludzi.

Cala te rzecz opublikowalem w Internecie juz szereg
lat temu w zwiazku z moimi obserwacjami w ojczyznie
gdy tam bylem aby uczyc i konsultowac.Ciekawe czy i
jak dalece powyzsze jest w jakims stopniu aktualne
 takze i dzis.Nie mam okazji sprawdzic na miejscu
gdyz brakuje zapotrzebowania z kraju aby tam uczyc
w mojej specjalnosci:socjologii i socjotechnice
zarzadzania.

AJM


 Alexander J.Matejko
University of Alberta
 fax (403)4927196

Odpowiedź listem elektroniczym