Malgorzata Zajac wrote:
>
> Pan Grzegorz Chodowiec pisze :
>
> >Pani Malgorzato ma przed soba ksiazke zatytulowana Political Paranoia:
> >The Psychopolitics of Hatred autorstwa Roberta S. Robinsa and Jerrolda
> >M. Post, M.D. , (New Haven: Yale University Press, 1997, p. 301) i
> >Pani komentarz wprowadzil mnie w stan podziwu dla niedokladnosc
> >tlumaczenia w ktorego posiadaniu Pani sie znalazla. Moja "orginalna"
> >wersja zajmuje sie raczej zjawiskami _politycznej_ paranoii ktore
> >prowadza do populistycznych ruchow politycznych (na mysl przychodzi tu
> >raczej AWS niz UW) i tragedii ludobojstwa. Ksiazka analizuje takich
> >bojownikow z "urojona zasciankowoscia i koltunstwem wspol-obywateli"
> >jak David Koresh, Hitler, Idi Amin, Stalin, Jim Jones, Pol Pot, John
> >Birch Society i zjawiska nacjonalizmu, teroryzmu i ekstremizmu
> >relligijnego czyli temetem sa raczej rewolucje, kulty i dyktatorzy a
> >nie Unia Wolnosci.
>
> Nie sadze, zeby tlumaczenie bylo niedokladne. Wszystko co Pan pisze
> sie zgadza. Zeby uscislic, dodam ze Robins i Post powoluja sie na
> definicje paranoi oparta na Webster's New Universal Unabridged Dic-
> tionary :
>
>   Choroba psychiczna, dla ktorej typowe sa usystematyzowane
>   urojenia oraz projekcja osobistych konfliktow, przypisywanych
>   rzekomej wrogosci otoczenia. Charakteryzuje sie uporczywymi,
>   nie ulegajacymi zmianom, spojnymi pod wzgledem logicznym
>   urojeniami, dotyczacymi przewaznie przesladowan albo zwia-
>   zanymi z mania wielkosci.
>
> Robins i Post pisza, ze termin "paranoja" wykracza poza granice psy-
> chologii i psychiatrii i w przypadku badania wymiaru spolecznego
> (i rozumiem ze takze politycznego) znaczy cos wiecej. I tu twierdza,
> ze paranoiczne myslenie w swych najbardziej skrajnych przejawach
> wystepuje wszedzie tam, gdzie popelnia sie masowe zbrodnie.
> Paranoiczne wymysly leza u podstaw rozmaitych rewolucyjnych
> i totalitarnych ideologii. Zawsze w takich przypadkach pojawia sie
> czarno-bialy wizerunek swiata, manichejska wizja odwiecznej walki
> dobra ze zlem itp. Zawsze we wszystkim wietrzy sie jakiejs zmowy
> wroga.
>
> I ja oczywiscie tego, co Pan zauwazyl nie kwestionuje.
>
> Natomiast wydaje mi sie, ze jeszcze Pan ksiazki dokladnie nie
> przeczytal, bo autorzy bynajmniej nie ograniczyli sie do zacytowanych
> przez Pana przypadkow. Napisali tez, ze oprocz przypadkow totalitar-
> nych i rewolucyjnych "odnajduja paranoiczna dynamike wszedzie -
> nawet w ustabilizowanych, demokratycznych i przyjaznych czlowiekowi
> spoleczenstwach. Zauwazyl to takze, chcac nie chcac, pan Jacek
> Arkuszewski, ale przykladow szukal skrupulatnie tylko po jednej stronie.
>

Bo nie potrzebowal daleko szukac, gdyz znalazl przyklad na naszej Poland-l.

> I oczywiscie musze sie zgodzic, ze Polska, jak kazdy sasiadujacy
> z nia kraj, nie jest wolna od glosicieli politycznych koncepcji paranoidal-
> no-konspirologicznych. Ale moim zdaniem populacja, o ktorej mowa,
> obejmuje nie tylko osobnikow nawiazujacych powiedzmy np. do osla-
> wionych "Protokolow Medrcow Syjonu" i tym podobnych rzeczy, ale np.
> takze uprawiana jest na lamach pewnego polskiego wielonakladowego
> dziennika.
>
> W 1998 roku obchodzono rocznice Marca 68. I niech mi Pan uczciwie
> powie, czy nie jest przypadkowo przejawem paranoi stwierdzenie red.
> Jerzego Diatlowickiego, ze "prawdopodobnie tegoroczne obchody sa
> proba uprzedzenia drugiego Marca" ?
>
> Autorzy GW czesto stosuja podzial na "my", "nasi przeciwnicy" i "nasi
> wrogowie". Do naszych przeciwnikow zaliczaja postkomune, z ktora
> prowadza dialog o prawde i pojednanie. Abstrahujac od rzeczywistych
> wrogow-paranoikow, wrogami bywaja tez Krzaklewski i AWS, ktorych
> - bo zbyt wysoko zaszli - nalezy wszelkimi srodkami posrednio i bez-
> posrednio zwalczac, a  jak sie zwalczyc nie da - marginalizowac.
> Dzisiejszy numer jest dobrym tego przykladem. Odpowiada doskonale
> modelom Robinsa i Posta, ktorzy twierdza, ze :
>
>    Strach przed obcym i rzutowanie nienawisci na innych
>    stanowia psychologiczny fundament koncepcji wroga.
>

Nie wiem dlaczego, skoro mowimy o polskiej polityce, mieszac do tego gazete,
ktora nikogo nie reprezentuje i o niczym nie decyduje.Mozna by w ten sposob
"wzbogacic" krajobraz polityczny Polski (i tak za "bogaty") o jeszcze
kilkadziesiat kierunkow reprezentowanych przez inne dzienniki, bo przeciez
kazdy jest troche inny.

A ponadto prosze powiedziec z reka na sercu: czyz AWS nie uwaza swych przeciwnikow
politycznych za smiertelnych wrogow?

> i rowniez :
>
>    Wiara w istnienie przeciwnika, rywala, czy oponenta,
>    pelni [dla paranoika] centralna funkcje w zyciu politycznym.
>

Wiele ugrupowan wchodzacych w sklad AWS uwaza za centralny i najwazniejszy
punkt programu walke z postkomunizmem - takie sa fakty. Natomiast
program polityczny UW nie jest skupiony wokol walki z kimkolwiek, lecz
wokol takich czy innych problemow ekonomicznych i spolecznych.
Mozna sie z propozycjami rozwiazan zgadzac lub nie, ale nie
mozna twierdzic, ze wiekszosc wysilkow Unii skierowana jest
przeciw innym kierunkom politycznym w kraju tylko dlatego,
ze sa wlasnie inne.


> Ja uwazam, ze ulubiona taktyka autorow GW jest poslugugiwanie sie
> le~kiem jako czynnikiem integrujacym srodowisko wokol nich skupione.
> Przejawem paranoi jest u nich wlasnie nieustanne budowanie wspolnoty
> strachu.
>

Znowu ten prawdziwy kompleks Gazety Wyborczej! Z gazeta jest poprostu tak:
albo sie ja czyta albo nie. I koniec. Albo zaczac sie leczyc z kompleksow.
jesli sie ja czyta, to sie ja w jakis sposob popiera.


Jacek A.

> Malgorzata

Odpowiedź listem elektroniczym