Wojtek J:

> Przyznaje, ze czuje sie nieco zamurowany. Nie chce ani Ciebie, ani nikogo
> innego  zanudzac niemerytorycznym liscidlem, czyli  dyskusja o dyskusji, ale
> musze przypomniec, ze nawiazujac do (domniemanego) absurdu zycia w swiecie
> bez Boga odpowiedzialas:
>
> > Zastanawiam sie, czy takie pytanie nie powstaje, bo nie ma
> > obojetnosci ze strony
> > wierzacych wobec ateizmu?;)

:-)
Moze to jest glowny problem calej dyskusji: Chodzi mi wylacznie o emocjonalna
obojetnosc. Dlatego nie uwazalam, ze opowiadasz na moje pytanie. Nigdy nie pytam
wierzacego, czy nie ma klopoty ze swoja wiare, czy nie zaluje, ze wierzy lub czy
jemu nie brakuje, ze moze sam decydowac o swoj los itp. Nie moge tego pytac, bo
nierozumiem tej wiary. Wiec kazde pytanie jest absurdem. Wiara i wiedza sa dla
mnie sprzecznoscia. Dlatego mowilam o  obojetnosc wobec ateizmu, kiedy pisales:
'Czy mozna pozostac obojetnym wobec pustki bytu'. I zrozumialam ta obojetnosc
tak samo, jak ty uzywajac to slowo. Nie ma to nic wspolnego z tolerancja (jak
tolerancyjni ateisci sa traktowani pokazala historia;). Ale z faktem, ze sa
ludzie, ktorzy nie wierza. A rzadko ta decyzja 'nie wierzyc' jest uzasadniona
emocjonalnie, ale czesto racjonalnie. Wiec kazde pytania do emocji okazuje sie
zbena wobec ateistow, bo skoro nie jest przyczynna tej niewiary, nie mozna jego
tez sklonnic do wiary lub zastanawiania sie nad wiara poprzez takimi
argumentami. Tak samo, jak nie moge udowodnic wierzacemu, ze nie ma Boga, nawet
jesli mialabym dowod. Chce miec Boga, to go ma. Dlatego nazywa sie to 'wiara', a
nie 'wiedza'. Wiec z ta obietnoscia nie chodzilo mi o cos pozytywnego lub
negatywnego. Tylko o przekroczenie pewnej granicy w argumentacji, jesli sie
zaklada przyczynny wiary, rowniez jako przyczynny do  niewiary, jak : 'Czy mozna
pozostac obojetnym wobec pustki bytu? Czy
mozna ugasic bol nieustajacej pogoni za sensem? '. Ktos, kto nie wierzy, nie
odczuwa tej pustki lub bolu. _Dlatego_ nie wierzy.

/../
>
> Uto, rozumiem i szanuje Twoj osobisty poglad i stosunek (brak:-) do Boga i
> religii (zdecydowany :-)
> Chociaz nie odczuwam zadnej potrzeby kontaktu z krasnoludkami (przynajamniej
> o tak wczesnej porze ;-)

Czy mozna pozostac obojetnym wobec _tej_ pustki bytu?:-)

> to wymog tlumaczenia sie z niewiary w krasnoludki
> odczulbym jak pogwalcenie zasady domniemania niewinnosci. Podobnie jak
> ewentualny wymog tlumaczenia sie z niewiary w Boga, wiec spij spokojnie gdy
> juz wywazymy te drzwi do UE ;-)

Az tak spokojnie nie, bo n.p. Papiez Jan Pawel II ciagle proponuje dialog, nawet
z niewierzacymi. Wiec trzeba sie przygotowac, kiedy ten dialog nastapi...:-)


> Niemniej jednak mam wrazenie, ze mieszanie tu  krasnoludkowej argumentacji,
> brzytw, logiki i Sw.Mikolaja nie ma zadnego sensu. Wiara to jest swiat
> innych pojec. Sednem wiary jest brak koniecznosc dowodzenia jej w sposob
> racjonalny.

Otoz to! Nie zaczelam mieszac pojec:-)

> Milej niedzieli wszystkim
>
> Wojtek Jeglinski


Pozdrowienia
Uta

PS:
Mnie nie zanudzales:-)

Odpowiedź listem elektroniczym