On Mon, 2 Oct 2000 14:01:40 +0200, Jacek Arkuszewski <[EMAIL PROTECTED]>
wrote:
>
>Tomku, podchodzisz do euro zbyt emocjonalnie. Przyczyn slabosci euro
>jest wiele. Mnie sie wydaje, ze do najwazniejszych naleza:
>
>- slabsza konkurencyjnosc gospodarki unijnej w porownaniu z amerykanska,
>- fakt, ze wiekszosc surowcow z ropa na czele handlowana jest w $$,
>- brak domkniecia finansowego UE: brak naprzyklad uzgodnionego systemu
>  podatkowego,
>- brak poteznej gospodarczo W.Brytanii w systemie.
>
>Dopiero na dalszym miejscu moga - choc nie musza - wystepowac twoje
argumenty.

Jednak w dyskusjach wysuwa sie raczej najpierw te argumenty, ktore
opisalem poprzednio. Argument o potrzebie demokratycznej kontroli
slyszy sie ostatnio codziennie. Irlandczycy narzekaja, ze po
wprowadzeniu euro inflacja skoczyla do 6%, slynny irlandzki boom
zamienia sie w katastrofe i domagaja sie od prezesa Bank of Ireland,
zeby cos z tym zrobil. Niestety, Bank of Ireland stracil juz
mozliwosc wplywania na inflacje poprzez kontrolowanie stop procentowych.
Teraz o  stopach procentowych w Eurolandii decyduje Frankfurt, ktory
kieruje sie swoim interesem, a nie interesem Irlandczykow.

Jesli chodzi o argument braku zaufania do nowej waluty, to waga
tego czynnika zostala potwierdzona ostatnio posrednio przez pana
Prodi, ktory narzekal, ze 30-procentowy spadek euro wobec dolara nie
odpowiada sytuacji gospodarczej w Eurolandii. Rzeczywiscie nie
odpowiada. Niski kurs euro jest bowiem wynikiem w duzej mierze
mniejszego zaufania inwestorow do nowej waluty niz do dolara.

Jest tez w tych euroklotniach (oczywiscie, ze sa one emocjonalne)
element ironii. Komisja Europejska zaapelowala do USA i Japonii o
ratowanie euro przed referendum w Danii. W wyniku interwencji
kurs euro wzrosl z $0.85 do $0.88. A wiec euro, ktore mialo
byc orezem Unii Europejskiej w walce gospodarczej z USA, jest
ratowane przez wroga :-)

Zdrowko
T.

Odpowiedź listem elektroniczym