> Scislej biorac, jak juz kiedys pisalem nalezy moje postingi wrzucic pod "D"
> i sprawa zalatwiona.
No tak. A ja chcialem byc sympatyczny...
> To raz. A dwa, to oprocz mnie pisza jeszcze panie i
> conajmiej dwoch panow, jezeli nie czterech(pan w to wlaczajac).
A nie wyczul pan czegos w rodzaju uznania, ze pan tak dba
o podtrzymywanie listy?
> Natomiast o moich problemach technicznych z serwerem Buffalo, to
> juz calkiem inna sprawa, stad myslalem ze i pam ma podobne.
Totez wlasnie napisalem, ze nie. Bez zadnej obrazy lub tp.
> A za zaklocenie panskiego
> spokoju, bardzo przepraszam.
Alez ja sie z reguly ciesze, jak ktos odpowiada na noj list,
nawet jesli jest to test.
> Zapomnialem, ze pan lata(wirualnie) na
> znacznie wyzszych poziomach-;), w zwiazku z czym obiecuje
> sie poprawic, ale w mojej dalszej ignoracji co poniektorych tematow
> i osob-:)
Mylne wnioski. A jesli chodzi o panska ostatnia tematyke nr 1,
czyli wybory w Stanach i kibicowanie Bushowi, to nie odzywalem sie,
bo jakos nie, ale nie bylo to latanie "wyzej", tylko "z boku".
Staram sie czasami pamietac o cnocie chrzescijanskiej skromnosci.
Zreszta bylo mi tak naprawde wszystko jedno, kto wygra.
> Z (nie)powazaniem[w zaleznosci od panskiego wyboru],
Nie, to zalezy od panskiego wyboru, bo to pan przekazuje
powazanie badz niepowazanie. Ja moge tylko przyjac. A dzisiaj
obchodzimy 100-lecie kwantow i chodza mi po glowie jakies
superpozycje stanow powazania i niepowazania, jakies
prawdopodobienstwa bycia przez pana powazanym, rozklady
gestosci powazania w funkcji odleglosci (ideowej) od pana itp.
> W.Glowacki
A. Szymoszek