Od: "Waldemar Dworakowski" <[EMAIL PROTECTED]> > Janusz Baczynski wrote:
> O czym tu dyskutowac... Zastosowany przez p.Pomiana sposob opisu > tego fragmentu rzeczywistosci IMHO ignoruje fakty. Co wiecej > uzywanie innych niz uzywane powszechnie definicji slow powoduje > iz caly wywod jest bezsensownym belkotem. Definicje podalem na > koncu mojego listu (z reszta definicje z encyklopedii PWN a nie > mojego wlasnego pomyslu). Stosowany sposob opisu zdarzen i ich > zaleznosci tez raczej odwoluje sie do socjologii niz do historii > (przynajmniej to moje odczucie). Według mnie prof. Pomian słusznie rozróżnia okres przed 1956 r. gdy rządy totalitarne były bardzo represyjne i potem gdy następowała erozja tego systemu. > Co do kwestii ktora Pana tak poruszyla - prosilbym aby Pan > zerknal do opracowan historykow na temat infiltracji kanalow > przerzutowych znajdujacych sie pod kontrola "Biura > Koordynacyjnego". To sadze wyjasni Panu moja uszczypliwosc... > Jednak jakkolwiek nie bylo by to uszczypliwe to jednak nie jest > to proba dyskusji ad-personam bo nie zerkalem w 'teczki' > p.Pomiana. Po prostu jest to ocena rzetelnosci naukowca ktory > odrzuca wiedze o tym co sie zdarzylo choc dzialo sie to na jego > oczach a jest niezgodne z jego koncepcja. Taki incydent jak zinfiltrowanie przez SB "Biura koordynacyjnego" w ogromnej przestrzeni opisywanej w artykule jest za mało wazny aby zasługiwac choćby na wzmiankę - pewnie jak by ten temat ktoś rozpisał na kilka tomów to by tam zostało to opisane. > Koncepcja IMHO nie > sluszna. Pan Pomian 'zapomina' bowiem o tym ze procesy w > historii czesto nie dzieja sie same z siebie i nie wynikaja z > wewnetrznej dynamiki procesow historycznych (leninowcy na to > mieli inna nazwe :>) ale czesto procesy te ktos rozpoczal i > pokierowal ich tokiem. Jesli pamieta sie o tym drobnym fakcie to > nie dziwia niektore niewyjasnione 'zbiegi okolicznosci'... Nic nie zapomina. Opisuje dokładnie jak historia potoczyła się kierowana przez główne siły polityczne w danym okresie. > > Nie umniejszając w niczym odwagi czy wręcz bohaterstwa dysydentów i > > opozycjonistów, uważamy zatem, że ich działania mogły się rozwijać i > okazać > > skuteczne dlatego, że ustroje, które zwalczali, nie były już w stanie > > wytępić swych przeciwników i sterroryzować ludność tak, by zdusić w > zarodku > > wszelkie próby kontestacji. Wreszcie utrzymujemy, że Zachód w ogóle, a > > Europa Zachodnia w szczególności, nie były po 1956 roku biernymi widzami > > tego, co działo się w krajach bloku radzieckiego, ale przeciwnie, były > tego > > uczestnikami. Bez ich interwencji i pomocy dla sił antykomunistycznych > > ustroje autorytarne mogłyby trwać znacznie dłużej, nim wreszcie runęłyby > > pod ciężarem wewnętrznych sprzeczności, których nie były w stanie usunąć. > > Utrzymujemy zatem, że mimo różnic między z jednej strony Europą Zachodnią > a > > z drugiej Europą Środkową i Europą Wschodnią historia Europy po drugiej > > wojnie światowej była wspólną historią jeszcze przed ostatnim > poszerzeniem > > Unii Europejskiej, które dopełnia przejście od totalitaryzmu do > demokracji. > Jak Pan to ocenia? Czy to nie belkot i polityczne chciejstwo? > Zaczne od konca - UE nie jest zadna forma demokratyczna. To jak > sie ja okreslic jest inna ale ciekawa kwestia. UE ma elementy > oligarchii, ma zapedy totalitarne, jest wieloma elementami ale z > demokracji jest tam tylko fasada... I to taka z ktorej odpada > tynk... Jeśli chodzi o samą UE jako władzę nadrzędną to rzeczywiście jest tam deficyt demokracji - głównie przez to że jest za dużo szczebli pośrednich wybierania władz UE. W USA np. prezydent jest wybierany wyborach powszechnych i to jest lepsze rozwiązanie, nie tylko ze względu na demokrację ale też ze względu na to że komisja zawsze jest gorszym zarządcą niż pojedyncza osoba. To że są elementy oligarchii - to wynika że ludzie głosują za tym aby rząd regulował gospodarkę. A jak urzędnicy zaczną regulować to oligarchowie są w lepszej pozycji bo ich stać aby zatrudnić sztaby prawników aby z tych tysięcy przepisów wycisnąć ile się da. Drobny przedsiębiorca nawet nie ma czasu tych przepisów przeczytać. To czy demokracja jest fasadą czy nie w dużej mierze zależy od ordynacji. W Wielkiej Brytanii są jednomandatowe okręgi wyborcze i tam demokracja ma się dość dobrze, w Niemczech mamy system mieszany i Kohl - mimo że wiadomo, że brał łapówki dla partii - nie siedzi. U nas jest system proporcjonalny i partie są na oficjalnym utrzymaniu podatników. > Wrocmy do kwestii... Wszystkie te kraje omawiane przez p.Pomiana > daja jasne wyjasnienie iz p.Pomian sie myli. 'Sluzby' mogly > zdlawic opozycje w kazdym momencie. I to robily jesli bylo im to > na reke. Jesli ktos watpi to chyba nie przezyl w Polsce grudnia > - czy to 'dnia bez teleranka' :> czy tez tego z roku '70. A ze > nie zwalczyly? Coz... a moze trudno zwalcza sie swoja druga > reke? Tak, mowie o infiltracji opozycji jak i o dzialaniach > agenturalnych w imieniu opozycji. Mowie tez o tym ze 'sluzby' > juz gdzies tak w '74 a moze i wczesniej postanowily ze 'pora na > zmiane'. Postanowiono to nie w Warszawie ale w Moskwie... A cala > reszta to efekt... moze rozpisany na rozne glosy, meble i trupy > ale czyz symfonia tez nei sklada sie z wielu grajacych > rownoczesnie instrumentow? Zas odpowiedz na argument o > 'nieuniknionosci' pozostaje jedynie powiedziec ze przyklady > roznych krajow dowodza ze to nie byl samoistny proces i ze nie > byl on nieunikniony... 'Komunizm' mogl trwac tu jeszcze i sto > lat gdyby nie... no wlasnie gdyby nie to ze funkcjonariusze > uznali iz ich dzieci w 'komunizmie' nie odziedzicza po ich > wladzy wiele. Zauwazyli to i postanowili to zmienic tak aby ich > wladza stala sie 'wiecznotrwala' poprzez umocowanie jej w > pieniadzu i ukladach wspieranych 'sluzbami'... Tak to niestety > chyba wyglada... Nie bardzo widzę różnicę w Pana opisie i prof. Pomiana. Oczywiście że główna siła polityczna była w Moskwie, ale nie znaczyło to że Gomułka czy Gierek nie mieli w Polsce nic do powiedzenia. Moskwa od śmierci Stalina dawała swym namiestnikom w Warszawie coraz większą swobodę w rozwiązywaniu lokalnych problemów. Faktem jest że w Polsce postęp w odchodzeniu od ortodoksyjnego komunizmu był najszybszy. Janusz Baczyński