Re: Kung Hei Fat Choy
Bardzo _dobrze_, ze nie ma dzielnicy chinskiej w Warszawie. [sarkazm on] Dopiero bysmy im pokazali gdzie ich miejsce. [sarkazm off]. A moze to przyczyna lekkiej zazdrosci, ze nacja chinska nie "zna swojego miejsca" (czyt. ponizej anglos) tak jak sie nacja polska dostosowala. A jezeli chodzi o grupowe faworyzowania, jakie sobie Chinczycy robia (bo robia) - to: 1) Polacy by skorzystali na tym, gdyby sobie na obczyznie BARDZIEJ pomagali i to w sposob zorganizowany. 2) I tak Polacy lamia innych regulki - vide chocby notoryczne przekraczanie limitow imigracyjnych w USA (ciagle w pierwszej trojce). I prosze sie nie czarowac - dla "tubylcow" dzielnica chinska jest prawdopodobnie bardziej atrakcyjna niz dzielnica polska. Przyjemnosci, Marek begin: vcard fn: Marek Minta n: Minta;Marek org:FNC, TDD-Pearl River, NY email;internet: [EMAIL PROTECTED] title: Software Development Manager x-mozilla-cpt: ;0 x-mozilla-html: TRUE version:2.1 end:vcard
Re: Kung Hei Fat Choy
Droga Pani, Obie nazwy "Vanhong" i "Canchina" przytoczone za The Vancouver Sun z maja- czerwca tamtego roku, jako podtytuly 5-ciowej serii o "wplywie chinskich imigrantow na Vancoucer, B.C. i reszte Kanady". Mam nadzieje, ze Pani to czytala, tym bardziej, ze byl tam rowniez artykul o jezyku angielskim, ktorym juz tylko wlada zaledwie 46% miasta. Rownie polecam pani wizyte w City Hall'u, gdzie recepcjonistka siedzi za napisem(mam nadzieje ze jeszcze ten ostatni jest- ja mam zdjecie): "Cantonese and Mandarin spoken here. English too". A moze Pani obejzy sobie kopie do pracy z Royal Bank? "No white should apply". A moze tak aplikacje do RCMP? Rownie ciekawa. Witaj jasnosci PC inaczej. Wilhelm Glowacki. ps. ten Pani wstyd a mnie przypomina mi list pewnej Pani do The Province, ktorej bylo wstyd za "wielkosc meskich przyrodzen u bialych", stad pochwalila sie "dumna zona dwoch non white braci". The Province ciagnela wtedy artykuly o "wielonarodowosciowym seksie i jego korzysciach dla Kanady". == At 07:57 PM 2/15/99 -0800, you wrote: Panie Glowacki: Wstyd mi za pana jako mieszkanca Vancouver - miasta w ktorym i ja mieszkam. Mam nadzieje, ze pan sprawe przemyslal i zapadl sie pod ziemie ze wstydu. precz ciemnoto! dorota
Re: Kung Hei Fat Choy
At 07:57 PM 2/15/99 -0800, Dorota I Rygiel wrote: Panie Glowacki: Wstyd mi za pana jako mieszkanca Vancouver - miasta w ktorym i ja mieszkam. Mam nadzieje, ze pan sprawe przemyslal i zapadl sie pod ziemie ze wstydu. precz ciemnoto! dorota Panie Wilhelmie, "Nie nalezy unosic sie przeciwko kobiecie, tylko w milczeniu wysluchac jej bredni" - Napoleon Bonaparte. serdecznie Irek
Re: Kung Hei Fat Choy
Irek Karaskiewicz wrote: At 07:57 PM 2/15/99 -0800, Dorota I Rygiel wrote: Panie Glowacki: [...] precz ciemnoto! dorota Panie Wilhelmie, "Nie nalezy unosic sie przeciwko kobiecie, tylko w milczeniu wysluchac jej bredni" - Napoleon Bonaparte. No i prosze jak smetnie skonczyl ... :-) serdecznie Irek Marek begin: vcard fn: Marek Minta n: Minta;Marek org:FNC, TDD-Pearl River, NY email;internet: [EMAIL PROTECTED] title: Software Development Manager x-mozilla-cpt: ;0 x-mozilla-html: TRUE version:2.1 end:vcard
Re: Kung Hei Fat Choy
At 07:57 PM 2/15/99 -0800, Dorota I Rygiel wrote: Panie Glowacki: Wstyd mi za pana jako mieszkanca Vancouver - miasta w ktorym i ja mieszkam. Mam nadzieje, ze pan sprawe przemyslal i zapadl sie pod ziemie ze wstydu. precz ciemnoto! dorota Panie Wilhelmie, "Nie nalezy unosic sie przeciwko kobiecie, tylko w milczeniu wysluchac jej bredni" - Napoleon Bonaparte. serdecznie Irek Napoleon - to nie byl ten korsykanski konus, ktory mial tylko 1,50 m dlugosci i musial to nadrabiac takimi powiedzonkami? Uta
Re: Kung Hei Fat Choy
Jutro, 16 lutego 1999 roku, w pewnym bylym kanadyjskim miescie nad Pacyfikiem, rozpoczynaja sie uroczystosci zwiazane z Rokiem Krolika. Jak zaanonsowala tv, podalo radio i napisala prasa, ze 119 publicznych szkol, tylko 9 bedzie otwartych dla uczniow. Reszta bedzie swiecila pustkami, ze wzgledu na uroczystosci noworoczne. Kung Hei Fat Choy. Wilhelm Glowacki Vanhong, Canchina najwyrazniej wyglada to na ubolewanie, ze z racji rzeczonych uroczystosci szkoly zamykaja. moze bym sie i przejal. ciekawe tylko, dlaczego nie slyszalem takich ubolewan przy okazji zamykania szkol z okazji 1 stycznia ? dlaczego niby jeden nowy rok jest lepszy niz inny ? smiesznie takie narzekania brzmia, szczegolnie w kanadzie, i szczegolnie w wydaniu kogos kto, tak samo jak i ci obchodzacy rok krolika, do tego kraju stosunkowo niedawno przyjechal. lukasz
Re: Kung Hei Fat Choy
Ponizszy posting napisalem we wtorek rano. Poniewaz serwer nie dzialal z racji swiat, nie moglem go jednak wyslac. Teraz, po 24 godzinach, wlasnie wpadlo ponad 60 listow, w tym nowe na ten temat. Wysylam to przed ich przeczytaniem, bo boje sie ze znow cos padnie. Przepraszam wiec jesli ktos juz uzyl moich argumentow, lub dyskusja rozwinela sie w innym kierunku. On Mon, 15 Feb 1999, W.Glowacki wrote: Jutro, 16 lutego 1999 roku, w pewnym bylym kanadyjskim miescie nad Pacyfikiem, rozpoczynaja sie uroczystosci zwiazane z Rokiem Krolika. Jak zaanonsowala tv, podalo radio i napisala prasa, ze 119 publicznych szkol, tylko 9 bedzie otwartych dla uczniow. Reszta bedzie swiecila pustkami, ze wzgledu na uroczystosci noworoczne. Zagadka dla p. Glowackiego: Dlaczego Chinczycy nie natrzasaja sie z naszego Nowego Roku? Prosze o prywatna odpowiedz; po co osmieszac sie publicznie ... Lukasz -- lp mcs usd [EMAIL PROTECTED] Koniec cytatow, ale zauwazylem ze tekst W. Glowackiego przyprawil tez o uczucie wstydu p. Dorote Rygiel. Przyznaje ze moja poczatkowa reakcja byla podobna do p. Lukasza Pruskiego. Ale po zastanowieniu zmienilem zdanie. Bo po pierwsze, co za natrzasanie? Cytowany tekst zawiera przeciez wylacznie czysta informacje, ktorej rozumiem ze nikt tu nie kwestionuje. Rzeczywiscie, znajac nie od dzis Wilhelma, mozna domniemywac, ze gdyby szkoly w Vancouverze zostaly zamkniete z powodu grypy, to pewnie nie uznalby za stosowne by nas o tym powiadomic. I rzeczywiscie, byloby to znacznie mniej ciekawe. Ostatecznie, jak pies ugryzie dziecko to to nie jest "news", ale jak dziecko psa to wprost przeciwnie. Po drugie, wiadomosc ta rzeczywiscie moze przyprawic o poczucie wstydu mieszkancow Vancouveru. Ale nie dlatego ze mieszka tam rowniez Wilhelm Glowacki, lecz dlatego ze maja tam taka nieudolna, lekcewazaca potrzeby mieszkancow, a zapewne rowniez rasistowska rade szkolna. No bo co to znaczy, zeby dla wlasnej wygody zamykac w dzien roboczy prawie caly system szkolny. Oczywiscie, chinskie dzieci powinny, jesli chca, byc ze szkoly w takie swieto zwolnione. Odpowiednie obchody w domu w duchu wlasnej kilkutysiacletniej kultury beda dla nich napewno bardziej ksztalcace niz jeszcze jeden dzien szkolny. Jesli dzieci takich jest w klasie tylko kilkoro, powinny same nadrobic potem utracony czas. Jesli stanowia wieksza grupe, normalne lekcje powinny zostac zawieszone. Ale to nie znaczy ze powinna zostac zamknieta cala szkola, niezaleznie od tego czy pozostanie w niej wiekszosc czy tylko mniejszosc uczniow. Bo szkola w dzisiejszych czasach pelni role nie tylko edukacyjna i wychowawcza lecz rowniez i opiekuncza. Jeszcze kilkadziesiat lat temu, dziecmi ktore nie poszly do szkoly mogla sie zajac w domu prowadzaca gospodarstwo matka. Dzis takie rodziny stanowia zdecydowana mniejszosc. Nagle zamkniecie szkoly w dzien roboczy stanowi dla rodziny powazny klopot, laczy sie z wydatkami itp. Doprawdy, nie jestem wprawdzie mieszkancem Vancouver, ale wstyd mi ze nie widza tej potrzeby tamtejsze wladze szkolne. Przeciez powinny byly zorganizowac dla nie swietujacych uczniow jakies wycieczki, zajecia swietlicowe, cokolwiek. To przeciez nalezy do ich obowiazkow. Poszly jednak na latwizne - po prostu zamknely olbrzymia wiekszosc szkol. A w dodatku wlasna nieudolnosc i lenistwo usilowaly zapewne przedstawic jako przejaw otwartosci i tolerancji. Bzdura! Taka decyzja powoduje wylacznie ze tysiace rodzicow nie wiedzac co zrobic z dziecmi ktore nie moga pojsc do szkoly beda za to winic wlasnie Bogu ducha winnych Chinczykow. Czyli przyczynia sie do rozniecania wasni rasowych w miescie w ktorym z powodu ogromnego naplywu obcych kulturowo imigrantow takich napiec jest juz dostatecznie duzo. Michal Niewiadomski P.S. Jakos dopiero teraz zauwazylem to "byle kanadyjskie miasto" w oryginalnym tekscie Wilhelma. Rzeczywiscie, mozna tam sie doszukac elementow "natrzasania" . Ale nie zmienia to glownej czesci moich wywodow. Zreszta moze byl to moze wlasnie skutek rasistowskiego jatrzenia rady szkolnej, i Wilhelm naprawde uwierzyl ze ponad 90% vancouverskiej dziatwy szkolnej to wlasnie Chinczycy:-). Wtedy taka uwaga bylaby nadal nie na miejscu, ale mialaby jednak pewne uzasadnienie kulturowe. Wilhelmie, nie boj sie! to tylko rasistowska propaganda. Nie znam dokladnych liczb, ale chinskie dzieci stanowia byc moze wiekszosc w niektorych szkolach i niektorych dzielnicach. Ale w skali calego Vancouver ich liczba nie przekracza chyba jakichs 30%. Moze i wiecej ale napewno nie az taka wiekszosc. Wiec decyzja wladz szkolnych odmawiajaca w dniu chinskiego swieta sprawowania opieki nad dziecmi o innej kulturze, ktorych rodzice musza w tym czasie pracowac jest tym bardziej godna potepienia. Michal
Re: Kung Hei Fat Choy
Lukasz Salwinski wrote: ( ... ) dlaczego niby jeden nowy rok jest lepszy niz inny ? Jedyne co mi przychodzi do glowy to ze moze r. 4697 ma dluzej do problemu Y5K niz r. 1999 ma do Y2K. Jak rozumiem, to Chinczycy ten swoj teraz nowy nazywaja cyklicznie rokiem ziemnego kota, i nie mam calkowitej pewnosci czy chodzi im o krolika czy o zajaca. Jedni Chinczycy tlumacza ze zajac a inni ze krolik. Tez nie ma u nich zgody w narodzie ich tlumaczy. Jest pewnosc ze to nie sledzik. Ale z buraczkami tez mozna zjesc. smiesznie takie narzekania brzmia, szczegolnie w kanadzie, i szczegolnie w wydaniu kogos kto, tak samo jak i ci obchodzacy rok krolika, do tego kraju stosunkowo niedawno przyjechal. Kanady nie znam od podszewki, ale w Stanach ta palme niecheci trzymala do wymiany kazda kolejna wieksza fala imigrantow. Irlandczycy, Chinczycy, Wlosi, Polacy, etc., do dzisiaj. Gdy przyjezdzalo tylko kilku nobliwych to cale Stany kochaly ich kraj pochodzenia. Kosciuszko, Pulaski, oficerowie powstan Styczniowego i Listopadowego, Modrzejewska, Paderewski. Gdy zwalaly sie tlumy, toz dopiero biadolenia. Byla kiedys nawet dosc mocna partia polityczna pod nazwa "Know Nothings" - i.e., "Nic Nie Wiedzacy". Nie chodzilo w tej nazwie o to ze sie szczycili ignorancja. Nazwa pochodzila z zamierzonego programu lawirowania miedzy stronnictwami Poludnia i Polnocy przed wybuchem wojny domowej w ubieglym stuleciu. Zamiarem bylo zyskiwanie stronnikow z obu stron owczesnych innych kontrowersji. Mowili calkiem programowo - "Nic nie wiem o tych wasniach, ale przyznacie chyba wszyscy ze trzeba zaprzestac wpuszczania obcokrajowcow". Byl to okres wielkiego naplywu wiesniakow z glodem doswiadczonej Irlandii gdy zaraza niszczyla tam plony kartoflane. To sa napewno znane na Poland-L migawki historii tego kraju przez imigrantow stworzonego. Resentymenty nie nowe. Nie licuja nie tylko imigrantom ale tez i tym tu urodzonym. Jakis porzadek i reka pomocna do wejscia w zycie nowego kraju tez powinna byc. Ja ostatnio obserwuje zjawisko emigracyjne w Stanach ktore mysle ze jest calkiem nowe i poprzednio niespotykane. Otoz w odroznieniu od poprzednich przypadkow nielicznych nobliwych jako jeden rodzaj, i licznych tlumow biedakow jako drugi rodzaj (ktory tez nadal istnieje), pojawily sie przyklady przyjazdu duzych grup imigrantow z pokaznym zasobem pieniedzy, wcale nie biedoty, a nawet bogatszych od sredniej mieszkancow okolic do ktorych dosc selektywnie i gromadnie zjezdzaja. Gromadza sie w skupiskach z roznych powodow (klimatycznych, kulturowych, zbiorowiskowych), ale skutkami przewagi finansowych zasobow, znajomosci handlu, i niezlym wyksztalceniem przewracaja na odwrot historyczny obraz stosunkow miedzy tubylcami a przyjezdnymi. Mam specyficznie na mysli nowe osiedla przybyszy z Indii oraz Chinczykow z roznych azjatyckich krajow, nie tylko z Hong Kongu. To juz jakby lokata w bezpieczniejszym miejscu nie tylko wlasnej uroslej gdzie indziej fortuny, ale i lokata swej fizycznej przyszlosci razem ze swa fortuna. Trudno sie dziwic bogatym naprzyklad Chinczykom ze juz wola po Sukarnach i Suhartach dalej w Indonezji nie mieszkac. Nie zauwazylem by te najnowsze fale emigracji sciagaly na siebie do tej pory jakies niezwykle klatwy ze strony osiadlych tubylcow. Wiecej niecheci do nich obserwuje wsrod im wspolczesnych fal biednych imigrantow - np. Meksykanczykow. Wyjatkiem moga byc zatargi miedzy Koreanczykami a amerykanskimi murzynami w Los Angeles. W tym jednak przypadku nie wiem czy bym zaliczyl tamtejszych Koreanczykow do jednej z fal wlasnie bogatej imigracji. Stany sa co prawda duzo wieksze niz Kanada. Prawa tez sa dosc istotnie inne. Wydaje mi sie ze scenariusz w Vancouver moze byc oparty na bardziej krancowych resentymentach. Te zjawiska powinny byc ciekawe nawet dla ludzi w Europie gdyz tam grozi niz demograficzny. Calkiem pomocniej by bylo czytac o moze nawet waznych sprawach w Vancouver bez jednak czasem calkiem niepotrzebnej uszczypliwosci dla roznic miedzy ludzmi. Nawet nieprzyjemne strony obrazu mozna przekazac obiektywnie. Nawet karykatura, ale bez takich skrotow przykladowych czy przyslowiowych ktore sa conajmniej dwuznaczne. Ted Morawski
Re: Kung Hei Fat Choy
On Mon, 15 Feb 1999, W.Glowacki wrote: Droga Pani, Obie nazwy "Vanhong" i "Canchina" przytoczone za The Vancouver Sun z maja- "Cantonese and Mandarin spoken here. English too". A moze Pani obejzy sobie kopie do pracy z Royal Bank? "No white should apply". Bogaci etniczni Chinczycy (glownie z Filipin, Malezji, Indonezji i t.p.) kupuja 'business visas' ($ 500,000 jako wklad bankowy, ktory zreszta mozna wkrotce wycofac) przyjezdzaja w duzych (ostatnio jest juz trudniej) ilosciach rowniez do Zachodniej Australii, o czym juz pisalem. Aby zaoszczedzic na prywatnych gimnazjach wykupuja domy w drogich z reguly dzielnicach, ktore naleza do rejonow najlepszych szkol panstwowych (bezplatnych), przez co inicjuja swoiste (ale luksusowe) getta, za ktore w przyszlosci zapewne bedzie sie winic gospodarzy :-) Moja corka przypadkowo znalazla sie w takiej szkole z _wiekszoscia_ chinska w jej klasie. Arogancja tej wiekszosci nie miala miary, n.p. po maturze Chinczycy odmowili bialym udzialu w pamiatkowej fotografii, a conajmniej 40-50% pobieralo zasilek dla ubogich studentow i sie tym w dodatku chwalilo. Uczniowie chinskiego pochodzenia w dodatku sciagaja w sposob zorganizowany, co bylo nie do przelkniecia dla naiwnych australijczykow. Pobieranie zasilkow bylo mozliwe, poniewaz ojcowie ciagle prowadzac byznesy w Malezji czy na Filipinach nie placili podatkow w Australii, a zony i babcie z dziecmi (konfiguracja 90 % rodzin) nie majac na miejscu dochodu spelnialy formalnie kryteria zasilkowe. Tak z 30% tychze uczniow juz w klasie maturalnej zakupilo sobie nowe samochody sportowe (zawsze i tylko w kolorze czerwonym - ten kolor jest tutaj bardzo wazny z jakichs powodow), a najczestszym prezentem na urodziny skosnookich kolezanek corki byla ... operacja wyprostowania powiek przeprowadzana w Singapurze. Czy jest podobnie w Vancouver'ze? Pisze o tym z pewnym podziwem, ale nie zdziwie sie, gdy po kilku latach spoleczenstwo australijskie zacznie wyciagac jakies wnioski, oczywiscie zupelnie nieuzasadnione :-) Pozdrawiam- Krzysztof Cena
Kung Hei Fat Choy
Jutro, 16 lutego 1999 roku, w pewnym bylym kanadyjskim miescie nad Pacyfikiem, rozpoczynaja sie uroczystosci zwiazane z Rokiem Krolika. Jak zaanonsowala tv, podalo radio i napisala prasa, ze 119 publicznych szkol, tylko 9 bedzie otwartych dla uczniow. Reszta bedzie swiecila pustkami, ze wzgledu na uroczystosci noworoczne. Kung Hei Fat Choy. Wilhelm Glowacki Vanhong, Canchina