Niezaleznie od braku vel szczesliwego posiadania miotly
(odrzutowej?), a takze przyrostu nat. uzaleznionego, jak slysze, od
oswietlenia domow mysle, ze cos z tych przewidywan, ze Y2K da nam
sie we znaki jest na serio.
Nie zebym panikowala, czy juz pakowala manatki i przenosila sie do
jaskinii
Andrzej Szymoszek wrote:
Nie za duzo troche tego na taki maly, biedny, powariowany kraj?
Reforma sluzby zdrowia, rolnicze blokady drog, epidemia grypy,
znowu mroz i jeszcze Y2K?
Andrzej
Jaaaki kraaaj?! Ale z cala powaga na poboczu, chyba nie; chyba
nie za duzo. Jak to kiedys
Alez Pani Mario!
Jesli tutaj zacznie sie cos dziwnego dziac w spoleczenstwie, to nie z powodu
komputerow. Nie wiem, skad ta magiczna obawa przed komputerami. Troche
przypomina mi to (nie wiem, na ile prawdziwe, bo uczono mnie tego dawno temu w
polskiej szkole) niszczenie pierwszych maszyn
Con Edison przyznal, ze beda przerwy w doplywie pradu i ze beda traktowane jak
kazdy inny kryzys. Elektrycznosc, telefony, system obronny uzaleznione sa od
komputerow typu mainframe, kolosow, gdzie nie da sie przebudowac latwo
oprogramowania. To ze dziala lub nie dziala Unix, NT czy inne