Ciekawe gdzie jest linia daty i czy wlasnie przekraczam
limit dzienny.

From: Chris BOROWIAK <[EMAIL PROTECTED]>

> Magdalena Nawrocka wrote:
>
> > Czy Murzynka z Zambii lub nawet Polka z zapadlej polskiej wioski
> > kupi sobie taki mikroskop, kto za niego zaplaci, czy bedzie umiala
> > sie nim poslugiwac, czy zna ona chociaz reguly cyklu owulacyjnego,
> > zakladajac jeszcze, ze jest on regularny? itp...
>
> Widze Magdo, ze nie mialas z tym do czynienia...
> Mikroskop nie wymaga zadnej obslugi poza naniesieniem
> na malenka szybke kropli sliny i poczekania, az zaschnie.
> Rzut oka w okular i juz wiesz, czy dni plodne sie skonczyly,
> odczekac dla bezpieczenstwa 3 dni i MOZNA !
> Urzadzonko to kosztuje grosze i srednio inteligentna
> osoba ma az za wysokie IQ na taka diagnoze.
> Mozesz do tego dolozyc - dla zwiekszenia niezawodnosci -
> metode termiczna (tu potrzebny tylko termometr !), sluzowa
> i obserwacje najczesciej wystepujacego bolu jajnika podczas
> uwalniania jajeczka. Wieksza gwarancje zapewni Ci tylko...
> abstynencja calkowita.
Ja niestety mam tu problem. Nie, niech sie nikt nie martwi
o moje, hm, sposoby. Mam problem natury etycznej, moralnej,
czy jak to tam nazwiemy. Otoz wiadomo, ze Kosciol mowi
"nie" prezerwatywom. Natomiast mowi "tak" metodom naturalnym.
Z tym moge sie jakos zgodzic. Ale teraz pojawia sie ten
mikroskop. Dlaczego to jest nadal traktowane jako metoda
naturalna?
Czy chodzi tylko o to, zeby koniecznie przez te kilka dni
w miesiacu sie wstrzymac, mimo, ze sie musi? Bo moim
zdaniem do tego sie wlasnie sprowadza.
Poza tym slyszalam taka opinie, ze wlasnie stosowanie
metod naturalnych i czekanie dodaje zyciu seksualnemu
sztucznosci, bo "dzis, kochanie, nie, poczekajmy dwa, trzy
dni", a z tym chceniem to roznie bywa. Nie moja to opinia,
ale podaje.
Proponowane metody naturalne oczywiscie moga miec
racje bytu jezeli dyskutujemy o zapobieganiu ciazy.
Niestety przenoszenia chorob wstrzemiezliwosc przez
kilka dni w miesiacu nie powstrzymuje.

> > >Ta czesc populacji, ktora nie potrafi zachowac pewnych
> > >norm moralnych, niech sie martwi sama o siebie.
> > >Nie mnie doradzac ich grzesznym chuciom...
> >
> > Jak "grzeszy", niech zdycha?!:-((((
>
> Czy rownie gorliwie zadreczasz sie losem mordercy skazanego
> na dozywocie ? Albo homoseksualisty, ktory na wlasne zyczenie
> zarazil sie AIDS ? Ludzi wyposazono w rozum, ktory powinien
> kierowac ich zachowaniami, czyz nie ?
Moze nie, moze tak. Co to za roznica czy ktos jest homoseksualista
czy nie? Nie sadze, aby ktokolwiek z nich chcial sie AIDS
zarazic. Oczywiscie rozumiem, ze byla to taka figura stylistyczna
"Masz AIDS? Sam sobies winien, bos homoseksualista".
A co z tymi zarazonymi przez transfuzje? Czy chocby przez
niewiernych partnerow? Wiem, ze jest to moze niewielki procent,
ale istnieja.

> > >PS. Ta preferowana przez Pania prezerwatywa kojarzy mi sie
> > >z lizaniem cukierka przez szybe 9ze nie powiem: "przez gume").
> > >Coz to za przyjemnosc, prosze Pani ?
> > >
> >
> > Tu nie chodzi o przyjemnosc, do diaska! Chodzi o ochrone zycia!!!
>
> Czyjego zycia ? Nienarodzonego dziecka zabijanego spiralka albo innym
> srodkiem wczesnoporonnym ?
Dyskusja byla o prezerwatywach i ich roli w hamowaniu przenoszenia
roznych chorob. Prezerwatywy nie zabijaja nienarodzonych dzieci;
najwyzej nie dopuszczaja do ich stworzenia (tak samo zreszta
jak metody naturalne).

> Chyba chcesz zbawic swiat, Magdo !
> A my mamy go czynic lepszym, szerzac zasady moralne zgodne
> z wola Stworcy !
Zeby pan X czy pani Y mogli poznac i zglebic te zasady moralne
musza zyc.
Ale to juz jest bicie piany.

Ale smutny temat...
Ewa

Odpowiedź listem elektroniczym