Greg Chodowiec wrote:

> Drogi panie Januszewski, przyznam, ze nie czytalem panskiego listu w
> calosci, gdyz lektura panskich wynurzen dziala na mnie jak pastylka
> nasenna.

Wiem, i zdaje sobie z tego sprawe, bowiem poczatek tych Pana kolorowych snow wzial
sie od tego kiedy jeszcze na sciepie wypisywal Pan klamsta na temat tego jak to
Zydzi bojkotowali po 1968 roku Polske. Wg Pana bojkotowali ja do tego stopnia,  ze
wogole nie odwiedzali Oswiecimia. Poniewaz ja jako byly mieszkaniec tegoz miasta
twierdzilem co innego a bylem swiadkiem licznych odwiedzin dosc czesto konczacych
sie na terenie Muzeum roznymi balangami z miejscowymi czerwonymi to Pana z tego
powodu poczela dreczyc publiczna spiaczka.

> Niestety wrocilem wlasnie z delegacji i na sen nie mam czasu
> gdyz nadrabiam zaleglosci w korespondencji prywatnej. Obiecuje, ze
> przeczytam panski nastepny list od A do Z.
>
> W pierwszej linijce ktora natretnie probowala mnie uspic, napisal Pan:
> "Panie Chodowiec, z Pana pisania wynika, ze starym kawalerem  albo
> zona Pana porzucila. Czy sie myle?"
>
> Nie wiem co z mojego "pisania wynika"

Wynika z tego tyle, ze o ile moge sobie tutaj przyklnac, za co wszytkich bardzo
przepraszam, ze w swoich wypowiedziach pieprzy Pan nie na temat. Jakos tak sobie
ubzduralem w swojej glowie, ze gdyby Pan byl zonaty to .....!.

> gdy analizuje je osoba z panskim
> nieprzecietnym intelektem i gruntownym wyksztalceniem. Moge jednak
> stwierdzic bez przesady, ze z panskiego pisania panie Sierzancie,
> jasno wynika,  ze smykalki do "wyciskania" prywatnych wiadomosci z
> dyskutantow, jeszcze sie Pan nie pozbyl.

Niech Pan mi nie zaniza stopnia. :) Sierzantem, Panie Chodowiec, to bylem wowczas
kiedy Panski pupilek Jacek Kuron cieszyl sie  stopniem porucznika. A mial go juz w
roku 1981.

> Tyle na dzisiaj,
> Greg Chodowiec
>
>

Janusz J.

Odpowiedź listem elektroniczym