Re: 30 lat temu

2000-12-21 Wątek Andrzej Szymoszek

On 19 Dec 00 at 14:42, Mikolaj Sawicki wrote:

 Zdaje sobie sprawe, ze p. Szymoszek wystepuje tu w roli poslanca
 przynoszacego zle wiesci,  niemniej nie chce jego postingu pozostawic bez
 odpowiedzi.

 Otoz ja tego nie rozumiem. Pamietam Grudzien 1970, i pamietam takze
 zimowe noce w Warszawie stanu wojennego i kolejki ustawiajace sie
 pod sklepami miesnymi na dlugo przed nastaniem dnia, grzejace sie
 przy rozpalonych ogniskach w oczekiwaniu na otwarcie kslepu, bez
 gwarancji, ze cokolwiek w nim bedzie. Pamietam sklepy w ktorych
 w koncu zabraklo nawet octu. Kartki na mieso, cukier etc.
 Czy naprawde  "dla ogromnych rzesz Polakow prawdziwa katastrofa
 wydarzyla sie dopiero w latach 90-tych, z nastaniem rzadow
 "solidarnosciowych"."? Ludzie ktorzy tak uwazaja maja albo krotka pamiec,
 albo nie maja zadnej pamieci tego okresu.

   Juz sie do tego ustosunkowywal Michal Niewiadomski, ktory wykazal,
 ze czasem lepiej stac w kolejkach po nocy wraz z innymi staczami,
 niz stracic robote i poczuc sie bez perspektyw w sytuacji gdy zona
 suszy glowe, ze kolega z klasy to o tak sie ustawil, ma wille,
 "bryke" itp,  a przeciez zawsze byl gorszy, glupszy, i w ogole.
 Warto dodac jeszcze jeden element ze sfery psychologiczno-
 propagandowej: komunisci oczywiscie klamali na potege,
 w nosie mieli jakies tam dobro obywateli, ale przynajmniej
 deklarowali, ze wladza, ktora odpowiada za wszystko, odpowiada
 rowniez w jakiejs mierze za los poszczegolnych obywateli.
 To byl taki argument przeciwko zlym kapitalistom. Jesli wiec
 zle sie dzialo, podwyzka cen czy reglamentacja albo braki
 w zaopatrzeniu, przynajmniej bylo wiadomo, kogo o to
 oskarzyc.

   Cecha rzadow "solidarnosciowych", oskarzanych gremialnie
 o "zla polityke informacyjna", o "malo ludzkie oblicze"
 itp., bylo odzegnanie sie od odpowiedzialnosci za czyjkolwiek
 los i zostawienie duzych grup ludzkich samym sobie. Moze to i tak
 powinno byc w "liberalnej" gospodarce, ale tu byl zbyt duzy szok.
 I rozlozone rece, i powtarzanie w kolko, ze po okresie "komuny"
 jestesmy tak biednym panstwem, ze nawet gdybysmy chcieli komus
 pomoc, to nie ma z czego. A jednoczesnie rosnace fortuny-
 w tym takze tych, ktorzy zalapali sie do roznego rodzaju
 wladzy, administracji, urzedow na roznych szczeblach. Generalna
 zasada stalo sie bowiem dbanie przede wszystkim o interes
 wlasny, o interes rodziny, ewentualnie "krewnych i znajomych
 krolika"- nawet w srodowisku tych ludzi, ktorzy wlasnie z racji
 zajmowanych stanowisk powinni dbac raczej o dobro wspolne.
 Codziennie media podaja przyklady. Dzisiaj rano slyszalem
 na przyklad, ze prezes spoldzielni mieszkaniowej z tejze
 spoldzielni pieniedzy finansowal sobie jakies kursy, zamiast
 placic za to z wlasnej kieszeni. I uzasadnial: dbam
 o ksztalcenie pracownikow, bedac sam swoim pracownikiem.
 Aha: ja WIEM, ze "spoldzielnie mieszkaniowe" to relikt
 komunizmu i wcale nie powinny miec miejsca, predzej
 czy pozniej za nie sie wezma, ale efekty ich likwidacji
 beda w naszych warunkach takie, ze urzednicy polapia miejsca
 na innych stolkach (na przyklad w Terenowej Delegaturze
 Urzedu Likwidacji Spoldzielni Mieszkaniowych), za to kilka
 biednych rodzin wyladuje na bruku, bo takie beda prawa
 "rynku".

   W tej sferze propagandowej za malo bylo mowy o korzysciach
 dla ludzi. Powiedzmy Balcerowicz: "ratowal finanse panstwa".
 A ludziom zostaly "nieuniknione koszty ratowania finansow
 panstwa". Ostatnio rzad bohatersko wprowadza "cztery_konieczne_
 reformy_za_realizacje_ktorych_nie_wzieli_sie_ci_cwani_
 komunisci_a_powinni", znow jednak celem jest "reforma",
 a ludziom trudniej dostac sie do lekarza, lekarzom nie
 lepiej, a pielegniarki- wiadomo. Za to kasy chorych- rozkwitaja.
 To prawdziwy sukces "reformy". W sprawie edukacji minister
 rzadu Buzka pomylil sie o jakies glupie miliony, w efekcie
 czego aby w tym roku uratowac budzet, trzeba bylo w te pedy
 nowelizowac Karte Nauczyciela, zeby nauczyciele w przyszlym
 roku za duzo pieniedzy nie dostali. I znow przyklad sprzed
 kilku dni: pracownicy administracji jednej z warszawskich
 gmin- dzielnic wyplacili sobie na gwiazdke dodatkowe pensje
 od 800 do 5000 zlotych, ile kto zarabial, a nauczycielom
 przyznano talony na 150 zlotych.


 Czy naprawde nikt tak nie pomysli? Ja sam slyszalem opinie idaca krok
 dalej, ze ofiary z lat 1945-56, 1970, 1976, 1981 same sobie sa winne,
 bo nie trzeba bylo z wladzami zaczynac. Jeszcze troche, i co pozostanie
 wspolna wartoscia w zbiorowej pamieci narodu? Sadze, ze to powyzej
 cytowane "myslenie" jest w istocie cecha identyfikujaca homo
 sovietucus, i stanowi ogromny bagaz wyniesiony przez spleczenstwo
 z czasow komunizmu.

  Tak, Pan by chcial, zeby ludzie mysleli w kategoriach "zbiorowej
 pamieci narodu", a tu okazuje sie, ze tak naprawde kazdy
 ma swoja wlasna pamiec...Najlatwiej zwalic na "homo sovieticus"
 i czasy komunizmu, zwlaszcza gdy ktos wzdycha do przeszlosci,
 bo teraz dopiero napotkal w swoim zyciu na prawdziwe problemy,
 z ktorymi nie 

Re: Moja opowiesc wigilijna

2000-12-21 Wątek Jacek Arkuszewski

Irek Zablocki wrote:

 Jakis czas po wprowadzeniu stanu wojennego, ogladalem w rezimowej telewizji
 kimkolwiek by on

ciachu, ciach



 byl?

 Zdrowych i wesolych Swiat Bozego Narodzenia!

 Irek Zablocki

A oto moja. Bylem w 1981 w helwecji jeszcze bez mojej rodzny,
no bo przeciez jeszcze kilka miesiecy i mialem wracac. Ale na Swieta mialem leciec
do Warszawy, dokladnie 20 grudnia. Mieszkalem wtedy w Brugg - 13-go o 8-ej
rano zadzwonila do mnie moja siostra z Zurichu, ze w Polsce jest stan wojenny,
uslyszala przez radio. Sama poleciala juz 22-go do W-wy by towarzyszyc tam
konwojowi pomocy wyslanym przez najwiekszy szwajcarski lancuch supermarketow
MIGROS. Konwoj wpuszczono do Polski i konsekwentnie wpuszczono i personel
towarzyszacy.

A ja spedzilem Wigilie u nie najblizszych znajomych polskich lekarzy w Schaffhausen.
Byla choinka i byly dzieci ale bylo smutno. Wieczorem zaczelo strasznie sypac i dosc
niezwykle bylo, gdy moim malym Fiatkiem zkaladalem slad na swiezej ponowie
pokrywajacej autostrade Winterthur-Schaffhausen - ruch byl praktycznie zerowy.

Zaraz po Swietach przyszedl do mnie pewien technik lat ok. 50-ciu z mojego EIR;
nie znalem go blizej. Powiedzial, ze jest krotkofalowcemi i to dosc staromodnym,
bo nadajacym Morsem. Mial wiadomosci od innego krotkofalowca spod Minska
Mazowieckiego, ktory tez Morsem nadawal. Pewnie dlatego nie zwinieto go
od razu, bo mialem pewne info co sie dzieje jeszcze przez kilka tygodni. Potem tamten
ucichl. Ale i tak nie bylo tego wiele, bo facet wiedzial tylko to, co sie dzieje
w Minsku i okolicach.

Jacek A.



Re: 30 lat temu

2000-12-21 Wątek Waldemar Glaz

Wstapilem na chwilke liczac na swiateczny nastroj, wspolne koledowanie,
i ogolnie anielskosc przedswiateczna, a tu na P-L jak za starych
dobrych czasow: komuna, boje historyczne, martyrologia. Slwem dez.awi.
I nawet nic do roboty dla mnie nie ma, gdyz p. Szymoszek przejal
paleczke niczym polscy politycy majtek po peerlu. Nawet pozrzedzic
nie mozna, bo wszystko trafnie przezen ujete:

On Thu, 21 Dec 2000, Andrzej Szymoszek wrote:


Pomijamy obszerna fragment hagigraficzny posiwecony sytuacji w PRL.
(to jeszcze ja wrote)


Cecha rzadow "solidarnosciowych", oskarzanych gremialnie
  o "zla polityke informacyjna", o "malo ludzkie oblicze"
  itp., bylo odzegnanie sie od odpowiedzialnosci za czyjkolwiek
  los i zostawienie duzych grup ludzkich samym sobie. Moze to i tak
  powinno byc w "liberalnej" gospodarce,

Nie powinno, nawet w bardzo liberalnej. A nawet im bardziej liberalna,
tym mniej powinno. Rzad moze sobie wyrazac brak zainteresowania:
'to nie my, to rola samorzadow', 'to nie do nas tylko do chorych kas',
'o gospodarce prosimy laskawie rozmawiac z niewidzialna reka',
'o stopach procentowych ze znikajaca pania Prezes' itd...
Tyle tylko, ze sa to pobozne zyczenia i gusla zwyczajne. Rzad z definicji
rzadzi krajem i  jak w tym kraju zle sie dzieje, to zadne chowanie glowy
w piaske nic nie da - problemy i tak przylaza do rzadu, czego az nazbyt
liczne przyklady: pielegniarki ani mysla zawracac sobie glowe dyskusjami
w kasch chorych, rolnicy zamiast do niewidzialnej wala pod ministerstwo,
jak cena ropy rosnie, to rzad musi sie przeprosic z ruska ropa i
interweniowac na ryku obnizajc cla. Na rzdaowy minimalizm mozna sobie
pozwolic w kraju o stabilnej, zrownowazonej sytuacji ekonomicznej i
spolecznej, a nie w pantwie, w ktorym zachodza tzw. 'przemiany
systemowe'. A i to nie bardzo. Taka Matka Boska polskich liberalow,
Goska Taczerowa, za nic nie wierzyla w jakies tajemne sily i dokonywane
przez sie zmiany kontrolowala stalowa reka, interweniujac gdzie popadnie.
Jej polscy wyznawcy wierza tym czasem w cuda, w szczegolnosci w
nieskonczone
zasoby ludzkiej cierpliwosci i zdolnosci do ponoszenia wyrzeczen. Oj
moga sie przeliczyc!



ale tu byl zbyt duzy szok.
  I rozlozone rece, i powtarzanie w kolko, ze po okresie "komuny"
  jestesmy tak biednym panstwem, ze nawet gdybysmy chcieli komus
  pomoc, to nie ma z czego.

A ja coraz czesciej dochodze do wniaosku, ze z ta niszczycielska rola
'komuny' w ekonomii to byla troche taka domowej roboty propaganda
negatywna.  Nawet ja jej uleglem i pod jej wplywem uznalem, kiedys, ze
dziadowskiego majatku wytworzonego za czasow PRL starczy na jakie 5-6 lat
intensywnegpo rabunku. A tu prosze - starczylo na dziesiec z okladem.
Widac nie wszystko, co komuna wybudowala to bylo barachlo.



  Aha: ja WIEM, ze "spoldzielnie mieszkaniowe" to relikt
  komunizmu i wcale nie powinny miec miejsca, predzej
  czy pozniej za nie sie wezma, ale efekty ich likwidacji
  beda w naszych warunkach takie, ze urzednicy polapia miejsca
  na innych stolkach (na przyklad w Terenowej Delegaturze
  Urzedu Likwidacji Spoldzielni Mieszkaniowych), za to kilka
  biednych rodzin wyladuje na bruku, bo takie beda prawa
  "rynku".


Juz sie wzieli, panie Andrzeju. Juz ci tam AWSowscy bolszewicy do
spolki z przyczjaonymi do kolejnego skoku na kase za ich plecami
cwaniakami przepychaja powoli ustawe. Bedziemy oto mieli powtorke
z rozbioru mienia postpeerelowskiego: naiwni uwierza w hasla o
rozwalaniu 'dziedzictwa komuny', po czym znajda sie bdaz na bruku
badz w zrujanowanych domach, na remonty ktorych nie bedzie ich stac.
No i wtedy juz tylo pozostanie wybierac co smakowitsze rybki
ze spoldzielczego majtku. Ciekawa rzecz: ustawa narusza dwie najbardziej
fundamentalne zasady konstytucyjne (i przy okazji okrada mnie z moich
pieniedzy), a mimo to nikt jakos nie grzmi.
Nadto godzi w idee wolnego rynku. Ciekawa rzecz bowiem, iz
'postkomunistyczne spoldzielcze molochy' calkiem dobrze sie na tym
rynku znalazly; w kazdym razie nie slychac o masowych bankructwach.
No i teraz trzeba ustawy, zeby je skutecznie rozwalic! Jakis-
przepraszam z nieprlamentarne wyrazenie - posel wypowiadal sie o tym
z entuzjazmem jako 'o kolejnej, piatej wielkiej reformie'. Jedno z dwojga,
albo to jemu rozum odebralo, albo ja za chwile rozum strace, jak jeszcze
troche pomieszkam w tym kraju!


W tej sferze propagandowej za malo bylo mowy o korzysciach
  dla ludzi. Powiedzmy Balcerowicz: "ratowal finanse panstwa".
  A ludziom zostaly "nieuniknione koszty ratowania finansow
  panstwa". Ostatnio rzad bohatersko wprowadza "cztery_konieczne_
  reformy_za_realizacje_ktorych_nie_wzieli_sie_ci_cwani_
  komunisci_a_powinni", znow jednak celem jest "reforma",
  a ludziom trudniej dostac sie do lekarza, lekarzom nie
  lepiej, a pielegniarki- wiadomo. Za to kasy chorych- rozkwitaja.
  To prawdziwy sukces "reformy". W sprawie edukacji minister
  rzadu Buzka pomylil sie o jakies glupie miliony, w efekcie
  czego aby w tym roku uratowac budzet, trzeba bylo 

Re: Moja opowiesc wigilijna

2000-12-21 Wątek Miet Gutowski

Serdeczne dzieki Panie Irku za te piekna opowiesc.
Przypomniala mi ona nie jedna Wigilie spedzona na wsi z rodzicami, gdy bylem jeszcze
mlodzianem.
Ile to juz lat uplynelo?...

Rowniez Wszystkim zycze zdrowych i pogodnych Swiat Bozego Narodzenia.

Miet Gutowski.


Irek Zablocki wrote:

 Jakis czas po wprowadzeniu stanu wojennego, ogladalem w rezimowej telewizji

[...]



Re: Moja opowiesc wigilijna

2000-12-21 Wątek Zbigniew J Koziol

Jacek Arkuszewski wrote:
 [...]
 Zaraz po Swietach przyszedl do mnie pewien technik lat ok. 50-ciu z mojego
 EIR; nie znalem go blizej. Powiedzial, ze jest krotkofalowcemi i to dosc
 staromodnym, bo nadajacym Morsem. Mial wiadomosci od innego krotkofalowca
 spod Minska Mazowieckiego, ktory tez Morsem nadawal.

13 grudnia rano powiedzial mi kolega-student, z ktorym mieszkalem wspolnie w
tym samym wynajetym pokoju, ze wprowadzono stan wojenny. Nie bardzo
wiedzialem, co to znaczy. Jeszcze doslownie pare dni wczesniej bralem udzial
w strajku na Wydziale Fizyki UW, ale mialem dosyc tego strajku, z roznych
powodow, i pomyslalem, ze pojde sobie do domu. Czego teraz czasem zaluje.

Zajecia na UW zostaly zawieszone. Znaczy owszem, jeszcze po 13 grudnia bylem
na Hozej - rozne ciekawe rzeczy tam sie dzialy. Ale potem nie bylo wyboru
jak tylko jechac w niepewnosci do domu, pociagiem w moim przypadku, do
Zamoscia. Nie pamietam dokladnie, kiedy dojechalem. Mama mi powiedziala, ze
jest list do mnie z milicji i ze byli tam, w domu. Mialem obowiazek zglosic
sie na komende milicji wojewodzkiej i zdac sprzet krotkofalarski oraz
licencje do uzywania aparatury do lacznosci krotkofalarskich. Zabawnosc
sprawy polegala na tym, ze owszem, licencje mialem, ale sprzetu nigdy
wlasciwie nie mialem (sam budowalem swoje urzadzenia, ale one nie nadawaly
sie do uzytku ;) - trudno zbudowac cokolwiek powaznego bez dostepu do
aparatury, chocby oscyloskopu).

Po tym zajsciu zapal do zajmowania sie krotkofalarstwem minal mi na dlugo.
Choc jakos pozostaly na zawsze pamiec i emocje zwiazane z uprawianiem tego
ladnego sportu. Pozostal tez niesmak odczucia, iz PZK byl w istocie na
uslugach systemu. Kolacze mi sie w pamieci wiecej faktow o tym swiadczacych.
Z perspektywy mysle, ze wtedy wlasciwie prawie wszystko zalezalo od
przydupasow z partii. Teraz, obawiam sie, sytuacja nie zmienila sie mocno -
tym, ktorym ona dokuczala sa daleko od Polski. Bardzo to smutne.

zb.



Wigilia

2000-12-21 Wątek Andrzej Szelerski

Czy ktos moglby mnie oswiecic. Kiedy obchodzimy w tym roku Wigilie. W
niedziele? Przeciez swieta nie przyjmuja postu. W sobote?

Andrzej Szelerski