Irek Zablocki wrote:

>     Jakis czas po wprowadzeniu stanu wojennego, ogladalem w rezimowej telewizji
> kimkolwiek by on

ciachu, ciach


>
> byl?
>
> Zdrowych i wesolych Swiat Bozego Narodzenia!
>
> Irek Zablocki

A oto moja. Bylem w 1981 w helwecji jeszcze bez mojej rodzny,
no bo przeciez jeszcze kilka miesiecy i mialem wracac. Ale na Swieta mialem leciec
do Warszawy, dokladnie 20 grudnia. Mieszkalem wtedy w Brugg - 13-go o 8-ej
rano zadzwonila do mnie moja siostra z Zurichu, ze w Polsce jest stan wojenny,
uslyszala przez radio. Sama poleciala juz 22-go do W-wy by towarzyszyc tam
konwojowi pomocy wyslanym przez najwiekszy szwajcarski lancuch supermarketow
MIGROS. Konwoj wpuszczono do Polski i konsekwentnie wpuszczono i personel
towarzyszacy.

A ja spedzilem Wigilie u nie najblizszych znajomych polskich lekarzy w Schaffhausen.
Byla choinka i byly dzieci ale bylo smutno. Wieczorem zaczelo strasznie sypac i dosc
niezwykle bylo, gdy moim malym Fiatkiem zkaladalem slad na swiezej ponowie
pokrywajacej autostrade Winterthur-Schaffhausen - ruch byl praktycznie zerowy.

Zaraz po Swietach przyszedl do mnie pewien technik lat ok. 50-ciu z mojego EIR;
nie znalem go blizej. Powiedzial, ze jest krotkofalowcemi i to dosc staromodnym,
bo nadajacym Morsem. Mial wiadomosci od innego krotkofalowca spod Minska
Mazowieckiego, ktory tez Morsem nadawal. Pewnie dlatego nie zwinieto go
od razu, bo mialem pewne info co sie dzieje jeszcze przez kilka tygodni. Potem tamten
ucichl. Ale i tak nie bylo tego wiele, bo facet wiedzial tylko to, co sie dzieje
w Minsku i okolicach.

Jacek A.

Odpowiedź listem elektroniczym