On 15 Mar 99 at 20:29, Czeslaw Piasta wrote:

> z Wszola stawiali czola faworytom i jak wygrali z nimi. Bardzo przyjemny facet
> ten Greg Joy, no i po polsku nauczyl sie kilku zdan.
>
>
> CzP

    To byla ostatnia szansa Kanady na zloty medal w Montrealu.
Pierwszy bowiem i jak dotad jedyny raz w historii olimpiad
gospodarze nie wygrali ani jednej z konkurencji. Niestety, a dla
Polakow na szczescie, i Joyowi sie nie udalo.

    Jacek Wszola wystartowal jeszcze na olimpiadzie w Moskwie
w 1980 roku. Byl faworytem. Niestety zyciowa forma blysnal
reprezentant NRD Gerd Wessig. Wygral i rezultatem 236 cm ustanowil
rekord swiata. Dla Wszoly zostalo srebro.

    Potem byla w polskim skoku wzwyz przerwa, blysnal jak meteor
Janusz Trzepizur, az nastala trwajaca do dzis epoka Artura Partyki.
Artur zazdrosci jednak Jackowi zlotego olimpijskiego medalu.

    A Wszola czasem pojawia sie w telewizji i mowi. Ma "gadane". Do
pewnego momentu bylo to calkiem fajne. Bo on taki "luzak". Ale
zaczal irytowac samochwalstwem, egocentryzmem. Nawet jak zgineli
Komar i Slusarski, w swej wypowiedzi mowil glownie o sobie.
Moze ktos zwrocil mu uwage, ze w dzisiejszych czasach potrzeba
agresywnej autopromocji, a jemu wyszla jakas karykatura?

    Jednak czuje sie do tego chlopaka z Woli instynktowna sympatie.

  Andrzej Szymoszek

Odpowiedź listem elektroniczym