Tolerancja (bylo: Sprawa Geborskiego)

2000-12-07 Wątek Grzegorz Swiderski

W czwartek, 07 grudnia 2000 10:22 AM
Pani Uta Zablocki-Berlin napisala:

 (...)
 Tolerancja rowniez oznacza "szanowanie" innych, niezaleznie od
 ich preferencji seksualnych lub politycznych pogladow (o ile
 nie przekraczaja granicy mojej wolnosci slow i bycia). Nie
 wiem, jak by to nazwac, jesli n.p. ktos okreslilby
 ..hmm..n.p. nosienia religijnych odznakow jako 'paradowanie'.
 To dobry przyklad kategorycznego imperatiwum Kanta 'Postepuj
 tak, ze haslo twojej woli w kazdej chwili boze byc zasada
 ogolnego prawa' albo 'Czego ty nie chcesz, ze sie Tobie robi,
 to nie rob innym'

Slowo "tolerancja" ma dwa znaczenia, oba opisane w encyklopedii:
http://wiem.onet.pl/wiem/00fcab.html

*

Tolerancja (z jezyka lacinskiego tolerare - "znosic",
"cierpiec"), swiadoma zgoda na wyznawanie i gloszenie przez
innych ludzi pogladow, z ktorymi sie nie zgadzamy, oraz na
wybor sposobu zycia uwazanego przez nich za wlasciwy, chociaz
go nie aprobujemy. Tolerancja oznacza rezygnacje ze stosowania
przymusu wobec innych. Zakres tolerancji jest historycznie
zmienny. Wystepuje w dwoch formach:

1) jako tzw. tolerancja negatywna, klasyczna, okreslona przez
takich myslicieli, jak Wolter i J. Locke, polega na uznaniu,
mimo wewnetrznego sprzeciwu, ze inne poglady, postawy i
dzialania sa tez uprawnione, chociaz nie powinny byc takimi,
jakie sa, poniewaz nie wyrazaja tradycyjnych wartosci: prawdy,
dobra, piekna itp., do ktorych nalezy dazyc. Tolerancja
negatywna nie zaprzecza istnieniu prawdy w sensie klasycznym,
uznaje, ze mozliwe jest znalezienie pogladow wlasciwych, ktore
nalezy przyjac, i niewlasciwych, ktore nalezy odrzucic w
wymiarze osobistym i spolecznym.

2) jako tzw. tolerancja pozytywna, charakterystyczna dla zalozen
wspolczesnego nurtu filozofii - postmodernizmu. Polega na
dopuszczeniu wszystkich innych postaw, dzialan i pogladow jako
rownouprawnionych. Wynika to z przeswiadczenia, ze nie istnieje
prawda obiektywna ani inna wartosc, za pomoca ktorej mozna by
ocenic jakiekolwiek poglady, postawy i dzialania. Tolerancja
pozytywna wyraza sie w stwierdzeniu, ze "poniewaz nie istnieje
prawda, nie moge uznawac swego stanowiska za obowiazujace".

*

Ja jestem tolerancyjny z znaczeniu klasycznym, natomiast obecnie
lansuje sie tolerancje w znaczeniu postmodernistycznym - w tym
znaczeniu nie jestem tolerancyjny. Tolerancja pozytywna w
istocie nie jest zadna tolerancja ale jest po prostu
relatywizmem moralnym i nie potrzeba zastepowac tego nowym
slowem. Taki zabieg nadawania nowych znaczen slowom jest
zabiegiem sluzacym propagandzie politycznej. W dzisiejszym
demokratycznym swiecie ktos, kto by glosil, ze jest relatywista
moralnym mimo wszystko nie zdobylby jeszcze duzej popularnosci
(choc niedlugo pewnie juz sie to zmieni), ale gdy sie nazwie
czlowiekiem tolerancyjnym, to kazdy go poprze.

Tolerancja to nie jest ani akceptacja, ani szacunek, tolerancja
to powstrzymywanie sie przed stosowaniem przemocy w stosunku do
kogos, kto glosi falszywe, zle i szkodliwe poglady, propaguje
zlo, zboczenia, socjalizm, wynaturzenia, klamstwa itd..., ale
sam przemocy nie stosuje. Ale to nie oznacza, ze osoba
tolerancyjna nie moze walczyc ze zlem innymi metodami niz
stosowanie przemocy. Z osobami propagujacymi zlo mozna walczyc
poprzez gloszenie tego, ze te poglady sa zle i tlumaczenie co
jest dobre oraz mozna stosowac ostracyzm spoleczny w stosunku
do osob gloszacych zlo (np. poprzez nie tylko odmowe kontaktow
towarzyskich z takimi osobami, ale poprzez odmowe wszelkich
kontaktow biznesowych, czyli odmowe zatrudnienia takiej osoby,
sprzedania jej wlasnych rzeczy, wpuszczenia jej do wlasnego
domu, sklepu, restauracji, teatru itp...). Ktos kto pietnuje
zlo propagandowo i stosuje ostracyzm nadal moze byc czlowiekiem
tolerancyjnym.

Tak tez od bardzo dawna jest pojmowana tolerancja w Polsce,
ktora z tolerancji slynie. U nas mogl sie schronic kazdy
czlowiek przesladowany politycznie w innych panstwach przy
pomocy przemocy za swoje poglady czy religie, ale to nie
znaczylo, ze my akceptujemy czy szanujemy te poglady i religie.

Nastepnym krokiem po byciu tolerancyjnym jest bycie poblazliwym.
Pojecie poblazliwosci najlepiej oddaje Kodeks Czlowieka
Poblazliwego, ktory juz kiedys przesylalem na ta liste:
http://www.datapolis.pl/grzes/forum/kcp.htm
Dopiero nastepnym krokiem jest akceptacja, a potem szacunek.
W stosunku do zla mozna byc tolerancyjnym, mozna mu czasem
poblazac, ale akceptowanie zla jest juz samo zlem, a szacunek
dla zla jest juz powaznym wykroczeniem przeciw moralnosci.

Przesylam w tym temacie aforyzmy:

"Tolerowac nie znaczy zapomniec, ze to co tolerujemy na nic
wiecej nie zasluguje." - Mikolaj Gomez Davilla

"Kto twierdzi o sobie, ze szanuje wszystkie idee, ten oglasza
gotowosc zdrady swoich przekonan." - Mikolaj Gomez Davilla

Pozdrawiam,
Grzegorz Swiderski, http://www.datapolis.pl/grzes/
Warszawa, czwartek, 7 grudnia 2000



Re: Tolerancja (bylo: Sprawa Geborskiego)

2000-12-07 Wątek Uta Zablocki-Berlin

Grzegorz Swiderski:
/../
 Slowo "tolerancja" ma dwa znaczenia, oba opisane w encyklopedii:
 http://wiem.onet.pl/wiem/00fcab.html
 
 *
 
 Tolerancja (z jezyka lacinskiego tolerare - "znosic",
 "cierpiec"), swiadoma zgoda na wyznawanie i gloszenie przez
 innych ludzi pogladow, z ktorymi sie nie zgadzamy, oraz na
 wybor sposobu zycia uwazanego przez nich za wlasciwy, chociaz
 go nie aprobujemy. Tolerancja oznacza rezygnacje ze stosowania
 przymusu wobec innych. Zakres tolerancji jest historycznie
 zmienny. Wystepuje w dwoch formach:
 
/../
 
 Ja jestem tolerancyjny z znaczeniu klasycznym, natomiast obecnie
 lansuje sie tolerancje w znaczeniu postmodernistycznym - w tym
 znaczeniu nie jestem tolerancyjny. Tolerancja pozytywna w
 istocie nie jest zadna tolerancja ale jest po prostu
 relatywizmem moralnym i nie potrzeba zastepowac tego nowym
 slowem. Taki zabieg nadawania nowych znaczen slowom jest
 zabiegiem sluzacym propagandzie politycznej. W dzisiejszym
 demokratycznym swiecie ktos, kto by glosil, ze jest relatywista
 moralnym mimo wszystko nie zdobylby jeszcze duzej popularnosci
 (choc niedlugo pewnie juz sie to zmieni), ale gdy sie nazwie
 czlowiekiem tolerancyjnym, to kazdy go poprze.

Prosta negacja zle zrozumowanej tolerancji w naszych czasach jeszcze nie oznacza, ze 
nadawano jej nowe znaczenie. O ile ktos jest rzeczywiscie tolerancyjnie, to sie i tak 
nie okazuje poprzez 'gloszenia', ale przez zachowanie wobec innym. 
To, ze sie czasami bardziej cenia ogloszona mowe niz same dziela, to juz nie ma nic 
wspolnego z tolerancja.
Okazalo sie dosyc czesto, ze ci, ktorzy najgloszniej krzycza na nietolerancji innych 
wobec wlasnych pogladow i walcza jak najbardziej o uznanie swojego sposobu bycia i 
tozsamosci, czesto juz sa slepi, jesli juz nie chodzi o ich zakresu zycia.
Nietolerancja to jest dla mnie nieakceptowanie, wysmiewanie lub odmawianie bycia 
innych pogladow, zachowan lub wygladow, ktore jako takie nie maja wplywu na sposobu 
mojego bycia lub zachowania. Jakie slowo Pan chce temu dawac, to wlasciwie wszystko 
jedno. Nie zmienia to sensu. 
Ale poprzez zwezenia znaczenia slowa tolerancji mozna oczywiscie rowniez zwezyc 
zakresu tolerancji, nie? 

 Tolerancja to nie jest ani akceptacja, ani szacunek, tolerancja
 to powstrzymywanie sie przed stosowaniem przemocy w stosunku do
 kogos, kto glosi falszywe, zle i szkodliwe poglady, propaguje
 zlo, zboczenia, socjalizm, wynaturzenia, klamstwa itd..., ale
 sam przemocy nie stosuje. Ale to nie oznacza, ze osoba
 tolerancyjna nie moze walczyc ze zlem innymi metodami niz
 stosowanie przemocy. 

Zwalczanie innych pogladow, obojetnie czy przemoca lub nie, nie jest _tolerancja_. Sam 
Pan na poczatku twierdzil, ze tolerancja to 'znosic' lub
'cierpiec'. Czy odwrotnosc slowa 'znosic' jest tylko 'stosowanie przemocy'?
Oprocz tego nie mowilam o szanowaniu tego innego pogladu. Ja pisalam o szanowaniu tej 
osoby, oglaszajaca tego pogladu. 
Pogladow - w moim rozumowaniu - zlych nie musze tolerowac. Ale zle moga tylko byc, 
jesli przekraczaja moja wolnosc bycia lub innych ludzi. Napewna nie zaliczam do tego 
n.p. homoseksualizmu. Nie jest on szkodliwy dla nikogo. Jak medycyna juz od dawna 
wykazala, nie mozna go 'nauczyc' lub sie 'przyzwyczajac' do tego. Czlowiek sie tak 
urodzi. A tak dlugo, jak nie przekracza to etnicznych norm wspolzycia seksualnego, 
tzn. n.p. z niepelnoletnimi - co nie jest specjalnoscia homos, moze ktos preferowac 
partnerow, jak jemu sie zechce.

 Z osobami propagujacymi zlo mozna walczyc
 poprzez gloszenie tego, ze te poglady sa zle i tlumaczenie co
 jest dobre oraz mozna stosowac ostracyzm spoleczny w stosunku
 do osob gloszacych zlo (np. poprzez nie tylko odmowe kontaktow
 towarzyskich z takimi osobami, ale poprzez odmowe wszelkich
 kontaktow biznesowych, czyli odmowe zatrudnienia takiej osoby,
 sprzedania jej wlasnych rzeczy, wpuszczenia jej do wlasnego
 domu, sklepu, restauracji, teatru itp...). Ktos kto pietnuje
 zlo propagandowo i stosuje ostracyzm nadal moze byc czlowiekiem
 tolerancyjnym.

Co zwalczanie zla ma wspolnego z tolerancja? Pan mi wytlumaczyl, jak zwalczyc poglady 
zle nie stosujac przemocy, nic dalej. 

 Tak tez od bardzo dawna jest pojmowana tolerancja w Polsce,
 ktora z tolerancji slynie. U nas mogl sie schronic kazdy
 czlowiek przesladowany politycznie w innych panstwach przy
 pomocy przemocy za swoje poglady czy religie, ale to nie
 znaczylo, ze my akceptujemy czy szanujemy te poglady i religie.

Dlaczego nie? Moze Pan podac przyklad, ktorej religii nie akceptowano? Czy tolerancja 
oznacza dla Pana naprawde tylko 'powstrzymanie przemocy'?
Co to jest przemoca? Czy skracanie praw do uprawiania religii to nie przemoca, jak 
n.p. zakaz budowy swiatyn protestanckich lub skracania praw obywatelskich dla 
inowiernych? 
A co to wogole 'my' a 'inni'? 

/../

 Przesylam w tym temacie aforyzmy:
 
 "Tolerowac nie znaczy zapomniec, ze to co tolerujemy na nic
 wiecej nie zasluguje." - Mikolaj Gomez Davilla
 
 "Kto twierdzi o 

Re: Sprawa Geborskiego

2000-12-06 Wątek Jacek Kupinski

Panie Zbigniewie, ja mam dorastajacego chlopaka, ktory rowniez takich rzeczy
sie uczy
to w szkole kanadyjskie, a jesli dorzuce jeszcze, ze w tym wieku bardziej
wierzy sie
nauczycielom niz rodzicom, to reszte mozna sobie juz ulozyc. Nasze dzieci beda
sie niedlugo
wstydzily tego, ze pochodza z polskich rodzin.

Jacek Kupinski

Zbigniew J Koziol wrote:

 "W.G." wrote:
 
  Polecam bardzo, chociaz po angielsku.Pochodzi z kanadyjskiego National
  Post z dnia 4 grudnia, tego roku.

 Mnie sie skojarzylo. Przepraszam z gory, iz niewlasciwie.

 Moja corka Alexa mowi czasem o tym, co w szkole. Niedawno wspomniala o
 ogladaniu w szkole filmu na temat cierpien niemieckich zolnierzy w czasie I
 wojny. To bylo w okolicy swieta "Remembrance Day". Tak sobie pomyslalem:
 tylu zolnierzy niemieckich cierpialo i zycie utracilo wtedy. To prawda. Ale
 kto tym dzieciom powie o cierpieniach ofiar wojny prowadzonej przez tych
 zolnierzy? Obawiam sie, ze juz nikt im w szkole o tym nie powie. Przez
 nastepne 100 lat mozna na to nie liczyc.

 zb.
 P.s.: Panie Wilhelmie, Pan jest na pewno duzo bardziej wrosniety w tutejsza
 rzeczywistosc. Dlatego pytam. Czasem mialbym chec cos zrobic z tym uczeniem
 dzieci w szkole. Jakie sa mozliwosci? Do kogo zglaszac pretensje? Jak te
 rzeczy funkcjonuja? Jakie sa szanse? Bylbym wdziecznym za pare zdan.



Sprawa Geborskiego

2000-12-05 Wątek W.G.

Polecam bardzo, chociaz po angielsku.Pochodzi z kanadyjskiego National Post
z dnia 4 grudnia, tego roku.
W.Glowacki

War crimes trial creates furor
Pole to be prosecuted for deaths of Germans
BY JUSTIN SPARKS


PRAGUE The trial of a78-year-old Pole accused of killing thousands of
German civilians in the aftermath of the Second World War is set to become
the first in a series of court cases in which Germans are seen as the
victims, instead 6f the perpetrators, of Nazi-related crimes.

The trial, scheduled to begin early next year in the Polish city of Opole,
has created a furor over a part of history Poland would like to ignore.
Czeslaw Geborski, the accused, is said to have systematically raped,
tortured and murdered German civilians while serving as commandant of the
Lambinowice concentration camp in Silesia, where Germans living in the
region were interned after the war. Franciszek Lewandowski, one of the
prosecutors, said, "The main charge we are bringing against him is that he
ordered a building in the camp to be burned down, killing 48 people. As
people tried to escape the flames, he personally shot them or had them
flung back inside."

The concentration camp was built by the Nazis to house Allied prisoners of
war. For most Poles, it is inextricably associated with wartime atrocities
committed by the Germans. The trial is set to reverse those roles and
portray a Pole as the villain, something unacceptable to many who lived
through the German occupation and the deaths of about three million
civilian Polish Jews and three million non-Jewish Poles through bombings
and concentration camps.

Piotr Radziwinowicz, a 72-year-old pensioner whose father was killed during
the occupation, said:"The trial should be stopped. In view of what the
Nazis did on Polish soil, it was inevitable that some German civilians
would be killed in revenge. It was chaos at the end of the war, but we
never did anything like the Nazis. They killed millions of Poles."

A museum at the Lambinowice concentration camp commemorates the many Poles
and Allied PoWs who died there at the hands of the Nazis, but makes scant
mention of the thousands of Germans who later suffered the same fate.

In the decades following the Al-lied victory, the communists erased such
events from their history, and young Poles today know little or nothing
about the acts of retribution meted out to German civilians in Silesia and
the former East Prussia.

Dr. Maruska Svasek, a Central European specialist at Queen's University,
Belfast, said, "Hundreds of thousands of German civilians across Central
Europe were raped, tortured, killed, or died due to terrible conditions
after the war, but communist historiography was simply anti-Nazi and
pro-communist, and disregarded the truth about postwar, anti-German crimes."
Werner Scholz, a German Silesian who was sent to the camp at the age of
eight, with his grand-mother and sister neither of whom survived, believes
real reconciliation can never take place between Germans and their Central
European neighbours until the "criminals" are brought to justice.
"Everywhere you looked in the camp, there were people dead or dying," he
said. "If a person wasn't beaten to death, then he simply died of typhus,
dysentery or starvation. A cold would be enough to finish him off. These
were crimes, like Nazi crimes, and they should be treated in the same way
and perpetrators brought to justice."

Lambinowice was just one of hundreds of Nazi concentration camps in Central
Europe which exchanged its Jewish and Allied PoWs for German soldiers and
civilians once the war had ended. About 10 million Germans were expelled
from their homes in the region. In Poland alone, between 400,000 and 1.2
million were killed in revenge attacks.

The prospect of Lambinowice creating a precedent for the prosecution of
postwar acts of retribution has provoked widespread unease. Witold Kulesza
of the Central Commission for the Prosecution of Crimes against the Polish
Nation said seven more trials are being prepared in Poland.

Mr. Geborski's trial, which involves 40 volumes of evidence and more than
300 witnesses, is likely to last up to a year.
The Daily Telegraph
[4:32 PM 12/5/2000]



Re: Sprawa Geborskiego

2000-12-05 Wątek Zbigniew J Koziol

"W.G." wrote:

 Polecam bardzo, chociaz po angielsku.Pochodzi z kanadyjskiego National
 Post z dnia 4 grudnia, tego roku.

Mnie sie skojarzylo. Przepraszam z gory, iz niewlasciwie.

Moja corka Alexa mowi czasem o tym, co w szkole. Niedawno wspomniala o
ogladaniu w szkole filmu na temat cierpien niemieckich zolnierzy w czasie I
wojny. To bylo w okolicy swieta "Remembrance Day". Tak sobie pomyslalem:
tylu zolnierzy niemieckich cierpialo i zycie utracilo wtedy. To prawda. Ale
kto tym dzieciom powie o cierpieniach ofiar wojny prowadzonej przez tych
zolnierzy? Obawiam sie, ze juz nikt im w szkole o tym nie powie. Przez
nastepne 100 lat mozna na to nie liczyc.

zb.
P.s.: Panie Wilhelmie, Pan jest na pewno duzo bardziej wrosniety w tutejsza
rzeczywistosc. Dlatego pytam. Czasem mialbym chec cos zrobic z tym uczeniem
dzieci w szkole. Jakie sa mozliwosci? Do kogo zglaszac pretensje? Jak te
rzeczy funkcjonuja? Jakie sa szanse? Bylbym wdziecznym za pare zdan.



Re: Sprawa Geborskiego

2000-12-05 Wątek W.G.

Panie Zbigniewie,
Pisze tak jak bylo, zupelnie ignorujac ewentualne komentarze, jako ze musze
wpasc w temat jakby troche sliskawy(w pewnym stopniu). Pisze oczywiscie o
sytuacji w B.C, oraz szkole(-ach) mojego syna, chociaz nie tylko.
Ogolnie poziom nauczania historii czy geografii w naszym pojeciu jest
gdziez miedzy epoka kamienia lupanego, a ery wyrabiania naczyn miedzianych.
praktycznie bez wzgledu na szkoly prywatne czy publiczne. O szczegolach
pisac nie bede, ale jezeli dla przykladu nie nauczylibysmy syna czytania
atlasu, albo atlasu historii ziemi i cywilizacji, to szukalby np.
Lichtesteinu w Afryce(patrz Lesotho), albo by uwazal Wilhelm Zdobywcy za
cesarza Niemiec z przelomu XIX wieku. Przyklady drastyczne, ale na lokalnym
kanale Rogersa(teraz juz Shaw) byly transmitowane turnieje miedzy szkolne i
uczniowie zadawali pytania kolegom).
Drugim, bardziej tragicznym wrecz przypadkiem sa nauczyciele, bardzo w
sumie upolitycznieni i nie oszukujmy sie, ale bez wlasciwych kwalifikacji,
bez motywacji, przywaleni iloscia uczni, papierkowa robota, dodatkowymi
mityngami, wedrowkami po sadach i policjach. Ale za to sa upolitycznieni,
glownie z punktu widzenia i tolerancji wszelkiej, mozliwej lewizny,
wszystkich poszkodowanych, tudziez zakutych lbow- choc nie powodu
rycerskosci i odwagi.

Jest jeszcze inny powod, a mianowicie calkowite oblewanie spraw przez
samych uczniow, majac na mysli zajecia szkolne, uwage na lekcjach,
przygotowanie sie do zajec, etc.
Znacznie, ale to znacznie jest lepiej w szkolach prywatnych i katolickich,
gdzie poziom nauczania jest w porownaniu do szkol panstwowych mniej wiecej
taki, jak gora Logan do Mount Everestu.

Mam na sumieniu dokladnie 4 powazne interwencje w szkole, dwie posrednie,
ale traktujac je z punktu widzenia strategii wojskowej, wszystkie bitwy
wygralem, ale wojny to juz nie.
Mam takze i nasumieniu piata, ktora trwa do dzisiaj(od 3.5 roku) z
kuratorium w sprawie Mouse, jako "wnikliwego wzoru na podejscie do spraw
Holocaustu"(?!)

Wygralem dwa lata nauczania!! o Anie Frank z nauczycielm i dyrektorem
szkoly. Wygralem takze w czesci pogromy, Powstanie Warszawskie i Powstanie
w Getcie(w pewnym miejscu bylo nawet na liscie, poparte dokumentami, ktore
teraz okazuja sie powoli lekko "wzbogaconymi", a o ktorych pisalem, zreszta
nie tylko ja. Tyle ze z drugiej strony barykady).
Bylem popierany woluminami Davisa, Liliethala, czesciowo Lorda Gilberta,
World War II Polmara and Allena, a takze tutejszymi w sensie wydania
Historia ludzkosci z 1993 roku, Atlasem swiata z 1995 roku i
uniwersyteckimi zeszytami historycznymi. Wszystkie wspomniane zrodla,
oprocz Lilientala czy Shahaka byly w bibliotece szkolnej, o czym nauczyciel
nie wiedzial.
Brutalnie rzecz biorac, powiedzielismy mu(im) z zona plus jawny magnetofon,
ze KLAMIA, po czym to samo dostal, ale lagodniej dyrektor szkoly. Wszystko
zostalo spisane, podpisane a kopie wyslane do kuratorium. Na samo
wspomnienie robi mi sie mdlo, ale coz. Rownie interweniowalismy w sprawie
nauczania o kochajacych inaczej, lezbijkach, etc. Nasza zasada bylo
przypomnienie nauczycielom o celowosci ich pracy i obowiazkach, a nie
wchodzenia w butami w polityke i wychwalanie chorych zjawisk. Raz
nauczyciel postraszyl mnie komisja praw czlowieka, ale po nakreceniu przeze
mnie ich numeru, przeszla jej ochota na rozmowe. Musze jednak przyznac, ze
od nastepnego dnia przestala sie paradowac z odznaka "I am proud Lesbian".
Syn do tej pory, nigdy nikogo nie skrytykowal wzgardliwie za religie,
wyglad, poglady, upodobania, itp. Jest po prostu nauczony tolerancji, ale
nie popiera, ani sie zgadza z pogladami reprezentowanymi przez takich czy
innych. Byl atakowany w zasadzie tylko dwa razy, podczas szkolnej wycieczki
do tutejszego centrum CJC na wystawe pt. Polskie pogromy Zydow od X wieku
do dzisiaj, i za prowokacje Solidarnosci w 1980 roku(dokladnie akty terroru
na kolejach).

Mozna robic duzo, ale wygrac do inna sprawa, bowiem do dzisiaj Mouse jest
lektura, podobnie jak Pamietniki Anny Frank, genialnosc listy p.S, przewaga
homo nad hetero, bialy rasizm, etc. To jest w Vancouver. Natomiast w
suburbiach miats jest inaczej, gdzyz ze wzgledu na duza populacje z
Pundzabu, zadne tam bajerki o plciach nie chodza, z pogromami wszelkiej
masci tez jakby mniej, a nauczycieli chodza bez adnych odznak w klapach-;).
Czy warto drzec buzie? Moim zdaniem, zdecydowanie tak.
Pozdrawiam,
W.Glowacki
--

At 09:38 PM 12/5/2000 -0400, you wrote:
"W.G." wrote:
 
[...]

Mnie sie skojarzylo. Przepraszam z gory, iz niewlasciwie.

Moja corka Alexa mowi czasem o tym, co w szkole. Niedawno wspomniala o
ogladaniu w szkole filmu na temat cierpien niemieckich zolnierzy w czasie I
wojny. To bylo w okolicy swieta "Remembrance Day". Tak sobie pomyslalem:
tylu zolnierzy niemieckich cierpialo i zycie utracilo wtedy. To prawda. Ale
kto tym dzieciom powie o cierpieniach ofiar wojny prowadzonej przez tych
zolnierzy? Obawiam sie, ze juz nikt im w szkole o tym nie powie. Przez