Re: Moja opowiesc wigilijna
Irek Zablocki wspomina : Ale kiedy na pytanie babci Ch...ckiej, czy przyjmiemy ja pod nasz dach, odpowiedzielismy potwierdzajaco a ta rozplakala sie, zrozumialem, ze zwyczaj pozostawiania wolnego miejsca przy stole i nakrycia dla kazdego, kto zapuka w nasze drzwi, nie jest pustym gestem. To wydarzenie wrocilo mi, wowczas buntowniczemu nastolatkowi, wiare w tradycje i sile, jaka ona daje w ciezkich chwilach. Aaa.. To pan Irek tez byl kiedys buntowniczym nastolatkiem ? I nawet, rzadko bo rzadko, ale bywaly momenty, ze docenial wage tradycji. Nie do wiary...;-) Zdrowych i wesolych Swiat Bozego Narodzenia! No pewnie, ze zdrowych. Tylko wielka szkoda, ze w tym roku nie ma w Polsce na swieta sniegu i jakos tak na razie szaro i smutnawo. Zupelnie inaczej niz w Wiedniu, gdzie sie swieta wyraznie czulo przez caly grudzien. Sprawilam sobie nowe narty (buty i wiazania tez), a tu chwilowo bedzie pewien klopot z wyprobowaniem nowego sprzetu. Na razie ide pomoc mamie lepic pierogi na Wigilie... Katarzyna
Re: Wiadomosci PAP i komentarz
Pan Michal : czas przypisany ukazaniu sie tego artykulu nie jest prawdziwy. Wydrukowano go w nr 40 TP z data 1 pazdziernika 2000. Ja czyta- lem go w Hongkongu w pare dni pozniej, dobrze przed wyborami. Zgadza sie. Bardzo przepraszam, przegladalam poprzedniego dnia wieczorem kilka ostatnich numerow Tygodnika hurtem i nazajutrz na uczelni pochrzanily mi sie daty. Ale na poparcie mojej owczesnej tezy moge podac bez problemu kilkanascie innych przykladow. Kazdy dzien przynosi nastepne, chocby tak kuriozalne jak wywiad prof. Wieslawa Chrzanowskiego z ZChN dla "Trybuny". Nawiasem mowiac jest to jeden z cyklu artykulow wyrazajacych bardzo rozne poglady. W ostatnim, powyborczym wlasnie numerze TP bardzo ostro polemizuje z Romanowskim Bronislaw Wildstein. Teraz moze ja uscisle. Cykl nie wzial sie ot tak, sam z siebie. To argumentacja i stylistyka tekstu Andrzeja Romanowskiego (ktory jest, takze moim zdaniem, paszkwilem) spowodowala reakcje jego oponentow: Aleksandra Halla i Bronislawa Wildsteina. Jest pewna roznica w statusie tych autorow: Romanowski reprezentuje redakcje Tygodnika, a Hall i Wildstein sa ludzmi z zewnatrz. Ich wypowiedzi nie stanowia autonomicznych czesci jakiegos tema- tycznego cyklu a sa replika odnoszaca sie do tekstu czlonka zespolu redakcyjnego - Romanowskiego. Linia polityczna Tygodnika jest od dluzszego czasu ostro zarysowana. Jej glownymi wyrazicielami sa Romanowski, Graczyk i Szostkiewicz. Polemiki z ich kontrowersyjnymi tekstami, jak ta autorstwa Wild- steina, na lamach Tygodnika naleza niestety do rzadkosci. Czesciej mozna je czytac u konkurencji. Katarzyna
Re: Wiadomosci PAP i komentarz
Andrzej Szymoszek cytuje z "GW" jakis urywek wypowiedzi Krza- klewskiego, a nie zaden wywiad, i pisze : Naprawde bez komentarza, Alez skomentujmy... Od godziny 20,05 w niedziele obserwujemy we wszystkich liberalnych mediach "spontaniczna" publiczna debate nad ksztaltem przywodztwa w AWS. Aleksander Hall daje codziennie wywiady: a to dla Gazety Wyborczej, a to dla Rzeczpospolitej, a to dla Zycia Warszawy. To samo Rokita i Plazynski. W "Tygodniku Powszechnym" ukazuje sie artykul Andrzeja Romanowskiego. Obsesja o wielkiej skali natezenia. Itd. itp. W publicznej debacie zabiera takze glos Leszek Balcerowicz, ktory zaproszony do "Sygnalow dnia" wdaje sie w dlugie teoretyczne dywa- gacje na temat przewidywanych zmian przywodztwa AWS. Po dziesieciu minutach tych dywagacji, zapytany na koniec o wlasne przywodztwo w Unii Wolnosci ucina krotko: To nie jest panie redaktorze temat na publiczna dyskusje. I redaktor skwapliwie przyjmuje ta objawiona prawde do wiadomosci. Wszystko to swiadczy niestety o pewnej degradacji zdrowego rozsadku i bardzo dobrze pokazuje mechanizmy funkcjonujace w polskich mediach. Rozpetano potezna kampanie w sprawie klopotow AWS. Tymczasem klopoty Unii Wolnosci staly sie nagle tematem tabu. No, ale nie ma czemu sie dziwic: kto byl spostrzegawczy, ten widzial, jak szef rzekomo niezaleznej telewizji TVN deklarujacy sie jako sympatyk Unii Wolnosci - Mariusz Walter swietowal w niedziele zwyciestwo Kwasniewskiego w jego sztabie wyborczym. To jest po prostu towarzystwo wzajemnej adoracji. Katarzyna
Re: Nagroda Nobla dla Gao Xingjiana
Pani Iza pisze : Jego dramaty sa w Chinach na liscie tytulow zakazanych. Wiecej pewnie - zwlaszcza o chinskich reakcjach na to wydarzenie - dopowiedza nam Hania i Michal Ogladalam program BBC World i korespondencje z Pekinu. Reporter mowil, ze w oficjalnych chinskich srodkach przekazu panuje jak dotychczas kompletna cisza. Pewnie chlopcy podejmuja decyzje jak zareagowac. To chyba zabiera troche czasu. Potem cisza sie skonczy ;-) Katarzyna
Re: Nagroda Nobla dla Gao Xingjiana
Czy moglabys dodac jakies szczegoly na temat pisarza W BBC podali jego zyciorys. Stosunkowo duzo mowili o okresie rewolucji kulturalnej, kiedy to dostal propozycje nie do odrzu- cenia spalenia wszystkich swoich dziel. Potem zamknieto go w jakims obozie reedukacyjnym na prowincji. Pozniej, juz w latach 80. byl rezyserem, czy tez kierownikiem literackim teatru w Pekinie. Tam wystawiano jego sztuki, ktore byly krytykowane przez komunistyczne wladze, ktore go szykanowaly. Potem w 1986 roku wyjechal na czas dluzszy na wies do prowincji Syczuan (fonetycznie). Tam napisal powiesc "Gora ducha". Tlumaczyl dziela literatury francuskiej i napisal antologie w tym zakresie. W 1988 wyjechal do Francji. Po znanych wypadkach na Placu Niebianskiego Spokoju opublikowal sztuke "Ucieczka" i od tego czasu zostal przez chinskie wladze zeslany w niebyt. Milosz powiedzial dzis w Krakowie, ze wlasciwie nic o nim nie wie, oprocz tego ze w Polsce opublikowano dwie jego sztuki (w "Dialogu"). Katarzyna
Re: Wierzbicki, Libera i Madame
Felietony Wierzbickiego w GP czytam od 3 lat. Moze to krotko, wiec kiedys przegladalam jego stare felietony z "Tygodnika Powszechnego". Pani Izo, Wierzbicki z pewnoscia nie jest zadnym nacjonalista, ksenofobem itp. Czy taki ktos moglby pisywac felietony przez tyle lat w tygodniku Jerzego Turowicza ? Moim zdaniem Wierzbicki jest, albo pozuje na przekornego oryginala. Na przyklad on deklaruje sie raczej zyczliwym krytykiem, niz apologeta "Solidarnosci". Oto jego krotka opinia na ten temat ["Gazeta Polska" z 23 sierpnia 2000 r.] : Nie cenilem "Solidarnosci" nigdy za to, ze - jak mawiano wowczas wsrod niektorych entuzjastow - miala to byc "naj- wieksza rewolucja w dziejach swiata". Brzmialo mi to okropnie. Pachnialo baranim zachwytem dla tradycji calko- wicie mi obcej: dla tych wszystkich robespierryzmow, leni- nizmow, trockizmow, castryzmow, geuwaryzmow i maoizmow, ktorych wspolnym mianownikiem bylo zawsze uszczesliwienie ludzkosci poprzez zabijanie maksymalnie wielkiej liczby ludzi. "Solidarnosc" nie byla nigdy nurtem swiatowej rewolucji, ani tej krwawej, ani tej "z ludzka twarza". "Solidarnosc" nie powstala ani po to, aby uszczesliwiac jakakolwiek ludzkosc, ani po to aby bic swiatowe rekordy rownosci, wolnosci i braterstwa. "Solidarnosc" byla ruchem scisle lokalnym, scisle polskim, tak jak ruchem lokalnym, scisle polskim bylo Powstanie Listopadowe. "Solidarnosc" nie byla zadnym idealem i nie mogla stac sie dla nikogo wzorem: powstala jako najbezpieczniejszy z mozliwych i najskuteczniejszy z mozliwych sposob na zmierzenie sie legalnie z krwawa, totalitarna wladza. Powstala z musu. Zrodzila sie jako unikalna krzyzowka desperackich dzialan opozycji lat siedemdziesiatych, gniewu zalog robotniczych, przechowywanej w polskich domach tradycji akowskiej, powstanczej i nadziei, ktora natchnal Polakow Papiez Wojtyla. Katarzyna
Na pogrzeb za wczesnie
Ernest Skalski juz praktycznie pogrzebal Mariana Krzaklewskiego zarzucajac mu : zakulisowe przetargi, intrygi, zacietrzewienie, brak konsekwencji, niejawne sterowanie rzadem, nieczysta kampanie wobec przeciwnikow politycznych Dobra, dobra... Jest pewna prawidlowosc w polityce polskiej ostatnich lat. Zawsze ilekroc pojawia sie ktos spoza ukladow, komu udaje sie zjednoczyc strone reprezentujaca poszanowanie dla tradycji narodowej, wtedy natychmiast rozpoczyna sie artyleryjski ostrzal ze wszystkich, powiedzmy liberalnych armat (nie przywiazuje szczegolnej uwagi do nomenklatury, ale wiadomo o co chodzi). Taki polityk staje sie z dnia na dzien wrogiem publicznym numer jeden. Traktowany jest jak najwieksze zagrozenie. Najpierw przez krotki czas "wojny na gorze" wrogiem byl Walesa, tyle ze zbyt silnym, zeby udalo sie go zniszczyc. Potem, kiedy Walesa zaczal uprawiac swoje gierki, wrogiem zostal premier Olszewski, nieustannie ostrzeliwany przez okres swego premierowania. Od trzech lat wrogiem publicznym jest Krzaklewski i rzad ktoremu patronuje. Wlasciwie juz od 1996 r., kiedy powolal AWS, jest pod nieustannym ostrzalem liberalnych mediow. Ale to nie wszystko. Jest zmuszony nieustannie neutralizowac dazenia odsrodkowe niektorych grup politykow wewnatrz swojego ugrupowania. Jest w zwiazku z tym w ciaglej defen- sywie. Dlatego miedzy innymi nie mogl podjac sie funkcji szefa rzadu. Zaden polityk spoza ukladu nie byl poddawany tak zmasowanym atakom jak Krzaklewski. Nawet tacy faceci, jak: Slomka, Lopuszanski, Wilecki, czy nawet Lepper byli co najwyzej niecierpliwie karceni. Malo tego, Slomce i Lopuszanskiemu udostepniano socliberalne platformy medialne, jak np. "Trybune", "Przeglad Tygodniowy", czy miejsca w programach publicystycznych w telewizji, zeby mogli na szerszym forum atakowac rzadowe reformy. Lepper zostal wykreowany przez media w okresie rzadow Olszewskiego. Potem nagle zniknal ze sceny, by powrocic na pierwsze strony gazet niezwlocznie po powolaniu rzadu Jerzego Buzka Nie idealizuje polityka Krzaklewskiego. Ma wady, z ktorych najwieksza jest nieumiejetnosc wykreowania swojego wizerunku medialnego, jak dla mnie jest politykiem troche, jakby to powiedziec, zbyt grubo ciosanym, bez politycznego refleksu. Zgadzam sie z panem Bartkiem R., ze to nie to co Rokita i Walendziak, ktorzy sa wedlug mnie klasycznymi zwierzakami politycznymi i znakomitymi strategami. Ale wedlug mnie nie byli dobrymi kandydatami na prezydenta, ale raczej na szefa partii i premiera. Szczytem bezczelnosci ze strony Skalskiego jest zarzucanie Krzaklew- skiemu intryg, zacietrzewienia i nieczystej kampanii wobec przeciwnikow politycznych. Krzaklewski gral otwarcie, nie mial zadnej mozliwosci pokazania i skomentowania tasm z Charkowa i Kalisza wczesniej. To byl obowiazek telewizji publicznej i prasy. Wykorzystujac wplywy w mediach, Kwasniewski i jego kompanioni obrocili to w koncu przeciwko niemu. Nic nie przebije intryg, zacietrzewienia i nieczystej gry wobec niego szefow telewizji i m.in. "Gazety Wyborczej". Takze wobec premiera Jerzego Buzka (z falszowaniem tresci jego wypowiedzi wlacznie). Zakulisowe przetargi sa organicznie zwiazane z prowadzeniem dzialal- nosci politycznej i Krzaklewski jest w tej dziedzinie prawie tak samo zreczny jak np. mistrz Bronislaw Geremek, czy Leszek Miller, a wiec dla ukladu bardzo niebezpieczny. Traktowanie przez Ernesta Skalskiego tej umiejetnosci za koronny zarzut uwazam za niepowazne. AWS trzeba przebudowac, to fakt. Szyld nie ma znaczenia. Ale, moim zdaniem, jest zbyt wczesnie na grzebanie Mariana Krzaklewskiego. Katarzyna
Re: Obiecanka
Pan Jacek Arkuszewski napisal : Moi zloci, Juz dosc dawno obiecalem napisac cos o Bieszczadach, wojnie 1945-48 i Swierczewskim. Nareszcie te ramotke skonczylem i mozna ja obejrzec na mojej web-stronie: Teraz szykuje travelogue z ostatniej podrozy po Ukrainie. Czekam na zdjecia, no i pisze. Buzka Przepadam za wspomnieniami. Swietne. Ze swojej strony bardzo dziekuje. A gdzie Pan ma na swojej stronie opis lawiny pod Szpi- glasowa Przelecza w Tatrach ? Pamietam, kiedys czytalam. Tamto wspomnienie bylo pasjonujace. ;-) Katarzyna
Odpowiedz dla pana Jacka O.
Przypomne pytanie pana Jacka : Wspomniany tu pare razy przy innej okazji i bardzo chwalony przez ktoras z Was (za bardzo wysoka inteligencje) Czeslaw Bielecki (z AWS-u) , pisal w ostatnim swym felietonie we WPROST(8/10/00), o klopotach, przed ktorymi stoja wyborcy, z powodu jakosci kandy- datow i zakonczyl nastepujaca refleksja: Tak, warto pomyslec o przyszlych wyborach prezydenckich, zanim pojawia sie podobni kandydaci. Nie zyjemy przeciez w Polsce, czyli nigdzie i zalezy to od nas, a nie - od nikogo. Panstwowcy, mamy jeszcze chwile czasu po tych wyborach, o ktorych wielu mysli : "Koncz wasc, wstydu oszczedz" Nie jest jasne, czy jest to kierowany przez wielu w myslach apel do Kwasniewskiego, czy tez do Krzaklewskiego. Co Panie o tym sadza? Nie przypominam sobie, zebym wyrazala na P-L opinie o Czeslawie Bieleckim. Byc moze Malgoska. Ale przyznaje, Bielecki rzeczywiscie jest inteligentny i sama lubie go sluchac. Co mnie u niego razi, to fakt, ze jest chyba niezwykle pamietliwy, jesli idzie o osobiste negatywne doswiad- czenia z innymi politykami. Po prostu nie umie ukryc, albo nie chce ukryc, kiedy kogos z jakichs powodow nie znosi. Jest tajemnica poliszynela, ze Bielecki wprost nie cierpi Andrzeja Olechowskiego. Obaj panowie zakladali kiedys Ruch Stu i Bielecki wyniosl z kon- taktow z Olechowskim jakis uraz, ktoremu daje wyraz przy kazdej okazji. Chodzilo tam chyba o brak lojalnosci obecnego kandydata, i jakies znaki zapytania dotyczace jego uczciwosci. Ja mysle, ze bardzo wygodnie bylo Bieleckiemu napisac, ze wszyscy kandydaci sa be, bo przeciez nie wypadalo tak napisac tylko o Olechowskim. Chyba mniejsze znaczenie ma fakt, ze Bielecki nalezal w AWS do mniejszosci, ktora forsowala prezydencka kandydature marszalka sejmu Macieja Plazynskiego, jako nie uwiklanego w reformy ustrojowe. Plazynski za namowa Rokity, Balazsa, Halla i Bieleckiego dystan- sowal sie publicznie od reform i rzadu Jerzego Buzka. Na ile byl to zabieg taktyczny, nie wiem. Ale nieszczegolnie mi to wygladalo. Po wyrazeniu przez Mariana Krzaklewskiego zgody na kandydowanie stosunki miedzy Bieleckim i Krzaklewskim ochlodly. Bielecki uwaza Kwasniewskiego za typowego cwaniaczka-aparatczyka rodem z mlodziezowej przybudowki peerelowskiej monopartii. Stroi sobie z jego przypadlosci zarty, wykpiwa go, nie traktuje go po- waznie. Wszystko to bez tego zaangazowania emocjonalnego, ktore wyczuwa sie kiedy krytykuje Olechowskiego. Reasumujac mysle, ze oglaszajac ten felieton, przede wszystkim chcial inteligentnie szczypnac Olechowskiego. Wyraznie do niego pije piszac m.in. o zyciu "serio i konkretnego" kandydata "ufry- zowanym na uzytek kampanii". Katarzyna
Re: Po glosowaniu
Pan Stefan Buchholz napisal : Wlasnie wrocilismy z glosowania. Troche daleka mielismy trase, gdyz az do Bostonu (160 km.),ale coz obowiazek trza wypelnic. Hi, hi... Zdaje mi sie, ze to Pan kilka dni temu zarzekal sie, ze nie bedzie glosowal ;-) A jednak... Tutaj musze podkreslic, ze komisja wyborcza odnotowala wielkie zainteresowanie Polonii glosowaniem. frekwencja rekordowa. W Krakowie tez duzy ruch przed komisjami wyborczymi. Wyczuwa sie na- piecie. Komisja w ktorej glosowalam siedziala sztywno i prawie w komplecie, co sie poprzednio nie zdarzalo. Byli tez trzej mezowie zaufania. polskiej dzielnicy Dorchester zaobserwowalem jedynie plakaty wyborcze Lopuszanskiego Radio trabi, ze w jakims miasteczku na Dolnym Slasku lokalna telewizja kablowa emitowala wczoraj wieczor jakis satelitarny program wloski, w ktorym wyswietlano akurat film, czy tez fragment filmu o ktoryms z kandydatow. Jakis widz to zauwazyl i zlozyl doniesienie. Bo przeciez byla cisza wyborcza. Nie podaja o jakiego kandydata chodzi. W Slupsku dwaj osobnicy wrzucili petardy do lokalu wyborczego. Nic sie nikomu nie stalo. Podobno protestowali przeciw wyborom w ogole. Co za para- doks. W komunie nie mozna bylo swobodnie wybierac, teraz znalezli sie ludzie, ktorym wybory przeszkadzaja. Uprzejmie informuje, ze Karol Wojtyla jest na liscie wyborcow w Kra- kowie (OKW nr 15). Jest zameldowany na Franciszkanskiej. Katarzyna
No Subject
From [EMAIL PROTECTED] Sat Oct 7 15:27:48 2000 Date: Sat, 7 Oct 2000 15:26:47 +0200 (CEST) From: Katarzyna Zajac [EMAIL PROTECTED] To: Poland-L [EMAIL PROTECTED] Subject: Re: Gangsterstwo dziennikarskie To bylam ja : Podczas dzisiejszego wywiadu telewizyjnego z Krzaklewskim w pierwszym programie telewizji publicznej dziennikarz Piotr Gembarowski, przepytujac kandydata powolywal sie na nieistniejacy dokument (rzekomy raport rzadowego Osrodka Studiow Strategicznych). Posunal sie do cytowania wyssanych z palca zdan. W chwile pozniej zacytowal kontrowersyjne fragmenty wywiadow prasowych szefa sztabu wyborczego Krzaklewskiego - Wieslawa Walendziaka domagajac sie od Krzaklewskiego komentarza. Po dokladnym sprawdzeniu okazuje sie, ze zacytowane przez redaktora Gembarowskiego fragmenty sa spreparowane. Na co pan Jacek Arkuszewski sceptycznie (bo powyzsze nie pasuje mu do obrazu jaki sobie a'priori wytworzyl) : Moze by tak blizej dowiedziec sie o co chodzi? Jak dotad oskarzenia Gembarowskiego sa dosc goloslowne. Dlatego oburzenie uwazam za przedwczesne. Panie Jacku, ja zwykle wiem o czym pisze. Gembarowski m.in. cytowal dane z nieistniejacego dokumentu agendy rzadowej zanizajac wskazniki prognoz gospodarczego wzrostu Polski. Uniemozliwial w sposob niezwykle agresywny zaproszonemu rozmowcy skorygowanie tych danych. Wykrzykiwal pogrozki i cytowal spreparowane fragmenty tekstow wywiadow Wieslawa Walendziaka starajac sie zaskoczonemu trescia tych cytatow rozmowcy przez 10 minut utrudnic, a wlasciwie uniemozliwic przedstwienienie jego stanowiska. Czegos podobnego wczesniej nie widzialam. Jesli Pan mi nie wierzy, to prosze zatelefonowac do Kwiatkowskiego, bo faktem jest, ze posypaly sie masowe protesty widzow i dwie godziny po moim mailu wyslanym na Poland-L uslyszalam w Monitorze, ze Zarzad TVP ocenil zachowanie redaktora Piotra Gebarowskiego za niedopuszczalne i zapowiedzial niezwloczne wyciagniecie wobec niego konsekwencji sluzbowych. Szef pierwszego programu TVP Slawomir Zielinski, ktory jest bezposrednim szefem Gembarowskiego i animatorem omawianego telewi- zyjnego programu, zawiesil Gembarowskiego w czynnosciach sluzbowych. Ale Gebarowski tego sam nie wymyslil. Wszystko poszlo w eter tuz przed cisza wyborcza i o to szlo jego mocodawcom. Slawomir Zielinski byl przed pieciu laty przedstawicielem Kwasniewskiego w debacie wyborczej z Walasa, podczas ktorej zastosowano wobec Walesy sprytna prowokacje, po ktorej udalo im sie wyprowadzic bylego prezydenta z rownowagi. Teraz to sie nie calkiem udalo, bo Krzaklewski nie dal sie sprowoko- wac. Jednak posilkowanie sie przez redaktora falszywymi danymi w dyskusji z kandydatem widze pierwszy raz. To sa metody, ktorych nie powstydzilby sie Lukaszenka. Szef kampanii Kwasniewskiego Ryszard Kalisz do tej pory nie wykonal prawomocnej decyzji sadu nakazujacej mu przeproszenie sztabu Krzaklewskiego po tym jak go publicznie oszkalowal. Polityczni gang- sterzy stosuja metody faktow dokonanych. Licza, ze przeprosi za nich sad - oczywiscie po wyborach. Andrzejowi Szymoszkowi, ktory nie slyszal w radiu protestu Kajusa Augustyniaka w sprawie publikacji przez "Gazete Wyborcza" ankiety o hipotetycznych odznaczeniach moge tylko wspolczuc. Naprawde trudno dyskutowac z kims, kto niemal w kazdym postingu wykazuje elementarne nieposzanowanie dla faktow i logiki wywodu. Katarzyna P.S. O telewizyjnym skandalu z red.Gembarowskim pisze tez dzisiejsza "Rzeczpospolita" w wersji internetowej. Panie Jacku, prosze uprzejmie rzucic okiem. Slysze tez (nieoficjalnie), ze Gembarowski wlasnie przestal byc pracownikiem polskiej telewizji. Ale przeciez w prezydenckiej kancelarii sa wolne etaty.
Re: Jeszcze jeden zmanipulowany
Pan Michal : Autor powyzszego jest gorliwym katolikiem, z zawodu profesorem uniwersytetu (ale nie wroclawskiego) z dziedziny nauk scislych. Jak widac nawet to nie uchronilo go przed manipulacja:-) Ironia panie Michale nie zawsze mozna sie skutecznie zaslonic. Co ma wspolnego, jak pan zadeklarowal, katolicka gorliwosc tego pana profesora ze zdrowym rozsadkiem politycznym? Sama znam kilku pro- fesorow belwederskich - kompletnych abnegatow politycznych, ktorym przy pomocy prostych zabiegow socjotechnicznych mozna robic bez zbytniego wysilku polityczny zawrot glowy. Zapewniam Pana, ze tytul profesorski i religijna gorliwosc nie ma w tych sprawach decydujacego znaczenia. Zreszta to nie jest polska specyfika. Tego lata spedzilam prawie 3 miesiace na pewnym uniwersytecie w Wielkiej Brytanii, poznalam sporo madrych ludzi i odnioslam podobne wrazenie. Cos mi sie zdaje, ze panowie: Michal Niewiadomski i Andrzej Szymo- szek sa tak silnie przywiazani do swoich preferencji politycznych (rozniacych sie od moich), ze wszystko co uda mi sie wyplodzic na tym forum, im sie zawsze jednakowo kojarzy, blokujac u nich zdolnosc do refleksji i uogolnien. Katarzyna
Re: Gangsterstwo dziennikarskie
Pan Jacek Arkuszewski : Nie wytworzylem sobie zadnego obrazu, bo wiem tylko tyle, co pani Kasienko napisala o cytatach Gembarowskiego. Poki tego sie nie dowiem, nie bede tez go mial mimo pani najgoretszych zapewnien nie wiadomo czego w gruncie rzeczy dotyczacych. Jak Pan to sobie wyobraza? Przeciez nie bede spisywac teraz z tasmy 20 minutowej pyskowki Gembarowskiego i porownywac jej szczegolowo z dokumentami rzadowymi zamieszczonymi w internecie, bo po prostu to co on wywrzeszczal nie znajduje odbicia w tych dokumentach. Pomijajac niedopuszczalne zachowanie, sa dwie kardynalne rzeczy, ktore go kompletnie dyskwalifikuja, a o ktorych napisalam ogolnie: - stwierdzil, ze rzadowe Centrum Studiow Strategicznych opracowalo prognoze wzrostu gospodarczego na rok 2001, ktora to prognoza zaklada wzrost gospodarczy na poziomie 3 %, co jest razacym spadkiem. Okrasil to drwiacym komentarzem. - poinformowal widzow, ze rzad opracowal dokument, ktory przewiduje w przyszlym roku wydanie 18 mld dolarow na zahamowanie bezrobocia. Dodal drwiacy komentarz. Obie te informacje sa wyssane z palca i maja za zadanie sianie zametu. Rzecznik rzadu Luft powiedzial, ze nie dosc ze sa absurdalne, to podawanie w telewizji publicznej takich informacji i igranie nimi w powaznym programie, z udzialem kandydata na prezydenta, mozna nazwac sabotazem gospodarczym. Rzad skierowal ostry protest do KRRiTV. Ostro zaprotestowal tez Walendziak, ktorego slowa Gembarowski spreparowal. Co do tego nie maja watpliwosci nawet szefowie Gemba- rowskiego, bo wszystko jest na pismie. Dzis on sam napisal list z przeprosinami. Ale co z tego. Ludzie w kraju ogladali wczorajszy program i tylko nieliczni uslysza przypadkiem te przeprosiny. Faktem jest, ze pytania Gembarowski czytal z kartki. Byly wczesniej dokladnie przygotowane. Katarzyna
Re: Jak manipuluje Eugeniusz Smolar
Szanowny __Paplebanie__, Ja rozumiem, ze chcesz zmienic temat. Tekscik Domoslawskiego jest paszkwilem. Radio Maryja jest radiem prywatnym, moim zdaniem nieporownywalnie lepszym niz np. inne prywatne radio - TOK FM, o ktorym "Gazeta Wyborcza" programowo milczy, bo zalozyl je Eugeniusz Smolar. Radio TOK FM kolportuje najwiekszy ladunek negatywnych emocji sposrod wszystkich prywatnych rozglosni. Nikt sie tym spe- cjalnie nie przejmuje, bo to przeciez sa tylko glupie dowcipy. Radio Maryja natomiast, jest sola w oku medialnego ukladu i dlatego jest obiektem szczegolnego zainteresowania i krytyki, czy na nia zasluguje, czy nie. Natomiast problem jest inny. Obywatel powinien zainteresowac sie przede wszystkim mediami publicznymi, za ktore placi. O prywatne rozglosnie martwia ci, ktorzy je finansuja. Mnie interesuje radio publiczne, ktore ma obowiazek przedstawiac wykladnie do przyjecia dla finansujacych go obywateli. Jesli chodzi o Domoslawskiego, to rozbawil mnie on niedawno niby to broniac redaktora naczelnego "Gazety Polskiej" Piotra Wierzbickiego przed, jak to kwieciscie nazwal, "prawicowo-zwiazkowym petactwem" i "zandarmeria mysli". Taki klasyczny klin, a nuz sie uda partnerow sklocic. Piotr Wierzbicki oczywiscie nie potrzebuje takiego obroncy. To w glowie Domoslawskiego narodzil sie pomysl "manipulowania Sierp- niem" przez obecna "Solidarnosc". No swietnie, toz to zupelnie tak samo jak Sierpien zrobiony przez SB-kow, ktory powstal nie tak dawno w glowie Janusza Korwina-Mikke. Kilka dni temu szukalysmy w dzielach Domoslawskiego jakiegos jednego chocby dowodu na potwierdzenie jego tezy. Nie ma takiego dowodu. Sa natomiast same ogolniki dla ubogich. Zupelnie tak samo jak w wydrukowanym niedawno dziele Graczyka o Kwasniewskim, Kaliszu i Charkowie. Zupelnie dyskwalifikuje Domoslawskiego twierdzenie jakoby "Solidar- nosc" zaprosila do dzielenia sie swa legenda generala Wileckiego. To czysty kit wciskany niezbyt rozgarnietemu czytelnikowi "Gazety Wyborczej". Bo, najwyrazniej bedacy w mniejszosci, czytelnik bardziej rozgarniety, zada sobie ten trud i siegnie do organu Wileckiego, czyli "Mysli Polskiej". Tam przekona sie naocznie, ze Wilecki nie ma najmniejszego zamiaru pod idee Sierpnia sie podlaczac i dyskredytuje Sierpien jako dzielo trockistow. Wart Pac palaca. To smieszne, ale na podobnej zasadzie mozna przy- pisywac redaktorowi Arturowi Domoslawskiemu pokrewienstwo ideowe z wolominskim Dziadem, albo powiedzmy Wampirem z Ochoty.:-) Naszym bohaterem pozostaje rekomendowany przez Unie Wolnosci dyrektor programowy Polskiego Radia Eugeniusz Smolar (kiedys w BBC, potem tworca i udzialowiec Inforadia - obecnie TOK FM). Dziennikarze opowiadaja, ze kiedy zostal czlonkiem zarzadu radia publicznego z miejsca przedstawil sie jako fachowiec z BBC i reszta zarzadu podala tyly. Oficjalnie szefem Smolara w Zarzadzie Radia jest Ryszard Miazek z PSL, ale dzis juz wiadomo, ze nie ma tam nic do gadania. Szefem Rady Nadzorczej jest tow.Czeszejko- Sochacki, o ktorym na tej liscie juz bylo glosno. Smolar wtraca sie we wszystko. Ignoruje dyrektorow programow, kierownikow redakcji i wysyla e-maile ze szczegolowymi polece- niami do poszczegolnych dziennikarzy. Kazda drobna zmiana w programie musi byc z nim szczegolowo przedyskutowana. Sam mowil dla prasy, ze jego praca ma charakter "analityczno -doradczy i inspirujacy". Najblizszym wspolpracownikiem Smolara jest byly dziennikarz peerelowskich mediow i wspolpracownik Jerzego Urbana - Andrzej Turski zwiazany z SLD. To oni obaj odpowiadaja za programy informacyjne, m.in. za "Sygnaly Dnia" i "Z pierwszej reki". Sa to programy robiace sluchaczom w inteligentny sposob wode z mozgu Szczegolnie wyrozniajacymi sie dziennikarzami w tym fachu sa: Roman Czejarek i Antoni Mielniczuk. Jak przychodzi do studia Miller, to odnosi sie wrazenie, ze przychodzi razem z pytaniami, Balcerowicz traktowany jest z pelna kurtuazja, choc bez tej wazeliny, natomiast premer Buzek traktowany jest jak zubr atakowany przez wsciekle psy. Wedlug podopiecznych Smolara wyrok Sadu Lustracyjnego w sprawie Kwasniewskiego brzmial: "Sad Lustracyjny orzekl, ze Aleksander Kwasniewski nie byl wspolpracownikiem Sluzby Bezpieczenstwa", gdy tymczasem Sad wydal werdykt o prawdziwosci zlozonego przez niego oswiadczenia. Natomiast w trakcie przewodu sadowe- go wykazano niezbicie, ze Kwasniewski byl jawnym wspolpraco- wnikiem SB. A wiec informacja podawana jak automat co 15 minut przez ludzi Smolara byla zmanipulowana. Siwiec po swoim rajdzie powitany zostal przez dziennikarzy "Sygnalow dnia": "Panie ministrze, kilka dni temu bylo o Panu glosno, ale juz wszystko zostalo wyjasnione". Najdrobniejsze nieporozumienia w AWS naglosniane sa natomiast do niebotycznych rozmiarow. Gdyby na miejscu Siwca siedzial jakis Walendziak, lub nie daj Boze jakis Czarnecki, mielibysmy medialna egzekucje. Takich przypadkow sa dziesiatki w kazdym tygodniu. I wszystko naturalnie zawsze w jedna strone. Katarzyna
Re: proporcje, tradycje
Sztuka Myslenia napisala : Daje Wam szanse podumac Jesli juz mowimy o blaznowaniu, to blaznem tez trzeba Sztuko Myslenia umiec byc. Z pewnoscia, nie wystarczy napaskudzic pod stolem albo naublizac cioci aby, jak to zasugerowales, zasluzyc sobie na miano swawolnego dyzia, ktory sie "niestosownie wyglupia bez wiekszych konsekwencji". Padajaca z ust moralisty sugestia, ze krytyka skandalicznego zacho- wania Kwasniewskiego (ktory nie tylko kpil z papieza, ale tez drwil z blogoslawienstwa - czyli drwil z symboli religijnych) jest wyrazem przeczulenia, fanatyzmu, zacietrzewienia to bardzo symptomatyczny objaw podwojnej moralnosci. Nazywanie krytykow zacietrzewionymi sztywniakami rowniez. Trudno sie dziwic, ze zdarzaja sie Kwasniewscy, ktorym wlasciwie wszystko wolno, bo dziesiatki moralistow, ze Sztuka Myslenia na czele, czekaja pod para z gotowymi uzasadnieniami. Przyznam, ze dla mnie to dosc szokujace, jak mozna byc tak dwulicowym. Katarzyna P.S. (C) na wiek Malgoski ma pani Uto pan Wiechowski, niech pani od niego nie zzyna.;-)
No Subject
Andrzej Szymoszek relacjonuje z GW : [] Kwasniewski odznaczyl panow KM, o Turowiczu powiedzial, ze odznaczyl go poprzednik, uciekl wiec troche z odpowiedzia. Balcerowicza by odznaczyl, ksiedza Jankowskiego pominal milczeniem (brak odpowiedzi), a Owsiaka odznaczylby, ale nie az Orlem Bialym.[...] Oto jak Kwasniewski wyrazil swoj stosunek do pralata z Gdanska. Tym samym wyrazil stosunek do siebie samego. Napisales, ze bez komentarza, wiec ja skomentuje slowami Jana Nowaka Jezioranskiego skierowanymi niedawno do naczelnego GW Adama Michnika : Stanowczo nie zgadzam sie z Toba, ze notatka w "Gazecie Wyborczej" uznajaca "zart" ministra Siwca zamyka ten incydent. "Zart" byl blazenskim aktem, do ktorego wyraz- nie zachecal prezydent Rzeczypospolitej w miejscu pub- licznym. Nie licuje on z godnoscia glowy panstwa repre- zentujacej majestat Rzeczypospolitej. [...] Nie stosujmy podwojnego standardu moralnego wobec pralata z Gdanska i prezydenta Rzeczypospolitej. Symbole religijne wymagaja szacunku bez wzgledu na to czy chodzi o krzyz, gwiazde Dawida czy polksiezyc. Kpiarski gest Marka Siwca i zacheta prezydenta Kwasniewskiego do parodiowania Papieza zasluguja na cos wiecej niz uznanie tego poste- powanie za "niewlasciwe". Ocena postepowania pralata byla surowa. Jednak on nigdy nie kpil. Katarzyna
Re: Nie lgac !
Przepraszam za opuszczenie subjectu w moim oststnim liscie ;-) Pani Ania : A tak powaznie, czasy w Polsce moze nie sa idealne, ale w koncu nie jest chyba tak fatalnie zeby trzeba bylo hodowac w sobie taka frustracje niezmierna. Frustracja ? Jaka frustracja ? Przesada. Prawda jest banalna. Andrzej Szymoszek prowadzi na Poland-L kampanie zmierzajaca do oczerniania i zohydzenia strony, ktorej z sobie wiadomych powodow nie lubi. Nie wiem w jakim celu to robi, i nie chce wiedziec. Jednak technika jaka sie posluguje, podajac czesto nieprawdziwe informacje, mieszajac fakty ze swoimi przy- puszczeniami, zaslyszanymi plotkami i w to wplatajac komentarze, sprawia, ze lapiemy go po prostu za slowo. Moze nie mamy do tego prawa ? Problem nie jest banalny. Mamy w kraju dziesiatki takich "Andrzejow" w telewizyjnych sztabach wyborczych Kwasniewskiego, czyli w programach telewizji publicznej, w publicznym radiu czy np. "Gazecie Wyborczej". Klamstwo, podwojne standardy, cynizm i hipokryzja sa na porzadku dziennym. Trudno mowic o demokracji, kiedy wyborcom serwuje sie zafalszowany obraz rzeczywistosci. Andrzej : Ostatnio bardzo nasila sie propaganda "niegodnosci" jednego z kandydatow, wynikajacej z powodow innych niz po prostu decyzja wyborcow. Przeciez to jest absurd. Sugerujesz, ze mamy glosowac nad przypadkami niegodziwosci, zeby moc ta niegodziwosc potwierdzic ? Czy od decyzji wyborcow moze zalezec ocena godnosci, czy moralnosci czlowieka ? A poza tym wybory beda dopiero w niedziele, a dzis mamy publiczna debate. To Kwasniewski uprawial propagande przez cala swoja kadencje. Katarzyna
Re: Jubileusz UJ i politycy
Musze niestety kolejny raz sprostowac informacje podana przez Andrzeja Szymoszka : Okazuje sie, ze prezydent miasta Krakowa dotrzymal slowa. Ale na tym sie nie skonczylo. Po wejsciu Kwasniewskiego na trybune, sale opuscil tez prymas Polski. ...i to wlasnie jest niescisla informacja. Ks. prymas Glemp opuscil sale nie po jego wejsciu, a przed, jeszcze jak mowil rektor. Bardzo mi przykro, ale to co piszesz jest nieprawda. Malgoska ma racje. Mam wrazenie, ze zbytnio zaufales Kwasniewskiemu, ktory dzis rano w wywiadzie radiowym byl uprzejmy kolejny raz minac sie z prawda. Najwidoczniej ma to we krwi. A Ty po nim powtarzasz nieprawde, wierzac swiecie, ze jezeli Kwasniewski cos mowi, to podaje fakty prawdziwe. Sa naoczni swiadkowie, ze Malgoska ma racje. Prymas podniosl sie z fotela, kiedy konczyly sie dlugie oklaski dla rektora, ktory mniej wiecej pol minuty wczesniej opuscil mownice. Ksiadz prymas opuszczal sale, gdy Kwasniewski juz mowil. A wiec to Ty podajesz niescisle informacje. Gdyby u nas ktos powazyl sie na podobna uchwale [jak Rada Miasta Krakowa], nie mialby czego szukac w nastepnych samorzadowych wyborach, nie mowiac o tym ze dosc pragmatycznie myslacy prezydent Zdrojewski ukrecilby sprawie leb w zarodku. Po pierwsze, nie wydaje mi sie, zebys dobrze ocenial nastroje ludzi po obejrzeniu przez nich postaci, jak mowi Mlynarski, wczorajszego dygnitarza, ktory w sposob niekontrolowany wykrzykuje cos w rodzaju indianskich zaklec do mikrofonu na cmentarzu ofiar z obozu w Ostaszkowie. Po drugie, skad u Ciebie takie pomysly, sugerujace ze wladza wykonawcza bedzie ukrecac leb aktom uchwalonym przez wladze ustawodawcza ? Wroclaw chyba nie lezy na Bialorusi ? U nas nawet kardynal jest specyficzny: przy otwarciu owoczesnej szkoly w jednej z podwroclawskich gmin metropolita Gulbinowicz wetknal zaskoczonemu Kwasniewskiemu do reki kropidlo i polecil poswie,cic. Dzisiaj prezydent wspomnial o tym rano w rozmowie z Monika Olejnik. W swoim przykladzie nie uwzgledniles kluczowego czynnika: czasu. Kwasniewski cieszyl sie na poczatku swej kadencji umiarkowanie zyczliwym podejsciem przecietnego obywatela, mediow i biskupow, bo tak naprade ludzie mieli dosyc prezydentury Walesy. Elektorat negatywny A.K. nie byl duzy. Wtedy mial jeszcze mozliwosci zostania "prezydentem wszystkich Polakow". Rozumiem, ze chcialby teraz przed wyborami do tego okresu nawiazac. Potem, od czasu zawetowania ustawy o ubeckich emeryturach, bylo coraz gorzej. A juz pozniej, kiedy przyszly pokretne klamstwa, skandaliczne zachowania i piramidalna obluda, zaczelo to wszystko wywolywac naturalne odruchy sprzeciwu. Manipulowanie opinia pub- liczna na pewno umocnilo jego pozycje, ale powiekszylo tez elektorat negatywny, i to wsrod ludzi umiejacych dostrzec medialne oszustwa. Ostatnie wydarzenia wskazuja, ze cynizm i obluda to sa stale elementy prezydenckiego programu . Na dluzsza mete to sie zwykle nie oplaci, nawet gdyby udalo sie wygrac wybory. Katarzyna P.S. Poprzednio naklamales Andrzeju o lustracji i o stosunku Krzaklewskiego do Walesy. 29 lipca na konferencji prasowej w Gdansku Krzaklewski, pytany o proces lustracyjny Walesy, oswiadczyl jasno, ze wierzy i wie, ze Lech Walesa w okresie walki o wolnosc suwerennie podejmowal wszystkie swoje decyzje. Naklamales, a proszony o sprostowanie, nie chciales poszukac materialu zrodlowego. Ja poszukalam.
V kolumna
Pan Stefan Buchholz podaje : z calym szacunkiem dla swoich sympatykow bezlitosnie wykorzystuje autentyczne dowody przeciwko pozbawionemu wszelkich ludzkich odruchow Kwacha. Z drugiej strony jak wiesc niesie w szeregach AWS-u jest najwiecej bylych komuchow, czyli V kolumna nie spi:-))) Czy moglabym poprosic o zrodlo tej ostatniej informacji ? Co oznacza to "najwiecej", czy mam rozumiec ze wiecej niz w SLD ? Czy moze wiecej niz w PSL ? czy moze wiecej niz w UW ? Ciekawe kto kolportuje takie informacje. Wedlug mojego rozeznania w AWS jest pewna liczba bylych czlonkow PZPR, ale procentowo znacznie mniejsza niz w wymienionych wyzej partiach. Staram sie, oceniajac polityka, patrzyc na skutki jego dzialalnosci, i na podstawie tego wyciagac wnioski czy ktos jest V kolumna, czy nie. To, ze ktos byl przed wielu laty szeregowym czlonkiem PZPR, potem zdystansowal sie od tego i od 10 lat mozna zaobserwowac wylacznie pozytywne skutki jego dzialania, nie swiadczy o tym, ze nalezy go identyfikowac z V kolumna. Najlepiej obserwowac zachowania w sytuacjach kryzysowych. Wtedy moze sie okazac ze V kolumna to ktos zupelnie inny. Czasem taki, ktory wczesniej najglosniej krzyczal "lapac komucha", panie Stefanie. To nie jest takie proste. Warto zapamietac slowa Pilsudskiego, ktory ostrzegal wspolpracownikow, ze w okresie kryzysu trzeba sie strzec agentow. A wiec, moze Pan laskawie napisze, jakie jest zrodlo podanej przez Pana informacji ? Katarzyna
Re: Jubileusz UJ i politycy
Malgoska o owacjach dla premiera : Potem cale dostojne towarzystwo przeszlo ulicami Krakowa: przez Rynek, Grodzka, Franciszkanska. Pochod obserwowaly tlumy krakowian, pozdrawiajac znane osobistosci polskiej nauki, kultury i polityki. Zdecydowanie najwieksze owacje zebral kroczacy obok kardynala Macharskiego premier Jerzy Buzek. Chodzilo o to, ze wczoraj Kwasniewski na zwolanej w naglym trybie konferencji OPZZ ostro zaatakowal rzad Jerzego Buzka. Z tego co widzialam w TVN, to bylo to pieknie zorganizowane. Najpierw wys- tapil towarzysz Wiaderny z bezposrednim atakiem na Jerzego Buzka, potem znany z seryjnej produkcji poprawek do sejmowych ustaw jego zastepca Maciej Manicki, a dopiero potem Kwasniewski, ktory na tle przedmowcow spodziewal sie sprawic wrazenie meza stanu. Posypaly sie konfetti. Komentator TVN uznal cala ta konferencje za kolejna konwencje wyborcza kandydata SLD. Kampanii Kwasniewskiego towarzysza kabaretowe wystepy pewnego luminarza nauki. Chodzi mi o profesora historii Tomasza Nalecza, ktory jest wiceprzewodniczacym Unii Pracy. Pan profesor w swoim zapale zapetlil sie w dosc smieszny sposob. Popatrzmy na dwa z ostatnich jego felietonow we "Wprost". W sierpniu pan profesor utrzymywal, ze Niezaproszenie Aleksandra Kwasniewskiego na obchody 20. rocznicy "Solidarnosci" to nic innego, tylko przedwojenny ekskluzywizm legionistow, a od tego juz niedaleko do dyktatury i zamykania przeciwnikow politycznych w Berezie. We wrzesniu, po przypomnieniu kompromitujacego zachowania sie Kwasniewskiego w Charkowie i upublicznieniu jego skandalicznego wystepu na lotnisku w Kaliszu, pan profesor Nalecz, zamiast od razu przywolac Narutowicza, znowu siegnal do Pilsudskiego. Ale przykladu uzyl, ze sie tak wyraze, w zupelnie innym cha- rakterze : Historykowi II Rzeczypospolitej przypomina to sceny z tamtej epoki. Wtedy rowniez prawica w bezpardonowy sposob walczyla ze swoim glownym adwersarzem, ktorym byl Jozef Pilsudski. Oskarzala go o wszelkie mozliwe niegodziwosci. No wiec biedny Pilsudski jako argument, raz zly, zaraz potem dobry. Szokujace jest jednak porownanie przez, bylo nie bylo, profesora historii obecnego prezydenta do Jozefa Pilsudskiego. Cyniczny aparatczyk, ktorego propagandzisci od trzech lat monopolizuja media publiczne i prowadza nieustanna kampanie negatywna w stosunku do rzadu Jerzego Buzka, zobaczyl teraz w telewizji, ktora kontroluje, siebie samego w kompromitujacych rolach, w jakie sam z wlasnej woli sie wcielil. I to wedlug, pozal sie Boze profesora Nalecza, ma uza- sadniac porownanie cynicznego aparatczyka z atakowanym przez endecje Pilsudskim. To jest profesorski cyrk. Drugim intelektualnym cyrkowcem, a jeszcze wiekszym cynikiem, jest Roman Graczyk. Ale on na szczescie nie zostal jeszcze profesorem. Katarzyna P.S. Pani Ania : No a jak juz "nasz" prezydent bedzie wybrany, to bedziemy chcieli zeby byl otoczony szacunkiem? No to albo, albo... Kryterium jest proste. Kazdy prezydent: nasz, czy nie nasz powinien byc otoczony szacunkiem. Problem powstaje wtedy, kiedy prezydent sam sie tego szacunku pozbawi. Tak samo "nasz" jak i "nie nasz". Gdyby "moj" prezydent wyprawial to samo co Kwasniewski, tez straci- labym do niego szacunek. To jest jasne. Dziwie sie, ze Pani tego nie rozumie.
Re: Parodysci z prezydenckiego palacu
Andrzej Szymoszek swoim zwyczajem : Kwasniewski uwlaszczyl sie trzykrotnie: przy okazji przejecia BIG Banku (zalozonego za panstwowe pieniadze), przy okazji przejecia czesci majatku panstwowego w "Polisie" (dotyczy glownie jego malzonki) i przy zakupie luksusowego mieszkania w Wilanowie za 12 starych milionow w 1990 roku. Czy prawo zostalo zlamane? Moze prokurator by sie tym zajal w takim razie? Nie chodzi o ocene prawna tych dzialan. Mamy kampanie wyborcza na urzad prezydenta i debate publiczna. Dyskutujemy, jak zrozumialam, o cynizmie kandydata Aleksandra Kwasniewskiego. Chodzilo przeciez o to, ze uzyl on przy ocenie jakosci ustawy argumentu niesprawiedliwosci spolecznej. Sam tymczasem uwlaszczyl sie na majatku panstwowym wczesniej, wykorzy- stujac swoja uprzywilejowana pozycje w komunistycznym establiszmencie, bynajmniej nie zawracajac sobie glowy sprawiedliwoscia. Wczoraj ogloszono deklaracje majatkowe 11 kandydatow na prezydenta. Wszystkich, z wyjatkiem Kwasniewskiego i Olechowskiego. To to co "Superekspress" organizowal? Tez mi powazna akcja- deklaracja... Nie jest to niepowazna sprawa. Publiczne ogloszenie przez kandydata na prezydenta deklaracji majatkowej pozwala wyborcom na zorientowanie sie, czy majatek kandydata nie zostal przypadkiem uzyskany nielegalnie. Takie sa prawa debaty publicznej w demokracji. To nie tylko problem "Superekspresu". Informacje o tym podala PAP, i za nia wiele dziennikow, w Krakowie tez. Kwasniewski oficjalnie odmowil upublicznienia informacji o stanie swojego majatku. Olechowski oswiadczyl, ze nie zgodzil sie na publikacje swojej deklaracji majatkowej, bo chcialby w ten sposob zmusic prezydenta do ujawnienia majatku. Olechowski powiedzial, ze szacuje swoj majatek na 5 mln zlotych. Oficjalnie informacje podala PAP. Czy oni maja obowiazek ujawniac majatek? Skad pewnosc, ze pozostali mowili prawde? Dziwi mnie to pytanie. Upublicznili, wiec kazdy obywatel moze sie do tego ustosunkowac. Jesli nie dzis to jutro. Kwasniewski odmowil upublicznienia, wiec obywatel nie moze tego zrobic. Urzedujacy prezydent ma obowiazek zdeponowania deklaracji majatkowej u prezesa Sadu Najwyzszego. Ale opinia publiczna nie ma do tego dostepu. Czy 5 mln Olechowskiego w jakis sposob go obciaza? Byl za granica, a tu na takich stanowiskach, ze mogl sie dorobic. A jak ukradl, to udowodnic, a nie macic. Czy to przypadkiem nie jest przejaw myslenia z ubieglej epoki ? Toczy sie publiczna debata przed wyborami prezydenckimi i wyborca ma prawo do informacji o kandydatach. Wnioski wyciagnie sam, to wszystko. Fakt, ze Kwasniewski, wlasciwie jako jedyny, kategorycznie odmowil upublicznienia swojej deklaracji majatkowej tez jest wazna informacja o nim. Krzaklewski w sprawie Walesy oglosil oficjalne oswiadczenie, przed ogloszeniem wyroku przez Sad Lustracyjny, ktore nie pozostawia zadnych watpliwosci, ze docenia role Walesy w historii Polski i nie wierzy w jego tajna i swiadoma wspolprace z bezpieka. Interesowalby mnie material zrodlowy w sprawie tego oswiadczenia Krzaklewskiego. Ja Ci cos powiem. Przed ferowaniem sadow dobrze jest wlasnie zapoznac sie ze zrodlami. Sam kilka dni temu wywolales temat, przeprowadzajac klasyczna kampanie negatywna, nie podajac zadnych faktow. Dyskutowales jedynie ze swoimi wyobrazeniami. Przejrzyj sobie _szerzej_ prase z konca lipca lub poczatku sierpnia ["Gazeta Wyborcza", o ile panmietam, nie zamiescila tego oswiadczenia] Co do "Gazety Wyborczej". Od pewnego czasu jest to dziennik, ktory nie mozna traktowac jako zrodlo informacji. Nie mysle tu o wlasnej linii politycznej, ktora ma prawo prezentowac. Mysle o cenzurowaniu informacji. Zbyt wiele waznych faktow nie przebija sie w tym dzienniku do druku. Co sie z tym wiaze, niektore komentarze epatuja czytelnika wyjatkowym cynizmem. Mozna tu chocby podac wczorajszy przyklad, w ktorym Adam Michnik w liscie do Nowaka-Jezioranskiego ubolewa, ze informacje o Kwasniewskim sa ujawniane tak pozno. Pisze to naczelny gazety, ktora te informacje cenzuruje od trzech lat. Zupelnie tak samo jak telewizja publiczna, zwana powszechnie kwasniewska. Katarzyna
Re: Parodysci z prezydenckiego palacu
Witam po wakacjach.;-) Andrzej Szymoszek napisal : Powaznie, to wiele wskazuje na to, ze Marian Krzaklewski strzelil sobie kolejnego samoboja. Nieprawda. Ty myslisz Michnikiem. To "Gazeta Wyborcza" wskazuje ;-) Proponuje jednakowoz nie bawic sie, jak zwykle zreszta, w malego Jasia, tylko przeczytac opinie fachowca - socjologa prof.Ireneusza Krzeminskiego z Uniwersytetu Warszawskiego z dzisiejszej "Rzecz- pospolitej", ktory twierdzi, ze : ujawniony zapis przedrzezniania papieza przez prezydenta Kwasniewskiego i jego ministra Siwca wykracza daleko poza zagadnienia kampanijne. W istotnym sensie jest to material o donioslym znaczeniu, w kilka chwil ujawnia cos znacznie wiecej niz nieodpowie- dzialne dowcipy eseldowskich politykow, bedacych najpewniej na rauszu. Jak sadze nade wszystko ujawnia - rzeklbym - bezwzgledny cynizm urzedujacego prezydenta i kandydata do urzedu na nastepna kadencje. Ale nie tylko jego, lecz calej eseldowskiej ekipy. Fotografie nie pozostawiaja watpliwosci: wszystko sie dzieje publicznie, a rozbawiona widownie stanowia ludzie z SLD, pelniacy odpowiedzialne funkcje panstwowe i samorzadowe. Rejestrujaca obraz kamera nie byla kamera politycznego paparazzi, lecz calkiem oficjalnie rejestrowala przybycie dostojnikow panstwowych do Kalisza. To wazny szczegol. Przyznam sie od razu, ze powodem, ktory sklonil mnie do zapisania tych kilku refleksji, byla tresc komentarzy, jakie ukazaly sie na temat kasety z Kalisza. A ze przy okazji spotkania socjologow w Rzeszowie uslyszalem podobne w tonie wypowiedzi swych kolegow, sprawa wydala mi sie wazna. Otoz chodzi mi o komentarze, ktore wprawdzie przyznaja, iz wyczyn prezydenta Kwasniewskiego i jego ministra byl rzecza naganna, niemniej jednak wykorzystywanie go w kampanii Mariana Krzaklewskiego jest czyms rownie nagannym. Ani Marian Krzaklewski, ani wyrazana przez niego hierarchia wartosci nie jest mi zbyt bliska. Chcialbym jednak zaprotestowac przeciwko takiemu stawianiu sprawy. Ujawnienie nagrania z Kalisza wydaje mi sie sprawa wykraczajaca poza bilans kampanijnych zyskow i strat. Gdybym byl "sztabowcem" Krzaklewskiego, czy tez jakiegokolwiek innego kandydata, a dowiedzialbym sie o owym nagraniu, uznalbym za swoj moralny, obywatelski obowiazek ujawnienie nagrania z tej kasety. Ba, moze nawet wbrew spekulacjom, czy przyniesie to dorazna korzysc w kampanii wyborczej. Nagranie z Kalisza przedstawia bowiem lepiej niz cokolwiek innego sposob myslenia i dzialania prezydenta i kandydata Kwasniewskiego oraz jego ludzi. Ujawnilo ich prawdziwe postawy i dalo wglad w hierarchie wartosci. Dostarczylo wyjatkowego materialu do oceny prezydenta i jego wiarygodnosci jako kandydata do urzedu. Od dluzszego czasu Aleksander Kwasniewski prezentowal siê jako odpowiedzialny, wywazony maz stanu, ktory potrafi byc "prezydentem wszystkich Polakow" - wbrew insynuacjom zagorzalych antykomunis- tow. W dodatku jako ten, ktory umial wykorzystac swoj urzad dla godnego reprezentowania Polski i jej zywotnych interesow na miedzynarodowej scenie politycznej. A choc jest reprezentantem postkomunistycznej, lewicowej i ateistycznej formacji jawil sie dotad zarazem jako czlowiek najdalszy od obecnej w SLD frakcji chorobliwego antykatolicyzmu, i to takiego prosto jak z komuni- stycznych, antykoscielnych czytanek jeszcze z lat przedwojennych. I oto za sprawa tego filmowego materialu ten obraz, jezeli nie calkowicie legl w gruzach, to zostal stanowczo i na trwale zachwiany. Wlasnie ze wzgledu na prawde o rzadzacych panstwem ludziach, ktora przedstawia filmowy zapis z Kalisza, jego publiczne ujawnienie - jak sadze - bylo obywatelskim obowiazkiem. Obrazy z Kalisza zamieniaja meza stanu i jego dostojnych ministrow w bande zwyklych smarkaczy, ktorym w dodatku na tyle brak odpowiedzialnosci i tak sie czuja pewni wsrod swoich, ze pozwalaja sobie na wykpienie jedynego chyba w Polsce moralnego autorytetu, jakim jest Jan Pawel II. W dodatku kpinie podlega jeden z tych gestow Jana Pawla II, ktory stal sie ikona we wspolczesnej kulturze, gestem niezwyklego szacunku dla ziemi, po ktorej stapamy i dla ludzi, ktorzy ja zamieszkuja, gestem pokutnej zgola pokory. Widzialem wiele scen wykpiwajacych papieza, a prowokowanych przez srodowiska, ktore maja Janowi Pawlowi II za zle jego nauki, ale nie widzialem, aby ten gest papieza calujacego ziemie zostal wykpiony. Tymczasem wystep ministra Siwca mial miejsce w roku 1997, niedlugo po papieskiej wizycie, ktora miala niezwykle wzruszajacy charakter dla wiekszosci Polakow, rowniez tych do Kosciola zdystansowanych - mialo sie wowczas wrazenie, ze Jan Pawel II zegna sie ze swoja ojczyzna. Wyszydzanie papieskiego gestu wowczas, i to w dodatku w czasie kampanii wyborczej wlasnego ugrupowania, calkowicie kompromituje
Re: Polska Racja Stanu
Pan Michal o polskiej racji stanu : Pojecie to pojawia sie albo kiedy kraj stoi przed prawdziwym i bardzo waznym dylematem (jak np. tyle razy w historii Polski: powstanie czy "praca u podstaw") albo uzywany jest przez "jednotematyczne" grupy polityczne ktore sposrod wielu waznych spraw przyczepiaja sie do jednej tylko, i o nia wylacznie walcza. Mysle ze pierwszy przypadek raczej nie zachodzi. Najwazniejsze sprawy sa juz przeciez zdecydowane. Czy zachodzi ten drugi? Jaka jest polska racja stanu wedlug Polskiej Racji Stanu? Czy sa inne ugrupowania ktore obecnie uzywaja tego pojecia? Zglosil sie kolejny kandydat na prezydenta. Wypadaloby wiec uzupelnic wykaz przeslany na P-L trzy dni temu przez Malgoske. Ugrupowanie "Polska Racja Stanu" to dziecko dr Dariusza Grabowskiego (nie mylic z dr. Boguslawem Grabowskim, o ktorym pisalam niedawno dosyc obszernie). Dariusz Grabowski ma 50 lat, jest doktorem ekonomii i przedsiebiorca. Przed laty doradzal mazowieckiej "Solidarnosci", potem Janowi Olszewskiemu - byl chyba jego glownym doradca ekonomi- cznym. Dostal sie do sejmu w 1997 roku z listy Ruchu Odbudowy Polski Jana Olszewskiego (ROP mial poczatkowo 4 poslow). Potem, jak to czesto bywa w tym gronie, rozstal sie z Olszewskim i powolal wlasne ugrupo- wanie - wlasnie Polska Racje Stanu. Jesli chodzi o meritum, to glownym motywem programu Dariusza Grabow- skiego i jego Polskiej Racji Stanu jest haslo obrony polskiego majatku narodowego, oraz przeciwstawienie sie prywatyzacji, przynajmniej w jej obecnej formie. Grabowski jest, przynajmniej werbalnie, rzecz- nikiem scislej wspolpracy z partia wiejskiej nomenklatury, czyli PSL. Fragment wywiadu dla "Zycia", w ktorym odpowiada na pytanie dotyczace jego stosunku do Krzaklewskiego: Zaproponujemy rozwiazania konkretnych spraw. Byc alternatywa na prawicy to znaczy miec poczucie odpowiedzialnosci i wraz- liwosc na sprawy spoleczne, program i ludzi do jego realizacji. Krzaklewski swoja szanse w duzym stopniu zmarnowal. Teraz bedzie ja probowal odzyskac. Wyborcy ocenia... Trzeba mowic konkretnie, a nie bujac w oblokach. Mamy ludzi ideowych. Pokazemy, ze nie jestesmy skazani na uklad dwubie- gunowy: tu AWS, tam SLD. Zaproponujemy nowy lad gospodarczy i nowy jezyk polityczny. Wedlug mnie prawdziwym promotorem kandydatury Dariusza Grabowskiego jest renegat AWS-u i byly lider KPN-Ojczyzna Adam Slomka (od nie- dawna, chyba ze wzgledow taktycznych, ustapil miejsca Michalowi Janiszewskiemu). Oficjalnie Dariusz Grabowski jest kandydatem nie Polskiej Racji Stanu, ale Koalicji dla Polski (przepraszam bardzo za to zamieszanie z nazwami, ale to naprawde nie moja wina) Koalicje dla Polski zawiazaly klika dni temu: wlasnie KPN-Ojczy- zna, Polska Racja Stanu i kilka jeszcze mniejszych ugrupowan, jak KPN-owski zwiazek "Kontra", republikanie i zieloni. Lacznie maja w tej chwili 8 poslow. Ich glownym celem nie sa oczywiscie wybory prezydenckie, ale parlamentarne. Katarzyna
Dalszy ciag czystek w Polskim Radiu
Eugeniusz Smolar, po wyczyszczeniu Programu I, zabral sie teraz do czystek w trojce. Uznal oficjalnie, ze nalezy ja odmlodzic i wyrzucil ze stanowiska dotychczasowego jej kierownika Piotra Kaczkowskiego. Szefem trojki mianowal swojego czlowieka, dotychczasowego szefa redakcji sportowej trojki, Michala Olszanskiego. Dla zrownowazenia ukladu koalicyjnego z SLD i PSL na zastepcow Olszanskiego powo- lal: zwiazanego z SLD Bogumila Husejnowa i reprezentujaca intere- sy PSL Krystyne Kanownik. Katarzyna
Jak sie gra mediami (na przykladzie Olszewskiego)
Przyklad drobny, ale jakze charakterystyczny... "Gazeta Wyborcza" napisala 8 czerwca 2000 roku, ze ROP Olszewskiego uzyskal zwolnienie od oplat czynszowych za lokal przy Pieknej 22 w Warszawie wynajmowany od Zarzadu Drog Komunalnych. Dwa dni pozniej wydrukowala list mieszkancow zbulwersowanych faktem, ze oni - w przeciwienstwie do Olszewskiego - musza placic za swoje mieszkania regularnie. Dyrygent podniosl paleczke i orkiestra zaczela grac. 12 czerwca telewizja TVN w swoim najwazniejszym programie "Fakty" podala informacje "Wyborczej", okraszajac ja super zlosliwym komentarzem. Tymczasem Olszewski placi za lokal swojej partii regularnie wedlug obowiazujacej stawki. Kiedy dowiedzial sie o oszczerstwach zwolal konferencje prasowa, na ktorej udostepnil dziennikarzom stosowne rachunki. Powiedzial : Rzecz bylaby mala i banalna, gdyby nie fakt, ze ruszyla wlasnie kampania wykorzystujaca klamstwa dla zdyskredytowania mojej osoby. Szczegolnie perfidne jest wykorzystywanie zaufania mieszkancow kamienicy, w ktorej wynajmujemy lokal. Olszewski placi za lokal 1200 zl miesiecznie, wedlug stawki obowia- zujacej za lokale uzytkowe. Katarzyna
Re: Kropiwnicki w miescie New York
Wprawdzie nie jestem osoba najbardziej kompetentna bo, jak mi sie przynajmniej wydaje, do mniejszosci seksualnych nie naleze, ale, jak mi sie tez wydaje, jestem kobieta i zwracam uwage na szczegoly, wiec pozwole sobie nie zgodzic sie z pania Eliza Olczyk. Hi, hi, kobieto, ty puchu marny ...;-) Pani Olczyk to jeszcze nic. Rzeczywiscie o niebo lepsze sa sobotnie materialy Wyborczej, jakby zywcem wyjete z "Poradnika mlodej aktywistki" i zarazem sluchaczki Gender Studies. A Unia Wolnosci, ktora najczesciej peroruje o dobrym stylu w polityce, z kazdym dniem najwyrazniej ten styl traci. Siegniecie do arse- nalu feministek nic tu niestety nie pomoze. Katarzyna
Re: Pirat drogowy Marek Siwiec
Uuuu... Widze, ze niektorzy narzekaja na moja rzekomo zbyt wysoka internetowa plodnosc. Nie martwie sie, ludziska, za kilka dni daje sobie spokoj i wyjezdzam w sina dal. Obiecuje nawet nie zagladac na P-L. ;-)) Policja przed chwila podala, ze Siwiec pedzil tym czarnym BMW z predkoscia 195 km/godz w miejscu gdzie obowiazywalo ogra- niczenie do 70 km/godz. Mimo tego nawet nie zaplacil mandatu. Kwasniewski po poludniu oglosil, ze udzielil Siwcowi reprymendy. Reprymenda byla podobno telefoniczna. Malgoska, daj juz spokoj temu Siwcowi. W koncu to nasz kolega po fachu. Jest absolwentem naszego wydzialu w AGH. Zupelnie tak samo jak np. ministrowie: Syryjczyk, Widzyk, wiceminister Miller, byly wiceminister Nowak, czy obecny prezydent Krakowa Golas. Cale szczescie, ze nic sie nie stalo, bo bezpieczenstwo naro- dowe moglo ucierpiec. Katarzyna
Re: Teraz o brykajacych serio
Wlasnie przed chwila wrocilam z przejazdzki rowerowej (fajnie dzis jest, bo nie ma upalu i nie pada) z Ojcowa. Trzeba bylo wrocic wczesniej, bo musze na jutro jeszcze to i owo przygotowac. Pan Zbyszek Koziol pyta : Nasuwa mi sie pytanie: sa te sciezki rowerowe czy ich wlasciwie nie ma? Jaki prawnie jest status rowerzystow? W Krakowie sa w centrum, kilka lat temu poprowadzone. Przewaznie chodnikami (zaznaczone bialym pasem, ktorego juz prawie nie widac). Sama jezdze duzo na moim rowerze. Status prawny jest taki sam jak innych uzytkownikow drog - czyli rower traktowany jest jak pojazd jednosladowy. Ale jednak ja preferuje rower nie w miescie, ale na wakacjach. Swietymi krowami na jezdni w Holandii sa wlasnie rowerzysci: swiatla uliczne maja dla nich znaczenie wylacznie informacyjne. Piec lat temu, kiedy bylam kilka tygodni u wujka w Belgii i potem u znajomych w Holandii, sciezki rowerowe byly prawie wszedzie. I tez na to zwrocilam uwage, ze rowerzysci maja wiele przywilejow. Kiedys rozwalilem sie o jakiegos idiote: ja na rowerze, a ten duren wyprzedza mnie, wjezdza mi niespodziewanie na sciezke rowerowa, i... staje jakby nigdy nic, tuz przed moim rowerem. Wyladowalem na tylnej masce samochodu, po czym ulzylem sobie podobnymi komentarzami jak ten rowerzysty wyzej. Kiedys jak bylam z mama w Aachen jechalysmy miejskim autobusem po kretych ulicach srodmiescia. Autobus prowadzila taka okolo 30-letnia brunetka w okularach (obserwowalam ja, bo u nas kobiety nie prowadza autobusow). Przed autobusem jechal srodkiem jezdni kilkunastoletni chlopak na rowerze, ostro biorac zakrety i blokujac jej droge. Wygladalo to bardzo niebezpiecznie, bo ona przy szyb- kosci okolo 50 km/godz nie trzymala na tych zakretach odpowiedniego dystansu majac go doslownie metr, dwa przed maska. To byla troche taka zabawa miedzy zyciem i smiercia, bo ze dwa razy tego chlopaka na zakrecie zarzucilo i za drugim razem, kiedy sie zachwial, pasazerowie zaczeli glosno protestowac. Potem na przystanku jakis starszy facet zwrocil jej uwage, a ona zupelnie spokojnie odpowiedziala, ze gdyby sie zdarzyl wypadek, to bylaby wina rowerzysty, bo to on przekroczyl przepisy. Czyli tuz za holenderska granica bylo juz troche inaczej. Ta pani stosowala rygorystycznie zasade: lamiesz bratku przepisy, to twoja wina. Ryzykujesz wlasnym zyciem, to i mozesz zginac. ulamek sekundy przed zdarzeniem postanowilem sie zderzyc, zamiast ryzykowac ominiecie (bylo mozliwe) nie wiedzac, czy za mna nie jedzie samochod - nie bylo czasu na sprawdzenie; zderzylem sie z nim z premedytacja, w sposob fachowy, hamujac do konca z calych sil, a gdy rower byl blisko samochodu puscilem hamulec i skrecilem kierownice, rzucajac sie z rowera szusem do przodu. O rety, nie bardzo sobie wyobrazam... Obok samochodu ? Ja na szczescie nie mialam na rowerze zadnych kontaktow z pojazda- mi samochodowymi. Czego nie mozna powiedziec o chodzeniu piechota. Kiedys udalo mi sie na przejsciu dla pieszych w centrum Krakowa (na ul. Pilsudskiego) prawie bezbolesnie przeskoczyc/przesliznac po przedniej szybie nad jadacym prosto na mnie Peugeotem 306. ;-) Troche sie tylko podrapalam przy ladowaniu. Ale od tamtego czasu wole nie wierzyc kierowcom, ze zatrzymaja sie przed przejsciem. Ale wracajac do rowerow... W lecie zeszlego roku duzo jezdzilam na rowerze z CERNu na zakupy do Francji. Tez bardzo fajnie sie tam jezdzilo, tylko pozyczony w CERNie rower nie byl w zbyt dobrym stanie ;-)W ktoras niedziele po powrocie z alpejskiej wycieczki wybralam sie z kolega wieczorem do kosciola (namowil mnie, zeby pojechac do takiego miasteczka okolo 20 km po francuskiej stronie) i przy powrocie, jak juz bylo zupelnie ciemno, strzelila mi guma (stara byla bardzo). Nie bylo rady, musialam wracac perpedes ;-) Wrocilismy do hotelu dopiero okolo 2-giej. Ale po drodze widzialam jeszcze sporo spoznionych nocnych rowerzystow. Kilku sie nawet zatrzymalo oferujac pomoc, ale moj towarzysz niedoli za kazdym razem uprzejmie dziekowal.;-) Pan Witold Owoc napisal : Na Dzikim Zachodzie tez sa konflikty na sciezce rowerowej/ chodniku, ofiarami (rowniez smiertelnymi) sa znow glownie piesi. Problem jeszcze ostrzej wystepuje w Gorach Skalistych, gdzie turysta pieszy musi __bardzo__ uwazac aby zycia nie stracic. Z tej przyczyny praktycznie nie mozna korzystac z wielu przepieknych szlakow. A jak jest w Tatrach? Mam nadzieje, iz chociaz tam koniom i rowerom wstep wzbroniony. Ja po gorach lubie chodzic, a nie jezdzic. No i problem rowerzystow w polskich gorach tez wystepuje. W zeszlym roku w ktoras piekna jesienna niedziele wybralysmy sie z rodzicami ze Szczawnicy przez Prehybe na Radziejowa i z powrotem do Szczawnicy. Miedzy Prehyba i Radziejowa wyprzedzala nas cala wycieczka mlodych rowerzystow. Na szczescie na podejsciu, ale bylo dosyc wasko i trze- ba bylo sobie usiasc i poczekac. W Gorcach konie i rowery byly tez dozwolone. Teraz cos napomykaja, ze ma sie cos zmienic. W Wysokich Tatrach oczywiscie
Re: Rozboj w mediach elektronicznych
Pan Jacek pyta o rady nadzorcze radia i telewizji publicznej : Czy istnieja wogole obecnie ludzie, ktorzy mogli by zasiasc w tych gremiach? Pytam powaznie, bowiem wszyscy jacy-tacy specjalisci maja wyrazne zabarwienie polityczne. Oczywiscie, ze istnieja. Ale nie dopchaja sie do zloba, bo owe gremia sa _skrajnie_ upolitycznione (miedzy innymi dzieki Unii Wolnosci, ktora toleruje od dawna taki stan rzeczy). Telewizja publiczna to dzis bojowa jednostka wyborcza Aleksandra Kwasniewskiego. Jak sie ja oglada, (a juz szczegolnie takie Par- teitagi jak ten z zeszlego tygodnia na Torwarze, ze scenariuszem zywcem wyjetym z "Poradnika mlodego rewolucjonisty") to mozna sobie pomyslec, ze naraz znalezlismy sie na Bialorusi. Kluczowe stano- wiska w firmie piastuja czlonkowie sztabu wyborczego Kwasniewskiego z 1995 roku. Teraz ma on dwa sztaby wyborcze: jeden nowy z Kaliszem na czele, a drugi stary zarzadzajacy telewizja publiczna. Zarzuty, ze Kwasniewski obficie wykorzystuje finanse publiczne do kampanii wyborczej pomijane sa w telewizji publicznej komple- tnym milczeniem. Podczas gdy np. w Radiu Plus jego ostatni lot sluzbowym helikopterem do Kielc na oficjalna inauguracje kam- panii zostal przyjety jako "rozpoznanie bojem - czyli ulubiony manewr taktyczny piechoty sowieckiej". Odpowiadajac na ow zarzut "rozpoznania bojem", sekretarz generalny SLD Janik zapewnil w Radiu Plus, ze Kwasniewski sytuacje analizuje i wyciagnie wnioski z powszechnych negatywnych reakcji, jakie ten inaugura- cyjny lot do Kielc wywolal. A wiec wyglada na to, ze bylo to rzeczywiscie "rozpoznanie bojem". Wracajac do telewizji... Teraz dba o medialny imidz Kwasniewskiego, a za pol roku, przed wyborami parlamentarnymi, bedzie dbac o medialny wizerunek SLD i jego szefa, ktory przeciez nie tak dawno dzwigal cziemodany z kasa do rezydentury KGB, a teraz przymierza sie do fotela pre- zesa Rady Ministrow Rzeczpospolitej. Panowie sa tak pewni siebie, ze rozpoczeli juz przepychanki po- miedzy soba. Jeden z wysoko postawionych pracownikow TVP powiedzial "Nowemu Panstwu" : Prezes Zarzadu telewizji Robert Kwiatkowski ma pewne klopoty ze swymi politycznymi protektorami z kregu Leszka Millera. Ale te wasnie przypominaja klotnie najedzonego klienta restauracji z kelnerem. Klient po sutym obiedzie ma pretensje, ze nie moze zjesc nastepnego za darmo. Stronnicy Millera maja zal do prezesa telewizji Roberta Kwiatkows- kiego, ze zbyt malo miejsca maja w programach informacyjnych i pub- licystycznych. Miller chcialby wystepowac w telewizji po kilka godzin dziennie i konkurowac ze spikerkami. Nasi ludzie maja dosyc proste widzenie mediow: jesli sa nasze, to musimy w nich byc ciagle i to odpowiednio przedstawiani. Leszek Miller juz podobno wyznaczyl nastepce Kwiatkowskiego. Ma nim byc Maciej Kosinski z Lodzi, od glebokiego PRL-u scisle zwiazany z telewizyjna propaganda. Niektorzy twierdza, ze ten Kosinski w talii Millera to tylko taki straszak, bo Kwasniewski nie dopusci do zmiany. Ale i Kwasniewski ma podobno swoje pretensje do Kwiatkowskiego. Jeden z urzednikow kancelarii prezydenta mowi "Nowemu Panstwu" : Kwasniewski byl poirytowany nachalnym, prostackim i glupim sposobem promowania jego osoby. Wie, ze Robert jest ojcem jego zwyciestwa sprzed pieciu lat, ale ta sytuacja z Mazowieckim, potem kilka spiec i wreszcie coraz bardziej wybuchowy charakter Kwia- tkowskiego ochlodzily ostatnio ich stosunki. O co chodzilo z Mazowieckim? Otoz Mazowiecki zwrocil sie do Kwas- niewskiego o rozpoczecie powaznego dyskursu o roli mediow publicz- nych w ksztaltowaniu wizerunku Unii Europejskiej. Kwasniewski ochoczo na to przystal i pod koniec lutego zaprosil Mazowieckiego i innych gosci do palacu. Mazowiecki wyglosil tam wstepna mowe, w ktorej goraco przekonywal szacowne grono, ze telewizja publiczna powinna mowic o UE duzo i dobrze. Powiedzial nawet, ze to dzis najwazniejsze wyzwanie dla TVP, a fachowcy tacy jak on sam, po- winni miec wiecej czasu antenowego. Po Mazowieckim glos zabral, z upowaznienia Kwasniewskiego, Kwiat- kowski i, jak mowia obecni tam swiadkowie, zbesztal pierwszego niekomunistycznego premiera. Dal do zrozumienia, ze Mazowiecki zupelnie nie rozumie wspolczesnej roli mediow i ze - tu prosze szanowne grono o uwage - dybie na ich niezaleznosc. Kwasniewski, ktory zwykle zabiega o dobre kontakty z szefami Unii Wolnosci, wkurzyl sie podobno, slyszac zbyt jego zdaniem ostre slowa Kwiatkowskiego. Oto do czego zeszlo Mazowieckiemu, na stare lata zostal klientem na salonach butnej postkomuny. Jak to sie dzieje, ze tylko Edward Wende i Wladyslaw Bartoszewski wyciagneli w pore wnioski ? Przy okazji, w ekspresowym trybie nastepuje komercjalizacja pro- gramow telewizyjnych nadawanych w najlepszym czasie antenowym telewizji publicznej. Przejawia sie to m.in. w brutalizacji emitowanych programow, ktore czesto bulwersuja obyczajowo juz o 20-tej. Tymczasem coraz rzadsze programy o duzych walorach poznawczych upychane sa w TVP1
Re: Rozboj w mediach elektronicznych
Oczywiscie, ze istnieja. Ale nie dopchaja sie do zloba, bo owe gremia sa _skrajnie_ upolitycznione (miedzy innymi dzieki Unii Wolnosci, ktora toleruje od dawna taki stan rzeczy). Konkretnie kto? Prosze podac choc 5 nazwisk kompetentnych osob neutralnych politycznie. Mowimy o radzie nadzorczej, ktora zbiera sie raz na miesiac. Powiedzmy : Karol Jakubowicz, Adam Pawlowicz, Karol Malcuzynski, Lech Jaworski, Krzysztof Zanussi, Janusz Zaorski,itp. Mozna dodac sporo ludzi kultury, specjalistow od mediow, nie uwi- klanych bezposrednio w polityke. Mozna dodac kilkunastu ludzi wyrzuconych w ciagu dwoch ostatnich lat ze stanowisk. Trzeba tylko chciec, a nie robic interesy z Kwasniewskim, bo na tym sie z pewnoscia na dluzsza mete zle wychodzi. Katarzyna
Re: Czy w wakacje stana pociagi ?
Musze sie juz zaczac modlic, aby na stare lata (o ile dociagne, oczywiscie ;-)) wyzbyc sie przesadnej drobiazgowosci, nieustan- nego dzielenia wlosa na czworo, zgryzliwosci, przykrego belfer- skiego nawyku pouczania przy kazdej okazji niewinnie brykajacych mlodych ludzi, i aby jeszcze zachowac krzyne poczucia humoru... Kilka dni temu jakas wnusia napisala: Pozostal rzad mniejszosciowy. W poniedzialek ministrem transportu zostanie mianowany Jerzy Widzyk (obaj skonczyli moj wydzial w AGH). Tymczasem powstal Miedzyzwiazkowy Komitet Protestacyjny Kolejarzy "Forum" (bez "Solidarnosci"), ktory przedstawil zarzadowi PKP postulaty. W dzisiejszym "Plusie/Minusie" Maciej Lukasiewicz (prywatnie tatus) dopisal do powyzszego nowy watek : Ledwie minal najsilniejszy kryzys rzadowy i sytuacja zostala jako tako opanowana, a juz towarzysze maszynisci - nie wiedzac, co czynia - zarzadzili strajk na kolei, ktory mogl sparalizowac caly kraj i otworzyc schylkowy rozdzial tego rzadu. Zlozylo sie, ze akurat Aleksander Kwasniewski rozpoczal kampanie wyborcza. Strajk zostal natychmiast odwolany, zeby nie macic ogolnie milej atmosfery konwencji i pier- wszych spotkan kandydata z wyborcami. Upadek rzadu prze- widziany jest bowiem jeszcze nie teraz. Byc moze to czysty przypadek, ale ja juz dawno w takie czyste przypadki przestalem wierzyc. Tak wiec ruszyl prezydencki pociag wyborczy, ktory wiezie juz kilku pasazerow. Na pewno ktos jeszcze bedzie probo- wal do niego wskoczyc, nie zwazajac, ze moze wpasc pod kola. Ale wiadomo, kto jest tym pasazerem najwazniejszym i komu nie nalezy przeszkadzac. Wszystko jest wiec pod kontrola. Tylko sie uczyc. Nawiasem, o ile dobrze pamietam, Pilsudski wcale nie czul sie obrazony, mimo ze autentycznym dziadkiem wowczas nie byl.;-) Katarzyna
Laczniczka z Siemiatycz
Jeszcze cos o niewinnie brykajacych, etc. etc. Katarzyna ~~ Przedziwne zaskoczenie przezylem na tegorocznej wystawie Wydzialu Architektury Wnetrz warszawskiej ASP. W pracowni prof.Przemyslawa Krajewskiego pokazano projekt urzadzenia Muzeum Powstania Warszawskiego przy ul.Bielanskiej. Zaciekawia ow projekt i jego mlodziutka autorka. Najprzyjemniejsze z przyjemnych zaskoczen sprawia czasem mlodziez. I ta, ktora garnie sie do orkiestr Jerzego Ow- siaka, i ta, ktora przychodzi nad Jezioro Lednickie do ojca dominikanina Jana Gory. Mysle zreszta, ze to jest ta sama mlodziez... Niektore dziewczeta i chlopcy zaskakuja tez niekiedy przejeciem, z jakim odkrywaja karty naszych dziejow. Stopniem identyfikacji z bohaterami przeszlych wydarzen, bez ktorych inna bylaby terazniejszosc i przyszlosc, a polska tozsamosc stalaby sie wzgledna. Do bohaterow naleza zolnierze Armii Krajowej, a wydarzeniem najbar- dziej wstrzasajacym jest powstanie warszawskie. Co roku widzimy 1 sierpnia na Powazkach harcerskie zastepy, przejmujace warte na kwaterach poleglych. Poruszajacy jest tez kontakt indywidualny z mlodymi ludzmi. Na przyklad z druhem Lukaszem (hufiec Grodzisk Mazowiecki), ktory stara sie wszystko przeczytac i wszystkiego wysluchac o sierpniowych walkach. Z mlodym radiosluchaczem, ktory zaprotestowal przeciw pomowieniu jego pokolenia o obojetnosc - Zostalem wychowany we wdziecznej pamieci wobec powstancow i tak tez wychowam wlasne dzieci - przekonywal w programie III Polskiego Radia, podczas audycji na zywo red. Anny Semkowicz. Innym pasjonatem jest Stanislaw Maliszewski, mlody historyk, wspoltworzacy obecnie zbiory powstanczego muzeum, ktore od niemal dwudziestu lat bezskutecznie czekaja na stala ekspozycje w Reducie przy Bielan- skiej. Projekt architektoniczny Reduty (Konrada Kuczy-Kuczynskiego i Andrzeja Miklaszewskiego) jest od dawna gotowy, natomiast urzadzeniem wnetrz zaje- la sie wlasnie wspomniana studentka w ramach pracy dyplomowej. Trudno szczegolowo opisywac ten projekt. Zwroce tylko uwage na takie elementy, jak zachowanie auten- tycznych scian z postrzepionej pociskami cegly, urzadzenie stoisk w formie barykad, poprowadzenie labiryntu kanalow w piwnicach. Do muzeum wejdziemy po szklanych schodach, widzac pod nimi pamiatki wyniesione z ruin. Rowniez pod szklana tafla ujrzymy podswietlona mape barykad. Pietro nizej zobaczymy prowizoryczny szpital. Te pomysly - ze wszech miar godne urzeczywistnienia - na pewno porusza widza. Zaskakuje tez sama projektantka - Joanna Zabinska, ktora mialem przyjemnosc poznac. Szczupla, sympaty- czna dziewczyna pochodzi z Siemiatycz i dopiero podczas nauki w liceum plastycznym i na akademii poznala blizej Warszawe i jej heroiczny dramat. I - jak kazda neofitke - urzeklo ja miasto, miej- scami bez wyrazu, a miejscami "sciskajace serce". Chciala ze swej pracy uczynic "konkret pamieci" o najbardziej wyjatkowych dniach, jakie kiedykolwiek przezywalo jakiekolwiek miasto. Joanna mowila z przejeciem o ulicach i kanalach, a ja patrzylem na jej delikatna buzie i myslalem sobie, ze tak zapewne wygladaly te sliczne dziewczyny, laczniczki wchodzace do kanalow z meldunkami i wiodace rannych na kolejne barykady. (C) Maciej Rosalak, Rzeczpospolita, Plus/Minus, 17-18.06.2000.
Teraz o brykajacych serio
Piraci drogowi uderzaja znienacka i uciekaja z pola bitwy zostawiajac za soba trupy. Poniewaz drogi sa zatloczone, piraci atakuja takze na chodnikach, by ominac korki i ustawic sie na zaimprowizowanych parkingach. Niektorzy kierowcy twierdza, ze istnieja rowniez piraci piesi, ktorzy wlaza na jezdnie w niedozwolonych miejscach dezorganizujac ruch uliczny. Jednakze ich "wyposazenie techniczne" jest slabe - w lancuchu poruszajacych sie przedmiotow pieszy tkwi na samym dole za tirem, cieza- rowka, osobowka, motorem, rowerem, wyprzedzajac moze tylko kota i mysz.[...] Niestety rozwija sie takze piractwo rowerowe. Pojawili sie mlodziency bez wyobrazni, ale z piekielna sila, ktorzy atakuja przechodniow na zageszczonych chodnikach, gdzie wytyczono - bez sensu - sciezki rowerowe o zamazanych granicach, takze wsrod linii sklepow, straganow i przy- stankow autobusowych. Niedawno na takiej "ziemi niczyjej" przewrocil mnie rowerowy chuligan jadacy ze znaczna szybkoscia. Wiec padlem jak koalicja rzadowa (i w tym samym czasie), choc bez podobnych skutkow. Kiedy oszolomiony podnio- slem sie z blota, mlody czlowiek wrzasnal: Wlazles chamie na sciezke rowerowa ! i oddalil sie rownie szybko. Przypomnialem sobie, ze wlasnie wczoraj toczylem spor z pewna znajoma, ktora powiedziala, ze rowerzysci sa zmora jej spacerow po miescie i parku, bo zamiast patrzec na przyrode, musi sie wciaz rozgladac na boki. Ja zas entu- zjastycznie wypowiedzialem sie na temat budowy sciezek rowerowych. Teraz, troche jeszcze utytlany, nie bylem juz tak pewien swego stanowiska. Jak malodusznie i pod wplywem chwili czlowiek moze zmieniac swe poglady! (C) Michal Radgowski, Rzeczpospolita, Plus/Minus, 17-18.06.2000
Wilecki - kandydat endokomuny
Tocza sie juz podchody prezydenckie. Jednym z kandydatow na prezy- denta jest promowany przez Stronnictwo Narodowe, tygodnik "Mysl Polska", Petera Raine, oraz przedstawicieli tzw. endokomuny, absol- went oslawionej "woroszylowki" - general Tadeusz Wilecki. Warto sie blizej przyjrzec jego sylwetce i srodowisku, ktore go popiera. Przypomnijmy wiec co to byl "nurt narodowy" w PZPR i jaka jest rola tego nurtu dzis. Oto co pisze o sieganiu przez PZPR do arsenalu ide- owego przedwojennej Narodowej Demokracji i o dzisiejszym srodowisku endokomuny byly prezes ZChN Marian Pilka ["Zycie", nr 137(1127)] : Jednym z doswiadczen PRL-u bylo wykrystalizowanie sie formacji okreslonej przez srodowiska pomarcowej opozycji mianem "endokomuna". Partia komunistyczna siegala w poznych latach 50. i 60. do arsenalu ideowego Narodowej Demokracji w walce ze swoim skrzydlem rewizjonistycznym i liberalna inteligencja. Dla tych ostatnich srodowisk frazeologia narodowa byla wystarcza- jacym dowodem, aby przeprowadzic linie ciaglosci pomiedzy ruchem narodowym a nurtem "narodowym" w PZPR. Zjawisko moczaryzmu bylo znacznie szerszym fenomenem niz tylko frakcyjne rozgrywki w PZPR. Wytworzyla sie formacja "narodowego komunizmu" akcentujaca swoj ideologiczny charakter, sluzalczosc wobec ZSRR i niechec do rewizjonistow jako frakcji zdominowanej przez ludzi pochodzenia zydowskiego. [...] Formacja narodowego komunizmu wbrew twierdzeniom jej rewizjonistycznych przeciwnikow nie miala nic wspolnego z Narodowa Demokracja. Dla formacji tej zasadniczym celem bylo zajecie miejsca swych konkurentow w systemie zniewo- lenia, a nie niepodleglosc Polski czy likwidacja totalitarnej ideologii i systemu. Pamietajmy, ze dzialacze Narodowej Demokracji byli jeszcze w latach 60., latach ekspansji moczaryzmu, pensjonariuszami komunistycznych wiezien. Stala komunistyczna indoktrynacja wytworzyla pewien typ myslenia, ktory pomimo upadku komunizmu przetrwal i jest dzis obecny w polskim zyciu publicznym. Co obecnie chara- kteryzuje ten typ mentalnosci? Przede wszystkim komunistyczna propaganda byla antyza- chodnia. Przez dziesieciolecia upowszechniala stereotypy, ktore podwazaly nasza przynaleznosc do kregu zachodniej cywilizacji. Jej cecha zasadnicza bylo odwolanie sie do ksenofobicznych odruchow oraz krzewienie sluzalczosci wobec ZSRR. Mimo iz propaganda ta spotkala sie z silnym oporem spolecznym, po wprowadzeniu gospodarki wolno- rynkowej nastapila pewna rewitalizacja nastrojow antyza- chodnich. Wolny rynek, a zwlaszcza jego negatywne aspekty, takie jak bezrobocie, zagrozenie utrata pracy, materialne rozwar- stwienie, pogorszenie sytuacji rolnikow w wielu grupach spolecznych utozsamiane sa z ekspansja Zachodu w Polsce. Ta ksenofobiczna postawa wobec Zachodu owocuje, choc w mniejszym zakresie spolecznym - ograniczonym raczej do bylych czlonkow PZPR, postawa sympatii wobec Rosji i wro- goscia do naszej obecnosci w NATO. To stanowisko ubierane jest czesto w hasla narodowe, obrony niepodleglosci Polski przed dominacja Zachodu, a szczegolnie NATO. Tego typu postawy utozsamiajace gospodarke wolnorynkowa z wplywem Zachodu cechuje takze gospodarcza sympatia do socjalizmu. Niechec do prywatnej przedsiebiorczosci, zwlaszcza do prywatyzacji, akceptacja dla permanentnego finansowania nierentownych przedsiebiorstw i sklonnosc do wspierania etatystycznych rozwiazan w gospodarce cechuje ten sposob myslenia. Jego rdzeniem jest brak poczucia odpowiedzialnosci za wlasny los i stale roszczenia wobec panstwa, ktore mialoby byc odpowiedzialne za wszystkie problemy spoleczne. [...] Niechec wobec Zachodu wynika przede wszystkim z bardzo slabej identyfikacji kulturowej z polskoscia i cywilizacja lacinska. Wynika z braku znajomosci polskiej kultury i hi- storii. Brak zakorzenienia owocowal brakiem poczucia obcosci cywilizacyjnej wobec komunizmu sowieckiego. Bylo to zrodlem oportunizmu, angazowania sie w struktury partii komunistycznej i jej przybudowek. Ludzie tak myslacy w niepodleglosci Polski widzieli niebezpieczna iluzje, naruszajaca istniejace status quo. W swiecie, w ktorym dominowala sila, zachowywali sie w sposob lizusowski i oportunistyczny. Dzis pozostaloscia tego oportunizmu sa kompleksy i urazy. Myslenie w kategoriach endokomuny jest zagrozeniem dla odradzajacego sie ruchu narodowego, ktory nie zawsze jest odporny na pozornie narodowe hasla tego typu formacji. W warunkach niepodleglosci nie ma mozliwosci weryfikacji postaw, tak jak weryfikatorem byly reakcje na represje komunistycznego systemu. Mentalnosc endokomuny w dzi- siejszej Polsce sprzyja utracie pamieci zbiorowej. Jest szkodliwym balastem w rozwoju cywilizacyjnym Polski. Srodowisko endokomuny lansuje kandydature generala Wileckiego pod haslem "obrony polskiej racji stanu". Przypomnijmy
Re: Wywwiad z Joachim'em Gauck'iem
Pan Witek pyta : Czy ktos wie jaka jest procedura dla obywatela polskiego, ktory chcialby zapoznac sie ze swoja teczka w Urzedzie Gaucka? Kiedys czytalam w GW, ze Ewa Milewicz zwracala sie do Urzedu Gaucka o przeslanie jej wlasnej teczki. Chodzilo o to, ze ktos ja oskarzyl o wspolprace. O ile pamietam, to przyslali jej jakies materialy i sprawa sie wyjasnila, ze to jakis jej znajomy Niemiec donosil. Wynikaloby z tego, ze mozna sie bezposrednio z nimi kontaktowac. P.S. Czy wiadomo cokolwiek jak bedzie wygladalo to w IPN-ie ? Z tego co podal Grajewski w Krakowie, zrozumialam, ze do konca czerwca ma byc opracowany formularz, ktory delikwent (znaczy sie poszkodowany) bedzie musial wypelnic. Potem to troche potrwa, zanim dostanie zaproszenie. Katarzyna
Rozboj w mediach elektronicznych
Koalicja SLD-PSL-UW w publicznym radiu i telewizji wybrala wczoraj swoje rady nadzorcze w centralnych rozglosniach w Warszawie. Wszyst- kich kandydatow AWS (dwoch w TV i dwoch w radiu) wycieto co do nogi. Do Rady Nadzorczej Telewizji weszli: - Boleslaw Sulik - wystawiony przez Unie Wolnosci, byly szef KRRiT - Anna Popowicz - dzialaczka Unii Wolnosci, byla wiceministrem kultury, - Antoni Dragan - SLD, byly pracownik propagandy KC PZPR, - Wojciech Jedrzejewski - funkcjonariusz SLD, byly rzecznik prasowy Kwasniewskiego z czasu jego ministrowania i kierowania Komitetem ds.Mlodziezy i Kultury Fizycznej, - Grzegorz Koltuniak - SLD, pracowal w aparacie b. PZPR, - Witold Knychalski - PSL - Stanislaw Dziedzic - PSL - Wojciech Jankowiak - PSL Do Rady Nadzorczej Polskiego Radia wszedl : - Andrzej Dlugosz - Unia Wolnosci, dotychczasowy przewodniczacy Rady, - oprocz niego 3 kandydatow skierowanych przez SLD (nazwisk jeszcze nie znam) - i 3 kandydatow skierowanych przez PSL (tez nie znam) Wyglada na to, ze nastapil zgon telewizji i radia jako instytucji powolanych by sluzyc interesowi publicznemu. Chyba trzeba sie bedzie pozbyc telewizora i przestac placic abonament. Tak przynajmniej zrobie u siebie. Dofinansuje za to Radio Maryja i Telewizje Niepo- kalanow. Katarzyna
Czystki w polskim radiu
Sytuacja polityczna w Polsce jest w rzeczywistosci bardziej przej- rzysta, niz to wynika z opinii p.Michala Niewiadomskiego i p.Toma Kazmierskiego. Nieprzejrzystosci wynikaja po prostu z faktu, ze najwieksze i opiniotworcze srodki masowego przekazu sa w kraju od kilku juz lat podmiotem politycznym, czyli sa bezposrednio w polityke aktywnie zaangazowane, jednym slowem ta polityke kreuja. Przychodzi czas, kiedy zalezy im na kreowaniu balaganu. To od redaktora prowadzacego poranne radiowe "Sygnaly dnia" zalezy, czy gospodyni domowa pojdzie na zakupy poirytowana, czy nie. To od redaktora "Wiadomosci" telewizyjnych zalezy, czy panu Jasiowi z magazynu bedzie sie snil w nocy minister dzialajacy na szkode obywateli. A wyemitowac i pokazac mozna zawsze taka kompozycje materialow zeby osiagnac zamierzony efekt. Pan Michal Niewiadomski napisal : Polityka polska w latach czterdziestych byla bardzo trudna a politycy nie zawsze najwyzszego kalibru - jak teraz, nieraz wiecej spedzali czasu na przepychankach miedzypartyjnych niz na dzialalnosci dla dobra kraju. Moim zdaniem to sa sytuacje zupelnie nieporownywalne. To raz. Wrazenie dzisiejszego balaganu wsrod wszystkich politykow po- wstalo w glowach goracych sympatykow Unii Wolnosci dopiero teraz, kiedy to wlasnie juz nie da sie ukryc ze Unia Wolnosci ma w owych przepychankach niestety zdecydowanie najwiekszy udzial. Wczesniej balaganili z definicji tylko politycy AWS. ;-) Unia Wolnosci wspolnie z SLD i czesciowo PSL przejela prak- tycznie wszystkie publiczne srodki elektronicznego przekazu. Doszlo do tego, ze w ostatnich dniach w Krajowej Radzie Radio- fonni i Telewizji panowie z SLD-UW-PSL sformulowali otwarcie doktryne (zwana potocznie "doktryna Grabosia" od nazwiska czlonka Rady) w mysl ktorej wszystkie prosby kierowane do Rady z kregu radiostacji prywatnych, chocby tylko czesciowo sympaty- zujacych z AWS, nalezy zalatwiac negatywnie. W tej akcji chodzi glownie o "Radio Plus", ktorego zasieg, zdaniem tych politykie- row, nalezy ograniczyc. A wiec zarzadzajacym dzis mediami publicznymi dygnitarzom z SLD UW i PSL chodzi juz otwarcie o zalozenie takiego samego knebla na calym prywatnym rynku medialnym. Zaplecze polityczne panow Grabosia, Czarzastego, Halbera i Brau- na (czyli oboz Kwasniewskiego i jawnie go popierajacy oboz Ga- zety Wyborczej) drazni fakt, ze Radio Plus stalo sie realnym i niezaleznym od nich osrodkiem opiniotworczym i postanowili zaha- mowac jego rozwoj. Bez zadnego technicznego powodu (pozytywne opinie ministerstwa lacznosci) panowie ci usiluja dzis zablokowac modernizacje lodzkiego nadajnika rozglosni. Witold Grabos bez zenady sformulowal w imieniu tych panow doktryne, ze nie nalezy wyrazac zgody takze w przyszlosci na postulaty radia Plus, a nale- zy pomagac innym rozglosniom spoza sieci radia Plus (nie chodzi im oczywiscie o Radio Maryja) Pan Tom Kazmierski napisal : cala afera byla gwozdziem programu satyrycznego Rewinskiego i Piaseckiego w TVN. Czy moze ktos widzial i zechcialby opisac? TVN nie dociera do na- szego Zascianka Za Kanalem. Moim zdaniem nie ma sie czym podniecac. Program Rewinskiego i Piaseckiego w TVN jest typowym programem propagandowym, jednostronnym, w ktorym np. skandale i potkniecia pana prezyden- ta sa kompletnie pomijane wynioslym machnieciem reki, a np. zapo- wiadane wyjscie Unii Wolnosci z rzadu bylo porownywalne z kleska gradobicia i plagi morowego powietrza. Rewinski i Piasecki przy kazdej okazji wala jak w beben tylko w jedna strone i nie dziwie sie, ze skorzystali teraz zeby przywalic pani Grzeskowiakowej, tak samo zreszta jak przywalaja niemal w kazdym programie radiu Maryja, czy sa ku temu powody, czy ich nie ma. Po prostu dla zasady. Natomiast w publicznym radiu PR1 rzadzacy tandem: Andrzej Turski i Eugeniusz Smolar przystapil z koncem maja do czystek. Wlasnie z koncem maja panowie zwolnili znanych i lubianych spikerow, ktorych glosy znali niemal wszyscy sluchacze polskiego radia, zwlaszcza starsi, z moja babcia wlacznie. W ostatni dzien maja o polnocy wystapil jako ostatni Wieslaw Jaworski, zegnajac sie ze sluchaczami po 25 latach pracy na antenie. Decyzja Zarzadu wszyscy spikerzy zostali usunieci. Terminujacy kiedys w BBC, Smolar, tlumaczy zupelnie nieprzekonu- jacym glosem, ze nasze radio publiczne bylo przestarzale, program jego zdaniem zbieral coraz mniej reklam, bo sluchacze sie posta- rzeli, a ludzie starsi nie sa najwazniejszymi klientami reklamodaw- cow. Nieodrodny uczen Urbana Turski tlumaczy, ze przyzwoitej radiofonii nie stac na to, "zeby jedyna umiejetnoscia pracownika bylo czytanie". Jego zdaniem spikerzy to relikt odchodzacej epoki. Konflikt pomiedzy spikerami a Smolarem i Turskim trwal kilka lat. Smolar i Turski do czytania wiadomosci zaangazowali juz jakis czas temu "swoich" panow dziennikarzy. Podczas ostatniego kryzysu rzadowego dali oni pokaz manipulowania opinia publiczna, szczegolnie w porannych "Sygnalach dnia" i popoludniowym programie "Z pierwszej reki". A juz
Stasi - straznik komunistycznego systemu
Dzis w Krakowie w Palacu Sztuki otwarto wystawe "Stasi - straznik komunistycznego systemu". Eksponowano ja uprzednio w RFN (w 1995 roku w Bundestagu), potem w Budapeszcie. Miala byc eksponowana w Warszawie, jednak "warszawka" nie wyrazila zainteresowania. Dzis do Krakowa przyjechal z tej okazji i wzial udzial w oficjalnym otwarciu wystawy pastor Gauck. Na terytorium NRD w "Stasi" pracowalo 91 tys. kadrowych funkcjonar- iuszy i 173 tys. tajnych wspolpracownikow. Dla zobrazowania pene- tracji mozna podac przyklad Uniwersytetu Humboldta w Berlinie, na ktorym dla "Stasi" pracowalo 200 profesorow sposrod 780-ciu. Oprocz tego organizatorzy wystawy utrzymuja, ze enerdowska tajna policja byla najbardziej rozbudowanym aparatem terroru w krajach komunistycznego bloku, z duzymi agendami miedzynarodowymi. Okazuje sie, ze Polska byla, oprocz RFN, glownym obiektem zaintere- sowania "Stasi". W RFN dzialalo w latach 70. i 80. 20-30 tysiecy jej agentow, w Polsce okolo 1/4. Polska centrala "Stasi" miescila sie w Warszawie, a jej glowne oddzialy w : Gdansku, Wroclawiu, Szczecinie i Katowicach. Grupa operacyjna "Warszawa" podlegala bez- posrednio enerdowskiemu wywiadowi. Wiekszosc nazwisk agentow jest znana, ale nie wszystkie. Nawet ich dokladna liczba pozostaje jedynie oszacowaniem. Przypuszcza sie, ze dokladne wykazy znajduja sie w Moskwie i w USA (zakupione przez CIA). Dr Hanna Labrenz-Weiss twierdzi, ze na mocy porozumienia komunistycznych wladz z opozycja akta kontrwywiadu "Stasi" zostaly zniszczone. Najwiecej agentow "Stasi" pracowalo w Polsce w latach osiemdziesia- tych. Rekrutowali sie glownie ze srodowisk naukowych i studenckich. Ocalala wiekszosc akt dotyczacych inwigilacji obywateli NRD i teczki tajnych wspolpracownikow. Kilka z takich teczek mozna sobie obejrzec na wystawie w Palacu Sztuki. Kazdy tajny wspolpracownik mial 3 teczki bardzo porzadnie prowadzone: pierwsza zawierala materialy zebrane podczas przygotowan do jego werbunku, w drugiej gromadzono raporty, a w trzeciej dokumenty ksiegowe, tzn. pokwitowania odbioru pieniedzy oraz dokumentacje przyznanych nagrod i odznaczen. Niektorzy tajni wspolpracownicy pracowali wyjatkowo wydajnie. Rekordzista zapelnil dokumentacja z raportami 131 teczek po 300 stron kazda. Rekordowa wyplata wyniosla 843 tys. DEM. Zainkasowala ja sekretarka waznej osobistosci w waznej instytucji RFN. Na wystawie mozna podziwiac skonstruowane przez mieszkancow NRD samoloty, ktorymi probowali sie oni przedostac na zachod. Jest tez walizka, w ktorej francuski dyplomata przewozil przyjaciolke pociagiem na Zachod. Oprocz zdjec i dokumentow z historii Stasi, kopii wybranych akt, teczek tajnych wspolpracownikow, wyeksponowano rowniez narzedzia pracy agentow jak np. miniaparaty fotograficzne, mikrofilmy ukryte w szczotce do czyszczenia butow, w pudelkach z cukierkami dla dzieci, puderniczki do przewozenia mikrofilmow, najrozniejsze peruki, i tym podobne akcesoria. Obecny na wystawie szef kolegium Instytutu Pamieci Narodowej An- drzej Grajewski, ktory towarzyszyl pastorowi Gauckowi, poinformowal, ze pierwsze teczki osobowe z archiwow polskiej Sluzby Bezpieczenstwa zostana udostepnione poszkodowanym pod koniec sierpnia b.r. Od 29 czerwca bedzie juz mozna skladac podania o udostepnienie wlasnych akt. Katarzyna
Re: Czystki w polskim radiu
Pna Tom pyta : Interesuje mnie, i to bardzo, tylko jedno. Czy przy okazji programu w TVN na temat afery nyskiej pojawily sie tam trzy wyklete slowa : "jednomandatowe okregi wyborcze"? Oczywiscie, ze sie nie pojawily. Jak zawsze w podobnych przy- padkach wykorzystano propagandowo skandaliczne zachowanie pani Grzeskowiak, zeby ja maksymalnie obsmiac, nie wdajac sie w mery- toryczne szczegoly przyczyn konfliktu. Najlepiej byloby przytoczyc z tasmy, ale nie nagrywamy tego programu, bo nie ma po co. Jeszcze gorzej jest u babci, ktora od pewnego czasu bardziej in- teresuje sie polityka niz teatrem i sztuka. Ale u niej w domu jest tak, ze kiedy na ekranie pojawiaja sie: Kalisz, Falandysz, Miller, Kwasniewski, red. Kwiatkowski, albo jakis satyryk pokroju Rewin- skiego, czy Olgi Lipinskiej, czy tego bigbitowca, co sie rozbieral przed premierem (chyba Skiba w RTL7) to babcia natychmiast przelacza kanal, wychodzac z zalozenia, ze ma prawo wyboru gosci we wlasnym domu. ;-) Katarzyna
Re: Panie Ministrze
Pan Michal : Nie bardzo rozumiem co mial oznaczac ten fragment o post-SBckim otoczeniu Krzysztofa Kozlowskiego. Nie podejrzewam p. K.Z. o probe manipulacji ani o niewiedze. Wiec jaka mysl chciala przekazac? Bardzo prosze o wyjasnienie. Wszystko co po tym nastepuje (wyjasnienia dla osob mniej zoriento- wanych) w ostatnim liscie pana Michala jest mi znane i w zasadzie moge sie tez pod tymi wyjasnieniami podpisac. Skupie sie wiec na tym, czego tam nie ma. Z racji pelnionych funkcji w rzadzie Mazowieckiego Krzysztof Kozlow- ski byl odpowiedzialny nie tylko za patrzenie na rece, ale takze za weryfikacje pracownikow tajnych sluzb. I to nie jako wiceminister w ministerstwie Kiszczaka, tylko jako minister. To pierwsze. Nigdy nie napisalam nic co wskazywaloby na to, ze sugeruje zla wole z jego strony. Mialam natomiast na mysli brak przygotowania do takiej pracy, czyli brak profesjonalizmu, latwowiernosc, naiwnosc, itp., ale i w ostatnim okresie zacietrzewienie (glownie w sprawie lustracji). Nie moge oczywiscie wypowiadac sie o meritum w zakresie dzialalnosci sluzb specjalnych, ale moge sie oprzec na faktach, ktore sa publicznie znane. Faktem jest, ze Krzysztof Kozlowski otoczyl sie takimi ludzmi z PRL- owskich tajnych sluzb, jak Zacharski, Jasik, Fafara, Petelicki, et consortes. Faktem jest, ze to Krzysztof Kozlowski odpowiada jako mi- nister za bezprawne otwarcie archiwow bezpieki przed czteroosobowa "komisja" w 1991 roku, faktem jest, ze to Krzysztof Kozlowski jest odpowiedzialny za "libijska" prowokacje przeciwko Tyminskiemu przed druga tura wyborow prezydenckich 1990 roku (zeby nie bylo nieporozumien, Tyminski nie byl bohaterem mojej bajki - chodzi mi o zasady). Faktem jest, ze to Krzysztof Kozlowski udostepnil lamy "Tygodnika Powszechnego" swoim podopiecznym po sfuszerowaniu przez nich tzw "sprawy Oleksego", faktem jest, ze to Krzysztof Kozlowski (wspolnie z redaktorem Romanem Czejarkiem i red.Malgorzata Slomkowska) w styczniu tego roku w programie radiowym atakowal sedziego Nizienskiego przy uzy- ciu jakiegos tajnego dokumentu rzekomo z teczki bylego wiceministra Tomaszewskiego, faktem jest ze to Krzysztof Kozlowski i srodowisko z nim zwiazane zwalczalo od poczatku ustawe o IPN i ustawe lustracyjna (prowokacje medialna przeciw prof.Chwalbie zorganizowala w TV red. Kolenda), faktem jest, ze to Krzysztof Kozlowski i jego podopieczni z MSW (byli funkcjonariusze tajnych sluzb PRL) promuja teraz kandydature bylego wspolpracownika wywiadu PRL Andrzeja Olechowskiego na prezydenta. Nie pisze o udziale tych panow w aferze zwanej umownie "inwigilacja prawicy", mam nadzieje, ze bedzie jeszcze ku temu okazja. Dzialanie Kozlowskiego polega m.in. na instrumentalnym poslugiwaniu sie "Tygodnikiem Powszechnym" do realizacji celow politycznych. Wspoldziala przy tym w wielu przypadkach (tam gdzie interes jest wspolny) z telewizja publiczna (Szostkiewicz i Kolenda pracuja tez w TV), kierowana przez ludzi Kwasniewskiego. wyglaszanie podobnych zdan, do przyjecia byc moze we wlasnym gronie ludzi zorientowanych i podobnie myslacych, na szerszym forum moze wprowadzic w blad osoby gorzej poinformowane. To, ze ktos byl wice-ministrem u Kiszczaka nie znaczy ze napewno ma SBcka przeszlosc, ale ignorant moze w to latwo uwierzyc. Nawet jak sie tego nie mowi wprost a tylko sugeruje, jest to dawaniem falszywego swiadectwa. Ja mysle, ze obaj Panowie (z panem Jackiem Arkuszewskim) tkwicie wyobrazeniami w Polsce sprzed conajmniej kilkunastu lat. Nie rozu- miecie wielu istotnych mechanizmow, ktore dzialaja we wspolczesnej polskiej polityce. Nie jestescie po prostu w stanie kojarzyc wielu faktow, ktorych pewnie nawet nie znacie, bo wasze zrodla sa zbyt jednostronne (czasem nawet barwa glosu polityka, jakas jego szczegolna reakcja w dyskusji wskazuje na to, czy mowi prawde, czy ukrywa prawde, czy klamie). Ale moge Was pocieszyc, ze jestescie w dobrym towarzystwie udzielajacych sie namietnie w mediach kilku utytuowanych i niezwykle zasluzonych starszych Panow przebywajacyh od wielu lat na emigracji. ;-) Katarzyna
Czy w wakacje stana pociagi ?
52 miliony zlotych kosztowal PKP strajk zorganizowany w czerwcu 1998 roku. Trwal 88 godzin i sparalizowal pol Polski. Kursowala tylko polowa pociagow pasazerskich. Strajk ten mial podloze po- lityczne i byl wymierzony w koalicyjny rzad Jerzego Buzka. Wtedy to po raz pierwszy pojawila sie propozycja zmilitaryzowania kolei. Ostatecznie prezes zarzadu PKP oglosil, ze wyciagnie kon- sekwencje (ze zwolnieniem z pracy wlacznie) wobec tych maszynistow, ktorzy nie podejma pracy. Strajk zawieszono. Jego przywodce Jana Zaborowskiego, znanego dzialacza SLD, oskarzono o zorganizowanie nielegalnego strajku. Prokuratura zarzucila mu, ze naruszyl ustawe o rozwiazywaniu sporow zbiorowych, bo nie przekazal pracodawcy postulatow zwiazku i odmowil podjecia negocjacji. Po dwoch latach PKP stanelo na krawedzi bankructwa. Minister tran- sportu Tadeusz Syryjczyk opuscil wraz z kolegami z Unii Wolnosci rzad. Pozostal rzad mniejszosciowy. W poniedzialek ministrem transportu zostanie mianowany Jerzy Widzyk (obaj skonczyli moj wydzial w AGH). Tymczasem powstal Miedzyzwiazkowy Komitet Protes- tacyjny Kolejarzy "Forum" (bez "Solidarnosci"), ktory przedstawil zarzadowi PKP postulaty. Szef MKPK "Forum" Tadeusz Gawin zapowie- dzial : Coraz bardziej realne, ze zastrajkujemy. Jezeli nie zostana nam przedstawione konkretne propozycje rea- lizacji naszych postulatow, w najblizszy czwartek o polnocy pociagi stana. Od konca marca slyszymy tylko hasla. Nie ma konkretow. Zarzad PKP zapewnia o dobrej woli, ale nie podpisuje porozumienia. Poza tym nie chce przyjac postulatow w takiej formie, jaka proponujemy. Po rozpoczeciu strajku godzimy sie tylko na podpisanie porozumienia ze wszystkimi naszymi postulatami. I to bez zadnych negocjacji. Bedziemy strajkowac miesiac, dwa, az do skutku. Zwiazek Zawodowy "Solidarnosc" nie zamierza strajkowac. Tymczasem w ciagu dwoch lat konieczne jest zwolnienie okolo 40 tys. pracownikow PKP. Ze wzgledu na przerost zatrudnienia i jeden z naj- nizszych w Europie wskaznikow wydajnosci pracy. Wszyscy zwalniani maga liczyc na oslony socjalne. Telewizja podala przed chwila, ze MKPK "Forum" czeka tylko dzis (10 czerwca) do polnocy. Potem uruchamia machine strajkowa. Katarzyna
Re: Panie Ministrze
Pan Michal : Jak juz mowa o ministrach i cenzurze, to (przy zachowaniu proporcji pomiedzy stanowiskiem prezydenta i ministra) nie posiadam sie tez z oburzenia wobec osoby nowego ministra sprawiedliwosci. [...] Nie slyszalem by nowy minister, oraz jego niewiele lepszy brat, kiedykolwiek wyznali swe winy i przeprosili spoleczenstwo za wyrza- dzone mu szkody. Nie dziwilbym sie gdyby wysuneli go postkomunisci czy chocby UW. Ale AWS? Ale te stare filmy, panie Michale, byly koszmarnie robione. Czy zauwazyl Pan ta siermiezna scenografie ? Ten Zapiecek ? Bylam strasznie rozczarowana, kiedy pierwszy raz ogladalam ten film. Wczesniej mialysmy z Malgoska plyty z bajkami i miedzy nimi "O dwoch takich co ukradli ksiezyc". Mialysmy tez ksiazke Maku- szynskiego z ladnymi ilustracjami. Sluchajac plyty , czy ogladajac ilustracje zupelnie inaczej wyobrazalam sobie ten Zapiecek. Nie tak topornie jak na filmie. Wspolczuje dzieciom, ktore znaja tylko bajki z filmow i telewizji. To podobno kaleczy wyobraznie. Ale dobrze. Teraz bedzie juz serio. Z dzisiejszego wywiadu rzecznika Unii Wolnosci dla "Zycia" : - Jak ocenia Pan nowych ministrow, powolanych przez premiera Buzka w miejsce przedstawicieli UW ? - Powolujac Lecha Kaczynskiego na ministra sprawiedliwosci premier dal pozytywny sygnal politykom z prawej flanki AWS i srodowiskom sytuujacym sie na prawo od Akcji. - A jaki sygnal dal Unii ? - Nieprzyjazny i prosty. Jakby chcial podkreslic, ze Unia juz nie wroci do rzadu i nie bedzie o nich zabiegal. - Dlaczego ? - Kaczynski dal sie poznac jako ostry i niesprawiedliwy krytyk unijnej minister sprawiedliwosci Hanny Suchockiej. Jedynej drogi dzialania Kaczynski upatruje w zaostrzeniu prawa karnego. To w sejmie nie przejdzie. Nie jest to bowiem zadna z tych dobrych spraw, co do ktorych deklarowalismy, ze jestesmy gotowi poprzec Akcje. Inicjatywa Kaczynskiego narazi Akcje na klopoty. Dziwie sie, ze premier nie wybral mniej kontro- wersyjnego kandydata. --- moj komentarz : Potocki jest szczery. Ale nie do konca. Samo zaostrzenie prawa karnego jest od wielu miesiecy przedmiotem postulatow formulowa- nych przez duza wiekszosc spoleczenstwa i o ile dobrze pamietam Unia Wolnosci tez to postulowala jeszcze miesiac temu. Prawdziwa przyczyna torpedowania przez Unie Wolnosci kandydatury Lecha Kaczynskiego jest krytykowanie przez niego umorzenia sledztwa w sprawie "inwigilacji prawicy" za rzadow Hanny Suchockiej w latach 1992-93. Unia Wolnosci (ze specjalnym uwzglednieniem post SB-ckiego otoczenia Krzysztofa Kozlowskiego), Lech Walesa i byli funkcjonariusze SB, ktorzy przeszli pod jego posrednia komende, postuluja od dawna o sprawie zapomniec. Ale ta sprawa jest sprawdzianem polskiej demokracji i wczesniej czy pozniej trzeba bedzie do niej wrocic. Wtedy byc moze okaze sie kto naprawde zakulisowo i na duza skale sterowal niektorymi zaskakujacymi aferami w srodkach przekazu, Switoniem, kto szerzyl dezinformacje, a kto i po co lokowal rady- kalnych facetow w stronnictwach politycznych, "Solidarnosci" itp. Katarzyna
No Subject
Pan Jacek Arkuszewski : Jestem troche Unia rozczarowany, bo wydaje mi sie, ze nie szukali kompromisu. Nie wiem jak to bylo, moze Krzaklewski uparl sie, ze bedzie i premierem i prezydentem? Na taki szczyt kretynizmu trudno sie zgodzic, i moze to przewazylo szale? Ale zawsze uwazam, ze nie zrobili wszystkiego, co mozna bylo zrobic. Krzaklewski z cala pewnoscia nie jest idiota. Nie dosyc, ze sie przy tym nie upieral, ale nawet uwazal, ze to moglaby byc tylko ostatecznosc. Strategia Unii Wolnosci w tym konflikcie polegala na tym, zeby wykorzystujac dogodny pretekst, rozbic AWS. Co do tego nie ma juz zadnych watpliwosci. W tym celu forsowano - dobierajac ar- gumenty zaleznie od okolicznosci - Macieja Plazynskiego (czlonka RS AWS) poczatkowo na prezydenta, a pozniej na premiera. Role V kolumny w AWS-ie spelnial przede wszystkim Aleksander Hall (dzielnie sekundowal mu Artur Balazs - aktualny minister rolnictwa, Rokita i Komorowski byli bardziej dyplomatyczni). Wszyscy oni przyszli do AWS z Unii Wolnosci. Plazynski otrzymal w ostatnim okresie nieograniczony dostep do mediow, w ktorych demonstracyjnie odcinal sie od dzialalnosci rzadu Jerzego Buzka ("Linia specjalna", "Sygnaly Dnia" - wielokrotnie, "Gazeta Wyborcza", "Kropka nad i", "Gosc dnia",itp). W obszernym wywiadzie dla "Gazety Wyborczej" kwestionowal glosno przywodztwo Krzaklewskiego w AWS. Na drugi dzien napisal list do Balcerowicza i Krzaklewskiego (upubliczniony), w ktorym zaoferowal swoje uslugi. Zaraz po wyslaniu listu wyjechal na kilka dni do Norwegii, czyli mozna ten list traktowac wylacznie jako przedsiewziecie propagan- dowe. I jeszcze jedno: Krzaklewski wysunal swoja kandydature na premiera i jak koalicja sie rozpadla, to nadal Buzek ma premierowac? To poprostu nie powazne: jak sie mowi A to trzeba powiedziec i B. To tylko dowodzi jak malo powaznie mozna brac deklaracje AWS. Klania sie, panie Jacku, znajomosc prawa i realiow ;-) Proba zmiany premiera w tej sytuacji (czyli sytuacji rzadu mniej- szosciowego) bylaby dowodem ignorancji politycznej AWS. Przeciez jest oczywistym, ze groziloby to destabilizacja panstwa, a w naj- lepszym razie oddaniem inicjatywy w rece Kwasniewskiego. Po drugie, Krzaklewski nie wysuwal swojej kandydatury. To Unia Wolnosci swoim "niet" sprawila, ze w trosce o istnienie koalicji i jednosc AWS, Krzaklewski zostal prawie jednomyslnie poparty przez ten klub (tylko Hall byl przeciw). Niech Pan sobie wyobrazi, ze Rokita, ktory jest szefem SKL, i tez dyplomatycznie kontestowal przywodztwo Krzaklewskiego, zostal przez swoich partyjnych kolegow z Krakowa przywolany do porzadku. SKL w Krakowie poparl jednomyslnie Krzaklewskiego. A Hall, jesli chce, niech sobie wraca do Unii Wolnosci. Pisze pan Jacek Olszanka : To chyba nie za bardzo tak. Premier zostal ustalony w rozmowie pomiedzy Balcerowiczem i Krzaklewskim - w obecnosci Geremka. Mialo to miejsce w sobotnich, poufnych rozmowach. Mial nim zostac Longin Komolowski. Tak sie panowie umowili. Balcerowicz poprosil o potwierdzenia na pismie. Geremek zainterweniowal, ze przeciez sa dzentelmenami i slowo znaczy to samo co deklaracja na pismie. No i wiemy co nastapilo w poniedzialek. AWS zglosil Krzaklewskiego. To sa oczywiscie propagandowe bzdury. Bzdury sprytnie podane przez GW. Sprytnie, dlatego ze to byl jeden z wariantow, a nie definitywne ustalenie. Komolowski i Grabowski byli od poczatku kwestionowani przez Zarzad Unii Wolnosci (publicznie przez Czecha i Potockiego), ktory chcial wymusic na Krzaklewskim przyjecie funkcji premiera i rezygnacje z kandydowania na prezydenta. W ten sposob udaloby sie im wbic klin w AWS i jednoczesnie ustawic Krzaklewskiego w roli chlopca do bicia. Klin ten nazywalby sie Plazynski. Komolowski i Grabowski padli ofiara tych unijnych dzialan. Podawanie do publicznej wiadomosci czegos, co podobno zostalo usta- lone w poufnych rozmowach jest smieszne. Skadinad wiem, co wczesniej bylo ustalane i czego nie dotrzymywal (kilka razy) Balcerowicz. Ale AWS tego publicznie nie oglaszal, bo: raz to po prostu nie wypadalo, a dwa to nie mozna byc smiesznym. Andrzej Szymoszek do pana Jacka Olszanki : Pierwsze slysze! Moze Pan ma jakies poufne informacje. Ja chyba od soboty slyszalem wlasciwie wylacznie o Krzaklewskim. Dzisiejszy Potocki z GW wymienia kilka nazwisk, jest wsrod nich Komolowski, ale nikt tu nie akcentuje jak Pan w swojej informacji. Na co pan Olszanka : Niestety jest to wczorajsze wydanie "Gazety..." a nie mam dostepu do archiwum, stad trudno jest mi zacytowac to dokladnie. Ale jestem pewien, ze do tego incydentu bedzie sie wracalo w przyszlosci, bo jest dosc znamienny. [...] Zabawne, ze Rzeczpospolita wogole o tym nie wspomina. To nie jest wcale zabawne. Mit o wiarygodnosci "Gazety Wyborczej" juz dawno zostal powaznie nadszarpniety (a juz szczegolnie w sytuacjach kryzysowych, kiedy gazeta ta aspiruje do roli politycznego podmiotu) Przed publicznym zabieraniem glosu tylko na
Re: Czy Prezydent przeprosi za Radio Maryja?
Malgoska, moglabys to kilka razy powtorzyc : Tym bardziej, ze jest w Unii coraz silniejsza frakcja, ktora dazy do strategicznego sojuszu z SLD. Jaskrawym przejawem tego trendu jest decyzja desygnowania do rad nadzorczych telewizji i radia wylacznie przedstawicieli UW, SLD i PSL. UW zgodzila sie nawet, zeby do tych rad weszli ze strony SLD dawni pracow- nicy mediow PRL i funkcjonariusze PZPR odpowiedzialni w tymze PRL-u za propagande (w tym bojowkarz Krzysztof Szamalek). UW aprobowala istny festiwal czerwonego kombatanctwa. Bajdurzenie o dobrej woli Unii Wolnosci w tym konflikcie jest niestety (przynajmniej na razie) tylko bajdurzeniem. Potwierdzaja to reakcje porzadnych ludzi zwiazanych zarowno z AWS jak i Unia. Wladyslaw Bartoszewski, Jan Nowak Jezioranski, czy np. Krzysztof Piesiewicz nawoluja liderow Unii do opamietania. Kilku wplywowych dzialaczy Unii zagadkowo milczy (np.Tadeusz Mazowiecki), a mecenas Wende z UW krytycznie odniosl sie w niedziele do prob rozbijania AWS poprzez naciski ze strony swojej partii. A teraz rozwinmy temat, o ktorym napomknela Malgoska, a wiec napisz- my o tym festiwalu czerwonego kombatanctwa i rola Unii Wolnosci w tym festiwalu. W zeszlym tygodniu Krajowa Radia Radiofonii i Telewizji wybierala czlonkow 17 rad nadzorczych regionalnych rozglosni radia publicznego. W KRRiTV zawiazal sie sojusz Unii Wolnosci z SLD i PSL. Na 68 nowo wybranych czlonkow rad, ktore pozniej beda wybierac zarzady, mamy 35 osob zgloszonych przez SLD (wiekszosc z nich wywodzi sie z wy- dzialow propagandy komitetow PZPR roznych szczebli), 17 osob zglo- szonych przez PSL i 16 osob zgloszonych przez Unie Wolnosci. Wszys- cy kandydaci zgloszeni przez AWS zostali wycieci. Oprocz Krzysztofa Szamalka, ktory w schylkowym PRL-u organizowal bojowki rozbijajace spotkania Towarzystwa Kursow Naukowych, do rad weszlo sporo PRL-owskich propagandzistow. Przykladowo: - Jerzy Loch - pracownik propagandy (74-84), pozniej publicysta "Tak i Nie", w latach 1984-86 doradca wicepremiera rzadu PRL. - Anatol Wakulak - w latach 1981-86 kierownik wydzialu informacji i propagandy KW PZPR w Bialymstoku, teraz wiceprzewodniczacy RW SLD w woj. podlaskim, - Teresa Polecka-Gryczan - sekretarz Komitetu Miejskiego PZPR w Lomzy i pracownik etatowy KW PZPR, - Zbigniew Szczypinski - w latach 70. lektor KW PZPR w Gdansku, byly posel SLD, - Andrzej Szczepanski - w latach 1985-88 sekretarz KWPZPR w Slupsku, od wielu lat etatowy pracownik aparatu PZPR na roznych stanowis- kach,potem wojewoda slupski i senator SLD, - Stanislaw Roszkowski - w latach 1982-1984 instruktor w Wydziale Prasy, Radia i Telewizji Glownego Zarzadu Politycznego Ludowego Wojska Polskiego, czlonek zalozyciel Stowarzyszenia Dziennikarzy PRL zalozonego bezposrednio po stanie wojennym, - Krzysztof Jedrzejczak - w latach 1984-90 kierownik wydzialu pro- pagandy w KW PZPR w Lodzi, - Edward Wasik - pracownik wydzialu Informacji i Analiz krakowskiego komitetu PZPR, w latach 1982-89 zastepca redaktora naczelnego organu PZPR "Gazety Krakowskiej" (po wyrzuceniu red.Szumowskiego) itd itd. Do rad nadzorczych wojewodzkich rozglosni radia publicznego dostali sie prominenci stanu wojennego, sekretarze wojewodzcy PZPR, a takze kilkunastu przywodcow rezimowych organizacji studenckich. Dzieki dzialalnosci Juliusza Brauna z UW, ktory jest szefem KRRiTV, ludzie mediow, ktorzy byli w stanie wojennym wyrzucani za poglady, teraz zostali wycieci w demokratycznym glosowaniu przez kumpli wczorajszych weryfikatorow. Do regionalnych rad po dwoch przedstawicieli SLD i po jednym UW i PSL. Jak po sznurku. A do wyboru zarzadow wystarcza 4 glosy. Teraz bez zgody SLD nie bedzie mogl byc wybrany zaden czlonek zarzadow. Przy- najmniej w dziedzinie mediow, UW schodzi powoli do roli satelity SLD. Rekomunizacja mediow publicznych postepuje dzieki Unii Wolnosci w niespotykanej dotad w III RP skali. Fanatycznym sympatykom UW na tej liscie radze przestudiowac przypadek wegierski. Wegierska Unia Wonosci wpadla niedawno na pomysl flirtu, a pozniej wspolpracy z postkomunistami. Przygladnijcie sie, szanowni panowie, czym sie to dla niej skonczylo. Nie ma racjonalnych powodow, zeby w Polsce mialo byc inaczej. Katarzyna
Konfitury Piskorskiego
Drogi Panie Jacku, teraz bedzie troche o konfiturach, do ktorych Pan tak zawziecie nawolywal. Otoz wlasnie okazalo sie, ze Zarzad Domow Komunalnych wydal 100 tys. zlotych z funduszy publicznych na odnowienie biura poselskiego posla Unii Wolnosci Pawla Piskorskiego, pelniacego obowiazki prezydenta Warszawy. Pieniadze te byly z zalozenia przeznaczone na ratowanie zrujnowanych kamienic warszawskich. Biuro poselskie Piskorskiego miesci sie w kamienicy przy Alejach Ujazdowskich 18, 200 metrow od gmachu Sejmu. Ma powierzchnie 279 m2 i piwnice. Politycy Unii Wolnosci twierdza, ze nic nie wiedzieli o zrodlach finansowania lokalu posla swojej partii. Ale nie tylko. Oglosili kuriozalne oswiadczenie, w ktorym sugeruja mozliwosc prowokacji ze strony AWS. Okazuje sie, ze Piskorskiemu sie tak spieszylo, ze podpisal umowe z ZDK na dlugo zanim poprzedni uzytkownik opuscil lokal, czego sie nigdy w tej instytucji nie praktykowalo. Remontem lokalu zajmowal sie zastepca dyrektora ZDK Roman Kilarski - dzialacz Unii Wolnosci. Jego podpis znajduje sie pod decyzja i on podpisal takze protokol przejecia lokalu. Teraz mowi : Nie pamietam dokladnie tej sprawy. Ale przeciez moj zwierzchnik dyrektor Zbigniew Kozak powinien zatwierdzac moje decyzje i odpowiadac za to wszystko. Piskorski tlumaczy sie : Bylem przekonany, ze lokal przy Alejach byl wyremontowany za pieniadze poprzedniego najemcy a wszelkie dodatkowe prace odbywaja sie na koszt Unii Wolnosci. == Z Oswiadczenia Unii Wolnosci : "Unia Wolnosci uznaje, ze zaden najemca - w tym przede wszystkim partie polityczne - nie moze korzystac ze specjalnych warunkow remontowania czy wyposazania lokali uzytkowych" "W razie potwierdzenia sie sygalow oczywiste jest, ze Unia Wolnosci pokryje roznice miedzy kwota, ktora powinna byc zgodnie z przepi- sami przeznaczona przez ZDK na oddanie biura w stanie podstawowym, a kwota ostatecznie wydana". "Przy potwierdzeniu sie tych poglosek Unia Wolnosci domagac sie bedzie wyciagniecia powaznych konsekwencji wobec dyrektora ZDK Zbigniewa Kozaka, rekomendowanego na to stanowisko przez AWS, gdyz trudno byloby nam znalezc inne wytlumaczenie takiego poste- powania ZDK, niz chec wywolania politycznej prowokacji." Katarzyna
Byc moze poznamy czesc rosyjskich archiwaliow
Dzisiejsze "Zycie" podalo ciekawa informacje, w ktora trudno uwierzyc. Poinformowalo mianowicie, ze archiwa rosyjskich sluzb specjalnych stana niebawem, przynajmniej czesciowo, otworem przed polskimi historykami. W zwiazku z tym, jest szansa, ze rodziny osob, ktore zginely w ZSRS beda mogly otrzymac stosowne informacje i zachowane po krewnych pamiatki. Katarzyna ~ Minister spraw wewnetrznych Marek Biernacki oraz wiceszef rosyjskiej Federalnej Sluzby Bezpieczenstwa Wiktor Komogo- row podpisali wczoraj porozumienie o wymianie archiwaliow. Rzecznik MSWiA uwaza, ze pozwoli to na odnalezienie doku- mentow, ktore do tej pory nie byly znane historykom. Rzecznik mowi : Swiadczy to o ocieplaniu sie stosunkow miedzy Polska i Rosja, pokazuje tez, ze oba kraje maja dobra wole w likwidowaniu "bialych plam" we wspolnej historii. Strona polska ma nadzieje na wyjasnienie nie tylko sprawy oficerow polskich zamordowanych w 1940 roku, ale takze konspiracji polskiej w ZSRS po I wojnie swiatowej, represji lat 30. i losow Polakow na ziemiach okupowanych przez Sowie- tow w latach 1939-1941. Rosji zalezy z kolei na ostatecznym wyjasnieniu losow jencow z wojny polsko-bolszewickiej 1920 roku. Rosjanie utrzymuja, ze w polskiej niewoli doszlo do zaglady przeszlo 80 tys. czerwonoarmistow. Strona polska przyznaje, ze w obozach jenieckich zmarlo 16-18 tys. osob, ale nie bylo to naste- pstwem celowej polityki. Minister Biernacki oswiadczyl, ze juz od wrzesnia grupy robocze archiwistow MSWiA i FSB beda przegladac archiwa rosyjskich sluzb specjalnych z lat 1919-1950. (C) "Zycie", 2 czerwca 2000 r., str.3
Boguslaw Grabowski
Kilka osob prosilo mnie pare dni temu o uzasadnienie mojego stanowiska, ze Boguslaw Grabowski moglby byc dobrym premierem polskiego rzadu. Oto wiec jego sylwetka, opracowana glownie na podstawie materialu opublikowanego przez Zofie Jozwiak w magazynie "Ludzie Zycia" [nr 22]. Katarzyna Boguslaw Grabowski ma 41 lat. Jest doktorem nauk ekonomicznych i pracuje na Uniwersytecie Lodzkim. Wczesniej studiowal tam ekonometrie i statystyke. Tak wspomina go wiceprezes Polskiej Agencji Interpress Wieslaw Urbanski : Boguslaw Grabowski byl od poczatku czlonkiem NZS na wydziale ekonomiczno-socjologicznym. W samo organizowanie sie nie angazowal, raczej doradzal pewne rozwiazania. W roku 1981, kiedy trwal wielki strajk studentow w Lodzi, zajal sie redagowaniem pisma studenckiego "Strajkus". Zawsze byl wywazony i opanowany. Prof. Cezary Jozefiak, u ktorego Grabowski robil dyplom, bardzo go chwali: Zapamietalem go bardzo dobrze. Byl bardzo utalentowany, zawsze bardzo dociekliwy i odpowiednio przygotowany do zajec. Nie ograniczal sie tylko do zalecanych lektur. Czytal wszystko: zarowno to, co bylo dostepne, jak i pub- likacje z drugiego obiegu. Zauwazylem, ze byl tez dojrzalym obserwatorem owczesnej sytuacji politycznej i uczestnikiem studenckich demon- stracji. Roznil sie jednak od pozostalych studentow. Patrzyl znacznie dalej niz jego koledzy. Rozmawialem kiedys ze studentami na temat protestow przeciwko osobie rektora Wyzszej Szkoly Inzynierskiej w Radomiu, ktory stosowal restrykcje wobec studentow. Poruszenie w tym srodowisku bylo bardzo silne. Studenci domagali sie odwolania tego rektora. Boguslaw Grabowski jako jedyny z tego grona zachowal zimna krew. Powiedzial mi, ze to prowokacja owczesnych wladz. Powiedzial mi: "Co znaczy dla wladzy odwolanie jednego rektora? Nic! Wystarczy jeden telefon. Skoro wladza tego nie robi, to znaczy, ze zalezy jej akurat teraz na sprowokowaniu studentow". Niedlugo pozniej okazalo sie, ze mial racje. W 1991 roku ukonczyl tez ekonomie na uniwersytecie Windsor w Ka- nadzie, odbyl rowniez dluzszy staz na uniwersytecie Susex w UK. Specjalizuje sie w teorii ekonomii, polityki pienieznej i bilansu platniczego. Prof. Cezary Jozefiak opowiada : Pozniej zajalem sie polityka, ale dalej sledzilem jego losy. Doskonale planowal swoja kariere i byl w tym kon- sekwentny. Pracowal na uczelni. Odchodzil na jakis czas, by wykonac pewne projekty i wracal. Przez pewien czas byl wicewojewoda lodzkim. Zaznaczyl jednak, ze tylko po to, by wykonac pewne zadanie. Gdy skonczyl to, co mial zrobic, zlozyl dymisje. Bylo to bardzo dziwne, bo wladza wciaga ludzi. On jednak mial swoje plany, ktorych sie trzymal. Wicewojewoda lodzkim zostal z rekomendacji "Solidarnosci" w 1993 roku. Wczesniej byl doradca Komisji Krajowej, od czasu, kiedy Marian Krzaklewski zostal przewodniczacym zwiazku. Jako wicewo- jewoda zajmowal sie gospodarka. To byl bardzo trudny okres dla miasta: szalalo gigantyczne bezrobocie, zamykano fabryki wlo- kiennicze. Grabowski z poreki Krzaklewskiego przygotowal program restrukturyzacji dla regionu lodzkiego (korzystal przy tym z pomocy kilku ekspertow). Kiedy jego program nie zyskal akce- ptacji nowego rzadu, podal sie do dymisji. Stefan Niesiolowski ma o nim bardzo dobra opinie : Jesli moge o nim cos powiedziec, to tylko rzeczy dobre. Jest bardzo rzeczowy, konkretny, spokojny i opanowany. Nie mowi zbednych slow. Politycznie nie byl zbyt aktywny. Zawsze stal troche z boku. Ma opinie fachowca, ktory nie angazuje sie w spory polityczne. Pozniej (1993-1997) zaangazowal sie w utworzenie regionalnego Petrobanku. Ze stosunkowo luzno zwiazanej grupy kapitalowej stworzyl bank sredniej wielkosci. Po sprzedazy banku Koreanczykom, nowi wlasciciele chcieli go zatrzymac, ale odszedl, bo nie chcial podpisywac sie pod decyzjami, ktorych nie akceptowal. Jego kolega, dzisiejszy rzecznik prasowy AWS Piotr Zak, wspomina: Pamietam, ze podziwialem sposob organizacji pracy i jasnosc kryteriow, jakie stosowal przy podejmowaniu decyzji jako prezes banku. Jest czlowiekiem niezwykle wymagajacym, przy czym najwiecej wymaga od siebie. Nie toleruje niedorobek. Natomiast Wieslaw Urbanski z Interpressu przypomina sobie : Pozniej poznalem go lepiej podczas zakladania "Nowej Lodzi", takiej samorzadowej koalicji podczas drugich wyborow samorza- dowych w 1995 roku. Odbywalo sie to w jego gabinecie w Petro- banku, ktorego byl prezesem. Polityczna prawica w Lodzi byla wowczas dosyc rozproszona i on byl jednym z jej glownych organizatorow. Nalezy do ludzi, ktorzy - jezeli cos jest nie po ich mysli - maja odwage podjac niepopularne decyzje. Doktoratu Grabowski juz nie robil u prof.Jozefiaka. Rozprawe o mone- taryzmie globalnym pisal u prof.Marka Belki (obecnego doradcy eko- nomicznego Kwasniewskiego). Obaj panowie pozostaja do dzis w dobrych stosunkach. Gdy AWS szykowala sie do
Re: Kwasniewski kontra Zycie
W "Zyciu" ukazala sie reakcja redaktora naczelnego na inkryminowane slowa prezydenckiego prawnika i ministra Ryszarda Kalisza. Oto jej obszerne fragmenty. Katarzyna Po wyroku sadu pierwszej instancji w procesie, jaki "Zyciu" wytoczyl Aleksander Kwasniewski, przez wszystkie media prze- toczyla sie fala analiz, komentarzy i opinii. Glos zabierali politycy, prawnicy, dziennikarze, pisarze, autorytety roznych dziedzin zycia publicznego. [...] Posrod tych rozmaitych wystapien wlasciwie tylko jedno drasty- cznie odbiegalo od pozostalych - zarowno poziomem, jak tonacja, stylem, nawet brzmieniem i barwa glosu. Te calkowicie odrebna wypowiedz wyglosil Ryszard Kalisz, minister pelniacy obowiazki szefa Kancelarii Prezydenta RP. Przypomnijmy, ze pan Kalisz jest z wyksztalcenia prawnikiem, zas w procesie wystepowal takze w roli swiadka, powolanego przez swego pryncypala. Nie chodzi mi bynajmniej o zlosliwosci, ktorych minister Kalisz nie szczedzil zarowno mnie osobiscie, jak i "Zyciu". Pomine jego zarzuty "swiadomych klamstw", ktorych jakoby mielismy sie dopuscic. Puszcze mimo uszu pogrozki, jakie zawarl w innej jeszcze swojej wypowiedzi dla "Trybuny". Machne tez reka na opinie, iz w istocie nie bylismy "dziennikarzami, lecz poli- tykami", krytycznie i negatywnie usposobionymi wobec prezydenta. Mozna by z tego lacno wyprowadzic calkiem logiczny wniosek, ze na miano "prawdziwych dziennikarzy" zasluguja wylacznie zurnalisci zyczliwie basujacy prezydentowi, a jeszcze lepiej dyspozycyjni pochlebcy. To wszystko furda. Bowiem minister Kalisz powiedzial cos jeszcze. Stwierdzil mianowicie z sarkazmem, ze "Zycie" powinno bylo sobie zapewnic swiadkow nie tylko bardziej "wiarygodnych", ale tez "o wyzszym statusie spolecznym". W pierwszej chwili przyjalem te slowa z niedowierzaniem. Moze sie przeslyszalem? Moze minister mial co innego na mysli, a ja opacznie pojalem sens jego wypowiedzi? Jednak liczne telefony, listy i reakcje sluchaczy oraz Czytelnikow upewnily mnie, ze to sie zdarzylo naprawde. Ze nic mi sie nie przywidzialo ani nie uleglem sluchowym omamom. Zastanowmy sie zatem, coz w isto- cie zawiera przeslanie Ryszarda Kalisza. Jest to jezyk pogardy i nienawisci. Nieskrywanej glebokiej pogardy do prostych, zwyklych ludzi. Tych ludzi prezydencki prominent mierzy swoja miara. Nie ma dlan znaczenia, czy sa uczciwi, czy zalgani; prostolinijni czy pokretni. Decydujace znaczenie ma ich spoleczny status: jaka pozycje zajmuja w hie- rarchii urzedowej, intelektualnej, materialnej, czy naleza do finansowej, naukowej badz politycznej elity, czy pelnia wysoka, nobilitujaca funkcje. Minister Kalisz najwyrazniej ma przed oczyma swiadkow "Zycia": ratownikow, ochroniarzy, recepcjonistki, innych pracownikow osrodka w Cetniewie. Nie tai pogardy wobec nich. Dla niego to zapewne plebs i spoleczne niziny. Coz moga reprezentowac tacy ludzie z gminu na tle wynioslych i godnych postaci: prosze, tu minister sportu lub przewodniczacy komitetu olimpijskiego, gdzie indziej posel, ambasador i potezny przedsiebiorca, nie mowiac juz o samym szefie prezydenckiej kancelarii. Niemal wszyscy oni od lat naleza do prawdziwej elity, przez dziesieciolecia rzadzacej "tym krajem". Niemal wszyscy byli czlonkami tak dlugo panujacej PZPR, pelnili odpowiedzialne funkcje w rozmaitych komitetach i egzekutywach. Wszyscy pozostali to - w najlepszym razie - tak zwana "ludnosc". Pomijam fakt, ze posrod swiadkow powolanych przez "Zycie" sa ludzie tej miary, co Zygmunt Lenkiewicz, posel i profesor Jerzy Wuttke, adiunkt Politechniki dr Teresa Zieniawa, dyrek- tor muzeum Elzbieta Lewandowska, redaktor "Polityki" Piotr Pytlakowski. Oczywiscie, maja oni jeden podstawowy mankament. Przypadkowo zaden z nich nie nalezal do partii, nikt z nich nie budowal "przodujacego ustroju". Nie jest to jednak istotne. Zarowno w sumieniu, jak i przed sadem wszyscy sa rowni. Zeznania ratownika, recepcjonistki i ochro- niarza sa tyle samo warte, co oswiadczenia ministra, adiunkta, czy profesora - pod warunkiem, ze sa prawdziwe. Mam identyczny szacunek dla odwagi i prawdomownosci ratownika Marka Haberki i profesora Jerzego Wuttke. To jest autentyczne kryterium. Status spoleczny, pelniona godnosc czy tytul naukowy nie maja tu nic do rzeczy. Rownie dobrze mozna wyobrazic sobie sprze- dajnego posla badz wiarolomnego docenta. [...] Naprawde Ryszard Kalisz obrazil wszystkich bez wyjatku swiadkow "Zycia". Zarzucil im klamstwo, odsadzil od czci i wiary. Wszelako jego dywagacje na temat niskiego statusu spolecznego odslonily uczucia pogardy, jakie wobec zwyklych ludzi zywila "czerwona arystokracja" wladzy i pieniadza. [...] Swiadek Ryszard Kalisz bodaj jeden jedyny raz w tym procesie powiedzial prawde. Wreszcie niczego nie udawal. Pofolgowal sobie, bez cienia obludy, z brutalna szczeroscia. Dedykuje mu rownie szczerze fragment wiersza Czeslawa Milosza. Ten sam, wykuty w zelazie na pomniku Stoczniowcow w Gdansku: "Ktory skrzywdziles czlowieka prostego". (C)
Re: Premier z klasa
Andrzej Szymoszek pyta dlaczego premier Buzek konczy prawdopodobnie swoja misje : No wlasnie, ale dlaczego konczy? Dlaczego od paru dni mowi sie o dymisji premiera jako jednym z warunkow dalszego funkcjonowania koalicji? A jak ktos z AWS rzucil, ze skoro Buzek, to moze by tak dla rownowagi rowniez Balcerowicz odszedl, to spotkalo sie to prawie ze z wysmianiem ze strony rzecznika UW Potockiego, ze niby dlaczego Balcerowicz? A dlaczego Buzek? Dlaczego sam powiedzial, iz gotow jest ustapic? Do jakiego bledu sie tym samym przyznal? Malgoska, jak zwykle zmalpowala. Ja juz w sobote pisalam, ze premier Buzek jest politykiem duzego formatu, glownie dlatego, ze oprocz kultury i rozsadku prezentuje rzadka w polityce rzecz, a mianowicie uznaje etyke jako wazny element w dzialanosci publicznej. I to sie wyczuwa, szczegolnie w trudnych chwilach. Nie mam zamiaru przypominac Andrzejowi elementarza politycznego, zasad dzialania systemu demokratycznego, pisac o tym, jakie sa fazy konstruowania koalicyjnego kompromisu (pamietajac o roli malej partii bedacej tzw. jezyczkiem u wagi), wspominac jakie wady ma w warunkach polskich formowanie rzadu mniejszosciowego (moim zdaniem oczywiste samobojstwo polityczne). A Balcerowicz nie jest bynajmniej czlowiekiem sklonnym do kompromisow. Wszystko wskazuje na to, ze Unia Wolnosci usiluje wykorzystac do maksimum sytuacje i zmusic AWS do przyjecia wszystkich jej zadan. Krotko mowiac, do politycznego podporzadkowania jej sobie. UW rozgrywa oczywisty atut, polegajacy na tym, ze w kazdej chwili to co zrobila w Warszawie moze wlasciwie zrobic w skali panstwa. Jakis czas temu "Rzepa" poinformowala, ze UW juz uzgodnila z SLD wielkosc okregow wyborczych w nowej proporcjonalnej ordynacji wyborczej (wedlug systemu d'Hondta) i liste krajowa. Moim zdaniem stratedzy Unii juz podjeli decyzje, nie tyle koalicji z SLD, ale zrobienia wszystkiego, aby doprowadzic do mozliwie jak najwiekszej kleski wyborczej AWS, glownie jego "twardego jadra" zwiazanego z Marianem Krzaklewskim. W ten sposob mogliby liczyc na przejecie znacznej czesci elektoratu AWS. Mysle o elektoracie centroprawicowym, ktory da sie przekonac przez prawa czesc Unii i przychyne jej, potezne media. Wtedy dopiero beda odpowiednio atrakcyjnym partnerem dla SLD, znacznie silniejszym niz byla poprzednio PSL. Podejrzewam, ze ten zamysl realizuje wspolnie z Unia czesc AWS powiazana z marszalkiem sejmu Maciejem Plazynskim. To sie kiedys nazywalo "piata kolumna". Gdyby wszystko co zrobil bylo sluszne i swietne, to dlaczego mialoby sie mowic o dymisji Buzka? I to on sam osobiscie? Dlaczego "maly" zrobil sie taki bezczelny i "duzemu" stawia warunki? Hmmm. Andrzeju, to o czym myslisz wskazuje, ze chcesz zastosowac filozofie sierzanta, a do zrozumienia mechanizmow tej zlozonej gry potrzebna jest filozofia generala. ;-) Katarzyna
Rzad bez Balcerowicza i Geremka ?
Kiedy nad Krakowem przechodzila gwaltowna wiosenna burza Unia Wolnosci podejmowala w Palacu Kultury w Warszawie decyzje o wy- cofaniu swoich ministrow z rzadu. W poniedzialek zloza wiec dymisje na rece premiera Jerzego Buzka : Balcerowicz, Geremek, Syryjczyk, Suchocka i Onyszkiewicz. Premier moze teoretycznie dymisji nie przyjac, wtedy sprawa trafia na biurko prezydenta. Ale premier moze tez ich decyzje zaakceptowac. I wtedy sa dwa wyjscia: rzad mniejszosciowy kierowany przez premiera Buzka, albo dalsze rozmowy koalicyjne i byc moze zmiana na stanowisku prezesa Rady Ministrow. Na posiedzeniu Rady Unii Wolnosci byl obecny m.in. Wladyslaw Bartoszewski, ktory byl stanowczo przeciwny wychodzeniu unijnych ministrow z rzadu Jerzego Buzka. Dzis rano premier Buzek mial w Zakopanem godzinny wywiad dla radia Zet. Rozmawial z nim red. Krzysztof Skowronski. Premier wyjasnial po kolei swoje decyzje z ostatnich miesiecy. Mowil jasno, przejrzyscie i bez niedomowien. Nie pomijal wlasnych bledow, ale zwracal tez uwage na trudnosci na jakie w swej pracy napotykal, takze trudnosci we wspolpracy z koalicjantem. Jego zdaniem koalicja posierpniowa powinna dzialac do konca sejmowej kadencji. On stawia swa osobe do dyspozycji, i w momencie uzgodnienia przez koalicje nowego kandydata na urzad prezesa Rady Ministrow natychmiast poda sie do dymisji. Jerzy Buzek pokazal kolejny raz, ze jest politykiem z wielka klasa. Byl po prostu soba, bez tej sztampy ktora zwykle emanuja politycy wypowiadajac sie publicznie. W porannej audycji radia Plus wystapil unijny posel-mecenas Edward Wende, ktory reprezentowal stanowisko koniecznosci dalszej wspolpracy koalicyjnej z AWS. Ja natomiast uwazam decyzje Rady Unii Wolnosci za pociagniecie taktyczne. Tu idzie o przycisniecie koalicjanta do sciany. Unia z koalicji z AWS na pewno do zimy nie wyjdzie. Wybory parlamen- tarne beda chyba przed nastepnymi wakacjami. Katarzyna -- p.s. Zeby bylo jasne, podzielam opinie ze Boguslaw Grabowski jest dobrym kandydatem na nowego premiera.
Oswiadczenie Rady Etyki Mediow
Motto: Jezeli mamy do czynienia z sytuacja, ze cala ugrupowania "graja" na destabilizacje panstwa, a z drugiej strony ekipy rzadzace pozwalaja sobie na kardynalne czasem bledy, to rzeczywiscie czytelnikowi, widzowi, sluchaczowi trudno sie w tym zorientowac. Rola dziennikarza w takim stanie rzeczy jest bardzo zobowiazujaca i bardzo mnie martwi to, ze ogromny procent naszych dziennikarzy i szefow naszego dziennikarstwa, to sa ukryci politycy. Stefan Bratkowski To co sie dzieje w telewizji publicznej (TVP1, TVP2) i w Polskim Radiu (PR1- szczegolnie poranne "Sygnaly Dnia" i "Muzyka i Aktu- alnosci",w mniejszym stopniu PR3) przechodzi wszelkie granice dziadostwa. Takich manipulacji, jakich dopuszczaja sie te srodki przekazu trudno chyba szukac w jakichs podobnych instytucjach, zyjacych z budzetu, w demokratycznych krajach. Demagogia posunieta do absurdu. Polska ich zdaniem znajduje sie na skraju przepasci, zarowno politycznej, jak gospodarczej i cywilizacyjnej. Z senty- mentem wspomina sie minione czasy malej stabilizacji. Sobotnia "Rzeczpospolita" drukuje oswiadczenie Rady Etyki Mediow: W dziesiec lat po przemianie ustrojowej, ktora przyniosla Polsce wolnosc oraz warunki budowania demokratycznego panstwa, Rada Etyki Mediow apeluje do srodowisk prasy, radia i telewizji, zwlaszcza zas do mediow publicznych, o podjecie dyskusji nad stylem i poziomem uprawianego w nich dziennikarstwa. Kontrolowanie czystosci zycia politycznego i przejrzystosci procesow gospodarczych, pietnowanie postaw nieetycznych, niedociagniec, naduzyc i korupcji, jest sprawa zasadnicza, ale nie jest jedyna funkcja, wylacznym celem uprawianego przez nas zawodu. Tzw. dziennikarstwo drapiezne, agresywne, owocujace tekstami i wypowiedziami bulwersujacymi opinie publiczna, jakze czesto bez pokrycia w faktach i bez dosta- tecznych ku temu powodow, nie powinno byc glownym sposobem informowania spoleczenstwa i uprawiania publicystyki. Przeslaniem naszego zawodu jest przede wszystkim dobro odbiorcy, pierwszym kryterium zas, zapisanym w Karcie Etycznej Mediow, jest taki sposob przekazywania tresci i komentowania informacji, aby pomagal odbiorcy zrozumiec otaczajaca go rzeczywistosc i rozpoznawac, co w niej najwazniejsze, a co drugorzedne. Dotyczy to rowniez - a moze przede wszystkim - kreowania opinii o wlasnym panstwie i spoleczenstwie. Tymczasem sytuacja jest taka, ze o wiele lepiej niz my sami, pos- trzegaja nas inni. Dlaczego tak jest? Warto sie nad tym zastanowic. W "Plusie/Minusie" jest tez redakcyjna dyskusja o tym oswiadczeniu. Uczestniczy w niej red. Barbara Czajkowska z TVP, ktora broni swo- jej firmy. Sama Czajkowska jest jedna z lepszych dziennikarek telewizyjnych (ale nie udalo sie jej wyegzekwowac odpowiedzi na tzw. trudne pytania od Leszka Millera[*]), ale zupelnie sie z jej wyrazonym w dyskusji stanowiskiem nie zgadzam. Mozna podac przyklady programow prowadzonych zupelnie skandalicz- nie, jak "Wydarzenia Tygodnia" Marka Maldisa w programie drugim i "Tygodnik Polityczny Jedynki" Andrzeja Kwiatkowskiego, w ktorym kompromituja sie takze trzej inni dziennikarze. Katarzyna [*] cytat z programu Barbary Czajkowskiej "Linia specjalna" : Czajkowska: Ale ucieka Pan od odpowiedzi na pytanie. Prosze odpowiedziec: po co Pan z Aleksandrem Kwasniewskim i Wieslawem Huszcza jezdzil na Krym latem 1991 roku, bezposrednio przed puczem Janajewa ? Miller :[wyjmuje z kieszeni kartke i zaczyna odczytywanie dluzszego oswiadczenia w innej sprawie] Czajkowska: [usiluje mu przerwac] Miller :[czyta bez zmruzenia oka dalej]
Re: Kwasniewski kontra Zycie
Andrzej Szymoszek oznajmil : Slynny proces Kwasniewski kontra "Zycie" zakonczyl sie zwyciestwem prezydenta.[...] Przypomne, ze chodzilo o nadmorskie kontakty Kwasniewskiego z Alganowem, rosyjskim szpiegiem, znanym ze "sprawy Oleksego". Dziennikarze Zycia dowodzili przy pomocy swiadkow, ze panowie K. i A. byli w tym samym czasie w tym samym pensjonacie "Rybitwa" w Cetniewie, ich pierwszy artykul nosil tytul "Wakacje z agentem". Prezydent tymczasem przedstawil dowody, ze wyjechal stamtad przed przyjazdem Rosjanina. Wiarygodnosc zeznan swiadkow i dowodow Kwasniewskiego ocenil sad i wydal w poniedzialek wyrok. Badzmy bardziej dokladni. Dokladnie to wygladalo tak, ze sedziowie uznali, ze autorzy artykulu zbierajac materialy "dochowali starannosci, ale nie dopelnili obo- wiazku rzetelnosci". Czytalam wszystkie dostepne mi artykuly, ale nikt z ekspertow prawnych nie umial wyjasnic, co tez by to mialo praktycznie znaczyc. I moglabym nad powyzszym przejsc do porzadku dziennego, gdyby nie ponizszy komentarz Andrzeja, ktory swoim zwyczajem splycil, rozmydlil i jednostronnie zinterpretowal problem : Pod koniec procesu "Zyciu" nie chodzilo juz o uzasadnienie, ze rzeczywiscie Kwasniewski cos z Alganowem knul, a ze otrzymawszy okreslone informacje, mieli prawo napisac to, co napisali. Czyli nawet jesli nie byla to prawda, to przynajmniej cos wiarygodnego. Tak jakbym ja zadzwonil teraz do redakcji, ze w Parku Szczytnickim siedza w tej chwili na lawce Kwasniewski i Alganow i o czyms cicho rozmawiaja po rosyjsku, a potem jeszcze piec namowionych przeze mnie osob, no i na drugi dzien ukazuje sie artykul: "Spotkanie we wroclawskim parku". No dobrze, Andrzej Szymoszek ma oczywiscie prawo do opierania sie tylko na jednej ulubionej gazecie, albo polskiej telewizji. Ale oprocz Andrzeja sa na szczescie inni, ktorzy sa sklonni zadac sobie troche wiecej trudu, aby lepiej rozumiec rzeczywistosc. Przytocze troche opinii w tej sprawie, najlepiej - aby uniknac posadzenia o stronniczosc - opinii osob dla ktorych "Zycie" nie jest prawdopodobnie pierwszym czytanym dziennikiem. ~~~ Andrzej Krajewski - wiceprezes Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich: Sad dokonal dosc niezwyklej interpretacji artykulu 12 prawa prasowego, stwierdzajac, ze dziennikarze nie dochowali rze- telnosci, rozumianej jako odpowiedzialnosc za slowo. Odpo- wiedzialnosc za slowo w ogole nie wystepuje w artykule 12 prawa prasowego. Jednoczesnie sad zaznaczyl, ze dziennikarze zachowali szczegolna starannosc, sprawdzili zgodnosc z prawda posiadanych informacji, i co wazne, podawali zrodlo cytatow. W dodatku dziennikarze probowali sie skontaktowac z opisy- wana osoba, czyli Aleksandrem Kwasniewskim. To bardzo wazny element sumiennosci zawodowej. Byc moze pisemne uzasadnienie wyroku pozwoli nam lepiej zrozumiec motywy, jakimi kierowal sie sad. Na podstawie tego, co wiem dzisiaj, wydaje mi sie, ze sad stanal na stanowisku, ze nawet jesli sie ma zeznania dziesieciu osob, to trzeba jeszcze zeznan jedenastego swiadka, lub kolejnych, jesli chodzi o aktualna glowe panstwa. Stwierdzil w ten sposob, ze glowie panstwa przysluguje szczegolna ochrona. Na swiecie jednak tendencja jest odwrotna. W sprawie "Zycia" sad stanal na stanowisku, ze pierwszorze- dne znaczenie maja dokumenty, a zeznania bardzo wielu osob zupelnie zignorowal. Jednak nie udalo sie wykazac, ze swiad- kowie klamia. Zdecydowanie zapedzil sie prezydencki prawnik Ryszard Kalisz, mowiac, ze dziennikarze dzialali w zlej wierze. Przewod sadowy absolutnie tego nie wykazal. Prze- ciwnie, potwierdzil intensywne dzialania dziennikarzy, by zweryfikowac fakty. Zyczylbym sobie, zeby kazdy artykul w polskiej prasie byl tak starannie udokumentowany. prof.Antoni Kaminski - prezes polskiego oddzialu Transparency International : To orzeczenie nie swiadczy dobrze o stanie sadownictwa. Mam wrazenie, ze przed sadem amerykanskim sfabrykowana procedura dowodowa nie obronilaby sie. Tymczasem my wla- sciwie nic nie wiemy o sprawie. A skoro nie ma w sprawie jasnosci, to i wyrok moze budzic watpliwosci. Rzetelnosc dziennikarska zostala dochowana, ale i tak trzeba prze- prosic prezydenta, choc nie wiadomo za co. Niby za to, ze sie go oskarzylo, ze znal Alganowa. Ale znow, nie wiadomo, czy gral z nim w tenisa, czy nie. Poza tym, ze sa swiadkowie, ktorzy zeznaja falszywie, tylko nie wiadomo, po ktorej stronie. Poniewaz swiadkowie prezy- denta sa ze soba powiazani, osobiscie lub sluzbowo, wiec maja wiekszy interes w tym, by zeznawac na jego korzysc niz swiadkowie "Zycia", ktorzy sa przypadkowymi osobami. Jerzy Wierchowicz - adwokat, szef Klubu Parlamentarnego UW Spodziewalem sie innego rozstrzygniecia. Sledzac przebieg procesu widzialem nadzwyczajna starannosc autorow w zbieraniu materialow. Bardzo wysoka byla tez jakosc dowodow ze strony "Zycia". Sad jest
Szczury uciekaja z okretu
Media elektroniczne, ktore w przytlaczajacej wiekszosci sa w rekach ludzi SLD (TV), PSL (Radio) i Unii Wolnosci jazgocza od kilku juz dni o premierze - zamachowcu. To samo pisze prasa SLD i Unii Wolnosci. Poczytajmy (w skrocie), co pisze prasa sprzyjajaca premierowi, ktora stanowi mniejszosc. Na poczatek jedno wprowadzajace zdanie pochodzace z porannej wypowiedzi dla Radia Plus posla AWS (SKL) Jana Rokity z Krakowa, ktory odniosl sie m.in. do wczorajszego publicznego, ostrego ataku wicepremiera Balcerowicza na premiera Buzka (PR1, PR3) Katarzyna Jan Rokita - negocjator AWS w rozmowach z Unia Wolnosci, odnoszac sie do radiowej wypowiedzi Leszka Balcerowicza [PR1] : Leszek Balcerowicz jest jak malutkie dziecko, ktore grozi, ze zabierze wiadereczko i odejdzie obrazone z piaskownicy, w ktorej z luboscia taplalo sie przez ostatnie 3 lata. ~~~ Julia Pitera - czlonkini walczacej z korupcja "Transparency International, Tygodnik "Nowe Panstwo" : Problem warszawski urodzil sie juz w 1994 roku, kiedy za czasow koalicji SLD-PSL powstala koszmarna "ustawa warszawska", ktora stworzyla wowczas trzyszczeblowy sa- morzad dla gminy Centrum, bo jeszcze bez powiatu i wo- jewodztwa. Juz wowczas ludzie kompletnie sie pogubili. Balagan byl skrzetnie wykorzystywany przez rozmaite grupy interesow. Natomiast politycy parlamentarni - uwazajac, ze to sprawa lokalna - nigdy na serio nie zajeli sie tym problemem. SLD-owcy i niektorzy unijni radni mowia o "stanie wojennym" w stolicy. Jednakze zamach na demokracje jest juz zawarty w ustawie warszawskiej przyjetej szesc lat temu przez koali- cje SLD-PSL i Unie Wolnosci. Zmora warszawskiego samorzadu jest to, ze nie dziala on jak samorzad, ktorego celem jest zaspokajanie potrzeb publicznych. Tymczasem miasto stoleczne Warszawa na roznych szczeblach samorzadu zachowuje sie jak spolka z ograniczo- na odpowiedzialnoscia. ~~ Anatol Arciuch - Tygodnik "Nowe Panstwo" : No i doczekalismy sie. Ledwo polska demokracja zdolala nieco okrzepnac przez minione dziesiec lat, a tu zawisla nad nia czarna chmura dyktatury. Z chmury zas lunela ulewa, zatruta niczym czarnobylski deszcz, ktora zmyla eseldowskiego burmistrza gminy Centrum, a kto wie, czy nie splucze tez z foteli niektorych innych tamtejszych dygnitarzy. Tak oto premier Buzek ukazal swe prawdziwe, odrazajace oblicze pogromcy demokracji i samorzadnosci, tyrana majacego sobie za nic nie tylko prawo, ale - o zgrozo! - takze interesy Unii Wolnosci. Podobnie jak interesy najbardziej umilowanej przez Polakow (przynajmniej tak wynikaloby z sondazy) partii III Rzeczypospolitej, koalicyjnego partnera tejze Unii w Warszawie - SLD. Unia stawia na kleske wyborcza AWS. I to zarowno w wy- borach prezydenckich, jak i parlamentarnych. Silna AWS na pewno nie wybaczy unitom ich zdrady. Unia, aby w jakiejkolwiek formie utrzymac sie przy wladzy, moze wiec liczyc tylko na cud... albo centrolewicowa "wielka koalicje" z SLD. I wlasnie warszawska combinazione zmontowana przez Pawla Piskorskiego miala byc - jak sie wydaje - laboratoryjna proba organizacji, dzialania - i trwalosci - takiej koalicji w skali ogolnokrajowej. Stad zapewne taka wscieklosc unijnych "pragmatykow" na decyzje premiera burzaca ten prototypowy uklad. I stad byc moze zadziwiajaca, jak dotychczas, dyskrecja w tej sprawie "etosowcow" Unii. ~ Marek Michalowski - dziennik "Zycie" : Mamy rzadowe trzesienie ziemi. Czule gieldowe i kantorowe sejsmografy natychmiast zareagowaly. Na rynku walutowym zloty chwieje sie, zmieniajac w ciagu dnia swoj kurs o kilkanascie groszy. Paniczna wyprzedaz akcji polskich spolek odnotowano na warszawskim parkiecie, ktorego glowny wskaznik spadl wczoraj do rekordowo niskiego poziomu. Nerwowe reakcje rynkow walutowego i gieldowego nie dziwia. Zawsze tak sie dzieje, kiedy nerwowo zachowuja sie politycy, zwlaszcza skupieni w partii, ktorej jedno z wyborczych hasel brzmialo przed laty "Sila spokoju". To przedstawi- ciele UW zawsze podkreslali, ze sa partia ludzi odpowie- dzialnych, a Leszek Balcerowicz twierdzil, ze nie moze kandydowac na prezydenta, bo czuje sie osobiscie odpowie- dzialny za gospodarcza transformacje. Teraz zapomnial nagle o swojej misji za sprawa awantury w warszawskiej gminie Centrum. Okazuje sie, ze dla Balce- rowicza to wystarczajaco wazny powod, aby pozwolic na doprowadzenie do rozregulowania gospodarki, ktora mial sie opiekowac. ~~ Jan Pietrzak - "Tygodnik Solidarnosc" : Trafila sie ostatnio warszawiakom heca az milo. Dzien kazdy przynosi kolejne odslony farsy pt."Falszywy burmistrz kontra prawdziwy komisarz". 260 radnych gminy Centrum pozbawionych nieoczekiwanie codziennych diet,
Moj obraz polskiego rynku prasowego
Specjalnie dla pana Michala z Hong-Kongu sporzadzilam taki wykaz. Jest on wynikiem moich spostrzezen i nie pretenduje bynajmniej do jakiegos wykazu wzorcowego. Moze ktos zechce uzupelnic, albo skorygowac. Katarzyna ~~ Bez Dogmatu - kwartalnik kulturalno-polityczny, ostro lewicowy (niekiedy oceniany jako ultralewicowy) skupiajacy sie na "przeciwdzialaniu: klerykalizacji zycia publi- cznego, ideologizacji prawa, wprowadzania indoktry - nacji religijnej do wychowania szkolnego itp., stanowi forum srodowisk wolnomyslicielskich i humanistycznych Fakty i Mity - Dwutygodnik (?), bardzo agresywny, skupia sie na tropieniu przekretow i sensacji w zyciu duchownych i Kosciola, pisuje w nim morderca ks. Popieluszki Grzegorz Piotrowski, NIE - wiadomo Dzis - miesiecznik kierowany przez Rakowskiego, propagujacy amnezje historyczna, populizm i gloryfikujacy okres PRL, Tygodnik Angora - tematyka szeroka, przedrukowuje artykuly z innych pism, drukuje tez wlasne, z ktorych artykuly red. Rozyckiego skupiaja sie glownie na krytyce Kosciola, Trybuna - dziennik SLD (redagowany przez posla Urbanczyka) Przeglad - tygodnik zwiazany z SLD (redagowany przez zaufanego Aleksandra Kwasniewskiego - Jerzego Domanskiego) Przeglad Tygodniowy - tygodnik zwiazany z SLD, Polityka - wiadomo Gazeta Wyborcza - wiadomo Tygodnik Powszechny - wiadomo Rzeczpospolita - wiadomo Wprost - wiadomo Tygodnik Solidarnosc - wiadomo Dziennik Polski - najwieksza gazeta w Krakowie Nowe Panstwo - tygodnik umiarkowanie konserwatywny (chyba trzeci w tej chwili tygodnik na rynku po Polityce i Wprost), posiada dodatek "Posttygodnik Nowozytny" redagowany przez Roberta Tekieli, Czyta sie go bardzo dobrze. Tygodnik AWS - ilustrowany, wydawany przez malopolski AWS, porusza zwykle szeroka tematyke, w tym spoleczna, Zycie - wiadomo Gazeta Polska - tygodnik Piotra Wierzbickiego, popiera integracje z UE, sprzyja Balcerowiczowi, popiera lustracje, wydrukowal niedawno dokumenty NIK, skierowane do prokuratury w 1992 roku obciazajace osobiscie A.Kwasniewskiego, krytykuje postkomunistow, ale takze narodowcow, popiera kandydature Krzaklewskiego. Glos - tygodnik Katolicko-Narodowy (nierozprowadzany przez RUCH) antykomunistyczny, nie zwalcza integracji z UE, ale krytykuje czesto unijna biurokracje i pomysly wspolnego europejskiego rzadu, posiada dobry dzial historyczny, czesto podaje precyzyjne informacje, ktorych nie drukuja nawet wysokonakladowe dzienniki, popiera nieoficjalnie Krzaklewskiego, Najwyzszy Czas - tygodnik konserwatywno-liberalny Janusza Korwina - Mikke, zwiazany z UPR, Nasz Dziennik - wiadomo Nasza Polska - tygodnik Piotra Jakuckiego, przeciwny integracji Polski z UE, przeciwny prywatyzacji, krytykuje bardziej UW, niz SLD, komentarze w ostrym tonie, w stalym konflikcie ze srodowiskiem GW, popiera kandydature Lopuszanskiego. Mysl Polska - tygodnik Stronnictwa Narodowego, bliski PSL - reprezentuje moim zdaniem tradycyjne podejscie Endecji, antyniemiecki, prorosyjski, popiera kandydature gen.Wileckiego. To tyle, Katarzyna == P.S. Adam Michnik napisal po poludniu list do PAP-u, w ktorym przeprosil za swoje dzisiejsze wypowiedzi w sadzie.
Re: Analiza MAtematyczna -- logarytm naturalny
Wlodek Holsztynski prosi o dowod : WNIOSEK. Logarytmn jest funkcja rosnaca. W szczegolnosci log(x) 0 dla x 1 oraz log(x) 0 dla 0 x 1. DOWOD zostawiam dla przyjemnosci Polandelowiczow. == Moze cos w tym rodzaju : Zakladam, ze : x0, y0, oraz xy , czyli : x = y + d, gdzie d0 ; Wowczas : log(x) = log(y+d) = log [y*(1+d/y) = = log(y) + log(1+d/y)(1) Lecz na podstawie Twierdzenia L4 mamy : log(1+d/y) d/(y+d) 0 (2) z (1) i (2) wynika, ze: log(x) log(y)cbdo Katarzyna
Jeszcze raz reklamy
Czego to ludziska nie skojarza. Okazuje sie, ze w pogoni za pieniadzem mozna wszystko... Gdzies tydzien temu pojawily sie w krajowych gazetach, m.in. w "Rzeczpospolitej", reklamy urzadzen czyszczacych pt. "Czysc z glowa". Jako element graficzny uzyto w nich znanego zdjecia z konferencji Jaltanskiej pokazujacego mezow stanu z Jozefem Wisarionowiczem na czele. Obok nawiazano do okreslenia "stali- nowskie czystki" oraz jednoczesnie do popularnego zwiazku frazeologicznego "robic cos z glowa". Wywolalo to reakcje czytelnikow. Jeden z nich napisal: Przyznam, ze jednoczesne nawiazanie do stalinowskich czystek oraz do zwiazku frazeologicznego ("robic cos z glowa") swiadczy jak najlepiej o blyskotliwosci i pomyslowosci autorow reklamy urzadzen czyszczacych. Wydaje mi sie jednak, ze zartobliwa lekkosc, z jaka odwolano sie do "czystek", jest trudna do przyjecia. Owe "stalinowskie czystki" to przeciez de facto ludo- bojstwo, ktorego ofiara padly miliony osob rozstrze- lanych w lagrach lub wiezieniach. Co wiecej - dzialo sie to zaledwie kilkadziesiat lat temu; w Polsce i na calym swiecie zyja jeszcze osoby, ktorych bliscy stracili zycie w wyniku tych czystek. No ale przeciez redakcja nie bierze za tresc reklam zadnej odpowiedzialnosci. Katarzyna
Polemika Rakowski-Milewicz
= Mieczyslaw Rakowski - miesiecznik "Dzis" [marzec 2000] : [...] W rozmowie z Leszkiem Millerem redaktorzy "Gazety Wyborczej" Adam Michnik i Pawel Smolenski zaproponowali nowa regule polskiej demokracji: ...ludziom PRL, choc maja pelnie praw demokra- tycznych jednak w penych sytuacjach mniej wolno... lub formulujac inaczej: ...kazdy ma takie same prawa, wolno wam wygrac wybory, rzadzic, byc w opozycji. Chodzi tylko o samoograniczenie. Mielismy juz samoograniczajaca sie - raczej tylko w teorii - rewolucje, teraz pojawia sie postulat samoograniczajacej sie opozycji. Problem zostal postawiony malo wyraziscie, z niedopowie- dzeniami. Nie jest jasne, czego to ma byc "mniej wolno", o jakie "pewne sytuacje" chodzi i o jakich "ludzi PRL". Tego ostatniego mozna sie domyslac - "mniej wolno" takim jak Leszek Miller, czyli tym dzialaczom SLD, ktorzy byli czynni politycznie w PZPR i PRL do konca. Tacy, ktorzy PZPR opuscili wczesniej i przylaczyli sie do opozycji, jak np. Bronislaw Geremek czy Leszek Balcerowicz, juz nie musza sie samoograniczac. Im wiecej wolno, moze nawet wszystko. Oczywiscie w oczach "Gazety Wyborczej" - Mariusz Kaminski lub "Gazeta Polska" mieliby na ten temat inne zdanie. [...] Od 1956 r. w Polsce zakres niezaleznosci byl systematycznie poszerzany, nie tylko, i nie tyle w rezultacie presji od- dolnej, co swiadomej polityki rzadzacych. Trwal ten proces detotalizacji i rozluzniania dyktatury, glownie poprzez liberalizacje, czyli wycofywanie sie panstwa z roszczen do regulowania i kontrolowania wszystkich dziedzin zycia. W polityce polskiej scieraly sie - podobnie jak w XIX wieku - dwa nurty: realistyczny i romantyczny. Walczyly ze soba, ale i wspoldzialaly. Jednemu przyswiecala etyka odpowiedzialnosci i etos skutecznosci, drugiemu etyka intencji i etos walki. Pomyslny zwrot ku pelnej suweren- nosci i demokracji w 1989 r. byl nie tylko rezultatem po- rozumienia obu nurtow, lecz takze obopolnych, choc przez dlugi czas zantagonizowanych, wysilkow. = Ewa Milewicz - "Gazeta Wyborcza" [16 maja 2000] : W redakcyjnym artykule wstepnym "Dzis" [marzec 2000] jest napisane: Od 1956 roku w Polsce zakres niezaleznosci byl systematycznie poszerzany, nie tylko i nie tyle w rezultacie presji oddolnej, co swiadomej poli- tyki rzadzacych. Autor tak widzianej historii PRL twierdzi tez, ze od 1956 r. nastepowala detotalizacja i rozluznienie dyktatury. Co czlowiek wrazliwy na slowo i klimat czul, obserwujac owo "systematyczne poszerzanie", pokazuja "Dzienniki" re- daktora naczelnego "Polityki" z 1968 roku. Rakowski odczu- wal lek: Gdzies na dnie duszy czai sie strach, by notatki nie wpadly w niepowolane rece i nie zostaly wy- korzystane przeciwko mnie. Autor pisze, ze zakopuje swoje dzienniki w lesie mazurskim, a kopie przesyla za granice. Nie zdaje sobie sprawy, ze jest swiadkiem rozluznienia rezimu. Pisze o polityce "goryli" - ze budzi ona jego wstret i ze przypomina mu stalinizm. W 1968 roku, czyli w 12. roku tego poszerzenia i detotali- zacji, kierownictwo partii zajmowalo sie ocena przedsta- wienia "Dziady" - i to nie tylko jego walorami artystycznymi, ale i didaskaliami. Przedmiotem szczegolnego zainteresowa- nia Biura Politycznego byly bowiem oklaski, ktorymi widow- nia obdarzala rezysera Kazimierza Dejmka i jego aktorow. Rakowski pisal w "Dziennikach" : Przedstawienie spotkalo sie z surowa ocena kierownictwa partyjnego. Okreslono je jako blad polityczny. Nie tylko duchem zajmowalo sie owo Biuro Polityczne. Takze turystyka i zywieniem. Kliszko, aby uzasadnic bezsens jedze- nia miesa, dowodzil na posiedzeniu Biura Politycznego, ze przed wyjsciem w gory lepiej jesc kasze manna niz mieso. [...] Czy zastrzelenie gornikow z Wujka to detotalizacja? Raczej widac w tym realizm, bo wladza, ktora zastrzelila, nie za- brala sie do wyjasnienia sprawy od razu, tak jak w 1984 r. zabrala sie do sledztwa po zabiciu ks.Jerzego Popieluszki. W ramach tego realizmu zginely, lub podmienione zostaly luski z amunicji wystrzelonej przed Wujkiem. Dzis tamtych wydarzen nie da sie procesowo wyjasnic. Pozostalo skladanie kwiatow, renty dla rodzin zamordowanych gornikow, choc formalnie biorac - proces wciaz sie toczy. [...] Trzeba przyjac, ze powstanie rzadu Mazowieckiego nie bylo laskawym darem PZPR, ale ze to bylo wyszarpane przez "presje oddolna" Biuro Polityczne uwazalo, ze inicjatywa koalicji OKP-ZSL-SD "stwarzala niebezpieczenstwo otwarcia kryzysu rzadowego, a zarazem byla proba przekreslenia dorobku Okraglego Stolu i postawienia pod znakiem zapytania trwa- losci osiagnietych porozumien" ["tajne dokumenty Biura Politycznego i Sekretariatu KC. Ostatni rok wladzy 1988- 1989] SLD kultywuje swoja pamiec niemowlecia i
Prometeusz w onucach
Spelniam prosbe. K. -- Forwarded message -- Date: Sun, 21 May 2000 17:37:26 +0200 (DFT) From: Malgorzata Zajac rower To: [EMAIL PROTECTED] Cc: [EMAIL PROTECTED] Subject: Prometeusz w onucach Jakis czas temu Barbara Labuda zaapelowala do bonzow SLD, aby wyciagneli juz tego trupa ze swojej szafy i przewietrzy- li ja. Szefowie SLD chlodno przyjeli apel pani minister, udajac ze szafa jest pusta. Do tematu wraca dzis abp. Jozef Zycinski, ktory jako filozof, badal ostatnie fazy tworczego marksizmu. Podrzucam jego ostatni felieton z weekendowego "Plus/Minusa [20/21 maja 2000, nie ma go w wersji sieciowej]. Malgorzata -O-O-O- W okolicznosciowych komentarzach do najnowszej historii Polski pojawiaja sie sporadycznie ogolnikowe uwagi o zlu wyrzadzonym w imie hasel lewicy albo nawet o trupach w szafie. Potem zas mija czas i okazuje sie, ze jedyna reakcje na odor wydawany przez wspomniane trupy stanowi troska o uszczelnienie szaf. Towarzysza jej wyjasnienia, ze w spoleczenstwie liberalnym kazdy moze trzymac w szafie cokolwiek zechce i nikomu nie musi sie z tego powodu tlumaczyc. Niezaleznie od sugestywnosci tych wyjasnien, pozostaje faktem, ze niektore deklaracje i apele wyglaszane w pejzazu z trupem w szafie przybieraja postac groteski. Kiedy wiec slysze, jak niedawni piewcy muru berlinskiego przemawiaja dzis jezykiem zatroskania o zjednoczenie Europy, chcialbym, zeby swa troska objeli te wyczyny wlasnej formacji, ktore stanowily zaprzeczenie zarowno ducha jednosci, jak i europejskich manier. Ich relikty funkcjonowaly jeszcze po upadku PRL. Juz w czasie rzadow Tadeusza Mazowieckiego zaproszono do Polski prof. Jana Kulakowskiego, obecnie pelnomocnika rzadu odpowiedzialnego za sprawy integracji europej- skiej. Resort MSW, zywiac przekonanie, ze nowy premier winien pelnic funkcje dekoracyjne, zatrzymal prof. Kulakowskiego przez dwie godziny na lotnisku, organi- zujac mu rewizje osobista i wywolujac wsrod towarzy- szacych gosci z zagranicy pelne konsternacji komentarze o barbarzynskich metodach dzialania nowych wladz. Tamta zenujaca rewizja stanowi znamienne swiadectwo, w jaki sposob wspolpracownicy generala Kiszczaka wyo- brazali sobie polski wariant dialogu Europejczyka z Europejczykiem. Ci, ktorzy mieli okazje przechodzic rewizje osobista przy powrocie do kraju, z politowaniem przyjmuja obecna proeuropejska retoryke organizatorow podobnych praktyk. Kiedy sygnalizowany incydent wywolal kategoryczne glosy potepienia zachowan nieznanych w cywilizowanym swiecie, owczesne kierownictwo MSW przedstawilo proste i wyczer- pujace wyjasnienie: "Stalo sie tak dlatego, ze prof. Kulakowski byl umieszczony na tej samej liscie, na kto- rej byli przestepcy, kryminalisci i prostytutki. Teraz usuniemy jego nazwisko z tej listy i wszystko bedzie w porzadku". Przejscie z dzungli do salonow zachodzilo z nieskazi- telna elegancja, w ktorej nawet barbarzynskie zachowania usprawiedliwiano drobna pomylka techniczna przy korzy- staniu z niewlasciwej listy instrukcji. W ramach minimum odpowiedzialnosci za takie sytuacje nalezaloby oczekiwac wyjasnien: Kto produkowal podobne listy, na ktorych osobistosci cenione w politycznym i akademickim swiecie Zachodu umieszczano wsrod krymi- nalistow? Jak pogodzic funkcjonowanie takich list z praktyka srodowisk wystepujacych w roli najbardziej cywilizowanych przedstawicieli socjalizmu z ludzka twarza? Czym tlumaczyc surrealistyczne kompozycje, ktore status profesora rownaly ze statusem prostytutki? Dopoki tworcy podobnych klasyfikacji nie potrafia sie zdobyc na minimum wyjasnien, dopoty ich glos stylowego zatroskania o reforme szkolnictwa i prestiz nauczycieli akademickich nalezaloby traktowac w kategoriach grote- ski, tak samo, jak niedawne deklaracje o zaostrzeniu walki klasowej. W poczatkach marksizmu u jego podstaw lezaly prometej- skie sny o pieknym i nowym swiecie. Po upadku marksizmu miejsce tych snow zastapily dyskretne aluzje o trupie w szafie. Najprosciej byloby przyjac, ze to Prometeusz umarl na uwiad starczy. Nie wszyscy maja jednak odwage sugerowac, aby nowoczesne szafy znajdujace sie w pomie- szczeniach powstalych niedawno partii mialy stanowic najstosowniejsze miejsce na grobowce dla Prometeuszow. Najprosciej byloby okryc caly problem taktownym milcze- niem i przyjac, ze w dobrym towarzystwie obowiazuje zakaz rozmowy zarowno o Prometeuszach, jak i o szafach. Nie wiadomo jednak, jak to zrobic, skoro w pewnych po- mieszczeniach panuje odor, ktory osoby z gorszego to- warzystwa inspiruje do zadawania wysoce nietaktownych pytan. Smiem twierdzic, ze z uplywem czasu odor ten moze sie jeszcze nasilac, stwarzajac dodatkowe problemy, przede wszystkim dla wlascicieli szaf. Oczywiscie, zawsze bedzie jeszcze mozna stworzyc jakas nowa partie, ktora oglosi, ze szafy stanowia burzuazyjny,
Kto tu kogo opluwal
Redaktor Plusa/Minusa i jednoczesnie zastepca naczelnego "Rzepy" Maciej Lukasiewicz napisal [Plus/Minus z 7-8 marca 1998 roku] : Z gleboko mieszanymi uczuciami odebralem udekorowanie Jacka Kuronia i Karola Modzelewskiego, przez Aleksandra Kwasniewskiego, Orderem Orla Bialego, najstarszym polskim odznaczeniem, przywroconym po latach niewoli. Obu tych ludzi - niezaleznie od tego, co mnie z nimi dzieli - gleboko szanuje, bo pamietam, ze to oni poruszyli kamyk, od ktorego zaczela sie ruina komunizmu w naszym i nie tylko naszym kraju. Pamietam tez, ze zaplacili za swa owczesna odwage wieloma latami wiezienia. Zastanawiam sie wiec, czy powinni odbierac ten najwiekszy zaszczyt, jaki moze spotkac Polaka, z rak czlowieka, ktory w swej dzialalnosci publicznej nie wykazal sie - jak dotad - wieksza odwaga, choc dzis za odwage nie grozi odsiadka na Rakowieckiej. A moze to wlasnie jest ironia historii, ze dekoruje ich nieodrodny syn systemu, z ktorym tyle lat walczyli ? Order Orla Bialego prezydent przyznal wczesniej Wlodzimie- rzowi Reczkowi, dlugowiecznemu funkcjonariuszowi PRL-owskiego sportu, rodem ze spacyfikowanego w 1948 roku przez komunistow PPS - prawdopodobnie w ramach "moralno-politycznej jednosci narodu". Kto te ramy pamieta, wie o co chodzi. Nie wierze, aby nie pamietali Kuron i Modzelewski - dlatego mam mieszane uczucia. Joanna Szczesna i Anna Bikont w niedawno wspomnianym przez Malgoske wywiadzie z Herlingiem-Grudzinskim [GW 29.04.2000] zapytaly go : Maciej Lukasiewicz, zastepca redaktora naczelnego "Rzeczpospolitej", pisal: "Z mieszanymi uczuciami odebralem udekorowanie Kuronia i Modzelewskiego przez Aleksandra Kwasniewskiego Orderem Orla Bialego". A niedlugo pozniej w komentarzu "Rzeczpospolitej" mozna bylo przeczytac: "Skladamy serdeczne gratulacje naszemu znakomitemu autorowi, Gustawowi Herlingowi-Grudzinskiemu, udekorowanemu przez prezydenta RP Orderem Orla Bialego". Czy Pana nie razi, ze ten sam publicysta, ktory Pana wychwala, za to samo opluwa ludzi, ktorzy spedzili lata w wiezieniu? Gustaw Herling-Grudzinski odpowiedzial wowczas pytaniem na pytanie: A dlaczego ja mam odpowiadac za Lukasiewicza? Wtedy panie redaktorki kontynuowaly : Pytamy z ciekawosci, czy to Pana nie razi? I pisarz w koncu odpowiedzial : To oczywisty nonsens. Bardzo szanuje Kuronia - pamietam, jak Michnik byl w 1976 r. w Maisons-Laffitte i przez caly czas opowiadal mi o nim z zachwytem. To wobec niego nie- sprawiedliwe. Nastepnie w "Gazecie Wyborczej" z 13/14 maja ukazal sie list Macieja Lukasiewicza tej tresci : W jednym z pytan zadanych pisarzowi w wywiadzie Anny Bikont i Joanny Szczesnej z Gustawem Herlingiem-Grudzinskim znalazla sie supozycja, ze w roku 1998 "oplulem" na lamach "Rzeczpo- spolitej" Jacka Kuronia i Karola Modzelewskiego, "ktorzy lata spedzili w wiezieniu". Rzecz dotyczyla moich watpliwosci co do odebrania przez nich Orderow Orla Bialego z rak Aleksandra Kwasniewskiego, "czlo- wieka, ktory - jak napisalem - w swej dzialalnosci publicznej nie wykazal sie, jak dotad, wieksza odwaga, choc dzis za odwage nie grozi odsiadka na Rakowieckiej". Akapit wczesniej zas brzmial, ze obu tych ludzi gleboko szanuje, bo pamietam, ze to oni poruszyli kamyk, od ktorego zaczela sie ruina komunizmu.[...] Kilka miesiecy pozniej gratulowalem Gustawowi Herlingowi-Gru- dzinskiemu przyznania mu Orderu Orla Bialego. Odebral on to odznaczenie we Wloszech - z rak Bronislawa Geremka. Na lamach "Gazety Wyborczej" ostro zaatakowal mnie wowczas za polityczny relatywizm, zarzucajac mi "podlosc i nienawisc", Andrzej Zagozda [czyli, gdyby ktos nie wiedzial, Adam Michnik - K.Z]. Odpowie- dzialem mu w "Rzeczpospolitej" piszac m.in. Funkcja Wielkiego Mistrza Orderu przypisana jest do urzedu, a nie do czlowieka. Na szczescie istnieje jeszcze przy urzedzie Kapitula, ktorej czlonkowie - w przeciwienstwie do Mistrza - sa poza podejrzeniami. Dlatego gratuluje Herlingowi i ciesze sie takze, ze kawalerami Orla Bialego sa Kuron i Modzelewski. Choc rece, z ktorych sie ten order odbiera, pozostaja - jak sie okazuje - do wyboru. I tyle byloby o opluwaniu Kuronia i Modzelewskiego [...] To co napisalem wowczas nie usprawiedliwia insynuacji pod moim adresem dziennikarek "Gazety Wyborczej". Nawet jesli silnie roznimy sie w ocenie osoby i dzialalnosci prezydenta Kwasniew- skiego. Bikont i Szczesna nie odmowily sobie przyjemnosci natychmiastowego skomentowania listu Lukasiewicza : Nadal uwazamy, ze nieprzyzwoitoscia jest zachwycanie sie tym, iz Gustaw Herling-Grudzinski dostal order, i pisanie o tym samym orderze: "Z gleboko mieszanymi uczuciami odebralem udekorowanie Jacka Kuronia i Karola Modzelewskiego.[...] Czy powinni odbierac ten najwyzszy zaszczyt z rak [Aleksandra Kwasniewskiego]
Wybiorczosc pewnego dziennika
W polskiej prasie (niezaleznej) huczy juz od trzech tygodni o rosyj- skim projekcie zmiany trasy drugiej nitki rurociagu jamalskiego. Tym- czasem pewien wielonakladowy dziennik z uporem milczal na ten temat dlugo. Wczoraj pokazala sie niepelna informacja, zwiazana z dymisja wiceministra gospodarki. Dopiero wlasciwie dzis Witold Gadomski przecina milczenie "Gazety Wyborczej", bo o nia tu chodzi. Pisze : Dymisje wiceministra gospodarki Jana Szlazaka nazywano tajemnicza. [...] Wkrotce okazalo sie, ze rzeczywistym powodem dymisji byl list do prezesa Gazpromu Rema Wiachiriewa, w ktorym Szlazak wyrazil wstepna zgode na zmiane trasy gazociagu jamalskiego. Wiachiriew zaproponowal, by powstala swego rodzaju druga nitka - obwodnica trasy prowadzacej z Rosji przez Ukraine na zachod i poludnie Europy. Ta druga nitka za Warszawy skrecala ku Slowacji i dalej laczyla sie z nitka ukrainska. Ktos w rzadzie zorientowal sie, ze w ten sposob Rosja chcialaby ominac Ukraine, a ukrainska nitka stalaby sie wrecz zbedna. Mozna by ja np. zakrecic, nie zamykajac eksportu na Zachod. Wystarczyloby tez, gdyby co, postraszyc Ukraine... Widac, ze czesc politykow rosyjskich i oligarchow, takich jak Rem Wiachiriew, nie pogodzila sie z niepodlegloscia Ukrainy. Jezeli kraj ten bedzie slaby gospodarczo i odizolowany od Zachodu, wcze- sniej czy pozniej stanie sie czescia Rosji. Strategicznym celem polskiej polityki jest wzmacnianie Ukrainy.[...] "Gazete Wyborcza" z czystym sumieniem mozna nazywac "Wybiorcza". Dziwnym zbiegiem okolicznosci ani slowem nie wspomina o tym, ze to Aleksander Kwasniewski byl posrednikiem pomniedzy Wiachiriewem i zwolnionym wiceministrem. Dziwnym zbiegiem okolicznosci w redakcji "Glosu", ktory pierwszy opublikowal korespondencje prezydenta w tej sprawie, pojawila sie policja celem przeprowadzenia rewizji zwiazanej ze sprawa innego artykulu opublikowanego w zeszlym roku. Nie zawsze "Gazeta Wyborcza" reaguje tak powsciagliwie. Dzis rano w jej internetowej witrynie ukazal sie list prezydenta Kwasniewskiego do premiera Buzka w sprawie ustawy dotyczacej ustroju Warszawy i ostat- niej decyzji premiera. Kwasniewski kompletnie pominal w tym liscie fakt, ze sam sie przyczynil do warszawskiego balaganu, wetujac usta- we rzadowa. Tymczasem premier do tej pory, czyli do poznych godzin popoludniowych, tego listu prezydenta nie otrzymal. Jak widac, kiedy trzeba, reakcja "Gazety Wyborczej" moze byc niezwykle szybka, niekiedy szybsza niz fakty. Katarzyna P.S. Ja tez jestem za okregami jednomandatowymi. Co do mozliwosci realizacji wlasnego programu AWS byl od poczatku zwiazany umowa koalicyjna ze swoim partnerem. Trzeba to brac pod uwage. Alternatywa byl rzed mniejszosciowy, ktory tym bardziej nie bylby w stanie realizowac swojego programu.
Gaz, nafta i polityka zagraniczna
Macie tu jeszcze cos od pani Kasi, bo ow osobnik znowu spapusial to po drodze. Ide na Juvenalia.;-) Kitty ~~ Od: Katarzyna Zajac [EMAIL PROTECTED] Do: [EMAIL PROTECTED] Temat: Gaz, nafta i polityka zagraniczna Data: 19 maja 2000 19:33 Ciekawe sa fragmenty sejmowego przemowienia min.Geremka wygloszonego 9 maja podczas debaty na temat polskiej polityki zagranicznej (a wiec juz po ujawnieniu tresci listow prezydenta Kwasniewskiego do ministra gospodarki i prezesa Polskiego Gornictwa Naftowego i Gazowego z prosbami o podjecie sto- sownych dzialan w sprawie propozycji Gazpromu w sprawie skierowania drugiej nitki rurociagu jamalskiego do Slowacji z pominieciem Ukrainy) : W polityce gospodarczej istotne znaczenie musi tez miec wlasciwe potraktowanie bezpieczenstwa energetycznego kraju. Miedzynarodowe umowy i kontrakty zapewnic musza Polsce odpowiednia dywersyfikacje zrodel zaopatrzenia w nosniki energii. Uczestniczyc przeto zamierzamy w pracach nad nowym systemem zaopatrzenia w rope naftowa uwzgledniajacym zasoby Morza Kaspijskiego. W tym miejscu minister dodal zdanie, ktorego nie ma w tekscie pisanym : W tej kwestii prowadzimy rozmowy zarowno z krajami Azji Srodkowej, dysponujacymi tymi zasobami, jak i Ukraina, jako partnerem tranzytowym. I dalej juz czytal tekst pisany : Nasze negocjacje z Federacja Rosyjska, Norwegia, krajami Afryki Polnocnej stwarzaja szanse zdywersyfikowania i zrownowazenego zaopatrzenia w gaz ziemny. W tekscie wygloszonym minister dodal tez zobowiazanie (nie bylo go w tekscie drukowanym przekazanym poslom) : Przewidujemy, ze po stronie polskiej i ukrainskiej zapadna w ciagu biezacego roku zasadnicze decyzje w sprawie rurociagu Odessa-Brody-Gdansk. W czesci dotyczacej stosunkow polsko-rosyjskich znalazlo sie zdanie : Oczekiwac nalezy, ze Rosja potrafi trafnie dostrzec swoj dlu- gofalowy interes w stosunkach z Polska, przez ktora prowadzi szlak tranzytowy z Rosji na zachod dla ropy, gazu czy energii elektrycznej. Przemowienie min. Geremka poparli przedstawiciele klubow AWS, UW i PSL: Czeslaw Bielecki, Jerzy Wierchowicz i Janusz Dobrosz. Katarzyna
Kilka uwag
Jak zwykle po moich uwagach skierowanych do korespondencji Andrzeja Szymoszka pojawilo sie natychmiastowe echo z Hong- Kongu. Bardzo za nie dziekujac podtrzymuje swoje uwagi w stosunku do korespondencji Andrzeja. ;-) Jednoczesnie komunikuje wszystkim Panstwu, ze od kilku dni pewien obywatel swiata blokuje listy mojej siostry (i moje przy okazji tez) skierowane do serwera w Buffalo. Byc moze z tego powodu polemika z naszej strony jest jakas malo spojna, za co z gory przepraszam, takze w imieniu mojej siostry. Pan Mankowski bije na alarm w sprawach Rolickiego i Niwin- skiego, twierdzac jakoby ich klopoty byly zwiazane z wojna w Jugoslawii. Nie zgadzam sie z tym. Proponuje tez panu Mankowskiemu, zeby przedstawil pelny tekst felietonu Ziem- kiewicza, skoro juz przedstawil wybiorcza opinie Stommy. Katarzyna
Prosba o zachowanie proporcji
Andrzej Szymoszek : Obok jednak takich prawdziwie swietych ludzi mamy i jakichs zlych, walczacych, tropiacych wrogow, nie wiem, liberalow, masonow, Zydow- czesc tej retoryki przejmuja ksieza "przecietni", po parafiach, i u "odwiedzacza Kosciola" niekiedy pozostaje niesmak. Nawet jesli nie ma wyraznych akcentow powiedzmy fundamentalistyczno- nacjonalistycznych, sa inne niemile, nietolerancyjne zwlaszcza wobec stajacych z boku Kosciola sformulowania. To nieustanne tropienie fundamentalistyczno-nacjonalistycznych ak- centow w Kosciele, a takze w rzeczywistosci Polski miedzywojennej, wraz z rownoczesnym pomijaniem znacznie silniejszych podobnych zjawisk w powojennym establishmencie komunistycznym (silniejszych, bo realizowanych przez totalitarne panstwo) jest ze strony mojego przedmowcy przejawem jakiejs obsesji. Wypadaloby zachowac proporcje. Nie bede wspominac o "bohaterach" lat 1967-68. Ale wezmy chocby takiego posla SLD prof.Tadeusza Iwinskiego, ktory jest dzisiaj wice- przewodniczacym komisji Zgromadzenia Parlamentarnego Rady Europy zajmujacej sie mniejszosciami narodowymi. Zwroc uwage: - wiceprzewodniczacym komisji mniejszosci narodowych. Dlaczego w swoich tropicielskich zapedach nie zajakniesz sie ani slo- wem o przeszlosci np. towarzysza Iwinskiego, o jego dorobku nauko- wym w dziedzinie, ktorej sie z takim nabozenstwem oddajesz ? Zeby zachowac odrobine historycznego obiektywizmu w spojrzeniu na "brunatnosc" trzeba tylko chciec co nieco skojarzyc. Nic wiecej. Inaczej bedziemy wspoltworzyc farse. Otworz ksiazke pana profesora Iwinskiego p.t. "Strategie polityczne wspolczesnego kapitalizmu" [Warszawa,1978] i przeczytaj jak to Izrael antagonizuje spoleczenstwa socjalistyczne przez to, ze "stara sie wy- korzystywac inteligencje pochodzenia zydowskiego do rewizji marksi- stowskiej nauki o narodzie i w ogole do rewizji socjalizmu naukowego". Zacytuj moze powtarzane przez towarzysza Iwinskiego za Leninem prawdy mowiace o tym, ze "idea odrebnego narodu zydowskiego absolutnie nie wytrzymuje krytyki pod wzgledem naukowym i jest, jesli chodzi o jej znaczenie polityczne, idea reakcyjna". Prof. Tadeusz Iwinski przymierza sie po wyborach parlamentarnych do objecia funkcji polskiego ministra spraw zagranicznych. Tymcza- sem malo kto pamieta, a prawie nikt nie usiluje sobie przypomniec, ze owczesny towarzysz Iwinski - mowa o poznych latach 70., a wiec juz po doswiadczeniach marca 1968 roku, byl wspolautorem teore- tycznej podbudowy, zawierajacej rozmaite madrosci, przeznaczone dla roznych partyjnych ideologow i majace stanowic podbudowe ich "antysyjonistycznych" wystapien. Iwinski napisal w tej ksiazce rozdzial poswiecony syjonizmowi. Oto przykladowe cytaty ze strony 232 dziela Tadeusza Iwinskiego, specjalnie dla Andrzeja Szymoszka: W odniesieniu do panstw socjalistycznych Izrael stanowi baze antagonizowania stosunkow w ich spoleczenstwach, szcze- golnie w warstwie inteligencji. Czyni to roznymi metodami: - podsyca nastroje syjonistyczne wsrod spolecznosci zydow- skich mieszkajacych w krajach socjalistycznych; - probuje wzniecac konflikty na tle etnicznym, majace sie m.in. przyczynic do emigracji Zydow do Izraela; - stara sie wykorzystywac inteligencje pochodzenia zydows- kiego do rewizji marksistowskiej nauki o narodzie i w ogole do rewizji socjalizmu naukowego. Na stronie 212 przyszly profesor i wspolpracownik Aleksandra Kwa- sniewskiego - czolowy dzialacz SLD objasniajac swoje teorie pod- piera sie klasykami i przypomina, ze : "Istnienie nie tylko narodowych, lecz nawet rasowych wlasciwosci zydostwa odrzucane jest przez wspolczesne badania naukowe, ktore wysuwaja na plan pierwszy szczegolne cechy historyczne zydostwa" - wskazywal Lenin w polemice z rzecznikami syjoni- stycznej ideologii w ruchu robotniczym, podkreslajac, ze wspol- czesne cechy szczegolne Zydow sa glownie wynikiem odmien- nosci warunkow spolecznych. O odrebnosci Zydow decydowala nie ich szczegolna konstrukcja psychiczna, a specyficzne usytu- owanie spoleczne w sferze obrotu towarami i pieniedzmi.[...] Istote zydostwa, czyli odrebnosci spolecznej Zydow ujal Marks nastepujaco: "Jaki jest swiecki kult Zyda? Handel. Jaki jest jego swiecki bog? - pieniadz. [...] Zyd wyemancypowal sie na sposob zydowski nie tylko dlatego, ze zdobyl sobie sile, jaka daje pieniadz, lecz i dlatego, ze dzieki niemu, choc rownie i bez niego pieniadz stal sie potega swiatowa". Przyszly wiceprzewodniczacy komisji mniejszosci narodowych Rady Europy i wspolpracownik Kwasniewskiego objasnia dalej : Marks wskazal jednoczesnie na sposob asymilacji Zydow, wyz- wolenia sie z "zydostwa" - likwidacje szczegolnego usytuowania w spolecznym podziale pracy. "Gdy spoleczenstwu uda sie zniesc empiryczna istote zydostwa, handel i jego przeslanki, z ta chwila Zyd stanie sie niemozliwy, poniewaz zabraknie przedmiotu dla jego swiadomosci". Na stronie 236 Iwinski formuluje
Re: Jak to jest z ta nasza polityka wschodnia
Pan Marcin Mankowski pisze : Ze Ukraina w duzym stopniu utrzymuje sie z rosyjskiego rurociagu jest publiczna tajemnica. Nie tylko Ukraina nie placi rachunkow ale jeszcze kradnie znaczna czesc tranzytu ropy. Tak, to prawda. Ponadto Ukraina jest ogromnie u Rosji zadluzona i prawde mowiac nie ma czym placic. Podobnie zreszta jak Bialorus, tyle ze jej sytuacja jest nieco inna. Niestety czy na szczescie, po odejsciu Jelcyna Rosja NIE BEDZIE wiecej subsydiowac Ukrainy. Po prostu Rosji na to nie stac. Wchodza tu w gre miliardy dolarow rocznie. W Krakowie malo kto wierzy, ze tu chodzi o pieniadze. Raczej idzie o to, ze Ukraina, szantazowana grozba odciecia jej od gazu i zyskow- nego tranzytu, bedzie bardziej przychylnie reagowac na rosyjskie propozycje strategiczne, ktore do tej pory odrzucala ze wzgledu na to ze sa grozne dla jej niepodleglosci. Moskwa podjela juz decyzje i jest kilka alternatyw; drugi rurociag przez Bialorus i Polske albo rozbudowa portu w Primorsku kolo Petersburga, Zagrywka taktyczna, moim zdaniem. Moge Panu w tym miejscu odpowiedziec fragmentem znanej doktryny Falina, przypomnianej niedawno w "Zyciu". Dziesiec lat temu, gdy rozpadal sie Zwiazek Sowiecki Falin, ktory byl kierownikiem wydzialu miedzynarodowe- go sowieckiej partii, sformulowal taka madra mysl, o ktorej powin- nismy pamietac : Kraje Europy Wschodniej sa zywotnie zainteresowane w dostawach energii z ZSRR. Oslabienie tych zwiazkow z powodu wstrzymania dostaw nie lezy w naszym interesie. Kwestia eksportu energii do Europy Wschodniej musi byc widziana jako bardzo wazny instrument naszej ogolnej strategii w tym regionie. Kazda z tych alternatyw jest bardziej oplacalna dla Rosji niz sytuacja dotychczasowa. Ta ktora Kwasniewski stara sie poprzec oplaca sie takze Polsce. To jest wazne pytanie, czy Polska zachecona ewentualnymi dodatko- wymi zyskami z tranzytu, a rowniez zyskami polskich firm zatrudnionych przy budowie nowej rury (choc to nie bylaby rura zupelnie nowa, bo chodziloby o zmiane trasy tylko drugiej nitki) powinna zaraz kupowac ten projekt. Czy przypadkowo sumaryczne straty polityczne nie beda wyzsze od doraznych zyskow ekonomicznych? Na to wszystko jest inna recepta. Ta recepta nazywa sie: alternatywne zrodla dostaw. Co do Ukrainy, to jej "pro-zachodni" kurs moze byc finansowany przez bogate kraje zachodnie, je na to chyba stac. Z pewnoscia. Wlaczenie sie Kwasniewskiego w lobbying na rzecz Gazpromu stalo sie przedmiotem komentarzy. Redaktor naczelny "Trybuny" i posel SLD Andrzej Urbanczyk napisal cos takiego : Prezydent zachowal sie najbardziej racjonalnie i odpowie- dzialnie jak mogl w takiej sytuacji. Zaadresowanie do rzadu tego typu uwag czy propozycji, ktore sa kierowane do niego dowodzi ogromnego taktu glowy panstwa. Prezydent zwraca jedynie rzadowi uwage - kochany rzadzie zajmij sie ta spra- wa. [...] Partnerstwo Polski i Ukrainy w perspektywie ogolnoeuropej- skiej jest sprawa zasadnicza. W liscie prezydenta nie ma zadnej sugestii mowiacej o tym, ze taki gazociag mialby Ukraine omijac. Ale w liscie Wiachiriewa do Kwasniewskiego, ktory Kwasniewski przeslal ministrowi gospodarki w zalaczeniu - jest. Listy Kwasniewskiego i komentarz Urbanczyka zalecilabym jako lekture obowiazkowa Giedrojciowi i Pomianowskiemu. Pisze sie tez w Polsce ostatnio o waszyngtonskich rokowaniach miedzy Azerbejdzanem, Gruzja, Turcja i amerykanskim koncernem Amoco w sprawie tranzytu ropy rurociagiem Baku-Tbilisi-Ceyhan omijajacym tereny Rosji. Udzial Rosji w planach eksploatacji ropy azerskiej nie przekracza 10%. Rosjanie powolali swoja firme, ktora buduje rurociag z Tengiz w Kazachstanie do Noworosyjska nad Morzem Czarnym. Przygotowywany ma byc tez przez Kazachow i Shella, Mobil i Exxon projekt studyjny rurociagu Tengiz - Baku (ktory zwiekszylby oplacalnosc rurociagu do Ceyhanu, oprocz ropy azerskiej transportowano by rope kazachska). Idzie wiec gra o kaspijska nafte, a konsekwencje geopolityczne tej gry moga byc olbrzymie. Oznaczaja zaostrzenie rywalizacji rosyjsko-amerykanskiej na Kaukazie. A przeciez oprocz nafty idzie jeszcze o gaz. Rosja ma plany budowy gazociagu prowa- dzacego po dnie Morza Czarnego do Samsun w Turcji (Gazprom + wloskie ENI). Amerykanie lansuja projekt TransCaspian i Gas Pipeline, ktorym gaz z Azerbejdzanu (wlasciwie z Morza Kaspij- skiego) przesylany bylby do srodkowej Turcji. Po co to przypominam? Bo caly region, w ktorym duza rolevodgry- wa Ukraina, znajduje sie w strefie tej calej gry, co dodatkowo stanowi argument, ze w sprawie dlugow Ukrainy nie idzie tylko o pieniadze. Katarzyna
Re: O matematykach
Pan Wlodek przypomina polskie matematyczki : Zaczne elegancko od polskich matematyczek, by zakonczyc wspomnieniem wielkiego matematyka niemieckiego, jako ze na dzien dzisiejszy przypada rocznica jego smierci Bardzo dziekuje, panie Wlodku, za wszystkie matematyczne listy. Tak sobie mysle, ze troche szkoda ze mam mase roboty, bo nalezaloby np. tym liczbom pierwszym poswiecic troche uwagi ;-) A tu, kiedy przez prawie caly tydzien czlowiek glowkuje i ma przed oczyma cyferki, kody, algorytmy, aproksymacje, optymalizacje, zajecia na dwoch uczelniach na raz, itp. to teskni za jakas analo- gowa rozrywka, jak np. jezdzeniem na nartach, albo nawet na rowerze, czy tez w ostatecznosci zabawa w polityke, ktora w dzi- siejszych polskich warunkach potrafi byc bardzo irytujaco wciaga- jaca ze wzgledu na ten spektakl absurdu, ktory od jakiegos czasu sie tu u nas odbywa. Z czterech polskich matematyczek, ktore sie wyroznily na skale swiatowa, dwie zostaly uhonorowane w Internecie, ale niestety nie Prof. Wanda Szmielew, ktora uzyskala wyniki w logice i podstawach geometrii, Z czterech wymienionych pan, tylko wlasnie Wanda Szmielew i Helena Rasiowa wywarly pewien wplyw na moja edukacje. Korzy- stalam po prostu z ich ksiazek wydanych przez PWN w serii "Bib- lioteka matematyczna". Juz dawniej na Poland-L wspominalem o Prof. Rasiowej, wiec nie bede sie powtarzal. Dodam tylko, ze gdy pracowalem w Las Vegas (New Mexico) nad Metna Logika (Fuzzy Logic), to natknalem sie na pionierska wspolna prace Andrzeja Bialy- nickiego-Biruli i Heleny Rasiowej, w ktorej badali pewne uogol- nienie algebr boole'a. Fuzzy Logic tlumaczy sie na polski raczej jako: "logika rozmyta", a nie "metna". Nie jestem jezykoznawca, ale tak sie w kazdym razie powszechnie przyjelo. Do osmiu najwiekszych umyslow wszystkich czasow od lat zaliczalem Archimedesa, Newtona, Gaussa, Galois, Riemanna, Poincare, Hilberta i Einsteina. Az czterech z wymienionych wydaly Niemcy: Gauss, Riemann, Hilbert i Einstein. Ale do superklasy mozna zaliczyc jeszcze wielu z Niemiec, chocby Leibniza, Eisensteina, Kummera, Weierstrassa, Dedekinda, Kroneckera, Cantora, Minkowskiego, Weyla, Godela, Emmy Noether, Artina, Landau, Siegel... -- przecudowna plejada matematykow! A gdzie biedaczek Banach ? ;-) Koncze przed polnoca, Jeszcze raz dziekuje. Katarzyna
Re: Z repertuaru europejskiego socjaldemokraty
Pan Michal pisze o Kwasniewskim: Tak jak najwyrazniej umial zadowolic swoich pracodawcow wtedy, tak umie dzis. Rozumiem, ze zadowolonych z niego jest okolo 70% osob, ktore beda decydowaly o jego dalszym zatrudnieniu. Moja babcia przebywa od kilku miesiecy w Kanadzie. Pod koniec marca (a moze w poczatkach kwietnia) jakas mila ankieterka pewnej szacownej firmy zostawila w skrzynce pocztowej babci informacje, ze przybedzie tego a tego dnia celem zbadania stanowiska babci w badanej sprawie. Mama udala sie wiec w zapowiedzianym terminie do mieszkania babci, zeby m.in. przyjac pania ankieterke. Nikt ] sie nie pojawil. Poniewaz byla to sobota, dopiero w poniedzialek mama zatelefonowala do firmy tej pani, gdzie po pewnych peregrynacjach ze zdziwieniem dowiedziala sie, ze babcia juz przekazala swoja opinie. Z wynikami sondazy trzeba wiec obchodzic sie ostroznie. Nie, zeby nie byly jakas statystyczna wskazowka nastrojow, ale zeby zdawac sobie sprawe, ze statystyce mozna w pewnym stopniu "pomagac" i statystykami mozna manipulowac. Zupelnie tak samo jak manipuluje sie od kilku lat telewizja publiczna. Poza tym w sposob oczywisty na wyniki ankiet i sondazy wplywa sposob formulowania pytan, ktory jest bardzo korzystny dla urzedujacego prezydenta. Czy, jesli chodzi o sprzecznosc wynikow sondazy z wynikami wyborow, nie bylo przypadkiem w ostatnich latach w Polsce jakichs dziwnych precedensow ? Owszem, i nie tak dawno. Jacek Kuron mial 2-3 miesiace przed wybo- rami prezydenckimi w 1995 roku podobne wysokie, jak dzis Kwasniewski, statystyczne poparcie. Potem przyszlo rozczarowanie. To sa chyba sprawy oczywiste i nie wspominalabym o nich, gdyby nie to, ze pan Michal od dluzszego czasu uzywa wynikow badan jako argumentu na rzecz reelekcji Kwasniewskiego. Gdyby ten argument mial byc decydujacy, to juz dzis moglibysmy darowac sobie kampanie wyborcza. Nie ukrywam, ze wolalabym argumenty merytoryczne. Katarzyna
Z repertuaru europejskiego socjaldemokraty
Z okazji 1-Majowego Swieta zalaczam kilka cytatow sprzed szesnastu lat. Autorem owczesnych wstepniakow w "Sztandarze Mlodych", pisywanych np. z okazji 1 Maja, wyborow do rad narodowych i Swieta Odrodzenia 22 Lipca byl pewien znakomicie zapowiadajacy sie trzydziestoletni propagandzista. Szczegolnie fascynujacy jest entuzjastyczny wstepniak dotyczacy prze- prowadzanych przez ekipe stanu wojennego tzw. wyborow, ktore byly farsa aranzowana w czasie, gdy czolowka opozycji jeszcze siedziala zamknieta w wiezieniach, a bezpieka szalala po kraju. Dopiero cztery miesiace po tych wyborach kpt. Grzegorz Piotrowski z kumplami mieli zamordowac ks.Jerzego Popieluszke. Katarzyna -o-o-o- 1 Maja jest swietem nadziei, nie tylko dlatego, ze wiosennym, ale przede wszystkim dlatego, ze potwierdzajacym kolejne kroki na drodze naprawy kraju reform, nakreslonych przez IX Zjazd, potwierdzonych przez niedawna Konferencje Delegatow PZPR. Czterdziesci lat socjalizmu uksztaltowalo na wysokim poziomie nasze potrzeby materialne i kulturalne, nadzieje na ich spel- nienie dac moze jedynie konsekwentne przemierzanie przyjetej drogi i wsparcie programow, uchwal i decyzji naszej partii konkretna praca oraz aktywnoscia spoleczna. Mlodzi Polacy nie musza szukac dla swoich nadziei irracjonalnych przeslanek, dysponuja przeciez poteznymi atutami. Mlodosc, wiedza i praca sa najlepsza gwarancja na pomyslna przyszlosc. (C) Aleksander Kwasniewski, "Sztandar Mlodych", 1 maja 1984 r. -o-o-o- Trudno przecenic znaczenie wyborczej niedzieli - 17 czerwca w procesie budowy silnego. praworzadnego i sprawiedliwego panstwa i spoleczenstwa. Miliony Polakow wziely udzial w pierwszych od 1980 roku ogolnokrajowych wyborach do rad narodowych. Wybieralismy tego dnia ponad 110 tysiecy radnych [...] Milionowy udzial zdecydowanej wiekszosci Polakow, w tym takze mlodziezy, dobitnie zaswiadcza, ze mimo urazow, podzialow, watpliwosci i licznych klopotow dnia codziennego - opowiadano sie w tych osobistych wyborach za postawa aktywna, uczestnictwem w zyciu publicznym, obywatelska wspolodpowiedzialnoscia za losy kraju. Oddane glosy byly indywidualnymi glosami za porozumieniem narodowym, socjalistyczna odnowa, konsekwentnie realizowanymi reformami spolecznymi, politycznymi i gospodarczymi. Byly jednoczesnie dowodem, ze wiekszosc spoleczenstwa odrzuca negacje i destrukcje, bojkot zycia publicznego. [...] Zrobilismy w miniona niedziele kolejny wazny krok naprzod. Wiekszosc Polakow opowiedziala sie za wartosciami najwazniejszymi - silnym panstwem, autentycznym ludowladztwem, stabilnoscia - dzis i w przyszlosci. (C) Aleksander Kwasniewski, "Sztandar Mlodych", 18 czerwca 1984 r. -o-o-o- Ci, ktorzy pamietaja wlasny trud lat pierwszych, poczatkow wsrod gruzow i popiolow, oceniaja dorobek minionych lat z uzasadniona duma. Pozostawiaja nastepnym generacjom stabilne, socjalistyczne panstwo, ktore polityczna niepewnosc i miedzynarodowa kontrowersje wokol siebie sprzed 45 lat zamienilo na silne sojusze z sasiadami, szeroka wspolprace z innymi, oraz otwartosc wobec dorobku cywili- zacyjnego swiata.[...] Wychodzimy powoli z kryzysu. Ponownemu uruchamianiu potencjalu ekonomicznego towarzyszy racjonalizacja postaw i nastrojow. Konsekwentne kroki na drodze socjalistycznej odnowy, reforma gospodarcza, demokratyzowanie zycia publicznego, odbyte wybory do rad narodowych, ogloszona amnestia tworza dobra infrastrukture dla porozumienia narodowego [...] (C) Aleksander Kwasniewski, "Sztandar Mlodych", 23 lipca 1984 r. -o-o-o-
Gdzie jest klucz do pojednania?
Kilka dni temu Malgoska zacytowala rosyjskiego swiadka Katynia Iwana Kriwoziercewa [Katynskie cytaty (1)]. Warto dowiedzic sie czegos wiecej o nim. Obecnie, po wypowiedzi arcybiskupa Jozefa Zycinskiego o odpowiedzialnosci za zbrodnie katynska, pojawilo sie kilka innych wypowiedzi o pojednaniu miedzy Polakami i Rosjanami. Wlasnie znalazlam interesujacy artykul Stanislawa M. Jankowskiego, opublikowany w swiatecznym numerze "Tygodnika AWS" Oto jego obszerne fragmenty. Katarzyna -o-o-o- [...] Moze wlasnie dzisiaj, kiedy zaczeto mowic o szukaniu drogi pojednania warto przypomniec o kims, o kim nie napisano oficjalnie ani jednego slowa. Nazywal sie Iwan Kriwoziercew, byl z zawodu tokarzem metalowym, urodzonym w Nowych Batokach w okolicach Katynia. W roku 1940 widzial, co dzieje sie na stacji kolejowej w Gniezdowie i wiedzial, dlaczego z lasu katynskiego wyjezdzaja puste karetki wiezienne, zwane "czarnymi woronami". W styczniu 1943 roku zaczal kopac. Znalazl warstwe zwlok w polskich mundurach, zidentyfikowal guzik. Trzy miesiace pozniej o zbrodni glosno bylo na calym swiecie, a Kriwoziercew przechodzil do historii jako jeden z glownych swiadkow. W tym czasie, kiedy inni - pod naciskiem NKWD - zmieniali zeznania. Kriwoziercew zmienil nazwisko, oczywiscie wczesniej uciekajac spod Smolenska. Nazywal sie odtad Michal Loboda - ale nawet wiedzac, jak niewygodne dla Stalina sa slowa swiadka, nadal nie zamierzal ukrywac prawdy [1]. Nagle zniknal. Mowiono, ze zginal w katastrofie samochodowej na terenie Wielkiej Brytanii, ale byla to niczym nie potwierdzona pogloska. W poszukiwaniach Kriwoziercewa nie ustawal polski pisarz - Jozef Mackiewicz. W 1951 roku wystosowal on list do ministra spraw wewnetrznych Wielkiej Brytanii, pozniej interweniowal - bo nie bylo odpowiedzi - w Izbie Gmin. W roku 1952 otrzymal wreszcie odpowiedz, ze 30 pazdziernika 1947 roku cialo poszkodowanego znaleziono w jednym z sadow, a badania policyjne wykazaly, ze zmarly popelnil samobojstwo przez powieszenie [2]. Nazwisko Iwana Kriwoziercewa znam od wielu lat, podobnie jak jego zeznania. W kwietniu 1990 roku opowiadalem o nim Natalii Lebiediewej w scenerii wprost niewiarygodnej, w czasie spaceru po Lesie Katynskim, ktory profesor Lebiediewa - podobnie jak i ja - widziala po raz pierwszy w zyciu. Bylismy z Edwardem Miszczakiem pierwszymi dziennikarzami, ktorym rosyjska historyk zdecydowala sie opowiedziec o kulisach poszukiwan w moskiewskich archiwach. A takze o ludziach, ktorzy na to pozwolili, a nawet zasugerowali, jak materialy wydobyc i ... wykorzystac. Natalia Siergiejewna nie mogla decydowac, czy teksty zostana w ogole wydrukowane, podobnie jak dzisiaj moze na dokumenty cierpliwie czekac, "zdobywac" je w archiwach i starac sie o zgode na upublicznienie. W jej prywatnych zbiorach widzialem kserokopie dokumentow z decyzja na "nie". Z zazenowaniem przepraszala, ze nie uda sie ich wykorzystac w planowanej serii "Katyn - dokumenty zbrodni". "Kiedy decyduja politycy, historyk jest bezradny" - powiedziala zamykajac kolejna teczke. Jeszcze raz padlo slowo "przepraszam"... Czytam dzisiaj oficjalna wypowiedz Natalii Lebiediewej: "Na miejscu naszych wladz powiedzialabym "przepraszam", ale nie moge nikomu doradzac, bo to kwestia sumienia". Nie ma w tych slowach nic wiecej poza uczciwoscia, znana od lat czytelnikom jej ksiazek, uczestnikom spotkan i ludziom, ktorzy - jak ja - mieli kiedys zaszczyt poznac pania profesor. Iwan Kriwoziercew zasluzyl na swoje miejsce w historii, bo mowil prawde, gdy inni milczeli - a nie zdazyl wszystkiego powiedziec do konca. Natalia Siergiejewna idzie tym samym torem, kontynuujac projekt sprzed lat: "ujawnic prawde". Nie wiem w jakim kierunku zechce isc prezydent Putin, bo to kwestia jego sumienia. Ale moze powinno sie zapytac, czy zamiast telefonowania do polskiego prezydenta nie zechcialby wykrecic moskiewskiego numeru telefonu Natalii Lebiediewej ? Z wiadomoscia, ze wlasnie jedzie do niej klucz od drzwi do archiwum, w ktorym nadal znajduja sie nieznane nikomu dokumenty o tym, co stalo sie w wiezieniach w Smolensku, Minsku... O Kuropatach i innych miejscach masakry, ktorej pelne wyjasnienie i zadoscuczynienie to rzeczy- wisty krok do pojednania obu narodow. [1] Opis relacji Jana Zygmunta Robla nigdy dotad nie publikowanej. Kopia w zbiorach autora. [2] Jozef Mackiewicz - "Katyn, Zbrodnia bez sadu i kary". Warszawa 1997. (C) Stanislaw M. Jankowski, "Tygodnik AWS", nr 17(172), 23.04.2000, Krakow. -o-o-o-
Re: O przepraszaniu
Pan Michal porownuje (kojarzy) przeprosiny : Niedawno bylismy wszyscy swiadkiem innych przeprosin. Spotkaly sie one z aplauzem swiata, ale nie calego przeciez. Z niektorych stron (feministki, niektre srodowiska zydowskie) daly sie slszec glosy bardzo podobne do powyzszego: ze powiedzieno za malo, albo ze to byl tani gest motywowany biezacymi wzgledami politycznymi. I ze to nie o takie gesty chodzi lecz o zmiane postepowania. Mozliwe ze ci co tak mowili powodowani byli wylacznie niechecia do Kosciola Katolickiego i jego przywodcy, a wystapienie arcybiskupa pozbawione bylo takich uczuc wobec czlonkow najpopularniejszej w Polsce partii. Abo ze niechetnym wobec Kosciola nalezy sie potepienie ale biskup ma prawo nie znosic postkomunistow. Nie mnie sadzic, bo wiem o tej sprawie za malo. Ale jednak bylo moim zdaniem nierozsadnie ze strony biskupa wystepowac z taka krytyka tych przeprosin w kilka zalewie tygodni po tamtych. Przyznaje, ze nie spodziewalam sie, ze mozna zdobyc sie na takie porownanie. Retoryka powinna miec chyba swoje granice. Prosze mi wobec tego odpowiedziec, gdzie Pan znajduje paralelne czyny Jana Pawla II w stosunku do ostatnich tylko osiagniec pana prezydenta : - demonstracyjne odznaczenie dziennikarzy "Trybuny" (przed miesiacem), z ktorych szesciu, czy nawet siedmiu, zajmowalo sie w okresie PRL klamstwem zawodowo, z klamstwem katynskim wlacznie, - demonstracyjne utrzymywanie na etatach (kierowniczych) prezydenckiej Kancelarii funkcjonariuszy sluzb specjalnych PRL, ktore byly aktywnie zaangazowane jeszcze przed 11 laty w zwalczanie osob, pielegnujacych pamiec o ofiarach Katynia (ostatnie ofiary przesladowan przechodzily swoja gehenne w drugiej polowie lat 80., kiedy to sam Aleksander Kwas- niewski byl czlonkiem najwyzszych wladz PRL) - niedopuszczenie do uchwalenia przez parlament ustawy o zmianie prze- pisow zmierzajacych do ograniczenia niebywale wysokich emerytur dla funkcjonariuszy stalinowskiego systemu, ktorzy miedzy innymi przesla- dowali rodziny katynskie, - skandaliczne zachowanie pana prezydenta na grobach ofiar w Charkowie (film wideo, panie Krzysztofie, jest dostepny w kraju) Przepraszam za moze niezbyt stosowne dywagacje, ale trudno sobie wyobrazic, aby np. prezydent Weizman przybyl w podobnym stanie do ktoregos z obozow zaglady - po prostu to sie nie miesci w glowie, Arcybiskup Goclowski kierowal swoje slowa do rodzin katynskich - do ludzi, ktorzy przez dziesieciolecia byli obiektem cynicznych przesladowan, kpin, ktorzy nie mogli pielegnowac pamieci o swoich bliskich, itp. Winni tych przesladowan jeszcze zyja i maja sie dobrze. Z ich strony nie widac zadnych pojednawczych gestow, a nawet wrecz przeciwnie. Parasol ochronny nad nimi utrzymuje czytajacy, bez zmruzenia oka, slowa przeprosin Aleksander Kwasniewski. Krotko mowiac, trywializuje Pan glebszy problem. Tu nie chodzi o "niechec do postkomunistycznej partii", tu chodzi o niechec do bezprzykladnego cynizmu, cynizmu przejawiajacego sie nie tylko w slowach ale i czynach, osoby piastujacej najwyzszy urzad w panstwie. Poza tym, panie Michale, arcybiskup nie wybieral terminu homilii - minelo wlasnie 60 lat od tamtego czasu. Katarzyna
Enrique i Aleksander Olechowski
Andrzej Szymoszek : Nawet pani prezydentowa Kwasniewska przyjela Enrique w Palacu. Koles niespecjalnie ubral sie na te okolicznosc. Moze wlasnie dlatego pani Jolanta nie wycalowala sie z nim jak z Erosem Ramazottim, tylko podala reke? Ten Enrique wyglada mi na faceta jednego przeboju, no moze dwoch. Od wakacji jest nieprawdopodobnie lansowany przez MTV, VH1, obie VIVy, jek rowniez polska stacje ATOMIC TV. Juz nie moge tego sluchac. Tak samo ostro lansuja Geri Halliwell, ta sama ktora bodaj w 1998 opuscila Spice Girls. Ale Malgoska na przyklad lubi jej sluchac ;-) Prezydent sie nie pofatygowal. Do Stinga pare lat temu, to co innego. Sting tez nie byl zbyt odpowiednio ubrany. Teraz przyjezdza 13-go na koncert do Katowic. A w telewizyjnej liscie przebojow "30 ton" Sting przegrywa z Enrique. Na co mu przyszlo. Jesli chodzi o mlodego Iglesiasa, to nie ma porownania ze Stingiem, a Kwasniewskiego to mozemy sobie darowac, bo wowczas mowil takie rzeczy o muzyce, ze rzeczywiscie moze uchodzic za eksperta jedynie od disco-polo. Sa piekne tematy na 29 lutego, a nie w kolo o polityce gadac. Choc musze sie i w tej sprawie pochwalic: nie mowilem, ze bedzie powaznym kandydatem na prezydenta Andrzej Olechowski? 25 intelektualistow list wystosowalo z poparciem, Leszek Balcerowicz juz sie przychylil, za to Czeslaw Bielecki nie. Widac, ze jak zawsze plywasz Andrzeju po powierzchii zjawisk nie zadajac sobie trudu zaglebienia sie w nie. Wczoraj wieczorem UW oglosila, ze nie ma zamiaru poprzec Olechowskiego, a Frasyniuk w TVN ostro skrytykowal ten pomysl "intelektualistow". Balcerowicz jest po prostu dobrze wychowany. Po pierwsze jacyz to intelektualisci. Wzieli Milosza i wystawili szyld. Maciej Jankowski, to wedlug Ciebie intelektualista? Babcia Hennelowa tez? Ona zreszta przez przypadek bardzo zgrabnie okreslila kandydature Olechowskiego przedstawiajac ja jako kandydature, hi,hi, "Aleksandra Olechowskiego". To jest kolejny przyklad kreowania faktow medialnych w taki sposob aby mozliwie najbardziej zamieszac w koalicji. I znowu dusza tego przedsiewziecia jest senator Krzysztof Kozlowski. Wybral oczywiscie faceta, ktory byl wspolpracownikiem wywiadu PRL, ktory nalezac do PRL-owskiej nomenklatury uwlaszczyl sie razem z Kwasniewskim, Rakowskim, Urbanem i spolka. Ponadto dazyl wszelkimi srodkami do fuzji BRE z Bankiem Handlowym, w ktorego scislych wladzach dziala i dzialal od lat. Nie musze chyba przypominac afery FOZZ, ktora do tej pory nie jest wyjasniona, a w ktora zamieszany jest Bank Handlowy. Jest bardzo prawdopodobne, ze fuzja z BRE miala na celu dodatkowe zaciemnienie sytuacji. Nie czytales powaznych opracowan na ten temat? Nie kojarzysz faktow? Ostatnio Olechowski wmieszal sie zwawo w spor o BIG, oczywiscie po stronie Kwasniewskiego i ostro atakowal Balcerowicza (tak jest, w "Gazecie Wyborczej") Obraz Olechowskiego jest pieknie malowany w mediach, teraz wyjatkowo czesto bebni sie, ze wyklada w teologicznej uczelni. Nie sobie wyklada gdzie chce. To nie jest moj kandydat, jesli juz mowimy o prezydenturze. Dzis w radiu Plus red.Rymanowski pytal abp Goclowskiego, czy Olechow- ski jest dobrym kandydatem. Biskup poinformowal, ze Olechowski jest wytrawnym politykiem, ktorego zna i ceni, ale analizujac jego plusy i minusy jako kandydata, nie jest w stanie podac nawet prywatnej swojej opinii, bo kandydat na prezydenta winien byc dla wyborcy przezroczysty. A wiec zbyt duzo powaznych znakow zapytania, zeby posluchac wystepuja- cych w mrozkowskim spektaklu "intelektualistow". Zeby nie bylo nieporozumien, moim zdaniem A.O. lepszy niz Kwasniewski, ktory zbyt czesto kompromituje urzad. Katarzyna
Rzetelnosc Graczyka i Wyborczej
Roman Graczyk krytykujac na lamach "Gazety Wyborczej" (Arka Noego z 12/13 lutego 2000 r.) krakowski Osrodek Mysli Politycznej popel- nil kilka formalnych bledow, przypisujac miedzy innymi temu osrod- kowi afiliacje przy wydawnictwie ZNAK, co jest niezgodne z prawda. Krakowski OMP jest _niezaleznym stowarzyszeniem_ zajmujacym sie dzialalnoscia badawcza i edukacyjna. Nie jest czescia lub filia jakiejkolwiek instytucji. Dziala od 1992 roku i wspolpracuje z wie- loma polskimi i zagranicznymi organizacjami i fundacjami. Wydawnictwo ZNAK wydrukowalo kilka znakomitych ksiazek promowanych przez ten osrodek. Sama czytalam niedawno ksiazke naszej sasiadki - pani Beaty Sygulskiej-Polanowskiej, ktorej tematem byly mysli i teorie zmarlego niedawno Isajasha Berlina. Wydrukowalo, co nie oznacza, ze jak sie chce przylozyc szefowi ZNAKU, to od razu trzeba uderzyc OMP. Po publikacji Graczyka dyrektor osrodka skierowal 13 lutego do redakcji "Gazety Wyborczej" pisemna prosbe o sprostowanie bledow popelnionych przez autora. Redakcja "Gazety Wyborczej" zignorowala prosbe. Sprostowanie ukazalo sie wiec w dzisiejszym numerze "Zycia". Katarzyna
Pan Gucio o goralskim domu
Wrocilam wlasnie z Bukowiny od znajomych. W gorach od rana ostre slonce. To juz chyba przedwiosnie. Fantastycznie wygladaja dzis z Glodowki osnie- zone tatrzanskie szczyty. Bardzo mi do dzisiejszego dnia pasuje, zarowno jesli chodzi o klimat, jak i nastroj, krotki fragment wspomnien Gustawa Holoubka. Katarzyna * Dzis jest Wielki Piatek. Jestem w Bukowinie Tatrzanskiej i wygladam przez okno mojej chalupy. Mowie "mojej", bo jej wlascicielami sa nasi przyjaciele, ktorych od dwudziestu lat niezmiennie odwiedzamy. Za oknem jest pieknie, jak to w Bukowinie. Swieci slonce, niebo bez chmur, na najblizszych pagorkach juz zielono, a gory w sniegu. Sa dzis oddalone i wyzsze niz w rzeczywistosci. Ogarnia mnie spokoj i poczucie bezpieczenstwa. Moge sobie robic, co chce. Pojsc na spacer, czytac, ukladac pasjansa albo zejsc na dol, do kuchni, ktora jest czysta i obszerna, z prawdziwym piecem, i ktora teraz pachnie upieczonym, swiatecznym ciastem. A w kuchni jest Zosia. Piekna, wspaniala Zosia. Jesli mozecie sobie wyobrazic dorodna goralke, inteligentna, zawsze gotowa do usmiechu, a rownoczesnie noszaca w sobie godnosc nie dopu- szczajaca do poufalosci - taka jest Zosia. Zawsze w kuchni, zawsze przy gotowaniu, ogarnia wszystko, co dotyczy domu i ma czas dla kazdego, kto sie do niej zwraca. A zwracaja sie do niej wszyscy ze wszystkim. Z pytaniami o pore posilku, z chorymi dziecmi, ze zwierzeniami o sobie, zeby sie dowiedziec o najatrakcyjniejsze trasy wycie- czkowe i czy lepiej najpierw zjesc sniadanie, a potem sie umyc, czy odwrotnie. Zyczliwa, dowcipna, udziela wyczerpujacych odpowiedzi, nie prze- stajac pracowac, z czujnym okiem na wszystko, co sie dzieje. Ma swoje sympatie i antypatie. Pierwszych traktuje, jak przyjaciol, z czuloscia i oddaniem, drugich "nie widzi", zbywa zdawkowo. Jej wybor jest zawsze trafny. Nie wiem, jak ona to robi, ale w ocenie ludzi jest niezrownana. Widocznie ma w sobie jakas an- tene o wielkiej czestotliwosci przyjmowania zewnetrznych impulsow, ktora informuje ja o zagrozeniach i sprzyjajacych pradach. Kiedys zawiozlem ja do Warszawy, do szpitala, do jej i naszego przyjaciela, znakomitego profesora chirurga, na operacje nog. Opowiadal mi potem, ze najpierw jej wyjasnil, jak to bedzie. Ze operacja bedzie dwufazowa, ze najpierw trzeba bedzie zoperowac jedna noge, po to zeby mogla ze dwa, trzy dni pochodzic, i dopiero potem zabrac sie do tej drugiej. Absolutnie sie nie zgodzila, twierdzac, ze za trzy dni musi byc w domu. Musial sie z tym zgodzic i kiedy juz lezala na stole operacyjnym, wyjasnil jej: "Widzisz, Zosienko, ja ci bede robil te noge, a moj kolega druga". "A kto bedzie robil miedzy?" - zapytala Zosienka i zasnela. Wieczorem tego dnia nasz przyjaciel przyszedl do szpi- tala, zeby sprawdzic, jak sie Zosia czuje. Nie znalazl jej w lozku. W sasiednim pokoju, na drabinie, myla okna. Powiedziala: "Jak wy mozecie wytrzymac w takim brudzie!" Za kazdym pobytem w Bukowinie mowie jej: "Zosiu, kocham Cie", odpowiada mi z lagodnym ubolewaniem: "Juz dwadziescia lat mi tak mowisz". A jej maz Jasiek, blondyn o niebieskich oczach, zgrabny, niebywale sprawny fizycznie, jest oczywiscie takze cudowny. Na swoj meski sposob. Caly czas pracuje. W polu, w oborze, w domu. Bez chwili wytchnienia. Nie usiedzi przez chwile. Tryskajacy humorem, w nieustannym biegu pokonuje dzien- nie kilometry drogi i nie ma takiej rzeczy, za ktora by sie nie chwycil, poprawil, naprawil, przerobil. Do wszystkiego sie wtraca, nawet do kuchni, czym Zoske doprowadza do pasji i to jest wlasnie moment, w ktorym dokladnie widac, kto w tym domu naprawde rzadzi. Jasiek nagle pokornieje, ucisza sie, poddaje. Ale tylko na chwilke. Caluje ja i leci dalej. Tak od rana do wieczora. A w nocy nie kladzie sie spac, ale pada jak podciete drzewo. Maja troje dzieci: Andrzeja, Anie i Adasia. Chowaly sie na moich oczach. Moglbym o kazdym z nich snuc osobna opowiesc, jak rosly, jak kazde z nich jest na swoj sposob inne, w jakiej zgodzie i madrosci rodzicow byly chowane. Ale powiem tylko jedno: sa zjawiskiem, cudem. Wszystkie jasne, piekne, dobre, kochajace sie nawzajem, wyrosle w cnocie, nie tej narzuconej, sztucznej, prude- ryjnej, ale w tej, ktora jest prawdziwa czystoscia, jak czyste i naturalne sa ich mysli i postepowanie. Andrzej jest budowniczym domow, Ania studiuje zarzadzanie, Adas architekture. I choc powoli odchodza z rodzinnego domu, trwaja w domu rodzicow, zbudowanym przez rodzicow, i ta ich wspolnota wyglada jak zdrowe, dorodne drzewo, ktore na wiosne zakwita, w lecie owocuje, a w zimie zasypia, zbierajac sily do nastepnej wiosny. Niech Bog blogoslawi ten dom. Niech trzyma ich wszystkich blisko siebie. Bo bardzo rzadko bywa, by ktos byl tak stworzony. Na Jego obraz i podobienstwo. (C) Gustaw Holoubek: "Wspomnienia z niepamieci" Muza SA, W-wa 1999
Prezes prezesowi nierowny
Pewien wzburzony kominami placowymi czytelnik "Dziennika Polskiego" napisal dzis w liscie do redakcji : W wywiadzie zamieszczonym w "Dzienniku Polskim" z 12 lutego prezes NBP p.Gronkiewicz-Waltz wypowiada sie przeciw obcina- niu kominow placowych. Poniewaz w wywiadzie nie powiedziala nic o wysokosci przedmiotowych plac, podaje kilka orientacyj- nych danych liczbowych: Wedlug danych "Gazety Wyborczej" dochody pani prezes Narodo- wego Banku Polskiego wynosza okolo 300 tysiecy zlotych mie- siecznie; sa okolo 300 razy wyzsze od sredniej placy nauczy- ciela. W latach miedzywojennych placa prezesa Banku Polskiego, t.j. banku bedacego odpowiednikiem obecnego NBP, wynosila lacznie z tantiemami okolo 7 tysiecy zlotych i byla 30 razy wyzsza od sredniej placy nauczyciela gimnazjalnego. Komentarz do powyzszego porownania bylby raczej klopotliwy, jako ze trzeba by w nim powiedziec szerzej na temat utraty zdrowego rozsadku w sprawach placowych. Porownanie wskazni- kow 300 i 30 mowi samo za siebie. Hanna Gronkiewicz-Waltz uwielbia pozowac na skromnisie, ale nie cierpi kiedy ktos smie zagladac jej do kieszeni. Sposob w jakim sie wypowiada publicznie o "kominach placowych" na stanowiskach panstwowych i samo- rzadowych, broniac m.in. wysokosci wlasnych poborow, jest rzeczywiscie zenujacy. Katarzyna
Pan Gucio o Rosji
Gustaw Holoubek pisze : W roku 1984 albo 1985 na zaproszenie przyjaciol znalazlem sie w Szwajcarii. W Zurychu mialem odbyc spotkanie z rodakami. Rownoczesnie ze mna przebywala tam Aleksandra Wattowa i na jej zyczenie organizatorzy polaczyli nas w jednym polonijnym wieczorze. Jak to zwykle przy tego rodzaju okazjach, my, przybyli z kraju, mielismy obowiazek opowiedzenia o tym, co sie dzieje, wyrazenia swoich opinii i przewidywan. Polski zywiol wkraczal dopiero w ferwor dyskusji, kiedy to w scie- raniu sie roznych pogladow zacieral sie jednolity punkt wi- dzenia, jak to zwykle u nas, by w koncu, takze po polsku, zakonczyc sie zbrataniem, wiara w przyszlosc i zgodnym "kochajmy sie". Ale tego wieczoru bylo inaczej. Pani Aleksandra zaczela zwierzenia, od opowiesci o swojej wojnie, o niezrozumialym szalenczym zagubieniu w wielkim kraju, ktory uznal za wla- sciwe i zwyczajne nie tlumaczyc sie nikomu i przed nikim ze swojego bezprawia. I nagle, po blisko piecdziesieciu latach od tamtych dni, w Szwajcarii, w tym sterylnym uladzonym luksusie pojawil sie Zwiazek Radziecki. Jak obcy twor z wojen gwiezdnych, jak gigantyczne zagrozenie dla swiata dawno urzadzonego, rzadza- cego sie dawno zatwierdzonymi prawami. Pani Wattowa mowila spokojnie, z dystansem, jaki dzielil ja od tamtych lat, ale wlasnie dlatego mozna bylo konkretniej, z chlodniejsza wyrazistoscia przyjrzec sie tamtej rzeczywi- stosci, ktorej absurd nie da sie porownac z zadnym obrazem ludzkich wynaturzen. Nie osmielilbym sie nawet zblizyc do opisu tego makabrycznego pejzazu - zrobilo to juz wielu wiel- kich pisarzy, naocznych swiadkow, ofiar tamtych losow. Sluchalem zdretwialy. Nie dlatego, abym nic nie wiedzial o tym skazaniu na kleske nie dajaca sie porownac z niczym z przeszlosci, bo nie kleske przegranej wojny ani zemste zy- wiolow, ale unicestwienie za sam fakt istnienia, za przynalez- nosc do okreslonego narodu. Sluchalem zdretwialy i upokorzony, bo nas, tych po lewej stronie Wisly, ominal ten los. Bylismy uczestnikami innej okupacji i choc oskarzeni za te sama wine polskosci, i oststecznym wyrokiem na rowni ze wszystkimi skazani na likwidacje, to przynajmniej w warunkach systemu praw najezdzcy, ktory usilowal go przestrzegac. To stwarzalo pewne pole manewru, ktore nasz narod wykorzystal do granic mozliwosci. Od stworzenia armii podziemnej do dbalosci o moz- liwie nieprzerwany tok intelektualnej ciaglosci. Do jakiego stopnia czas zweryfikowal te dwa systemy? Czy pozostalosc tego potwornego mariazu nie blaka sie jeszcze w naszej swiadomosci, czy nie ma wplywu na ocene obecnej rzeczywistosci? Wydaje sie, ze po Niemczech hitlerowskich nie zostalo nic. Utopilismy pamiec o nich w kloace historii. Do tego stopnia, ze obecne myslenie o Europie, w tym o zachodnim sasiedzie, przemilcza ten niedawny koszmar i procz sporadycznych sygna- low o tradycyjnym zagrozeniu nie wplywa na ogolna tendencje koegzystencji, na wiare w kategoryczna nienaruszalnosc naszej wolnosci. Ze Wschodem jest troche inaczej. To, ze zakochal sie w nas i od uroczystego slubu z nami, tego sprzed dwustu lat, wszelkie nasze kroki rozwodowe traktuje jak chwilowy nasz kaprys - jest oczywiste. Przeciez wpisany w organizm, gleboko zakodowany w genach jest jego ciag do zbawienia swiata. Trudno, zebysmy nie stali sie przedmiotem jego zaintereso- wania, skoro lezymy na poczatku drogi tej ekspansji. Ze swojego punktu widzenia ten nasz nie dosc usatysfakcjonowany terytorialnie sasiad jest w zgodzie z najprostsza logika. Zdumienie moze budzic tylko reakcja nas samych, zwlaszcza tych, ktorzy na wlasnej skorze zakosztowali bliskosci obcowania z tym tworem. Oczywiscie pomijam wszystkich prawdziwych zdraj- cow, ktorzy pod haslem tak zwanej ideologii komunistycznej, z dyspozycji wschodniego mocarstwa urzadzili nam Polske czterdziestu pieciu lat powojennych. Byli wypadkowa wyniku wojny i zrzadzeniem decydentow opodziale Europy skorzystali z mozliwosci podporzadkowania naszego narodu tym, ktorym slu- zyli. Ale bylismy, i w pewnym sensie nadal jestesmy, swiadkami innego zjawiska - trwajacej fascynacji tym, co mozna by nazwac wiewem Wschodu. Nikt nie moze nie dzielic podziwu dla fenomenu, jakim jest na przyklad tworczosc artystyczna tego regionu swiata i znaczenia tej sztuki dla ogolnego dorobku kultury. Bez lite- ratury i muzyki rosyjskiej bylibysmy zubozeni o oglad czlowie- ka w jego najbardziej zagadkowych zakamarkach. Nikt tez, kto zetknal sie z tamtymi ludzmi, mie moze stanac bez podziwu dla ich inteligencji i wyobrazni, tej szczegolnej wyo- brazni, jaka pozwala na zobaczenie swiata, na dokonanie jego trafnej diagnozy bez fizycznej mozliwosci poruszania sie w nim. No dobrze. Ale fascynacja, o ktorej mowie, moglaby byc bezinte- resowna, tak jak to ma miejsce w normalnych stosunkach miedzy ludzmi, takze wstosunkach miedzy narodami.[...] Nasz podziw dla Rosji traci interesem, czyms w rodzaju przekupstwa za mozli- wosc spokoju, a wiec jest falszywy. Dla nas i dla nich. Nawet kiedy jest szczery. Ale
Re: Abp.Zycinski o tworczosci Domoslawskiego i Graczyka
Andrzej Szymoszek zauwazyl : Czyzby? Domoslawski napisal PS: Juz zupelnie na marginesie- wywiad z Savaterem nie ukazal sie na lamach "Arki Noego". Rzeczywiscie napisal (P.S. znalazl sie na gorze po prawej stronie, dlatego go nie zauwazylam). Wiec formalnie musze wycofac ten punkt. Przepraszam. Ale jednak forma graficzna wywiadu i jego miejsce sprawiaja, ze mozna sie latwo pomylic. Nie dziwie sie wiec, ze abp Zycinski sie pomylil, zwlaszcza kiedy wczesniej przeczytal u Graczyka, juz z cala pewnoscia w "Arce Noego", ze " - "ludzie ZNAK-u sa plus catholique que le Pape, stawiajac w odniesieniu do porzadku demokratycznego postulaty, jakich nie postawiliby niektorzy biskupi", - "Jaroslaw Gowin i o. Maciej Zieba wytaczaja coraz ciezsze dziala przeciw porzadkowi liberalnemu", - "rozwazania prof. Zdzislawa Krasnodebskiego swiadcza wprost o jego prawniczej ignorancji", a - "wokol jego tekstu - obrazoburczego, a po czesci niedorze- cznego - toczy sie niestety cala debata" - "w artykule Zbigniewa Stawrowskiego kolejny raz przekroczone zostaly granice zdrowego rozsadku", "gonimy tu chyba w pietke", itp. Konkluzja Graczyka jest wiec nastepujaca: "Przyznajmy, ze demokracja w Polsce jeszcze nie okrzepla i nie wiemy czy utrwali sie w ksztalcie, z ktorego bylibysmy dumni", a recepta, ktora proponuje: "jesli chcemy odkryc etyczny fundament nowej, demokratycznej wspolnoty, pomyslmy nad fenomenem Wielkiej Orkiestry Swiatecznej Pomocy". Wcale sie nie dziwie sie, ze poprzeczytaniu tego wszystkiego Jozef Zycinski doznal oczoplasu... Katarzyna
Re: pytanko
Pan Miet Gutowski w sprawie wyboru prezesa IPN : Czy ktos moglby mi wytlumaczyc, dlaczego z ta obsada sa takie kolomyje? Przeciez nawet z obsada stanowiska premiera takich cyrkow nie bylo. Co sie za tym tak naprawde kryje? Czy chodzi li tylko o te jakies tajemnicze akta, aby pozostaly w "dobrych" rekach? Prawda jest taka, ze do wyboru premiera wystarczy uzyskanie bezwzglednej wiekszosci w sejmie, natomiast do wyboru prezesa IPN konieczne jest uzyskanie wiekszosci kwalifikowanej 3/5. Ta wysoko postawiona poprzeczka jest wynikiem weta Kwasniew- skiego. Dla odrzucenia tego weta koalicja AWS-UW byla zmuszona isc na ustepstwa wobec czesci opozycji (w tym wypadku PSL) i zgodzic sie na to. PSL przyjelo propozycje i weto zostalo odrzucone, a prog podwyzszony. To suche fakty. Atmosfera, ktora towarzyszyla przyjeciu tej ustawy byla goraca, poniewaz ustawa o IPN jest uwazana przez srodowisko postkomuny i srodowiska zwiazane ze sluzbami specjalnymi PRL, za znacznie bardziej szkodliwa dla ich interesow niz ustawa lustracyjna, bo umozliwia kazdemu obywatelowi, ktory byl kiedys przedmiotem zainteresowania sluzb zapoznanie sie ze swoimi aktami osobowyumi. Z pewnoscia wiele osob bedzie moglo sie naocznie przekonac, jakie w istocie byly podstawy i mechanizmy dzialania komunisty- cznego systemu. Trudnosci w wyborze prezesa wynikaja moim zdaniem z kilku przyczyn: - istnieje silne nieformalne stronnictwo w istocie przeciwne powolaniu instytutu, ktore obejmuje ludzi w roznych partiach, mediach (np.Gazeta Wyborcza, Trybuna, telewizja, czesciowo: Wprost i Polityka) i instytucjach (kancelaria prezydenta), - PSL, stronnicy Lopuszanskiego, Slomki, Olszewskiego traktuja sprawe IPN jako polityczna karte przetargowa (storpedowali doskonala kandydature prof.Kuleszy - ktory byl kandydatem fachowym, zwiazanym raczej luzno z polityka) - widze brak profesjonalizmu liderow AWS, ktorzy naiwnie wierzyli, ze kandydatura Kuleszy przejdzie, a potem wysuneli niedokladnie przygotowana kandydature Chwalby, co natychmiast wykorzystaly media (w Krakowie fakt, ze Chwalba byl 4 lata w PZPR nie byl tajemnica, ale nikomu nie przyszlo do glowy, ze sie na kolegium IPN do tego wyraznie nie przyznal). Rozgrywajaca w "aferze Chwalby" byla pochodzaca z Krakowa reporterka telewizji publicznej Katarzyna Kolenda-Zaleska. "News" w Wiadomosciach Telewizyjnych z informacja, ze odkryto, ze Chwalba byl czlonkiem PZPR byl jej autorstwa. K.K-Z odmowila przedstawienia w tych samych Wiadomosciach stanowiska Chwalby. Jej ojciec - tez profesor jednej z uczelni krakowskich jest bylym przewodniczacym Krakowskiego Komitetu Obywatelskiego i przyjacielem senatora Kozlowskiego. Kolenda-Zaleska jest zatrudniona w telewizji Kwiatkowskiego i jednoczesnie pisze okazyjnie w "Tygodniku Powszechnym". Slyszalam od mamy, ze w krakowskim srodowisku akademickim funkcjonuje dosc prawdopodobna opinia, ze naiwny Chwalba zostal po prostu przez kogos podpuszczony i nastepnie skontrowany. No, skoro dal sie tak wykolowac, to sie na pewno na to stanowisko nie nadawal. Zastanawia- jaca jest tez sprawa prof. Wojciecha Roszkowskiego, ktory najpierw nadeslal do kolegium IPN pisemna zgode na kandydowanie, a po zatwier- dzeniu jego kandydatury, wycofal ja, motywujac checia kontynuowania kariery naukowej. Wczoraj byla rozpatrywana m.in. kandydatura Bogdana Borusewicza z UW (obecnie wiceministra spraw wewnetrznych), ktory tak jak Kulesza nie ma poparcia PSL, Lopuszanskiego i Slomki i jest w zwiazku z tym bez szans. PSL dazy wyraznie do obsadzenia tego stanowiska swoim czlowiekiem. Nie kryje tego cynicznie wiceprezes PSL Marek Sawicki, ktory niewat- pliwie dla spowodowania wiekszego zametu zadowolony z przebiegu wypadkow wysuwa w telewizji najrozmaitsze nierealne teorie, np. wielkiej koalicji SLD-PSL-czesc AWS. A SLD gra na czas. Katarzyna
Re: Abp.Zycinski o tworczosci Domoslawskiego i Graczyka
Dzis w "Gazecie Wyborczej" jest polemika Domoslawskiego i Turnaua z abp Zycinskiem (z jego tekstem, ktory ostatnio przeslala Malgoska), w ktorej Domoslawski pietnuje "agresywnosc" arcybiskupa, a takze jak pisze, jego "zlosliwosci i przezwiska", uzywajac slow "chlopiec do bicia", czy tez "maczuga do bicia". Na koniec prosi Zycinskiego o "odrobine milosci". Pomijajac retoryke obu panow, ktora zapewne odzwierciedla ich estety- czne upodobania, mamy tu klasyczny przyklad manipulowania tekstem adwersarza. Jozef Zycinski nigdzie nie napisal, ze Graczyk, czy tez Domoslawski nalezeli do PAX-u, czy ZMP. Chodzilo mu jedynie o podo- bienstwo stylu argumentowania. Ponadto Domoslawski i Turnau nie ustosunkowali sie zupelnie do glow- nej mysli arcybiskupa, ktora bylo zakwestionowanie miejsca pojawienia sie wywiadu z prof.Fernando Savatera. Zycinski nie kwestionowal faktu, ze wywiad sie w gazecie ukazal, mial watpliwosci co do wyboru szyldu pod jakim sie ukazal (chodzi o "Arke Noego"). Domoslawski i Turnau zapomnieli sie tez odniesc do krytyki stylu uprawiania polemiki przez Romana Graczyka, w ktorym ostatnio coraz czesciej jedynie sluszna ideologia wygrywa z racjonalnym uzasadnieniem. To tyle co go meritum. Czytam uwagi Andrzeja Szymoszka (nie do mnie, ale z powyzszym zwiazane, wiec sie wtrace ;-)) : O ile pamietam, zdemaskowalem ks. arcybiskupa jako prawicowego publicyste, bioracego udzial w biezacym dyskursie politycznym. Pod Wawelem jedna taka- piana na ustach, i dawaj podskakiwac. Musze przyznac, ze przez mysl by mi nie przeszlo nazwanie Jozefa Zy- cinskiego "prawicowym publicysta". Zadziwiajaca jest tez Twoja nie- umiejetnosc odroznienia publicystycznego roztrzasania dylematow mo- ralnych od biezacego dyskursu politycznego. No ale widocznie inne szkoly konczylismy... ;-) Akurat trudno sie dziwic, ze Graczyk, ktory bedac katolickim publicysta ma swoje zdanie na temat Kosciola w panstwie i odwa- znie od lat je glosi, nie zdobyl uznania nawet tak swiatlego hierarchy, chociaz uczciwie sprawe stawiajac: w publicystyce Graczyka jest sporo trudnej, niewygodnej racji. Rzeczywiscie trudno sie dziwic. Termin "katolicki publicysta" jest dosyc rozciagliwy i w tym sensie Graczyk miesci sie w nim zupelnie tak samo jak np. prof.Bender. Chetnie z Toba konkretnie podyskutuje o racjach Graczyka. Katarzyna
Pan Gucio o naszej szkole, miescie i tradycji
dycje o nauczaniu papieskim, najdokladniejsze i najbardziej aktualne reportarze ^^ Oj, pani Malgosiu... ;-))) Hi,hi.. , taka madralinska, a to co... Tlumaczy sie, ze wszystko przez ta paskudna klawiature. Bo gdyby pisala gesim piorem, to pewnie te reportaze bylyby w porzadku. A w szkole tak sie starali... A propos szkoly. Holoubek wydal niedawno wspomnienia z ilustracjami Kazimierza Wisniaka. Znalazl sie tam taki oto fragment dotyczacy naszej (i Gustawa Holoubka) szkoly : Nie pamietam, czy trzeba bylo do gimnazjum zdawac, czy tez wystarczylo swiadectwo ukonczenia szkoly po- wszechnej, dosc ze dostalem sie do najwspanialszego w Krakowie, naznaczonego 350-letnia tradycja - I Gi- mnazjum imienia Bartlomieja Nowodworskiego. Stalo przy placu na Groblach, dwiescie metrow od Wawelu. Po przekroczeniu tego gmachu zostalem poinformowany, ze moimi starszymi kolegami byli miedzy innymi Jan III Sobieski, Stanislaw Wyspianski, Jan Matejko. W srodku znajdowaly sie schody dosc strome, rozcho- dzace sie na pietrze w dwoch przeciwnych kierunkach, korytarze przestronne z wysokimi oknami, klasy obszer- ne i troche ciemnawe, pewnie na skutek zieleni za oknami. Sercem szkoly byla aula, uroczysta, odswietna, miej- sce wszystkich akademii "ku czci", teatralnych wew- natrzuczelnianych przedstawien i przede wszystkim nabozenstw, w niedziele bowiem aula wladal ksiadz katecheta i co tydzien mielismy moznosc potwierdzac liturgia to, czego dowiedzielismy sie na lekcjach religii. Znowu nie pamietam, czy ta aula w godzinach lekcyjnych byla sala gimnastyczna z drabinkami przy scianach i sprzetem do cwiczen, maskowanych na czas szkolnych uroczystosci, czy tez mielismy ja osobno na dole, na parterze, a moze na poziomie suteren. Wtedy cwiczylismy trzy razy w tygodniu i gimnastyka byla przedmiotem zaliczanym do ogolnej oceny. Obowiazek ten w pelni aprobowalismy. Nie dosc ze stanowil pozada- na przerwe w nauce przedmiotow nekajacych nasze tepe glowy, to jeszcze proponowal pasjonujaca zabawe - uczy- lismy sie i gralismy w kosza i siatkowke, a opanowanie tych dyscyplin mialo charakter docelowy. Szlo o mistrzo- stwa wszystkich krakowskich gimnazjow, co roku rozgry- wane w prawdziwych halach sportowych. Dostanie sie do reprezentacji gimnazjum bylo wyczynem, rywalizacja miedzy druzynami zapierala dech w piersiach. A czego uczono jeszcze? Ano wszystkiego, tak jak dzisiaj. Tyle ze w naukach scislych tego "wszystkiego" bylo niepo- rownanie mniej. Nie tylko dlatego, ze ogolny zakres wie- dzy w tych przedmiotach byl wowczas szczuplejszy, ale glownie z powodu przyjetego przez szkole kierunku naucza- nia. Gimnazjum Bartlomieja Nowodworskiego bylo humani- styczne, a nazwa ta oznaczala dokladnie to, co przez wie- dze humanistyczna nalezalo rozumiec. Chodzilo nie tylko o opanowanie wiadomosci z dziedziny jezyka polskiego, historii, geografii czy biologii, ale przede wszystkim o wpojenie swiadomosci, ze tylko suma tej wiedzy, wzajemne tych przedmiotow przenikanie i wspol- zaleznosc daja szanse na uksztaltowanie pogladu o obecnosci czlowieka, o sensie jego egzystencji, na poszerzenie wyo- brazni w stopniu umozliwiajacym oglad swiata w jego glo- balnym wymiarze. To stamtad, ze swiatla tej wspanialej uczelni, z talentow jej swietnych nauczycieli moge czerpac pewnosc, ze wychowanie w duchu humanistycznym to dochowanie sie czlowieka z takim poczuciem godnosci, jakie wynika z przekonania, ze najwyzsza wartoscia doczesna jest drugi czlowiek. Czlowieka, ktory by z nauki religii wyniosl wiare w pozytek czynienia dobra oraz poczucie hierarchii, swiadomosc nadrze- dnej tajemnicy, bedacej drogowskazem zycia. Ktory by z nauki laciny przyswoil sobie niezachwiane kryteria harmonii i piekna uporzadkowanego, logike myslenia i wyrazistosc mowy, jej for- malne mozliwosci i ducha - poczucie tozsamosci z miejscem, z ktorego kulturowo pochodzi, skad wywodzi sie jego dom. Ktory by znal wartosc ludzkiego wysilku i najwyzszym szacunkiem dazyl ludzkie umiejetnosci - gwarancje szacunku dla wlasnej pracy. Ktory by nauczyl sie kultury uczuc, tego szczegolnego taktu, szczegolnej dyskrecji, ktora umozliwia obcowanie z drugim czlowiekiem i stwarza pole dystansu dla jego przywar i ich pochopnej oceny - kultury uczuc, ktora z kobiety czyni przedmiot szczegolnego kultu, kobiety,ktorej przeznaczeniem jest milosc, a dramatem jej utrata, ktorej biologia uczy nas, mezczyzn, obcowania z ziemia, a kobiete, za naszym posrednic- twem, stycznosci z poezja. Na koniec chcialbym kategorycznie przypomniec, ze wszystko w Krakowie jest starozytne. To, ze madrzy ludzie i dobry Bog zrobili wszystko, aby to miasto trwalo w tym samym miejscu przez tysiac lat mimo roznych zywiolowych zagrozen i pomnazalo swoj dorobek, dalo rezultat olsniewajacy i bezcenny - stalo sie zywym uosobieniem tradycji. Jest widomym dowodem, ze
Re: Abp.Zycinski o tworczosci Domoslawskiego i Graczyka
Lukasz Salwinski sie... zniecierpliwil: e, denerwuja mnie te siostry co to ciagle na narty gdzies jezdza ;o) a co, ja gorszy ? tez pojade, ale tylko na weekend i dopiero za 3 tygodnie :o[ tyle, ze przynajmniej pagorek dobrze wyglada - do wgladu pod http://www.mammoth-mtn.com/skirpt.htm O, choinka... Pagorki fajne. Popatrzylam tez przez "live camera", ale nic z tego. W Polsce zbiza sie trzecia popoludniu, a w Kalifornii chyba szosta rano. Ciemno, widze tylko piekny ksiezyc miedzy pelnia i czwarta kwadra. A co do nart, to nie ma czego zazdroscic. Nic za darmo nie ma. Cale letnie wakacje (3 miesiace) pracowalam w pocie czola, a bylo warto, bo zarobilam tyle ile moja mama zarabia w Polsce w ciagu prawie calego roku ;-) I to pracowalam, ze tak sie wyraze, w swoim zawodzie, dodatkowo chodzac tez na seminaria i wyklady z teorii czastek. Bardzo pozytecznie spedzilam letnie wakacje... Pozytecz- nie widocznie nie tylko dla mnie, bo teraz zaprosili mnie uprzejmie na caly rok. Dlatego tym razem przedluzylam sobie troche ferie zimowe ;-) Katarzyna
Rakowski w podziemiu PRL
Jestem swiezo pod wrazeniem artykulu Henryka Daski w dzisiejszej GW. Tekst Daski nosi tytul "Inwazja pluskiew" i nakresla role Mieczysla- wa F.Rakowskiego w partyjnej kampanii antysemickiej 1968 roku. Jest oparty na "Dziennikach politycznych" Rakowskiego (wydanych przez Iskry w 1999 roku) i na drukowanej wlasnie przez Instytut Studiow Politycznych PAN pracy Dariusza Stali (posla i zydowskiego przedsta- wiciela w Radzie Narodowej przy rzadzie emigracyjnym w Londynie) pt. "Kampania antysyjonistyczna w Polsce 1967-68". Nie bede sie odnosic do postawy Rakowskiego w marcu, kiedy jego "Polityka", obok "Tygodnika Powszechnego" nie przylaczyla sie do nagonki na Zydow. To jest fakt i chwala mu za to. Odniose sie jednak do wlasnego obrazu jaki dzisiaj towarzysz redaktor usiluje namalowac. Oto fragment artykulu Daski : Obliczone na dziewiec tomow dzienniki Rakowskiego stanowia najobszerniejsza z dotad ujawnionych, osobistych kronik piora komunistycznego polityka z kregow scislej elity wladzy. Notatki, prowadzone od roku 1958, pisal na maszynie, oryginaly przechowujac w domu, a kopie - u zaprzyjaznionego historyka wojskowosci. Trzeci tom "Dziennikow", obejmujacy brzemienne w wydarzenia lata 1967-1968, mial nieco inne losy. Rakowski ukryl oryginaly w metalowej bance na mleko i zakopal je w Puszczy Piskiej, nieopodal swojego mazurskiego domu, zas kopie powierzyl zachodnioberlinskiemu dziennikarzowi, ktory wywiozl je za granice, gdzie naczelny "Polityki" odebral je w roku 1972. Prawda, ze ladne... Nawet bardzo ladne, jezeli sie wezmie do reki dziela Rakowskiego, chocby jego ksiazki, wydrukowane w okresie PRL. A poza tym, Rakowski pozostal po marcu 1968 prominentnym czlonkiem PZPR (zastepca czlonka Komitetu Centralnego) i pozostal naczelnym "Polityki". Cytowany przez Daske historyk Pawel Wieczorkiewicz pisal, ze koledzy Rakowskiego z wierchuszki partyjnej w latach 70. i 80. wyrosli wlasnie z marca, a "niemal wszyscy glowni architek- ci marcowej polityki awansowali do Biura Politycznego". Henryk Dasko przypomina tez, ze w styczniu 1988 roku odbylo sie posiedzenie Sekretariatu KC, ktorego tematem byla sprawa rewizji partyjnej oceny wydarzen marcowych. Wowczas Rakowski mial sie "wypowiedziec ostroznie", przestrzegajac "by nie doszlo do rozla- nia sie fali publikacji o Marcu". Najwidoczniej 11 lat pozniej zmienil zdanie i postanowil wykopac z Puszczy Piskiej swoja stara banke na mleko. Ale powaznie, wydaje mi sie, ze trafne jest, juz nie pamietam czyje, spostrzezenie, ze w Trzeciej Rzeczypospolitej Rakowski przezywa syndrom nauczyciela ze szkoly kadetow. Taki nauczyciel, ceniac surowa dyscypline w PRL-u, nieco obawial sie skutkow jej stosowania. Byl ludzki i to mu pochlebialo. Ale przeniesiony w dzisiejsze warunki jego owczesny liberalizm wyglada jak stalinowski, przepraszam za wyrazenie, "zamordyzm". Kiedys byl dobrze ulozonym towarzyszem roznych stupajow i specjalistow od mokrej roboty. Byl przeciwwaga dla tzw. partyjnego betonu. Ten beton byl mu potrzebny jako tlo. Ale historia splatala mu figla. Nagle pojawili sie liberalowie, tylko tacy bardziej liberalni. I schronieniem dla Rakowskiego stal sie dzis balwochwalczy wobec PRL miesiecznik "Dzis". Dawne przyzwyczajenia towarzysza redaktora pokutuja, co objawia sie rozpaczliwym poszukiwaniem betonu, czyli np. przeciwnikow homoseksualizmu, papistow, czy od biedy zwolennikow lustracji itp. Ale to jakies takie malo wyraziste. Ach, zeby tak wrocily czasy, kiedy wszysko bylo pieknie uporzadkowane. Beton nalezal do partii, opiniotworczy tygodnik byl jeden, a oszolomstwo skutecznie tepila bezpieka. Ale prozne nadzieje... Trzeba wiec bylo wykopac ta banke. Katarzyna
Ferie skonczone...
Gdy juz w Alpach sypie snieg, to jest to snieg wielki. A i armatki sniegowe staly sie na alpejskich pagorkach sprzetem pospolitym. Armatkom nie szkodza ostre slonce i calodzienne roztopy. Nocny mrozik wystarcza, zeby rankiem smigac po twardej nawierzchni. A jakie widoki... Wlasnie wrocilam z Bormio, gdzie Wlosi robia wszystko, zeby zimowym turystom nieba przychylic. To samo w pobliskim Livigno i S.Caterina. Troche bardziej dostojnie (i drogo) za granica, w pobliskim St.Moritz. Wszystko przygotowane na marcowe FIS World Cup Finals 2000. Katarzyna
Gielda szybuje
Dzis zostanie prawdopodobnie pobity rekord gieldy w Warszawie. Juz na otwarciu WIG poszybowal w gore ponad 21 tysiecy. Zloty tez sie umacnia. Cos sie ciekawego dzieje... Katarzyna
Re: Afera z BIG-bankiem
Miejsce akcji : studio telewizji TVN czas akcji : 31 stycznia 2000 r. godz. 23,10 - 23,30 program : "Kropka nad i" - emisja w czasie rzeczywistym redaktor prowadzacy : Bogdan Rymanowski Ponizej obszerny fragment dyskusji, w ktorej redaktor prowadzacy stara sie dociec przyczyn zatroskania prof. Marka Belki sprawa prywatnego banku, w ktorym 80 procent kapitalu jest kapitalem zagranicznym. Katarzyna *** Rymanowski: Zapytajmy profesora Marka Belke co sadzi na temat sprawy BIG Banku Gdanskiego. Pan profesor - doradca ekonomiczny prezydenta Kwasniew- skiego przerwal swoj pobyt na swiatowym forum gospodarczym w Davos i powrocil do kraju. Dlaczego tak gwaltownie pan, panie profesorze, zareagowal ? ... Co sie stalo ? prof. Marek Belka : No, bo jestem czlonkiem rady banku. Wiec nie dlatego przyjechalem, ze jestem doradca prezydenta, tylko dlatego, ze uczestnicze w pra- cach... rady Banku Gdanskiego... BIG Banku Gdanskiego... i komentujac sytuacje mozna powiedziec tak: skoro pan prezes Jamrozy powinien reprezentowac zarzad w sklad ktorego wchodza przedstawiciele trzech akcjonariuszy... charakterystyczne, ze wlasnie ci dwaj akcjonariu- sze, czyli: Eureko i BIG Gdanski najbardziej protestowali przeciwko tego rodzaju... dzialaniom. Wiec tutaj nie ma chyba zadnych watpli- wosci co do tego, ze pan prezes nie dzialal w interesie wszystkich akcjonariuszy. Rymanowski : Panie profesorze, konkretne pytanie: dlaczego uzyl pan w jednym z wywiadow telewizyjnych takiego sformulowania: "to co sie stalo jest niezgodne z interesem naszego kraju" ? prof. Marek Belka : Z roznych wzgledow. Mysle, ze po pierwsze, ze to zmienia jakby w biegu zasady... proces prywatyzacji PZU i to na skutek decyzji w gruncie rzeczy... personelu wynajetego do kierowania spolka, a nie do decydowania o jej kierunkach prywatyzacji. Ale mysle takze, ze taki sposob przejecia banku, jednego z najwazniejszych bankow w Polsce przez inwestora zagranicznego - przejecie wrogie, bardzo brutalne, ze tak powiem - jest zlym precedensem i zlym sygnalem, ktory wysylamy dla inwestorow zagranicznych na swiecie. Rzadko kiedy sie zdarza tego rodzaju przejecie w systemie bankowym, przejecie transgraniczne. Bardzo rzadko sie zdarza, zeby wladza panstwowa nie wypowiadala sie, zeby pozostawala zupelnie obojetna, a szczerze mowiac nieznany mi jest przypadek, zeby panstwo, czy tez panstwowa spolka pomagala... w tej operacji. Rymanowski : Przyznam szczerze, to juz jest wyjatkowa sytuacja, kiedy sam prezydent Kwasniewski zabiera glos w tej sprawie. W Polskim Radiu powiedzial, ze "czuje sie zaniepokojony sytuacja wokol BIG-u i PZU". Przeciez sprawa prywatnego banku nie lezy w kompetencjach konstytucyjnych pana prezydenta. prof. Marek Belka : W kompetencjach... w kompetencjach... hmm... konstytucyjnych pana prezydenta jest dbanie o to wszystko, co zapewnia bezpieczen- stwo panstwa, a wiec takze bezpieczenstwo ekonomiczne. I chce przy- pomniec, ze kilka tygodni temu w palacu prezydenckim odbyla sie narada poswiecona systemowi bankowemu, a impulsem do tej narady bylo nic innego, tylko szereg niepokojacych wiadomosci wokol innego banku - PKO BP. Wiec nie jest to precedens, ze prezydent zajmuje sie takimi sprawami. Oczywiscie, ze ... konstytucja nic nie mowi o bankach... natomiast... to znaczy w kontekscie... uprawnien prezydenta. Natomiast tam, gdzie rzeczy sie dzieja niepokojace, dziwne, prezydent po prostu interesuje sie... czy to bedzie BIG Gdanski... bodaj piaty bank naszego systemu bankowego, czy inny bank wazny, nalezy sie liczyc z zainteresowaniem pana prezydenta i wypowiadaniem przez niego opinii. Rymanowski [ do red.Rafala Kasprowa z "Rzeczpospolitej"] : Czy pan rowniez uwaza, ze to co sie stalo jest niezgodne z interesem naszego kraju ? A moze tu chodzi o to, ze pewne interesy w Polsce zostaly naruszone i stad taka a nie inna reakcja niektorych politykow? Kasprow : Jutrzejsza "Rzeczpospolita" zamiesci wywiad z prezesem Deutsche Banku, ktory mowi o tym, ze byc moze wycofa sie z Polski jezeli reakcja rzadu bedzie taka jaka jest w tej chwili. I to jest bardzo zly znak dla polskiej gospodarki. Interes Polski jest w tym, zeby duzy, powazny, najwiekszy bank swiata, utrzymac w Polsce i ten kapital do Polski sprowadzic. Rymanowski : Czyli nie zgadza sie pan z tym o czym mowi pan profesor Belka ? Kasprow : Tak. Mysle, ze zostaly naruszone inne interesy. Nie sa to interesy bynajmniej polegajace na tym wlasnie, zeby do Polski trafial zachodni kapital. Zostaly naruszone interesy ekonomiczne pewnej grupy polity- cznej, ktorej przedstawicielem jest wlasnie pan profesor Marek Belka. Przypomnijmy, ze jest on z jednej strony doradca pana prezydenta Kwasniewskiego, a z drugiej czlonkiem rady nadzorczej BIG-u. To nie jest przypadek. Srodowisko skupione wokol prezydenta Kwasniew- skiego uczestniczylo w zakladaniu BIG-u dziesiec lat temu. I mysle, ze ta histeryczna reakcja, ktora tak mozna okreslic ze wzgledu na nagly przylot z Davos do
Afera z BIG-bankiem
Czy biznes przeplata sie z polityka ? Przed chwila uslyszalam, ze rada nadzorcza PZU po 8 czy 9 go- dzinach obrad zawiesila swojego prezesa Wladyslawa Jamrozego. Chodzi o to, ze pan Jamrozy na Walnym Zgromadzeniu BIG-Banku Gdanskiego dopuscil do odwolania jego rady nadzorczej i powola- nia nowej zwiazanej z Deutsche Bankiem. Nowa rada na razie nie powolala nowego zarzadu. Ciekawa jest reakcja politykow na te wydarzenia. Otoz w zwiazku z ta sprawa wczoraj po poludniu w trybie pilnym przylecial do kraju z Davos doradca ekonomiczny prez.Kwasniewskiego prof.Belka. Nie wiadomo, czy przylecial w charakterze doradcy, czy tez w charakterze czlonka starej (odwolanej) rady nadzorczej BIG-Banku (ktorym byl). Dzis rano w radiu wystapil osobiscie prezydent Kwasniewski, ktory niezwykle ostro skrytykowal zmiane rady nadzorczej BIG-banku. Tego jeszcze nie bylo, zeby prezydent osobiscie publicznie i tak blyskawicznie reagowal na podobne sprawy. BIG-bank jest formalnie bankiem prywatnym. Powstal w czerwcu 1989 roku juz po wyborach. W jego powstanie zaangazowany byl skarb panstwa (funkcje premiera sprawowal wowczas Mieczyslaw Rakowski). Bank zwany jest od tego czasu "bankiem nomenklaturowym" zwiazanym z establish- mentem SdRP/SLD. W dzisiejszej dyskusji radiowej po poludniowych wiadomosciach przewijal sie temat finansowania przez niego kampanii wyborczej SLD i planow finansowania kampanii wyborczej Aleksandra Kwasniewskiego. Konsorcjum BIG-Banku, Eureko i portugalskiego banku BCP ma 30 pro- cent udzialow w PZU SA. Eureko i bank portugalski sa strategicznymi partnerami BIG-banku. PZU SA jest kontrolowane przez skarb panstwa. Katarzyna
Archiwa i kandydat na ich nadzorce
Lustracja toczyla sie w miare spokojnie przez ponad pol roku. W drugiej polowie grudnia nagle "doprowadzila do pokracznosci stosunkow" w kraju... Podobnie jak dzis w pogodzie: rano pogodnie, a po poludniu mielismy autentyczna zimowa burze: walily pioruny, hulal silny wiatr i padal gesty snieg. Przeczytalam dzis dwa teksty Bratkowskiego w "Rzeczpospolitej". Tekst o lustracji, ktora Bratkowski mniej wiecej od miesiaca krytykuje (chociaz utrzymuje, ze "jest potrzebna i celowa", np. w wypowiedzi dla "Zycia"), zawiera wedlug mnie dwa fragmenty, do ktorych trzeba sie ustosunkowac. Oto adres: http://www.rzeczpospolita.pl/Pl-iso/dodatki/plus_minus_000129_plus_minus_a_4.html Po pierwsze, autor nie precyzuje czego dotyczy lustracja, nie pisze nic o tym, ze jej przedmiotem jest klamstwo lu- stracyjne osoby piastujacej kluczowe stanowisko publiczne. Nie pisze nic, ze dla zbadania i wyjasnienia tego klamstwa istnieje drobiazgowa procedura sadowa z mozliwoscia powolywania bieglych, swiadkow, sporzadzania ekspertyz itp. wraz z pro- cedura odwolawcza. Nie pisze nic, ze wszyscy powazni publi- cysci, majacy przeciwne niz on zdanie, doskonale zdaja sobie sprawe ze zlozonosci problemu ("posmiertna zemsta bezpieki"). Z jego tekstu wynika jednak, ze jedynie on jest madry. Zdanie autora : Cala historia lustracyjna doprowadzila do takiej pokracznosci stosunkow, ze nic juz nie znaczy to, co znaczylo i nikt nie wie, o co wlasciwie chodzi. nie swiadczy dobrze o autorze, jako dziennikarzu. W odpowiedzi na ataki Adama Michnika i jego podwladnych, ukazalo sie w polskiej prasie i mediach elektronicznych wiele powaznych wypowiedzi i sadow, z roznych zreszta obozow, ktore swiadcza o czyms zupelnie przeciw- nym. Ci powazni ludzie mowia o lustracji i dobrze wiedza o czym mowia. Bratkowski ignorujac te wypowiedzi robi czytelnikowi wode z mozgu. Druga sprawa to uzycie terminow: "rewolucja pozera wlasne dzieci", "radykal, spozniony na barykady" itp. w stosunku do procedury sa- dowej regulowanej ustawa parlamentu wylonionego w demokratycznych wyborach i ludzi godnie ja wykonujacych w dziesiec lat po "rewolucji" - rewolucji zreszta bezkrwawej (co nie jest jedynie zasluga demokra- tycznej opozycji, ale wielu tysiecy szarych obywateli, tyrajacych w podziemiu i nie tylko). Czyzby to byl jakis symptom kompleksow publicystow wychowanych przed laty w atmosferze rewolucyjnej ? Wymieniajac Krzaklewskiego, jako (w domysle) autora pomyslu zlustro- wania dziennikarzy, Bratkowski swiadomie popelnia naduzycie, bo dobrze wie, ktorzy z jego (tzn.Bratkowskiego) kolegow to wymyslili. To samo dotyczy postulatu powszechnego udostepnienia ocalonych archiwow bezpieki - Bratkowski dobrze wie, ze juz formulowano takie postulaty i ze to jest utopia. Wypada jednakze podkreslic, ze tekst Bratkowskiego jest napisany jezykiem pozbawionym agresji tak charakterystycznej dla antylustracyj- nej kampanii "Gazety Wyborczej" i dla wypowiedzi Krzysztofa Kozlow- skiego. O drugim tekscie (niedostepnym w sieci) Bratkowskiego, nie doty- czacym lustracji, pozniej. - Teraz jeszcze kilka zdan o fakcie medialnym, jakim bylo ogloszenie informacji o kandydaturze prof.Karola Modzelewskiego na szefa IPN (Instytutu Pamieci Narodowej). Informacje o tym pierwsza podala telewizja publiczna we srode wieczorem. W programie "Monitor" red.Jolanta Pienkowska poswiecila temu tematowi dluzsza dyskusje. W dyskusji uczestniczyli: Jerzy Wierchowicz - szef klubu parlamen- tarnego UW, Kazimierz Janiak - sekretarz klubu AWS, posel Sawicki - wiceprzewodniczacy klubu PSL i Jerzy Szmajdzinski - wiceprzewo- dniczacy klubu SLD. Jeszcze nigdy nie widzialam w "Monitorze" tak reprezentatywnego skladu najwazniejszych klubow parlamentarnych. Zapytany przez dziennikarke o kandydature Modzelewskiego (Pienkow- ska spytala "o kandydata Unii Wolnosci Modzelewskiego") Wierchowicz powiedzial, ze kandydatura bylaby jego zdaniem bardzo dobra, ale nie byla przedmiotem obrad kierownictwa klubu UW. Potem przez kilka minut wypowiadali sie w trybie warunkowym pozostali dyskutanci. Szmajdzinski oswiadczyl, ze jego klub moglby poprzec ta kandydature, ale on z gory zaklada, ze AWS jej nie poprze. Sawicki twierdzil, ze PSL mysli o wlasnej kandydaturze, ale kandy- datura Modzelewskiego moglaby byc do przyjecia. Janiak nawiazal do chlubnej przeszlosci Modzelewskiego, ale wyrazil watpliwosci, czy klub AWS poprze profesora, ktory nie ukrywa, ze jest przeciwny lustracji. Byla mowa o kandydaturze prof.Kuleszy, ktory wedlug niego byl lepszym kandydatem, a zostal przez PSL i SLD odrzucony. Cala ta dyskusja byla bardzo dziwaczna, poniewaz jeszcze nigdy nie widzialam, zeby w "Monitorze" debatowano nad kandydatura, ktora choc pojawila sie rzekomo przed dwoma godzinami, na razie nikt oficjal- nie jej nie zglaszal. Na drugi dzien (we czwartek) wczesnym rankiem prof.Modzelewski udzielil krotkiego wywiadu dziennikarce polskiego radia, w ktorym powiedzial, ze zaden z politykow nie rozmawial z nim na temat jego
Re: internet ludowochinski
Pan Michal : Nie ogladalem wczoraj zadnych wiadomosci TV, ani lokalnych ani BBC czy CNN, wiec gdy dzis rano dostalem prywatna poczta zapytanie jednego z uczestnikow Poland-l na temat nowych ograniczen internetu w Chinach, odpowiedzialem zgodnie z prawda ze nie, ja tam o niczym takim nie slyszalem. Juz w pol godziny opozniej ujrzalem w tutejszej gazecie olbrzymi tytul na pierwszej stronie: "Mainland clamps down on Net". No wiec zamiast wysylac sprostowanie prywatnie, podaje do wiadomosci ogolnej, moze to jeszcze kogos zainteresuje. To bylam ja. Dziekuje. Ale swoja droga to swiat rzeczywiscie jest globalna wioska, skoro ja wczoraj przy sniadaniu w Krakowie wyslu- chalam sobie w BBC World, ze w Chinach wchodza w zycie nowe przepisy ograniczajace swobode dzialania w Internecie, a tam na miejscu za- pewne jeszcze nie wszyscy o tym wiedza. ;-) Co mnie rozsmieszylo to fakt, ze spikerka wyraznie powiedziala, ze przestrzeganie tajemnicy panstwowej bedzie kontrolowane przez jakies specjalne sluzby, czy tez urzedy. Wymienila w tym kontekscie poczte elektroniczna, listy dyskusyjne, newsy i Web. Zaczelam sie zastanawiac, czy P-L tez wezma na tapete ? ;-) Katarzyna
Re: Zarobki w III RP
Pan Mikolaj Sawicki napisal : Wyczytalem wlasnie w prasie krajowej, ze odwolany ze stanowiska prezes Petrochemii Plock ma otrzymac za swoj bol odprawe w wy- sokosci 2.3 mln zl, czyli okolo 600 tys dolarow, a odwolany ze stanowiska prezes KGHM otrzymuje 150 - 170 tys zl miesiecznie za wypowiedzenie z nim kontraktu. Ten byly prezes Petrochemii to niejaki Konrad Jaskola, ktory pod- pisal ten kontrakt w okresie gdy ministrem skarbu byl Wieslaw Kaczmarek z SLD. Z tego co uslyszalam w sejmie w czasie dyskusji, to ten mechanizm nagradzania bulwersujaco wysokimi odprawami zwal- nianych dyrektorow to wynalazek koalicji SLD-PSL. Umowa z Jaskola byla zawarta w lipcu 1996 roku na 6 lat, co jak uslyszalam, jest niezgodne z kodeksem handlowym (max 3 lata). Ponadto dopiero teraz wyszlo szydlo z worka, ze podpisujac umowe z Jaskola szef rady nadzorczej, niejaki Juchniewicz, byl swiadom, ze do tego czasu Petrochemia Plock przestanie istniec i polaczy sie z inna firma. Nie wiem, kim sa ci bystrzy faceci, ani tez ich nie winie za to, ze zagwarantowali sobie takie korzystne klauzule w kontraktach. Ale to sa panstwowe pieniadze, i ludzie, ktorzy przyznali im takie kon- trakty, dzialali w imieniu Skarbu Panstwa. Uwazam, ze Skarb Pan- stwa powinien pozwac tych hojnych laskawcow do sadu o zwrot roztrwonionych panstwowych pieniedzy. Ow Juchniewicz, jak slysze, unika teraz prasy. A byly minister Kaczma- rek w wywiadzie dla telewizji Kwiatkowskiego zwalil cala wine na tych, ktorzy zwolnili owego Jaskole i spowodowali straty skarbu panstwa. Zapomnial dodac, ze Jaskola zostal zwolniony dopiero kiedy polaczono Petrochemie i CPN. O przyszlej fuzji bylo wiadomo juz wtedy, kiedy Juchniewicz podpisywal z Jaskola umowe. Troche inaczej wygladaja pobory samorzadowcow. Podobny problem, jesli chodzi o wysokosc poborow, dotyczy radnych i urzednikow samorzadowych. Sejm ustawowo ogranicza takze ich pobory. Ponizej przytaczam stanowisko w tej sprawie prof.Michala Kuleszy, glownego autora reformy samorzadowej (z wywiadu dla "Zycia"): Decyzja sejmu o ograniczeniu diet radnych oraz pensji prezydentow miast, burmistrzow i marszalkow wojewodztw przypomina mi dowcip o furmanie, ktory mial dwa konie. Ogiera, ktorego strasznie sie bal i stara slepa klacz. Gdy kiedys ten ogier go kopnal, furman wzial kij i zloil klacz. A potem zwrocil sie do ogiera i powiedzial: "ty, ogier, jesli kiedys mnie jeszcze kopniesz, dostaniesz tak jak ona". Chce powiedziec, ze jezeli nie mozna sie dobrac do tych, ktorzy naprawde zarabiaja ogromne pieniadze na podat- niku, a wiec do roznych mastodontow - panstwowych spolek, to dobiera sie do menadzerow samorzadowych. Funkcje samorzadowe, to bardzo trudne zajecia. Szef duzej gminy ma odpowiedzialnosc finansowa i polityczna daleko wieksza niz szef niejednego resortu czy duzej spolki panstwowej. Fakt, ze premier zarabia mniej niz prezydent jakiegos miasta to sprawa budzetu panstwa. Budzet gminy jest czyms oddzielnym. Jesli sa pieniadze, jesli podatnicy sie na to godza, to jest wszystko w porzadku. A tam gdzie nie jest w porzadku, pewnie odwolaja rade i bur- mistrza. Tyle prof.Kulesza na temat obcinania kominow placowych w samorzadach. Ten sam prof.Kulesza, jako glowny autor reformy administracyjnej, byl zaproszony do szkoly prof.Andrzeja Kozminskiego, gdzie mieli sie spotkac czolowi polscy fachowcy od administracji publicznej i samorzadu. Pojawil sie tam i wysluchal wykladu prof.Witolda Kiezuna z Montrealu o wspolczesnych transformacjach administracji publicznej. Jak mi wiadomo, referat o objetosci 33 stron zostal rozdany wszystkim obecnym tam sluchaczom. Przypomne, ze Kiezun pisal troche w Usenecie na "Dziennikarzu", a i pan Tom Kazmierski, o ile dobrze pamietam, jakies jego rzeczy nam tu przysylal na P-L. Otoz czytalam w "Rzeczpospolitej", ze Kiezun mowil w swoim wykla- dzie o programie opracowanym w Kanadzie w roku 1985. W progra- mie tym przewidziano umiejscowienie wszystkich ministerstw w jednym budynku i umozliwienie okolo 80 procentom pracownikow koncepcyjna prace w domu przy komputerach z modemami i jedynie okresowy kontakt osobisty. Opowiadal o tym jak swiat ogranicza wydatki publiczne. Powolywal sie na znana "Praktyke zarzadzania" Druckera i na to, ze kazdy dodatkowy szczebel administracyjny wypacza cele i niewlasciwie ukierunkowuje uwage, a kazde ogniwo lancucha tworzy dodatkowe napiecia i staje sie dodatkowym zrodlem bezwladu, tarc i zastojow. Powolal sie za Druckerem na wysoka sprawnosc struktury organiza- cyjnej Kosciola Katolickiego, w ktorym pomiedzy papiezem, a pro- boszczem parafii znajduje sie tylko biskup. ;-) Mowil o wplywie rewolucji informatycznej i telekomunikacyjnej na struktury organiza- cyjne. Oczywiscie pil do wprowadzonego w Polsce trzeciego szczebla. W dyskusji po wykladzie zabral glos Kulesza, ktorzy, wedlug Rzecz- pospolitej, dowodzil, ze niestety administracja musi rozrastac sie liczebnie, bo rosna jej zadania. Twierdzil, ze i tak
Re: Mentzel, Graczyk i Majcherek
Pan Michal pisze o wywiadzie Beresia i Burnetki z Kwasniewskim : ja Pytania padaja standardowe. Kwasniewski ubolewa, ze nie dopilnowal, ja aby premierem zostal lider polityczny AWS-u. Bije sie w piersi. ja Ale ani Beres, ani Burnetko nie przypominaja mu, ze sam byl przez ja dwa lata liderem najwiekszej partii koalicyjnej i nie chcial byc ja premierem. Jednym slowem - Wersal... Rzeczywiscie. Moze na takich tylko warunkach udzielono TP wywiadu. Ja w kazdym razie ten szacunek z jakim odnoszono sie do Prezydenta Rzeczypospolitej odebralem na drugim koncu swiata bardzo pozytywnie. Odbiegal od tego do czego jestem przyzwyczajony chocby z Poland-L. Otoz tu sie roznimy zasadniczo. Aleksander Kwasniewski oprocz tego, ze sprawuje urzad prezydenta, prowadzi jednoczesnie nieustanna kampanie wyborcza. Nie bede wymieniac telewizji publicznej, bo tam sprawa jest az nazbyt oczywista. W ciagu ostatniego roku pojawilo sie kilka dluzszych wywiadow Kwasniewskiego (m.in. zachwalany przez jednego z dyskutantow na P-L wywiad przeprowadzony przez Aleksandro- wicza w "Rzeczpospolitej"). Otoz w zadnym z tych wywiadow nie padlo ani razu tzw. "trudne pytanie", ktorych setki, jesli nie tysiace padaly w tym samym czasie w odniesieniu np do premiera. Mam powody aby sadzic, ze od dluzszego juz czasu Aleksander Kwasniewski konsekwentnie odmawia jakiejkolwiek bezposredniej konfrontacji swoich pogladow z argumentami kogos, kto ich nie podziela. Wystepuje publicznie tylko pod warunkiem, ze bedzie wystepowal solo, albo w towarzystwie, ktore sam dobierze. Mala korekta: Graczyk pisal ze Kosciol do polityki mieszal sie kilka lat temu i ze to wtedy wlasnie obawy niektorych srodowisk ze dazy do wprowadzenia panstwa wyznaniowego mogly wydawac sie uzasadnione. Obecnie natomiast postawa Kosciola jest juz jego zdaniem zupelnie inna. Chyba niezbyt dokladnie wczytal sie pan w teksty Graczyka, albo nie zapoznal sie pan z argumentacja osob ktore z nim polemizowaly. Ja odbieram tworczosc Graczyka inaczej. Graczyk, nie tylko z powodow merytorycznych, nie jest bohaterem mojej bajki. Nie lubie, kiedy sie dowolnie interpretuje racje oponentow (w przypadku Graczyka nawet racje biskupow, prymasa i papieza), nie lubie kiedy sie zongluje wyrwanymi z kontekstu cytatami, kiedy sie fakty historyczne interpretuje w oderwaniu od historycznych warunkow itp. Tak jak i Pan mam malo czasu (sesja), wiec nie bede wertowac teraz jego ksiazki i artykulow w Tygodniku Powszechnym i Gazecie Wyborczej. Ogranicze sie tylko do przypomnienia jego polemiki z ojcem Maciejem Ziemba. Otoz okruchy tej polemiki znalazly sie w ksiazce. Graczyk obcial jednak polemiczny tekst ojca Zieby w takim stopniu, ze zmie- nilo to, moim zdaniem, sens argumentacji. Zamiescil tylko wyrwane z kontekstu fragmenciki. Roman Graczyk nie jest powaznym polemista. Przynajmniej dla mnie. Jesli zas chodzi czy TP pod redakcja ks. Bonieckiego jest inny niz ten z czasow Jerzego Turowicza, ktorego pierwsza rocznice smierci przypada za pare dni, to ja osobiscie nie widze specjalnych zmian. I dalej nie widze dla TP specjalnej konkurencji, choc jak wpadna mi w rece Polityka czy Wprost, to czytam je z zainteresowaniem, ale napewno nie uwazam zadnego z nich za "moje" pismo. Jest w Tygodniku Powszechnym zawsze troche ciekawych tekstow, ktore czytam z zainteresowaniem. Ale to nie zmienia faktu, ze w sferze politycznej stal sie ostatnio bardzo wyraznie organem jednej tylko opcji forsujacej nazbyt natarczywie swoje stanowisko w wielu kwestiach. Mysle tu na przyklad o zwalczaniu jednomandatowej ordynacji wyborczej (Majcherek), torpedowaniu procesu lustracyjnego, czy podrywaniu autory- tetu Sadu Lustracyjnego (Kozlowski i Szostkiewicz), forsowaniu koncep- cji historycznego kompromisu Unii Wolnosci z SLD (Graczyk) itp. Rozumiem, ze pan Michal nie ma dostepu do telewizji, radia i wielu tytulow prasowych. Szostkiewicz, Majcherek, Kozlowski, Kolenda-Zaleska sa czestymi goscmi takze tam, gdzie czesto wystepuja na zywo. Wtedy duzo lepiej widac jakie wartosci reprezentuja. Co do Polityki, czy Wprost, nie ma sporu. To tez nie sa "moje" pisma. Staram sie czytac co sie da i miec zawsze wlasne zdanie. Katarzyna
Polonez Kwasniewskiego
Dzisiejsza "Rzeczpospolita" drukuje opinie Cioska (aktualnie doradcy Kwasniewskiego) o ewentualnych konsekwencjach ostatnich przepychanek dyplomatyczno-szpiegowskich na linii Polska-Rosja. Oprocz tego daje krotka informacje o relacjach i opiniach sobotniej moskiewskiej prasy (tekst pt. "Polonez Kwasniewskiego"). Dla PAP-u wypowiadal sie w piatek niejaki Mark Galeotti - brytyjski ekspert ds bezpieczenstwa, ktory troche nas postraszyl, twierdzac, ze jego zdaniem Polska jest postrzegana jako strategicznie kluczowy cel dzialalnosci wywiadowczej. Ma o tym swiadczyc m.in.to, ze dzia- lalnosc szpiegowska prowadza u nas niezaleznie od siebie dwa rosyjskie wywiady: zagraniczny (Sluzba Wywiadu Zagranicznego) i wojskowy (GRU). Wedlug pana Galeottiego cala owa rosyjska siec podlega rezydentowi ambasady w Warszawie, ktory koordynuje operacje wywiadowcze. W ramach biura attache wojskowego dziala rezydent GRU. Oprocz tego dziala cala podziemna siec wywiadowcza. Galeotti sadzi, ze UOP zdolal rozbic jedna z siatek tej sieci. Wracajac jednak do opinii, to zaobserwowalam ciekawa rzecz. Chodzi mi o wysylane w swiat sygnaly z polskiego osrodka prezydenckiego, a wlasciwie o to, ze przechodza one pewna ewolucje. W piatek rano prezydencki minister Ryszard Kalisz pytany w PR1 o te sprawe poinformowal, ze przed ogloszeniem decyzji przez Polske Kwasniewski naradzal sie w tej sprawie dwukrotnie z premierem Buzkiem i w miedzyczasie z ministrem Geremkiem. Kalisz powiedzial jasno, ze zgodnie uznano, ze polska reakcja moze byc tylko jedna - taka jaka byla. Rozmowa z Kaliszem byla prowadzona na zywo. Natomiast juz w niedziele rano w radiowej audycji "Sniadanie z radiem Zet" drugi prezydencki minister Marek Siwiec (szef Biura Bezpieczenstwa Narodowego) zaczal sie od tej opinii Kalisza z lekka dystansowac. Mowil, ze wlasciwie prezydent byl zmuszony przyjac opinie rzadu do wiadomosci, bo nie mial mozliwosci zweryfikowania informacji przekazanej mu przez czlonkow rzadu. Audycja tez byla prowadzona na zywo i wypowiedz Siwca wywolala zartobliwe uwagi ze strony innych sniadaniowiczow (m.in. Przewodniczacego Sejmowej Komisji Spraw Zagranicznych Czeslawa Bielec- kiego i Lecha Falandysza). Padlo pytanie, czy prezydent nie kontaktowal sie w miedzyczasie z Putinem. Siwiec mowil cos i mowil, ale w koncu wyjakal, ze rozmowy z Putinem nie bylo. Pisze o tym, bo, jak przed chwila uslyszalam w trojce, minister Siwiec powrocil dzis do tematu, powtarzajac swoja niedzielna opinie jeszcze raz. Tym razem juz pewniejszym glosem. Katarzyna
Mentzel, Graczyk i Majcherek
Przegladam ostatnie numery "Tygodnika Powszechnego". Widze, ze stal sie ostatnio bardzo rozpolitykowany. Jest wywiad Beresia i Burnetki z Kwasniewskim. Pytania padaja standardowe. Kwasniewski ubolewa, ze nie dopilnowal, aby premierem zostal lider polityczny AWS-u. Bije sie w piersi. Ale ani Beres, ani Burnetko nie przypo- minaja mu, ze sam byl przez dwa lata liderem najwiekszej partii koalicyjnej i nie chcial byc premierem. Jednym slowem - Wersal... (nr 3/2000) Zbigniew Mentzel na ostatniej stronie numeru 4/2000 leje kubly pomyj na glowe publicysty "Zycia" Cezarego Michalskiego. Niby nic nowego, nie on pierwszy i nie ostatni. Ale w tym przypadku wywoluje to efekt niezamierzony. Oto niedostatecznie zorientowany w temacie intelektualista wyciaga ciezka artylerie, rzuca gromy na oponenta, ktorego jedyna wina jest, ze wykorzystal materialy zrodlowe nieznane intelektualiscie. Chodzi o wypowiedzi generala Petelickiego. Mentzel przywoluje jego wywiad w "Gazecie Wyborczej", w ktorym Kublik i Olejnik wyciagnely od Petelickiego kilka ciekawych rzeczy. W tym wywiadzie forme wypo- wiedzi Petelickiego mozna uznac za "do przyjecia", o tresci nie wspominajac. Mentzel zarzuca Michalskiemu, ze ten niezasluzenie obsztorcowal generala za, delikatnie mowiac, brak kultury. Ale Zbigniew Mentzel pomija kompletnym milczeniem wystep Petelickiego w telewizji TVN. Wlasnie w wywiadzie dla TVN Petelicki dal przyklad kultury peerelowskiego oficera wywiadu. Przed udzieleniem wywiadu TVN Petelicki wypowiadal sie dla radia w podobnej formie. Ja rozumiem, ze Zbigniew Mentzel nie specjalizuje sie w temacie i jest wysoce prawdopodobne, ze ktos mu ten temat podsunal. Ale byloby dobrze, zeby nie wierzyl na slowo i sprawdzal wszystkie zrodla. W przeciwnym wypadku ucierpi nie tylko jego osobista wiarygodnosc, ale i "Tygodnika". W razie czego sluze kaseta wideo. Zwrocilam tez uwage na polemike dotyczaca ostatniej ksiazki Romana Graczyka "Polski Kosciol, polska demokracja". Jest to zbior jego artykulow o zyciu polskiego Kosciola w III Rzeczpospolitej. Graczyk utrzymuje w nich, ze polski Kosciol miesza sie do polityki, ideologizuje prawo, nie nadaza za rozwojem demokracji, wymusza na panstwu najrozmaitsze przywileje. Jednym slowem nie bardzo miesci sie w modelu liberalnej demokracji. Z Graczykiem, ktory rozpoczal dyskusje, dyskutuja m.in. szef "Znaku" Jaroslaw Gowin i publicysta "Nowego Panstwa" Piotr Zaremba. Gowin uznaje tezy Graczyka za jednostronne. Udawadnia, ze "Graczyk walczac z fundamentalizmem, sam popadl w rodzaj myslenia fundamen- talistycznego". Gowin utrzymuje, ze wspolczesnej Polsce nie grozi fundamentalizm. Polsce nie grozi zaden nadmiar wartosci, ale raczej ich brak. Dla Gowina wazne sa problemy tzw. "mocnych wartosci" i relatywizmu. Ale Graczyk w swojej odpowiedzi powtarza, ze jego zdaniem liberalnej demokracji z "mocnymi wartosciami" pogodzic nie mozna. Zaremba zastanawia sie w jaki to sposob Kosciol mial zachowac pozycje bezstronnego arbitra w spoleczenstwie podzielonym ostrymi kontrowersjami, ktorych rozstrzygniecie nie moglo byc Kosciolowi obojetne (aborcja, przemoc i pornografia w srodkach masowego przekazu). Dla Graczyka problem ten wlasciwie nie istnieje, bo wszystko ma regulowac demokracja i wolny rynek: "dla liberala panstwo jest dobre, gdy w cywilizowany sposob rozwiazuje spory". Zaremba przypomina, ze to wlasnie liberalowie prowadzili akcje cywilnego nieposluszenstwa wobec woli jak najbardziej demokraty- cznej wiekszosci. itede, itepe... Graczyk rozpoczal i wlasnie zakonczyl dyskusje. Prawdziwa eksplozja ilosci tekstow popisuje sie Janusz Majcherek. Pelno go takze w "Rzeczpospolitej", wystepuje w telewizji w "Wy- darzeniach Tygodnia". Niedawno sformulowal teze, ze niski przyrost naturalny w Polsce jest wlasciwie korzystny. Majcherek uwielbia szokowac. Ciekawe co nowego teraz wymysli. Dziadek mowi, ze to nie jest juz ten "Tygodnik" co kiedys. Katarzyna
Pan Miller i naczelni, czyli SLD od kuchni
Miejsce akcji: studio telewizji TVN Czas akcji: 19 stycznia 2000 r. godz.23,10 -23,30 Program: "Kropka nad i" (tu tylko obszerne fragmenty) Emisja : w czasie rzeczywistym Osoby : Monika Olejnik - dziennikarka prowadzaca rozmowe Janusz Rolicki - odwolany naczelny "Trybuny" Andrzej Urbanczyk : nowy naczelny "Trybuny", rzecznik prasowy SLD --- Olejnik [do Rolickiego] : Uwaza pan, ze to Leszek Miller stoi za zwolnieniem pana z funkcji redaktora naczelnego "Trybuny". Dlaczego ? Rolicki: Wie pani, dlatego, ze "Trybuna" pod moim kierownictwem przestala byc gazeta, ktora miala charakter gazety-organu SLD czy SdRP, a stala sie rzeczywiscie niezalezna gazeta, piszaca o sprawch politycznych kraju. I ja z panem Millerem mialem kilka bardzo mocnych zwarc, ktore byly - ze tak powiem - kuluarowe i na lamach. I praktycznie w maju bylbym juz wyrzucony, gdyby nie interwencja pana prezydenta, ktory probowal mediowac miedzy nami. Spotkalismy sie. Po raz pierwszy to mowie publicznie. Olejnik : A dlaczego byl pan niewygodny panu Millerowi ? Rolicki: Dlatego, prosze pani, ze bylem niezalezny. To znaczy, na czym polegala moja niezaleznosc. Pisalem to, co uwazalem za... za stosowne nie kie- rujac sie opiniami partii. Uwazalem, ze gazeta lewicowa, szef gazety lewicowej, ma prawo wyrazac swoje wlasne poglady. te kwestie... Olejnik: Napisal pan, ze Leszek Miller to jest NeoZeus gromowladny. Rolicki: No, wie pani, to jest jeden zwrot. Tam chodzilo o co innego. Mnie chodzilo o to, ze SdRP pod jego kierownictwem stala sie partia centra- listycznie sterowana. Ze to jest partia, w ktorej jak gdyby ten duch, ktory kiedys w niej usadowil obecny prezydent Kwasniewski, zanika. Bo dzis jest to organizacja sterowana tak dosyc autorytarnie. I dalem temu wyraz. [...] Olejnik: Ale byly wiceredaktor naczelny "Trybuny" pan Lech Pielecki uwaza, ze "mial pan styl zgreda". Tu zacytuje za "Gazeta Wyborcza". Na jej lamach udzielil takiego wywiadu, ze panu sie nic nie podobalo, ze "Trybune" pan traktowal jak prywatny folwark, ze wszystko pan widzial w czarnych barwach. Rolicki: Wie pani, to powinna pani zaprosic pana Pieleckiego, zeby wyrazil co przez to rozumie. Olejnik: Doslownie chyba rozumie to co powiedzial. Rolicki: Byla to dosyc zabawna formula polemiki. Zreszta pan Pielecki powrocil do "Trybuny" w nagrode. Po prostu pan Miller wywalczyl dla niego posade zastepcy. [...] Ja tu chce zwrocic uwage, ze ta zmiana ma dodatkowy aspekt, taki dosyc nieprzyjemny dla mnie, bo nie zostalem odwolany tylko ja, ale cale kierownictwo. Co prawda kierownictwo bylo za moich czasow dwuosobowe, ale redaktor Debski, ktory w "Trybunie" pracuje od poczatku - byl wieloletnim korespondentem w Moskwie, bardzo dobrym dziennikarzem - zostal tez odwolany. Zostal skierowany na przymusowy... Olejnik: Podczas spotkania to sie nagle wydarzylo. Tak ? Rolicki: Tak to sie, prosze pani odbylo... Przyszedlem przed kolegium i dowie- dzialem sie, ze wlasnie dostaje wymowienie. Olejnik: Ale to jest chyba taki styl "Trybuny", bo poprzedni naczelny - pan Szymczycha - tez z zaskoczenia zostal odwolany. A i pan swojego zastepce - pana Pieleckiego - tez z zaskoczenia odwolal. Rolicki: Powiem pani, troche tak... No, to czesto sie tak dzieje, czesto w spolkach z o.o. Ale jesli chodzi o pana Szymczyche, to moge powie- dziec jedno: ze pan Szymczycha zostal odwolany, kiedy ja przyszedlem, ale jeszcze przez 3 tygodnie urzedowal w swoim gabinecie. Olejnik: A tutaj pan od razu wyszedl z gabinetu ? Rolicki: Od razu, od razu opuscilem moj gabinet po dwoch godzinach. O 11-tej godzinie juz mnie nie bylo. Olejnik [do Urbanczyka] : Kazal pan wyjsc redaktorowi od razu ? Rolicki: Nie, nie kazal pan. Ale byla taka atmosfera, ze wynikalo z tego, ze wlasciwie nie powinienem tam siedziec. Urbanczyk: Panie redaktorze, obaj jestesmy juz ludzmi dosyc dojrzalymi. Mamy pewna roznice pokoleniowa. Nie tak wielka, ale jednak. Przezylismy nie jedno. To ja bylem odwolywany kilka razy w zyciu. Pan takze. Sa to pewne mechanizmy, ktore bola. Ale ja nie czynilbym z form lamentu. Ja rozumiem panskie rozgoryczenie. Rolicki: Mnie nie chodzi o mnie, ale o Wieska Debskiego. To bardzo nieelegancko zostalo zalatwione. Urbanczyk: Oczywiscie. To sa pewne redakcyjne sprawy, do ktorych naczelny musi sie jakos ustosunkowac. Ale wracajac do tego potwornego nacisku ze strony SLD na panskie odwolanie. Rzeczywiscie, jest pewien problem. Problem polega na tym, ze jest bardzo powazna partia polityczna, ktora ma serio poparcie czterdziestu prawie procent spoleczenstwa i mysle, ze nie jest dobrze kiedy lekcewazy sie procesy, ktore wewnatrz tej partii zachodza i zle by bylo, gdyby sama partia nie starala sie zmienic swojego myslenia. Dziwi mnie operowanie kategoriami jakiegos wielkiego konfliktu z przy- wodztwem politycznym SLD. Ja nie widzialem powaznego sporu, natomiast zauwazam zlosliwostki, etykietowanie, lub takze dawanie pola do pewnych plakatow politycznych przedstawicielom innych partii politycznych, na przyklad
Michnikowa filozofia lustracyjna
Pani Ania pyta retorycznie: "O czym tu pisac na bruku?" Tyle jest ciekawych tematow, ale nie ma czasu. Chociazby ostatnia, sprowokowana przez Michnika, awantura lustracyjna. Przeczytalam pare dni temu zalegla poczte i znalazlam list Lukasza Salwinskiego polecajacy wywiad z Giedroyciem w "Rzeczypospolitej". Czytalam, czytalam i nie znalazlam tam nic specjalnie godnego uwagi. Ogolniki. Ostatnia awantura wywolana przez Adama Michnika ma kilka waznych aspektow, z zakresu funkcjonowania demokracji, ktorych Giedroyc w ogole nie dotyka. Kiedys ogladalam w telewizji dluga rozmowe Giedroy- cia z Karskim na temat sytuacji w Polsce. Odnioslam podobne wrazenie: duzy poziom ogolnosci, poslugiwanie sie schematycznym mysleniem, w nie- ktorych kwestiach wewnetrznych kompletne niezrozumienie dzialajacych mechanizmow. A juz wypowiedzi o polskiej mlodziezy zupelnie kuriozalne. Ale zdaje sobie sprawe, ze obaj panowie sa bardzo zasluzeni i nie wypada ich krytykowac. Sprobujmy wiec raczej przesledzic tok myslenia Adama Michnika. Oto obszerne fragmenty dyskusji prowadzonej na zywo w telewizji TVN przez Monike Olejnik. Dyskutuja: Adam Michnik i Jan Litynski. [emisja 27 grudnia, tekst spisany z kasety wideo] Monika Olejnik przypomniala na wstepie tekst Michnika z 22.12.99 z pierwszej strony "Gazety Wyborczej" p.t."Lustracja blotem sie toczy". Olejnik [do Michnika]: Pan napisal komentarz w Gazecie Wyborczej, w ktorym obrazil pan Rzecznika Interesu Publicznego. Dlaczego pan obraza Rzecznika I.P. ? Michnik : Prosze pani. Ja mysle, ze to Rzecznik Interesu Publicznego sam podwaza swoja wiarygodnosc sposobem w jaki ta lustracja jest prowadzona na jego rachunek. Olejnik : Prowadzona jest w taki sposob, na jaki zezwala ustawa, ktorej [tu zwraca sie do Jana Litynskiego] pan byl tworca, wspoltworca. Litynski : Ja nie doszukuje sie tych wszystkich cech, o ktorych pisal Adam Michnik, u Rzecznika Interesu Publicznego. Michnik : Nie u rzecznika. Ja nie pisalem o rzeczniku, panie posle,.. no. Litynski : No, przed chwileczka przeciez pan powiedzial. Olejnik : Pisal pan o rzeczniku. Michnik : Nie. Olejnik : ...ze sluzyl komunistycznemu wymiarowi sprawiedliwosci. Nie pisal pan ? Michnik : Wrocimy do tego. Olejnik : Aha. No wiec czekam, kiedy do tego wroca... Za chwile Litynski powraca do tematu "blota". Litynski : Nie wydaje mi sie, zeby lustracja sie blotem toczyla. Jak na razie, nie widze tego blota. Olejnik [do Michnika] : A wedlug pana ? Toczy sie blotem ? Michnik : Toczy sie blotem. Tak. Ja nie widze, jak dotad, ani jednego pozytywnego rezultatu lustracji. Tak zesmy sie z panem poslem Litynskim spierali na temat jak to bedzie wyglagalo. Ja mowilem, ze jestem fundamentalnym przeciwnikiem lustracji, ze nie przy- niesie zadnych pozytywnych rezultatow, no i mysle, ze niestety wyszlo na moje. Ja nie widze ani jednego pozytywnego rezultatu lustracji. Ja na razie widze bardzo wielu ludzi oczernionych, bardzo wielu ludzi obrzuconych blotem, bardzo wielu ludzi bezbronnych wobec oskarzen. Olejnik : A czy to pan nie obrzuca blotem rzecznika... Michnik : Nie. Olejnik : ...mowiac o tym, ze pracowal w komunistycznym wymiarze sprawiedliwosci ? Michnik : Prosze pani, ja stwierdzam fakt, ja stwierdzam fakt. Olejnik : Czy wszyscy, ktorzy pracowali wtedy... Michnik : Nie, prosze pani. Ja tego nie twierdze. Ja tylko twierdze, i to po prostu ze sto razy jeszcze, ze kiedy ludzie przezen dzis oskarzani byli w opozycji, byli przesladowani, to pan rzecznik pracowal w komunistycznym aparacie sprawiedliwosci. I dlatego powinien miec duzo wiecej skromnosci i pokory wobec tych ludzi. Olejnik : Ale byl w "Solidarnosci" i zostal wyrzucony przeciez... Michnik [podniesionym glosem] : A przedtem nie byl, a przedtem nie byl, a przedtem nie byl, prosze pani. Olejnik : ... i rzecznik zostal wyrzucony z sadow. Michnik [podniesionym glosem] : A przedtem nie byl wyrzucony, a przedtem pracowal... Olejnik : Ale kazdy przedtem cos robil. Michnik : Tak. Ale totez dlatego kazdy odpowiada za wlasna biografie. I odpowiadaja rowniez ci dwaj panowie. I jezeli sie oni osmielaja dzisiaj robic przecieki do prasy, ze sa oskarzeni ludzie, ktorzy siedzieli w wiezieniu, kiedy oni byli sedziami, to ja mam prawo uwazac, ze mamy do czynienia z bezczelna manipulacja. Olejnik : Ale nie ma pan dowodow, ze to wlasnie... Michnik : Dowodow nie mam. Olejnik : ... ze to wlasnie ci dwaj panowie dokonali przeciekow. Nie ma pan dowodow. Michnik : Natomiast wiem, ze oni im nie zapobiegli. I wiem, ze oni sie od nich nie dystansuja. I wiem, ze w swoim oswiadczeniu pan rzecznik napisal, ze poniewaz jemu ustawa nie zabrania informo- wania, to w ogole nie ma o czym mowic. Olejnik : A zabrania ? Michnik : Nie, nie zabrania. Olejnik : No wlasnie. Nie zabrania. Michnik : Sa jeszcze obyczaje. Albo sie jest przyzwoitym czlowiekiem, albo sie nim nie jest. Olejnik : To trzeba bylo dopracowac ustawe tak, zeby nie bylo... Michnik
O problemach sasiadow
Wladimir Putin jest juz oficjalnym kandydatem na prezydenta Rosji. Na poczatek taka dygresja... Jeden z dyskutantow w Usenecie - Rosjanin, zamieszkaly prawdopodobnie w Niemczech, nazwijmy go "X", porownal kilka dni temu rozszerzanie NATO do rozmieszczenia przez Sowiety glowic nuklearnych na Kubie bodaj- ze w 1962 roku. Po czym wywiazal sie mniej wiecej taki oto dialog : Y Jesli chcesz juz do czegos porownac rozmieszczenie glowic Y na Kubie to nie do rozszerzenia NATO, bo ta analogia jest bledna. Y To raczej bylo cos takiego, jak gdyby NATO zechcialo sobie Y w czasie Zimnej Wojny rozstawic rakiety w Rumunii lub gdzies Y w tamtych okolicach. X Nie, to wszystko swiadczy tylko o jednym, ze strona przeciwna X stara sie wykorzystac kazdy blad, kazda mozliwosc, kazde oslabienie X innej strony. I nie graja roli zadne umowy, ONZ czy jak tam oni X wszystkie sie nazywaja.[...] Y Ale nie przyjeto do NATO jak na razie zadnego panstwa z bylego Y ZSRR. X Jezeli NATO nie chce wojny, to tego i nie zrobi - sa pewne X granice. Dosyc charakterystyczne jest to rosyjskie spojrzenie na tzw. "bliska zagranice". Wiele sie pisze i mowi w mediach o Putinie. Ostatnio slyszalam opinie Brzezinskiego, Pipesa, Kuczmy, czytalam wywiad z Pawlowa - Sylwanska, Ogladalam tez ostatnio rozne kanaly telewizji niemieckiej, gdzie przeplataly sie relacje rozmaitych ludzi, ktorzy zetkneli sie kiedys z czlowiekiem pelniacym obecnie funkcje prezydenta. Owczesni jego niemieccy wspolpracownicy opowiadaja dosc ciekawe rzeczy o latach 1975-79, kiedy Putin byl korespondentem agencji TASS w Bonn. Kilka lat pozniej wystepowal we wschodnim Berlinie jako akredytowany tam dyplomata, uzywajac nazwiska Aleksandr Rybin (w telewizji pokazano owczesna oficjalna publikacje ze zdjeciami akredytowanych we wschodnim Berlinie dyplomatow, na ktorej pod zdjeciem Wl.Putina widnieje podpis "Aleksandr Rybin"). Pozniej, juz w Dreznie, znany byl jako pulkownik Adamow i odpowiadal za przyjacielskie kontakty zolnierzy sowieckich ze studentami. Byl juz wowczas oficjalnym pracownikiem konsulatu w Lipsku. Wiekszosc indagowanych twierdzi, ze spelnial jakas wazna role. Ale taki na przyklad byly burmistrz Drezna - Berghofer, ktory zna go osobiscie, uznaje go za agenta "drugiej kategorii". W "Spieglu" przeczytalam, ze Putin rekrutowal agentow wsrod obywateli enerdowka, ktorzy chcieli wyjechac na Zachod. Interesowal sie glownie naukowcami. Potem po przyjsciu Gorbaczowa zajmowal sie rekrutacja w srodowiskach pracownikow przemyslowych NRD przychylnych pieriestrojce. Wowczas stal sie szczegolnym obiektem zainteresowania Stasi, ktora (chyba zgodnie z owczesna linia Honeckera) rozpracowywala te jego dzialania w ramach operacji "Przyjaciele". Tyle o reminiscencjach. Zbigniew Brzezinski mowil ostatnio zdumiewajace rzeczy. Jego zdaniem w koncu grudnia na Kremlu dokonano palacowego zamachu stanu i to wlasnie Putin wraz z generalami zmusili Jelcyna do odejscia "w odstawke". Richard Pipes powiedzial po odejsciu Jelcyna, ze jest bardzo zaniepo- kojony. Jego zdaniem Putin jako wieloletni wysoki funkcjonariusz sluzb specjalnych dowiodl, ze jest twardy. Chociaz wedlug niektorych to zaleta, to wlasnie ta twardosc wzbudza niepokoj Pipesa. Powiedzial on, ze przejecie wladzy przez Putina moze oznaczac poczatek konca rosyjskiej demokracji. Swoje stanowisko zaprezentowala ostatnio Marina Pawlowa-Sylwanska, ktora jest politologiem w rosyjskim oddziale Fundacji Carnegie. Jej zdaniem na razie wymieniono na Kramlu tylko adiutantow i Putin wprowadzil tylko kilka osob ze swojego najblizszego otoczenia. Pawlowa-Sylwanska uzasadnila wybor Putina: Primakow byl zbyt sklonny zawierac kompromisy ze Zjuganowem, Stiepaszyn byl zbyt miekki i bez charakteru, dlatego jej zdaniem wybor padl na twardego Putina, ktory dodatkowo posiada rzadka zdolnosc konsolidowania rosyjskich elit politycznych. Nizej podaje cytat z jej wypowiedzi dla tygodnika "Nowe Panstwo": Putin jest jedna wielka niewiadoma. To, co o nim wiemy, jest bardzo powierzchowne. Przed wyborami parlamentarnymi praktycznie niczego nie mowil o swoim programie i niczego nie obiecywal. Sukces wspieranej przez niego partii opieral sie na niczym nie uzasadnionej wierze, ze z Putinem bedzie lepiej. Dopiero w najblizszym czasie poznamy praw- dziwego Putina. Nie nalezy go jednak traktowac tylko jako polityka wojny. Gdyby tak bylo, to mialby przed soba bardzo krotka przysz- losc. Wojna nie jest jedynym fundamentem na ktorym buduje swoja wyjatkowo silna pozycje.[...] Putin traktuje wojne w Czeczeniijako problem utrzymania wewnetrznej spojnosci panstwa. Wciaz to podkresla. To prawda, ze uzywa pojecia "imperium", ale w innym znaczeniu niz go sie zazwyczaj uzywa. Chodzi mu raczej o Rosje, ktora ma zagwarantowane bezpieczenstwo narodowe.[...] Putin jedno- znacznie popiera zwiazek z Bialorusia. Jedna z pierwszych czynnosci, jakich dokonal po otrzymaniu wladzy od Jelcyna, bylo podpisanie dokumentow ratyfikujacych
Ge~ganie
Panie redaktorze Stomma, jesli cos gega jak ges, chodzi, jak ges, smakuje jak ges, to pewnie jest to ... ges. Powyzej zacytowalam fragment polemiki naszego (bylego) wspollistowicza pana Jana M. Fijora z Ludwikiem Stomma z "Polityki". 27 pazdziernika ub.roku pan Jan Fijor opublikowal w "Gazecie Polskiej" swoje wrazenia z Paryza ("Paryz sfrustrowany"). Pisal tam m.in. o kon- czacym sie francuskim monopolu na szampana i koniak, o coraz gorszej jakosci tradycyjnych francuskich kulinariow, a takze o poziomie obslugi we francuskiej gastronomii porownywalnym z okresem "poznego Gierka". To samo jego zdaniem dotyczy przemyslu kosmetycznego i mody. Rezydujacy we Francji Ludwik Stomma z "Polityki" potraktowal w swoim cotygodniowym felietonie tekst pana Jana w tonacji kpiaco-lekcewazacej ("Nedza w Paryzu", Polityka z 13 listopada). Wtedy to pan Jan wystosowal do "Polityki" replike. Ta jednak odmowila jej wydrukowania. Taka to juz jej ("Polityki") lewicowa rzetelnosc. Replike pana Fijora wydrukowala wiec "Gazeta Polska". Oto krotkie fragmenty polemiki : Pan Fijor w swoim pierwszym tekscie sformulowal zarzut skierowany wobec Francuzow, ze tak latwo dali sie nabrac na lewicowa retoryke i nadal glosuja na socjalistow. na to Stomma: Kazdy Francuz wie, ze rzadza prawa rynku i czy lewica, czy prawica, nic tak naprawde sie nie zmieni. Fijor: Panie redaktorze, pudlo! Jest to niestety typowe skrzywienie lewicowe charakterystyczne u przedstawicieli sfery budzetowej. Otoz roznica miedzy lewica a prawica polega wlasnie na wiekszym, lub mniejszym zakwestionowaniu praw rynku. Stomma : Kim jest wtedy wszakze Jacques Chirac, ktory w zadnej z najistotniej- szych spraw programowych zgola sie od Jospina nie rozni ? Fijor : [ o gesi ] Stomma : Dlaczego ten rozpieszczony narod wybiera sobie takiego prezydenta i taki rzad ? Fijor : W tym panskim pytaniu zawarta jest czesc odpowiedzi; slowem kluczo- wym jest tu "rozpieszczony". Nic pan nie wspomina o zasadniczej czesci mego reportazu, gdzie przytoczylem wyniki ankiety "Le Figaro", wskazujace na to, ze jednak ignorancja Francuzow ma swoje granice, ze maja juz dosc i chca isc na prawo.[...] --- Jesli chodzi o najlepsze wina swiata, to obaj panowie maja rozne upodobania. Pan Fijor goraco poleca panu Stommie doskonale jego zdaniem wina kalifornijskie: "Roberto Mondavi" albo "Stag's Leap", chilijskie "Altamira", argentynskie "Suter". Stomma pochwalil sie, ze ma szwagierke, ktora umie znalezc piekne ciuchy i ubrac rodzine za 20 dolarow. Fijor mu wspolczuje. Fakt. Ktora kobieta zaakceptuje fakt publicznego ujawnienia, ze ubiera sie w sklepach Armii Zbawienia ? Katarzyna
Mozliwosci naszej szanownej kolezanki
W nowym numerze "Nature" mozemy przeczytac ciekawe rzeczy o mozliwosciach intelektualnych naszej kolezanki o imieniu Ai, ktora pracuje od 1978 roku na Uniwersytecie w Kyoto. Ai ma tez strone w Internecie : http://www.pri.kyoto-u.ac.jp/koudou-shinkei/shikou/chimphhome/index-E.htm Chyba warto zobaczyc. Katarzyna
Re: Mozliwosci naszej szanownej kolezanki
Psia kosc. Fatal error sie pojawil ! W "chimphome" ma byc jedno "h" : http://www.pri.kyoto-u.ac.jp/koudou-shinkei/shikou/chimphome/index-E.htm K.
Re: uprzejmie informuje.....
Na kilkanascie godzin przed godzina zero czasu srodkowoeuropejskiego, zanim jeszcze Jelcyn nie podrzucil swiatu swojej pluskwy sylwestrowej, Lukasz Salwinski poinformowal : w ramach siania paniki szef energetyki w pl-u przekonywal w radiu coby jednak nie wylaczac lodowek przed wiadoma polnoca bo jak tak wszyscy wylacza to dopiero problem moze byc... ;o) Tak, slyszalam w samochodzie. Ja rozumiem o co mu chodzilo, ale zupelnie nie rozumiem po co o tym mowil, i do tego takim tonem. Czy facio nie czuje psychologii tlumow ? Oczywiscie tu nie tyle chodzi o lodowki, ale wylaczanie calych hali maszyn w pracujacych na okraglo fabrykach, co mogloby gwaltownie zmniejszyc zapotrzebowanie mocy i spowodowac klopoty zwiazane z synchronizacja systemu energetycznego. Jeszcze lepszy numer zrobilo kilku panow z "Sygnalow dnia" w I programie PR. Oglosili oni mianowicie przedwczoraj grobowymi glosami, ze trzy najwieksze banki w Polsce traca z dniem 1 stycznia gwarancje skarbu panstwa. Jednoczesnie dodali, ze banki sa czynne tylko do czwartkowego popoludnia. W ciagu godziny wiekszosc kas w PKO BP, PeKaO SA i BGZ byla oblezona. Zaden duren (albo sabotazysta) nie dodal, ze bylo o tym wiadomo od okolo 5 lat i to nie ma nic wspolnego z aktualna kondycja tych bankow, tylko z dostosowaniem polskiej bankowosci do zwyczajow Unii Europejskiej. We czwartek do "Sygnalow Dnia" przylecieli bankowcy wyjasniac w czym rzecz. A jak ktos sie bardzo stara wyjasnic, to nie zawsze jest przekonujacy. Pan red.Czejarek udawal za to madrego. Kiedy ci faceci z "Sygnalow Dnia" zaczna rzetelnie i profesjonalnie informowac sluchaczy, zamiast szukac na sile sensacji, rozdzielac wlos na czworo, i wywolywac zamieszanie? Wystarczy zaobserwowac w jaki sposob konstruuja codziennie newsy w wiadomosciach. a na razie jest (byl?) problem z dojechaniem do zakopanego bo sie zakopianka na ament zatkala jak 100 tys sylwestrowych gosci zaczelo sie do zakopanego i w okolice zjezdzac... No wiec wlasnie wrocilam stamtad na sylwestra do Krakowa. Bylam tydzien na nartach na Slowacji. Fantastico ! Za to Zakopane rze- czywiscie zatloczone daleko ponad miare, dlatego lepiej pic to piwo w Liptovskim Mikulasu i okolicy. Dzis okolo poludnia na za- kopiance ruch byl sredni, dalo sie zupelnie przyzwoicie jechac. A wiec Do Siego ! Katarzyna
Re: W dzisiejszym Teleekspresie
Andrzej Szymoszek pisze o Milewiczu : Ja cenie go za to, ze ryzykuje. Natomiast mam niejakie watpliwosci, czy to co mowi przedstawia cala prawde, czy tez jest realizacja jakiejs z gory zalozonej tezy. Milewicz z Kosowa jest strasznie anty-serbski, Milewicz z Groznego anty- rosyjski. Jakby chciano nas przekonac, ze skoro on tam na miejscu wszystko widzi i wyciaga takie wnioski, to my tez powinnismy. Zauwazylam, ze jest to typowy poglad lansowany ostatnio przez rozne "pistolety" Usenetu. Poglad bardzo uproszczony. Nie zgadzam sie. Jego reportaze nie byly jednostronne. Byl tam i pokazywal po prostu rzeczywistosc. Takze o wyczynach partyzantow albanskich. Ponadto nie moge brac powaznie tezy o antyrosyjskosci reportera, ktory z nara- zeniem zycia pokazuje to co sie teraz dzieje z ludnoscia cywilna w Czeczenii. Nie chce byc zlosliwy, ale co: jednak Kwasniewski...pardon, Kwiatkowski, nie zwolnil tego znakomitego korespondenta ze strategicznej w koncu placowki moskiewskiej? Swiat nie jest taki czarno-bialy jak Ci sie zdaje ;-). To jest troche smieszne, kiedy sie zaklada, ze jak ktos jest dobry w swoim fachu, to Kwasniewski z Kwiatkowskim go od razu splawia. Tym bardziej ze Laskowski nigdy nie mieszal sie do spraw wewnetrznych. Jego korespondencje z Moskwy byly zawsze ciekawe i dosc doglebne w porownaniu na przyklad z odpowiednimi korespondentami CNN, BBC, czy Sky News. Laskowski jest zawsze bardzo dobrze poinformowany i co wazne, umie to swoim widzom w zwartej formie powiedziec. Jest obecnie jednym z niewielu atutow dzialu informacyjnego polskiej telewizji. A bossowie tej instytucji nie sa idiotami. Ten z Paryza tez nie najgorszy, Dobiecki. Ma fajne pomysly. Z Francji wypada byc troche na luzie. Nie ma porownania z Laskowskim. Poza tym miejsca pracy sa malo porownywalne. A Monika Olejnik? Jest swietna. Zgadzam sie. Ale niestety slabo sie przygotowales do dyskusji.;-) Gdybys sie przygotowal, to pamietalbys ze Monika Olejnik byla laureatka ubieglorocznej edycji tego plebiscytu. Dlatego tym razem jej szanse byly znacznie mniejsze. Ale i tak, jak sie dowiedzialam, byla w czolowce. Nie zgodze sie co do Michnika- uwazam, ze za sama tylko "Gazete Wyborcza" nalezy mu sie wyroznienie. Najwiekszy sukces na rynku prasy pod koniec XX wieku. Byc moze. Ale moim zdaniem jako wyroznienie polityczne, bo GW jest w gruncie rzeczy w dzisiejszej Polsce instytucja polity- czna. A w plebiscycie chodzilo o dziennikarstwo. A na tym polu mozna sie spierac o wielkosc dokonan, nie zapominajac o wpadkach typu: wykorzystywanie dziel literackich bez zgody autora do celow politycznych, nieautoryzowania wywiadow prezesa rady ministrow, publikowania tekstow, ktorych on nie wypowiedzial itp. GW (i jej naczelny) jest aktywnie zaangazowana w polityke biezaca. Ja nie chce przez to powiedziec, ze to zle. Ale wydaje mi sie, ze przedmiotem porownan powinny byc raczej osobiste dokonania dziennikarskie w doslownym tego slowa znaczeniu. Taka przynaj- mniej miala byc idea tego plebiscytu. Katarzyna
Re: Niezwykla dziewczyna
Dialogi na cztery nogi na temat "tylko nie spelnione jest piekne" : Juz wiem! Hanna Skarzanka! Skarzanka juz nie zyje, Jacku. A w zagadce bylo ze to starsza pani, ktora mieszka za granica. Urszula Modrzynska - grala takze w Krzy- zakach. Cieplo, cieplo... Malgoska sie uparla, ze nie pisnie juz pary z ust na temat tej niezwyklej dziewczyny. Zeskanowalam wiec zdjecie, na ktorym mozecie ja zobaczyc w towarzystwie zakochanego mlodzieniaszka- Kazimierza Kutza w czasie zdjec do ostatniej sceny "Pokolenia". Ale teraz troche szczegolow. Aleksander Ford, ktory byl wowczas tzw. opiekunem artystycznym filmu Wajdy, nie zaakceptowal do glownej roli naszej "niezwyklej dziewczyny". Szokujacy jest dzis powod jaki podal. Zawyrokowal mianowicie, ze nasza nieznajoma nie posiada "proletariackiej urody". No trudno, rzeczywi- scie chyba nie miala. I sprawa przepadla. "Niezwykla dziewczyna" za- grala epizodzik. Glowna role dostala protegowana Aleksandra Forda - wlasnie Urszula Modrzynska. "Niezwykla dziewczyne" mozna ogladac w finalowej scenie filmu, w ktorej, po scenie aresztowania przez gestapo glownej bohaterki, glowny bohater dostrzega nowych kandydatow na konspiratorow, wsrod ktorych ona sie wlasnie pojawia. Pojawia sie w sposob dosc niezwykly, bo wlasnie jako piekna cyklistka. To znaczy wlasciwie sama nie pedaluje, ale jest wieziona przez jakiegos chlopaka-cykliste. Scena ta byla nakrecona podczas nieobecnosci Kutza na planie. Otoz w przeddzien krecenia sceny Zbyszek Cybulski i Roman Polanski, ktorzy zdjecia juz zakonczyli, korzystajac z faktu, ze nawinela sie wycieczka studentek z krakowskiej ASP, zorganizowali w swoim pokoju hotelowym uroczysty bankiet. Kutz jeszcze dzis pamieta, ze bylo w co inwestowac. Po calonocnych szalenstwach i uciechach chlopaki padli o swicie. Na drugi dzien rano Kutz spoznil sie na autobus. Cala ekipa mu- siala na niego czekac. Potem zasnal i obudzil sie dopiero w ple- nerze w Markach pod cegielnia. Kiedy Lomnicki poprosil go o cebule (na wypadek, gdyby mial klopoty z placzem) Kutz w milym towarzy- stwie Jaskolki poszedl po cebule do wsi. Ale nie doszli. Zapach polnych kwiatow i prazace slonce tak go znowu odurzyly, ze - jak pisze - "walnal sie na ciepla trawe i natychmiast zasnal". Obudzil go poludniowy hejnal mariacki. Zdal sobie sprawe, ze nawalil. Nie przyniosl Lomnickiemu cebuli, zawiodl zaufanie kolegow, a w do- datku zaistniala dwuznaczna sytuacja moralno-obyczajowa. Czul sie wiec skompromitowany. Wracal na plan jak skazaniec, a Jaskolka dreptala za nim z bukietem kwiatow w dloniach. Cale towarzystwo lypalo na nich ukradkiem i kiwalo z politowaniem glowami. Teraz mozecie juz zobaczyc to zdjecie : http://ciapek.uci.agh.edu.pl/~kzajac/hacz.jpg A na koniec epilog w wykonaniu samego Kazimierza Kutza : W polowie lat dziewiecdziesiatych, na zaproszenie Polskiego Instytutu Kultury pojechalem na pokaz "Smierc jak kromka chleba" do Paryza. Jeszcze w mroku, kiedy zaczely pojawiac sie napisy koncowe, wszedlem na sale i usiadlem na wolnym fotelu pod sciana. Nagle poczulem, ze ktos przykleknal u moich stop. W lagodnie zapalajacych sie swiatlach salki projekcyjnej zobaczylem wylaniajace sie oblicze "Jaskolki". - Haniu! to ty. - Unioslem ja z kolan. - Jacek! Jestes nareszcie! Przynioslam ci cos. Siegnela do reklamowki i wreczyla mi nasze wspolne zdjecie z "Pokolenia". Siedzimy na trawie: ja rozchelstany i zly, a ona rozpromieniona, z bukietem polnych kwiatow w dloniach. Nie pamietam, kto nam zrobil to zdjecie i chyba nigdy go nie mialem. Patrze na nia z rozrzewnieniem: minelo juz czterdziesci pare lat od tamtych chwil, a ona ciagle ta sama. [...] Jaskolka nazywala sie na Cz. Katarzyna
Bujak o wojnie Jaruzelskiej
- Kiedy Pan wspomina tamte czasy, to mysli Pan sobie czasem: ech, to byly czasy ... ? - Nie. Ale kilka rzeczy mi po tych czasach zostalo w glowie na zawsze. Przede wszystkim, kiedy jezdze po Warszawie, to jezdze od lokalu do lokalu. Tu mieszkalem, tu sie spotykalem, stad uciekalem... - To sa dla Pana punkty orientacyjne ? - Wlasnie. Czasem nawet chce wstapic, ale bariera nie do pokonania sa dla mnie domofony. Przez te lata wszedzie poinstalowano domofony, a ja niestety nie pamietam zadnych numerow mieszkan. Wlasciwie to nigdy ich nie znalem, zgodnie z konspiracyjna zasada, ze lepiej znac jak najmniej adresow. No i wlasnie domofony oraz, oczywiscie, brak czasu powoduja, ze ludzie, ktorzy mnie ukrywali, czasem maja do mnie pretensje. - Nie wpadniesz, nie odwiedzisz - narzekaja, kiedy ich spotkam na ulicy. I maja racje. Tylko ze jest jeden problem. - Jaki ? - Przez te kilka lat "zaliczylem" trzysta mieszkan. - Skad podziemie bralo mieszkania, w ktorych sie Pan ukrywal ? Przeciez dekret o stanie wojennym mowil nawet o karze smierci. Kim byli ludzie, ktorzy dawali Panu schronienie ? - To paradoks, ale najwiecej chetnych do wspolpracy bylo na poczatku stanu wojennego, gdy szok byl najwiekszy. Potem - z kazda amnestia oglaszana przez wladze - bylo coraz gorzej. Kryzys nasilal sie w 1984 i 1985 roku. W 1986 bylo juz zle. - Zatem: kto pomagal podziemiu ? - Oczywiscie, przyjelismy zasade, ze nie korzystamy z goscinnosci nie tylko bliskiej, ale i bardzo dalekiej rodziny. Wiedzielismy, ze w ten sposob wlasnie rozpracowano po wojnie WiN. Unikalismy tez mieszkan nawet bardzo odleglych znajomych. - Sprowadzaliscie sie do zupelnie obcych ludzi ? - Tak. Czesto ci ludzie nie byli nawet w "Solidarnosci". Moj lacznik Mateusz - dzisiaj jest ksiedzem - wielki rezerwuar mieszkan zalatwil dzieki... ech, lza sie troche w oku zakrecila, dzieki Ani. Wspanialej osobie, ktora z racji charakteru nazywa- lismy Matka Boska. Ona chyba nawet o tym nie wiedziala. Ta dziewczyna dzialala w ruchu oazowym. I wlasnie przez ludzi z tego ruchu - zupelnie nie zwiazanych z "Solidarnoscia" - Ania wynajdywala nam mnostwo mieszkan. - Czy ich wlasciciele wiedzieli, kto bedzie ich gosciem ? - To byl dylemat: mowic im zawczasu, czy nie ? Bywalo rozmaicie. Niektorzy zreszta zyczyli sobie tego wyraznie. - "Ponizej Bujaka nie bierzemy ?" - Ha, ha! No, chyba nie o to chodzilo. Inni z kolei chcieli wiedziec jak najmniej, choc gdy sie juz u nich pojawialem, zazwyczaj mnie poznawali. Bywalo rozmaicie. Przyjmowano mnie dobrze, ale problemy zaczynaly sie pierwszego wieczora. Ja sobie spokojnie szedlem spac, a gos- podarze sie denerwowali. Nasluchiwali kazdego szmeru pod drzwiami. Zdarzaly sie osoby bardzo ciezko to przezywajace. Wladek Frasyniuk musial sie kiedys nawet wyprowadzac, bo nie mial juz sumienia zadreczac gospodarza, ktory przez trzy noce nie mogl zmruzyc oka i wypalal setki papierosow. - Jaki byl Pana pierwszy lokal ? - Przy Lazurowej. A to byl akurat moment, kiedy zginal sierzant Karos, zabity przypadkiem przez grupe mlodych ludzi, ktorzy chcieli konspirowac. I na osiedlu, gdzie mieszkalem, byla oblawa. Goscilo mnie sympatyczne, spokojne malzenstwo. To byl niedzielny poranek. Siedzielismy sobie w kuchni i jedlis- my sniadanie. Odwiedzil nas ich znajomy. A kiedy wyszedl, nawet nie zamknelismy drzwi na klucz, tak urocza byla atmosfera. Tymczasem osiedle bylo pelne zomowcow, tyle ze my ich nie widzie- lismy, bo nie wygladalismy przez okno. A na balkonie byla dla mnie przygotowana lina, po ktorej - w razie czego - mialem zje- chac na dol. I nagle dzwonek do drzwi. Oni pomysleli, ze wrocil ich znajomy. Ja poszedlem do swojego pokoju na papierosa. A to, oczywiscie, byli zomowcy. Ale tak skwapliwie ich wpuszczono, a mieszkanie tak wzbudzalo ich zaufanie - wszystkie drzwi pootwierane na osciez, ze nawet nie weszli do srodka. Nie przeszukali miesz- kania, choc - jak potem opowiadali nam sasiedzi - robili to prawie wszedzie. - Uratowal was przypadek ... - ...i niefrasobliwosc. Gdyby pani domu, otwierajac drzwi, zer- knela przez wizjer i zobaczyla zomowcow... zabarykadowalibysmy sie, a ja bym zjechal na dol po linie. I albo skrecil kark, albo wpadl w lapy milicji, ktorej na dole bylo pelno. Z ta oblawa wiaze sie jeszcze jedna zabawna historia. Na tym samym osiedlu ukrywal sie tez Wiktor Kulerski. On byl bardziej czujny: zauwazyl, ze cos sie dzieje i wyszedl z psem na spacer. Pies byl tak solidnych rozmiarow, ze zomowcy swiecie uwierzyli, ze po osiedlu kreci sie ich czlowiek. - Ty, juz sie zwijamy - powiedzieli mu nawet na zakonczenie akcji. Kulerski odpowiedzial, ze on sie jeszcze troche tu pokreci. - A czy ktorys Pana gospodarz szczegolnie zapadl Panu w pamieci ? - Pewna starsza, nieslychanie religijna pani. Bardzo czesto sie modlila. Byla to jedyna osoba, ktora na moj widok rozplakala sie ze